|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
15-01-2020, 01:15 | #91 |
Reputacja: 1 | Marius bez skrzywienia (choć nie w duchu, gdzie krzywił się bardzo) ust uregulował należność. Galenus jak zwykle był w formie. -Duży ostatnio nie miał zbyt wielu… objawów, chyba że o czymś nie wiem – zerknął w stronę swego pomagiera – ale mam dla was inną zagadkę, mistrzu Galenusie, którą może uznacie za wartą waszego umysłu. Opowiedział pokrótce historię zatrutego osiłka, podając jego lokalizację. -Dziwnym jest fakt, iż kogoś tak mało znaczącego otruto. Może wy, mistrzu, znajdziecie odpowiedź? Jego ojciec mówił oczywiście o honorarium. Na wszelki wypadek jednak, zabierzcie ze sobą ochronę – jeśli zechcecie się tym zająć. Ulice niebezpieczne są ostatnio. |
16-01-2020, 21:59 | #92 |
Reputacja: 1 | Arnold Łodzią rzucało gdy ścierała się z wartkim prądem rzeki i nieprzychylnym podmuchami wschodniego wiatru. Zewsząd słychać było ciche trzaski przesuwających się lekko ładunków i samego stawiającego czoło żywiołowi kadłuba. Pod niskim sufitem bujała się latarnia sztormowa, rzucająca dzikie migoczące cienie na schody i drzwi pobliskich kajut. Borysa znalazł bez problemu. Pochylał się właśnie nad zgromadzonym w kącie ładowni ekwipunkiem. Kupiec dojrzał, że zgromadził w jednym miejscu wszystkie pozostałe latarnie i zaczopowany garniec z oliwą. - Zdać się może więcej światła - stwierdził zdawkowo, gdy zauważył, że nie jest sam. Snop latarnianego blasku wpadający do pomieszczenia oświetlał go wyraźnie tylko od pasa w dół. Jego twarz i jej wyraz pozostawiały więc w mroku, niewidoczne dla kupca. Z kajuty Hupfnudla, w której tak kategorycznie kazał mu pozostać wraz z jego uczniami, dochodziły ciche pochrapywania należące chyba do dwóch różnych osób, choć ciężko to było jednoznacznie stwierdzić. |
18-01-2020, 13:22 | #93 |
Reputacja: 1 | Arnold uśmiechnął się delikatnie. Barys najwidoczniej szukał sobie zajęcia i znalazł takie które nie tylko było logiczne, ale i pożyteczne. Jak nic potrzebował chwili, by nie patrzeć na nowicjusza...
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
20-01-2020, 13:40 | #94 |
Reputacja: 1 | Arnold Borys nic nie odpowiedział, krótko skinął głową i ruszył ze zgromadzonym pakunkiem w stronę górnego pokładu. W tym samym czasie kupiec odwiedził mędrca i jego dwóch uczniów w ich kajucie. Faktycznie, po otwarciu drzwi jasnym stało się, że sen młodzieńców nie był naturalny. Nie obudził ich ani dźwięk otwieranych drzwi, ani słowa skierowane do ich mistrza. Jeden z nich leżał pod dziwnym kątem, jakby usnął nagle w połowie procesu wchodzenia do koi. Pół leżał, pół siedział na jej brzegu. Arnold percepcja d20(-2 trudny)= 16 porażka Co zaś tyczyło się Hupfnudla... po chwili jasnym stało się, że i tu kupiec nie otrzyma odpowiedzi. Pod wysoko podciągniętym kocem, co prawda widać było ludzki kształt, ale nie dochodziła z jego strony żadna odpowiedź na słowa młodzieńca, nie widać też było żadnego ruchu. Marius Jasnym było, że lekarz był wyraźnie zawiedziony, iż poborca nie przybył do niego z żadnym interesującymi wieściami. Najwyraźniej badanie przypadku Dużego i innych podobnych nieszczęśników stanowiło jego prawdziwą pasję i brak postępów na tym polu wielce go zasmucił. Marius przekonywanie d20(+2 dobry znajomy)= 6 sukces Słysząc propozycję gościa, tylko westchnął lekko. Zmierzył wzrokiem poborcę, potem zrobił to jeszcze raz i w końcu lekko się uśmiechnął. - Po prawdzie to mam dużo pracy, ale skoro mówicie, że to ciekawa zagadka, to nie mam powodu, by wam nie ufać! - przyklasnął w dłonie i widać było, że jego mózg zaczął znowu pracować na najwyższych obrotach. - Właściwie, skoro już o tym wspominacie, to przypominam sobie, że nie jest to chyba odosobniony przypadek. Słyszałem o dwóch dodatkowych w ostatnim tygodniu, choć niewiele znam szczegółów, bo do tej pory sprawa mnie specjalnie nie interesowała. Pierwsza ofiara również była, z tego co kojarzę, osobą niemajętną, druga zaś - przez co niewiele osób o tym słyszało - należała do rodziny szlacheckiej, a sprawę starano się wyciszyć. Tak jak mówiłem, swego czasu nie dopytywałem jednak o żadne szczegóły, więc wiecie teraz tyle, co i ja. - rozłożył bezradnie ręce. |
