Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-05-2019, 18:05   #531
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Kolejne strzały sypały się na pokład. Tym razem Ostatni nie byli ukryci i trafień było znacznie więcej. Choć stojący przy tyczce Gustaw wydawał się idealnym celem, jakimś zrządzeniem losu nie został trafiony. Dwie strzały bezsilnie odbiły się od opancerzenia Detlefa, którego to nawet nie spowolniło - jeden z goblinów na pokładzie nawet nie wiedział co go trafiło. Loftus był słabiej opancerzony i dla niego kolejne dwa trafienia nie były tak ignorowalne. Choć zaczynał przypominać jeża, dał radę rzucić czar, a ogniki posuwały się w kierunku łódeczek. Niemniej rzucanie kolejnych może być utrudnione. Jedna ze strzał drasnęła także Waltera, a przypadkowo trafiony Bert tym razem nie zdołał opanować rozjuszonego trafieniem zwierzęcia - muł Karla po trafieniu zerwał się z uwięzi i rzucił się ku burcie. Szczęśliwie nie narobił większych szkód, ale teraz szamotał się w wodzie. Sam Karl zaś również nie miał dobrego dnia - trzy strzały przebiły się przez jego pancerz poważnie go raniąc, a koszmarny ból sprawił, że wypuścił tyczkę. Leonora tym razem nie uniknęła trafienia, ale rana nie była groźna. Galeba strzały tym razem ominęły, a on sam zranił swojego przeciwnika. Mniej szczęścia miał Oleg, który nie dość, że nie trafił, to jeszcze jego tor szarży przecięły dwa pociski. Dodajmy, że nie trafił bo udanym unikiem ratował się goblin. No, "uratował się" może być trochę dyskusyjne, jako że unik wyniósł go poza burtę, prosto do wody. Ostatnie dwa gobliny na pokładzie nie czekały - rzuciły broń, a same rzuciły się w tym kierunku co ten "Olegowy".
Szyper starał się sterować mimo rany, a pozostałych dwóch flisaków kryło się i od czasu do czasu wychylało strzelając z kuszy, ale czy to robiło różnicę, trudno było stwierdzić. Za to na pewno zrobiła ją pistoletowa palba z drugiej barki, wsparta przez kusze, a z tej barki przez łuk Waltera. Co prawda trudno było mówić o podziale ról i "sternikach" na tych dwu-, trzy-, czy czteroosobowych łódeczkach z trzciny i kory, ale kilka goblinów zostało trafionych, a inni zawahali się, zarówno ze względu na straty jak i ogniki Loftusa.

Taranowanie było trudne. Ba, samo wyprzedzanie się barek na rzece było trudne. Podobnie jak sterowanie, kiedy tylko jedna osoba ma tyczkę w ręku.
Na szczęście atakowanie sprawnie broniącego się wroga, który okazał się być liczniejszy niż się spodziewano. I ani nie wpadł na brzeg ani na płyciznę. Choć więc niewiele wyszło z pomysłu taranowania, stało się coś dziwnego. Rozległ się świdrujący uszy dźwięk gwizdka i gobliny uciekły by po chwili zniknąć wśród bagien, ścigane ostatnimi pociskami obrońców. Można było kontynuować podróż.

I pozostało tylko jedno pytanie - dlaczego ten, który dowodził goblinami użył sygnału Imperialnej piechoty nakazującego odwrót?


3 Erntezeit, trzy godziny po południu
Hornfurt
Pogoda: słonecznie, ciepło.


Hornfurt przywitał Ostatnich odorem nadpsutych ryb. Ludzie chcieli jeść, a rzeka nadal dostarczała pożywienia. Chociaż po południu już dosyć śmierdzącego. Zwykła wioska, ważna kiedyś tylko z tego powodu że zbiegały się w niej rzeki Soll i Hornberg dziś tętniła życiem. Prowizoryczne doki i "magazyny" pod gołym niebem były przystankiem w długiej podróży dóbr na południe. Gustaw jednak widział tu głównie "siły tyłowe", wątpił by stacjonował tu garnizon większy niż drużyna czy dwie. Choć może w związku z "polowaniem na sabotażystów z Imperium" mogło być kilka drużyn na patrolach w okolicy.

