| - I bardzo dobrze! Przesłuchajcie ją! - Kobieta nie odpuszczała. - Spytajcie ją i o las, i męża, i dzieci!
- Na pewno zapytamy o wszystko, co jest w tej sprawie ważne - odparła Elke, zdobywając się na delikatny, wymuszony uśmiech. Spojrzała na kompanów. - Idziecie ze mną, czy zostajecie?
- Idziemy, idziemy. Dziękuję za herbatę - ukłonił się jeszcze Gerhardt.
Po drodze do domu wójta zauważyli kilka osób na centralnym placu wioski wkopujących pal w ziemię. Wieśniacy pomachali im z uśmiechem i wrócili do pracy. - Wygląda na to, że przygotowania do palenia wiedźmy idą pełną parą - powiedziała Elke, machając również do gawiedzi.
Oppenkrote, ledwo mieszczący się pod futryną drzwi, nie wyglądał na zdziwionego ich powrotem.
- Zaprowadzę was do piwnicy, ale ja nie wejdę tam z wami. Nie będę ryzykował.
Otworzył niedługo później kluczem drzwi piwnicznej komórki. Do środka wpadało światło przez niewielkie, wąskie okienko pod sufitem. W kącie mrocznego pomieszczenia stała duża klatka z żelaznymi prętami, obecnie zakryta szmatami i kocami. Po ściągnięciu części materiału zauważyli piękną, może trzydziestoletnią kobietę. Jej uroda była oczywista dla wszystkich, nawet pomimo brudu na jej twarzy i włosów w nieładzie. Patrzyła na nich ze strachem w dużych oczach. - Spokojnie, nie jesteśmy tutaj, by zrobić ci krzywdę - powiedziała cyruliczka, unosząc ręce na wysokość piersi. - Nazywam się Elke, a to moi towarzysze. Przybyliśmy do Krote przeprowadzić śledztwo. Chcielibyśmy się dowiedzieć, co zaszło między tobą a Konradem? To na początek.
- Między nami? Co? - Domniemana wiedźma aż jąkała się próbując coś powiedzieć, ale w końcu uspokoiła się na tyle, by składnie mówić. - Nic się nie stało. Ratujcie mnie, dobrzy ludzie, jestem niewinna. Nie zaczarowałam Konrada, nie wiem nawet o co chodzi.
- Chcemy Cię uratować - Gerhardt mówił łagodnym tonem - Ale musisz nam w tym pomóc. Opowiedzieć wszystko. Jesteśmy Twoimi jedynymi przyjaciółmi teraz. Opowiedz nam o Konradzie - zaczął przepytywanie. - Dokładnie. Jeśli nie opowiesz nam wszystkiego, co wiesz, nie będziemy w stanie ci pomóc - powiedziała Elke, zerkając na kobietę. - Musisz z nami współpracować, chcemy poznać prawdę i dowiedzieć się, co się tu naprawdę wydarzyło.
- My… My byliśmy razem. Dlaczego miałabym źle mu życzyć? To nie ma sensu… - Zamilkła patrząc w ziemię. - Gadajże - mruknął krasnolud na zalęknioną kobietę. Głos miał jednak wyższy niż by się spodziewano. - Tego wieczora szłam do niego, do jego domu. Gdy otwarłam drzwi, wypadła na mnie ta kwicząca świnia. Zemdlałam ze strachu… - Ilsa złapała pręty klatki. - Nie wiem nic więcej…
Garila od zawsze mierził brak precyzji. Choć dostrzegał, że ta cecha nie posiada rasy to podejrzewał, że mogła posiadać płeć - żeńską, gwoli ścisłości. - Wcześniej co było gadaj. Odkąd Konrad z polowania wrócił. Dzień po dniu opisuj - wycharczał, bo teraz, dla odmiany, z nerwów zaschło mu w gardle.
Krasnolud powoli przekonywał się, że teoria Elke o niewinności dziewczyny mogła być prawdziwa. - Z polowania? Tak, tak, rozumiem, ale nic się nie działo. - Nie mówiła do końca składnie. - Był nerwowy i więcej pił, a może był nerwowy gdy wypił. Ale przecież to nic dziwnego.
