Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-11-2019, 23:31   #41
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Nocne zmory

Elfowie informacje uzyskane podczas zwiadu przekazali jeszcze podczas kwaterunku. Wkrótce jednak przerwano rozmów, gdyż zanęcił ich zapach gorącej zupy. Góra chrustu przed jaskinią gwarantowała, że paliwa w nocy nie zabraknie. Przy jego zbiorze trudziły się cztery osoby.

Gdy zasiedli do wieczerzy w oczekiwaniu wpatrywali się w Marcusa. Mimo, iż był to raptem początek ich podróży towarzystwo wydawało się być raczej mrukliwe. Niziołek chyba tylko dzięki Róży nie czuł się zupełnie wyobcowany przez gadatliwość.
Znad swych misek mierzyli się z zupełnego bliska, a kompanią byli wielce niesztampową. Poczynając od niepokojąco spokojnych morrytów i nieludzko opanowanych elfów, przez młodziutką czarodziejkę i przyjezdnego rycerza a skończywszy na żarliwej kobiecie i równie rozemocjonowanym, niepewnym swego losu niziołkiem. Nad jego głową parsknął koń.

Dowódca wyprawy przerwał w końcu milczenie.
- Pierwszy etap naszej podróży nie podlega dyskusji. Musimy przebyć bagna przed nami, to około dzień drogi. Wstajemy przed świtem, żeby jak najwięcej skorzystać ze światła dziennego. Ten smród to chyba dobry znak. Musicie wiedzieć, że Zakon hoduje w tym trzęsawisku gigantyczną ośmiornicę. Ten stwór z dalekiego morza wyrósł nieprawdopodobnie i często rozrzuca resztki ofiar wokół siebie. Skoro ma jakieś pożywienie zapewne nie będzie chętny do polowania na świeże. Opat mówił, że chętnie w padlinie gustuje i ognia się boi. Tak go ominiemy. Grunt to znaleźć drogę. To dlatego Coruja, Eryastyr i niziołek winni jutro sporo pozostałych wyprzedzić i odszukać stabilne podłoże. Liczyłem, że woda zdąży zamarznąć ale mgła nad bagienkiem sugeruje, że paradoksalnie jest dużo cieplejsza od otoczenia.
- Co się zaś tyczy dalszej podróży wezmę pod uwagę wasze zdanie. Przecięcie lasu w linii prostej zdaje się być trudne, drzewa bardzo utrudnią nam ustalenie kierunku marszu. Jakby tego było mało las jest przeklęty i nieprzyjazny. Od początku chciałem go obejść dookoła idąc jego skrajem. Natrafimy wtedy na skraj Nawiedzonych Wzgórz, jak mawia się na ogromne skupisko kurhanów na południu. Wybierając tę trasę możemy odnaleźć inny oddział Zakonu, to ich ostatnie znane położenie. Ta droga jest jednak dwukrotnie dłuższa.

- To brzmi jak zadanie dla nas -
odezwał się z zapałem Albrecht łapiąc za ramię Haralda.
- Konno wysforujemy się naprzód, tak szybciej znajdziemy waszą kompanię. Udzielą nam schronienia przed szturmem. Mogą wiedzieć coś więcej o Vanhalden.
- Mogą -
odparł Marcus - ale często się przemieszczają. Chcę usłyszeć wasze za i przeciw. Nie sposób trudzić się zbędnie w podróży, bo nie ona jest naszym celem. Winniśmy wybrać według naszych możliwości.
 
Avitto jest offline  
Stary 24-11-2019, 20:05   #42
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Narada Przy Ognisku:

Harald z niedowierzaniem słuchał kapłana Morra. Gigantyczna ośmiornica hodowana przez Zakon w bagnie? To brzmiało jak fantasmagorie z nocnych koszmarów albo sztuki wystawianej przez wędrowne trupy aktorskie w trakcie festynów świątecznych.
- Nie rozdzielałbym się, w jedności siła. Poza tym, musielibyśmy podzielić się zapasami, nie wiem jak się potem odnajdziemy.. same z tym problemy. Ustalmy kierunek marszu, zakładając, że nas nie pożre ten bagienny potwór - rycerz spojrzał wymownie na Marcusa.


