Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-09-2019, 00:24   #61
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Podświadomość Jagody, mówiąca jej że to ostatnia spokojna noc, miała rację.
Rankiem okazało się, że pod miasto zaczęły przybywać hordy rodem z koszmaru. Obdarte postaci, pokryte krwią, brudem i liszajami, których jedynym celem było wejście do miasta i splugawienie go, sianie chaosu, zniszczenia i trwogi. Bezrozumna tłuszcza tłoczyła się pod zatrzaśniętymi bramami, jęcząc i charcząc. Uciekający przed nieumarłymi wieśniacy przybyli.
Trzeba było zdecydować - wpuścić ich i zaryzykować wybuch epidemii, chorób i głodu w mieście (nie bardzo jest gdzie ich umieścić ani czym ich karmić) czy zostawić na pewną (o ile nie uciekną dalej) śmierć za murami.

A i w samym mieście w nocy działo się. Berg był świadkiem jak Poszukiwacze Przygód na podstawie li samej listy od Burmistrza zarąbali dwóch ważnych mieszczan. Karguna, jedynego w mieście poważnego medyka i Rudiego - karczmarza (no dobra. Nie samej listy. Zebrali wywiad. Bardzo brzydko na mieście o nich mówiono. Albo rzeczywiście byli kultystami, albo ktoś zorganizował akcję oczerniania tej dwójki (i Burmistrza). Nawet Jacka, świętego Morrytę pytali, potwierdził im, że są podejrzenia...).
Przy okazji radośnie zrabowali zapasy z "przychodni" i podpalili karczmę "by dymem wykurzyć" niziołka. Na tę noc na tym się skończyło. Mistrz Tymon został co prawda odwiedzony, ale zebrane przed jego domem "wojska" powstrzymały atak. Nie że zbrojnie - po prostu na mocy ukazu Burmistrza zostali przejęci przez Bohaterów, ale Mistrz Tymon, który ich zgromadził "dla nich" nie mógł przecież być kultystą. Podobnie jak szlachetna Pani Jagoda... Ale jej położony w samym centrum wydarzeń i nadzwyczaj wygodny dom został wybrany przez Bohaterów na Kwaterę Główną. Poprosili o udostępnienie go (i służby) na czas oblężenia.

Z ciekawostek:
Uwięziony Dziadyga zniknął z lochów w niewyjaśnionych okolicznościach
Na bramach miejskich, tablicy ogłoszeń i domu burmistrza pojawił się tekst uchwały stworzonej przez Radę. W miejskich księgach także by się pojawił, ale ktoś je ukradł. Jagoda i Jacek wiedzieli nawet kto i gdzie są, ale jeszcze się nie podzielili tą wiedzą ze skrybami.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 14-09-2019, 22:59   #62
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację
- Sakra ich pluga - zaklął po raz kolejny Volkmar. Od kilkunastu minut krążył po swoim gabinecie, niczym wściekły szerszeń. Jego teść drzemał na fotelu, nogi wyłożywszy na biurko.
Volkmar nie mógł spać. Zbyt wiele się działo. Wydawać się mogło, że jego ukochane Gluckwunsch stało się wszechświatowych centrum politycznym. Nie dość, że każdy chciał rządzić, czemu w sumie nie można było się dziwić, wszak władza to wpływy i pieniądze. Tylko na domiar złego wszyscy chcieli też spiskować, knuć i podjudzać. A to było już nie do zniesienia. Zwłaszcza wobec faktu, że miasto było naprawdę poważnie zagrożone.

Volkmar stanął przy oknie i przez chwilę patrzył na ulicę swego miasta. Od wczorajszego dnia wszystko się zmieniło i wcale to, a wcale mu się to nie podobało. Zniknęli gdzieś kupcy i przekupki, którzy charakterystycznym zaśpiewem zachwalali swoje towary. Nie było też przechodniów spragnionych ich towarów. Przy studni nie było radośnie bawiących się dzieci. I nie było szalonego dziada, który wieścił koniec świata. Wszystko to napawało serce burmistrza niebywałym smutkiem. Po prawdzie nieobecność proroczego dziada była Volkmarowi kompletnie obojętna. Stanowił on tylko element miejscowego folkloru i jako taki mógłby nadal występować, gdyby nie wszystkie niepokojące wydarzenia, które miały miejsce.

Volkmar przysiadł na krawędzi biurka i głęboko się zastanowił. Wiedział, że oczy przyszłych pokoleń spoczywają na nim. Jeżeli chciał sięgnąć po swoje marzenia musiał podjąć trud i wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za miasto i za tych wszystkich ludzi i nieludzi, którzy byli jego poddanymi. No może nie poddanymi, ale ludźmi i nieludźmi, którzy powierzyli mu swoje bezpieczeństwo. Nie mógł ich zawieść i musiał działać. Musiał kontynuować podjęte już kroki, choć wiedział, że stąpał po cienkim lodzie i że znajdzie się wielu, którzy nie tylko podstawią mu nogę, ale i z rozkoszą wbiją sztylet w plecy.

Właśnie! Sztylet w plecy!
Volkmar doznał nagłego olśnienia.

Sięgnął po pióro i arkusz papieru kancelaryjnego i zaczął pisać.

Cytat:
Wielce szanowni członkowie Rady miasta Gluckwunsch
Zwracam się do was, jako jedynych uczciwych i odpowiedzialnych ludzi w tym mieście. Ostatniej nocy zostałę bez swej wiedzy i zgody wciągnięty w spiski mego zięcia Volkmara, który to dokonał łagodnie rzecz ujmując, dość nieostrożnych kroków. Dlatego też zwracam się do was z apelem, abyśmy stanęli ramię w ramię i wspólnymi siłami zaprowadzili w mieście porządek i ocalili nasze ukochane Gluckwunsch od zguby i wojny domowej. Musimy się zjednoczyć i razem działać, aby ocalić to na czym nam zależy. Historia wie, że racja jest po naszej stronie. Musimy działać razem, aby poparły nas jak największe rzesze ludzi i nieludzi.
Dlatego też proponuję spotkanie na którym wszystko omówimy i podejmiemy kroki, które doprowadzą do tego, że prawo i sprawiedliwość zapanują w naszym mieście.

Wobec okoliczności, jakie obecnie panują w mieście, spotkanie musi odbyć się potajemnie, aby nikt nam nie przeszkodził i byśmy mogli w spokoju zaplanować nasze kroki.
Proszę przybądźcie zatem dziś wieczorem do mego domu, godzinę po zapadnięciu zmroku.

Wasz zatroskany o przyszłość miasta Gluckwunsch
kupiec korzenny i uczciwy obywatel
Gwidon Rozenkrantz
Volkmar sporządził list w odpowiedniej ilości kopii, po czym zapieczętował je używają do tego celu, pierścienia swego teścia. Pierwszy etap planu został na tym zakończony.
Drugi etap polegał na tym, aby za pomocą miejscowych wyrostków dostarczyć listy do wszystkich członków Rady.
Etap czwarty polegał na spotkaniu się z dzielnymi Bohaterami i rozmówieniu się z nimi.
A etap piąty... niech to na razie pozostanie słodką tajemnicą, jedynego prawomocnie sprawującego władzę burmistrza, Volkmara Woerfela.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!
PeeWee jest offline  
Stary 15-09-2019, 11:16   #63
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
No i się zaczęła rzeź niewiniątek. No dobrze… może dwa trupy to jeszcze nie rzeź i może nie takich niewiniątek bo Rudi alkohol psuł a Kargun zadzierał nosa tak wysoko, że gdy padało, to mało się nie topił ale zaszlachtowanie tych dwóch zacnych obateliGluckwunsch w samym centrum miasta, bez należytego procesu, czy przesłuchania poruszyło coś w miękkim kacim serduchu. Wbiło się w niego niczym czarna zadra. To nie może tak być, że Volkmar zamyka się w ratuszu jak szczur i szczuje obcych na obateli. I Małodobry stwierdził, że nadszedł czas wygonić szczury z nory a historia niech to osądzi.

Berg, działając cokolwiek pod wpływem impulsu, nim skierował się w kierunku ratusza, powiadomił Gordhula o swoich zamiarach i przykazał, żeby zaopiekował się kobietami, jeśliby miał nie wrócić. Po tym zabiegu udał się do bramy bluszczem spowitej, która prowadziła wprost do katowni. Pracownia była pusta i w należytym porządku tak jak powinna wyglądać i to sprawiło, że Cichy posmutniał. Porządek tego świata miał zostać zniszczony, tak przynajmniej jawiło się to w przesadystycznym nastroju Berga a sam Mistrz miał do tego przyłożyć swój paluch. Jeśli jeszcze się wahał, to właśnie przestał. Czarna zadra przesunęła się wbijając się głębiej.

Z katowni było kilka wyjść. Prócz tego prowadzącego bezpośrednio na rynek, było zejście do lochów, z którego doprowadzano przesłuchiwanych, wyjście do górnych partii ratusza oraz, o czym niewielu pamiętało, w podłodze znajdowała się krata, którą czasami otwierano, by zrzucić z niej nieczystości wprost do kanału, który odprowadzał je poza obręby miasta. Narzuciwszy na siebie starą kapotę, z głębokim kapturem skrywającym twarz, tą właśnie drogą, upewniwszy się, że nie zostawił żadnych śladów, które na jego zniknięcie mogło doprowadzić, po śliskiej metalowej drabince wkutej w mur, zszedł pod miasto, do śmierdzącego kanału Mistrz Małodobry. Przeganiając szczury, wielkie niczym psy, brodząc w cuchnącej wodzie, wyszedł poza mury.

Bezrozumna tłuszcza, smarkając i harkając tłoczyła się pod główną bramą miasta, rozpełzając się wokół niej jak robactwo wokół padliny, zbierając w niewielkie grupki, grzejąc zziębnięte ciała przy rozpalonych ogniskach, czekając, bucząc, brzęcząc. Nieskładna, niezorganizowana, śmierdząca i bezradna.

Berg w swojej prześmierdłej kanałami kapocie nie odróżniał się zbytnio od wieśniaków, może tylko wzrostem nad nimi górując. Bez problemu wmieszał się w tłum, a po chwili wyszukał grupkę, na oko sprawnych mężczyzn grzejących się przy jednym z ognisk, którzy o czymś rozprawiali. Usiadł więc między nimi i słuchał. Czarna drzazga wierciła się w jego sercu, kłując i sącząc czarną truciznę, którą serce zaczęło pompować do organizmu. Tłum potrzebował przywódcy, nadziei. Kogoś kto ich poprowadzi. Kat siedział pośród nich, słuchając co im na duszy leży, by wykorzystać później te strachy. Słuchał i czekał. W tym był dobry.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline  
Stary 17-09-2019, 10:01   #64
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Gdy cudoki dotarły pod kamienicę szlachetnej Pani, ta była wstrząśnięta i zapłakana. Słyszała ostatnie wieści oraz to, że Grupa Najprawdziwszych Bohaterów zdecydowała się im pomóc w tej przerażającej dla miasta chwili. Niezwłocznie zaprosiła ich do środka dalej okazując wzruszenie i wysłuchała ich grzecznej prośby o udostępnienie domu oraz służby.

Pani, to należy uczciwie przyznać, była wstrząśnięta. Od razu powiedziała, że jest to niemożliwe. W mieście nie ma zapasów jedzenia, u niej w domu też nie ma zapasów jedzenia, więc nie mogłaby ich godnie gościć i byłaby to dla niej plama na jej szlacheckim honorze. No chyba że cu… Bohaterowie są gotowi zapewnić żywność, wtedy to zupełnie co innego. A gdy sytuacja wróci do normy i po prostu jak to zwykle w ich życiu bywa - zwyciężą, Pani z powrotem weźmie na siebie trud goszczenia ich tutaj.

Co do służby to Pani nie bardzo wiedziała ile jej u niej jest. Ale oczywiście mogą z niej korzystać, oczywiście z szacunkiem. Nawet Bono z Ity może im zagrać i zaśpiewać coś, aby umilić ich trudne, pełne niebezpieczeństw życie. Natomiast Wincenty nie może im pomagać, bo sam jest byłym Bohaterem, którego ktoś porzucił i dożywa swoich dni na końcu tego alternatywnego świata. Służba więc w jego przypadku mogłaby się wiązać z całkowitą destrukcją jego istoty. Juliusz zaś… jest dziwny. Juliuszowi objawiła się swego czasu Najpotężniejsza Bogini Myrmidia. Tak przynajmniej mówili ci co go znali. Stanięcie w oko w oko z Bogiem, dla drugoplanowych śmiertelników kończy się różnie. W tym przypadku skończyło się naprawdę niepokojąco. Amnezją i utratą sporej części władz umysłowych. Pani więc i Wincenty opiekują się nim, bo porzucenie takiej osoby na pastwę losu, byłoby grzechem i splunięciem pod stopy samej Bogini. Prawda? (zakończyła znaczącym spojrzeniem na kapłankę).

Do tego dochodzi piwnica. Pani może z niej przynieść trochę wina, ale nie wolno tam wchodzić. Nabożny kapłan Morra potwierdził, że w piwnicy tej pochowane są prochy (jakichś) przodków i nieopatrzne chodzenie tam mogłoby je podeptać. Deptanie prochów to rzecz z gruntu zła i tylko ścieżki wskazane przez kapłana, których Wincenty i Pani uczyli się wiele czasu są bezpieczne. Inaczej można ściągnąć na siebie klątwę, a w obliczu nadchodzącego niebezpieczeństwa klątwa Bogów to ostatnia rzecz, której im potrzeba. Poprosiłą więc o szlacheckie, krasnoludzkie, elfie i ludzkie słowo honoru oraz delikatne przyrzeczenie na Najpotężniejszą od kapłanki.

Wskazała im jeszcze pokój w którym śpi ona oraz drugi, w którym śpią Wincenty z Juliuszem (naprawdę nie chcieliby tam wchodzić) i zachęciła do wybrania sobie miejsca spoczynku oraz skromnego posiłku, który udało się przygotować z resztek zapasów.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 17-09-2019, 10:47   #65
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Mistrz Tymon, potraktował gości, pomimo nietypowej pory wizyty, w sposób nad wyraz uprzejmy. Zaproponował im posiłek w trakcie którego opowiedział jak wygląda sytuacja w mieście z perspektywy szewca który co do zasady nie miesza się w politykę, a interesuje go wyłącznie robienie butów i skórzni, które tak szanownym gościom był by skłonny sprzedać za godziwe pieniądze, jeżeli szanowni goście okażą zainteresowanie.

Z samego rana poinformował, żonę iż dla bezpieczeństwa powinna na kilka dni przeprowadzić się z dziećmi do swego ojca (pod pozorem zadbania o zdrowie staruszka), który się nimi zaopiekuje gdyby coś się stało złego, oraz zadba by jego transport we właściwym czasie wyruszył w drogę w zamian.

Po śniadaniu, a zwykł śniadać wcześnie, wezwał do siebie heroldów miejskich i nakazał im obwieszczać na każdym rogu, iż burmistrz uchwałą rady miasta został odwołany ze swojego stanowiska a jako taki nie ma prawa nie tyko zarządzać miastem lecz co więcej przebywać w jego wnętrzu. Nim Heroldowie rozpoczęli swe dzieło, na rynku miejskim, bramach wjazdowych i domu burmistrza w nie wyjaśniony sposób pojawiły się stosowne obwieszczenia, wyglądające całkiem jakby pisał je ktoś, kto umie pisać.

Następnie udał się do siedziby straży miejskiej i zmianie władzy w Gluckwunsch osobiście poinformował strażników miejskich a w szczególności ich dowódcę częstując ich okowitą dla podniesienia morale.

Gdy skończył, zaczął odwiedzać kolejne zamożne i przyjazne mu mieszczańskie domy informując rodziny jak bohatersko rajcy nie dopuścili do wpuszczenia partaczy do miasta, wskazując że sama taka propozycja świadczy o nierównoważeniu psychicznym eksburmistrza, podobnie jak jego obecne zachowanie.

W międzyczasie Wolfgang miał za zadanie dyskretnie dowiedzieć się jak poszło Gicie, jak wyglądają straże wokół domu burmistrza, ze szczególnym uwzględnieniem tego czy domownicy jednak z niego wychodzą.

 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Wisienki jest offline  
Stary 17-09-2019, 20:53   #66
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Nocna robota zakończona sukcesem, a nawet bohaterowie zgłosili się po poradę do Jacka. To może znaczyć, że tym razem go nie zabiją. Czy mogło być lepiej? Penie tak, ale to mało ważne. Za to lepiej wspomnieć co tam Dydus gadał ze swoimi dawnymi oprawcami. Oprócz potwierdzenie im tożsamości kultystów i zapewnieniu, że to ta cała trójka. Zareagowali na to entuzjastycznie no przynajmniej w kwestii Rudiego i Karguna. W sprawie Volkmara za dużej reakcji nie było. Za to powszechne zdziwienie i zastygnięcie rozmówców jackowych nastąpiło kiedy spytał czy wiedzą co to BloodBowl i czy może kiedyś nie pogrywali. W końcu to najpopularniejsza gra w starym świcie, a Dydus wspomniał z utęsknieniem drużynę uniwersytecką i czas spędzony na meczach. Choć sam nie grał to robił w bukmacherce. No bo oglądanie meczu bez jakiegoś zakładziku na podgrzanie emocji to co to ma być. Zaproponował też spotkanie na stadionie miejskim, którego historia będzie poniżej następnego dnia gdzieś w południe. Zapewnił ich wtedy, że opowie im do końca o swoim wielkim planie ze wszelkimi szczególikami pokonania nieumarłych. Potem czekał, aż skończą swą naradę i odpowiedzą na propozycje, ale jedyne co usłyszał to jak szlachetka powiedział do swoich " Najpierw załatwić kultystów i potem się zobaczy" i se poszli jak gdy nigdy nic, a Jacek nie czekał cierpliwie jakiś 20 minut.


Historia stadionu miejskiego:
Miłościwie nam panujący Elektor pokłócił się z innym miłościwie panującym Elektorem gdzieś tam o to czyja prowincja jest zamieszkała przez ludzi kultury, a która to ziemie nieokrzesanych dzikusów. Spór doprowadził do wielkiego wsparcia dla malarzy, rzeźbiarzy i szeroko pojętych artystów. Oczywiście ośrodki miejskie również dostały dotacje od Pana Elektora na budowle kulturowe. Radni po przegadaniu i namyśle wydali ustawę i postawiono stadion miejski. Był on najmniej kosztownym pomysłem na jaki wpadli. Wystarczyło wyznaczyć w miarę prosty prostokąt, postawić dwa szałasy jako szatnie, ławki dla rezerwy oddzielone jakimś ogrodzeniem i trybuny. Resztę pieniędzy na budowę zasiliła miejski fundusz na premie dla radnych.


Następny dzień:
Po pracowitej nocy Dydus poszedł na zasłużoną drzemkę. Wstał ok. trzech godzin przed południem na wieść o chłopskiej hordzie pod bramami. Przyszykował się i ruszył zobaczyć co tam się dzieje, a w raz z nim poszło 12 jego apostołów wraz z ich powiedzmy kapitanem, oraz Jakub z Zygfrydem. Taką bandą ruszali do bramy, z której najbliżej było do stadionu, bo z oczywistych względów postawili go na polu przed miastem( o ten stadion chodzi). Widok nie był ciekawy parszywy chamski motłoch zadomowił się na tym pięknym obiekcie sportowym, a on potrzebny był do dydusowych planów. Tak więc Jacuś podjął działania.Póki to w swej głowie, ale zaraz je zrealizuje. Otworzą bramę i wpuszczą tych biedaków. Zygfryd i Jakub będą dokonywali selekcji. Przybyszy podzielą na parę grób. Pierwsza to nadający się do walki. Ich zaprowadzi się jako ochotników do PP. Drugi to kobiety ciężarne i mała dziatwa. Tych nakarmić i dać do Domu Morra do głównej sali, oraz do domu po starej Genonefie. Nic tam nie ma, ale cztery ścian i w miarę szczelny dach wystarczą. W końcu pomóc takim to święty obowiązek. Trzeci to wszystko co nie nadaje się do walki, a wiek taki że sami powinni o siebie zadbać. Będą oni ochotniczym korpusem robotniczym, który wyśle również do PP by wymyślili co z nimi zrobić. Czwarty to ludzie o których należy poprosić Pani Jagodę by jej ludzie hmm zajęli się problemem. Będą to osoby zbyt ranne, chore, lub oszalałe i nienadające się do wykorzystania.

Ludziom będą mówić wprost coś w tym stylu.

" W mieście stan wyjątkowy. Osoby przydzielone do pierwszej grupy przejdą przygotowanie do walki i zostaną uzbrojeni. Druga to osoby, które zostaną ukryte w tak zwanych schronach. Trzecia będzie wspomagać przygotowania miasta do obrony" O czwartej nikt nie powie, będzie się ich dawało na bok, a pytającym ludziom powiedzą, że druga kategoria.

Jacek najpierw ogłosi to ich ogłoszenie doda trochę świętej gadki by uspokoić zdźebka ludzi. Przemówi z muru by zainteresować tam wszystkich przed otwarciem, a potem otworzą bramę. Jacek pójdzie na stadion ocenić zniszczenia i jakie by przygotowania trza poprowadzić, a co najważniejsze pokombinować jak powiedzieć przeciwnikowi, że grają. Oczywiście po drodze przez tłum będzie błogosławił ludzi, swoje gadał itp. i zapewniał ich o boskiej opatrzności Morra.

Straż Dydusowa będzie tak podzielona. Świętego będzie dwóch osłaniać. Reszta pomagać ma Zygiemu i Kubie i odprowadzać ludzi według kategorii do miejsc przeznaczenia. Na podstawie takiej druga grupa to chyba wiedzą gdzie Dom Morra i jackowa sadyba gdzie się wychował w końcu to święte miejsca. Ci co do PP do na plac główny razcej sami am na nich wpadną, a czwarta niech pod murem czeka na odpowiedź Jagody do której posłał posłańca z posłaniem o pomoc.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 19-09-2019, 20:50   #67
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- Jagodo, och Jagodo, jagodo mych oczu - podśpiewywał Bard, odwracając jej uwagę od tego, że reszta jego kompanów przyjęła Jej propozycję nie widząc niczego dziwnego w krygowaniu się i nie zrozumiała delikatnej odmowy. Łgarstwem byłoby jednak rzec, że Jagoda pluła sobie w brodę, że jak zapewnią żywność to co innego - nie miała przecież brody. Pewną pociechą było dla niej to, że odmowy wyrażonej wprost pewnie także by nie zauważyli. Znaleźli sobie pokoje, wysłali sługi po wino (nie wszystkie - z tym "dotkniętym przez Myrmydię" kapłanka Myrmydii zamknęła się w jednym z wolnych pokojów, ale ku jego rozczarowaniu nie chciała by przekazał to dotknięcie dalej tylko o nauki... nie żeby Juliusz zamierzał się poddawać w chęci przekazania chorób wenerycznych błogosławieństwa Bogini dalej. Na razie dostał tuzin rzeźb przedstawiających Kruka i kilka punktów obłędy, ale się nie poddawał).


Tymon wiele godzin spędził na przekonywaniu ludzi do tego, że Burmistrz jest zły, a Rada... no cóż, niewiele lepsza, ale przynajmniej po ich stronie. Ot, choćby że sprzeciwia się wpuszczaniu hołoty do miasta, za czym z kolei jest Burmistrz. Ten był co prawda przeciwko, ale Bohaterowie mieli podobny pogląd na sprawę jak Jacek i "w imieniu Burmistrza" rozkazali otworzyć bramy i wpuścić uchodźców do miasta. Choć więc słowa Mistrza Cechowego okazały się nieprawdziwe, gniew miejskich elit poszedł w tę stronę, w którą Tymon chciał.
To, podobnie jak stosowne obwieszczenia, stosowne rozmowy i zupełnie niestosowny brak pieniędzy w miejskiej kasie spowodowały, że zarówno lud jak i wiedząca skąd wiatr wieje straż miejska bez sprzeciwów przyjęła perspektywę Mistrza Tymona. Obwieś, który mógł coś wiedzieć o nagłej niewypłacalności Burmistrza bardzo chętnie poparł oskarżenia o czarnoksięstwo i herezję, nawet znalazł kilka świeżych symboli Khorne'a wymalowanych w biurze Burmistrza. Wyglądały na namalowane najdalej pięć minut wcześniej, ale przecież to też mogła być wina demonów.
Z innych rzeczy: Bohaterowie byli zadowoleni ze spotkania, ale nie chvieli nic kupować, chcieli za to sprzedać różne znalezione łupy (widząc te "broń i zbroje", można było ocenić je na przedmioty bardzo niskiej jakości, a i zbroje jakie na sobie stale mieli Bohaterowie, choć wysokiej jakości i drogie, to były wyraźnie zaniedbane, brudne i rdzewiejące/gnijące).


