Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-04-2021, 18:50   #91
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 32 - 2519.X.12; zmierzch

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; okolice Bastionu
Czas: 2519.X.12 Backertag (4/8); zmierzch
Warunki: na zewnątrz ciemno, granat nieba; umi.wiatr, zachmurzenie, b.mroźno


Wszyscy



- Spadamy stąd. Nic tu nie ugramy. - z ciemności dobiegło zniechęcone westchnienie czarnowłosej śledczej z Zamku Lenkster. Wydawało się, że ta strzała jaka stuknęła kilka drzew od niej przesądziła sprawę. Jakiś czas trwały narady i wymiana wykrzykiwanych uprzejmości pomiędzy obiema stronami ale przełom jakoś nie nastąpił.

Po tym jak opancerzony tarczownik wysunął się do przodu i posłał wiązankę do tych na murach odpowiedź przyszła całkiem szybko.

- Łżesz jak pies gobliński synu! Jest was może tuzin i jesteście tu sami! Nie macie żadnych posiłków! - z góry i od przodu huknął zdecydowany, pewny siebie głoś. Niemniej gromki niż Anthona. Wywołał on niemałe poruszenie wśród napastników. Zwłaszcza u Deacher i Jensena.

~ Skąd on to wie? Musieli nas jakoś śledzić! ~ Jensen pochylił się do śledczej ale i przy okazji do Karla który chował się za głazem obok nich. Śledcza też nie miała na to prostej odpowiedzi.

~ No rzeczywiście. Musieli nas jakoś śledzić. ~ przyznała niechętnie chociaż też nie miała pojęcia jak tamci mogli tak dokładnie oszacować ich liczebność. Ale po chwili dyskusji musieli przyznać, że jak przez parę dni pod rząd jechali dnem doliny to może nawet z murów zamku byłoby ich widać. A jak nie to z okolicznych lasów na zboczach doliny.

~ Teraz to już nieważne. Spróbuj ty. Może nie wiedzą z kim się mierzą. ~ Deacher po tej szeptanej naradzie poleciła swojemu człowiekowi aby ten spróbował kolejnej tury negocjacji.

- Tu oddział łowców czarownic śledczej Deacher z Zamku Lenkster! Pierzchajcie a będziecie mogli odejść wolno! Chodzi nam tylko o kultystów i wrogów Imperium! Reszta może odejść wolno! - krzyknął w zapadających ciemnościach w stronę bramy i murów obsadzonych przez obrońców.

- Odejść wolno?! Macie nas za naiwniaków!? I co dalej?! Będziemy mogli sobie wybrać kolor sznura na jakim będziecie nas wieszać czy rodzaj drewna na naszym stosie?! - ten sam głos ociekał butą i ironią. Widocznie nie bardzo dowierzał albo w wiarygodność intencji nieproszonych gości albo w reputację miłosierdzia łowców czarownic.

~ Poznajesz go? Kto to jest? ~ śledcza trzepnęła w ramię związanego jeńca co z zimna albo utraty krwi trząsł się jak osika.

~ To rycerz pani. Ma zbroję i miecz. Jak rycerz. Zowią go Zygfrydem. My się do niego zwracamy “panie”. Bardzo surowy i straszny. ~ wyjąkał przestraszony jeniec. Para łowców czarownic chwilę trawiła te jego słowa.

~ Krótko ich trzyma. Może jakby byli bez niego to coś byśmy ugrali. Ten tu to widzę do odważnych nie należy. Ale jak oficera mają za plecami to może być ciężko. ~ strzelec pozwolił sobie na swój komentarz do tej sytuacji. Deacher jeszcze chciała wiedzieć czy mógłby spróbować go ustrzelić. Chociaż na tyle aby na chwilę wyłączyć go z akcji. Ale Jensen pokręcił głową. Było już zbyt ciemno by coś widzieć a tamci i tak kryli się za blankami i resztą murów. Nawet w środku dnia byłoby bardzo trudno trafić kogoś z nich.

A jak zrobiło się ciemno zza murów posypały się strzały. Leciały zapalone i opadały jak komety. Strzelających łuczników nie mogło być zbyt wielu. Może kilku. Z początku nie bardzo było wiadomo jaki to ma mieć cel. W tych ciemnościach nie bardzo mogli liczyć, że trafią kogoś zwłaszcza jak Ostlandczycy chowali się za drzewami i kamieniami. Ale te niewielkie płomienie dawały plamy światła. W miarę jak było ich coraz więcej to i coraz trudniej było przemknąć się plamami ciemności pomiędzy nimi. A w razie szturmu na bramę atakujący musieliby mijać te plamy światła będąc na widoku tych z góry gdy tamci wciąż byli skryci w cieniu. To pewnie zdecydowało, że śledcza ostatecznie zrezygnowała z bezpośredniego szturmu na bramę.

Połączona grupa z Wolfenburga i Lenkster bez kłopotów oderwała się od swoich drzew i skał aby odbić od posterunku przy bramie.

- To co teraz? Próbujemy z tymi linami? Wracamy na dół i spróbujemy jutro? Szukamy jakiegoś wyłomu w murze? - Jensen zapytał śledczej o dalsze poczynania. Szli pod baldachimem prawie gołych gałęzi drzew i granatem zachmurzonego nieba ponad nimi.