20-01-2020, 21:02 | #95 |
Reputacja: 1 | Arnold chwilę nasłuchiwał i kiedy stwierdził, że teren jest bezpieczny... rozejrzał się po pokoju. Ukłonił z lekka, rozłożył dłonie i uśmiechnął się tak jak to podłapał u ojca... Heinrich'a kiedy rozmawiali potajemnie o Panu Przemian. Kiedy go uczył, kiedy... i nim! Był to cwany i złowieszczy uśmiech.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 20-01-2020 o 21:23. Powód: ' |
21-01-2020, 12:19 | #96 |
Reputacja: 1 | Arnold Zaczęło się, gdy tylko domknął za sobą drzwi od kajuty Hupfnudla. Krzyki jego załogantów i krótki, urwany szczęk stali, a potem migocząca dziko łuna ognia przy wyjściu prowadzącym na górny pokład. Całe schody płonęły wysokim, żarłocznym płomieniem, odgradzając mu w tym miejscu wejście na górę. Ogień trawił drewno tak szybko, iż niewątpliwie użyto tam jakiejś łatwopalnej substancji. |
21-01-2020, 16:04 | #97 |
Reputacja: 1 | "Kurwa!" było tym co przemknęło przez myśli kupca kiedy rzucił się do wyjścia przez rufę. Zabierając ze sobą jeden z worków z piachem w kącie. Tak, były jeszcze te na dziobie, ale cokolwiek tam się działo... nie wróżyło dobrze.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
21-01-2020, 16:22 | #98 |
Reputacja: 1 | Arnold Pognał na górę. Nim jeszcze do końca wystawił głowę na zewnątrz, już ujrzał jęzor ognia wspinający się po jednym z żagli i bezlitośnie trawiący tkaninę. Żywioł szalał też po samym górnym pokładzie, jednak w wielu miejscach wydawał się już ugaszony. Załoganci uganiali się jak w ukropie. Słyszał ich nawoływania, szukali go. Po paru chwilach poradzili sobie z szalejącą pożogą. Sama konstrukcja statku pozostała szczęśliwie nienaruszona, jednak stracili część powierzchni żagla. No i było jeszcze coś... - Na Sigmara... chciałem go powstrzymać... przeklęty kislevski... uhh... Skulonego nowicjusza znaleźli przy jednej z burt. Miał głęboką ranę kłutą w boku, jego brudne szaty szybko nasączały się czerwienią. - Chciałem... wiedziałem... przecież... ja - uniósł swoją drżącą dłoń, w której trzymał kurczowo kawałek materiału, przypominał tkaninę, z której uszyte było odzienie Borysa. - Do wody... Nie zdołałem... - zajęczał boleśnie. |
21-01-2020, 17:18 | #99 |
Reputacja: 1 | A jednak... było dokładnie tak jak się obawiał. Cholerny Borys dał upust swoim emocjom pomimo jego rozkazu. Czy nie wyraził się jasno? Nie mieli go krzywdzić... JESZCZE! Porwał się też na jego majątek... to znaczył tylko jedno. Był zdrajcą. Jednak musiał wiedzieć więcej by wydać wyrok. Jeśli był... lepiej, by był już martwy!
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 21-01-2020 o 20:48. |
22-01-2020, 20:08 | #100 |
Reputacja: 1 | Arnold medycyna wsparcie d20+1 za torbę medyka = 19 porażka Adelbert medycyna d20+1 za torbę +0 za nieudaną pomoc=11 sukces -2 użycia torby Krew lała się niemiłosiernie, a brudne szaty, które miał na sobie kapłan mogły sprzyjać zakażeniu się rany. Na szczęście butla przedniej gorzały, którą na podorędziu miał kupiec pomogła w szybkim oczyszczeniu rany i narzędzi, a umiejętności zielarza okazały się kluczowe dla zatamowania obfitego krwawienia. Kapłan w końcu omdlał z wycieńczenia spotęgowanego pospiesznymi, bolesnymi manipulacjami przy jego ranie, jednak wydawało się, że miał szansę przeżyć, o ile jego organizm okazałby się wystarczająco silny. Przy okazji Arnold miał okazje obejrzeć jego skrywane pod szatami ciało, wbrew pierwotnym obawom, nie było tam widać symptomów choroby, nie brakowało na skórze jednak śladów po niedawnych samookaleczeniach. Łódź stanęła u brzegu, zarzucono kotwicę. Trzeba było obszyć uszkodzone fragmenty żagla, by nie oberwały się dalej oraz wymienić część nadpalonego olinowania. Tracili czas. Gdy wydawało się już, że więcej złego nie może się wydarzyć, usłyszeli pisk przerażenia dochodzący spod pokładu. Brzmiało to trochę tak, jakby jakaś niewiasta wystraszyła się myszy, czy innego gryzonia, z braku niewiasty mógł to być jednak zapewne i jakiś lekko zniewieściały młodzian, a że takowych pod pokładem nie mieli zbyt wielu, to rzecz wydawała się dość jasna... |