|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
15-01-2020, 20:41 | #231 |
Reputacja: 1 | Zwiadowcy znów zmienili kierunek, tak aby jak najprędzej dotrzeć do wioski. Szli znaną już sobie drogą, tą samą, którą pokonywali wcześniej z krasnoludami, podczas ich marszu ku Farigoule. Farma Cassenbrine’ów już nie dymiła. Znajdowała się na uboczu i droga ku miejscowości omijała ją szerokim łukiem, tak więc w chwili obecnej nikt ze zwiadowców nie planował sprawdzania co się tam działo. Celem szybkiego, forsownego marszu, wciąż nieco opóźnianego przez Caspara było Farigoule. Błysk dostrzegli kątem oka. Nikt przecież nie patrzył na wschód, na stoki gór ocieniających dolinę. Grzmot potwierdził obawy, że błysk nie był przywidzeniem. Zwłaszcza, że chwilę później druga błyskawica przecięła niebo i spłynęła wprost w miejsce, gdzie znajdowała się farma. Spłoszone grzmotami ptaki krążyły nad lasem… * We wsi również usłyszano grzmoty – w końcu nie znajdowała się dużo dalej, niż wracający ku niej awanturnicy. Znów pojawiły się zaczątki paniki. Wszyscy byli bardzo zdenerwowani, a oczekiwanie na zakończenie przygotowań do wymarszu tylko jeszcze bardziej potęgowało nerwy. Alain Gascoigne przez dłuższą chwilę dyskutował z Hectorem Brioche i Grimbinem, którzy usiłowali przekonać byłego żołnierza do wymarszu. Chyba w końcu uległ, bo na twarzy sołtysa pojawił się wyraz ulgi. - Słuchajcie! – młynarz wdrapał się na jeden z wozów. – Nie ma co dłużej czekać na nieuniknione. Tam coś się dzieje – wskazał ręką w kierunku gór. – Kto gotowy niech zmierza na trakt w dół doliny. Część górników zapewni ochronę. Ci co nie są gotowi… - Niech się pospieszą! – przerwał mu Alain. – Nie będziemy tu tkwili wieki i czekali! - A co ze zwiadowcami? – spytała Chantal Lagisquet, tuląc niemowle. - Muszą poradzić sobie sami. Dogonią nas. Niech Panienka nas wspiera. No już! Pierwsze wozy przekroczyły bród i pochód wolno potoczył się na południe. We wsi pozostała zaledwie garstka najbardziej ociągających się mieszkańców, trzech krasnoludów i wściekły z powodu opóźnienia Alain. Jego żona, jak zwykle zawoalowana i skryta pod opończą już pojechała. |
16-01-2020, 08:08 | #232 |
Reputacja: 1 | W drodze powrotnej narzuciła szybsze tempo, gdyż w trzewiach czuła, że coś jest mocno nie tak, że zbliża się coś złego. Rozglądała się wokół czujnie, wbijając na dłużej spojrzenie w domostwa na farmie, którą mijali. Przez chwilę oczami wyobraźni widziała grupkę nieumarłych, która wystrzeliła z drzwi i okien ponurego budynku, ale nic takiego się nie wydarzyło. Wydarzyło się za to coś innego. Kolejny błysk i grzmot. To musiała być sprawka tego czarownika, w tych wyładowaniach nie było przypadku. Intuicja i jakieś wewnętrzne przekonanie podpowiadały jej, że Zło zbiera siły, by zadać ostateczny cios okolicy. - Musimy się pospieszyć, te błyski nie są normalne i przypadkowe - powiedziała. - Trzeba jak najszybciej wycofać się do klasztoru w górach, inaczej będzie źle. Mam nadzieję, że w wiosce są już spakowani i gotowi do drogi. Przyspieszyła jeszcze bardziej, rozglądając się po okolicy z naładowaną kuszą w dłoniach. |
19-01-2020, 00:15 | #233 |
INNA Reputacja: 1 | Gwen co prawda była zaniepokojona, ale nie planowała kłócić się z postanowieniem innych. Uważała ich decyzje za prawidłową i na ich miejscu postąpiłaby tak samo. Brak osób, które udały się na zwiad, było osłabieniem formacji, ale nie mogła nic na to poradzić. Wydawało jej się, że tam gdzie błyskawice, tam i sam Nekromanta, więc w teorii był już blisko. Kobieta postanowiła pomóc tym, co najbardziej się ociągali, uważając przy tym na swoją nogę. Nie chciała jej nadwyrężyć, aby nie doprowadzić do otwarcia rany czy też jej zapaskudzenia. Nie mogła sobie pozwolić na zwątpienia czy słabości. W tym momencie, jedyne co mogła zrobić dla towarzyszy, którzy wyruszyli na zwiad, to zamknąć pochód i wypatrywać ich oglądając się za siebie.
