Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-07-2020, 10:48   #831
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roz przez chwilę zastanawiała się, czy nie powinna być bardziej dosadna w przekazywaniu, że ma coś do przekazania. Dowódca chyba widział gest, ale zaraz potem zabrał się za wydawanie rozkazów. Nie znała się zbytnio na dowódcach, ale dotychczas adresaci nie życzyli sobie wykrzykiwania pośród podwładnych “Mam wiadomość dla Ciebie!” Gdy tylko Gustaw przykuł uwagę swoimi rozkazami, owinęła się szczelniej płaszczem zrobiła krok do tyłu, potem ustąpiła miejsca komuś kto chciał lepiej słyszeć, potem musiała coś poszukać w plecaku, więc rozejrzała się gdzie by go postawić, zrobiła kolejny krok…

Chwilę potem szczelnie otulona płaszczem kobieta przepychała się możliwie szybko jak najdalej od wszelkich odgłosów walki. Szukała też jakiegoś miecza lub sztyletu, który w zamieszaniu ktoś by porzucił lub niewystarczająco pilnował. Wsłuchiwała się w wykrzykiwane rozkazy oraz patrzyła gdzie przemieszczają się ci, którzy nie stracili głowy i orientacji w kolejnym zamieszaniu jakie wybuchło gdy dowódca próbował zaprowadzić nowy porządek.

Wiedziała jedno. Przesyłki jeszcze nie dostarczyła, a jako profesjonalista nie zamierzała zbyt łatwo odpuszczać. Stąd też musiała się trzymać Imperialnych. No i nie dać się zabić. Albo odwrotnie. Nie dać się zabić i trzymać się Imperialnych. Uniknęła kilku kolejnych potrąceń i zgrabnie przeskoczyła nad jakimś człowiekiem, albo ciałem. Ruszała coraz sprawniej w kierunku, w którym przesuwali się w szyku najemnicy.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 06-07-2020, 23:19   #832
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus będący świadkiem paniki wśród uciekinierów i zamieszania we własnych szeregach wywołanych chwiejną i niezdecydowana postawą Gustawa próbował choć częściowo ratować sytuację. Wróg jednak zbyt szybko się zorganizował i wyprowadził pościg. Ludzi Wernickiego nie zatrzymał skromny ostrzał prowadzonych przez niego łuczników, a gęsty mrok spleciony z eteru nie był dość rozległy. Co gorsza Szary Czarodziej skupił na sobie uwagę kolejnego piromanty i łuczników wroga. Ritter przeklinał w duchu, że nie wykrył go wcześniej, jednocześnie rozważał pilne nawrócenie i składał w myślach podziękowania Ranaldowi. Po raz kolejny, o mały włos nie przypłacił swojego bohaterstwa śmiercią. Środek pola bitwy nie jest miejscem dla przedstawicieli Kolegium Magii, tutaj musiał ustąpić pola przeciwnikowi, podobnie zresztą jak było w Meissen. Choć ostatecznie wtedy to on przeżył, a wrogi mag zginał w eksplozji. Loftus miał nadzieję, że historia potoczy się podobnie, ale na razie lekko zgarbiony dał się ponieść tłumowi. Co nie oznaczało, że pozostał całkiem bierny. Szarzy Czarodzieje nie tylko posługują się wiatrami magii i eterem. Spryt i odrobina manipulacji może być równie wielką bronią. Loftus może dzięki swojej spostrzegawczości, albo daru widzenia wiatrów magii ujrzał jak pewna kobieta z pochwyconą bronią w ręku, zgrabnie przeskoczyła nad jakimś człowiekiem i zmierzała w stronę najemników. Mag tego potrzebował, w jego umyśle zrodził się plan. W ciemnościach i zamieszaniu przypominała mu Leonorę, choć nie mogła być to ona. Wtedy zresztą nawet gdyby wiedział, że wskazał Roz Bauer, w obliczu strasznej klęski, podjąłby to ryzyko.
- Meissen! Dziewica z Meissen! Ludzie to Dziewica z Meissen! Obrończyni mieszczan i ludu! Do niej ludzie, z nią ratunek i zwycięstwo! Dziewica z Meissen, młot na Granicznych!
Pozostało jedynie mieć nadzieję, że legenda/plotki, którą starał się zasiać jeszcze w trakcie walk o obrone miasta i huty dotarły do tych ludzi i miały na nich wpływ.
- Mężczyźni! Idzie za Dziewicą z Meissen! W jej rozkazy, przy niej są Bogowie z nią ratunek!
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 07-07-2020 o 07:35.
pi0t jest offline  
Stary 07-07-2020, 20:22   #833
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef walczył jak umiał najskuteczniej. Wcale nie pięknie - przedkładając mocny cios nad finezję precyzyjnego fechtunku. Na Bogów Przodków - przecież on i tak nie potrafił fechtować!

