Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-11-2019, 20:45   #181
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Caspar spojrzał na wzgórze korzystając z widzenia w ciemności, wyostrzonych zmysłów i magicznego wzroku. Taka magia nie wymagała niemal w ogóle manipulowania wiatrami i mogła być niewidoczna dla nekromanty. Za to ktoś rzucający wybuchowe czaszki musiał korzystać z magii nieco potężniejszej, a przez to i bardziej widocznej. Jeśli da się go zauważyć i niespodziewanie zaatakować kiedy podjedzie bliżej mieliby szansę.

Potem westchnął i poszukał jak najwyższego miejsca we wsi. Ktoś musiał koordynować obronę, kierować "zbrojnych" w miejsca gdzie obrona ledwo się trzymała a starców i dzieci w bezpieczne miejsca. Tym kimś był co prawda Cecil albo jakiś krasnolud, ale ktoś musiał mu przecież powiedzieć o tym co się dzieje. A przy okazji ostrzegać przed kolejnymi atakami, a wyglądało na to, że nie ma nikogo lepszego do tej roli niż czarodziej w stopniu ucznia.
Zorganizował sobie dwóch chłopców jako posłańców by móc informować Cecila i krasnoludy o wszystkim co zobaczy.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 18-11-2019, 21:04   #182
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Od słuchania tego pierdzielenia uszy go już bolały - Niech i on pokaże jakim jest dobrym wojakiem - podśmiechiwał się pod nosem mówiąc w khazalidzie. - W takich sytuacjach o osobie więcej mówią czyny niż słowa - Rorek rzekł już na głos mając nadzieję, że Cecil go usłyszy.

Rorek zaklął pod nosem, nienawidził … nienawidził tego czegoś co leciało i zrobiło jebudu … nienawidził magii, takiej magii, no chyba że magię kowali run …

Krzyk jednego z wieśniaków wyrwał krasnoludzkiego górnika z otępienia. Czas działać, a nie stać jak ten stalagmit. Po uderzeniu najpierw rozejrzał się za czymś do osłony, gdy jednak nie znalazł niczego w jego formacie puścił się biegiem w stronę mostu, na którym zorganizowana była pierwsza linia obrony.

Oszacował czy da radę przejść przez prowizoryczne zasieki z ciężkich mebli, skłonny był przedostać się na ich drugą stronę, jeśli tylko da radę cofnąć się gdy już będzie gorąco.
 
Feniu jest offline  
Stary 19-11-2019, 13:35   #183
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Po uderzeniu czaszki Grimm otrząsnął się ze stuporu oczekiwania. Wydawało mu się, że ostatnią godzinę drzemał z otwartymi oczami.
Gdy pocisk uderzył w ziemię, obrona wieśniaków stopniała w mgnieniu oka. Towarzysze krasnoluda poczęli wycofywać się z miejsca ostrzału. Durinsonn wiedział, że Farigoule jest skazane na porażkę. Nie dysponowali bronią, która byłaby zdolna zniszczyć piekielną balistę. Nikt nie kwapił się do ataku. Padały jedynie komendy do cofnięcia się na z góry upatrzone pozycje.
Krasnolud był zdania, że tam gdzie błysnęło światło, był też sam nekromanta. Warto było sprawdzić kto zacz. Na razie jednak trzeba było utrzymać barykadę, dopóki najsłabsi nie znajdą schronienia wyżej. Grimm postanowił wspomóc obrońców przy barykadzie. Gdyby jednak nadarzyła się możliwość, khazad chciał sprawdzić wzgórze nekromanty.
 
kymil jest offline  
Stary 19-11-2019, 16:36   #184
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Gwendoline nie dyskutowała długo z innymi, gdyż uważała to za stratę czasu. Po tym jak odeszła, aby odpocząć, nie interesowała się więcej dyskusją na tematy, które już dawno zostały omówione, albo były nadto oczywiste. Nie oznaczało to oczywiście, jakoby Gwen pozostała obojętna na losy mieszkańców wioski, byłoby to bowiem ignorancją i głupotą w czystej postaci, tym bardziej, że przeciwnikiem była istota, mogąca z umarłych zrobić swoje sługi. Nie mogli więc oddać wioski tak łatwo, a raczej ludzi, którzy wioski opuszczać nie chcieli. Strażniczka nie obwiniała ich za to płytkie myślenie, gdyż doskonale rozumiała co teraz czują.

