Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-11-2019, 22:23   #161
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Zmierzch 21 Brauzeit 2518 KI, brama Herrendorfu

Niewiele było momentów w życiu panny Olivii Hochberg, które obdarowałby ją podobną intensywnością doznań. Te nieliczne sytuacje obejmowały fontanny szczęścia, objawienia rozkoszy, szczepy życia. Znalazła się w zgoła innej sytuacji. Śmierć walczyła z nieśmiercią, jak ze swym krzywym zwierciadlanym odbiciem cudem powołanym do bycia. Dziewczyna balansowała na krawędzi między fascynacją i przerażeniem.

Pozbawione życia i porządku praczłonki puszczy szukały ciepła stóp małej czarownicy, działo się jak mówiła, łaknęły pełnych młodzieńczej energii ciał. Tkając delikatnie Ghyran, cięła je niczym lancetem. Było to wszak jak piłowanie pazurów bestii pilniczkiem dla dam. A bestia ryczała coraz głośniej, przez gardła mieszkańców, rażących się nawzajem strachem. Strach spadł na osadę rojem śmierdzącego Dhar.

Zachowując resztki przytomności, ale nie słabnąc w wierze w moc Ametystowej Czarodziejki, Olivia cofnęła się pociągając za sobą Valdemara, by nie przeszkadzał skupiać się Pani. Choć zahipnotyzowana fioletowym blaskiem, postanowiła utkać swoje światło. Przesunęła kapłana za plecy Hansa Hansa i klęknąwszy przed wojownikiem rozpoczęła splatanie wiatrów magii. Skupiona, choć niekomfortowo motywowana strachem, nie łączyła ich po kolei jak wcześniej. Używając dwu dłoni, nóg, nosa, języka wysuwając go, ku lepszemu smakowaniu kolorów, wzroku przemienionego,(choć żałowała tego co zobaczyła), powoniła, kreśliła w błocie nieskładne linie, łowiła wiatry po rysunku gwiazdy. By skończyć na Hysk, zaczęła od Azyr, Aqshy, dalej Chamon, Ulgu, Ghur, Ghylan, Shyish i wreszcie Hysk.

Tym razem tkała linie schludnie, czy nawet skromnie, tylko te potrzebne. Gwiazda nie była eteryczną metaflorą, a elegancką biżuterią porządku w bezmyślnie zdewastowanym eterze. Przyodziana w nią Olivia poczuła się znacznie pewniej szepcząc formułę zaklęcia, zaś w palcach rozcierając oliwę i kropiąc tą podłoże.

Olivia rzuca czar poblask, na gruby konar trzymany w lewej ręce. Nie powinno to zakłócić czarów Kateriny, a udane splątanie wiatrów magii może być in plus, bo Olivia uporządkuje eter. Zaznaczam nowatorski sposób splatania sfer, oraz zaangażowanie i odwagę czarownicy.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 18-11-2019 o 05:41.
Nanatar jest offline  
Stary 18-11-2019, 20:18   #162
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Gdy w końcu trupy nadeszły, Felix nie był w stanie opanować wcześniej dławionego strachu. Ręce zaczęły mu niekontrolowanie drżeć, niemal zrzucając strzałę z cięciwy. Nawet jeśli by był w stanie teraz wystrzelić, nie był pewien czy nie narazi ludzi na przedpolu.

Myśliwy zamknął oczy. Przez chwile starał uspokoić kołaczące się serce i niekontrolowane drżenie, ale nie był w stanie. Jak mieszkańcy radzili sobie ze strachem? Pewnie przywykli, walcząc z hordą nieumarłych każdej jednej nocy.