Zatem ciął, rąbał, uderzał tarczą, przepychał słuszną masą swojego opancerzonego ciała. Jednak choć spryskany był dymiącą demoniczną krwią, to ten wysiłek zdawał się nadaremny.

Demony najwyraźniejoszukiwały.

Plugawe jęzory energii oszołomiły dzielnych brodatych wojowników, a ich kontratak pozbawił życia tych, którzy nie zdołali otrząsnąć się na czas. Z każdą chwilą padał ranny lub zabity kolejny z krasnoludów.

Zostało jeszcze dziewięć stworów, a brodaczy dziecięciu, wliczając jego samego i Runiarza. Zważywszy na trudność ubicia przeciwnika, to nie będzie wyrównana walka. Walka, której z dużym prawdopodobieństwem nie zdołają wygrać, a przegrana oznacza śmierć... lub coś gorszego.

Dokładnie to, co jeden z demonów zamierzał zrobić z rannym krasnoludem. Piekielne istoty potrafiły uśmiercić ranną istotę tworząc kolejnego demona na swoje podobieństwo. Tylko Valaya mogła wiedzieć, czy gdzieś wewnątrz przemienionego krasnoluda tkwiłaby uwięziona dusza khazada z rozpaczą obserwującego, jak demoniczne ciało morduje swych niedawnych towarzyszy.

Lepsza byłaby śmierć, niż służba Przeklętym Bogom.
- Tam! - Zawołał wskazując stwora pochylającego się nad umierającym wojownikiem. [/i]- Musimy ocalić go przed splugawieniem! Podarujcie mu śmierć, chwałę i wieczne ucztowanie z Bogami Przodkami! Prędko, zanim demon uczyni go jednym z nich! Strzelajcie! [/i]- Wydał rozkaz wierząc, że jest słuszny.

Nie czekając na reakcję towarzyszy natarł na najbliższego biesa rąbiąc go wściekle swoim toporem.
- To ziemia krasnoludów, plugawy stworze! - Wykrzykiwał pomiędzy ciosami.
- Grimnirze, okaż swój gniew tym bestiom i prowadź mój topór!
- Szczam na waszych bogów! Idźcie precz!

Detlef nie chciał myśleć teraz ilu dzielnych wojowników polegnie i czy ktokolwiek z nich przetrwa ten bój. Nie chciał myśleć co się stanie, jak zabraknie sił na kolejny cios i podniesienie ramienia chronionego tarczą. Nie chciał się zastanawiać co zrobią grobi będący przecież gdzieś w pobliżu - jeśli nawet pokonają demony, to będzie ich zbyt mało i będą zbyt ranni by stawić czoła wciąż licznej bandzie zielonoskórych...

Na zastanawianie przyjdzie czas później... Teraz trzeba było zabijać demony i przeżyć.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 08-07-2020, 00:36   #834
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Zniknęła. Dziwne uczucie nachodziło ją zawsze w momentach w których rozpływała się w mroku lub tłumie po tym jak ktoś ją widział. Coś jakby zanurzenie w wodzie. Lekkość ducha oraz całego ciała. Tak było w tym momencie, a może byłoby, gdyby ktoś z tłumu nie zakrzyknął znów imienia tej przeklętej akolitki. Odruchowo odwróciła się. Była zakryta płaszczem więc nikt nie mógł jej rozpoznać w tych ciemnościach. Tymczasem dłoń postaci wskazywała właśnie ją.