__________________ Discord podany w profilu |
19-01-2020, 16:16 | #234 |
Reputacja: 1 | Rache nie potrafił ukryć westchnienia ulgi. Ruszali! Nikomu tego nie powiedział, ale bał się. Bał się o swoje życie, bał się tego co może nadejść. Wstyd było mu zostawiać swoich kompanów, ale tłumaczył to sobie tym, że sami wybrali się na tej przeklęty zwiad, a on musiał opiekować się rannymi. Zrezygnował już z upominania Gwendoline, która pomimo ran ciągle próbowała być aktywna. Swój plecak wrzucił na wóz, którym jechali poszkodowani w atakach szkieletów wieśniacy i ruszył razem z nimi.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
20-01-2020, 20:20 | #235 |
Reputacja: 1 | - A mówiłem, żeby palić zwłoki - mruknął zmęczony Caspar - Może niezbyt byliśmy zwiadem, ale za to za tylną straż będziemy robić ekstraordynaryjnie - dodał. I więcej nie gadał, tchu mu i tak brakowało. Rozglądał się tylko swoim wiedźmim wzrokiem, by w razie czego zauważyć czarownika z daleka. A przy krótkim postoju na napicie się wody spróbował wyrysować pobieżną mapę okolicy i zaznaczyć na niej uderzenia błyskawic i ich czas by móc przewidzieć trasę nekromanty. |
22-01-2020, 20:16 | #236 |
Reputacja: 1 | Pierwsza partia uciekinierów już wyjechała. Przeraźliwie wolno, dostosowując się do tempa najwolniejszych podróżnych posuwała się w dół doliny. Krasnoludy oddelegowane do asysty przy karawanie ubezpieczały głównie tył i boki pochodu, gdyż nikt nie zakładał, że atak może nadejść od frontu. W akompaniamencie skrzypu kół, gdakania zamkniętych w klatkach kur i kaczek, ujadania psów pochód rozciągał się na ścieżce wiodącej ku położonemu w dole Vasseaux klasztorowi Maisontaal. * Kiedy pierwsi uciekinierzy odjechali, krzątanina we wsi nie ustała. Wciąż było sporo do spakowania, a zdenerwowanie Alaina Gascoigne wcale nie ułatwiało ani nie przyspieszało wyjazdu. Widać było, że były wojskowy znajdował się na granicy wytrzymałości psychicznej i całe szczęście, że albioński gość pojechał wcześniej, bo mogłoby dojść do rękoczynów. Znów błysnęło gdzieś na północ od wsi. Wszyscy spojrzeli na horyzont. - To u nas – wyszeptała Claudinne, służąca u Vernoisów, która pozostała w Farigoule aby pomóc przy pakowaniu. – Chroń nas Panienko – jęknęła. – Idą tu… - Szybciej! Kurwa! Szybciej! – darł się Alain, wyrywając z rąk innego wieśniaka kołowrotek i ciskając go w błoto. * Podczas krótkiego postoju młody czarodziej szybko naszkicował plan doliny i zaznaczał miejsca, w które uderzały pioruny. Kiedy miał już naniesione okolice Frugelhornu i kopalnię, niebo znów przecięły błyskawice. Zwiadowcy szybko ocenili, gdzie mogły uderzyć. Wszystko wskazywało na to, że coś działo się w opuszczonym gospodarstwie Vernoisów. Caspar zaznaczył zgliszcza farmy Cassebrine’ów i lokalizację gospodarstwa Vernoisów. Mag, posługujący się zakazaną sztuką nekromancji zbliżał się do Farigoule. I poruszał się szybko. Znacznie szybciej niż ludzie i krasnoludy. |
27-01-2020, 14:38 | #237 |
