Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-03-2020, 07:22   #21
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Karczmarz ożywił się pytaniem Grety.
- Pani droga, jam jest Matthias Oesterhelweg i onegdaj uprawiałem katowskie rzemiosło - powiedział z dumą w głosie. - Jestem najstarszym subtortorem ze Stirlandu i w samym Wurtbadzie z polecenia księcia Haupt-Andersena łby ścinałem... Jam buntownika Christiana Langera na pal nadziewał, stąd się potem w Wurtbadzie przedmieście Langera wzięło.

Przeniósł spojrzenie na Manfreda.
- W kominku zaraz napalę, jasna sprawa. Pan się drewnem nie kłopota, sam naniosę.
Zebrał od Was zamówienia i zniknął na zapleczu. Niedługo potem wrócił do głównej sali z naręczem drewna. Nie zajęło mu długo rozpalenie kominka i po dłuższej chwili w pomieszczeniu zrobiło się przyjemnie ciepło, choć sam ponury wygląd i zalegający wszędzie kurz nie zachęcały do pozostania tu dłużej, niż było trzeba.

Gdy gospodarz po raz kolejny zniknął w kuchni, Manfred i Bastian ruszyli do stajni, by porozmawiać z Knutem. Na zewnątrz lało jak z cebra, toteż przebiegli szybko do przybudówki przylegającej do gospody, oświetlonej solidnie dwoma lampami. W środku zastali pachołka karmiącego konia zwiadowcy, który na ich widok aż dygnął i otworzył usta z wrażenia.
- Aaaa... aaaa - wymruczał.
Mężczyźni zadali swoje pytania, ale chłopak złapał za lampę i przystawił ją sobie do otwartych ust. Dopiero wtedy Bastian i Manfred zobaczyli kilka poczerniałych zębów i czerwoną, pustą jamę. Służący nie miał języka. Najpewniej wyrwano mu go kleszczami za jakieś przewinienie.

Z przesłuchania nic więc nie wyszło, choć obaj oprócz konia należącego do Manfreda ujrzeli jeszcze dwa inne wierzchowce w boksach, z czego jeden z nich - srebrny karosz o białej grzywie i ogonie wyglądał na bardzo zadbanego, nie pasującego do zastanych warunków. Poza tym gospodarz nie wspominał, by gościł tego wieczora innych podróżnych.


Obaj wrócili do głównej izby i podzielili się informacjami z pozostałymi. Kilka minut później gospodarz wraz ze swym pomocnikiem nanieśli na wasz stół pachnącego jadła i napitek. Do dziczyzny podchodziliście ostrożnie, ale okazała się bardzo smaczna i soczysta w smaku, przyprawiona odpowiednio szafranem i innymi ziołami. Gorzałka była bardzo mocna i rzeczywiście dość szybko zmieniała stan świadomości, toteż mężczyźni nie przesadzali z tym rozgrzewaniem się "od wewnątrz".

Nie wyglądało jednak na to, by gospodarz próbował was czymś struć, więc zjedliście ze smakiem i wypytaliście o pokoje.
- Mam akurat trzy wolne dwójki na parterze. Dwuosobowe, znaczy się - powiedział Matthias. - Piętnaście pensów od głowy będzie, płatne od razu. Razem z kolacją, to będzie... - Podrapał się wielkim paluchem po czole. - Sześćdziesiąt pensów na łebka. Ja i Knut piętro zajmujemy, więc nie kręćta mi się tam, bo tego nie lubię. Wychodek jest w stajni, jakby kogo pogoniło w nocy.

Zapłaciliście, a służący pokazał wam pokoje. Jak można się było domyślić, ich standard pozostawiał wiele do życzenia. W niewielkich, kwadratowych pomieszczeniach znajdowały się po dwa liche łóżka z derkami i szafka nocna między nimi, na której zostawiono świece. Greta zajęła pokój z Laurą, Manfred z Bastianem, a Hildebrand wziął ostatni dla siebie. Zamknęliście drzwi na zasuwki i położyliście się do łóżek, choć wiedzieliście, że raczej nie zaśniecie. Zwłaszcza, że mieliście już swoje plany na tę noc.


