Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-07-2019, 22:44   #11
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Koniec końców Galden wynajął miejsce w wspólnej sali Pod Czarnym Orłem, zjadł kolację i poszedł spać. Rano wywiedział się gdzie dokładnie znajdzie Nikolausa Schmidta i udał na rozmowy. Po obejrzeniu domku i warsztatu przeszli do konkretów.
- Panie Schmidt, widzę miejsca dość by było dla nas dwóch. Proszę mi tylko powiedzieć, ile weźmiecie za miejsce do spania i pracy?
- No, karczmarzem nie jestem
- zastanowił się Nikolaus, pocierając w zamyśleniu ramię. - A ile chcecie dać?
- Dziś za nocleg w tawernie dałem pięć miedziaków. To może srebro za dzień byłoby dobre?
- E nie, panie Glidanson. Oni tam za pokój to 10 srebra wołają. To za pokój i warsztat to złotą koronę dziennie by wypadało.
- Słyszałem, że pan z pracy rąk żyje, panie Nikolaus. Dałby pan radę wyżyć, gdyby ponad 30 koron miesięcznie trzeba było zapłacić za nocleg i warsztat? Dam panu 2 srebra za dzień, to będą aż 3 korony na miesiąc.
- Tylko trzy korony, tylko
- westchnął człowiek. - Utrzymanie domu swoje kosztuje. Niech Pan się nie targuje, 15 sreber dziennie i dobijamy targu.
- Za tę cenę nie da rady
- pokiwał smutno khazad. - Choćbym chciał, to nie da rady. I to nie ze skąpstwa mówię, tylko wiem, ile można zarobić. 5 sreber jeszcze mogę się zgodzić, ale wszystko ponad to, to gruszki na wierzbie.
- Cenię sobie krasnoludzkie słowo, panie Galden. Jak Pan obieca, że będzie płacił 10 sreber dziennie to wiem, że to pewna inwestycja.
- Za miejsce do spania i warsztat do tyle, ile płacą za pokój w tawernie? Panie Schmidt, spróbować możemy. Ale jeżeli nie będzie chętnych na moje wyroby, to będę musiał poszukać czegoś tańszego
- kowal wyciągnął rękę, aby sfinalizować umowę.
 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 29-10-2019 o 22:56.
Gladin jest teraz online  
Stary 11-07-2019, 10:14   #12
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Właściciel karczmy skinął Dieterowi głową pozwalając opuścić mu miejsce pracy. Pod garnizonem zbierali się co odważniejsi mieszkańcy. Pozostali zamykali się w domach, jakby to miało ocalić ich przed ewentualnym najazdem. Resztka żołnierzy, jaką dysponował garnizon była w pełnej gotowości. Strażnicy miejscy zostali również zmobilizowani. Na pościg nikt się nie wybierał, jeśli to byli zwiadowcy, to zielonoskórych musiało być więcej, znacznie więcej… Szczęściem dla wszystkich dalsza część nocy przebiegła spokojnie. Tylko, czy taka będzie i kolejna… Ta myśl nie opuszczała Dietera.
 
AJT jest offline  
Stary 11-07-2019, 18:13   #13
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