- Wędrując przez bagna możemy oznaczać dobrą drogę na drzewach. W ten sposób będziemy pewni kierunku - wtrącił Niklas, siorbąc z cicha. Skulił się jednak momentalnie w sobie, kiedy spoczęły na nim spojrzenia podróżnych.


- Tak tylko mówię - dodał pod nosem.


- Choć to nie przyspieszy marszu również wolę abyśmy się nie rozdzielali. W razie czego jestem w stanie ochronić naszą grupę przed atakami nieumarłych, ale tylko jeśli będziemy iść razem - Róża pewnie dodała swoje trzy grosze do rozmowy.

- W zasadzie to miałabym też prośbę. Mam wrażenie, że się tutaj wszyscy jakoś mniej lub bardziej znacie, ale mnie niestety nie przyszło was poznać wcześniej. Dla ułatwienia podróży było dobrze poznać chociaż wasze imiona. Części się już przedstawiłam, ale zwę się Róża i jestem magiem z kolegium ametystu.


- Eryastyr - przedstawił się elf. - Czy tę drogę przez bagna musimy znaleźć na własną rękę, czy też mamy jakieś wstępne informacje? Na przykład gdzie mamy zacząć jej szukać.


- Z map wynika, że zaczyna się u podnóża skał. Potem odbija na zachód, ale nie wierzę za bardzo temu świstkowi, jest stara i dawno nikt nie sprawdził, czy dobrze prowadzi - odparł szczerze Marcus.


- Możesz do mnie mówić Coruja. - Zwróciła się do małej kobiety elfka.

- Przydadzą nam się długie kije by sprawdzać podłoże na bagnach. - Popatrzyła na rosłych dwóch rycerzy. - Zwłaszcza wam, z tym bagażem utopicie się w bagnie w czasie krótszym niż skrzek myszołowa.

-Więcej informacji o ośmiornicy również by się przydało. Na początek przykładowo, gdzie zwykła NIE bywać. - po czym zwrócił się do Róży - Ja jestem Leon, prosty żołnierz, pani Magister.


- Nie mamy nic więcej. Nikt normalnie tu nie bywa. Gdybyśmy nie dbali o wykrycie przez innowierców ruszylibyśmy rzeką.


- Hubert - młody nowicjusz, też postanowił wyjść z cienia, przedstawiając się jednocześnie - część z was mnie zna - dokończył. - Jeśli mogę rzec coś od siebie to uważam że nie powinniśmy iść przez las, to nas spowolni, a i zwierzęta będą miały trudną przeprawę. Z drugiej strony bagna też nie zachęcają, ale tacy - tu zawahał się chwilę - podróżnicy, na pewno radziliście sobie w sytuacjach gorszych niż przejście przez trudny teren.

Po czym zwrócił się w stronę Marcusa, oczekując gromów z jego oczu lub ust, że w ogóle śmiał zabrać głos. Nic takiego jednak nie padło, co mogło świadczyć o docenieniu słów akolity lub zupełnym braku umiejętności utrzymania dyscypliny. Akolita spuścił wzrok i ruszył w kierunku ognia dokładając trochę przyniesionego chrustu, mając nadzieję, że wystarczy go na całą noc.
- Daleko mamy do celu wędrówki? - zapytał Marcusa, czując coraz większą śmiałość - oczywiście jeśli będziemy podążać obraną przez brata Marcusa drogą. - dodał akolita.

- Licząc wymarsz o świcie i postój przed zmierzchem około siedem dni. Za tydzień powinno być zatem po sprawie - urwał Marcus popadając w zamyślenie.


- Ja jestem Harald von Grossheim. Skoro uprzejmości mamy za sobą, czy możemy zająć się naszym zadaniem? Jaką drogę nie wybierzemy, najpierw musimy przebyć bagniska. Zwiadowcy niech znajdą twardy grunt, tak żeby obciążone muły i nasze - tu rycerz wskazał na siebie i von Risena - wierzchowce nie potonęły. No i ominiemy w ten sposób ośmiornicę.

Morryta spojrzał na dowódcę wyprawy, po raz kolejny w swoim życiu zastanawiając się nad decyzjami podejmowanymi przez Zakon.
- Musimy bracie Marcusie spotkać się z drugim oddziałem, gdzieś na południe od puszczy, tak mówiłeś. Skoro wszyscy tutaj jesteśmy zgodni co do trzymania się razem w jednej grupie, nie pozostawia nam to już miejsca na dalsze dyskusje. Pójdziemy dłuższą drogą, będziemy mieli więcej czasu, by przygotować się na bój.