Nie wiedzieliście, ile czasu upłynęło (może nawet niektórym udało się zmrużyć oko) gdy na korytarzu za drzwiami usłyszeliście ciężkie kroki, których odgłos nagle się urwał. Zapanowała wgryzająca się w uszy cisza. I nagle gdzieś, nie wiadomo gdzie, ale na pewno w karczmie rozległ się gwałtowny jęk. Ciche, miauczące zawodzenie, jakie wydać mogła z siebie jedynie istota cierpiąca straszliwy, przerażający ból. To był skowyt kogoś cierpiącego. Przycichł, a po chwili ozwał się znowu. Ciężko było sprecyzować, do kogo należał, ale wydawało wam się, że to stłumiony, kobiecy głos...
 
Ayoze jest offline  
Stary 03-03-2020, 08:03   #22
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Laura jak zwykle jadła jak wygłodniały pies uliczny, prawie sobie poparzyła podniebienie. Swoją porcję gorzałki wypiła jednym haustem. Co tylko zaowocowało że na sekundę się skrzywiła a potem zakasłała się pod wpływem mocnego alkoholu.
- No dobra. Przyznaje. Nie oszukiwał z tą mocą. - Powiedziała po chwili. Wylizała do czysta miskę jak to miała w zwyczaju. Nie umiała ocenić czy jedzenie było dobre czy normalne. Była głodna, cokolwiek ciepłego i zjadliwego byłoby dla niej teraz jak iście królewska wieczerza. Spojrzała przelotnie na tych co jeszcze jedli jakby liczyła na dokładkę z czyjegoś talerza ale nic nie powiedziała.


Przydzielenie pokoi było oczywiste. Panie na lewo. Panowie na prawo. Czarodziej najdalej.
Laura otworzyła na resztę wieczoru drzwi do pomieszczenia gdzie miała spać. Chciała by wpadło tam jak najwięcej ciepła jakie rozchodziło się teraz z kominka. Sama na resztę czasu przesiadła się z rzeczami koło kominka próbując podsuszyć jak najwięcej rzeczy. Nawet zaryzykowała by zostawić swoje buty na noc. I reszte czasu chodziła boso. Co było jej nawet na rękę. Bez butów była cichsza. Jeśli czekały ją nocne eskapady tak było lepiej.


Spędzili jeszcze trochę czasu na dole. Porozmawiali. Laura twardo okupowała przestrzeń koło kominka. Potem rozeszli się do pokojów. kiedy Greta zasunęła u nich skobel Laura podeszła do drzwi i cicho otworzyła zamek na nowo. Ze swoich manatków wyjęła pojemnik z oliwą i polała odrobinę na zawiasy drzwi.
- Które łóżko chcesz? - zapytała w ramach pogawędki.

Dziewczyna odczekała jakiś czas i ruszyła na przeszpiegi. Postanowiła zacząć od kuchni. Na wszelki wypadek wzięła oliwę i wytrychy.
 
Obca jest offline  
Stary 03-03-2020, 12:49   #23
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
dialog napisany wspólnie z Obcą. Dziękuję! :)

Były kat prowadzący paskudną gospodę, w której chyba dawno nikogo nie było. Idealnie. Cóż jeszcze dzisiejszego wieczoru mogło Gretę zaskoczyć? Do kolacji zabierała się jak pies do jeża, ale w końcu głód zwyciężył, a i podane specjały były naprawdę smaczne. Co jakiś czas przepijała wodą z piwem ze swojego bukłaka, zerkając na towarzyszy pijących gorzałkę. Oczami wyobraźni widziała ich już łapiących się za szyję i duszących w konwulsjach na podłodze, ale nic takiego nie miało miejsca. Wyglądało na to, że karczmarz rzeczywiście chciał ich tylko dobrze nakarmić i poczęstować swoim alkoholem. Mimo to, Greta postanowiła zachować ostrożność.

Słowa Bastiana i Manfreda na temat dodatkowych koni w stajni sprawił, że agentka Całunu nabrała jeszcze większych podejrzeń. Tego wieczoru byli chyba jedynymi gośćmi w karczmie, więc skąd dodatkowe wierzchowce, w dodatku jeden chyba lepszego chowu? No chyba, że gdzieś na górze spali już inni goście, bo tego wykluczyć nie mogła, ale też nie chciało jej się w to za bardzo wierzyć. Śladem Laury zrzuciła buty i wszystkie te części garderoby, które wymagały suszenia, pozostając jedynie w spodniach i koszuli. Po kolacji grzała jeszcze przez dłuższą chwilę stopy i dłonie przy kominku, porozmawiała z pozostałymi i w końcu ruszyła za pomocnikiem karczmarza do oferowanych im pokoi.