 Pierwszy dzień w Kreutzhofen

Galden potem wyruszył do leżącej obok wsi, na poszukiwanie dawnego leśniczego, Petera Haubego. Opłaciwszy przejście przez most i dopytawszy się o drogę, dotarł do leżącej na uboczu chaty, która lata swojej świetności miała już za sobą. Z komina unosił się dym i czuć było gotującą się strawę. Zapukał więc o framugę.
- Panie Haube? - zawołał. W drzwiach jednak pojawiła się jakaś kobieta.
- Taak? - zapytała, mierząc wzrokiem przybyłego.
- Dzień dobry. Nazywam się Galden i szukam Petera Haubego, dawnego leśniczego. Zastałem go w domu?
Kobieta zamyśliła się, stukając chochlą o otwartą dłoń.
- Peter! - krzyknęła w końcu nad głową krasnoluda. - Jakiś pan do Ciebie! Zaraz przyjdzie, pan poczeka - wskazała ławę stojącą przy ścianie. Krasnolud zerknął i podziękował kiwnięciem, ale nie skorzystał. Cofnął się i rozejrzał. Budynek wymagał wielu prac naprawczych i drażniło to robotne oko kowala. Po chwili usłyszał szuranie i zza węgła wychylił się niemłody mężczyzna, pociągając jedną nogą. Wyglądał podobnie jak i budynek. Lata swojej świetności miał za sobą, o czym świadczyły między innymi pozostające w nieładzie włosy i broda. Zatrzymał się i spoglądał na krasnoluda bardziej ze zrezygnowaniem, niż z zaciekawieniem.
- Pan Peter Haube? - zwrócił się do niego krasnolud podchodząc i wyciągając rękę. - Galden Glidanson jestem.
Człowiek przywitał się bez entuzjazmu.
- Słyszałem, że był Pan leśniczym i ma największe doświadczenie w okolicy.
- Byłem
- odezwał się po raz pierwszy mężczyzna. Nie powiedział nic więcej, dlatego po chwili milczenia krasnolud kontynuował. - Zatrzymałem się na parę tygodni w Kreutzhofen. Z zawodu wykuwam runy. Chcę stworzyć parę strzał runicznych - zatrzymał się na chwilę czekając na reakcję mężczyzny. Ten tylko osunął się na ławę, wyciągając przed sobą chorą nogę. - Potrzebny mi jest ktoś, kto w moim imieniu kupowałby strzały dobrej jakości. Ponoć pan się zna na strzałach jak nikt inny w okolicy. Co pan na to?
- Eech…
- machnął Haube ręką. - Na co mi to? Odkąd stało mi się to - wskazał na nogę - żaden ze mnie leśniczy.
- Ale na strzałach się Pan zna, przecież noga nie ma nic do tego - strapił się Galden. - Szkoda. Od każdych dziesięciu sprzedanych strzał runicznych płaciłbym sztukę złota - dodał. Na Peterze nie zrobiło to większego wrażenia, ale w domu brzęknęła o podłogę chochla. - Rozumiem… dobrze… no, to dziękuję, w takim razie… a gdzie znajdę obecnego łowcę, pana Krankela?
Dopiero ostatnie zdanie wzbudziło w człowieku jakąś iskrę do działania.
- Młody Dieter? Co on tam wie o strzelaniu. Moja córka strzela lepiej od niego! - wypluł z siebie słowa chrapliwym głosem. - Zapomnij Pan o nim.
- To co, zgadza się Pan na współpracę?
- E…
- Haube machnął ręką.
- Peter, chodź tu na chwilę - w tym momencie ze środka domu dobiegł kobiecy głos, a po chwili w progu pojawiła się żona. - Panie Glidanson, pan chwilę poczeka, z mężem muszę porozmawiać. Chodź - zwróciła się do niego i pociągnęła z ławy, by wstał. Zniknęli we wnętrzu, a po chwili słychać było głosy. Głównie jej, przerywane czasem niższym, zgrzytliwym głosem. Najwyraźniej się o coś spierali, ale krasnolud odsunął się dalej. Nie był ciekawy ich spraw. W końcu Haube wyszedł z domu, czerwony na twarzy.
- Dobra, panie khazad. Dogadamy się.

 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 11-07-2019 o 23:48.
Gladin jest teraz online  
Stary 11-07-2019, 21:09   #14
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Falko Köhl ,

Przypłynął wieczorem. Jak mu wyjaśniono, był to ostatni kurs tego dnia. Załoga zwykle cumowała w przystani, wcześniej wyładowując towary o ile mieli interes w tym mieście i udawała się na spoczynek do karczmy.
Podróżował od Wusterburga, wcześniej tułając się po prowincji. Przekroczył granicę z Averlandem na wysokości Staig. Zawsze znalazł okazję do zarobienia kilku groszy, czy to za pomocą rzemiosła czy oręża. Jako strudzony weteran, szczególnie w barwach Ostlandu, wzbudzał pewną litość w południowych rodakach. Podróż się dłużyła, ale przebiegła w miarę spokojnie. Kilka razy miał wrażenie, że są tropieni przez jakieś grupy banitów czy innych maruderów, ale kilka pocisków z kusz czy łuków ostudzały zapały. Nie wiedział, czy kogoś trafił czy też zabił - nie obchodziło go to. Zabijał gorszych od nich, co nie znaczyło, że oszczędzał takim szumowinom. Ochraniał karawany, weterani nadawali się do tego idealnie.