Gdy po paru głębszych oddechach, Mayer ponownie otworzył oczy, dostrzegł nieziemską poświate bijącą od stojącej na przodzie czarodziejki. Niedługo po wykrzyczeniu przez nią rozkazów, horda zatrzymała się i zaczęła cofać. Widok ten nieco podniósł na duchu Felixa i nawet na jego bladej twarzy pojawił się słaby uśmiech, którym obdarzył stojącą obok Saxę. Jednak dalej nie czuł się na siłach naciągać łuk i razić potencjalnych przeciwników jakkolwiek celnymi strzałami. Potrzebował jeszcze chwili na opanowanie i złapanie oddechu.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 18-11-2019, 20:19   #163
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Zmierzch 21 Brauzeit 2518 KI, brama Herrendorfu

Mauer raz w swoim życiu widział chodzącego umarlaka, a i tego nie był pewien, bo po pierwsze miał wtedy nie więcej niż dziesięć wiosen, a po drugie ów truposz był od niego nie mniej niż dwieście jardów i równie dobrze mógł być ubłoconym i zmęczonym wędrowcem. Dziecięca wyobraźnia oraz bojaźń wzięły wtedy górę nad ciekawością i młody Franz dał drapaka ku miastu.

Nigdy natomiast nie patrzył na czarownika w akcji. Domyślał się, że czarownica nie była pierwszym lepszym wędrownym sztukmistrzem, tylko kimś zdecydowanie poważniejszym, ale nie spodziewał się, że sama stanie naprzeciw i powstrzyma zbliżające się umarlaki, którego samego trapera przyprawiły grozę. Z wrażenia o mało nie wypuścił topora z dłoni i nie dał drapaka, gdzie pierpz rośnie, ale czuł jakby nogi wypuściły korzenie w blanki muru i nie był w stanie wykonać najmniejszego ruchu.

Patrzył tylko przerażony na straszny spektakl nekromancji i czarodziejkę która się mu przeciwstawiła. Zresztą bardziej pasowało, że próbowałą się tylko przeciwstawić, bo zastopowane na kilka chwil zombie ruszyły znów ku murom z przerażającym zielonym blaskiem w pustych oczodołach.

Przełknął nerwowo ślinę, próbując wymamrotać modlitwę do Morra, ale słowa myliły mu się.
Jeśli Maurowi nie powiedą się kolejne rzuty na strach, to proszę o przerzut w ostatniej próbie

 
8art jest offline  
Stary 19-11-2019, 05:00   #164
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
W życiu Hansa coś takiego jak "strach" występowało w miarę rzadko i, jakby to ująć, paradoksalnie. Jak to rozumieć? Prosty przykład: bijatyka w karczmie. Hans i jego koledzy są otoczeni przez konkurencyjną bandę, która ma zdecydowaną przewagę liczebną. Każdy rozsądny człowiek bałby się nadchodzącego wpierdolu, bowiem jak mówi stare porzekadło: "nawet szampierz dupa kiedy wrogów kupa". Ale nie Hans Hans - on łapie za butelkę, rozbija ją trzymając za szyjkę i prowokuje przeciwników na wpół trzeźwym okrzykiem "no który pierwszy?!". Ten sam Hans Hans boi się z kolei najbardziej tego, że przypadkowa ofiara, która właśnie nawinęła się pod jego kastety nie będzie miała pensa przy duszy i cały napad był tylko stratą czasu.

Przy murach Herrendorfu o żadnym "abstrakcyjnym" strachu nie było jednak mowa. Był on jak najbardziej uniwersalny, dotykający wszystkich, nawet niektórych wydawało się zahartowanych wieśniaków, przeszywający do szpiku kości, paraliżujący umysł i mięśnie. Na widok hordy nieumarłych, oprychowi zaburczało aż w brzuchu, a mózg zaczął już wysyłać sygnały do nadchodzącej kupy, że spotkanie jest w spodniach. Przed wpadką uratowała go tylko Olivia, która w swoim zdziwaczeniu chwyciła go za krocze, ewidentnie podniecona całą sytuacją. Hans obiecał sobie w myślach, że jeśli przeżyją tą całą wyprawę, to zerżnie ją w końcu w jakichś krzakach, żeby w końcu mu dała spokój.