Po dosyć ciepłym pożegnaniu się z załogą barek (i odzyskaniu pieniędzy za podróż, przecież nie każą płacić komuś kto uratował ładunek i ich życie) wyszli na brzeg po to tylko, by już po chwili zostać zaczepionymi przez kogoś pełniącego obowiązki urzędnika portowego, jak to Bert od razu rozpoznał. Towarzyszyło mu dwóch ochroniarzy i był najwyraźniej bardzo zaskoczony tak liczną grupą nowo przybyłych.
- Kim jesteście, dokąd i po co zmierzacie? - zapytał.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 15-05-2019, 10:22   #532
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Liczebność goblinów i ich ostrzał był przerażający dla zwykłego człowieka, ale oni byli żołnierzami. Ostatnimi. Patrzył Gustaw odpychając tyczką od dna jak strzały mkną. Sam dziwnym trafem odsunął się lekko i strzała przeleciała obok. Ramie go rwało, ale gdy spostrzegł co dzieje się z resztą kompani aż skrzywił się. Każdy z nich chyba ucierpiał. Loftus jednak twardo stał i to zaimponowało Gustawowi i zrozumiał, że ten mag już nie jest tchórzliwym magusem.
Reszta także twardo stawała i gdy rozległ się gwizdek jak w wojsku Imperialnym aż zdębiał.
Nie spodziewał się tego i zaczynał z przerażeniem patrzeć, że zielonoskórzy reagują jak żołnierze na ten dźwięk.
- Co do diabła?- Jęknął.

***

Gdy już odpłynęli a Gustaw opatrzył rannych, także siebie. Zwrócił się do Ostatnich.
- Dziwna sprawa. Gobliny wycofały się po gwizdku znaczącym odwrót. Nie sądzę by zielonoskórzy byli aż tak mądrzy, ale to chyba Detlef z Galebem wiedzieć winni lepiej ode mnie. Może ktoś dowodzi nimi?- Zasugerował.

***

Gdy dopłynęli do portu Gustaw obserwował mieścinę. patrzył na ruch wojaków i ślady ich bytności. Garnizon według jego doświadczenia nie był liczny. Kwestia tylko kto dowodził. Gustaw zerknął na schodzących z drugiej barki najemników. Czekał na znak od nich lub nawet wtrącenie się jeśli któryś zna nadzorcę portu.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 16-05-2019 o 16:32.
Hakon jest offline  
Stary 16-05-2019, 20:31   #533
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Nie doczekał się. Raz, bo nie było tu nadzorcy, a jakiś człowiek pełniący obowiązki w najlepszym razie urzędnicze, dwa, nie było portu, a prowizoryczna przystań przeładunkowa, a trzy - najemnicy nie znali każdego jednego granicznego.
Zapewne zareagowaliby w stylu "no co Ty, Parszywca nie poznajesz?" (Ewentualnie "No co Ty, Kuntza Shredera...", gdyby to jego glejt wybrano), ale nikt niczego z nimi nie ustalił.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 16-05-2019, 21:27   #534
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację

Loftus nie znał się na zielonoskórych, z tego co słyszał były to raczej wredne, żałosne i niezbyt ogarnięte. To z czym się tutaj spotkali trochę temu przeczyło. Dobrze zorganizowana zasadzka, w miejscu gdzie nurt rzucał barki wprost na zarośnięty brzeg. Dogodne miejsce do zatarasowania rzeki, zorganizowany atak i sygnały prawie jak przy bitwie nad rzeką Soll. To zresztą nie było istotne, przedostali się, a zagrożenie zostało za plecami. W sama rozmowę się nie wtrącał, choć pozwolił sobie na dobry komentarz po słowach Barona.
- Zwycięstwo jest nasze! - Zaczął pogodnie, choć lekko sycząc z bólu.
- A to czy to dziwne, czy nie, to nie nasze zmartwienie. Tak kto inny będzie się tym musiał zająć, co może ułatwić nam drogę.– Graniczni będą musieli się tym zająć, albo zaczną tracić ładunki. Warto było by zadbać, żeby ktoś decyzyjny się o tym dowiedział, może odeśle część patroli z bezpośrednich okolic przełęczy, żeby zlikwidować ten problem. Swoje przemyślenia mag zostawił jednak sam dla siebie, mówienie ich przy flisakach było zbyt ryzykowne.
Mag z ulgą przyjął pomoc w formie opatrzenia ran. Przez resztę drogi starał się nie nadwyrężać, może nawet przez część drogi się chwilę zdrzemnął. A tak to co najwyżej poświęcił trochę uwagi na kruka i wiatry eteru.
Gdy wysiedli z barek i padło pytanie od mężczyzny na przystani, to mag aż zgłupiał. Był prawie przekonany, że w razie pytań Gustaw będzie mówił i posłuży się glejtem, to ten z niewiadomych powodów milczał i stroił miny do najemników, a może tylko przyśniły mu się takie ustalenia…
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 16-05-2019, 23:00   #535
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Zakończenie potyczki z goblinami było co najmniej dziwne, ale można było spokojnie uznać, że zwyciężyli minimalnym kosztem. Tak przynajmniej uważał Galeb. Dzięki Bogom Przodkom mogli nie niepokojeni kontynuować podróż.

Przybycie do miasteczka było kolejnym krytycznym punktem na mapie. Byli teraz na terenie kontrolowanym przez wroga. Trzeba było się pilnować.

Tradycyjne już niezorganizowanie na początku prawie aż zadźwięczało w uszach. Najbardziej rozgadana i mająca najważniejsze dokumenty przy sobie osoba zamiast zrobić to co zwykle czyli łgać jak pies. Z resztą jeszcze w karczmie von Grunnenberg dogadywał się z najemnikami jak się zachowywał Parszywiec, więc było chyba jasne że to pożal się boże sierżant wcieli się w jego rolę.

Ostatecznie Galeb podprowadził zwierzęta i zaczął je zaprzęgać do wozu, jakby pojawienie się "urzędasa" było tylko chwilowym przerywnikiem w jakiejś rutynowej rzeczy. Kiedy ochroniarza i urzędas nie patrzyli w jego kierunku krasnolud rzucił groźne spojrzenie Gustavowi i wskazał oczami na próbującego ich odpytać człowieka.
 
Stalowy jest offline  
Stary 18-05-2019, 09:59   #536
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- A-HA! - triumfalny okrzyk towarzyszył śmierci goblina. Reszta desantowców po prostu stchórzyła woląc kąpiel w wodzie od furii broniących barki krasnoludów i determinacji pozostałych obrońców.

Po wszystkim Thorvaldsson z odrazą chwycił truchło zielonoskórego i wyrzucił je za burtę, po czym dokładnie umył ręce i zaoferował opatrzenie ran tym, którzy nie mogli czekać na pomoc sierżanta.

* * *

Po zejściu z pokładu postanowił nie wtrącać się w dyskusje z miejscowym garnizonem, o ile nie przyjdzie do rozróby. Tutaj musiał zadziałać sierżant. Detlef tymczasem dopytał załogę barki o dobrą miejscówkę, gdzie podają przyzwoite jadło i trunki, a przy tym nie zdzierają za bardzo.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 18-05-2019, 11:43   #537
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Widząc że Grunnenberg znów zaczął chyba rozważać kwestie sensu życia lub zagubił się w swoim małym pokrętnym umyśle Galeb zaklnął cicho.
Uznał że wypada współpracować z Gaar dla wspólnego dobra, ale odesłanie jego roboty było już poza granicą tolerancji. Tyle że teraz w tej chwili.

- Nazywają mnie Galvinson. Zmierzam ze swoim kuzynem do Karak Hirn. A ci zbrojni zgodzili się nas, wóz i ładunek eskortować. - warknął ze złością patrząc na Grunnenberga - Obyś Shreder lepiej sobie poradził w dalszej drodze, bo kurwa za tą akcję z goblinami na rzece powinien cię zajebać. Ciesz się że teraz kurwa drogi niebezpieczne bo bym cię pogonił!

Galeb kipiał że złością, ale miał nadzieję że człowiek zdoła powiązać wściekłość na "Shredera", gobliny i pusty wóz bez towaru w logiczną całość.

Jeżeli człowiek będzie chciał zobaczyć jakiś dowód na potwierdzenie półprawd wypowiedzianych przez Galeba to ten okaże mu pismo od Lagera gdzie piwowar potwierdzał że Galeb pracuje dla niego i że jedzie na jego polecenie do Karaku Hirn. Machanie glejtem Shredera pozostawi zaś Gustavowi.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 18-05-2019 o 13:21.
Stalowy jest offline  
Stary 19-05-2019, 11:51   #538
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leonor musiała przyznać (ale tylko sama przed sobą), że potyczki na pływających konstrukcjach nie niosą z sobą takiego komfortu jak walki na stałym lądzie. Oczywiście mleko estalijskich matek było słone, a każdy Estalijczyk czuł się na pokładzie statku jak ryba w wodzie. Co więcej Estalijczycy byli również znakomitymi pływakami, radząc sobie z tą umiejętnością lepiej niż same ryby. To prowadziło do wniosku, że samo powiedzenie powinno raczej brzmieć “Czuć się jak Estalijczyk w wodzie”. Wtedy jednak jakiej metafory użyć, próbując oddać, to jak Estalijczycy czuli się na statku? Leonor była przekonana, że ta nacja wszędzie czuła się świetnie… no może preferowała, ale bez specjalnego nacisku, walkę na lądzie stałym.

Nim akolitka zdążyła zakończyć to błyskotliwe rozumowanie potyczka zdążyła się zakończyć, a nim znalazła czas, aby gdziekolwiek ją zapisać, zakończyła się również sama podróż. Leo dopiero, gdy opatrywała rany kolegów zorientowała się, że sama jest ranna. Zakładanie sobie samemu opatrunków nie jest może łatwe, ale od czego jest się Estalijką.

W samej kwesti knowań i podszywania się pod inne osoby, Leonor nie była może ekspertem, jako, że Estalijczycy z natury rzeczy byli uczciwi, praworządni, doskonali i w ogóle naj. Niemniej nabrała w trakcie przeprawy przekonania, że Gustaw powinien kogoś udawać. Kogo to dokładnie nie wiedziała. Jej wyobraźnia podpowiadała jej opcję, że Baron po prostu będzie Baronem, a scena ta kończyła się mało ciekawie. Aby więc dać sierżantowi czas do namysłu (nie była przekonana, czy może to przynieść dobre skutki) oraz powiększyć liczbę dróg ucieczki zajęła się ogólnym akolitowaniem. Niespiesznie zeszła na ląd starając się wyglądać na znudzoną zbyt długą podróżą i nie wykazując oznak niepokoju. Raczej nieumiejętnie ukrywanego zniecierpliwienia. Nie uznała też za stosowne się przedstawić. Gdy jednak odezwała się, w jej słowach pobrzmiewał żar wiernego wyznawcy reprezentowanej religii.

- Niech prowadzi was Najpotężniejsza Pani, której mądrość i rozwaga nie mają sobie równych. Niech wasza ręka będzie pewna, a oczy uważne - “Bylebyście mi tylko w drogę nie wleźli”, chciała dodać, ale uznała, że nie ma takiej konieczności. To miało być oczywiste.

- Kto tu dowodzi? Podobno transporty nie idą tak jak powinny - wbiła wzrok w strażnika - wiecie coś o tym? Czy z kim mamy rozmawiać? - wzrokiem wskazała w kierunku Barona, że po więcej szczegółów na ich własny temat to zdecydowanie do niego.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 19-05-2019, 18:37   #539
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Gustaw potrafił zajmować się ranami na tyle, by zatrzymać krwawienie i zabezpieczyć je przed zakażeniem. Nie licząc Leonory, która nie pozwoliła mu zająć się swoimi obrażeniami i opatrzyła się sama, poprawił stan wszystkich oprócz Loftusa. Ostatni nie zagłębiali się zbytnio w przyczyny potyczki, ani w jej dziwny koniec i udali się dalej.