Reputacja: 1 | Cyrulik był tam, gdzie było jego miejsce. Maszerował obok wozu z rannymi, w każdej chwili gotów do poprawy opatrunku czy innej interwencji w razie potrzeby. Kawalkada poruszała się wolno, zbyt wolno, ale nie dało się przyśpieszyć pochodu. Rache przymykał oczy, próbując zapaść w trakcie marszu w pół-sen, o którym opowiadał mu kiedyś poznany w przydrożnej gospodzie obieżyświat. Dietmar nie pamiętał jego twarzy czy imienia ani nazwy i położenia karczmy, jakby to było w innym życiu. Poniekąd tak właśnie było.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
30-01-2020, 22:28 | #238 |
Reputacja: 1 |
|
31-01-2020, 20:13 | #239 |
Reputacja: 1 | Rzucili ostatnie spojrzenia na wieś. Był to ostatni moment na to by wyjechać. Było jasne, że ktokolwiek czaruje, z każdym rzuconym czarem coraz bardziej zbliża się do Farigoule. Podnóże Frugelhornu, kopalnia Grimbina, farma Cassenbrine’ów, gospodarstwo Vernois’ów. - Kolejny uderzy tam, gdzie krasnoludy zwarły się ze szkieletami. Nieopodal wsi – zawyrykował Alain, przystając na poboczu drogi i przepuszczając wlokących się ludzi przodem. – Są tuż za nami… W jego głosie nie słychać było nadziei, tylko rezygancję. Wyjał miecz z pochwy, przyglądnął się ostrzu. – Było głupotą zgadzać się, żeby ktoś się od nas odłączał. Z pewnością ich trupy zasiliły armię nekromanty… * Łupnęło znowu. Dokładnie tak jak przewidział Gascoigne. Kawałek przed wsią. * Zwiadowcy wspięli się na znajdujące się nieopodal drogi niskie wzgórze. Był to w miarę dobry punkt obserwacyjny. Przed sobą, nie dalej niż milę od wzniesienia widzieli Farigoule. Było puste. Ostatni uciekinierzy właśnie znikali za zakrętem. To co wzbudziło przerażenie wśród zwiadowców znajdowało się kawałek przed osadą. Mniej więcej w połowie dystansu pomiędzy ich punktem obserwacyjnym a Farigoule. Kilkadziesiąt szkieletów stało w kręgu na poboczu drogi. Ożywieńcza armia uzbrojona była w zniszczoną broń, potargane kolczugi i pogięte tarcze. Szkielety stały nieruchomo, zwrócone do wnętrza kręgu, w którym stała samotna postać. Osoba ta miała targane wiatrem, szarobure zniszczone szaty. Głowę skrywała pod obszernym kapturem, spod którego emanował czerwony blask. W ręku czarownik trzymał długi kostur zwieńczony rogatą czaszką. Drugim końcem laski wodził po ziemi, a tam gdzie dotknął trawy, ta kruszyła się i czerniała. W pewnym momencie uniósł w górę ręce i krzyknął niezrozumiale, przenikliwym wysokim głosem. W odpowiedzi z jasnego nieba w ziemię u jego stóp uderzył piorun, a po chwili gleba poruszyła się i zaczęły się z niej wygrzebywać kolejne szkielety.* Czarownik wskazał na wieś i szkielety ruszyły w tamtą stronę. Któryś rozwinął sztandar zatknięty na kiju. Na brudnej szmacie szarpanej wiatrem wyobrażona była przebita mieczem czaszka. Pod upiorną chorągwią armia ożywieńców wkroczyła w milczeniu do pustej wioski. * Obie części karawany uciekinierów zbliżyły się do siebie. Pierwsza grupa czekała na tych z tyłu. Krasnoludy flankowały pochód. Kto mógł zbroił się w oczekiwaniu na nieuchronny atak. Od wsi wiało lodowatym, mrożącym kości wiatrem, który poza chłodem niósł powiew grozy i zwątpienia. |
03-02-2020, 09:25 | #240 |
Reputacja: 1 | - Na co czekamy? Aż nas dogonią? Ruszajmy wreszcie!
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |