Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-01-2020, 17:11   #91
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Na zgliszczach

Pierwszym, co wybadała czarodziejka była aktywna aura magiczna bijąca z kompletnego totemu. Ten zniszczony nie emanował żadną energią. Do rozstrzygnięcia pozostała kolejność zdarzeń, jeśli kogoś faktycznie interesowało przeznaczenie i sposoby wykorzystania zaczarowanej, rogatej czaszki. Kilka chmurek kolorowego dymu zawisło wokół idola, a pośród nich zielony i czarny. Kolory wzajemnie się przenikały.

Zaraz po tym jak Róża gestem zabroniła elfom wstępu na pogorzelisko wszyscy przystanęli. Po chwili jednak dziewczyna skinęła, by podeszli. Mogła śmiało parsknąć pod nosem. Nie było tam nic ciekawego. Wtedy podniosła wzrok.
Otwór po drzwiach posiadał ościeżnice i tylko to czyniło go otworem. Ściany zgorzały niemal doszczętnie a futryny pion zawdzięczały przylegającemu doń słupowi, nieco grubszemu drewnianemu okrąglakowi. Na nadprożu coś błysnęło a Róża sięgnęła to bez problemu. Był to medalion bliźniaczy noszonemu przez Haralda; osmolony lecz odkurzany deszczem i wiatrem.

Tymczasem Eryastyr obejrzał resztki szkieletów. Kości należały do osób średniowysokich, więc ludzi lub elfów jak się domyślał. Kości były niestarannie zrzucone na dwa stosiki w centralnym punkcie budowli. Niektóre drewniane belki, które nie zdążyły spłonąć porastał mech. Pożar nie był więc kwestią ostatnich dni, ani nawet tygodni. Mech nie rośnie przecież zimą.
 
Avitto jest offline  
Stary 24-01-2020, 19:00   #92
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Wysłaliście już kogoś na wyprawę wcześniej? Znalazłam medalion - Róża zawołała do pozostałych Morrytów podnosząc znalezisko do góry, jakby tłumaczył pytanie.
To Marcus był pierwszym, który podszedł obejrzeć znalezisko.
- Medalion to dar dla kandydata chcącego dołączyć do Zakonu - wyjaśnił oglądając znalezisko.
Zza ramienia spoglądał również Hubert. Młoda twarz zdradzała podekscytowanie.
- Nie wyjaśnia to w jaki sposób medalion znalazł się akurat tu. Wiemy, że na obrzeżach lasu znajduje się grupa naszych wojowników, ale oni dawno już swoje medaliony przekazali następnym pokoleniom. Mogę? - Powiedział kapłan wyciągając rękę.
Magini podała kapłanowi medalik bacznie obserwując jego reakcje.
- To mimo wszystko wasz zakon i wasze oznakowanie.
- Nie zrozum mnie źle. Część kandydatów nie daje rady dotrzeć na sylvańskie pogranicze - mówił spokojnie ocierając zawieszkę i odsłaniając błyszczący metal.
Następnie podał ją Hubertowi.
- Oczyść to dokładnie na postoju - rzucił, a nowicjusz niezgrabnie złapał.
- Wyprawić pogorzelców do Ogrodów, zakopać kości musimy teraz. Postój będzie tym dłuższy im mniej będzie rąk do pracy. Musimy wykopać niewielką mogiłę - ocenił spoglądając na gnaty.
Szczęśliwie narzędzia niósł na swym grzbiecie muł. Leon i Hubert sprawnie uwinęli się rozbijając wierzchnią, zamarzniętą skorupę ziemi kilofem a następnie wydrążyli łopatą głęboką na dwa łokcie jamę. W tym czasie Helga szukała kamieni a Marcus wyszukał w ruinie starą, nadpaloną krokiew. Pod lodem widać było pleśń. Burknął coś pod nosem i zaniósł znalezisko w pobliże grobu.
Rozpoczęły się modły. Do kapłana dołączyli kopacze: nowicjusz i wojownik, Helga, Harald i Albrecht. Całość razem ze złożeniem szczątków do grobu nie trwała więcej niż dziesięć minut ale stojącym w bezruchu zaczęły odmarzać dłonie i stopy. Ceremonię zakończyło ułożenie ochronnego kręgu skalnego.
- Ruszajmy dalej - polecił Marcus.
 
Asderuki jest offline  
Stary 25-01-2020, 08:55   #93
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Coruja wraz z towarzyszem poszli pierwsi. Rozglądali się po okolicy niestety jak się okazało od rozegranych tutaj zdarzeń minęło już za dużo czasów. Jakiekolwiek ślady ludzkiego czy też humanoidalnego pochodzenia były zbyt zatarte by można było coś powiedzieć.

Niemniej ślady zwierzyny były obiecujące jeśli patrzeć pod kątem jedzenia.
Elfka podzieliła się swoimi spostrzeżeniami z Haraldem. Po czym skorzystała z chwili że nadal decydowali się co robić w tym miejscu bo trochę odpocząć siadając pod jednym z okolicznych drzew. Jej poparzona i zainfekowana część twarzy czasem przypominała o sobie irytującym mrowieniem i to był właśnie ten moment.
 
Obca jest offline  
Stary 25-01-2020, 09:50   #94
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Normalny trup leżał grzecznie na ziemi, no i szkielet (po upływie odpowiedniego czasu) przybierał taką samą, horyzontalną pozycję. Te dwa, znajdujące się w chacie, różniły się nieco od typowych przedstawicieli tego "gatunku".
A znaczyło, że ktoś przeniósł w to miejsce oba szkielety i ułożył z nich stosiki. Zapewne wówczas, gdy z chaty zostały już tylko zgliszcza. Ale może dałoby się sprawdzić, w jaki sposób zginęli, dlatego też Eryastyr pochylił się nad kupkami kości, usiłując dowiedzieć się, co było przyczyną ich śmierci. Rozwalona czaszka od razu rzuciłaby się w oczy.
Potem miał zamiar dołączyć do Coruji i posiedzieć przed ewentualnym wyruszeniem na kolejne polowanie.
 
Kerm jest offline  
Stary 27-01-2020, 15:01   #95
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Grossheim zmawiał w myślach modlitwę za zmarłych w tym miejscu, kimkolwiek by nie byli, tak, jak nauczył go dawno temu jego senior i mentor, Benedict von Karlstein. Do dziś pamiętał jego pobrużdżoną zmarszczkami twarz.

- Pamiętaj, módl się w ciszy. Robisz to dla tych, którzy odeszli i dla bogów, którzy przyjmą ich dusze, a nie dla siebie.

Harald podniósł się w końcu klęczek, nałożył ponownie rękawice na zgrabiałe od mrozu dłonie. Skinieniem podziękował elfce za informację o zwierzynie, ale coś innego zaprzątało jego uwagę. Zwrócił się do brata Markusa.

- Co oni robili w głębi Lasu Głodu? Nie przyszliby tutaj, gdyby nie jakieś zadanie zlecone im przez Zakon. Wiecie chociaż, kim mogą być ci nieszczęśnicy?

Bardziej, niż odpowiedzi zakonnika interesowały go jego reakcje na te pytania. Czekał też na wyniki śledztwa Eryastyra. Był ciekaw przyczyny śmierci tych dwóch osób.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 27-01-2020, 18:19   #96
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Na zgliszczach

Nim jeszcze kości złożono do grobu oględziny Eryastyra nie wykazały niczego szczególnego. Staraniom elfa przyglądał się rycerz Albrecht.
- Pewnie ich powieszono, nim pożar strawił chatę - podzielił się na głos przypuszczeniem.
Zrobił to od niechcenia, bowiem przyglądał się bacznie temu, co robił niziołek.

- Nie wiem. Jeśli faktycznie właśnie pogrzebaliśmy naszych braci to musiała to być część grupy, która zwykle zatrzymuje nieumarłych na granicy lasu. W innym wypadku to obcy nam ludzie, a medalion mógł znaleźć się tu jedynie przypadkiem.
Rycerzowi zdało się, że kapłan wystrzelił odpowiedź jak z procy. Czyżby stracił zimną krew? Czy tylko jemu zdało się to tak oczywiste?

Test sztuki przetrwania:
Eryastyr (53): 93 nieudany

Test przekonywania
Harald (38): 5 udany

 
Avitto jest offline  
Stary 27-01-2020, 22:16   #97
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Niziołek niewiele spał tej nocy. Cały czas przyklejony był plecami do drzewa, w dłoniach przyciskał swój plecak. Jedyną własność jaka mu pozostała. Wodził tylko mętnym wzrokiem po okolicy spodziewając się ataku z każdej możliwej strony. Praktycznie nie reagował na jakiekolwiek bodźce, czy próby rozmowy. Wydawało się jakby wraz z „błogosławieństwem” kapłana Morra uleciała z niego jakakolwiek wola. A może był to po prostu efekt szoku.
Nie zwrócił uwagi na triumfalny powrót elfów ze zwierzyną. Zignorował nęcący zapach oprawianego mięsa. Po miskę sięgnął po tym jak ten, który mu ją przyniósł, odszedł na znaczącą odległość. A i tak nawet wtedy zaczął jeść dopiero po dokładnym obwąchaniu, sprawdzeniu kawałka i wyglądaniu pozostałości po trujących ziołach czy psychodelicznych grzybkach.
Kiedy pozostali członkowie wyprawy powoli kładli się spać, on nie zmieniał swojej pozycji zapadając w pół jawę pół sen. Wyobrażenia wydarzeń ostatniego dnia mieszały się z sennymi koszmarami, z trudem umożliwiając mu rozróżnienie jednych od drugich. Cała wyprawa zdawała się być dla niego wyłącznie majakiem. Z jednym wyjątkiem…

***

Poprzedniego wieczoru

Niziołek przebierał stopą w powietrzu. Opierał się o kawałek skały u wylotu jaskini i spoglądał w przestrzeń z nogą zarzuconą na nogę. Noc była chłodna. Wydawało sie jakby całe życie opuściło te bagna. Może to sprawa ośmiornicy.
- Ciekawa sprawa, nie uważasz? - zagaił do swojego towarzysza. Małomównego członka opactwa, wyglądem odbiegającego od klasycznego pojęcia kapłana Morra. - Nigdy wcześniej nie słyszałem o potworze pałętającym się na bagnach. Chociaż nigdy nie były to bezpieczne tereny. Myślisz że ojczulek nie kłamał?
- Ja też pierwszy raz to słyszałem i nie podobają mi się te sekrety. Nie mam zupełnie pojęcia, do czego Morrytom miałaby się przydać wielka ośmiornica. Jestem kompletnie zagubiony - odpowiedział niziołkowi Leon. - Chyba powinienem o tym porozmawiać z ojcem Markusem. Nie podjąłem wcześniej tego tematu, bo zbytnio mnie zdumiał. Jak myślisz, o co może chodzić? Z twoim doświadczeniem, może odkryłeś coś, co ja przeoczyłem?
- Doświadczeniem? - prychnął niziołek. - Jedyne co zauważyłem to, że ktoś potrzebuje mnie tutaj z innych powodów niż otwarcie mówi. A ciebie co pchnęło na wyprawę?
-Wiara. Po latach służby jako żołnierz, gdy niejednokrotnie zetknąłem się ze śmiercią, zacząłem głębiej się zastanawiać nad sensem istnienia. Odnalazłem go w przemijalności i porządku, w których występuje śmierć. Mam nadzieję, że moja będzie godna i odnajdę odkupienie. A ty? Przecież mogłeś czmychnąć. Co cię trzyma?
Niklas napił się z piersiówki.
- Mogłem? - zapytał ni to siebie ni to żołnierza. - Może. I co by mi z tego przyszło?
Ponownie przyłożył piersiówkę do ust i pociągnął łyk. Zerknął w pustą przestrzeń poza jaskinią.
- Znowu uciekać przed czymś czego nie zrobiłem? Zresztą, zgodziłem się zanim wytłumaczono mi na czym będzie polegać odpust. A zwykłem dotrzymywać słowa. Nie mam jednak zamiaru tutaj umierać. Chyba że w spiżarni tego trupola.
- Właśnie po to tam podążamy, by nikt więcej już przez niego nie umarł. I by zniewoleni przez niego odnaleźli spokój w Ogrodach Morra. - stwierdził ze spokojem żołnierz. - Wiem, że niziołki mają swoich bogów. Który z nich zajmuje się śmiercią?
- Może i mają. Mną nigdy się nie interesowały. Jedynie Ranaldowi mogę cokolwiek być winnym. On przynajmniej ma poczucie humoru.