Kreutzhofen było na krańcu znanego mu świata. Jak wskazał mu jeden z kupców, jeszcze daleko w Talabeklandzie, Wissenland był w samym rogu Imperium, a miasto Kruetzhofen było świetnym przykładem. Blisko gór, niebezpieczne, idealnie pasowało do planów jakie miał Köhl. Wysiadł z barki jako jeden z pierwszych, pomagając zacumować w przystani. Zabrał swój dobytek i kierowany wskazaniami flisaków, udał się do karczmy Pod Czarnym Orłem. Do sakiewki schował zapłatę w wysokości 5 złotych koron, dołączając do skromnego majątku.

W rzeczonej gospodzie znalazł wreszcie wytchnienie po ostatniej podróży. Wynajął miejsce w sali wspólnej, zamówił prostą strawę - nie ważne jaką, ważne by była ciepła oraz butelkę gorzałki. Odpoczywał, myśląc nad kolejnym krokiem.
 
BigPoppa jest offline  
Stary 11-07-2019, 23:15   #15
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

 Kreutzhofen, dzień pierwszy

Po wizycie u Haubego Galden wyruszył na pozostałe zakupy. Potem przysiadł w swoim nowym warsztacie i wykonał ogłoszenie na słup obok Czarnego Orła.
Cytat:
Pociski wszelakie z jednorazową krasnoludzką runą celności. Za 1ZK u Galdena, w domu N.Schmidta
.
Zadowolony z siebie zjadł niewielki posiłek. W tym momencie odnalazł go Haube z zakupionymi strzałami.
- Znakomicie - ucieszył się khazad. - Zaraz wezmę się do roboty.

Skończył jeść i wrócił do pracowni. Rozłożył narzędzia i zaczął precyzyjną pracę rycia runy. Pierwsza nie spełniła jednak jego surowej oceny i odłożył ją na bok. Runy musiały być wykonane wyjątkowo starannie, aby móc zmagazynować w sobie moc. Nawet najbardziej sławni kowale potrafili wykuwać runy przez wiele lat, zanim jedna z nich zadowoliła ich wystarczająco. Zresztą w tym fachu cierpliwość była bardzo ważna. Druga i trzecia strzała również powędrowały na bok. Czas płynął. Za czwartym razem Glidanson w końcu z zadowoleniem ocenił swoją pracę i przeszedł do drugiej fazy. Zaczął nucić pod nosem i wykonywać skomplikowane ruchy dłońmi. Jakież jednak było jego zaskoczenie, gdy strzała zamiast przyjąć energię, nagle rozpadła się w drzazgi.

- Do Klausera! - zaklął. Szybko jednak ochłonął i sięgnął po kolejny pocisk. Runa wyszła prawidłowo, jednak bardzo opornie przyjmowała w siebie moc. Mijały minuty, a znak nie chciał się zamknąć. Na koniec i ta strzała eksplodowała. Galden stropił się. Zdarzało się, że przedmiot miał jakąś ukrytą wadę. Wtedy moc mogła go rozsadzić. Ale dwie strzały pod rząd? Podejrzane. Z nerwów spartaczył kolejną robotę i musiał odłożyć ją na bok. Wziął głęboki oddech, napił się wody i wyszedł na krótki spacer. Uspokojony powrócił do pracy.

Starannie, minuta po minucie, rzeźbił znak. Potem równie starannie i powoli nasycił go mocą. Trwało to długo, zbyt długo, ale w końcu runa rozbłysła i zaczęła pulsować mocą. Udało się! Zostały mu jeszcze trzy strzały. Z tych trzech na jednej nie udała mu się runa, a dwie pozostałe eksplodowały. Zirytowany zdecydował, że musi iść rozmówić się z Haubem, dostarczone mu strzały musiały być gorszej jakości, niż się spodziewał. Ale to już jutro. Zapadł wieczór. Należało się posilić i pójść spać. Jutro czeka go kolejny dzień wytężonej pracy.
 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 11-07-2019 o 23:23.
Gladin jest teraz online  
Stary 15-07-2019, 13:47   #16
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Galden ***

Rano, co krasnoluda niemało zdziwiło, zjawił się gość… Zjawił się w sprawie ogłoszenia które krasnolud wywiesił. Długouchy, bo okazało się że jego pierwszym klient jest elfem, zażyczył sobie od krasnoluda pięć strzał. Krasnolud jednak dopiero przystępował do pracy kolejnego dnia i obecnie miał tylko… jedną.