Odzyskawszy w końcu władzę na swoimi kónczynami, Hans przybrał postawę pojową. Zupełnie nie miał pojęcia, co ma robić w takiej sytuacji, ale zdrowy rozsądek podpowiadał, żeby chronić Katerine Lautermann - jedyną osobę zdającą się wiedzieć co robi w tym całym zamieszaniu. Niegłupim pomysłem było też obserwowanie, jak zachowują się Morryci.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 19-11-2019, 11:53   #165
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Służka nie mogła patrzeć na to co się działo za murami bramy. Już na początku zakryła oczy by osłonić się przed widokiem groteskowego chodu przemieszczających się w ich stronę martwych zwłok. Bez życia w oczach. Bez oddechu w piersi. Bez duszy w sercu.
Martwi szli po nich z jakiegoś powodu i było to przerażające. Saxa raz odsłoniła oczy po usłyszeniu jak szlachcianka rzuca magiczne zaklęcia. Na nowo je zakryła kiedy zobaczyła że owe ‘żywe trupy’ nadal się poruszają.
- Och nie! - Pisnęła jeszcze żałując, że w ogóle zgodziła się wybrać w tę podróż.
 
Obca jest offline  
Stary 19-11-2019, 19:19   #166
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
"To będzie długa noc" pomyślał Niers wsiadając na konia.
Początkowo, nic nie wskazywało, aby rzezimieszek miał w ogóle na niego wsiadać, i ruszać choćby palcem. Wyszło jak zwykle i Niers, w najlepszym stroju jaki znalazł w jukach, odpicowany jak na własny ślub, z błyszczącą, wyczyszczoną na połysk bronią i podkręconym wąsem.
"Jak jebany w dupę Hans Wasser..." porównanie do legendarnego wręcz rycerza pantery nieco nie trzymało poziomu, ale skoro Oswald śmiał porównać swoje wsiowe dupsko do zadków gwardii reiku i nie dostał od wszechmocnego jakimś pioruńskim pierdem, rzezimieszek uznał, że wszystko w tym zapomnianym miejscu jest na miejscu.

Początkowo, wkurwiony niemożebnie zamierzał dorwać Oswalda i po prostu wytłuc z niego jego butę za pomocą pięści. A, że na taką sprawę szło się odpowiednio wyglądając, Niers postanowił się nieco ogarnąć. Najdłużej zeszło mu na butach, które wydawało się przyciągać tutejsze błocko niczym miód niedźwiedzia.

W międzyczasie jednak ochłonął. Kmiot mógł poczekać, więc postanowił nieco odpocząć, przetrząsając piwniczkę chłopka, którego tak bezceremonialnie wywalił z chaty, a którą to wzgardziła reszta jego towarzyszy. Znalazł resztki całkiem niezłego piwa, które najwyraźniej zapodziało się chłopkowi. Niers usiadł przy oknie, zarzucając nogi na parapet, i obserwując ze znudzeniem otoczenie.

Potem zobaczył Katarinę, wariatów Morra i całą resztę. Zabawna zbieranina nieszczęśników, którzy jeszcze przed chwilą zarzekali się, że trupy i cała z nimi heca to robota dla Lautermann, a po pewnym czasie Niers widział ich, jak raźno idą w kierunku murów i bramy, w otoczeniu wieśniaków.

Rzezimieszek miał pewne zasady, których święcie przestrzegał, niczym litanii do wszechmogącego Sigmara. Pierwszą, było nie bluźnij. Drugie zaś brzmiało: Nie ładuj się w śmiertelną drakę za cudzą sprawę za psi huj. Pomny jednak umowy, postanowił kilka spraw przemyśleć, i wyszło mu, że niespecjalnie musi siekać truposzy, aby umowa została wykonana.