Gdy młody się oddalił, Laura ze swoich manatków wyjęła pojemnik z oliwą i polała odrobinę na zawiasy drzwi.
- Które łóżko chcesz? - zapytała w ramach pogawędki.
- Obojętne mi to, oba wyglądają obleśnie - odparła Greta, rzucając swój plecak na łóżko po lewej od wejścia. - Chyba jednak wybrałam - uśmiechnęła się lekko do współlokatorki. - I co sądzisz o tym wszystkim? Tym miejscu, karczmarzu…
Laura padła na drugie łóżko, spowodowało to uniesienie się chmurki kurzu.
Apsik!
- Trudno stwierdzić, może coś kręci albo może z nas się zrobili...ci no….parasotycy? ...Wiesz ci co się wszędzie spisków doszukują. - Laura odpowiedziała towarzyszce przeciągając się na swoim sienniku.
- Paranoicy - poprawiła ją Greta, uśmiechając delikatnie. - Możliwe, że przesadzamy, ale w obecnych czasach lepiej przesadzać, niż obudzić się z nożem przy gardle. Albo w ogóle się nie obudzić. Zastanawiają mnie te konie, o których powiedzieli nam Bastian i Manfred. Ponoć jeden wyglądał na lepszej jakości… Nie widziałam, żeby ktoś inny oprócz nas się tutaj kręcił a gospodarz mi nie wygląda na takiego, co by planował sobie kupić konia lepszej krwi… Ale może masz rację, może to paranoja… - powiedziała, po czym dłonią przejechała po swojej derce, by pozbyć się kurzu. - Jak dla mnie, to on tu dawno żadnych gości nie miał. - skrzywiła się, otrzepując dłonie.

- Mhmmm….- Odezwała się Laura zapadając w zadumę. - Podejdę na górę jak już sprawdzę dół to się przekonamy ile pokoi jest zajętych. Właśnie zostawię ci drzwi otwarte...znaczy przymknięte. żebym mogła wrócić.
- Jasne, ale jak ty idziesz, to ja idę z tobą - powiedziała ściszonym głosem. - Poczekajmy, aż się w gospodzie cicho zrobi i tamci pójdą spać. Wtedy pójdziemy. Sama bym się chwilę zdrzemnęła, żeby jutro być w miarę do życia.
- Dobra tylko zdejmij wszystko co może być głośne albo zahacza o przedmioty. - Upomniała ją Laura - Ja powartuje i cię obudzę jak uznam że już się uspokoiło.

Greta skinęła jej głową i odpięła pas z mieczem i sztyletem, który mógłby niepotrzebnie podzwaniać, gdyby ruszyły na zwiad. Oprócz tego - tak jak i jej towarzyszka - była boso, więc nie będzie robić niepotrzebnego hałasu butami. Wcisnęła się pod nie pierwszej świeżości derkę i o dziwo, wiedząc, że Laura została na warcie, zasnęła dość szybko, sterana ciężkim dniem.


Obudziło ją szarpanie za ramię. Poderwała się, szukając od razu dłonią miecza, jednak szybko zorientowała się, że to tylko Laura. Towarzyszka szybko wytłumaczyła jej, że była na zewnątrz, żeby sprawdzić parter, jednak usłyszała kroki na schodach i była zmuszona wrócić. Greta również słyszała te kroki, jednak tym razem za drzwiami. Ktoś przechadzał się korytarzem, ale potem zrobiło się już cicho.
- Idziemy - wyszeptała do Laury, po czym powoli, na paluszkach wyślizgnęły się z pokoju, wcześniej słysząc jakieś dziwne odgłosy. Jakby czyjś zawodzący bólem głos... Greta była już pewna, że coś bardzo nie tak jest z tym miejscem. Podążyła za Laurą w stronę głównej sali - w pierwszej kolejności obie kobiety miały zamiar sprawdzić kuchnię. Potem zajmą się resztą. O ile ten dziwny oberżysta ich wcześniej nie przyłapie.
 
