Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-10-2019, 21:29   #101
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wieczór 20 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu

Po wietrze, odważenie wciskającym się między ubrania, ziemi bezkresie aż po horyzont, wodzie, która skutecznie zmyła wstyd i strach, napoiła jak matka, nakarmiona i wyciszona żywiołami Olivia wpatrzyła się w hipnotyczny płomień, grając w wyobraźni tańcem cieni, świateł, ćmiateł i świecieni. Każde z oczu łowiąc swego partnera.

Dookoła ogniska zasiadało jej stado, a ona po lewicy Vadery, przez chwilę poczuła zapach jej wilgotnej sierści, właściwie włosów, ale fantasmagoria Olivii gnała dalej, aż dziewczyna, a może suka, zdała sobie sprawę, że kto inny wyczyścił futro czarodziejki. Zazdrość wybuchła równie szybko, zatrzymując grzebień w pół włosów, choć nie były bajecznie długie i falowane jak Saxy, jak za chwilę przycichła.

Kiedy pani Katerina oddaliła się, zapewniając o magicznej ochronie, kompletnie zbaraniała, gubiła się już w tych animalizacjach, wcześniej objuczona jak osioł, teraz głupia jak jałóweczka z mięciutkim runem. Wciąż chroniona maseczką nie palnęła żadnego głupstwa, ale przewróciła oczami w sposób, którego nie dało się przeoczyć.

Perspektywa spokojnie przespanej nocy, w pobliżu Hansowego grzejnika była kusząca, ale dla Olivii, która już w życiu zęba ukruszyła na zaufaniu, wydała się niepokojąco podejrzana. Z pewnością czarodziejka miała swoje sposoby, żeby zabezpieczyć obóz, powiedziała wszak, że ustrzeże wszystkich od złego. Nurtowało niezmiennie czarownicę, co się stanie w obliczu głupiego i nieokiełznanego dobra. Nie ma nic gorszego, uznała.

Zdała sobie sprawę bladolica dziewczyna o czarnych włosach, że powinna wzmóc czujność, kiedy ktoś tak pewnie i beztrosko zapewnia jej bezpieczeństwo. Zdjęła skórzano-srebrną pokorę z ust.

- Poważnie. - popatrzyła się na Felixa - skoro jest tak bezpiecznie to wystawy po jednym tylko człowieku - szepnęła, przenosząc wzrok na Franza - mogę spełnić jedną wartę. Co innego ode złego, co innego jak lis nam wyje zapasy.

Mimowolnie zmarszczyła nos, ściągając nierówne brwi, co czyniło ją godną pozować mistrzom kamienia, którzy lubowali się w ludzkich grymasach.

Ustrzeżcie mnie bogowie od przyjaciół,
Przed wrogami sama się obronię.
- pomyślała
 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 10-10-2019 o 21:33.
Nanatar jest offline  
Stary 10-10-2019, 22:42   #102
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Brzask 21 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu

Chociaż nikt z członków świty nie chciał okazać czarodziejce wprost niewiary, kiedy tylko ta zniknęła w swoim namiocie kładąc się do snu, Remerczycy półgłosem rozdzielili między siebie pojedyncze warty. Wszyscy doszli zgodnie do wniosku, że jeśli nawet pani Lautermann mocą swego talentu mogła odpędzać przez całą noc złe duchy, to jej czarów najpewniej nie bały się wcale stepowe gryzonie gotowe nadwerężyć skromne zapasy żywności wędrowców albo nadgryźć ich dobytek. Jak długo jednak w obozowisku płonęło ciskane na stertę drewno, tak długo lękliwe stworzenia nocy winny były trzymać się od zagajnika na bezpieczną odległość.

W miarę jak kolejne godziny ciągnęły się w nieskończoność, a księżyce wędrowały poprzez rozgwieżdżony czarny nieboskłon, głowy przemęczonych wędrówką strażników opadały im coraz częściej na piersi. Przyłapując samych siebie na drzemce, pocierali ustawicznie powieki, szczypali się w policzki albo spacerowali pomiędzy drzewami lasku nie oddalając się dalej niż kilkanaście kroków od ogniska. Uwiązane do pni konie prychały cicho nie przejawiając żadnych oznak zaniepokojenia, co pozwalało sądzić, że ochronne uroki rzucone przez Ametystową Czarodziejkę faktycznie działały.

