|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
13-04-2020, 20:29 | #801 |
Reputacja: 1 |
|
15-04-2020, 22:51 | #802 |
Reputacja: 1 |
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
16-04-2020, 19:15 | #803 |
Reputacja: 1 | Skinąwszy Detlefowi głową Galeb przyznał mu rację. - Sądzę, że rzeczywiście coś jest nie tak, trzeba zachować ostrożność. Póki co uważajcie na cień. Zanim ruszymy przyjrzyjcie się... Runiarz opisał reszcie miejsce w którym stał czarodziej oraz iluzję za którą się skrył, by reszta też mogła go dojrzeć, by nie zdołał ich zaskoczyć. - Wyrośnięty gobliński szaman. To czarodziej umgi. Z tarczą i młotem w dłoniach przyglądał się goblinom. Czy ta niewielka ofiara z krwi grobii i zwierzęcia to było dość by demon się uwolnił ze swojego więzienia? Może czai się w jaskini. A gdyby wszystko się uspokoiło i czarodziej poszedł do jaskini? Pewnie to mogłoby oznaczać, że chce odzyskać gwóźdź? Czy przepędzić go z gór i pozwolić by wsadził go z powrotem w kamień? Galeb tego nie wiedział. Wszystko zależało od tego jak dalej rozwinie się sytuacja. |
23-04-2020, 12:47 | #804 |
Reputacja: 1 |
|
04-05-2020, 12:00 | #805 |
Reputacja: 1 | Rozwój sytuacji wcale nie ucieszył Galeba. Powód był prosty - jeżeli czarodziej został oszukany to jak oni mieli wytropić demona? Poza tym krasnoludy jak rozgromią gobliny i maga to Galeb pozostanie sam z Detlefem. I co mają robić? We dwóch mogą próbować nękać granicznych, bo o schwytaniu Karla bez tropów nie mieli co marzyć. Runiarz przeklął w duchu Estalijkę że przez nią musi teraz uganiać się za demonem. Na siebie też był zły bo gdyby interweniował dużo wcześniej mogliby się skupić na tych pierdolonych granicznych. Po twarzach pozostałych dawi widział że nie zostało im już wiele cierpliwości. Dogonili wroga, zbyt długo czekali i byli blisko. Ani on ani Detlef nie zdołają przekonać reszty do dalszego śledzenia grobi. Trzeba było atakować i mieć to już za sobą. A potem? Chyba będą musieli zająć się granicznymi, bo nie mieli jak podążyć za zbiegiem, a wróg z tego co widzieli zabrał się do szturmu. I jeżeli zdołają to wszystko przeżyć to ruszą znów za Karlem i demonem. Runiarz zerknął na Detlefa i dowódcę drużyny i skinął głową. Jeżeli atakować to teraz gdy czarodziej jest rozkojarzony. |
04-05-2020, 22:02 | #806 |
Reputacja: 1 |
|
05-05-2020, 20:32 | #807 |
Reputacja: 1 | Galvinson dał znak thazorowi drużyny wojowników dawi, że nadszedł czas zmierzenia się z odwiecznymi wrogami krasnoludów. Grobi mieli umrzeć co do jednego, albo wszyscy dawi polegną w boju. Detlef wielokroć bardziej cenił męstwo oraz umiejętności brodatych wojowników i widział, że każdy z nich da radę przynajmniej kilku zielonoskórym. Tuzin, wliczając Detlefa i Galeba, mógłby wyciąć nawet i setkę zielonych pokrak. Tymi ostatnimi przewodził jednak czarownik umgi o nieznanej, lecz zapewne dużej biegłości w swojej sztuce i Thorvaldsson zdawał sobie sprawę, że wielu brodatych wojowników nie wróci do karaku. "Być może wszyscy pozostaną na tej górze, a ich kości będą ogryzać przeklęci grobi" - zgrzytnął zębami. Spodziewając się porażki w obliczu liczniejszego i nieprzewidywalnego ze względu na magiczne wsparcie przeciwnika zastanawiał się, czy powinien powstrzymać atak. Wojownicy byli niecierpliwi a ich topory łaknęły krwi zielonoskórych. Próbując odwieść ich od ataku podważyłby autorytet Runiarza i okazałby tchórzostwo w oczach pozostałych. Zostawiając grobich w spokoju pozwoliliby im grasować w pobliżu twierdzy, co sprowadziłoby na nich hańbę. Równie haniebnym byłoby tolerowanie czarownika wysługującego się znienawidzonymi wrogami dawi na ziemiach krasnoludów. A przecież honor był wszystkim... Detlefa nie cieszyła cena, jaką przyszłoby im wszystkim za to zapłacić. Ich powinnością była walka i zniszczenie odwiecznych wrogów. Za wszelką cenę... Z drugiej strony ten zastęp krasnoludów mógł zrobić jeszcze wiele dla chwały swojej twierdzy i króla. Dać się zabić w nierównej walce może i było szlachetne i zapewne oczekiwane, jednak według Thorvaldssona nie było w tym korzyści dla miejscowych dawi. Czarownik zbierze pozostałych przy życiu zielonoskórych i będzie dalej grasował po górach za nic