Odruchowo zatrzymała się ogarnięta przez całkowite zdumienie i to ją zgubiło. Nawet jeśli chwilę wcześniej mogła jeszcze przyśpieszyć kroku, teraz zaczynali gapić się na nią kolejni ludzie. Musiała działać. Co robią dziewice nie miała zbytniego pojęcia, a co robią bohaterskie dziewice to już zupełnie. Natomiast myśli bohaterskiej dziewicy, której coś pozbawiło piątej klepki były jej tak odległe jak problemy mieszkańców wybrzeży Lustrii. Poddała się jednak niewidzialnemu wzrokowi szarej postaci. Gdy unosiła rękę w górę nie wiedziała jeszcze co powie, potem jednak pomyślała, że to kolejna rola do odegrania i że musi to zrobić. Może być i pierdolniętą dziewicą z jakiegoś zapchlonego miasta. A jedyne co jej przyszło do głowy to ostatnie słowa Gustawa.
- Formować szyk obronny! Wycofujemy się! Natychmiast! Formować szyk! Niech Bogini was prowadzi! Wycofujemy się! - i tak w kółko. Sama w sumie też wolała szyk od panicznej ucieczki. No i musiała żyć. Ta dziwna postać musi jej zapłacić za ten numer. Zaczęła się cofać i jeśli nie zyskałaby niczyjej uwagi była gotowa ponownie czmychnąć w ciemność. Tym razem dużo szybciej.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 09-07-2020, 21:33   #835
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Z tarczą i młotem Galeb wznosił kolejne okrzyki zagrzewając towarzyszy do walki. Niestety walka była niesamowicie ciężka i nie było odwrotu.

Niestety Galeb nie miał już żadnej broni zasięgowej więc pozostawało mu tylko bronić towarzysze przed śmiercią lub gorszym losem. I chociaż Runiarz wiedział że spoczywa na nim "odpowiedzialność" by przeżyć, bo tacy jak on byli zbyt cenni to teraz w ogniu walki, z nikłymi szansami na przeżycie nie wahał się by walczyć u boku krasnoludów z Karak Hirn i jeżeli by do tego doszło, umrzeć razem z nimi.

- Na Grombrindala i Gazula! Na Grimnira i Valayię! Na Grungniego!


Albo my, albo oni. Nie ma innej opcji.
 
Stalowy jest offline  
Stary 09-07-2020, 21:39   #836
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Kimkolwiek była ta kobieta, to na szczęście podjęła się zagrania narzuconej roli. Loftus był zadowolony, ale nie mógł sprawy zostawić samej sobie. W swoim krótki życiu zauważał, że ludzie w sytuacji kryzysowej chętniej poddają się woli innych, szukają oparcia i oczekują, że kto inny podejmie za nich decyzję. Władza w obliczy kryzysu się konsoliduje, a ludzie jednoczą. Skoro więc udało się opanować bezwładną ucieczkę i panikę należy pójść krok dalej i spróbować ratować Gustawa i jego ludzi.
- Za Dziewicą! Do niej ludzie, z nią razem do naszych! Słyszycie rozkazy Dziewicy, dołączyć do szyku najemników! - krzyczał.
- Za Dziewicą! Za bohaterką mieszczan Meissen, bohaterką z portu! Dołączcie do szyku, do ludzi którzy nas uwolnili! Razem z Dziewicą, zguba granicznym! Szary Czarodziej przyjął rolę agitatora, krzykiem chciał wzbudzić zapał choć części uciekinierów i byłych jeńców. Jeśli choć część z nich się ruszy, to reszta powinna się do nich przyłączyć. Ritter nigdy nie bawił się w taką bezczelną agitację, ale uważał że warto spróbować.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 09-07-2020, 23:24   #837
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Kliknij w miniaturkę

Krasnoludy walczyły. O honor. O twierdzę. O towarzyszy walczących obok nich. Walczyły. I umierały.

Khazadzi stali blisko, osłaniając rannych i siebie nawzajem tarczami i migoczącą zasłoną poruszającej się stali. Nie mogli i nie chcieli się wycofać. Ich śmierć będzie godna pieśni.