Umbree jest offline  
Stary 04-03-2020, 16:58   #24
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wyprawa do stajni przyniosła niewiele informacji - młodego stajennego ktoś dawno temu uczynił niemową, a konie, które tam zastali, również nie potrafiły mówić. A to, że wygląd jednego z nich nie pasował do zapuszczonej karczmy...
Na to na razie nie było odpowiedzi.
- W stajni jest koń, który za grosz nie pasuje do byłego kata, chyba że kat dostał go po kimś - powiedział po powrocie. - A młody stajenny był w rękach jakiegoś kata - dodał.

Nie zamierzał opowiadać więcej, by nie zepsuć niektórym apetytu. A sam zabrał się za jedzenie gdy tylko pojawiło się na stole.
Z alkoholem nie przesadzał. Nie dość, że nie wierzył w to, że Matthias nie dosypał czegoś do samogonu, to jeszcze wierzył w moc wspomnianego trunku, a miał zamiar zachować trzeźwą głowę i pewną rękę.

Pogadał jeszcze z pozostałymi, a potem poszedł obejrzeć swój pokój.
Największą zaletą lokum było to, że pokój miał dach i cztery ściany.
No i, jakimś dziwnym trafem, nie było robactwa, o czym Manfred przekonał się gdy odrzucił na bok koc, pozbywając się przy okazji zalegającej na nim odrobiny kurzu.
- Przynajmniej nie pada na głowy - powiedział do zajmującego ten sam pokój Bastiana.


Nie spał, ale nawet gdyby to robił, to i tak krzyk wyrwałby go ze snu.
Zerwał się z łóżka i, nie troszcząc się o brak butów i kurtki, ruszył w stronę drzwi, po drodze zabierając pistolet. Jeśli za wszystkim stał Matthias, to lepiej nie było spotkać go z gołymi rękami.
No i zamierzał sprawdzić, co kryje się za drzwiami, do których doprowadziły go ślady krwi. A nuż tam można było znaleźć rozwiązanie choćby jednej zagadki ponurej karczmy.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 05-03-2020 o 15:03.
Kerm jest offline  
Stary 04-03-2020, 18:22   #25
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Czarodziej zrobił tak, jak zamierzał. Za nic nie darzył karczmarza, albo kogoś kto podaje się za niego, zaufaniem. Ostrożności nigdy za wiele. Szczególnie w takich miejscach, dlatego kolacje zjadł z tego, co było w prowiancie na drogę. Może nie było tak pożywne i ciepłe jak świeża strawa, ale było pewniejsze.
Mocnych trunków Hildebrand na dobrą sprawę nie znał. Ostatnie lata spędzone w kolegium nieco wybiły go z naturalnego życia. Nie było tam ani czasu, ani towarzystwa ani miejsca na takie sprawy. Może to i lepiej, bo nie było problemu by zachować trzeźwy umysł w każdej sytuacji. Jasne piwo i gorąca woda z ziołami to były znane napitki.

Wieść o koniach spotęgowała tylko podejrzenia wobec gospodarzy, a przydział pokoi był Beckerowi na rękę. Do samotności był przyzwyczajony. Śpiąc samemu w pokoju nie musiał narzekać na czyjeś chrapanie czy gadanie przez sen.
Kiedy tylko karczmarz wręczył im klucze Hildebrand udał się do swojej izby. Stan pokoju był do przewidzenia. Ale na dobrą sprawę wystarczyło otrzepać koc z kurzu i można się było położyć. Chociaż czarodziej nie miał zamiaru iść szybko spać. Aura z oknem i wystrój pokoju służył do tego, by lepiej zbierać myśli i łatwiej było się skupić. Postanowił poczytać nieco książkę. Wyciągnął potężne tomiszcze z plecaka, usiadł na łóżku i otworzył księgę. Księga wiedzy tajemnej była niezbędnikiem każdego czarodzieja. Warto było sięgać do niej wielokrotnie by przypominać sobie najistotniejsze punkty.
Zgłębiając się w lekturę dobrze znanej księgi, czytał aż jego skupienie przerwał kobiecy jęk. Od razu przeszło mu przez myśl pytanie czy jego towarzysze również to słyszeli. Nie było zbyt głośne, ale jednak wyraźnie słyszalne. Postanowił zaczekać w ciszy. Zamknął księgę, odłożył do plecaka i nasłuchiwał co się dalej wydarzy.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline  
Stary 06-03-2020, 20:49   #26
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Bastian musiał przyznać, że do aparycji gospodarza „Pod Ostrzem Topora" profesja kata pasowała jak ulał. Facet był wielki jak góra i tak odstręczający jak mało kto. Wincklerowi ciężko byłoby sobie wyobrazić osobę bardziej odpowiednią na sprawowanie tego urzędu niż Matthias Oesterhelweg. Jako były łowca nagród, którego ojciec został zakatowany na śmierć przez bandytów Bastian nawet żałował, że tamci zawisnęli, a nie zajął się nimi nikt tak uroczy jak Herr Matthias. Jak do tej pory przeczucie łowcy wampirów niestety nie podpowiadało mu nic dobrego. Gospoda była zaniedbana, podłoga nawet nie została uprzątnięta z posoki ostatnich gości, a obraz pary karczmarza i jego pomocnika nie starał się odwieźć czujnego umysłu zabójcy wynaturzeń od tego, że coś tam było ewidentnie nie tak.

