Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-10-2020, 10:20   #441
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

To nie było życie tylko szaleństwo. Gdyby Saxa miałą więcej czasu na myślenie pewnie uznałaby że już dawno nie żyje. Umarła w czasie ataku na nic rabusiów, tam w lesie i od tamtego czasu trafiła do jakiegoś miejsca gdzie Morr karze ludzi za ich grzechy. I jej egzystencja będzie polegała na trwaniu w tym koszmarze.



Na szczęście nie miała na to czasu i strzała za strzałą próbowała trzymać w ryzach nieumarłych. Ale co będzie kiedy nie będzie miała już strzał? Czy przebudzi się w innym miejscu? Czy ten koszmar zacznie się od początku? A może zostanie zjawą? Elementem koszmaru dla innego nieszczęśnika.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 20-10-2020 o 19:44.
Obca jest offline  
Stary 21-10-2020, 13:08   #442
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Pewnie Franz jął by się przyglądać z gębą rozdziawioną o czym to sobie Arlof i Pan Wron rozprawiali, ale miał ręce pełne roboty. Toć nieumarli, po ubiciu ogrzego ścierwa naporu nie zmniejszyli, przeto mus było toporem robić nadal. Nadmienić należało iż stary traper zooczył kątem oka co się w grobowcu wyczyniało: że pan Niers padł wronim splotem ubity, że ptaszyska człeczą formę zaraz potem przybrały. I choć wszystko na dłoni wyciągnięcie było, to Franzowi jawiło się wielce dalekimi od niego zdarzeniami. Nieumarli ręce ku niemu tu wyciągali i hegemonią było dla Mauera, aby te łapska bez litości toporem pourzynać. Zdusił ból z ran rozlicznych i głośno dysząc żelazem robił
 
8art jest offline  
Stary 21-10-2020, 16:50   #443
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Piekło. Przez chwilę był w piekle. Pogrążony w ciemności, osaczony i samotny. Najpewniej na nie zasługiwał i przyjmował swój los z fatalistycznym spokojem kogoś, kto już dawno zrobił rachunek sumienia i wiedział, że per saldo nie da rady wyjść na swoje. Musiał zapłacić.
Skulony na podłodze pod swoją tarczą spokojnie oczekiwał już wonnego zapachu róż, spokoju i wyciszenia od całego tego zgiełku. Oczyma wyobraźni widzał watahy wojowników, siedzących u stołu razem z Sigmarem Panem, obściskując walkirie, choć możliwe, że to był Ulric, nie Sigmar i Karl jedynie oczekiwał, że tak będzie i u Sigmara. Być może trafiłby do pustego, zimnego więzienia, na jakie od dawna zasługiwał? Być może czekała go jedynie bezkresna pustka? Wszystko było możliwe.


“Tylko dlaczego wciąż jest hałas i cuchnie trupem?” pomyślał i otworzył oczy. Nawet piekło nie mogło być tak zwyczajne, cuchnące krwią, potem, trupem i jego własną, nie praną dawno onucą.

Znajoma wieża i chaos który w niej panował wyrwał go momentalnie z tej nawiedzonej zadumy. Walka trwała nadal i wydawało się, że zyskali właśnie nowego sojusznika. Niers nie dawał złamanego pensa za wiarygodność pierzastego typa, który właśnie szykował się na Arforla, ale jeśli bogowie okazali w ten sposób łaskawość, to tym razem nie byli specjalnie subtelni.