- Podobno się zmienił - powiedziała Elke, wpatrując się w wystraszoną dziewczynę. - Miał coś zabrać z truchła bestii. Widziałaś, co to było? Może ci pokazywał?
- Mówił coś o kle mutanta, nawet chciał pokazać, ale mnie takie rzeczy brzydzą.
- Jak nigdy przydałby się Szarak - burknął Garil. - Z tym swoim burkiem - dodał obracając się na pięcie. - Nic nie brałaś z jego domu? Gdzie mieszkasz? - Pytał dalej krasnolud. - Nie, nic nie wzięłam, a mieszkam w małej chatce na zachodnim krańcu wsi.
- Pójdę tam. Spotkajmy się później w domu Konrada - oznajmił Garil towarzyszom i po chwili wyszedł z piwnicy a jego twarz oblały promienie słońca. - Powodzenia, Garilu - rzuciła Elke i gdy krasnolud wyszedł, przeniosła spojrzenie na Ilsę. - Uważasz, że ten kieł mutanta mógł go tak zmienić? A może pokłócił się o coś z Herr Kummelem? - Cyruliczka wypytywała o wszystko, co mogło rzucić nieco światła na tę sytuację. - Ale w jaki sposób kieł, choćby i zmutowanej bestii, miałby być przyczyną zmiany zachowania Konrada? Tak, kłócił się ostatnio z wszystkimi, ale czy z Victorem również, tego nie wiem.
- Nie wiem, może ten kieł zaczarowany był - Elke wzruszyła ramionami.
Kończyły jej się opcje. - Czy możesz mi powiedzieć cokolwiek, co może nam pomóc w tym śledztwie? Po prostu pomyśl, zastanów się. Może jest jeszcze coś, czego mi nie powiedziałaś, a jest ważne. Nie spiesz się, mamy czas.
- Wiem, że był spór między Konradem, a Ottonem Oppenkrote. Wójt chciał kupić jego ziemie, i nie najlepiej przyjmował ciągłe odmowy. - Dziękuję, Ilso, to na razie wszystko - powiedziała Elke. Nie wiedziała, czy dziewczyna mówi prawdę, ale zamierzała to zweryfikować u źródła. - Jeszcze do ciebie wrócimy.
Wyszła z piwnicy i znalazła Ottona. - Podobno pan i Konrad mieliście jakiś zatarg o ziemię. Prawda to? - Spojrzała mu prosto w oczy.
Wójt zmieszał się wyraźnie. - No, nie nazwał bym tego zatargiem. Prawda to, chciałem kupić kawałek pola od niego, mnie bardzo by się przydało, a jemu i tak leży odłogiem. Zaparł się jednak i odmówił, z czystej złośliwości pewnie.
Nagle do izby wszedł ziewający Szarak razem ze swym psem Paszczakiem, rzuciło mu się w oczy zdziwienie towarzyszy. - Przepraszam, ale słońce tak miło grzało że przyciąłem komara na ganku u gospodarza, a jak się obudziłem to zacząłem was szukać i Paszczak doprowadził mnie tutaj - zrobił krótką pauzę i rozejrzał się po pomieszczeniu - Coś mnie ominęło?
- Sporo, ale opowiem ci wszystko w drodze do Garila - powiedziała cyruliczka, zerkając podejrzliwie na sołtysa. Jego zmieszanie było dziwne, a pytanie przecież proste. No i zatarg stawiał Ottona w kręgu potencjalnych podejrzanych, w końcu mógł się chcieć pozbyć Konrada, by położyć ręce na jego ziemi. Nie zamierzała jednak tego sugerować. - Rozumiem. Na razie to wszystko, ale jeszcze wrócimy do przesłuchania wiedźmy, więc nie spieszcie się tak z tym ustawianiem paleniska.
Spojrzała na resztę. - Chodźcie, musimy spotkać się z Garilem, może on na coś wpadł - powiedziała i ruszyła w stronę domu Konrada. Miała zamiar opowiedzieć krasnoludowi o wszystkim, czego się dowiedziała. Zwłaszcza o dziwnym zmieszaniu wójta. |