*** Falko ***

Poprzedniego dnia dowiedział się, gdzie mieszka miejscowy kowal. Przy piwie usłyszał też sporo miejscowych plotek. Część zdawała mu się wielce nierealna, niczym zwykłe bajdurzenie przy alkoholu, część mogła być warta do sprawdzenia.

Kolejnego dnia udał się również obejrzeć słup z ogłoszeniami. Tak, mógł w tej miejscowości znaleźć dla siebie robotę.


*** Dieter ***

Dieter postanowił zaznaczyć swą obecność w mieście. Chciał, by go wszyscy poznali i zobaczyli jego pozytywne strony i zdolności. Kapitan garnizonu zadowolony przyjął zaoferowaną pomoc.

Trotell powiedział, że od dłuższego czasu mieli duży spokój z zielonoskórymi. I choć było wiadome, że są w okolicy, to do miasta się nie zbliżały. Teraz były niepokojąco blisko w niepokojącej, jak na zwiad, ilości.

Patrol zebrał się z rana, udali się w miejsce, gdzie dostrzeżono zeszłego dnia zagrożenie. Żadnego dzisiaj goblina nie spotkali, ale na wzgórzu, gdzie widziano potencjalnych wrogów, odnaleźli głowę. Samą głowę, bez reszty ciała. Czy był to jakiś celowo pozostawiony znak?


*** Wszyscy ***

Galden pracował do wieczora. Tego dnia był już bardziej zadowolony z towaru, jaki zakupił, a przez to i ze strzał, które wykonał. A gdy wyszedł po ciężkiej pracy z domostwa… I gdy Falko wracał do karczmy po dniu rozeznawania się po okolicy. I gdy Dieter wrócił wraz z patrolem do miasta, usłyszeli rozpoczynające się przemówienie…

W centrum, wśród zbierających się pomału ludzi, stał średnio wysoki, żylasty mężczyzna zeszpecony śladami po ospie. Na dłoniach widać było ślady po zagojonych pęcherzach. Pod płaszczem na którym święty symbol Sigmara, kometa z dwoma ogonami, dało się dostrzec kontury morgensterna, miecza i tarczy. Gdy słońce chyliło się już ku zachodowi zdjął z twarz kaptur i...

- Zbierzcie się bliżej i słuchajcie! - rzekł głośno, a jego oczy zapłonęły żarem prawdziwej wiary, I]- Czyście chłopami z domostw, czyście mieszczanami z kamienic, wojakami z koszar czy szlachcicami z dworów, słuchajcie! Albowiem te słowa przeznaczone są dla was.[/i]

- Pierwszym z obowiązków człowieka jest radować się! Bowiem Imperium to chwała na ziemi! To światło, które rozpędza mroki zła! Nigdy wcześniej ludzkość nie stworzyła równie wielkiego i godnego dzieła! Być człekiem zrodzonym w Imperium, znaczy być drobną częścią większej rzeczy. Widzę, że kiwacie głowami. Ale żeby przyjąć tę rolę, człek musi znać miejsce swe w dziele Świata. A tą rolą jest służba. Służba naszemu Panu, Sigmarowi, patronowi Imperium! Służba Imperatorowi, ojcu nas wszystkich. I służba głosowi bogów wśród nas. Ale po cóż mamy to czynić, zapytacie. O, widzę że w końcu zdobyłem Wasze zainteresowanie.