Instynkt wojownika i bystre oko złowiło manewr Hansa Hansa, zamierzającego się na Leto. Nawyki wielu karczemnych rąbanin, w ciemności i ścisku w końcu się na coś przydały, choć Karl mógłby pewnie przysiąc, że nie będzie to gdzieś na krańcu Imperium, w jakiejś opuszczonej wieży na zapomnianych przez bogów i ludzi bagnach. Leto był fanatykiem religijnym i Niers wiedział, że ludzie prowadzeni żarem swojej wiary byli niebezpieczni. Byli nieprzewidywalni w swoim zaślepieniu i nie bali się śmierci, jak szaleńcy lub desperaci. No i był Hans Hans, oprych który najpewniej lubił proste rozwiązania. Przez co działał szybciej niż myślał.
“Każdy musi kiedyś umrzeć” pomyślał Niers nawet nie próbując obliczyć szansy któregokolwiek z nich, choć gdyby miał się zakładać o pieniądze, postawiłby na Leto. Ten był zawodowym zabójcą, mimo swojego pierdolenia o Morrytach, swoim bogu i snach. W dodatku nekromanta musiał wkurwić go swoją gadką o tym, że te sny to jego robota i Niers obstawiał, że Leto spróbuje teraz odbudować swoją wiarę. Ewidentnie szukał sobie celu, jak niewykastrowany pies na podwórku, którego swędzą jaja.
Rzezimieszek nie zamierzał również wchodzić między nich, i był niezwykle ciekawy, co wyniknie ze starcia. Czy wygra doświadczenie, wsparte religijnym uniesieniem i desperacją? Czy też może przeważy bezkompromisowa, uliczna brutalność?
Karl dostrzegł w tym całym obrazku rękę dziewczyny na ramieniu Leto.

“Chwila…”

Rzezimieszek wbił sztych swojego pałasza między luźne kamienie wykładajace podłogę wieży, i rzucił się do przodu, mierząc ciałem nisko.

“Chwyt, obrót, dwa kroki, wypuścić i zabrać broń…”

To była dla rzezimieszka pewnego rodzaju nowość. Pierwszy raz rzucał się do przodu, by ocalić życie, nie aby je zabrać.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 26-10-2020, 21:39   #444
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Wiedząc, że liczy się każda chwila, Karl Peter Niers rzucił się na złamanie karku w stronę otwartego sarkofagu, zielonego widma, dzierżącej w rękach płomienistą kosę Kateriny i nieoczekiwanego przybysza, który prawdziwie mógł się mienić tytułem Pana Wron.

Oraz próbującej zatrzymać unoszącego miecz Leto Olivii, szalonej i nieprzewidywalnej krewniaczki sędziego z Remer.

Hans Hans gnał od strony wejścia na schody, z ostrzem w dłoni i żądzą mordu gorzejącą w oczach. Przez umysł Altdorfczyka przemknęła absurdalna z pozoru myśl, że oto łysy osiłek odkrył swą prawdziwą twarz i rzucił się na ratunek pannie Hochberg uniesiony romantycznym odruchem serca. Wszak nie uszły uwadze Niersa spojrzenia, jakie młoda wiedźma słała rosłemu oprychowi oraz jego szorstka atencja wobec jej osoby.

Gdyby nie powaga stanu rzeczy, być może Niers ryknąłby sardonicznym śmiechem, ale tym razem wyjątkowo nie było mu do śmiechu. Stawiając w przemyślany sposób ostatnie kroki, w myślach wytrącał już z dłoni Śniącego jego ostrze.

I natychmiast przekonał się, że miał absolutną rację oceniając umiejętności przywódcy morrytów. Leto - wcześniej skonsternowany i rozkojarzony, ewidentnie bezsilny wobec postaci eterycznej zjawy - teraz w mgnieniu oka odzyskał wiarę, determinację i żądzę walki.

I namacalny cel.

Niczym wytrawny tancerz Leto umknął przed ręką Karla Petera, pozornie niedbałym wręcz ruchem odrzucając od siebie zaskoczoną jego zachowaniem Olivię. Zmieniając w ułamku chwili ułożenie stop, Śniący skoczył na Pana Wron z nienawistnym okrzykiem mającym swe źródło w niewzruszonej wierze.

I wtedy wyrósł przed nim Hans Hans.

A Karl Peter Niers odkrył, że chociaż w tej samej chwili Katerina Lautermann rzuciła się z migotliwą fioletową kosą na Radamusa Arforla, on nie potrafił oderwać wzroku od pojedynku rzezimieszka z Remer z czcicielem Boga Umarłych.
 
Ketharian jest offline  
Stary 29-10-2020, 18:47   #445
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Czy żeś flisak, czy też król,
Strzeż się chłopie babskich chmur


Uczeni, święci i bardowie nieustannie spierali się na jakie potrzeby powstało niegdyś pismo. Czy to żeby utrwalać mądrości cywilizacji, czy sławić bożą cześć, czy jak uważali ci ostatni, aby wychwalać miłość, lojalność i wzajemne oddanie kochanków.