Jeden z wojowników, czarnobrody milczek, którego imienia Detlef nie miał okazji poznać, zareagował na jego rozkaz. Posłał bełt towarzyszowi by ocalić go przed losem gorszym od śmierci. Zaraz sam dostał ognistym pociskiem od wściekłego demona. Detlef stracił broń i o mało nie stracił ręki, gdy demon wciągnął w siebie jego topór i spróbował odgryźć mu dłoń. Jeden z rannych granicznych wbił nagle sztylet w przechodzącego nad nim demona i za swój akt bohaterstwa został nagrodzony śmiercią i staniem się pożywką dla kolejnego zrodzonego z niego stwora. Ten zniknął równie szybko jak się pojawił, trafiony ostatnim bełtem z kuszy ostatniego strzelca. Najwyraźniej jeśli demon zostawał raniony, a sam nie zdołał zadać obrażeń - mógł zniknąć.
Ta wiedza nie na wiele przydawała się jednak krasnoludom. Nie każdy cios ranił wroga. A choć tarcze i pancerz pozwalały na odbijanie wielu ciosów to przed kulami ognia zbroja nie chroniła prawie wcale. Tu podniósł się ranny, który choć stracił prawicę, nadal chciał osłaniać swoich pobratymców. Tu demon wrócił do swojej otchłani nie zdoławszy trafić przeciwnika. Ale te, które niedawno powstały włączyły się do walki. Krasnoludom udawało się przez chwilę utrzymać ich liczebność na stałym poziomie, ba, zajęły je nawet na tyle, że żadne nowe przez chwilę nie powstaną, chyba że z nich... ale same nie mogły uzupełnić strat.

Galeb i Detlef widzieli starcie niemalże jako serię obrazów, które migały im gdzieś w przerwach między wściekłymi atakami oraz parowaniem i unikaniem ciosów.

Stwór przygniatający jednego z obrońców. Dziesięć na dziesięć. Zamykająca się wyrwa w murze tarcz i okute buty miażdżące stwora. Dziesięć na dziewięć. Kula ognia. Zmęczone ramię nie zdołało unieść tarczy na czas. Dziewięć na dziewięć.
Demon rozrywający khazada i rozbijający szyk na dwie części. Dwa krasnoludy rzucające się na niego podczas gdy reszta zamyka go ponownie.
Zażarta walka w parterze, sztylety, kułaki i zęby kontra kły i macki. Zadowolona z siebie wstająca dwójka zastygająca nagle z przerażeniem, gdy jednemu z nich otwarło się trzecie oko na czole. Niepotrzebne samobójstwo, zanim Galeb zdążył krzyknąć, że to tylko mutacja. Wyciągnięty z szyku i zamordowany krasnolud, z którego zaraz wyszedł kolejny demon.
Sześć na dziewięć. Ranny towarzysz, który nagle osunął się na ziemię z powodu utraty krwi, ponieważ nie było jak i kiedy go opatrzyć. Zawahanie najbliższego krasnoluda, wykorzystane przez demona. Pięć na dziesięć.

Trzy demony znikające nagle bez ostrzeżenia. Strzała rykoszetująca od hełmu Galeba. Pięć na siedem. Runiarz odruchowo złapał pocisk, który zaczepił się o zbroję. Zwykły goblini patyk zakończony krzemiennym grotem. Wstyd trzymać to w kołczanie, a co dopiero wystrzelić coś takiego. Detlef miał bardzo mieszane uczucia kiedy nagle kątem oka zauważył zielone bydło szarżujące na demony. W końcu nawet jego topór nie wydawał się uszkadzać demonów, nawet jeśli przebijał ja na wylot. Niemalże było mu żal naiwnych stworków, które próbowały zrobić użytek ze swoich prymitywnych włóczni. Tym większe było jego zdumienie, gdy przebity nimi demon zamigotał i zniknął. I nie był jedyny. Kolejne dwa zniknęły przeszyte sztyletami, które wydawały się zrobione z cieni. Ginęły też gobliny. Wystarczało by któryś choć wyglądał na rannego, inny natychmiast wbijał mu broń w plecy, bez zawahania i wyrzutów sumienia. Brutalna taktyka skutkowała. Zabity przez swoich nie przemieniał się w demona.

Ostatni demon padł z krasnoludzkim toporem w brzuchu i goblińską włócznią w plecach.
Najgorszy koszmar khazadów właśnie się spełnił.
Zostali uratowani przez zielonoskórych.
I zapadła niezręczna cisza...



Kliknij w miniaturkęKliknij w miniaturkę

Gustaw po raz kolejny zmienił zdanie w samym środku walki. Choć dowódcą był niezłym, jego chwiejność okaże się zgubna dla niego i jego sił któregoś dnia. Ale nie tego dnia.
Podchwycone przez Roz okrzyki Loftusa dotarły do tłumu. Ten zafalował. Nie żeby uciekinierzy byli uzbrojeni. Nie byli także karni ani dowodzeni w wojskowym sensie. Ale byli.
Wycofujący się oddział Gustawa nagle stanął, w ciemnościach coś się zaczęło dziać, a ucieczka nagle zwolniła, jakby ktoś tam był. A i sam kontratak szedł zbyt łatwo. A graniczni wpadali w pułapki i dawali się nabrać na podpuchy już zbyt wiele razy. Nie zamierzali i tym razem. Nie tego dnia.