Na usprawiedliwienie mordowania pod przykrywką własnego interesu Bastian potrafił znaleźć tylko jedną wymówkę: Matthias był za dobrym katem aby po przejściu na emeryturę przestać. Jeden z braci Schultz, mentorów Wincklera, powiedział mu niegdyś, że walcząc ze złem należy uważać aby samemu nie stać się jego częścią. Były łowca głów wiedział, że w każdym zawodzie kojarzonym przez szarego człowieka z walką o sprawiedliwość znajdywały się całe tłumy osobliwości, które przekroczyły wąską granicę między walką ze złem, a staniu się potworem gorszym od tych jakich pakował na stryczek.

Kiedy gospodarz zniknął na zapleczu łowca wampirów miał chwilę aby się rozebrać z wierzchniego odzienia i powiesić je w okolicy kominka, w którym lada moment miał zapłonąć ogień. Kiedy tak się stało pomieszczenie powoli wypełniło się zapachem palonego drewna, które przyjemnie strzelało przywołując na myśl wspomnienia licznych obozowisk, których Bastian był świadkiem. Po pewnym czasie zrobiło się na tyle ciepło, że pomieszczenie można by nazwać przyjemnym gdyby mieć zamknięte oczy i nie widzieć panującego wszędzie brudu i nieładu.

Herr Matthias ruszył do kuchni zająć się zamówieniami swoich jedynych gości, a Manfred i Bastian bez pośpiechu wcielili w życie swój skromny plan. Knut był idealnym osobnikiem do wyśpiewania wszelkich tajemnic swego mocodawcy jednak – jak się okazało – nie miał języka. Gdyby chłopak był uczonym można by go poprosić o pisanie na pergaminie. Nikt bystrzejszy od wioskowego debila dojącego drzewa i gadającego z wartkim strumieniem nie zapytałby Knuta czy pisać potrafił. Odpowiedź była wszak oczywista. Winckler mógłby zadać kilka pytań, na które pomocnik gospodarza odpowiadałby kiwając głową jednak pytania typu „Czy za chwilę zjemy ostatniego gościa?” albo „Czy urokliwy Herr Oesterhelweg wyrwał ci język?” mogłyby być zbyt mocno sugerujące nastawienie grupy do zastanego w karczmie towarzystwa. Winckler potrafił sobie wyobrazić kilka scenariuszy, w których młody, kulawy, nie potrafiący mówić chłopiec zrobi wszystko aby tylko jedyna osoba trzymająca go przy życiu je zachowała. Nawet za cenę życia kilku podróżnych przybłędów na kwartał…

Widok dodatkowych koni nie zdziwiłby Bastiana gdyby jeden z nich nie był niesamowicie wręcz zadbany. Karczmarz nie wyglądał na pasjonata zwierząt, a czystość jego lokalu nie sugerowała aby częste czesanie i inna pielęgnacja konia wchodziły w grę. Co wchodziło w grę to śmierć ostatniego gościa – lub dwóch – i przywłaszczenie sobie jego – lub ich - dobytku przez karczmarza. Łowca wampirów nie chciał nikogo straszyć, ale musiał się taką wersją podzielić z towarzyszami zostawionymi w karczmie.