Eryastyr postanowił się nie dzielić z innymi swoimi przemyśleniami na temat pomysłu wędrowania przez bagna, na których na dodatek żyła gigantyczna ośmiornica.

- Potrzebna też będzie solidna lina - powiedział. - Przygotujcie jakąś - dodał, po czym ruszył by znaleźć odpowiedniej długości drągi.
- Linę mam w jukach, także z nią nie będzie problemu - odrzekł akolita - a długie drągi też się pewnie znajdą.

-Będzie trochę problem z drągami, bo nie mamy siekier, ale można podpiłować gałąź nożem, a potem ułamać. Chętnie w tym pomogę, jak w dwie osoby weźmie się konar, to powinien trzasnąć. - powiedział Leon.


- Zdaję się na was, jeśli chodzi o przejście przez bagniska. Trzeba ustalić warty. - Rycerz rozejrzał się po twarzach. Nie znał wszystkich, nie mógł jeszcze pokładać w niektórych osobach pełnego zaufania. Członków zakonu było za mało w tej grupie, by pilnować innych. - Proponuję parami. Elfy razem. - Po wspólnej walce był pewny ich lojalności.

- Brat Leon z niziołkiem. - Zakonnik mógł mieć oko na skazańca, gdyby temu zachciało się poszukać wolności. Wywołany Niklas tylko zerknął w stronę zakonnika i wytarł brudną brodę wierzchem rękawa.
- Pan Risen i Hubert. - Grossheim planował potem powiedzieć ogarniętemu akolicie, żeby spróbował dowiedzieć się w rozmowie jak najwięcej o sygmarycie. Młody akolita spojrzał na rycerza ~”niech tak będzie”, skinął tylko głową i zaczął szykować sobie posłanie, by choć trochę pospać nim nadejdzie jego pora. - Obudź mnie bracie - rzekł do Leona, kładąc na twardym podłożu skalnym swój koc.
- Brat Marcus z Helgą. Ja i czarodziejka.

Magini spojrzała na rycerza z zaskoczeniem. Po ich krótkiej rozmowie nie spodziewała się aby specjalnie chciał jej bezpośredniego towarzystwa. Zaraz jednak zrozumiała jego intencje i uśmiechnęła się do siebie.

- Myślę, że mogę się zgodzić z takim układem. Najwięcej wiatru shyish jest o wschodzie. Ostatnia warta?

Harald skinął głową.

- Mnie pasuje - odezwał się Leon.

- Mam też jeden temat jaki chciałabym poruszyć - Róża nie odrywała spojrzenia od Haralda - walczyliście z nim i obiecaliście mi przytoczyć walkę jak już będziemy w większym gronie. Teraz jest dobry moment jak każdy.


Niziołek zrobił wielkie oczy.

- To wy jesteście ten Przek… Ten który przeżył?

- Tak, ten. Jutro o tym opowiem - rycerz urwał temat.


- Co cię teraz powstrzymuje? - magini nie zamierzała odpuścić. - To są tak samo ważne informacje jak to którędy mamy pójść.


- Nie ma jednak potrzeby teraz zaprzątać sobie tym myśli - uciął Marcus.

Siedząca za nim Helga wyglądała na rozpaloną z ciekawości, ale wciąż ulegle milczała. Morryta kontynuował.

- Akceptuję podział wart, skoro nikt nie zgłasza sprzeciwu. Dajcie swym towarzyszom przywilej odpoczynku - tylko wtedy jest szansa, że się odwdzięczą.


- Jak uważacie. Byleby rano nie okazało się, że wieczorem, a wieczorem, że następnego dnia - Róża nie dała się zupełnie zbyć i widać było, że autorytet Moryty nie do końca na nią działa. Widać była TYM rodzajem czarodzieja.


- Bracie Marcusie, czy będziesz jeszcze czegoś potrzebował, czy też mogę się oddalić w krainę snu ? - zapytał Hubert Marcusa, licząc na to, że ten pozwoli mu już odpocząć.

Kapłan pokręcił głową przecząco i wstał, by przygotować swoje posłanie.
 