Gdy Gustaw, Loftus, Roz i reszta wrócili na pozycje wyjściowe, mogli się w końcu policzyć. Z najemników ocalało zaledwie siedemdziesięciu, z czego dziewiętnastu nie nadawało się do walki. Kadetka skończyła z guzem na głowie, Loftus poza "ranami" od magii miał tylko nieco zdarte gardło, Roz straciła swoją "niewidzialność", ale za to sporo ludzi zaczęło pytać ją co mają robić, a Gustaw padał ze zmęczenia. Gdyby ktoś ich teraz zaatakował... pobiłyby ich nawet konie bez jeźdźców. Ale nikt ich nie atakował. Nie tego dnia.

To jednak nie musiało być pocieszenie. Pierwsze promienie słońca właśnie zaczynały rozjaśniać nowy poranek.


 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 16-07-2020, 12:45   #838
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Na twarzy Szarego Maga, pomimo zmęczenia zagościł delikatny uśmiech. Udało się, plan się powiódł teraz tylko należało zadbać, żeby nowa maskotka nie wyszła z swojej roli, a po drugie nie zginęła. Przy niej staną uwolnieni jeńcy, dzięki niej zapanuje początkowa euforia. Tłum trzeba było tylko dalej zręcznie i delikatnie popchnąć. Ktoś z tłumu wymienił jej miano, Roz... Loftus skojarzył to z zasłyszaną w obozie historią o najemnikach i niemej dziewczynki zwanej Białą Różą.
Sprawy organizacji dalszej obrony pozostawały w rękach Gustawa, mógł mu tylko doradzić aby uzbroić zdolnych do walki mężczyzn w dodatkowa broń od najemników, zebrać uzbrojenie po zmarłych i ciężej rannych. Trzeba było tylko pozyskać ochotników, ludzi żądnych zemsty nad Granicznymi, lojalnych wobec Imperium, czy choćby gotów do obrony własnej rodziny, czy chęci zysku. W tym mogła mu pomóc pewna osoba, która była zbyt cenna aby walczyć w pierwszej linii i która była ich deską ratunku. Odnalazł więc kadetkę, dziewczyna choć zmęczona i krzywiąca się z bólu gdy dotykała guza, to była pełna entuzjazmu i gotowa nieść pomoc.
- Weź jednego z najemników do pomocy, - Loftus nie chciał powiedzieć tego wprost, ale wolał żaby ktoś pilnował bezpieczeństwa dziewczyny, - zbieraj i sortuj ochotników do walki w naszej sprawie z jeńców. Wybierz i sformuj coś w rodzaju gwardii przybocznej dla Dziewicy z Meissen resztę zdolnych do walki odsyłaj do Gustawa, bądź innych oficerów jeśli taki padnie rozkaz. W dalszej kolejności zajmij się tymi, którzy do walki się nie nadają, przed końcem dnia musi powstać dla nich jakieś miejsce zborne, tak aby nie przeszkadzali reszcie sił. - Mag żałował że nie ma z nimi żadnego z krasnoludów, Ci by może wskazali jakąś ścieżkę którą można by tych ludzi wyprowadzić z przełęczy. Loftus liczył, że ambitna Kadetka sprosta zadaniu, a przynajmniej będzie miała zajęcie i nie będzie brała udziału w dalszych bezpośrednich starciach. - Gustaw von Grunnenberg na pewno będzie z Ciebie dumny i zadowolony, jak coś radź się go, a będzie dobrze. - Mag pamiętał z jakim błyskiem w oczach kadetka patrzyła na barona i zamierzał to wykorzystać, aby ja wzmocnić. Po czym szybko się oddalił, aby zając podtrzymaniem wiary ludzi w swoją bohaterkę. Uciekinierzy byli zlepkiem losowych ludzi, ale zawsze znajdą się ludzie którzy pochwycą rzucone hasła, czy wykorzystają okazje do zarobku. Mag przeszedł się wśród nich, starał przyjrzeć ludziom i tam gdzie widział potencjał podchodził i wciskając szylinga do ręki mówił im hasła które mieli powtarzać.
- Chwała Dziewicy z Meissen!, Dziewica bohaterką!, Dziewica zgubą Granicznych!, Młot na granicznych! Namaszczona przez Sigmara! Ratunek przy Dziewicy z Meissen! Róży przełęczy!
Sugerując przy tym, że jeśli reszta ludzi pochwyci te hasła, to dostaną po kolejnym szylingu przed zmierzchem. Tuzin takich osób powinien na początek wystarczyć, choć Loftus był gotów pozyskać dodatkowe osoby, gdyby efekt był mizerny. Chwilowo jednak na tym poprzestał, aby się posilić, ugasić pragnienie i na chwilę odetchnąć, czekając na rozkazy, bądź możliwość złapania krótkiego odpoczynku. Spokoju nie dawał mu wrogi piromanta, niemniej przeżył jego atak tak jak przy obronie miasta, a to był dobry znak na przyszłość.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 16-07-2020 o 23:05.
pi0t jest offline  
Stary 17-07-2020, 00:41   #839
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roz słyszała kilka historii, w których osoby na świeczniku okazywały się po jakimś czasie wyjątkowo zręcznymi szpiegami. Hrabia Mnienievison z Bretonii, arcykapłan Myrmidii z Tilei… Giacomo Brudnagra. Ktoś ci opowie taką historię przy karczemnym kominku i zastanawiasz się wtedy, czy dałabyś radę. Co to w ogóle za uczucie przez dziesiątki lat spiskować na rzecz jakiejś innej nacji, albo tych lub innych zdrajców. Ryzykowna robota, z której jest przynajmniej tyle, że ktoś zapisze twoje imię w kronikach po tym jak twój łeb nadzieją na pikę, a ciało poćwiartują przed spaleniem.