"O ile ta ametystowa pizda nie wkurwiła do reszty wszystkich upiorów w okolicy" pomyślał słysząc zawodzenia strachu i rozpaczy, słyszalne przez otwarte okna.
Zebrał więc broń, osiodłał spokojnie wierzchowca, dopił resztkę piwa i ruszył w stronę bramy. Nie dlatego, że miał jakikolwiek plan na tą potyczkę. Nie miał. Ale koniem na obwarowania wjechać nie mógł, na przedpole wyjeżdżać nie zamierzał, a z pod bramy był najlepszy widok.

Horda trupów wychynęła niczym czarna fala wezbranej rzeki. Karlowi momentalnie skojarzyła się z Reikiem, który wylewając, niszczył drewniane tamy dzielnic biedoty, niszcząc ich mizerny dobytek i sprowadzając smród i utrapienie na całą okolicę. Smród i wygląd był podobny, i rzezimieszkowi wydawało się to nawet zabawne. Podkręcił wąsa i rozejrzał się, sprawdzając jak radzi sobie "Gwardia Reiku". Nie radziła sobie, wnioskując po bladych jak papier twarzach, zaciśniętych ze strachu zębach i otwartych z przerażenia oczach.
"Faktycznie...sporo ich" pomyślał obliczając drogę do czarownicy, bramy, taksując urządzenie do opuszczania brony, kaplicy Sigmara i ewentualnej drogi ucieczki. Tej ostatniej nie było póki co widać, co spowodowało, że jedynie krzywo się uśmiechnął.

Znów spojrzał na Oswalda i jego wieśniacze wojsko, na ich prowizoryczną broń którą dzierżyli niczym Stoosiemnasty Altdorfski.
Rzezimieszek, nieco rozbawiony, beknął głośno i zaczął śpiewać. Głos miał donośny, ale ciężko było zachować rytm a capella.

Dokąd maszerujecie, ludzie z Reiklandu,
Po co wam te halabardy i miecze?
Idziemy na wojnę naszego cesarza,
W imię Sigmara, co ma nad nami pieczę.
Jutro znów na wojnę idziemy,
hordzie chaosu stawić czoło
Pojutrze, w zimnym grobie,
zlegniemy z innymi pospołu
A kiedy wojny już wygramy
I kiedy noc słońce przysłoni nocy mara
Usłysz modlitwę i ocal mą duszę
Zabierz mnie do światła Sigmara...


Karl skończył śpiewać i spojrzał na najbliższego kmiotka, przerażonego i opartego o swoje widły. Rzezimieszek powoli, nonszalancko wyciągnął pałasz.
-No co tak patrzysz świnko? Trzeba ich zajebać! - puścił do niego oko i wyszczerzył się w uśmiechu.

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 19-11-2019, 23:35   #167
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Zmierzch 21 Brauzeit 2518 KI, brama Herrendorfu

Ściskany w lewej dłoni Olivii sękaty kostur zapłonął znienacka jaskrawym złocistym światłem wprawiając w wielkie zadziwienie młynkującego na próbę mieczem Hansa. Łysy osiłek stęknął na ów widok głucho, nie wiedząc widać, czemu dziwować się bardziej - nacierającym na niego zielonookim trupom czy demonstrującej rozliczne talenty jurnej dziewoi.

- Niechaj się więc stanie - powiedziała podniesionym głosem Katerina Lautermann i słysząc jej głos Hans zapomniał z miejsca o Olivii. Ametystowa Czarodziejka wystawiła przed siebie pustą lewą rękę, spodem dłoni w kierunku ożywieńców. Z jej ust popłynęły kolejne słowa, tym razem znacznie ciszej i w języku, którego Hans kompletnie nie rozumiał. Pomiędzy jej długimi wąskimi palcami zatańczyły purpurowe ogniki, nie czyniące magiczce żadnej szkody swym żarem. Strumień płynących z ust kruczowłosej kobiety słów urwał się nagle, a dłoń została zamknięta dusząc magiczny ogień.