Winckler nie miał łatwo kiedy karczmarz zapełnił stół zachęcająco pachnącym, soczystym i smacznym jadłem. Bastian nie jadł nic poza swoimi racjami i musiał przyznać, że tamta dziczyzna, biała kiełbasa, a nawet kapusta wyglądały nad zbyt zachęcająco. Po reakcji Laury łowca miał pewność, że alkohol był mocny i w większej ilości potrafił obalić i krasnoluda.

Winckler miał dzielić pokój z Mullerem co mu bardzo odpowiadało. Manfred był czujny i łowca wampirów mógł podejrzewać, że ich pokój będzie pilnowany przez całą noc. Obaj mieli podobne przeczucia i wiedzieli, że nie mogą sobie pozwolić na całonocny wypoczynek. Z resztą w pokoju, który pokazał im Knut nikt nie chciałby spędzić więcej czasu niż to było absolutnie konieczne. Ramy łóżek były tak zbutwiałe, że Bastian połamałby je gdyby z większą werwą usiadł nie mówiąc o jakimkolwiek skakaniu z wojną na poduszki w tle. Derka pod którą miał spać wojownik nie miała na sobie dużo kurzu. Być może to paranoja, a być może jeden z niedawnych gości relaksował się przed śmiercią w tym samym, zbutwiałym, zaniedbanym łóżku. Manfred skomentował pokój dość słusznie. Nie padało im na łby, było cieplej niż na zewnątrz i nie czuło się wiatru jak śpiąc pod gołym niebem. Bastian pokiwał głową z uznaniem kiedy Muller nie znalazł poszukiwanych w skupieniu robali…


Łowca wampirów nie spał kiedy usłyszał kroki. Jego czujność nie dała mu siedzieć spokojnie. Mężczyzna powoli ubrał spodnie i buty zostawiając swój tors nieskrępowany żadnym ubraniem. Przy pasie wojownik miał małą sakwę z miksturą leczenia, pochwę z mieczem, a w cholewie buta sztylet. Do lewej ręki Bastiana trafiła tarcza, a mężczyzna podszedł do drzwi na chwilę przed tym jak usłyszał kobiety jęk. Głos był pełen bólu i przerażenia. Przeczucia łowcy wampirów przybrały zatem postać kobiety, a w jego umyśle malował się obraz Laury, która wyszła na małe „przeszpiegi” i została przyłapana w pomieszczeniu, w którym karczmarz trzymał poporcjowane mięso byłych - i zadowolonych z pobytu - gości. Winckler powoli i ostrożnie uchylił drzwi przepuszczając w nich Manfreda. Facet miał pistolet, a zatem lepiej było włączyć się do ewentualnego starcia po tym jak wystrzeli. Przeładowanie trochę trwało. Winckler miał nadzieję, że katowana kobieta nie była tą samą, którą widział w swej wizji. To nie mogła być Laura... Jej życie ratował ledwie kilka miesięcy wcześniej…
 
Lechu jest offline  
Stary 07-03-2020, 09:08   #27
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację

Laura, Greta

Ruszyłyście obie w stronę kuchni powoli, by nie narobić zbędnego hałasu i jednocześnie nasłuchiwałyście. Kobiecy jęk, który słyszałyście nie powtórzył się, tak samo jak nigdzie nie było widać gospodarza i jego pomocnika. Dotarłyście do drzwi kuchni i miałyście szczęście, gdyż te nie były zamknięte. Wślizgnęłyście się niczym duchy do środka i waszym oczom ukazała się oświetlona lampą, zwykła kuchnia z niewielkim stołem, paleniskiem i wszystkimi rzeczami, które znajdują się w takich miejscach.

Było jednak coś jeszcze. Niemal niedostrzegalna, brązowawa stróżka na podłodze prowadząca do drzwi na ścianie naprzeciw. Laura zauważyła ją pierwsza i wskazując Grecie, ruszyłyście obie w tamtą stronę. Tym razem drzwi były zamknięte, ale Laura była na to przygotowana. Wytrychy powędrowały do zamka i ten po krótkiej chwili się poddał. Zabierając ze sobą lampę, weszłyście do małego, długiego pokoju, o niskim sklepieniu. Okazało się, że to spiżarnia. Na ścianach wisiały wielkie połcie mięsa i słoniny. Ślad na podłodze, którego tropem szłyście, skręcał w prawo, w stronę rogu pomieszczenia.