Tak, posłuchajcie mnie teraz. Jeśli pierwszym obowiązkiem człowieka jest radować się, drugim - strzec się. Pamiętać o wielkim i wiecznym zagrożeniu, o wrogach liczniejszych niż wszystkie drzewa w lesie. Czają się w ciemności. W lodowatym mroku za niedosiężnymi górami, w cieniu głębokich puszcz, w grobowych ciemnościach pod ziemią. Czyhają w ruinach, w zakazanych miejscach, w wysokiej trawie porzuconych pól, w zielonoczarnych ostępach zapomnianych lasów. Roją się w zakurzonych katakumbach, pełzają pod granitem samotnych wzgórz, nawiedzają się walące ruiny wiosek, od dawna opuszczonych przez ludzi. Wdzierają się nawet do naszych snów. Gdy zmrok nadchodzi, jak nocne ptactwo ruszają na żer, zapalczywi, chciwi, dzicy, żarłoczni i nienasyceni. Wrogowie są starsi od nas, starsi nawet od plemion ludzkich z których wyrosło Imperium. Znają tylko jeden zew: Zabić wszystkich! Chcą podpalić świat, zesłać na nas zagładę i ponieść nasze głowy nabite na włócznie!

- Boicie się? Słusznie czynicie! Oni chcą uczynić z nas trofea wojenne, obalić nasze mury i spalić nasze zboża! Nasze kobiety, nasze dzieci, nikt nie ocaleje ze straszliwej rzezi! Myślicie że sami się obronicie? Głupcy! Że powstrzymają go ściany domów? że zatrzymają ich wasze miecze i mury? Po trzykroć głupcy! Cóż mnie tam wrogowie, mówicie. Czynię swe rzemiosło, płacę dziesięcinę i śpię twardo, a jeszcze żem nie widział żadnego z nich.

- Tak powiadacie? Tak? Strzeżcie się! Bowiem choć ich nie możecie zobaczyć, nie znaczy to, że ich tam nie ma. Rozważcie ślady ich dokonań. Są w Imperium miejsca jałowe, z dala od siedlisk ludzi, gdzie stoją ruiny żywiołami smagane. Sam widziałem takie budowle i zaświadczyć o nich mogę. Czas i kaprysy pogody odarły je z blasku, ale nadal łacno dojrzeć, że ruiny te nie zostały wzniesione ludzkimi rękami. To dzieło innych ludów, innych ras, jakie zamieszkiwały te ziemie na długo przed nadejściem Unberogenów. Możemy domyślać się, że są to relikty gasnących ras niziołków, nieposkromionych krasnoludów, których czasami witamy jako sprzymierzeńców, a nawet, być może, samych Wyniosłych żyjących w ostępach pradawnych kniei.

Kimkolwiek byli ich twórcy, teraz to ledwie ruiny. Zimne i martwe. Ale mówią nam o wielkiej sile i potędze obronnej. Niedostępne bastiony, wysokie wieże, fortyfikacje, grube mury. Jednakże żadne z nich nie przetrwało. Mimo całej swojej potęgi, zostały pokonane u zarania czasu, rzucone na żer ognia i splądrowane. Nawet one nie powstrzymały dzikiego naporu wrogów z ciemności. Nawet one nie przetrwały!

Powiecie: Ale ja nic nie zrobiłem złego, jestem kowalem, podkuwam konie, jestem chłopem, uprawiam ziemię, jestem karczmarzem, podaję piwo. Słuchajcie zatem i rozważcie. Czy Imperator chroniłby Was gdybyście go nie szanowali? Kręcicie głowami. Nie chroniłby. Ba, kto wie, czy by nie ukarał, bo choć miłosierny jest też sprawiedliwy. Płacicie podatki. Skłaniacie głowy przed jego wysłannikami. Wysyłacie synów do wojska. Któż rozumny czyniłby inaczej?
Słuchajcie zatem i rozważcie też to: Czy miejsce, gdzie nie słucha się sługi Bogów może cieszyć się ich łaską? Czy Sigmar obroni miejsce, gdzie heretyka wypuszcza się by dalej mógł go obrażać? Gdzie pleni się chciwość i pycha, a przybytek Morra popada w ruinę? Gdzie nie ma nawet nędznej kaplicy Sigmara? Gdzie jego kapłan przepada bez wieści?
- zapytał retorycznie i przerwał by dać ludziom możliwość znalezienia własnej odpowiedzi.