Dalsza rozmowa przebiegała już w sposób mniej systematyczny. Tematy pojawiały się i znikały, bez jakiegokolwiek znaczenia dla obu. Niklas wstał, żeby udać się na obrzeża obozu zrobić to co robi każdy mężczyzna po piciu. Nie zamierzał oddalać się daleko, tyle żeby Leon nie widział jak wyciąga z kieszeni paski suszonego mięsa. Kiedy obudzili ich na wartę, cichcem otworzył ukrytą przegródkę plecaka i wyciągnął część swoich zapasów. Nie starczyło to, żeby się najeść, ale na pewno nie miał zamiaru głodować z powodu mizernej jakości pożywienia wyprawy. Posiłek był podstawą każdej wyprawy w głuszę, a kto nie potrafił zadbać o samego siebie, szybko dołączał do pobielałych szkieletów przykrytych igliwiem.

***

Poderwał nagle głowę, brzęcząc przyczepionymi do plecaka miską i sztućcami. Zmęczonym wzrokiem powiódł po okolicy. Wybrani do pilnowania siedzieli cały czas na swoim miejscu. Mało co zwracali uwagę na jego osobę. Ogień tlił się dając delikatne ciepło. Brzuch zaburczał w oburzeniu z powodu małej ilości dostarczonego paliwa. Niklas pospiesznie rzucił spojrzeniem. Zamarł niczym drapieżnik polujący na tłustą sarninę. Nie chciał zdradzać się ze swoimi tajemnicami. Jego zapasów starczyło by może na dwa dodatkowe dni dla całej drużyny i to nawet wliczywszy słynny apetyt jaki zdradzali przedstawiciele jego gatunku. Przeczuwał jednak, że wyprawa potrwa znacznie dłużej. A kiedy głód przybliży kapłana do jego boga, on, razem z sojusznikami, rozprawią się z prawdziwym zagrożeniem. Jeżeli zaś nie uda się zdobyć sojuszników, to chociaż warto zadbać o to ziarno niepokoju, pielęgnować je. Wtedy spadną łuski z oczu wszystkim ślepym i odkryją to co Ranald przekazywał staremu Niklasowi od tak dawna, a co sam dopiero zrozumiał. Obnażone zostanie zepsucie całego opactwa i ich mroczne knowania.
Wydobył kilka pasków mięsa i suszonych owoców. Żując je dyskretnie spoglądał na śpiących, przypominając sobie wszystko czego się dowiedział. Uwagę zwrócił zwłaszcza na Leona, młodą czarodziejkę i tego milczącego rycerza na koniu. W głowie wykluwał się powoli plan, który płynnie przeszedł w senną marę. Znowu zapadł w letarg.

***

Rano, zaraz kiedy oporządzili obozowisko. Nad niziołkiem zapadł wyrok. Po usłyszeniu kary, Niklas tylko mocniej wydmuchnął powietrze nosem ale powstrzymał się od komentarza. Najwyraźniej pomylił się w ocenie Albrechta, traktując go wyłącznie jako kapłana. A Panowie rycerze jak zwykle musieli pokazać gdzie ich miejsce. Zwykle tracili rezon gdy wyskubało się ich z pancerza niczym raka, ale dosyć było tego wszystkiego. Nie mógł pozwolić sobie na robienie wrogów, kiedy w okolicy panoszyło się to morryckie dwulicowe ścierwo.
- Rozumiem, Panie Rycerzu, a jaka jest kara za morderstwo? – zapytał szlachcica, ale nie oczekiwał odpowiedzi bo momentalnie zalał go potokiem kolejnych słów, wskazując wymownie w kierunku Marcusa.
Bo jak inaczej nazwać kazanie mi podróżować po tej kniei bez uzbrojenia? Mam pozbierać kamieni i ciskać nimi w jakiekolwiek plugastwo mnie zaatakuje?
- Rób co ci dowódca pozwoli. Niczyja to wina, że gubisz sprzęt jakby to były guziki - rzucił Albrecht bardziej niechętnie niż dotąd.
- Co zaś do twojego pytania, to widziałem twych towarzyszy na rynku gdy odebrali swoje kary. Był wśród nich morderca, pamiętasz na pewno - wtrącił się Marcus łagodnym tonem.
- Jeszcze jedna taka złośliwość a cię tu zostawię - zagroził po chwili.
- I tak czeka mnie śmierć jeżeli nie odzyskam mojej broni. Sigmar jeden wie jakie plugastwa jeszcze się tutaj panoszą - odparł bez namysłu niziołek, szczypiąc się w nogę przez materiał kieszeni aby się uspokoić.
Róża miała dość tej rozmowy. Podeszła do Niklasa i wyciągnęła z buta swój nóż.
- Prosze, abyś czuł się bezpieczniej - powiedziała podając go niziołkowi. Skierowała swoje spojrzenie na kapłana.
- Nie wiem czego winien jest ów niziołek, ale skoro pozwoliliście mu odbyć pokutę na tej wyprawie to teraz nie odgrażajcie się, że go zostawicie.
- Dziękuję ci Pani - ukłonił się niziołek po tym jak schował nóż za pas. - Widać, że ty jedna dbasz o los tych najmniejszych. Widać kłamstwem i potwarzą są plotki jakie narosły dookoła waszego cechu.
Po tych słowach skinął jeszcze głową zarówno Marcusowi jak i Albrechtowi, chociaż rycerzowi z większym poważaniem, po czym ruszył dołączyć do elfów na czole wyprawy. Nie czuł się co prawda bezpieczniejszy, ale przynajmniej miał coś ostrego pod ręką. Po drodze w lesie znalazł odpowiedniej wielkości kamień, którym w najgorszym wypadku mógł cisnąć na odległość. Wiele by pewnie to nie dało, ale niziołek rzuca, Ranald kamienie nosi...