Obca jest offline  
Stary 26-11-2019, 21:45   #43
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Hubert usnął jak zabity, ocknął się jednak gdy przyszła ich kolej na wartę. Ta przebiegała spokojnie, nowicjusz wpatrywał się w ciemne zachmurzone niebo, przez które co jakiś czas prześwitywały gwiazdy.

-Tak sobie myślę, że rycerz pewnie nie boi się niczego, prawda to? - Młody akolita zapytał rycerza prawie pod koniec ich warty. Wiele go to kosztowało bo Hubert nie należał do zbyt rozmownych.
- Każdy rycerz mojego zakonu szkoli swą silną wolę, by nie okazywać strachu. Tym samym daje innym przykład, że należy walczyć w imię Sigmara i pokładać w jego dłonie swe życie. Czemu pytasz? - odpowiedział Sigmaryta

Hubert milczał przez chwilę.
- Pytałem bo nie miałem w swym życiu okazji by wykazać się męstwem, szczerze to nigdy nie zrobiłem nikomu nic złego i mam nadzieję, że w obliczu zagrożenia będę w stanie walczyć, w imię życia, w imię wiary i poczucia obowiązku. Oby męstwo jakim odznaczacie się wy wojownicy udzielił się nam wszystkim. Bo pewnie już niedługo będzie ku temu okazja. -Przez ciało akolity przebiegły ciarki.
- Twoje pojawienie się na pewno nie było przypadkowe, wszystko ma jakiś cel. Przynajmniej ja wierzę że tak jest - rzekł młodzieniec.
- Masz silną wiarę, bóg na pewno to doceni. Na ile dobrze rozumiem doktryny, Pan Śmierci ceni poświęcenie. Albrecht przerwał grzebanie patykiem w ognisku.

- Taki ogień. Świętość dla każdego sigmaryty. Zdajemy sobie sprawę, że bez niego czeka nas tylko rychła śmierć. Nasi kapłani nauczają, że ogień sam w sobie nie jest święty. Staje się taki, gdy posłuży oczyszczeniu, wypaleniu Chaosu do cna. Mówiąc wprost, gdy użyje się go do niszczenia życia plugawych istot nie z tego świata.

- oby nasza misja zakończyła się powodzeniem. - rzekł Hubert wstając i przeciagajac się - to już chyba czas na zmianę warty. Wypoczywaj i oby nasi Bogowie byli dla nas łaskawi. Dobrej reszty nocy, po czym ponownie ułożył się do snu - a nic mu się nie śniło tej nocy, przynajmniej nic o czym miałby pamiętać.

 
Feniu jest offline  
Stary 29-11-2019, 00:01   #44
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Chłodny poranek

Ostatnia warta: Harald i Róża, obudziła towarzyszy przed świtem. Posiłek i przygotowanie do drogi sprawiły, że na wschodzie zrobiło się jasno. Drużyna ostrożnie lecz bez trwogi rozpoczęła pierwszy etap swej wędrówki: kluczenie po bagnach.

Trzęsawiska przed nimi były urozmaicone nielicznymi drzewami. Z tych niewielka grupa była jeszcze żywa. W krajobrazie dominowały trawy i krępe krzewy – wszystko w odcieniach żółci. Kolory nie były jednak intensywne z powodu wszechobecnych, białych jak mleko oparów zalegających tuż nad ziemią i sięgających niemal pasa dorosłego mężczyzny.
Uwagę wędrowców szybko zwróciła temperatura. Nie dało się ukryć, że choć wysoko nad ich głowami i na stromą skarpę płaskowyżu padał śnieg to nad ich głowami błyskawicznie przeradzał się w deszcz. Kapało na nich tak od południa.

Było już dwie godziny po południu i słońce widocznie kończyło swą drogę po nieboskłonie. Trzęsawisko zdawało się nie mieć końca, choć według brata Marcusa suchy ląd był w ich zasięgu. Jedynie Eryastyr zdawał sobie sprawę z niewystarczającego tempa pochodu. Jego doświadczenie podpowiadało mu, że aby dotrzeć do wypłaszczenia, które zwiastuje zakończenie płaskowyżu płaskim stokiem potrzebowali dodatkowych dwóch godzin marszu.