Panna Deschain jak przez mgłe wspominała atak na rezydencje, kiedy była dzieckiem. Wiedziała czym zajmują się jej rodzice, tata uczył ją odkąd zaczęła samodzielnie stawiać pierwsze kroki. W przyszłości miała polować na wampiry i nienaturalne, złe istoty tak samo jak jej rodzice. Ze smutkiem wspominała dzieciństwo w Sylvanii, bo chociaż były to dobre i beztroskie lata, bogate i przepełnione wdzięcznością jak i szacunkiem do jej rodziny, zakończy się drastycznie i tylko dzięki dziurom w pamięci z tamtej nocy, potrafiła powstrzymać wzbierające się łzy.

Tamtej nocy uratował ją syn służącej. Zwykły chłopak, jak ludzie z tej wioski, nie mający niczego i zmuszony do służenia bogatszym od siebie, aby móc godnie żyć. Dla tych ludzi ich dom był wszystkim i czuli, że są w stanie stawić czoła złu, przeciwstawić się siłom o których nie mieli bladego pojęcia. Nocy, której Gwen została sierotą, ona jak i chłopak mieli świadomość jakimi siłami dysponuje przeciwnik. Uciekli, aby ratować swoje życie, bo wiedzieli, że nic więcej nie są w stanie zrobić.

Kiedy na dziedzińcu coś huknęło, Gwen w tym czasie odpoczywała w stodole. Miała nawet wrażenie, że przysnęła na siedząco. Nie wiedziała nawet kiedy powstała na równe nogi i wybiegła na zewnątrz. Krzyki, bieganie w popłochu, machanie rękami oraz Rache który próbował nad tym zapanować przypominały cyrkowe sceny, które miały za zadanie rozbawić. Niestety, w tym przypadku nie było to ani odrobinę zabawne.

Od osoby, która była świadkiem zdarzenia, dowiedziała się co się wydarzyło. Zerknęła w stronę, z której ponoć widziano błysk światła i chyba też stamtąd nadszedł pocisk w postaci ludzkiej czaszki. Dla mieszkańców musiało to być naprawdę przerażające i nie dziwiła się ich reakcji. Zastanawiała się tylko, jak opanować tłum.

Była pewna, że narwany Grimm zechce pobiec na wzgórze i pozbyć się problemu w bezpośrednim starciu, dlatego też (mimo iż uważała, że powinien odpoczywać), podeszła do niego aby rzucić propozycję
- Grimm! Dałbyś radę zebrać garść swoich pobratymców i razem z nimi pójść w stronę pagórka? Jestem przekonana, że głównego podejrzanego tam już nie zastaniesz, ale być może powstrzymacie razem cokolwiek innego, co tam zostało? Weźcie ze sobą jednego z miejscowych, może Alaina, bo zna się na wojaczce? Musicie dotrzeć tam w miarę szybko, nim całkowicie nas pozabijają nie dając nawet szans na przeciwstawienie się! Myślisz, że jesteś w stanie to zrobić?! - Gwen mówiła pośpiesznie, próbując przebić się podniesionym tonem głosu przez szum powstały w wiosce. Gdyby tylko była w stanie, to sama by pobiegła na wzgórze, jednak ze swoją niesprawną nogą, była najgorszą opcją do tej roboty.

Kiedy udało jej się dogadać z khazadem, kuśtykając podeszła do ludzki, którzy potykali się o siebie i uciekali w popłochu sami nie wiedząc gdzie. Nie sądziła, że uda jej się kogokolwiek uspokoić i nie sądziła, aby pocisk z czaszki miał być jedynym. Wręcz sądziła, że te nie skończą się, póki cała wioska nie pójdzie z dymem! Nie spodziewała się po Liczu takiej taktyki. Od samego początku myślała, że po prostu przyśle grupę umarłych, którzy w bezpośrednim starciu zaatakują wioskę i mieszkańcy będą mieli choć cień szansy na przeciwstawienie się. Panna Deschain poczuła, jak narasta w niej gniew z powodu takiego przebiegu sytuacji. Zastanawiała się nawet, czy nie powinni spróbować pozbierać ludzi, jakoś ich opanować i wyprowadzić z wioski póki ten nieuczciwy atak nie ustąpi.