Znajdujący się zaledwie kilka kroków od Lautermann pierwsi nieumarli po prostu upadli, drapiąc nieludzko długimi paznokciami swe wyzierające zza popękanej skóry wnętrzności. W oczach Olivii sprawiali wrażenie istot, które wciąż nosiły w sobie mgliste wspomnienie uczucia bólu, chociaż najpewniej już go nie odczuwały. Kilka tuzinów żywych trupów znieruchomiało na podobieństwo obwieszonych cuchnącymi szmatami strachów na wróble, wypełniających wilgotne powietrze mglistymi waporami o fioletowej barwie. Zielone światło płonące dotąd w ich oczodołach zniknęło zastąpione czystą ametystową poświatą. Nienaturalne fioletowe płomienie rozprzestrzeniały się w dalszych szeregach nieumarłych, trawiły obkurczone ścięgna, obracały w proch stare kości. Jeden po drugim, przyzwani z grobów zmarli ulegali niszczycielskiej mocy Shyishu.

- Zabijasz ich, pani! - krzyknął Valdemar, a w jego starczym głosie zadźwięczała po raz pierwszy nuta mściwej radości. Przerażone okrzyki na murze zmieniły nieco swe brzmienie i chociaż wciąż promieniowały trwogą, zrodzona ona była bardziej z lęku wobec potęgi czarodziejki niźli zgrozy na widok zielonych oczu ożywieńców.

Oszołomiona magicznym widowiskiem Olivia spojrzała szeroko otwartymi oczami na Katerinę i pierwsza dostrzegła grymas ogromnego wysiłku rysujący się na pięknym obliczu kobiety. To wystarczyło, by Hochberg uświadomiła sobie jak wielkim brzemieniem zaklęcie odciskało się właśnie na umyśle czarodziejki.

Leto również to spostrzegł, w lot wszystko pojął. Nie wydał żadnego rozkazu, nie ponaglił swych druhów. Miast tego skoczył do przodu z obnażonym mieczem i jął ciąć niewiarygodnie ostrą stalą najbliższych nieumarłych. Pozostali czterej czarni natychmiast poszli w jego ślady, rozpoczynając morderczy taniec szybkich ciosów i zwinnych uników przed szponiastymi palcami żywych trupów.

Moc Lautermann słabła i Leto rozumiał to równie dobrze jak Olivia. W miejsce każdego ulegającego fioletowym płomieniom ożywieńca pojawiał się kolejny. Ci niespokojni zmarli, którzy pławili się w gęstszych oparach Dharu stawiali woli magiczki zdecydowany opór. Powoli, ale konsekwentnie nowi nieumarli roztrącali na boki tych uległych zaklęciu, na nowo rozpoczynając marsz ku bramie Herrendorfu.

Olivia bardziej poczuła niż ujrzała jak fala mrocznej magii oplata Katerinę, zatapia ją w eterycznym całunie bluźnierczej mocy. Dziewczyna wzdrygnęła się raptownie czując na swej skórze powiew nienaturalnego wiatru, którym swym lodowatym dotykiem zmroził jej szpik w kościach. Ametystowe płomyki trawiące nieumarłych zgasły w jednej chwili.

- Zamknijcie bramę! Zamknijcie tę kurewską bramę!

 
Ketharian jest offline  
Stary 20-11-2019, 01:10   #168
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Zmierzch 21 Brauzeit 2518 KI, brama Herrendorfu

Duszny powiew wypełnił usta jak spory trujących grzybów, była to ta sama trucizna, która ukazała oczom porażkę Ametystowej Czarodziejki. Jabłka przegniły niezebrane, kobieta poroniła, wojownik porzucił mur tarcz, nawałnica zniszczyła zbiory, otruto księcia. Świat Olivii chciał runąć, a dziewczyna desperacko chroniła go od upadku. Nie zauważyła kiedy wyszarpnęła z jaszczura miecz, w lewej dzierżyła magiczne światło. Przypomniała sobie przestrogę z dawnych kronik.
Magiczne światło osłabia nieumarłe istoty, ale noszący go będzie pierwszą ofiarą ataku.