Olivia na równi ceniła zarówno księgi naukowe i te porywające serce, wyciskające łzy, należało spodziewać się, że natchniony przez Morra Leto zaniedbał lekturę romansów. Skupiony na swej świętej misji pomijał czynnik ludzki, nie wiedział, że nie odtrąca się proszącej kobiety, bo odtrącona niewiasta zamienić się może w szaloną burzę.

Gniew kobiety gorszy jest od szalejącego cyklonu - śpiewali bardowie, a przyznać trzeba, że ci najlepiej znali się na naturze panienek i dostojnych dam.

Odepchnięta panna Hochberg, poczuła jakby pękło jej serce. Prosiła wszakże jak syna, mocą miłości i kojącej matczynej troski. Cała łagodność ustąpiła w ułamku chwili złości. Na domiar natchniony święty rycerz mierzył wprost piersi mężczyzny, który ledwo wczoraj wyniósł ją z okrutnej zawieruchy wojny na własnych ramionach. Groził jej wybawcy, bohaterowi, prawdziwemu rycerzowi zaklętemu w brutalnego zbira.

Wciąż skołowany umysł poddał się wyłącznie emocjom i one to kierowały właśnie jej wolą. Zaklęcie splatane odruchowo, choć płoche, wzmocnione było siłą oburzenia i wściekłości. Wiatry same lepiły się w gwiazdę, pragnąc nasycić moc adeptki esencją vitalności.

Nim jeszcze magiczna strzałka wymknęła się spod władania małej wiedźmy, dwie potężne błyskawice strzeliły z jej oczu, a z ust uwolnił się wściekły syk - Wypierdalaj! - tak nieprzystający do delikatnej dziewczyny.

No to jednak strzałeczka w leto.
Jeśli Mistrz uzna jej ostatni punkt szczęścia z przerzutem nieudanego zaklęcia.

 
Nanatar jest offline  
Stary 29-10-2020, 20:31   #446
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Felix niezmordowanie stawiał odpór martwiakom przy schodach i po prawdzie niezbyt się skupiał na potyczce magików za sobą, ani niczym co się tam działo. Wszak i tak nie miał na to żadnego wpływu.

- Dale wszyscyj! Bić trupie kurwie! Dajemy im rade! -
Próbował dodać sobie i wszystkim otuchy, jednocześnie nie zważać na niekończący się strumień nieumarłych wdzierających się na góre wieży.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 03-11-2020, 20:46   #447
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
23 Brauzeit 2518 KI, grobowiec magistra Arforla

Nieumarła zgraja wylewała się z wylotu schodów, wyciągała przed siebie sztywne brudne ręce i pulsowała zielonkawym blaskiem gorzejącym w pustych oczodołach. Stawała się tak liczna, że siejący ciosami topora Felix szczerze zwątpił w jakiekolwiek szanse na powstrzymanie nekromantycznego pomiotu. Póki zniszczona przez ogra płyta sarkofagu ograniczała przystęp do komnaty, obrońcy mogli jeszcze łudzić się nadzieją na utrzymanie rubieży, teraz jednak ożywieńcza horda rozlała się po większej części pomieszczenia osaczając coraz szczelniejszym kordonem słabnących obrońców.

Mauer stęknął głucho odpychając od siebie cuchnącego żywego trupa, a stęknięcie to przeszło w wizg bólu, kiedy inny z ożywieńców złapał go za włosy i wydarł brutalnie sporą ich garść.

Coś syknęło tuż obok ucha brodatego przemytnika, czarnopióra strzała otarła się o bok głowy Franza, po czym przeszyła na wylot nienaturalnie rozdęte nieumarłe cielsko jakiegoś zombie. Z pozostawionego przez pocisk otworu buchnął gnilny gaz, a jego ciśnienie rozdarło krawędzie ranki uwalniając falę odrażającego fetoru. Franz poczuł w żołądku wzbierające od tego potwornego smrodu torsje, ale nie zdążył już zwymiotować.