Tuż obok drzwi dostrzegłyście wielki dębowy pieniek i wbity weń zakrwawiony topór. Krwawy trop kończył się u niewielkiej klapy w podłodze. Gdy pochyliłyście się nad nią, usłyszałyście znowu przejmujące, ale ciche zawodzenie - jęk, jaki mógł wydobyć się tylko z ust kobiety poddanej największej, najsroższej męczarni.


Manfred, Bastian

Postanowiliście sprawdzić ślady krwi biegnące do pogrążonych w mroku drzwi na końcu korytarza. Spod nich wydobywała się delikatna łuna światła, więc przygotowani na cokolwiek, co mogło za nimi się znajdować, wkroczyliście do środka. Manfred nacisnął klamkę, drzwi stanęły otworem i znaleźliście się w długim, ale wąskim pokoju, który musiał służyć karczmarzowi jako coś w rodzaju składzika lub rupieciarni, gdyż znajdowała się tutaj masa przeróżnych rzeczy - od starych, podziurawionych kocy, przez jakieś meble i inne przedmioty domowego użytku.

Krótkie przeszukanie pozwoliło wam jednak odkryć pod jednym z koców całkiem pokaźną liczbę mieczy i sztyletów, do tego dwie kusze, ale bez bełtów. Na pierwszy rzut oka nie wyglądało to na kolekcję broni oberżysty. Oprócz tego, w starej szafie ujrzeliście szereg przeróżnych ubrań należących do obu płci. Znajdowały się tu i zwykłe ubrania podróżne, jak i bogatsze, najpewniej należące do szlachetnie urodzonych.

Na końcu wąskiego pomieszczenia znajdowały się kolejne drzwi, które stanowiły tylne wyjście z karczmy. Rozglądając się po rupieciarni, kątem oka Bastian ujrzał za jedynym w tym miejscu oknem jakiś kształt. Czając się przy framudze, zauważyliście, jak jakaś postać odziana w czarny płaszcz przemyka obok budynku w strugach lejącego deszczu, niosąc coś sporego na plecach, jakby pękaty worek. Po pochylonej postawie oceniliście, że to musiał być Knut, jednak przez panujące ciemności i deszcz rozmywający kontury nie byliście tego całkowicie pewni. Po chwili zniknął wam z oczu za załomem karczmy.


Hildebrand

Pozostałeś w swoim pokoju, nasłuchując, jednak towarzyszyła ci jedynie martwa cisza i krople deszczu uderzające o szybę. Co prawda co jakiś czas docierały do ciebie jakieś odległe dźwięki skrzypiących desek, ale nie zmobilizowało cię to do wyjścia na zewnątrz. Raz tylko podszedłeś do drzwi, aby nasłuchiwać, ale i to nie dało żadnych odpowiedzi. Wracając do łóżka, kątem oka jednak dostrzegłeś coś za oknem.

Zbliżywszy się do szyby ujrzałeś, jak jakaś postać odziana w czarny płaszcz wychodzi zza załomu budynku w lejącym deszczu, niosąc coś na plecach, jakby pękaty worek. Po pochylonej postawie oceniłeś, że to był Knut, jednak przez panujące ciemności i deszcz rozmywający kontury wcale nie byłeś tego pewien. Wyglądało na to, że kierował się w stronę znajdującego się nieopodal lasu. Pozostawało pytanie, czy zamierzasz coś z tym zrobić?

 

Ostatnio edytowane przez Ayoze : 07-03-2020 o 09:13.
Ayoze jest offline  
Stary 07-03-2020, 11:03   #28
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rupieciarnia...
Pierwsze wrażenie okazało się jednak mylące. Bardzo mylące.

- Najwyraźniej uczynny gospodarz przyjmuje również zapłatę z naturze, jeśli komuś nie starcza grosiwa, by uiścić rachunek - powiedział cicho, acz z wyraźną ironią, Manfred, ze stosu oręża wybierając najkrótszy z mieczy.
Miał co prawda pistolet, ale ex-kat nie wyglądał na kogoś, kogo przekona skierowany na niego wylot broni palnej. Lepiej było mieć w garści dodatkowy argument, a niezbyt długi miecz pozwalał zadawać nie tylko pchnięcia, ale i cięcia - bez obawy, że walnie się ostrzem w powałę.
Gdyby Matthias był zwykłym kolekcjonerem oręża, to trzymałby go na widocznym miejscu, udekorowawszy nim ściany, a nie chował w jakiejś rupieciarni.