Zamierzała doskoczyć do czarodziejki nie wiedząc w owej chwili, czy chce ratować Katerinę, czy jej kostur, którego pożądała.

Czy chce? Czy może jeszcze ratować ową? - smagany magicznymi obrazami wzrok Olivii w mgnieniu oka oceniał jak Dhar przemienił Panią Lautermann.

- Brama! ma zostać otwarta! Hans Hans jeszcze chwilę! Chwilllle jeszcze!

- Leto brama! - krzyczała za Morrowianami, zbliżając się do laski dzierżonej jeszcze przez Panią Ktarinę Lautermann. Wyniosłą niedawno czarodziejkę. Zamęt hipnotyzował Olivię, ale przydawał jej też dziwnej śmiałości i opanowania, chaos tym większy, że okraszony całym zamętem eteru.

Świecący konar wystawiła do przodu, mając nadzieję razić nim wolę nieumarłych, pomna jednak płonności samej odwagi i pewności siebie, którą reprezentowała spowita w Dhar czarodziejka, ostrożnie oceniała czy czarownica jest żywa, martwa, opętana, lub gorzej jeszcze zaczarowana.

Jeśli zdaniem Olivii można uratować czarodziejkę to ratuje ją i kostur, w innym wypadku spróbuje zabrać tylko laskę z klejnotem. Jakoś tam przez rękawiczkę. Hochberg chciałaby też by we wnętrzu murów schronili się morrianie. Sama pewnie spierdoli jako ostatnia.

 
Nanatar jest offline  
Stary 20-11-2019, 22:28   #169
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Zmierzch 21 Brauzeit 2518 KI, brama Herrendorfu

Wychylony poza poręcz pomostu nad bramą, młody Felix przełknął bezwiednie ślinę. Na jego szeroko otwartych oczach rozgrywało się przerażające widowisko, nieporównywalne z żadną historią zasłyszaną przy karczemnym palenisku od wędrownych bajarzy. Nieprzeliczona horda ożywieńców o płonących zielonym blaskiem oczodołach nacierała na bramę Herrendorfu, wciąż stojącą otworem pomimo rozbrzmiewających wszędzie okrzyków, aby ją zamknąć. Nieumarli byli niczym upiorna wezbrana fala próbująca zalać ogromem swego wynaturzenia skazaną na zagładę wioskę.

Garstka stojących im na drodze ludzi nie miała w opinii Felixa najmniejszych szans, by podołać tak heroicznemu wyzwaniu. Sędziwy kapłan Sigmara wydawał się mieć najwięcej oleju w głowie, bo wspierając się na swoim kosturze już znikał w cieniu bramy.

Pozostali najwidoczniej postradali zmysły.

Enigmatyczny Śniący i jego towarzysze rzucili się w ciżbę żywych trupów tnąc martwe ciała z wprawą budzącą niemy podziw myśliwego. Gdzie ich stal sięgała celu, tam w powietrze leciały odrąbane członki i kawałki czaszek. Lecz pięciu zbrojnych - choćby i szaleńczo odważnych - nie mogło pokonać dziesięciokrotnie liczniejszego nieprzyjaciela, który nie okazywał strachu i który zbrojny w pazury i zęby potrafił uczepionego gromadnie człowieka bez trudu obalić na ziemię. A potem w nią wdeptać.

Ametystowe zaklęcie czarodziejki przestało działać, a ona sama znieruchomiała nie reagując na paniczne krzyki wymachującej świecącym przedmiotem Olivii. Felix nie widział zbyt dobrze, co właściwie panna Hochberg trzymała w ręce, ale wydawało mu się, że było to promieniujące nieziemskim blaskiem polano.

Mnogość oglądanych tej nocy niezwykłych i zatrważających zjawisk groziła młodemu Mayerowi utratą zdrowych zmysłów!

