|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-06-2020, 14:15 | #371 |
Reputacja: 1 | Caspar ucieszył się słysząc swój pierwszy plan z drabiną zastąpioną liną, ale skoro już Grimm wyrąbał dziurę grzechem byłoby nie skorzystać... - Jeśli zapadnia się zaraz otworzy, tak właśnie będziemy musieli zrobić. Choć by wyjść po drugiej stronie i tak drabina się przyda, bo nie wiem o co linę zaczepimy by się wdrapać. Na razie jeden z nas może się liną obwiązać i, jeśli zapadnia się nie otworzy pod jego nogami, przejść na drugą stronę. A gdyby się otworzyła tuż za progiem, to reszta go szybko pociągnie w tył by nie spadł - odezwał się. Kiedy minęła chwila po której zapadnia się, nomen omen, zapadła ostatnio, to o ile nikt inny nie zgłosił się na ochotnika, zrobił to sam. Na początku naciskając stopą tuż za miejscem gdzie ostatnio dziura się zaczynała i powoli przenosząc ciężar ciała, mając nadzieję, że w razie czego koledzy szarpną go w tył. A jeśli nic się nie działo - gotów by przejść dalej i przyjrzeć się, ale naprawdę się przyjrzeć kolejnym drzwiom. |
30-06-2020, 20:26 | #372 |
Reputacja: 1 | Dietmar zgłosił się na ochotnika. Od Caspara wziął klucz i wcisnął się w dziurę wybitą w drzwiach. Przez chwilę czekał, ale podłoga za nic nie chciała się zapaść, więc zebrał się w sobie i postawił pierwszy, niepewny krok… Podłoga stawiała solidny opór, tak jakby pod nią nie znajdowała się kilkumetrowa dziura tylko lita skała. Z coraz większą pewnością Rache stawiał kolejne kroki, aż w końcu dotarł na drugą stronę korytarza. Próg przed drzwiami był bardzo wąski. Ledwo starczał by oprzeć na nim stopy, ale Dietmar nie chciał stać na ruchomej podłodze w momencie, w którym miałby podjąć próbę otwarcia przejścia. Zaparł się plecami o wąską futrynę i zaczął próbować kolejne klucze. Trzeci spasował. Cyrulik spiął się w sobie, gotów do skoku w jakąkolwiek stronę na wypadek, gdyby obrót klucza spowodował uruchomienie pułapki. Ale nic takiego się nie stało. Długo nieużywany, nienasmarowany zamek zgrzytnął z oporem i Dietmar nacisnął klamkę, otwierając drzwi. Do momentu, w którym reszta śmiałków, wyposażona w światło nie dotarła do niego, nie był w stanie stwierdzić, co znajduje się za drzwiami. Widział tylko kontury, które wkrótce rozświetliło światło lampy. Znaleźli się w gabinecie, który prawdopodobnie był końcem podklasztornych katakumb - nie było kolejnych drzwi. Stało tu duże, czernione biurko wraz z mobilnym krzesłem wykonanym z połączonych stalowymi obręczami kości jakiegoś dziwacznego stworzenia, którego gadzia czaszka umieszczona była tak, że wisiała nad głową osoby siedzącej w krześle. Na ścianach wisiały dwa stare, nieco wyblakłe arrasy przedstawiające nie sielskie sceny, a skomplikowane alchemiczne i okultystyczne symbole. Biurko zarzucone było papierami i notatnikami. Pomiędzy nimi stała metalowa, czarna skrzynka. Miała srebrne okucia i grawerowane plakietki, pełne dziwnych symboli. Nie była duża – liczyła może łokieć długości i mniej niż tyle szerokości i wysokości. Zaopatrzona była w zamek, ale żaden z kluczy nie pasował. Ten, który powinien otworzyć puzdro musiał być trójkątny w przekroju. Wśród papierów był też mały, brązowy kluczyk, który jak się wydawało, powinien pasować do zamków w trzech szufladach biurka. |
30-06-2020, 23:01 | #373 |