Zapach gnicia towarzyszył im przez większość dnia, a skoro tak było musiał nieść się z wiatrem wiele kilometrów. Zwiadowcy ostatecznie zlokalizowali przyczynę fetoru. Obrzydliwy stwór wyglądający jak noga odrąbana w stawie kolanowym, do której przyczepił się tuzin węży był rozwleczony w poprzek ich trasy. Każda z pokiereszowanych macek miała prawie metr w obwodzie i długość podobną wysokości zdrowego drzewa w gęstym lesie. Miejsce, w którym macki łączyły się w jedno zostało przekłute a ze środka wydobyła się mazista substancja.

Reszta grupy, wraz z tylną strażą przedzierała się po ich śladach kilkadziesiąt metrów dalej. Ustalone rankiem znaki zaproponowane przez niziołka były pomocne w prowadzeniu „ogona” bezpiecznym szlakiem. Wszyscy, choć konkretnie mokrzy od panującej wilgoci, maszerowali szukając ułożonych z suchych łodyg tataraków strzałek a unikając miejsc, które zwiadowcy oznaczali wyplecionym okręgiem.

Elfowie w swych leśnych ostępach nie mieli okazji poznać tajemniczego gatunku, jakim były żółwie. Idący z nimi Niklas jakieś tam pojęcie miał – jadł kiedyś zupę z żółwia. Wtedy bardzo zaskoczyła go prawda o misie, z której ową zupę spożywał.
Przed nimi, w bagnie, leżała właśnie taka misa, odwrócona dnem do góry. Wyglądała na cztery metry średnicy, wznosiła się stromo a wokół niej parowała błotnista wilgoć.
 
Avitto jest offline  
Stary 30-11-2019, 14:35   #45
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Szli, szli, a końca drogi nie było widać.
Jak się okazało, oczekiwania i zapewnienia Marcusa można było wyrzucić i utopić w bagienku.

- Pewnie czeka nas nocleg na bagnach - powiedział w pewnym momencie Eryastyr, zatrzymując się na moment, by oznaczyć niebezpieczne miejsce. - Albo wędrówka w ciemnościach nocy - dodał z wyraźnym brakiem entuzjazmu.

Taplanie się w bagnie, wyszukiwanie drogi i konieczność wyraźnego jej oznaczania zdecydowanie spowalniały wędrówkę. A wszechobecny smród jeszcze bardziej "umilał" życie.

Źródłem smrodu okazało się, zgodnie z oczekiwaniami, coś bardzo wielkiego. Sądząc po mackach, powinna to być ośmiornica...

- Ośmiornica, nawet wielka, powinna mieć osiem macek - powiedział elf, któremu ilość odnóży niezbyt się zgadzała. - Ale nie chciałbym spotkać stwora, który załatwił to coś...



Kawałek dalej natknęli się na 'pagórek', którego w tym miejscu zdecydowanie nie powinno być.

- Widzieliście kiedyś coś takiego? - powiedział cicho.
 
Kerm jest offline  
Stary 01-12-2019, 04:29   #46
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Gdy zbudzono go z rana, jak zwykle ponarzekał pod nosem na wszystko co tylko wpadło mu do głowy. Kiedy ból w plecach ponownie dał o sobie znać do wiązanki dołączyły plugawsze słowa, wypowiadane w języku niziołków. Dopiero po chwili zastąpiła je cicha modlitwa do Shallyi o uśmierzenie bólu.
Kiedy reszta zbierała ekwipunek, on wziął się za resztki z wcześniejszej kolacji. Dorzucił pozostałe kawałki próchna, chcąc na chwilę chociaż podgrzać sagan i zrobić cieniutką polewkę. Nie obraził by się gdyby do końca wyprawy pełnił wyłącznie role kuchty, ale nie liczył na taką łaskę. Zlewka, pomimo jego szczerych chęci, nie była niczym więcej niż tylko smakową wodą. Przemyślał zużyte zapasy, które poszły do kotła i do misek wczorajszego wieczora. Trochę warzyw z kosza, pół gomułki wędzonego sera, dwa bochenki chleba i pół butelki wina do popijania. Kręcą warząchwią w gotującym się wywarze przeklinał odpowiedzialnego za zakup tych składników. Odrobina mięsa dodała by wszystkiemu nie tylko smaku ale i substancji. A tak nie mógł poradzić ani na jedno ani na drugie, bo nie spodziewał się żadnych przypraw na tym trzęsawisku. Nie wiedział na jak długo mogą starczyć im te zapasy ale lepiej żeby ktoś się wziął za polowanie bo nie przetrwają tygodnia.