Saxa przebudziła się o brzasku, ziewnęła cichutko, a potem otworzyła szerzej oczy uświadamiając sobie, że coś przyciska ją sporym ciężarem do posłania. Czymś tym okazała się noga śpiącej twardo Olivii, zarzucona na biodro służki w sposób przezabawnie zaborczy i zarazem rozczulająco opiekuńczy. Wyzwoliwszy się dyskretnie z uścisku krewniaczki sędziego, Saxa zaczęła zachodzić w głowę, w jaki sposób Olivia znalazła się na jej kocu, skoro poprzedniego wieczora kładła się po przeciwnej stronie ogniska i u boku tolerującego ją z zaskakującą pobłażliwością Hansa Hansa.

Nie znajdując dla swego niemego pytania odpowiedzi, dziewczyna usiadła na posłaniu, posłała spojrzenie w kierunku pilnującego biwaku Franza Mauera. Kucający przy wciąż trzaskającym płomieniami ognisku brodacz odpowiedział jej nieznacznym wzruszeniem ramionami, a potem jął się ponownie gapić w ogień. Saxa ziewnęła ponownie, roztarła nieco zziębnięte dłonie. Pośród drzew zagajnika coraz bardziej jaśniało, noc odchodziła jak niepyszna zabierając ze sobą swe niepokojące szepty, szelesty i trzaski.

Młodziutka służka zerknęła w stronę cichego namiotu czarodziejki, przywołała wspomnienia minionego wieczoru, kiedy zamknięta wewnątrz szytych z płótna ścian rozczesywała świeżo umyte włosy pani Lautermann. Czarnowłosa piękność nie straciła wówczas ani uncji ze swojej chłodnej pozy i autorytarnej wyższości, ale nie sprawiła zarazem służce żadnej przykrości - co więcej, raczyła uprzejmie zapytać ją o rodziców i to, co dotąd w życiu robiła. Saxa nie wątpiła, że wielka pani z Bechafen zadawała te pytania ze zwyczajnej grzeczności, choć wcale tego nie musiała czynić. Zapewne znacznie bardziej ciekawiła ją panna Hochberg, co zresztą służki wcale nie dziwiło, wszak Olivia okazała się prawdziwą wiedźmą władającą urokami dźwięków i zdolna była omamić uszy wszystkich tętentem nieistniejących koni!

Wyruszając z Remer Saxa nie sądziła, że bogowie ześlą jej tyle przygód, a tymczasem zebrało się ich już tyle, żeby przez kilka wieczorów z rzędu bywalcy "Siedmiu Świec" wrzucali dziewczynie za dekolt pensy - a może nawet szylingi - aby tylko opowiadała o tym, co dotąd przeżyła. Tak, opowieść o tym jak wrażoną w oko strzałą powaliła niedoszłego koniokrada warta była co najmniej srebrnego szylinga! Przez chwilę Saxa czuła się wręcz rozczarowana, że nocą nikt nie napadł biwaku, że nikt jej nie napastował ani nie próbował okraść, o pożarciu żywcem nie wspominając. Ziewnęła jeszcze kilka razy, a potem podniosła się cicho z posłania szykując się na przygotowanie śniadania. Pani Lautermann i reszta jej służbitów wciąż spali, ale Saxa wiedziała, że pierwsi z nich lada chwila wstaną i z pewnością będą głodni.

 
Ketharian jest teraz online  
Stary 12-10-2019, 20:18   #103
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
W strugach deszczu niepewności
Trudno znaleźć wrota snu.
Kiedy były już o krok,
Niewłaściwy miała klucz.

Ciepło-zimno i świecienie
W pół na ślepo w koło ognia,
Księżyc kreślił tamten łuk,
Odnalazła swe pragnienie,
Romansował z zamkiem klucz,
Tak spełniła swe tęsknienie,
Utuliwszy się do snu.
 
Nanatar jest offline  
Stary 14-10-2019, 19:02   #104
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Siłą przyzwyczajenia Felix podniósł głowę z posłania gdy pierwsze promienie słońca znalazły drogę do jego twarzy. Płytki, ale nieco dłuższy niż poprzednich nocy sen wydawał się być zbawienny, gdy nowe siły obudziły się w mięśniach i myśliwy bez ociągania wygrzebał się spod koca.

Odruchowo zrobił kontrolną rundkę wokół obozu sprawdzając ewentualne tropy w pobliżu i przy okazji dając ulżyć pęcherzowi. Było to zajecie niezbyt pracochłonne i młodzieniec dość szybko wrócił do obozu, gdzie sprawnie spakował swoje posłanie i nie wliczając brakującego posiłku, był gotów do wymarszu. Jednak nie wszyscy wykazywali podobny stopień mobilizacji z czarodziejką na czele, która jeszcze nie wygramoliła się z namiotu, toteż Mayer podszedł do Saxy przygotowującej posiłek i sam dobrał się do swoich zapasów.

- Potrzebujesz czegoś? - Zapytał uśmiechając się do dziewczyny. - Jeśli nadarzy się okazja można spróbować coś ustrzelić po drodze to upieczemy, albo co tam wyczarujesz z tego. - Zaproponował i jednocześnie zaoferował swoją pomoc w przygotowaniach. - Jak tam mineła noc?
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 14-10-2019, 19:09   #105
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Saxa przerwała ciche nucenie jakiejś znanej dobie melodii na słowa Felixa. Uśmiechnęła się do niego życzliwie jak to tylko rodzaj żeński potrafił.
- Na śniadanie mamy wszystko ale jak tak cię ręce świerzbią to możemy idąc dalej zapolować na króliki. Widziałam ich tutaj mnóstwo poprzedniego dnia. - Zamilkła na chwilę obracając podgrzane kawałki mięsa nad ogniem i ściągając porcje na pajdy chleba które podała Felixowi i Franzowi.
- No chyba, że się boisz, że ustrzele więcej niż ty...ale byłby wtedy wstyd. - Zadrwiła z chłopaka, sama biorąc porcję śniadania co jakiś czas popijając piwem.

Kiedy zjadła przygotowała porcje dla reszty a potem ruszyła z kociołkiem w stronę strumienia gdzie poprzedniego dnia Oliwia poiła konie i uzupełnia ich zapasy wody, niby mieli wystarczająco ale Saxa wolała mieć zbędne za dużo niż by skończyło im się nagle.
- Wykorzystam że nie wszyscy wstali i pójdę go umyć nad strumień. - Okolica wydawała się bezpieczna ale na wszelki wypadek dziewczyna wzięła swój łuk, do obrony, ale być może napatoczy się na królika i będzie miała już przewagę nad młodym myśliwym. Przyjazne kompetycje są miłe ale Saxa zawsze lubiła przystępować do takich w których wiedziała że ma przewagę nad przeciwnikiem.

Nie wiedziała dokładnie ile czasu ma zanim reszta się przebudzi i zacznie się zbierać. Niemniej korzystając z jasności porannej szarówki i wiedziona cicha zazdrością, że obie szlachcianki wyglądają już jakby dopiero co wyruszały na spotkanie przygody a nie już trzeci dzień marszu zaczynały, sama również postanowiła wykorzystać obecność strumienia.
Wyskoczyła szybko z ubrań obok kładąc je na wilgotnej od rosy trawie i sama wsunęła się do zimnego strumienia. Nie pierwszy raz w życiu musiała myć się w lodowatej wodzie toteż nie marnowała czasu na siedzenie i czekanie aż gęsia skórka pokryje całe jej ciało.
Pośpiech na nic się nie zdał, na nowo ubierała się szczękając zębami choć była porządnie rozbudzona tego ranka i wątpiła by znużenie szybko ją dopadło. Kociołek nie załapał się na porządne szorowanie ot wypłukanie resztek i przeszorowanie na szybko piachem. I dobrze się stało gdyż kiedy wróciła towarzysze już na nogach zbierali obóz. O tym co robiła nad strumieniem pewnie zdradzał ją wilgotny na nowo zapleciony warkocz przerzucony przez ramię.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 15-10-2019 o 07:29.
Obca jest offline  
Stary 15-10-2019, 09:23   #106
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Brzask 21 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu

Ciemno było aż oko wykol, gdy Felix przebudził Franza aby zluzował go na warcie. Stary traper burknął tylko coś zły, ale w głębi ducha buł całkiem rad, że kompan wreszcie wyrwał go z objęć niespokojnych mar jakie go nawiedzały od potyczki z rozbójnikami. W momencie przebudzenia zapomniał co mu sie dokładnie śniło, pamiętając jedynie, że spało mu się źle i że miał koszmary.

Rozprostwał kości i chwilę zagrzał się przy powoli dogasającym ognisku. Wiedział, że płomień będzie się tlił w węglach do samego świtu, toteż nie zamierzał póki co dorzucać drew, mając na uwadze, że dym mógłby łatwo zdradzić ich pozycje.

Franz wyszedł z mizernego kręgu światła rzucanego przez tlące się drwa i przyzwyczaił wzrok na tyle ile się dało do ciemności. Obszedł obóz ale już do brzasku nie zbliżał się do ognia, starając się skupiać uwagę na mroku. Noc była spokojna jak rzadko, nawet nie obfitowała w normalne dla natury dźwięki nocnych zwierząt i Mauer z nudów mamrotał pod nosem pacierze do Morra. Jedynym co przykuło na kilka chwil jego uwagę byłą Olivia, która podniosła się ze swojego posłania i przeniosła na drugą stronę między Saxę i Oliwię. Reszta spała jak zabita. Reszta nocy upłynęła traperowi na pacierzach i patrzeniu się w rozgwieżdżone niebo.

Gdy ćmica zaczęła ustepować powoli zbliżającemu się świtaniu, dorzucił drew do ognia, spakował swoje rzeczy aby być gotowym do drogi i w końcu klęknął przy rozpalonym nowo płomieniu by ogrzać zziębnięte ręce.

Pierwsza obudziła sie Saxa, którą przywitał wzruszeniem ramion. Potem kolejni zaczęli się wyrywać z objęć snów, choć Hansowi trzeba było trochę pomóc, delikatnym kopniakiem w rzyć. Gdy zaczęła się krzątanina, Franz odszedł na skraj zagajnika aby rozejrzeć się w terenie i ustalić dalszą marszrutę. Chwilę postał, po czym wrócił do swoich.
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 15-10-2019 o 09:44.
8art jest offline  
Stary 17-10-2019, 18:04   #107
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
21 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu

Noc minęła tak spokojnie, że nie sposób było tego spokoju wytłumaczyć inaczej jak tylko efektem misternie utkanych zaklęć Ametystowej Czarodziejki. Nawet trzymający pojedyncze warty strażnicy drzemali przez dłuższą część służby, tuleni do snu jednostajnym szumem delikatnego nocnego wiatru. Spały też konie, dające znak o swoim istnieniu głośnym rżeniem dopiero po nadejściu brzasku.

Pani Lautermann niespodziewanie zażyczyła sobie skromnego posiłku pod postacią wędzonej kiełbasy i owczego sera, wzbudzając swym iście niewielkopańskim życzeniem całkowitą konsternację Saxy. Posiliwszy się naprędce, Remerczycy opuścili podejrzanie cichy zagajnik i ruszyli śladem idącego na przedzie Franza w kierunku południowo-wschodniego widnokręgu. Niewielki lasek szybko zniknął za ich plecami i ponownie utonęli w pozornie bezkresnym stepie maszerując przez sięgającą chwilami pasa trawę. Niebo zaczęło się powoli chmurzyć, poczerniało daleko na wschodzie wieszcząc rosnącą w siłę burzę zbierającą się ponad Górami Krańca Świata.

Po pewnym czasie zmianie zaczęła ulegać również okolica. Step przechodził w początkowo bardzo łagodne, później zaś coraz wyższe pagórki, za ich pasmem zaś trawiasta równina przeszła prawie niepostrzeżenie w porośnięte karłowatymi drzewami i szuwarami mokradła. Na porośniętych grubą warstwą rzęsy bajorkach żerowało nieco wodnego ptactwa, toteż rywalizujący między sobą Saxa i Felix ustrzelili po tłustej kaczce obiecując tym samym swym kompanom iście królewską wieczerzę.

- Wasza miłość, tak żem se wczoraj dumał przed snem – powiedział idący przy strzemieniu szlachcianki Hans Hans – Jak dojdziemy dzisiaj do tego Herrendorfu całego, to co dalej? Przybijamy grabę do jaśnie paniej ręki, dziękujemy sobie wzajemnie i rozstajemy się po dobroci? Czy też życzy sobie wasza miłość towarzystwa także na drogę powrotną do Remer? A w samym Herrendorfie co? Będziemy tam czegoś szukać, kogoś trzeba zatłuc czy właściwie po jaką cholerę my tam idziemy?

Rzadko dotąd otwierający w obecności czarodziejki usta mężczyzna pozwolił sobie na wywód tak obszerny i długi, że ewidentnie zaskoczył nim panią Lautermann. Przedstawicielka Ametystowego Kolegium przyjrzała się osiłkowi z wysokości siodła, myśląc nad czym w milczeniu.

- Jeśli pytasz o to, czy zamierzam pozostać na stałe w Herrendorfie, muszę zaprzeczyć – powiedziała po chwili – Załatwię tam swoje sprawy tak szybko jak to tylko będzie możliwe i wracam do Bechafen, dlatego zależy mi na eskorcie w obie strony. Co się zaś tyczy pobytu w samej wsi, byłabym niezmiernie wdzięczna za obyczajne zachowanie i pozostawienie tych poczciwych kmiotków w spokoju, bo lękam się, że człek tak bitny i biegły w robieniu żelazem jak ty mógłby zbyt raptuśnie odpowiedzieć na zaczepki miejscowych.

Hans Hans zmarszczył czoło słysząc odpowiedź czarodziejki, nim jednak zabrał ponownie głos, z przodu do uszu wszystkich dobiegł ściszony okrzyk Franza Mauera.

Brodaty przewodnik kucał na szerokim pasie wilgotnej ziemi rozdzielającym dwa niewielkie rozlewiska, przyglądając się czemuś w skupieniu.

- Ślady końskich kopyt – oznajmił, kiedy reszta grupy pośpiesznie do niego podeszła – Cztery do pół tuzina zwierząt, wszystkie mocno obciążone. Nadeszły z grubsza z tego kierunku, co my i zmierzają na południowy wschód. W stepie śladów nie było widać przez wzgląd na wysokie trawy, ale w tak mokrej ziemi z daleka rzucają się w oczy. Głowy w zakład nie położę, ale zdawa mi się, że są jakieś pół dnia drogi przed nami.
 
Ketharian jest teraz online  
Stary 17-10-2019, 20:55   #108
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Ustrzelenie kaczki w mijanych zaroślach było świetną wiadomością i zapowiedzią dobrego, tłuściutkiego posiłku. Podczas dalszej drogi kaczor cierpliwie wisiał przytroczony za szyję do felixowego plecaka i czekał na swoją kolej. Saxa też utrafiła drugą kaczkę do pary, co dodatkowo podnosiło na duchu. Widać jego lekcje i opowieści o polowaniach zaczęły dawać całkiem niezłe efekty u dziewczyny.

Natomiast napotkane ślady objuczonej grupy konnych wyraźnie zważyły dobry nastrój Mayera.

- To pewnie ci sami, co rozgromili te gobliny. Tylko jeno, po kiego grzyba jadą do Herrendorfu? Przecie nic tam nie ma wartego uwagi, prawda? - Nie skierował swojego pytania do nikogo konkretnego, ale jego wzrok chwile dłużej zatrzymał się na magiczce Lautermann. - Mam złe przeczucia. - Podzielił się z towarzyszami na koniec i ponownie skupił na drodze usianej odciskami kopyt.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 17-10-2019, 22:35   #109
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
21 Brauzeit 2518 KI, trawiasta równina Veldtu

Powietrze zwilgotniało, co z początku zdawało się świeże i ożywcze, ale uczucie to zaczął zastępować mokry chłód, lub może zmęczenie trzeciego dnia marszu zaczynało odbijać się na kondycji młodej Hochberg. Po błogim odpoczynku nocnym pozostało niewiele, kiedy słońce przekroczyło zenit, botki jej ciążyły, a nóżki czuły zmęczenie, drętwiało od dodatkowego bagażu obciążone nim ramię. Spoglądała chciwie na objuczonego srokacza, marząc, że ten okaże się rycerzem i sam zaprosi ją na swój grzbiet.