Reputacja: 1 | Tym razem to Caspar wyszedł przed szereg i użył swojego wiedźmiego wzroku do obejrzenia pomieszczenia i sprawdzenia go na okoliczność pułapek i skrytek. A w drugiej kolejności - skrzynkę. Starał się przy tym nie patrzeć zbyt intensywnie w stronę źródła Dhar. Wiedział, że i tak będzie się musiał mu przyjrzeć, ale wolał zostawić to na koniec. Jeśli pomieszczenie nie wydawało się kolejną pułapką zamierzał przejrzeć notatki na biurku, przyjrzeć się gobelinom oraz poszukać dziennika i księgi zaklęć dawnego mnicha-czarodzieja. Oraz klucza, który mógłby pasować do skrzyneczki. |
02-07-2020, 13:53 | #374 |
Reputacja: 1 | Przejście korytarzem może i nie wymagało wielkiej odwagi, ale w przypadku Dietmara potrzebna walka ze strachem. Cały czas wyobrażał sobie najgorsze scenariusze i nie pomagało tłumaczenie, że zeskok z takiej wysokości skończy się co najwyżej skręceniem kostki, a cała drużyna czekała gotowa nieść pomoc i ratunek. Zawstydziło go to. Sophie i Grimm stawali bohatersko do każdej walki kładąc na szali swoje życie, a Caspar ryzykował znacznie gorszy los zajmując się ciągle splataniem wiatrów magii. A on obawiał się przejść kilka metrów po prostej podłodze, pocił się jak mysz z walącym mocno sercem. Udało się jednak, pułapka zgodnie z przewidywaniami nie zadziałała, a klucz pasował do zamka. Gdy wreszcie lampy niesione przez jego towarzyszy oświetliły pomieszczenie, cyrulik przełknął głośno ślinę. Pokój przypominał pracownię złego czarownika, a nie przeora klasztoru. Mag zabrał się za przeglądanie papierów z biurka, a spomiędzy nich spadł na blat mały kluczyk. Dietmar wziął go i spróbował z jego pomocą ostrożnie otworzyć kolejne szufladki.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. Ostatnio edytowane przez Phil : 02-07-2020 o 19:53. |
04-07-2020, 20:29 | #375 | ||
Reputacja: 1 | Teraz, znajdując się blisko źródła Dhar, Caspar aż cały drżał. Rzeczywistość wokół niego rozmywała się i załamywała. Nic nie wyglądało tak jak powinno. Twarze znajdujących się obok niego osób przybrały demoniczne rysy, z zębami, czerwonymi, płonącymi oczami i rogami. Ich sylwetki wykrzywiły się, wydłużyły i poskręcały nienaturalnie. Symbole na arrasach płonęły zielonym światłem, wirując i przyjmując formę przeklętych znaków wszystkich potęg Chaosu. Odczucie było tak silne, że nawet nie korzystając ze swojego nadprzyrodzonego zmysłu, na skraju pola widzenia dostrzegał falowanie i ciemne, pełzające kształty. Ale poza Dhar wyczuwał coś jeszcze. Inne, zacznie słabsze źródła znajdujące się w biurku. Dokładnie w jego szufladach. Grzebiąc w notatkach przeora-czarodzieja i usilnie starając się unikać jakiegokolwiek kontaktu z emanującą grozą czarną skrzynką, zrzucił na ziemię kluczyk. Dietmar podniósł go i otwierał kolejne szuflady biurka, a Caspar zagłębił się w lekturze znalezionego notatnika. W końcu znalazło się coś, co rzucało pewne światło na poczynania martwego przełożonego klasztoru Maisontaal. Cytat:
Po obejrzeniu znalezionych przez Dietmara przedmiotów, Niederlitz wrócił do lektury notatnika. Znalazł ciekawy fragment. Cytat:
| ||
04-07-2020, 23:02 | #376 |
Reputacja: 1 |
|
05-07-2020, 16:37 | #377 |