mając prawa krasnoludów do tych ziem i ani myśląc pytać ich o zgodę. Z mniejszym oddziałem zmuszony będzie planować jeszcze podstępniej i będzie trudniejszy do wytropienia. Podjął decyzję - pozostało zrobić wszystko, by przekonać wojowników do zaniechania ataku i nie podważyć autorytetu Runiarza. - Wstrzymajcie się! - rzucił chrapliwie, jakby mu w gardle zaschło, więc odchrząknął. - Grimnir mi świadkiem, że nienawidzę tych zielonych pokurczy tak samo jak wy i najchętniej wyrżnąłbym całe to przeklęte plemię, jednak nie czas nam bracia, by atakować ich już teraz. - Rzucił mocniejszym głosem. - Wasze męstwo jest niezachwiane, jak i poświęcenie dla twierdzy, jednak czasy które nadeszły będą wymagać od synów Grungniego wiele krwi, wyrzeczeń i wysiłku, by przetrwać. Każdy z was będzie potrzebny swemu klanowi, twierdzy i królowi by w chwili ostatecznej próby stanąć ramię w ramię ze swym sąsiadem, wznieść tarcze tworząc mur nie do przejścia oraz topory, by rąbać wrogów dawi bez litości i zawahania. - Przerwał na chwilę szukając zrozumienia w brodatych obliczach wokoło. - Ten czarownik umgi ma wielką moc - widzieliście sami, jak zabił tego potężnego niedźwiedzia. Cień jest jego sprzymierzeńcem i na wewanie czarownika potrafi udusić wołu, a przecież to nie wszystkie jego nieczyste zagrania. Nie ma chwały w takiej śmierci przecież. Poza tym nie możemy... - znów przerwał, by po chwili kontynuować mocniejszym głosem - Nie mamy prawa ryzykować waszego życia bez pewności, że przysłużymy się twierdzy. Nie możemy zaatakować nie mając pewności, że zwyciężymy i osiągniemy cel. Wasza śmierć nie przyniesie korzyści królowi, a zielonoskórzy choć niewątpliwie odnosząc duże straty będą mogli odejść w niewiadomym kierunku i wciąż napadać na górskie osady. Chcąc atakować musimy mieć pewność, że wszystkie grobi zginą, a czarownik odejdzie pokonany lub zginie wraz z nimi. - Zatem proszę was, byście powstrzymali swój słuszny gniew jeszcze przez chwilę, byśmy mogli spełnić naszą misję i wrócić jako zwycięzcy. Choć zżymam się na myśl o podchodzeniu naszego wroga i wyczekiwaniu na odpowiednią chwilę do ataku, to właśnie taka taktyka jest teraz potrzebna, żebyśmy nie przelali więcej krasnoludzkiej krwi niż trzeba. Jestem przekonany, że czarownik odszuka i podejmie trop demona, zatem wciąż aktualne pozostaje zaatakowanie grobich w chwili, gdy będą ścierać się z istotą zrodzoną na przeklętych Pustkowiach Chaosu. - dodał na koniec.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... Ostatnio edytowane przez Gob1in : 06-05-2020 o 16:52. |
05-05-2020, 23:15 | #808 |
Reputacja: 1 | Loftus był zadowolony, chciał dać choć minimalną przewagę Gustawowi i tak się stało. Cóż zresztą więcej mógł zrobić pojedynczy człowiek w takiej potyczce. Szary Czarodziej nie był aż tak próżny, żeby sądzić że w pojedynkę zadecyduje o losach bitwy. Co nie znaczy, że miał zamiar pozostać całkiem bierny. Zaczął od zmiany pozycji i dalszej obserwacji. Nie chciał być zaskoczony przez wrogiego maga, cy innych Granicznych. Następnie zamierzał nadal korzystać z prostych czarów. Pamiętał jednak, że Graniczni obawiali się potężnego czarnoksiężnika z demonicznym krukiem, podobne plotki rozsiewali też u okolicznych ludzi w trakcie jego poszukiwań. Ich własne lęki miały się teraz zwrócić przeciwko nim.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
06-05-2020, 20:39 | #809 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 06-05-2020 o 20:51. |
14-05-2020, 13:19 | #810 |
Reputacja: 1 | Loftus liczył, że wzbudzi strach wśród zgromadzonej pod przymusem okolicznej ludności, co mogło wywołać nieład wśród Granicznych i spowolnić ich tempo. Końcowy efekt był jednak lepszy, atak został odparty. Ritter obawiał się jednak, że chwila oddechu nie będzie trwała zbyt długo. Dalsze decyzje co do obrony lub wycofania się należały do Gustawa i Brockiem. Ten ostatni nawet ranny mógł udzielać cennych rad i wskazówek. Znał swoich ludzi, potrafił ocenić siły przeciwnika. Szary mag miał nadzieje, że Baron skonsultuje z nim dalsze działania i do tego będzie go zachęcał.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! Ostatnio edytowane przez pi0t : 14-05-2020 o 20:28. |