Kobieta starała się wesprzeć cyrulika w próbie uspokojenia tłumu. Zachęciła Caspara i Sophie do tego, aby dołączyli do niej i Dietmara, albo udali się z Grimmem na wzgórze. Gwendoline stanowczością i spokojem, który miał sugerować, że wie co robi, wygoniła mieszkańców z budynków. Próbowała zebrać tych najmniej spanikowanych aby pomogli jej w zebraniu ludzi i wyprowadzeniu ich z wioski, nie gdzieś daleko, ale być może poza obszar obstrzału. W końcu cokolwiek ich atakowało, skupione było na obszarze wioski, a nie na pojedynczych celach w postaci ludzi, którzy z tamtej odległości pewnie wyglądali dla atakujących jak ruchome mrówki.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 20-11-2019, 17:28   #185
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Caspar wiedźmim wzrokiem widzi użycie magii Dhar, jednak bez większych szczegółów. Coś dużego znajduje się tuż za wierzchołkiem, ale jest niewidoczne od strony wioski. Może to być katapulta, działo albo duże skupisko szkieletów. Z tej odległości nie było to jasne. Równie dobrze mógł być to nieumarły/niewymarły jednooki mamut.

- Coś tam jest na tym wzgórzu - powiedział i dodał resztę (zachowując dla siebie pomysł z mamutem) gdy zachęcony przez Gwen dołączył do reszty - wycieczkę możemy zrobić ale jak się ludzie uspokoją, jak teraz znikniemy to pomyślą, że uciekliśmy i nie będziemy mieli dokąd wrócić.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 22-11-2019, 12:59   #186
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Dietmar dwoił się i troił w stodole, wśród rannych, aby jak najszybciej i jak najlepiej ulżyć ich cierpieniu. Pomoc nadeszła z nieoczekiwanej strony. Okazało się, że stary Guillere Vernois pobierał za młodu nauki na uniwersytecie, ale koleje losu nie pozwoliły mu ukończyć studiów medycznych, przez co nie posiadał tytułu naukowego. Jednak umiejętności pozostały i teraz, gderając cały czas pomagał Rachemu w opatrywaniu poszkodowanych. Ożywieńczy pocisk, który przed paroma chwilami trafił w plac, zranił Antoine Lapina i oślepił Mimi Giscard. Obrażenia nie były poważne, a wieśniacy byli bardziej przerażeni niż ranni. Gorzej było z dwoma ciężko rannymi krasnoludami i Hugonem Vernoisem, który co chwilę tracił przytomność. Jego brat Emmere już się pozbierał i mimo obrażeń zdecydował stanąć przy brykadzie.

Przerażeni wieśniacy wymagali atencji większości nieco bardziej ogarniętych person we wsi, aby dać się opanować i skierować w bezpieczne miejsce. Wszystkie dzieci pod opieką Claudine, Chantal Lagisquet i młodzieży zostały umieszczone w domu Gascoignów, w którym znajdowała się również schorowana Veronique. Krasnoludy, wśród których nie brakowało rannych zgromadziły się przy barykadzie. Cecil był wśród nich, znów się przechwalając. Jednak jego mina nie była zbyt tęga, co świadczyło, że opowieści Albiończyka nie do końca miały pokrycie w rzeczywistości. Szlachcic w ręku dzierżył długi, bogato zdobiony sztylet. Jeden rzut oka Caspara na ową broń wystarczył, by czarodziej zorientował się, że był magiczny. W końcu w szeregach wieśniaków zapanował spokój i wówczas Grimm, Rorek, Caspar, bracia Lierre i dwóch wyznaczonych przez Grimbina górników przedostało się na drugą stronę bariery postawionej na moście i ruszyli w stronę wzgórza.

W tym momencie znów powietrze przeszył nieludzki wrzask i chichot. Wszyscy zadarli głowy śledząc tor lotu kolejnego pocisku. Rozległy się krzyki i modlitwy, a czaszka z łoskotem uderzyła w dach chaty braci Valdiera i Vermonta, która podczas nieobecności myśliwych pozostawała pusta. Tym razem panika nie wybuchła, co można było złożyć na karb krzyków Gwen i Sophie, które z wrednymi minami zachęcały chłopów do pozostania na miejscu.

*

Nim siedmioosobowa wycieczka dotarła w pobliże wierzchołka wzgórza, co w całkowitych ciemnościach spowijających dolinę nie było łatwym zadaniem, a co Caspar złożył na karb mrocznej magii, na wieś spadł kolejny pocisk. Tym razem był lepiej wycelowany i uderzył w pobliże mostku. Siła uderzenia rozerwała na kawałki stojący tuż obok wóz, którego resztki zasypały obrońców. Dietmar i dziadek Vernois, znów mieli pełne ręce roboty. Szeregi obrońców topniały, a natarcie ożywieńców nawet się nie rozpoczęło na dobre.