Reputacja: 1 | Biurko kryło w sobie wiele niespodzianek, Dietmar wyciągał je jedna za drugą. Większość z nich okazała się być zaklętymi przedmiotami, nasyconymi magią. Rache z ulgą przekazał je Casparowi, który był odpowiednią osobą do ich badania i używania. Sobie zostawił tylko buteleczki z leczniczym – ufał tu opinii maga – płynem. Cztery ozdobne kamyki rozsunął po blacie, w końcu ich też było czworo. Słów Niederlitza słuchał z narastającym niepokojem. - Zdaje się, że nekromanta odnalazł to, czego szukał – podsumował odczytany fragment pamiętnika. – Nie ma co już szukać kurhanu, za późno na to. Teraz trzeba pokonać czarownika przy pomocy tych pierścieni ze skrytki. Casparze, musisz odkryć ich przeznaczenie, być może mnisi pomogą ci z tym. Informacja o przedmiocie skavenów przywołała wspomnienie spotkanych nie tak dawno temu szczuroludzi. - A jeśli one po to tu przybyły? Jeśli chcą to odzyskać? – Rozejrzał się podejrzliwie, jakby w cieniu kryły się już potwory. – Trzeba pilnować tej skrzynki, żeby nie wpadła w ich ręce. Pośpieszmy się, spróbujmy pokierować jakoś golema na zewnątrz. Ten twór, pierścienie i czarna skrzynka to nasza broń na Kemmlera.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
08-07-2020, 13:11 | #378 |
Reputacja: 1 | Grimm potakiwał głową na słowa kompanów. - Zgadzam się, że szczuroludzi w górach spotkaliśmy nie przez przypadek. Węszą w okolicy za tą skrzyneczką. A to oznacza, że jest zła na wskroś. Trzeba jej strzec jak oka w głowie albo i lepiej. Zajmę się nią i będę pilnował. Chyba, że chcecie ją wykorzystać do jakichś magicznych rytuałów? |
08-07-2020, 13:54 | #379 |
Reputacja: 1 | Mechaniczny człowiek zareagował na pierścień, kiedy tylko Caspar znalazł się w jego pobliżu. Skrzynka emanującą mroczną mocą okazała się bardzo ciężka i nieporęczna. Krasnolud potrzebował pomocy Sophie, aby w miarę wygodnie wynieść ją z podziemi. Na Dietmara spadł obowiązek zapewnienia oświetlenia. Niederlitz dość długo opanowywał sztukę kontrolowania automatona za pomocą pierścienia. Co rusz, po wydaniu polecenia poruszająca się statua trafiała w ścianę, bądź klinowała się w przejściu. Dopiero kiedy znaleźli się w pobliżu wejścia do katakumb, mag mógł stwierdzić, że posiadł sztukę kierowania golemem w stopniu niemalże zadowalającym. Wyszli na powierzchnię… Czekało na nich dwóch młodych mnichów. Obaj byli wyraźnie wystraszeni. Jak się okazało, kiedy drużyna penetrowała podziemia, ożywieńcy nadciągnęli w pobliże klasztoru. – Szybko, szybko, do głównego budynku – jeden z nowicjuszy wskazał niknący we mgle klasztorny budynek. Z każdym krokiem jaki pokonywali, mgła gęstniała. Wyraźnie też było czuć na skórze, że temperatura powietrza spada. Widać było obłoczki pary wydobywające się z ust. Kiedy byli na dziedzińcu, gdzieś we mgle rozległ się okropny, świdrujący uszy wrzask. Potem szuranie i grzechot. Tupot stóp na brukowanym dziedzińcu. Z mgły wyłoniły się pokraczne, odziane w pordzewiałe zbroje, dzierżące pogruchotaną broń szkielety. Na pierwszy rzut oka miał przewagę liczebną nad awanturnikami. Jeden z młodzieńców pisnął i rzucił się do ucieczki, znikając we mgle. Drugi mocniej chwycił kostur i szeptał modlitwę do Panienki. Nadszedł czas aby stawić czoło nieumarłym na poświęconym gruncie… |
08-07-2020, 22:07 | #380 |
Reputacja: 1 | Widząc nadciągające szkielety Caspar posłał w ich kierunku golema. Nawet jeśli tylko się z nimi "zderzy", zajmie ich na chwilę wystarczającą by kompani zdążyli się przygotować. Poza tym, ostatnio były dosyć "głupie" - niekierowane przez nekromantę bezpośrednio mogą zająć się najbliższym wrogiem, dając reszcie szansę na ostrzał lub wycofanie się. - Nie możemy stracić skrzynki - powiedział do nich. Paniczna ucieczka w stylu jednego z akolitów nie wchodziła w rachubę. Ze skrzynką byliby zbyt wolni. Bez niej nie będą mieli dość mocy by zasilić golema. Poza tym choć nie znał się na taktyce walki we mgle, nie miał wątpliwości - o ile ludzi mogliby w niej zgubić, to atakujący ich nieumarli i tak ich znajdą. |