***

Po napotkaniu totemów Niklas momentalnie chwycił za ukryty pod koszulą medalion. Mamrotał coś ustami po czym splunął przez lewe ramię i tupnął trzy razy prawą stopą. Widywał takie rzeczy na północy, a zwykle oznaczało to, że jego banda musi szybko zmienić kierunek podróży, jeżeli nie chce skończyć w garze jakiegoś plugastwa. Wątpił, żeby jego obecni towarzysze mieli równie dużo rozsądku.
Przy oględzinach chaty niewiele mógł się przydać. Mógł stwierdzić to samo co wszyscy. Dwa trupy i zgliszcza. Postanowił wspiąć się na okoliczne drzewo, może z wysoka zobaczy coś co umykało pozostałym.
Odkąd pamiętał uwielbiał się wspinać. Szło mu to też całkiem nieźle, a na wysokościach zawsze lepiej mu się myślało. Także tutaj powiew chłodnego powietrza schładzał jego przepoconą i pobrużdżoną twarzyczkę. Oczyszczał umysł od natłoku myśli. Nie pozwalał sobie jednak na wędrowanie razem z chmurami. Słuchał, na ile był w stanie, słów Marcusa. Zauważył też, że wzrok rycerza Albrechta. Uśmiechnął się zatem do niego wcale życzliwie. Poprzednio źle go ocenił. On też mógł mu się przydać.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 29-01-2020, 11:26   #98
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Nie do końca przekonywała go odpowiedź Markusa, a jego reakcje nie uspokoiły go nawet o jotę. Co robiliby w głębi lasu ludzie od zatrzymywania nieumarłych na jego krawędzi? Grossheim nie miał jednak nic konkretnego w ręce, żadnego argumentu ani dowodu, tylko swoje wątpliwości i podejrzenia. Bez tego nie mógł nic zrobić. Miał nadzieję, że wszyscy, których poprosił o obserwowanie zakonnika i rycerza Sigmara nie zapomnieli o tym. Sam przyglądał się im obu kiedy tylko mógł.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 30-01-2020, 21:02   #99
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Na zgliszczach

Niziołek obserwował kierunek, w którym mieli się udać. Teren wznosił się nieco, nie opadając na trasie ich marszu. Mogło w rzeczywistości być inaczej. Zachmurzone niebo i wilgoć nie pozwalały sięgnąć wzrokiem dalej niż na jakieś pięć kilometrów. Niklaus bez trudu rozpoznał, że w ich stronę szła śnieżyca. Ruszyli w drogę gdy tylko niziołek zszedł z drzewa.