Jacek miał spodziewanego niespodziewanego gościa w Domu Morra. W domu Morra na ziemi, nie tym prawdziwym Domu Morra. Uwolniony cudowną interwencją Bogów Dziadyga został tam przyprowadzony przez Bohaterów, którzy pytającym ich ludziom radośnie powiedzieli, na czyje polecenie przychodzą i głośno wołali Jacka, by do nich wyszedł, bo jest umowa i w ogóle i chcą zastać Czempionami Morra (słyszał też mamrotanie o jakowychś ikspekach i klasach zaawansowanych, prestiżowych i tym podobne, ale o co mogło chodzić, nie wiedział. Podejrzewał jakąś chorobę umysłu). Dydus co prawda pamiętał, że chciał ich widzieć na stadionie, ale oni widać nie.

Sam pomysł Jacka zresztą był im całkiem na rękę i zauważywszy, że Zygfryd i Jakub dokonują selekcji pogratulowali sobie dobrego pomysłu. Z minusów - z czterech setek uchodźców połowa nadawała się tylko do tej czwartej grupy, połowa pozostałej połowy - do drugiej. Z ostatniej setki trzy dziesiątki nadawały się do walki (był wśród nich jeden szczególnie wysoki i śmierdzący, który w opinii Z. i J. mógł robić problemy), a reszta do "działań pomocniczych".

Berg błędnie nazywający i jeszcze błędniej używający tunelu ewakuacyjnego (do którego od miesięcy wrzucał i wylewał różne rzeczy, śmierdziało więc w nim niemiłosiernie) przedostał się nim na zewnątrz. Gdyby nie jego fach, dzięki któremu był zaznajomiony z zapachami wnętrz ludzkich, nie dałby rady, dla innych więc tunel ten był bezużyteczny.
Maskowanie zarówno wizualne jak i olkakforyczne miał perfekcyjne, więc nie wyróżniał się niczym wśród uchodźców. Niczym poza wzrostem. Ale czasem i to wystarczyło. Wieśniacy byli przestraszeni a wręcz przerażeni i potrzebowali kogoś kto powie im co mają zrobić. Posępny Berg nadawał się do tej roli znakomicie. I zanim się obejrzał, został nim.
Gdy wpuszczono ich do miasta, lubili Burmistrza i Bohaterów, a nie lubili Rady. Oraz tego, że nie mieli co jeść, ani tego, że większość z nich nie miała się gdzie podziać.

A co u Burmistrza, zapytacie? A Burmistrza, wyciągniętego na Rynek w celu wybatożenia przez strażników (w końcu złamał prawo, które sam dopiero co wydał) uratowali Bohaterowie. I jego wielkie i szczwane plany skończyły się tym, że został ich marionetką. Rada wiedziała, że przez jego działania i ich skutki Bohaterowie mieli teraz pewną przewagę - jeśli się z nimi nie dogadają, mogą przywrócić Burmistrza do władzy.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 21-09-2019, 09:41   #68
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Uchodźcy czyli przykrótka kołderka.

Powiedzieć, że uchodźców nikt nie lubi, to jak stwierdzić, że Volkmar czasami wsłuchiwał się w głosu ludu, cycki Jagody nie były małe, lub że Berg nie jest gadułą.
Uchodźcy byli jak wrzód na dupie. Irytujący, Nie można się ich było prosto pozbyć. Ciężko było z nimi żyć.
A jednak Berg w jakiś przedziwny sposób zdobył ich zaufanie. Czuł, że gdyby im kazał, ci poszliby za nim. I chociaż wcale tego nie zamierzał, poczuł się za nich odpowiedzialny. Wyłapał trzech chłopaków z ciżby, trzy najmniej zasmarkane sieroty, dwóch silnych mężczyzn i kobietę, i kazał im iść za sobą.
Najpierw zajął się chłopcami. Pozostawił po jednym w domach czeladników, którzy u niego terminowali, obiecując za opiekę dodatkowe profity, potem poszedł do kuźni i oddał mężczyzn Gorhulowi. Ten ucieszył się na dodatkowe pary rąk do pomocy, wszak zakład szedł pełną parą w czasie niepokojów. Ciągle kuto żelazo.
Kobietę wziął do siebie, żeby pomagała Bernie w chałupie, przy dzieciach. Co do reszty, przykazał Kruczkowi, zwanego tak, jak szybko się przekonał, bo gwizdaniem naśladować potrafił odgłosy ptaków, w tym skrzeki kruka, a przede wszystkim wśród uchodźców posłuchanie miał i szacunek, że jakby się źle działo to ma posłać kogoś do Małodobrego z informacją. Kruczka posłano na mury.