Chmura gnilnych wyziewów opadła ku kamiennej posadzce, sięgnęła dogasającej pochodni upuszczonej wcześniej pod nogi przez któregoś z morrytów.

Żarłoczne płomienie strzeliły we wszystkich kierunkach, ogarnęły gromadę nieumarłych, pokryły ognikami odzienia i włosy walczących z nimi ludzi, przewróciły zaskoczonych i przerażonych obrońców na podłogę komnaty pospołu z zombie. Zwalony z nóg wybuchem gazu Felix zdążył tylko wrzasnąć, zanim chmara ożywieńców nie oblazła go na podobieństwo monstrualnych mrówek, przykryła pod swoją masą miażdżąc i wyduszając dech z płuc.

Franz wypuścił z dłoni topór próbując ugasić tlącą się brodę, okręcił się w miejscu i ujrzał scenę, która na zawsze miała wyryć mu się w pamięci.

Świątobliwy Leto skrzyżował swą klingę z Hansem Hansem. Franz nie miał pojęcia, czemu tamten to uczynił, czemu rzucił się na przywódcę morrytów broniąc mu przystępu do odzianej na ciemno postaci Pana Wron. Przemytnik nie wątpił, żeLeto biegły był w robieniu stalą i że łysy opryszek z Remer nie miał szans na równą z Śniącym walkę. Nie wiedział też, czy wybraniec Morra stracił panowanie nad swoim ciałem, kiedy z dłoni Olivii wystrzeliła wiązka złocistej energii, która uderzyła Śniącego w pierś i pokryła jego zbroję pajęczyną sypiących iskrami płomyków. Być może to sprawiło, że Hans Hans nie zginął od razu, a może rzezimieszek z Remer skrywał w sobie talenty, o których istnieniu Franz nie miał dotąd bladego pojęcia.

Obaj walczący skrzyżowali z sobą miecze pośród przeraźliwego szczęku zderzanego metalu, odskoczyl w pzeciwne strony mijając się w ruchu, a potem okręceni niczym frygi cięli się w niemal tym samym momencie. Żaden nie powstrzymał drugiego. Hans Hans poleciał w bok pośród szerokieg rozbryzgu krwi, ale Leto nie poszedł jego śladem, nie dobił przeciwnika. Miast tego zamarł w bezruchu w miejscu wpatrując się szeroko otwartymi oczami w czerwień krwi przesiąkającej wartko poprzez materiał koszuli w wyciętej mieczem Hansa szczelinie na biodrze.

Jasnowłosy wysłannik świątyni Morra otworzył usta chcąc coś powiedzieć, nie było mu to jednak dane. Karl Peter Niers poruszył się niczym atakująca żmija, w dwóch krokach znalazł się przy morrycie tnąc swoim ostrzem z półobrotu.

Gładko odcięta w połowie szyi, głowa Leto poleciała w powietrze ciągnąc za sobą warkocz gorącej krwi, spadła wprost pod kształt zielonkawego widma walczącego eterycznym ostrzem z dzierżącą magiczną kosę Kateriną.

Wstrząśnięte spojrzenie Franza Mauera zarejestrowało te straszne sceny, chociaż umysł trapera nie chciał w nie uwierzyć. Odrętwiały z wrażenia, brodacz nie zwrócił uwagi na łapiące go za odzienie sztywne ręce ożywieńców.

I wtedy wnętrze komnaty przeszył przeraźliwy wizg, całkowicie nieludzki i mrożący krew w żyłach, ciągnący się pozornie bez końca. Chociaż płynął z widmowych ust Radamusa Arforla, w jednej chwili jął się wydobywać również z otwartych ust wszystkich tłoczących się w grobowcu zombi, do tej pory zapiekłych w swym nieumarłym milczeniu.

Utkane z szarej magii wąskie ostrze przeszyło na wylot tors eterycznego czanoksiężnika, dzierżone oburącz przez tego, który chwilę wcześniej przybył do wieży pod postacią stada czarnych ptaków.

Wizg nieludzkiej agonii w końcu ucichł, a wówczas widmo dosłownie rozmyło się w powietrzu, a kiedy z oczu struchlałych ludzi uszedł ostatni jego skrawek, w dzwoniącej w uszach ciszy rozległ się jedynie hałas tuzinów upadających bezwolnie martwych ciał.
 