Podczas marszu Róża miała ochotę rzucić się Albrechtowi do gardła i siłą wydrzeć z niego prawdę o zaklętym przedmiocie. Niemal cały czas poświęciła na przypominanie sobie przyswajanych w bólu treści ksiąg jej mistrza. Bezskutecznie. Jakby wejście do lasu zamazało te fragmenty jej pamięci. Czyżby ktoś ją osłabił bez jej wiedzy? Pozbawił potencji? Czuła potrzebę nagłego rzucenia jakiegokolwiek czaru by przekonać się, że wciąż jest sobą.

Reszcie grupy marsz przebiegał sprawnie lecz bez większych rozmów. Morryci zdawali się być przyzwyczajeni do grobowej ciszy, czarodziejka była zamyślona i gdyby tylko Albrecht i Niklaus nie byli pokłóceni zapewne oni napędzaliby każdą konwersację. Elfowie obcowali z uśpioną naturą i to oni dostrzegli, że coś się zmienia.
Drzewa nie miały tu kory. Niezupełnie były to gołe pnie – kora była, ale cienka i szczątkowa zupełnie jakby ktoś drzewa owinął najcieńszą, najdroższą z południowych tkanin. W dodatku kruszyła się ona przy ledwie dotknięciu. Takie drzewa rosły tylko w jednym miejscu – lesie Arden, daleko na zachodzie.

Bezpiecznie dotarli do postoju. Miejsce na nocleg rozbijali już pośród sypiącego się śniegu. Przygotowanie posiłku nastręczało trudności, bowiem nawet w lesie wiatr mocno zaznaczał swą obecność. W lesie spadały suche konary, powalone przez żywioł. Śnieg dostawał się w każdą szczelinę w odzieży. Widoczność nie przekraczała dwóch metrów. W takich warunkach Hubert mógł jedynie pobieżnie zadbać o rannych, zmieniając im opatrunki. Stare bandaże zabrał do kociołka, do którego wsypał również śnieg z zamiarem wygotowania.

Rankiem pogoda pokazała swe łagodniejsze oblicze, nie wliczając w to temperatury. Nosy uczestników wyprawy miały odcienie od czerwieni do sinego, Niklas i Eryastyr dorobili się potężnego kataru i wciąż pociągali lub pluli wydzielinami spływającymi do gardła. Leon zaś telepał się z zimna.

Od momentu, gdy złożyli obóz minęła może godzina. Na niebie w całej krasie pojawiło się słońce, niosąc nadzieję i ciepło.

Test nauki:
Róża (30): 37 nieudany

Test wiedzy:
Róża (50): 90 nieudany
Eryastyr (53): 49 udany

Test leczenia:
Hubert (39): 97 nieudany (Leon)
Hubert (49): 56 nieudany (Coruja)
Hubert (49): 68 nieudany (Niklaus)

Obrażenia od zimna:
Róża: k10: 3 – 3 Wt => 0
Eryastyr: k10: 9 – 4 Wt => 5 PS: k10: 5 – 4 Wt => 1
Niklaus: k10: 6 – 2 Wt => 4 PS: k10: 4 – 2 Wt => 2
Coruja: k10: 1 – 3 Wt => 0
Harald: k10: 1 – 5 Wt => 0

Test sztuki przetrwania:
Eryastyr (43): 57 nieudany

 
Avitto jest offline  
Stary 08-02-2020, 12:23   #100
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Wspólny Gdoc

Minął kolejny dzień wędrówki, kolejny dzień bicia się z myślami. Grossheim wiedział, że ta rozmowa jest potrzebna, konieczna, ale nie potrafił jej rozpocząć. Odwlekał ją ile się dało, ale w końcu poczucie odpowiedzialności wygrało z jego wspomnieniami, naznaczonymi bólem i strachem. Inni musieli wiedzieć, z czym przyjdzie im się zmierzyć.

Sprawnie uwinęli się z przygotowaniem obozowiska. Siedzieli wokół ogniska, drzewa z tego przeklętego lasu nie dawały za wiele ciepła i światła. Rycerz, z wzrokiem utkwionym w płomieniach, rozpoczął cicho, krótkim, jakby rwanymi zdaniami.

- Walczyłem z nim. Z wampirem - dodał, choć wszyscy wiedzieli o kim mówi. - Powinienem nie żyć. Zginąć tak, jak inni. Wszystko co mówią o krwiopijcach jest prawdą. Wszystko. Słyszeliście legendę? Czytaliście księgę? Niania opowiadała wam bajkę na dobranoc? Możecie założyć, że ten wampir potrafi robić to, o czym słyszeliście albo czytaliście.