- Wracamy do dziewczyn - zaproponował, gdy szafa ukazała swą olśniewającą zawartość. Oczywiście mogło być mnóstwo logicznych (i zgodnych z prawem) odpowiedzi na pytanie "Skąd to się tu wzięło", ale jego wiara w uczciwość karczmarza sięgnęła dna. - Wygląda na to, że karczmarz morduje swoich gości, a sprawia wrażenie osiłka, który Grecie i Laurze mógłby skręcić karki nawet się nie zasapawszy.
 
Kerm jest offline  
Stary 07-03-2020, 17:12   #29
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Agentka Całunu rozglądała się i nasłuchiwała, podążając za Laurą. Dzięki temu, że były bez butów nie robiły zbędnego hałasu, przez co nikt nie mógł się zorientować, że teraz kręcą się po głównej sali, zmierzając do kuchni. No chyba, że przypadkowo trafiłyby na karczmarza, wtedy byłoby gorzej.

Gdy weszły do kuchni, Greta rozejrzała się. Nic specjalnego nie zauważyła w mdłym świetle latarni - ot, kuchnia jak kuchnia. Dopiero Laura pokazała jej ślady na podłodze prowadzące do drzwi nieopodal. Czarnowłosa skrzywiła się nieco, gdy okazały się zamknięte, Laura natomiast nie bardzo i po chwili Greta wiedziała już, dlaczego. Z zainteresowaniem przyglądała się towarzyszce gmerającej w zamku kawałkami drutów i uśmiechnęła się szeroko, gdy Schmith otworzyła drzwi.
- Musisz mnie kiedyś tego nauczyć. Bardzo przydatna umiejętność - wyszeptała do niej, gdy przekraczały próg.

Kolejny pokój był spiżarnią, w której karczmarz trzymał mięso. Patrząc na wiszące na hakach połacie, Grecie przeszło przez myśl, że nie tylko uzyskane ze zwierząt. Było w tym człowieku coś podejrzanego i im dłużej przebywali w tej dziwnej gospodzie, tym Hansen bardziej się w tym przekonaniu utwierdzała.

A już zwłaszcza, gdy znalazły zakrwawiony topór i usłyszały dochodzące spod klapy w podłodze kolejne upiorne jęki. Greta pomyślała, że gdyby teraz nakrył je gospodarz, miałyby ciepło. Bezbronne, same przeciw wielkiemu facetowi, który nie miałby problemu, by sobie z nimi poradzić. Ich karki pękałyby jak zapałki łamane na pół.
- Musimy wracać i powiedzieć o wszystkim chłopakom - powiedziała szeptem do Laury. - Poza tym trzeba wziąć broń; gdyby teraz wszedł tu ten były kat, nie miałybyśmy szans. Chodźmy. Ktokolwiek jest tam na dole, na pewno nam przez ten czas nie ucieknie.

Po tych słowach ruszyła do wyjścia ze spiżarni i kuchni, mając zamiar zawiadomić Bastiana i pozostałych. No i się uzbroić, bo w obecnych okolicznościach, gdy ten paskudny oberżysta gdzieś tam był, czuła się zupełnie bezbronna. A nie chciałaby teraz trafić w jego łapska.
 
Umbree jest offline  
Stary 09-03-2020, 13:34   #30
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Szło sprawnie. Choć Laura myślała, że będzie to jednak nudne przejrzenie zajazdu. Jęki bólu zmieniły wszystko. Może trzeba się jednak było powiedzieć. Od razu pójść po resztę podzielić się na mniejsze zespoły. A nie one dwie na przeciw światu. Szło raczej żwawie, żadne drzwi nie stanowiły problemu. Nawet te zamknięte na klucz ugięły się przez zdolnościami Laury.

Dębowy pieniek był podejrzany, Laura dotknęła palcami krwi sprawdzając czy jest zaschnięta, lepka czy świeża. Klapa w podłodze była obiecująca choć męczeńskie jęki nie zachęcały do zajrzenia do środka.

- Jo, -Przytaknęła cicho Grecie - trza iść po resztę choć “kosę” można by zabrać z kuchni.

Zaczęły wracać do głównej sali by zapukać do drzwi nocującej reszty.
 
Obca jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172