W Hornfurcie, gdyż tak nazywała się wioska do jakiej dotarli zeszli z barki i mimo wielokrotnego umawiania się co i kto powie, rzeczywistość jak zwykle okazała się inna. Chociaż niestety nie było to tak zaskakujące.
Gustaw, jedyna w ekipie osoba z ogładą i charyzmą dowódcy uznał, że najlepiej będzie zwalić swoją robotę na bogom ducha winnych najemników, którym wcześniej słowem nie powiedział co planuje, a za gadanie wziął się najmniej wygadany Galeb. A żeby nie miał za łatwo, tuż po nim odezwała się Leonora. Widząc, że Estalijka nabiera tchu Galeb wyszepał, by uważała co mówi, by nie było sprzecznych zeznań, ale ta, niezrażona, wygłosiła swoje, radośnie psując efekt niespodziewanego sukcesu Galvinssona. Jego autentyczna wściekłość na Shredera/Gustawa dodała wiarygodności mowie i papierowi od Lagera. Ostatni zauważyli też, że przy przedstawieniu Gustawa jako Shredera kilku najemników drgnęło i porozumiało się wzrokiem.

Graniczny, który już puszczał Ostatnich dalej, niemalże zasalutował akolitce (w końcu akolici i kapłani Myrmydii często służyli jako dowódcy lub ich asystenci u najemników) i odezwał się:
- No namnożyło się tego zielonego paskudztwa, ostatnio napadają na nas na całym pogórzu, Pani. Dowodzi tu Wolf, jest teraz na patrolu, wróci wieczorem. Z nim musicie gadać.

Detlef, który w międzyczasie dopytał załogę barki o dobrą miejscówkę, gdzie podają przyzwoite jadło i trunki, a przy tym nie zdzierają za bardzo, dowiedział się, że najlepszy to jest tu (najlepszy, bo jedyny) Szlachetny Rycerz Rudolfa Hahna. Karczma ma nawet malowany szyld, na którym rzeczywiście jest malunek przedstawiający rycerza. Być może i szlachetnego.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 19-05-2019 o 18:46.
hen_cerbin jest offline  
Stary 20-05-2019, 08:36   #540
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Rany szczęśliwie nie były groźne. Dzięki pomocy Gustawa Oleg mógł funkcjonować dalej. Nie znaczyło to jednak, że zamierzał brać udział w tym przedstawieniu, które serwowane jest niemal wszystkim napotkanym, ani nie miał ochoty na przyglądanie się jemu.
- Zajmij się proszę zwierzętami i kup mi metalową menażkę jeśli możesz. Posiałem gdzieś jedną- zwrócił się do Berta i przyjął zupełnie odmienny kierunek niż pozostali.

Żyzne nadrzeczne gleby były obfite w owoce ziemi, a napar na życie się skończył - to raz.

Bardzo, ale to bardzo dziwne rzeczy się dzieją ostatnio - to dwa. Oleg nie przypuszczał, że ludzie mogliby w jakikolwiek sposób je wyjaśnić. Ślady w okolicy już prędzej, a skoro i tak będzie patrzył się w ziemię to może znajdzie jakieś nietypowe.

Jak już reszta drużyny wpakuje się w kłopoty, a szansa jest spora, to niekoniecznie musi wpaść razem z nimi - to trzy.

Prosta kalkulacja pchnęła Olega by ukradkiem nie zwracając na siebie uwagi zniknąć z pola widzenia. Kiedy to zrobił ruszył w kierunku skąd przybyli unikając choćby wydeptanej ścieżki. Skupiał się na zbieraniu ziół ze składnikami naparu na czele, ale łapał jak leci wszystko, co dało się spożyć lub przyłożyć do ran, choćby i zwykłą babkę. Albo spalić.
Nie robił przy tym hałasu, bo i poco, skoro lubił słuchać ptaków i podglądać pasące się sarny. To, że okolice są niebezpieczne i lepiej to niebezpieczeństwo zauważyć pierwszym niż być zauważonym też miał jednak z tyłu głowy.
A i przypomniał sobie też, że musi koniecznie kupić nową fajkę i pamiętać, że ta w kieszeni jest zatruta.
 
Morel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172