Gdy zapadała ciemność dodał:

- Wieczorne światło blednie, a noc zakrada się coraz bliżej. w ciemnościach przestajemy widzieć. Ale oni tam są! Nasi wrogowie! Wrogowie ludzkości! Czekają w mroku! Zapalimy świeczki, powiadacie. Damy sobie radę sami, dodajecie - dodał zapalając jedną z nich i trzymając ją w dłoniach. - Ale nocny wiatr się wzmaga. Jak łatwo może je zdmuchnąć - co zrobił - baczcie jak głęboka jest ciemność, która pozostała.
Odejdźcie stąd, lecz zapamiętajcie naukę. Chwalcie Sigmara i wiedźcie swoje życie. Handlarz, bakałarz, drwal, żołnierz, karczmarz, woźnica, sługa… Idźcie, każdy do swojej pracy i bogaćcie się. Ale dotrzymujcie wiary w bogów, świętujcie obrzędy, zamykajcie drzwi w nocy, naostrzcie swoją broń i, w imię Sigmara, trzymajcie straż wobec ciemności. Także tej, która jest w nas. Tej, która każe wam gnuśnieć i zapomnieć o bogach. Dziś przypomniałem Wam o nich ja, pokornego serca, skromny sługa Sigmara. Bo gdy przyjdzie Czas Końca, Czas Pogardy, Czas Wilczej Zamieci, przypomną Wam o nich krzyki przerażenia. Ale wtedy będzie za późno. W czasach, które nadchodzą ocali Was jedynie żar prawdziwej wiary!

 
AJT jest offline  
Stary 15-07-2019, 13:59   #17
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Falko,

dowiedział się gdzie mieszka i pracuje miejscowy kowal, więc miał już punkt zaczepienia. Co prawda nie był piśmienny, podobnie źle było z czytaniem, ale jakaś życzliwa dusza pomogła mu i przeczytała ogłoszenia na słupie. Roboty było, nawet sporo. Idealnie dla kogoś takiego jak on. Naturalne było, że wybierze pracę przy ochronie karawany. Miał doświadczenie w podobnych zajęciach, a weteranowi wojny kolejna potyczka nie była straszna. Podobnie jak widmo śmierci.
Następny dzień to plan udania się do gospody "Pod Żeglarzem" by dogadać formalności.
 
BigPoppa jest offline  
Stary 18-07-2019, 12:41   #18
 
Gerwazy's Avatar
 
Reputacja: 1 Gerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputacjęGerwazy ma wspaniałą reputację
Pół nocy spędził jak osioł pod miejscowym garnizonem zamiast smacznie spać i śnić o Annalise. Przynajmniej nie był sam i inni zebrani mieszkańcy zobaczyli, że młodzieniec stawił się na wezwanie. Miał nadzieję, że zanotują to sobie w pamięci. W końcu dobra opinia w okolicy to grunt. Wykorzystał też okazję aby zagaić rozmowę z miejscowym kowalem, Wiktorem Schmidtem. Dieterowi doskwierał brak dobrej tarczy i miał zamiar zdobyć bądź zakupić sobie takową. Zawarta na szybko znajomość mogła mu to w przyszłości umożliwić, z czego cyniczny młodzieniec zamierzał skorzystać. Dodatkowo okazało się, że brat wspomnianego Wiktora to stajenny. Może w przyszłości udzieli Dieterowi kilka lekcji jeździectwa.

Ciepły wieczór przeszedł w cichą, spokojną noc a zielonoskórzy wciąż nie nadchodzili. Złożony naprędce oddział zaległ na kawałku skweru i czekał. Ciszę nocy przerywały pojedyncze rozmowy, przekleństwa i ciche chrapanie zaawansowanego wiekiem ochotnika.
Nic nie wskazywało na to, aby miasteczko miało być w niedługim czasie zaatakowane. Gdy na wschodzie ukazały się pierwsze oznaki nowego dnia, kapitan krótkim przemówieniem podziękował zebranym i pozwolił rozejść się na spoczynek. Dieter zamienił jeszcze parę słów z dowódcą garnizonu po czym udał się w stronę "Orła".