- O dobra Panienko – jęknął Gotti Lierre, kiedy już udało się śmiałkom dotrzeć na górę. Okupili to obolałą nogą Niederlitza, który wywalił się na niskim murku i obił goleń; zadrapaniami na twarzach i rękach, gdy wpakowali się w kolczaste krzaki i ubabranymi błotem ubraniami – efektem próby przejścia na skróty przez błotnistą łączkę. Przed nimi, tuż poniżej wierzchołka, niewidoczna od strony wioski stała machina zbudowana z poczerniałych, powyginanych kości. Trzy szkielety zajęte były właśnie naciąganiem wykonanych z ścięgien i skóry lin i ładowaniem kolejnej czaszki, celem jej wystrzelenia na w kierunku wioski.
 
xeper jest offline  
Stary 22-11-2019, 22:28   #187
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Caspar nie zamierzał dopuścić do kolejnego wystrzału. Jeśli da się to zrobić niezdarnością, przez którą niosący czaszkę szkielet wypuści ją i spowoduje wybuch, tym lepiej. Ale jeśli będzie musiał użyć magicznego pocisku, by ten wybuch sprawić bezpośrednim trafieniem, nie zawaha się.
Tylko uprzedzi resztę, by wtedy nie szarżowali.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 23-11-2019, 17:11   #188
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Cieszyła się, że jej pokrzykiwania cokolwiek dały i wieśniacy w miarę się uspokoili, jednak po kolejnej salwie znów panika wzięła górę i trzeba było zaczynać od nowa. Sophie starała się przemówić im do rozsądku i poprosiła, by opuścili wioskę, póki wciąż istniało zagrożenie ze strony machiny, ale nikt się na to nie zgodził. Gwendoline również nic nie wskórała, na co Sophie pokręciła tylko głową. Uparci wieśniacy woleli zginąć, niż wynieść się z wiochy. Z jednej strony im się nie dziwiła, bo tu był cały ich dobytek, ale nic im po tym, jeśli dostaną kulą ognia, bądź ta zniszczy chałupy. Przekonywać ich na siłę jednak nie zamierzała.

Gdy lokalni uspokoili się na tyle, żeby nie biegać w kółko i biadolić o zbliżającej się śmierci, łowczyni nagród zostawiła ich z Gwen i przeszła się do chałupy, gdzie Rache opatrywał rannych. Miał pewnie przy tym pełne ręce roboty, więc Molière zamierzała sprawdzić, czy nie potrzebuje wsparcia.
- Hej, Dietmar. Wieśniacy w miarę się uspokoili, to wpadłam sprawdzić, czy nie potrzebujesz z czymś pomocy. Co prawda na leczeniu się nie znam, ale asystować przy czymś mogę. Coś przytrzymać, zacisnąć... cokolwiek byś potrzebował. - Spojrzała na cyrulika wyczekująco. Widziała, że miał już jakąś pomoc, ale co trzy pary rąk, to nie dwie, no nie?
 
Ayoze jest offline  
Stary 23-11-2019, 21:04   #189
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Kolejni ranni, kolejne obowiązki. Rache zwijał się jak w ukropie. Modlił się do wszystkich znanych mu bogów, by kolejny pocisk nie trafił w któryś z budynków, gdzie schowali się mieszkańcy wioski i okolic. Ktoś przekazał mu informację o kilku śmiałkach, którzy udali się na wzgórze, by walczyć z tymi, którzy ostrzeliwali Farigoule. Musiał przyznać, że imponowała mu ich odwaga, sam pewnie nie podjąłby takiego ryzyka. Już i tak wystarczająco dziwił go fakt, że nie uciekł, gdy sam był atakowany przez te martwe istoty. Może bezpośrednie zagrożenie życia budziło w nim jakieś podstawowe instynkty.

Przestał o tym myśleć, musiał skupić się ratowaniu życia i zdrowia tych, którzy nie mieli szczęścia przy atakach szkieletów. Stary Vernois pomagał jak umiał, podobnie jak kobieta, której nazwiska nie pamiętał. Brakowało już podstawowych środków i musieli improwizować. Mięśnie Dietmara piekły ciągłym, nieznośnym bólem, ręce drżały już z wysiłku. Gdy jednak w stodole pojawiła Sophie, wygonił ją stamtąd.

- Pilnuj tych zdrowych! Przygotuj ich na atak! Brońcie wioski! Ja wam w tym nie pomogę, ani ci tutaj!
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 24-11-2019, 09:51   #190
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Skinęła głową Dietmarowi.
- No to wracam w takim razie, powodzenia tutaj!
Po tych słowach opuściła stodołę i szybkim krokiem ruszyła w miejsce, gdzie zebrali się wieśniacy. Miała nadzieję, że grupa, która wybrała się na wzgórze da radę rozprawić się z machiną, nim ucierpi więcej ludzi.
 
Ayoze jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172