Następnie wysłał Terę i Zarę w miasto, po radnych, coby w Ratuszu się spotkać i radzić, tera i zara, bo miastem rządzić trza a i z Bohatyrami się dogadać, bo to większa zaraza niż uchodźcy i nieumarli razem wzięci (tego nie powiedział), bo inaczej miasto zacznie rządzić się samo a z tego nic dobrego nie wyjdzie. Berg dobrze wiedział, że jak się przykrótką kołdrę ciągnie każdy w swoją stronę to nikt się nie wyśpi.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline  
Stary 23-09-2019, 21:29   #69
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Jacek na wieść gdzie są i kogo maja Pp pobiegł do nich pospiesznie. Spełni ich oczekiwania, namaści, da przywództwo nad świętą armią Morra. Muszą jednak złożyć przysięgę na wierność Morrowi i że maja zawsze słuchać jego głosu, a wiadomo, że kto jak kto ma być głosem Morra w krainie śmiertelników jak nie Jacek Jego święty wybrany. Najwyżej się uniży i poprosi o ratowanie świata czy coś.


Uratowanego Dziada ma zamiar zaprosić do prywatnego salonu gdzie przy napitku i żarełku postara się go dopytać o wieści i wszystko co tam ten dziad może wiedzieć. Wiadomo, że przemoc na niego nie podziałała, bo typek przerażony i doświadczył pewnie gorszych rzeczy niż zabawki Małodobrego.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 24-09-2019, 01:21   #70
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Pani nawet dałaby się oczarować śpiewem, ale ten bard miał się do Mistrza Boniego jak kura do słowika. Uśmiechnęła się jednak do tego szarpidruta safanduły, pomna, że zadzieranie z przedstawicielami tej bardziej realnej części opowieści generuje znacznie więcej problemów niż korzyści.

Gdy Juliusz odzyskał chwilowo wolność od rąk Kapłanki Bogini Wszystkiego, przypomniała mu, że objawienie Najpotężniejszej mówiło coś o szczególnej ochronie dla mieszkańców domu, w którym mieszkają. Tak przynajmniej jej się wydawało, a Wincenty zdawał się pamiętać to w podobny sposób.
Tymczasem jednak wysłała Wincentego, aby zbadał postępy w zakresie przejmowania własności opuszczonych budynków oraz gromadzenia dóbr, do których przynależności nikt chwilowo nie zgłaszał roszczeń. Według jej oceny niektóre nieruchomości (mogły to potwierdzać również miejskie dokumenty) powinny już być własnością enigmatycznie brzmiącej spółki „Zarząd Nieruchomości i Kamienic Łatwego Odnajmu” (ZNiKŁO), której skomplikowana struktura własnościowa nie wskazywała na nikogo konkretnego, a już na pewno nie na Panią. Fakt nie wskazywania w niczym jednak Pani nie przeszkadzał w kontrolowaniu zasobów i decyzji.

Spółka ZNiKŁO szczególnym szacunkiem darzyła zaś wszelkie charytatywne działania Świętego Morra, który to Święty miał zostać obdarowany w dowód całkowitego uznania i bezgranicznego szacunku jedną z kamienic spółki. Trudno wyobrazić sobie godniejszego odbiorcę daru, który sam był miejskim darczyńcą wielkiego formatu.

Pani zaś sama przebrała się w skromny ubiór i udała się z Juliuszem i powracającym Wincentym w pobliże tłumu uchodźców, aby dowiedzieć się najnowszych plotek i wieści spoza murów miejskich.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172