Swoimi słowami Harald skupił na sobie uwagę całego otoczenia. Nie znalazł się nikt, kto pozwolił sobie przerwać ciszę. Trzaskał ogień, wiał wiatr a oni trwali w milczeniu aż górę wzięła dziewczęca ciekawość.

- Jak to "powinieneś nie żyć"? - Magini oczywiście musiała zapytać o to konkretne zdanie.

- Jest za mocny, za szybki, za potężny dla zwykłego człowieka.

- Czyli trzeba znaleźć na niego sposób. Unieruchomić go jakoś, osłabić. Ma problem ze światłem słonecznym?

- Widziałem go tylko nocą, więc może to być prawdą. Nie mogę jednak potwierdzić takiej słabości. Potrafi za to zmieniać się w nietoperza, a co za tym idzie, latać. Jest czarownikiem, przy mnie przyzwał jakieś zjawy z niebytu. Nie zabił go magiczny piorun, który przywołał walczący po naszej stronie elfi mag. Nie zabiła go moja broń, obłożona przez tego czarodzieja zaklęciem. Jest szybszy niż ktokolwiek, kogo widziałem. Gołymi rękami oderwał głowę zakonnika.


Przejęty Hubert zmówił pod nosem krótką modlitwę. Harald milczał dłuższą chwilę, a z nim pozostali, w oczekiwaniu na dalszy ciąg zwierzeń rycerza.

- Co najgorsze, on potrafi… - Grossheimowi brakowało słów na opisanie tego, co czuł wtedy i pamiętał każdego dnia od tamtej pory. - Potrafi wejść w twój umysł. Przejąć kontrolę. Zabrać część ciebie.

- To co mówisz jest niezwykłe i przerażające. Co wtedy robił wampir? Czarował?
- Dopytywał brat Marcus, słyszący tę opowieść jak pozostali po raz pierwszy wprost z ust rycerza.

- Dla mnie to wszystko czarowanie, czarna, przeklęta magia. Budzenie zmarłych do życia. Zmiany postaci. Jego umiejętności. - Morryta grzebał w żarze cienkim, długim patykiem, wysyłając w powietrze szybko gasnące iskry.

- Jestem wojownikiem, nie magiem.

- Jesteś mężczyzną, przypomnij sobie co on robił, gdy wszedł w twój umysł
- zażądał zwierzchnik od rycerza. Ten zacisnął gwałtownie pięść, łamiąc drewienko trzymane w ręce.

- Nie… Nie pamiętam… Zamknął mnie… Czułem wszystko, ale nie mogłem nic zrobić. Kierował moim ciałem, jakbym był lalką na sznurkach, pacynką.

Róża westchnęła. Do tej pory kontemplowała co rycerz powiedział. Marcus ją bardzo irytował.

- Gardło, szyja. To ma coś wspólnego z tym nieprawdaż?

Harald popatrzył na nią pytającym wzrokiem.

- Twoja szyja pulsuje magią. Nie znam jej przyczyny, domyślam się tylko. Czułeś może tam ból kiedy cię… ten wampir przejął?

Grossheim pokręcił przecząco głową, podświadomie pocierając szyję palcami. Zerknął też na Marcusa.

- Coś ci o tym wiadomo?

- Mam pewne podejrzenie, ale nie mogę go w żaden sposób potwierdzić
- zezłościł się kapłan i wstał, by przejść się kilka kroków. Pod jego stopami trzeszczał świeży śnieg.

Niziołek przysłuchiwał się odpowiedzi Marcusa. Co jakiś czas odchrząkiwał tylko wydzielinę z gardła i spluwał za ramię w kierunku mroku. Pocierał dłonie, chcąc rozgrzać przemarznięte członki. Nie włączał się do rozmowy. O wampirach wiedział tyle, że nie zamierzał nigdy z takowym stawać oko w oko.

Eryastyr z umiarkowanym zainteresowaniem wysłuchiwał opowieści o wampirze. Do tej pory nie miał z takim stworem do czynienia... i nie do końca wierzył w przeróżne opowieści, jakie naiwni ludzie snuli w późne wieczory. Był przekonany, że odpowiednia ilość magicznej, wspartej stalą 'perswazji', zdoła odesłać każdego wampira na zasłużony odpoczynek.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172