Ketharian jest offline  
Stary 04-11-2020, 14:50   #448
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
- Felix! - Krzyk wydarł się z gardła dziewczyny kiedy młody łowca zniknął pod lawiną trupów. Żal ścisnął serce służące, ale co to?! Trupy nie poruszały się. Czyżby plugawa magia jaka nimi kierowała zniknęła?! Szybko przemieściła się do miejsca gdzie powinien leżeć przygnieciony mężczyzna. I zaczęła nawoływać go powoli przesuwając kolejne zwłoki. A że było to zajęcie odrażające pomagała sobie mieczem by nie musieć dotykać rozkładającego się mięsa.
 
Obca jest offline  
Stary 04-11-2020, 15:54   #449
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Gdy tylko Felix zaczął się cofać wraz z innymi, fala nieumarłych dosłownie rozlała się po wieży zalewając sobą młodego łowce. W tej samej chwili nastąpił jakiś wybuch i Mayera zamroczyło na dłuższą chwilę. Ocknął się przygnieciony czymś ciężkim, nieco obślizgłym i śmierdzącym niesamowicie.

- Trupy! - Momentalnie przeszło mu przez myśl i zaczął wierzgać panicznie, starając się wygrzebać spod zwału zgnilców. Jednak coś było nie tak. Żaden z przeciwników nie ruszał się i nie próbował rozerwać go na strzępy. Udało im się? A co z innymi? Saxa?!

Resztkami sił zaczął odpychać od siebie truchła, starając na ślepo wygrzebać się na powierzchnie. Gdy w przebłyskach światła dostrzegł sztych miecza przeraził się niemało. - Żywy! Nie dobijać! Ja żywy! - Wychrypiał.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 05-11-2020, 14:49   #450
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Plany, nawet te misternie knute miały tą wadę, że w praktyce zawsze okazywały się warte funta kłaków. Tak było i w tym przypadku. Celował w talię Oliwi, by złapać ją i odciągnąć. Zamiast tego Leto odepchnął jego rękę, Oliwię i gwałtownym natarciem ściął się z Hansem Hansem. Odepchnięty rzezimieszek stłumił przeklenstwo cisnące się na usta, obrócił się wokół własnej osi, chwycił zaklinowany ostrzem między płyty posadzki pałasz i runął na przywódcę morrytów. Czas był najwyższy, bo oprychowi niespecjalnie szło, co nie było zaskoczeniem. Po prostu jeden morderca trafił na lepszego mordercę, bo tym właśnie był Leto, i takim Karl go postrzegał, odrzucając całe to pieprzenie o snach, wizjach i bogach. Szczególnie bogach.

Pałasz rzezimieszka kreślił w powietrzu mordercze kręgi i nic, chyba, że bogowie we własnej osobie mogli cokolwiek zrobić. Pierwsze cięcie, szerokie, z całego ramienia miało uderzyć prosto przez pierś, aż po biodro. Widoczne aż za dobrze, choć uniknięte raczej przez przypadek, nie sięgnęło jednak celu. Karl, niesiony ciężarem broni zrobił jeszcze dwa kroki, aby zwinnie obrócić się, tym razem tnąc krótko, z łokcia, poprzecznie na wysokości głowy. Wstrząs nadgarstka, chwilowy opór, metaliczny zapach przebijający się nawet przez wszechobecny smród trupów, zgrzyt ostrza o coś twardego, potem ta dziwna lekkość i zatrzymanie ręki w powietrzu. Ostrze zatrzymane w górze, sztychem do przeciwnika, jak uczono Karla.
Chwilę później głowa Leto uderzyła w posadzkę, tocząc się wprost pod nogi widma, a kiedy i ono, wrzeszcząc, rozpadło się, Karl wykonał efektowny młyniec nadgarstkiem, strząsając krew Leto z ostrza pałasza, aby w mgnieniu oka skierować je wprost w stronę zdziwionych i zdezorientowanych morrytów.

-Rzucić miecze, bo na Sigmara Pana, zajebię was tak ,że nawet sam Morr was nie pozna! - Huknął, stając między nimi a czarownicami w pozycji szermierczej.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172