Chłonęła wzrokiem, słuchem i powonieniem siłę życia otaczającej przyrody, gładziła wilgotne liście, jakby ich faktura mogła za nie mówić, szeptać tajemnice, tu i ówdzie znajdowała je złamane i stratowane kłącza. Zdjęła pokorę z buzi, by pełniej czerpać z bogactwa wrażeń.

Kto wam to zrobił? - szeptała

Kiedy strzały pary łuczników dosięgnęły celu, zrozumiała kto sieje śmierć w tej krainie, kto łamie liście, kto skierował ostrze Morra na kaczki. Ludzie. Chociaż była rada, że śmierć dosięgnęła dziś ptaków, a nie kogoś z grupy, wyostrzyła uwagę, widząc długą jeszcze drogę słońca do horyzontu. Pan śmierci wciąż może nie być syty.

Nowiny od tropicieli potwierdziły jej obawy. Kilku jeźdźców, czyli nie motłoch. Czując potrzebę rozbicia powstałego napięcia, odparła niedbale na słowa Felixa.

- Jeszcze nic tam nie ma, ale jak bogowie dadzą będzie wieczorem, to się spieszą, żeby przygotować powitanie. Hans, Hans będziesz miał się czym zająć. Może nawet dziewką się upiecze, jak ci konni panowie odpowiednio zajmą ci czas.
-
 
Nanatar jest offline  
Stary 18-10-2019, 04:21   #110
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
"Tępa picza... Nawet na zadane pytanie nie umie odpowiedzieć." - zwyzywał w myślach czarodziejkę. Zamiast odpowiedzieć mu dokładnie, czymże to są te "jej sprawy", bo przecież o to pytał, to zamiast tego dostał kazanie, ja ma się zachowywać w tym wypizdowie na krańcu świata, do którego kiedyś dojdą. Nawet przemycona między wierszami pochwała, jaki to z oprycha nie byle jaki zabijaka, nie wystarczyła, by ten przestał się krzywić po słowach Lautermann. Rzecz jasna tak prosty koncept, jak to, że magiczka zwyczajnie nie chce o tym mówić, zupełnie Hansowi nie przyszedł do głowy.

- Hans, Hans będziesz miał się czym zająć. Może nawet dziewką się upiecze, jak ci konni panowie odpowiednio zajmą ci czas. - zaczęła Olivia. Oprych popatrzył na nią przez chwilę, zastanawiając się, o czym właściwie mówi. Jedyne, czego był pewny w tej wypowiedzi to tego, że padło w niej jego imię i słowa "dziewka", reszty się tylko domyślał.
- Ja to bym dziewek w tym gównogrodzie, czy jak tam ta wioska się nazywa, to bym nie dotykał. No bo patrzcie... - oprych przybrał ton niczym mędrzec, gotowy wytłumaczyć swoim głodnym wiedzy studentom tajemnice świata co przy jego posturze i poprzednich wypowiedziach, tylko nadawało komizmu całej sytuacji. - Maszerumy do tej wiochy już trzeci dzień, przez lasy i puszcze, i to tylko dlatego, że Pani Katerina ma jakiś konkretny powód, by tam być. Żaden inny, zdrowy na umyśle chłop nie ma powodu, by odwiedzać tą wieś na krańcu świata. A jak nie ma żadnych nowych chłopów, to jak myślicie, z kim się te wszystkie chłopki ruchają? Mhm, rżną się między sobą, brat z siostrą, kuzyn z kuzynką, matka z ojcem! I rodzą się potem z jakimiś mutacjami, albo pierdolnięci! Ja tam nad wyraz religijny nie jestem, ale niech Sigmar pokarze takich zboczeńców, tfu! Obrzydlistwo! To już nawet czarownicę bym wolał wychendożyć! Ups... - zamilkł w końcu Hans, gdy umysł w końcu dogonił słowa wypowiedziane przez usta. Reakcji Kateriny Lautermann można się było tylko domyślać.
- To ten, no... burza idzie, lepiej przyśpieszmy.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.

Ostatnio edytowane przez Klejnot Nilu : 18-10-2019 o 17:17.
Klejnot Nilu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172