Ametystowa Czarodziejka wrzasnęła na całe gardło i chociaż Felix nie zrozumiał jej okrzyk, bez trudu rozpoznał dźwięczącą w nim gniewną frustrację. Kryształ na szczycie magicznego kostura ponownie zapłonął, kiedy kobieta zamachnęła się nim niczym kijem, a gdy jego drzewce uderzyło najbliższych nieumarłych, rozrzuciło ich na wszystkie strony z impetem potężnego kowalskiego młota.



Śniący i jego druhowie walczą, ale z wysokości muru widać, że to walka skazana na porażkę. Jeszcze chwila i ugrzęzną w ciżbie otaczających ich martwych ciał, a wtedy będą straceni. Lautermann walczy kosturem na wprost bramy, a jej magiczna broń obala bez trudu żywe trupy, lecz w dłuższej perspektywie czasu Katerina musi podzielić niechybny los Leto. Felix z wysokości pomostu widzi, że zgraja ożywieńców jest ogromna! Valdemar już czmychnął do Herrendorfu, na zewnątrz prócz w/w znajdują się jeszcze Olivia i Hans, oboje dotąd nie związani walką...
 
Ketharian jest offline  
Stary 21-11-2019, 22:06   #170
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Zmierzch 21 Brauzeit 2518 KI, brama Herrendorfu

Tak długo łudziła się nadzieją młoda adeptka, wbrew wszystkim zmysłom i domysłom, tak długo jak tylko młode i naiwne dusze są w stanie. Gotowa była uczepić się przekonania o niezwyciężonej potędze Ametystowej Czarodziejki, jak chorąży ostatniego sztandaru na polu trupów, albo celowniczy armaty na tonącym okręcie. Kolejne emanacje Shyish, napełniały młode, niewinne serce panny Hochberg ciepłem poranka, cieniem choć nadziei.

Jedno, jedno przelotne spojrzenie na gęstwę Dhar spowijającą zombi i mroczny las za nimi, jasno, choć w najczarniejszej wizji ukazywało bezsens starań walczącej wręcz czarodziejki i wojowników Morra. Skołtuniona głowa wypełniła się mieszaniną złości i przerażenia. Była wściekła na potężnych wojowników i czarodziejkę, że wciąż podejmują nierówną walkę, zamiast zaczekać na lepszą okazję, to spowodowało, że raz jeszcze czepiła się nadziei.

- Wasza Miłość!!! Wracaj za mury, zaklinam cię! Ocal nas jutro!- zdołała wyrwać z piersi resztką woli Olivia.
Kto by pomyślał, że mała czarownica bredzi, byłby bardziej naiwny niż sama dziewczyna, która słowami "zaklinam cię" łamała etykietę na tyle, by zwrócić uwagę czarodziejki. Miała nadzieję, że wyrwie ją tym z transu i przywróci właściwą ocenę sytuacji. Jeśli zaś o właściwą ocenę chodziło powinna i sama dać nogę. Spojrzała na Hansa, jak bardzo pragnęła mieć osiłka jeszcze chwilę przy sobie, ale wiedziała, że nie może prosić go o zwłokę.

Czuła ciężar mokrych piór,
Piór co miały nieść do gór,
Woli ciężar ołowiany,
Tren zbyt długi, niedobrany,

Panna strojna do wesela,
Weselenie w pogrzeb zmienia,
Lico całe łzami zlane,
A makijaż rozmazany.

Głupia dziewko,
Po co poszłaś w ciemną noc?
Prosił ciebie w noc tą ktoś?
Teraz krzywda, teraz płacz.


Jeśli Hans jest wciąż obok, bo mógł już coś zrobić:

- Hans Hans, biegnij do bramy ruszam za tobą, żyj i dupcz przyjacielu. - zawahała się tylko na moment, by zobaczyć czy Katerina zawraca, trzy szybkie kroki w tył, bo sługi Dhar były już w zasięgu i długa do bramy.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 22-11-2019 o 09:52.
Nanatar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172