Nie dane mu było należycie wypocząć, bo po zaledwie paru godzinach snu i szybkim śniadaniu stawił się ponownie pod garnizonem. Patrol akurat szykował się do wymarszu. Wieści o zielonoskórych były na tyle niepokojące, że należało je sprawdzić. Strażnicy rozpoznali w młodzieńcu jednego z wczorajszych ochotników, toteż przyjęli go ochoczo. Parę słów zamienionych z dowódcą i już po chwili ruszyli razem w stronę miejsca gdzie wczoraj widziano zielonoskórych. Dieter był dość doświadczonym tropicielem jak na swój wiek toteż ruszył na szpicy jako zwiadowca. Wielokrotnie wykonywał to zadanie eskortując karawany swojego ojca, toteż i teraz szedł uważnie wypatrując wszelkich śladów.

Po jakimś czasie dotarli na miejsce gdzie ostatnio widziano gobi, jak zwały swoich zaprzysięgłych wrogów khazady. Rzeczywiście można było zauważyć parę śladów charakterystycznych dla zielonej rasy lecz nic nadzwyczajnego. Poza oderżniętą ludzką głową. Żadnych śladów obozowiska czy spożywania posiłku, brak reszty ciała czy choćby kości. Wyglądało to na złośliwy żart zielonoskórych. Lub na ostrzeżenie, swego rodzaju groźbę. Cokolwiek to było, należało się mieć na baczności.

Po szybkiej naradzie patrol wrócił czym prędzej do miasteczka. Należało jak najszybciej złożyć raport kapitanowi o dokonanym odkryciu. Dieter odprowadził strażników niemal pod sam garnizon, a następnie ruszył na miejsce pracy. Po drodze minął tłum zebrany wokół prawiącego jakieś kazanie fanatyka. Tych to było na pęczki w całym imperium. Szkoda mu było czasu wysłuchiwać kolejnej apokaliptycznej wizji. Wkrótce miał zacząć się zwyczajowy ruch w oberży więc pracodawca będzie oczekiwał, że młody mężczyzna pojawi się w robocie. Dieter nie miał zamiaru zawieść jego oczekiwań. Poza tym jego praca miała też swój przyjemny aspekt. Mógł sobie pozwolić na kolejny flirt z uroczą barmanką. Może tym razem nic im nie przeszkodzi i kolejnej nocy Dieter wypocznie jak prawdziwy mężczyzna.
 
Gerwazy jest offline  
Stary 18-07-2019, 14:35   #19
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Falko ***

Wieczór ponownie spędził w karczmie. Udał się do „Pod Żeglarzem” i tam dowiedział się, że karawana już opuściła miasto. Ogłoszenie z słupa musiało nie zostać być ściągnięte. W karczmie odnalazł jednak Mortimo Pabo, który szukał, między innymi, ochroniarzy na swoją wyprawę. Ten planował w trakcie najbliższych kilku dni wyruszyć, wciąż jednak zbierał ochotników, uznał że ubecnie ma ich za mało, by pewnie się czuć. Zapytał Falko o miesce ubytowania i powiedział, że pośle mu informację, gdy będzie gotów.


*** Dieter ***

Wieczorna praca w karczmie przebiegała, można powiedzieć, standardowo. Ot kogoś tam trzeba było wyrzucić za próg, komuś tam dodatkowo przywalić, tyle. Ale to co miało nastać później, miało sprawić iż przybycie do miast nabrało kolejnego sensu…

Noc była już późna, gdy wrócił do pokoju. Przymierzał się do spania, gdy usłyszał delikatne pukanie do drzwi. Otwarł je, a w drzwiach stała ona - Annalise. Ciała w namiętnych objęciach i pocałunkach po chwili wylądowało w łożu ochroniarza.


*** Galden ***

Do późnego wieczora pracował nad zleceniem elfa. Wykonał je, jak i jeszcze jedną dodatkową strzałę, po czym opadł ze zmęczenia. Cały dzień spędził w warsztacie, a kolejny zapowiadał się podobnie intensywnie.