***

Wędrówka z elfami na czole pochodu szybko wyrobiła swój własny podział obowiązków. Oni sprawdzali stabilność podłoża, on oznaczał drzewa dla reszty wyprawy. Starał się to robić nie po kryjomu, ale też nie ostentacyjnie. Znane mu były opowieści o chorobliwej wręcz miłości elfów do pni drzew i innych roślin.
Początkowo starał sobie dodać animuszu pogwizdując z cicha niedwuznaczną pioseneczkę o pięknej damie, co wolała skoczyć z mostu i się utopić niż wyjść za reiklandczyka. Szybko jednak strach wysuszył mu usta, co uniemożliwiało dokończenie utworu. Próby zagadania długouchych też kończyły się niepowodzeniem, pozostało zatem podążanie za nimi. W ciszy, przebijanej wyłącznie taplaniem mokrego podłoża pod nogami. Z trudem nadążał za chyżymi elfami. Nie wyrażali jednak głośno swoich uwag dotyczących tempa marszu, więc wziął to za dobrą monetę. Pomimo wszystkiego trzymał procę pod ręką, gotową do szybkiego wyciągnięcia.
Pierwsze znalezisko skwitował tylko ciekawym „O” i strzepnięciem wody z kapelusza. Truchło musiało gnić od dawna, ale nie tylko zapach nie zachęcał do bliższego przyglądania. Nic w okolicy właściwie nie zachęcało do niczego poza jak najszybszym opuszczeniem bagna. Na szczęście wstrętne komarzyska wytępiła chłodna pogoda. Zbliżał się już powoli wieczór, kiedy natrafili na coś dziwnego.
- Gdybym był hazardzistą, a nie jestem, to powiedział bym, że przed nami jest coś co zabiło opatową ośmiornicę – powiedział Niklas opierając się o drzewo. – Wygląda w sumie jak zagrzebany w mule żółw. Tylko w pizdu wielki, pierwszy raz takiego widzę. A nie wygląda jakby można było go obejść.
Na wszystkich bogów ale by sobie teraz zapalił. Albo napił się dobrej herbaty. Na samą myśl, że musiał zostawić dobrej jakości imbryczek w mieście humor mu kwaśniał.
- Wracamy do reszty, żeby przenocować czy ryzykujemy zapasy w błocie
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 01-12-2019, 21:08   #47
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Gnijący problem

Niziołek wkrótce miał zaszczyt przekonać się, jak bardzo jego podejrzenia były słuszne. Tymczasem cały pochód zatrzymał się z konsternacją za jego plecami. Pogaduchami i pluskaniem zbudzili żółwia, który począł wynurzać się z błota.
Ustawiony był bokiem do drużyny toteż podróżnicy mieli szansę ujrzeć wyłaniający się spod brudnej wody gadzi łeb. Do złudzenia przypominał on fizjonomię smoka, tak jak zwykli te stworzenia opisywać bajarze. Żółwia faktycznie nie sposób było obejść suchą stopą – sama skorupa miała już wysokość trzech mężczyzn i ciągle rosła, a szerokość wyłonionej skorupy przekroczyła wzrost pięciu. Mimo wielkości żółw dobrze się maskował – całe ciało, łącznie z łuskami, było koloru zielonkawego, zarośniętego błota a na skorupie znajdował się wzór przypominający lustro wody upstrzone jesiennymi liśćmi.

Stwór dźwignął się na nogach podobnym pniom pięćdziesięcioletnich drzew a z jego nozdrzy dobywała się para. Wyglądał groźnie, choć nie wydawał żadnych dźwięków. Z miejsca, w którym odpoczywał wystrzelił gejzer gorącej wody, oblewając wszystko dookoła.