Te myśli, niczym stado galopujących koni przewaliło się przez głowę Roz po tym jak najpierw jacyś ludzie zaczęli zgłaszać się do niej pytaniami co mają robić, a potem okazało się, że ten lub tamten znów coś krzyczy o tej przeklętej cnotliwej wariatce z Meissen. Widziała w swoim życiu dziesiątki akolitek różnych bogów. Większość z nich niewidoczna, oddana cichej posłudze zgodnie ze swoimi obowiązkami. Zwykły człowiek zadeptał by taką na ulicy, a potem nawet nie byłby w stanie odtworzyć koloru jej szat. Tymczasem na środku jakiegoś zalesionego zadupia znajduje się jakaś wredna baba, którą rozpoznają absolutnie wszyscy zarówno z jednego obozu, jak i drugiego. Rozpoznają na tyle, aby stwierdzić, że każda baba w kapłańskich szatach jest na pewno tą właśnie pierdoloną dziewicą z zasranej Zapchajdziury. Na dodatek jakiemuś wybitnie podejrzanemu typowi, który potrafił ją wyłowić z tłumu w kompletnej ciemności przyszło do głowy legendę tą podtrzymywać. Roz nie wiedziała dokładnie co się stało z tą cnotliwą panną, ale była pewna, że ludowi bohaterowie bez piątej klepki kończą zazwyczaj w ten sam sposób: z otwartą raną szyi w jakimś dole z gównem.

Nawet jeśli Roz miała zwyczaj wpadać w gniew, to głównie na siebie, zwykle krótko i nie traciła przy tym zupełnie zdrowego rozsądku. Do każdego kto przyszedł po radę miała tą samą prostą wskazówkę: “To wy wykazaliście się znakomitą postawą! Każda pomoc jest teraz bezcenna. Zgłaszajcie się do dowództwa po rozkazy!” Roz przez chwilę miała wątpliwości, czy ktoś tu w ogóle dowodzi, ale wychodziło na to, że niebezpieczeństwo zostało w jakiś sposób zażegnane, a to oznaczało. że decyzje były słuszne. Sama z resztą miała tylko jeden cel, znaleźć jakieś ustronne miejsce, wydostać wiadomość z ukrytego schowka i przekazać ją adresatowi. W tym to celu wykorzystała pozycję jaką przyniósł jej los. Znalazła w miarę wygodne miejsce w obozowisku, zarekwirowała chwilowo namiot pod pozorem spraw kobiecych (nietknięte bohaterskie panny też miały ludzkie potrzeby), poczekała chwilę, opierdoliła przypadkowych strażników, że zamiast pilnować szukają okazji, aby oglądać babskie piersi, a potem jeszcze dodatkowo zasłonięta kocem wygrzebała przesyłkę ze zręcznej skrytki w obcasie lewego buta. Zmontowała but na nowo i z niewielką karteczką w ręce ruszyła szukać jeszcze raz głównodowodzącego tym oddziałem. Zamierzała przy okazji wypytać o tą podejrzaną postać, która wskazała ją w nocy palcem. Potem zastanowi się co dalej. Jej liczba zasług dla Imperium wzrośnie o jeden, ale potrzebowała kolejnych zadań. Na dodatek droga powrotna wydawała się bardzo niebezpieczna w obecnej sytuacji. Dlatego należało zdobyć zaufanie tego barona dowódcy, ustalić czego potrzebuje i zaproponować pomoc. Przygotować do tego nową tożsamość, aby nie musieć tłumaczyć się kolejny raz, że nie jest się tym, kogo wszyscy szukają.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 17-07-2020, 22:00   #840
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef walczył o życie. Nie po raz pierwszy zresztą, ale pierwszy raz przeciwnik, z jakim mu przyszło się mierzyć zdawał się za nic mieć przyzwoitą krasnoludzką stal, która zbierała krwawe żniwo przy każdej innej okazji. Demony nie chciały umierać od ran, które rosłego orka powaliłyby na ziemię pozostawiając życia na kilka zaledwie kilka oddechów.