 
AJT jest offline  
Stary 18-07-2019, 17:32   #20
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Rano, gdy Haube przyszedł do niego z kolejnymi strzałami, Galden postanowił poruszyć temat jakości.
- Panie Haube - rzekł krasnolud, kładąc monety na kolejne strzały na stół i przyglądając się nowej dostawie. - Z wczorajszej pracy pozostało mi cztery nieudane strzały. Pięć, hmm… eksplodowało.
Człowiek popatrzył z brakiem zrozumienia i wzruszył ramionami.
- Eksplodowało, a to znaczy… że ich jakość nie była dostatecznie dobra.
- No to jak Pan się tak zna na jakości strzał, to sobie Pan sam niech radzi
- żachnął się łowca. - Po kiego grzyba mi Pan rzyć zawraca?
- Ano, panie Haube. To, co jest dobre do strzelania, niekoniecznie musi być dobre do kucia run. Pan na pewno dostrzeże różnicę. Te strzały tutaj
- wskazał na nieudane - nie eksplodowały. Były takiej jakości, jakiej potrzebuję. Ta reszta, była zbyt słaba. Za tą cenę, którą płacę, powinien Pan bez problemu dostać materiał, który się nada.
- Tylko Pan wybrzydza, panie Glidanson, a ja jeszcze ni monety zarobku z tego nie widziałem!
- Ale też ni monety Pan w to nie włożył
- głos krasnoluda zmienił się jedynie niezauważalnie. - Ja włożyłem i monety i dzień pracy. Umówiliśmy się na płatność po sprzedaży. A słowo krasnoluda więcej warte niźli pieniądz. Niech Pan przyjrzy się tym strzałom, dostarcza mi nie gorsze, a wkrótce będziemy obaj zarabiać. Pieniądz w domu się zawsze przyda - Galden poruszył strunę, która w jego mniemaniu, mogła przekonać Haubego. Mężczyzna warknął, zgarnął leżące strzały i tak szybko, jak pozwalała mu na to chora noga, wybiegł z budynku.

Galden zabrał się do pracy. Dość szybko musiał jednak przerwać, bo trafił doń pierwszy klient. Długouchy.
- Witaj jestem Merid Abdihr - elf przywitał krasnoluda i nie było widać w nim cienia animozji rasowych. - Podobno sprzedajesz pewne bardzo celne strzały. Pokryte magicznymi runami. Prawda to? - zapytał a jego głos był niezwykle spokojny i melodyjny.
- Galden jestem i zgadza się - potaknął khazad. - Właśnie nad nimi pracuję. Tu mam jedną już gotową - wydobył ze stojącego kołczana wyrób z poprzedniego dnia. - Krasnoludzka runa celności - wskazał na symbol, który w niewyjaśniony sposób emanował moc. - Jednorazowa. Po strzale jej moc wygasa.
Elf wziął do ręki strzale. Ułożył ją na dłoni i starannie ważył jej balans. Sprawdził jej promień i lotkę. Przez chwilę patrzył na nią wręcz czule, jak na przyjaciela. - Solidna robota - pochwalił przedmiot i wykonanie. Dłuższą chwilę oko zawieszając na runie. - Chciałbym kupić tę sztukę oraz złożyć zamówienie na następne.
- Oczywiście
- potaknął kowal. - Ile sztuk Pan sobie życzy?
- Na początek zacznijmy od pięciu
- powiedział elf i położył przed krasnoludem pięć złotych koron. - Chciałbym jednak zamówić kołczan. Potem może nawiązać stałą współpracę. Cenię sobie solidną robotę - zakończył z uśmiechem.
- Dobrze - Galden poskubał wąsy. - To zajmie trochę czasu. Zapraszam więc pojutrze. Gdybym miał być nieobecny, gdzie mogę Pana znaleźć?

Pożegnawszy się z elfem, zabrał się do roboty. Perspektywa konkretnej roboty wpłynęła na niego pozytywnie i strzały udawały się jedna po drugiej, aż sam był miło zaskoczony. Pod koniec dnia miał gotowe pięć kolejnych strzał. Zmęczył się okrutnie i ledwie co zjadł kolację, zapadł w sen. Ostatnie przytomne myśli poświęcił na planowaniu wydatków potrzebnych do odbycia wyprawy na górę piorunów.

 
Gladin jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172