Test strachu:
Róża (47): 2 udany
Hubert (43): 67 nieudany (+3 PO)
Eryastyr (49): 29 udany
Niklas (37): 81 nieudany (+4 PO, w konsekwencji wybór choroby umysłu)
Coruja (40): 2 udany
Harald (54): 44 udany
Leon (26): 35 nieudany (+1 PO)

 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 04-12-2019 o 15:15.
Avitto jest offline  
Stary 02-12-2019, 13:31   #48
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Coruja obudziła się rano wypoczęta, jej warta przebiegła bez żadnych niespodziewanych wydarzeń. Po szybkim śniadaniu i zebraniu rzeczy Elfka wraz z swoim towarzyszem i niziołkiem zaczęli prowadzić resztę przez mokradła.
Zapach jaki roztaczały bagniste tereny nie były przyjemne ale dały się przeżyć. Zwłaszcza że dziwy jakie żyły na bagnie były dla Corujy zjawiskowe. Owa hodowana martwa ośmiornica wyglądała jak pokraczne splatanie różnych leśnych zwierząt.
- To ma być ten potwór? - Zapytała tykając miękka rozkładająca się cześć ośmiornicy patykiem patrząc jak śluzasta warstwa się zachowuje. - Najwidoczniej spotkała coś silniejszego od siebie.


***

- Heh, niczym tarcza. - Skomentowała skorupę jaka została po owym żółwiu. Kiedy żywy egzemplarz wyłonił się z zbiornika Mała Sowa chwyciła łuk i wycelowała w bestie. Dla niej zwierzę wyglądało jak ogromna jaszczurka ubrana w zbroje. Z wielką uwagą oglądała jakie ruchy wykonuje ten gad. Nie strzelała jeszcze być może zwierzę odejdzie w swoją stronę.
 
Obca jest offline  
Stary 03-12-2019, 21:58   #49
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Jeszcze nie świtało gdy młody akolita się obudził. Nim jednak podniósł się ze swego posłania, zbierając siły na najpewniej kolejny ciężki dzień. Nie często zdarzało mu się wędrować, a już tym bardziej nie po mokradłach. Mijając Różę i Haralda ruszył napełnić bukłaki wodą. Gdy wrócił do obozu życie w nim tętniło w najlepsze, choć ludzie raczej nie byli w pozytywnych nastrojach, co innego niziołek, który próbował uważyć jakąś polewkę z resztek po kolacji, jednak i to chyba nie do końca mu wyszło...

Zapasy topniały z każdym posiłkiem, za każdym razem gdy pomagał pakować prowiant Hubert miał poczucie winy, że nie udało mu się zdobyć więcej pożywienia.

Podczas drogi Hubert trzymał się raczej z tyłu. Gdy natrafili na wielkie coś, ogarnęło go przerażenie. Jednak się wrócić pamięcią do zajęć na studiach w Nuln, jednak nie znalazł w pamięci opisu pasującego do zwierza które teraz stało przed nimi blokując im drogę. Każda wskazówka, jak zabić to coś mogło uratować ich życie, jego życie. Choć on sam nie był wojownikiem, ani myślał rzucać się na to zwierze - jeśli to w ogóle było zwierzem.

W razie gdyby przyszło im zaatakować przerośnięte coś w skorupie, starałby się strzelać z łuku najlepiej w oczy lub gardziel.
 
Feniu jest offline  
Stary 04-12-2019, 21:42   #50
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Nocna warta z Haraldem minęła w milczeniu. Magini nie odzywała się ponad to co było potrzebne, aby zakomunikować, że idzie na obchód. Kiedy była kolej rycerza siadała przy ognisku grzejąc się. Kładąc kartki papieru na swojej księdze wpatrywała się w nie nim zaczynała pisać. Były to dla niej na tyle prywatne rzeczy, że unikała tego, aby rycerz cokolwiek zobaczył. Śmiała go posądzać o umiejętność czytania i pisania.

Kiedy wszystkich obudzili Róża puszczała spojrzenia rycerzowi licząc na to, że w końcu opowie przy posiłku co miał opowiedzieć. Zamierzała wyciągnąć konsekwencje, jeśli ponownie by to przełożył.

Podróż przez bagna, podążając za zostawionymi przez niziołka znakami, była męcząca. Lawirowanie pomiędzy korzeniami i podmokłym terenem było bardziej uciążliwe niż droga do bagien. Mina jaką zrobiła Róża dostrzegając w końcu pozostałości ośmiornicy i wielkiego żółwia wyrażała idealnie jej zaskoczenie i niedowierzanie. Opamiętała się jednak w porę, aby zareagować. Wyszeptała tajemne słowa zbierając wiatr shyish wskazując żółwia.


Używając ćwieka +2 do mocy, 2 kostki, odrętwienie na przednią nogę oddaloną od nas jeśli uda się zebrać moc

 
Asderuki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172