Tak się nie godzi. To nie było honorowe.
Jak można walczyć z tym czymś?

Atak zielonoskórych na walczące z khazadami demony przyniósł nieoczekiwane rezultaty - wyglądało na to, że dzierżone przez grobich dziwne sztylety skutecznie ranią i zabijają pomioty Chaosu, a po chwili obie toczące odwieczną wojnę strony stanęły naprzeciwko siebie zdumione sytuacją, w jakiej się znaleźli.

Thorvaldsson był świadomy, że jakakolwiek wrogość wobec grobich sprowokuje ich atak, a zielonoskórzy wciąż mieli przewagę liczebną nad nielicznymi pozostałymi przy życiu krasnoludami, z których żaden nie uniknął poważnych ran. Dawi nie mogli wygrać ewewntualnego starcia, a w opinii Detlefa ich śmierć nie przysłuży się interesom twierdzy. Król musiał dowiedzieć się o tym, co tutaj się stało. Musiał dowiedzieć się, co stało się z zielonoskórymi i czarownikiem umgi. Miejscowi dawi musieli przygotować się na nieczystą walkę z demonicznymi pomiotami - bo tego, że demon pojawi się ponownie był całkowicie pewien.

- Musimy wrócić do karaku i powiadomić króla o tych plugastwach. Zwykła stal nie ima się tych pomiotów Chaosu. Demon spróbuje ponownie i wojownicy muszą być gotowi. - Wciąż dysząc po wyczerpującej walce powiedział w języku krasnoludów tak, aby przebywający w pobliży czarownik mógł go usłyszeć. Skoro znał mowę grobich, to pewnie i khazalid potrafi zrozumieć. Jednocześnie zatknął topór za pas i rozejrzał wokoło ze smutkiem spoglądając na ciała zabitych dawi.
- Zostaniemy tutaj i opatrzymy nasze rany. Później pochowamy naszych braci wśród gór w których żyli tak, by mogli spoglądać na ukochane przez siebie szczyty w obronie których oddali życie. - Kontynuował. - Pozostając w nadziei, że żaden urk nie będzie przeszkadzał w tym smutnym obowiązku oraz że wyniesie się z ziem krasnoludów, na których nie jest mile widziany... - zakończył aluzją odnoszącą się do samego czarownika.

Thorvaldsson był znużony zaciekłą walką, jednak wciąż był gotów zareagować na wrogość grobich. Jeśli ci jednak postanowią zaatakować resztki oddziału, to postara się wysłać do Gorka i Morka tylu, ilu tylko zdoła.
Jeśli grobi postanowią ograbić zwłoki granicznych, to nie będzie im przeszkadzał - sam był zainteresowany tylko tym, co mógł posiadać Duży Karl - możliwe, że jakieś rozkazy lub listy uwierzytelniające od Wernicky'ego.

Najważniejsze było udzielenie pomocy tym, którzy jej potrzebowali - czyli właściwie wszystkim po kolei. Gdyby miał do tego zużyć cały zapas naparów kojących i mikstur leczniczych, to niech tak będzie. W miarę możliwości jednak będzie korzystał z własnych umiejętności by oczyścić, zszyć i zabandażować rany zaczynając od najciężej rannych.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172