- Teraz? Teraz to… - nie dowiedzieli się co teraz zamierzała zrobić i zdecydować śledcza bo po ciemku chyba pod butem usunął jej się kamień czy co. W każdym razie straciła równowagę. Ale na tym stoku, w tych ciemnościach zwykłe potkniecie przemieniło się w osunięcie się dobry kawałek zbocza na dół. Razem z grzechotem opadających kamieni i żwiru. Przestraszeni tym żołnierze szybko ruszyli w pogoń za staczającym się ciałem. Dopadli go gdy się zatrzymało kawałek dalej. Jensen pochylił się nad nieruchomym ciałem. Przystawił ucho do twarzy swojego dowódcy a reszta w napięciu czekała na werdykt.

- Żyje. Oddycha. Chyba dostała w głowę. Wyczuwam krew we włosach. Jest nieprzytomna. - obwieścił wkrótce po tych oględzinach. Wyjął coś jasnego ze swojej torby. Chyba opatrunek. Bo w tych ciemnościach widać było jak na bladej plamie głowy nieprzytomnej śledczej pojawił się szeroki, jeszcze bielszy pas gdzieś w okolicy czoła.

- To co teraz? - zapytał niepewnie któryś z żołnierzy. W ciemnościach nie było wiadomo który.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 19-04-2021, 21:07   #92
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wszystko poszło nie tak i trudno było dziwić się śledczej, że zrezygnowała z próby szturmu. Może miała i jakieś plany, ale nie zdążyła się nimi podzielić z pozostałymi.
Szczęściem w nieszczęściu jej upadek nie skończył się śmiercią.

- Żyje, to najważniejsze - powiedział Karl. - Pytanie, co robimy dalej. - Spojrzał na Jensena. - Pięciu ludzi niech zniesie panią śledczą do obozu. Tam się nią zajmie Jana. I niech zabiorą ze sobą jeńca.
- A my pójdziemy bokiem i zobaczymy, czy da się jakoś wejść do środka
- mówił dalej. - Może będzie jakiś wyłom, może uda się wykorzystać liny. Choćby chcieli, nie mogą obstawić wszystkich murów.
 
Kerm jest offline  
Stary 21-04-2021, 21:03   #93
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

- Cholerne bęcwały, niedoruchane
- Hej! Zygfred! - zakrzyknął Anthon celowo przekręcając imię - Maciorę ci chędożyłem! To była najsmutniejsza noc w moim życiu! Mów mi papo!
Zaśmiał się do siebie nieprzyjemnie po czym przytaknął planowi Karla
- Pieprzyć szturm. Ale myślę, że pokręcę się tutaj trochę z tarczą. Przez pawęż mnie nie trafią, a miło aby strzały zmarnowali i zmęczyli się. Idźcie beze mnie i spotkamy się w obozie.
 
Arvelus jest offline  
Stary 29-04-2021, 20:59   #94
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 33 - 2519.X.12; zmierzch

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; okolice Bastionu
Czas: 2519.X.12 Backertag (4/8); zmierzch
Warunki: szczelina w murze; na zewnątrz ciemno, granat nieba; umi.wiatr, zachmurzenie, b.mroźno


Karl



~ No i? ~ w ciemnościach rozległ się pytający szept Jensena jaki leżał na zimnej i mokrej trawie obok Karla i pozostałych żołnierzy. Leżeli przy zewnątrznej krawędzi fosy. W nocnych ciemnościach nie widzieli więcej niż cienie czarniejsze od otoczenia jakie ruszały się najpierw na dole a potem na wysokości ich oczu. Wystarczyło, że znieruchomiały na chwilę i już je łatwo było zgubić. Już bardziej przydawał się słuch. Słyszeli ciche osuwanie się ziemi gdy dwaj zwiadowcy wysłani przez myśliwego zsunęli się w mroczną ciemność. Potem jakieś ciche pluskanie wody. Ale w fosie było chyba więcej błota niż wody. Z tego co meldowali dwaj wysłani na rozpoznanie żołnierze to wody było po łydki, może po kolana. Dało się przejść.

Potem zaczęli się wspinać po wewnętrznej ścianie fosy. I trochę to trwało. Wszyscy starali się być cicho i poruszać bezszelestnie. Na ile to było możliwe z tymi klamotami jakie mieli przy sobie i na sobie. Grupka po rozstaniu przy bramie została zredukowana gdzieś o połowę. I prawie wszyscy byli ranni jak nie przy wymianie z łucznikami obrońców to przez pułapki. Głównie przez pułapki. Żadna może nie była śmiertelna ale krok po kroku wykruszały Ostlandczyków. Czy to z Wolfenburga czy Lenkster te wszystkie kolce, doły, napięte gałęzie, matnie, sidła nie robiły wyjątku. Do tego dochodziło zwykłe ryzyko marszu po ciemku i prawie po omacku przez las i do tego po wzgórzu gęsto upstrzonym kamieniami. Teraz jak jeszcze Anthon postanowił zostać przy bramie to zostało ich dwóch z Jensenem. Obaj jednak byli prawie nie draśnięci. Z przybocznych Karla został tylko Alex i Manfred. Z czego Manfred nieco oberwał ale jeszcze trzymał się na nogach i mówił, że to głupstwo a nie rana. Do tego trzech żołnierzy łowców z których dwóch właśnie próbowało znaleźć przejście w murach.

A mury było potężne. Nawet całe stulecia wystawienia na aurę górskiej przyrody nie umniejszały ich majestatu. Po ciemku trudno jednak było rozróżnić gdzie jest jakaś czarna plama bo zaciek czy brud a gdzie dziura. Kilka ostatnich takich plam okazało się albo niedostępne albo właśnie tylko jakąś plamą czegoś a nie dziurą. Teraz sprawdzali kolejną.

Przynajmniej od jakiegoś czasu nikt nie krzyczał z bólu i strachu gdy trzasnęła go jakaś pułapka. Zupełnie jakby najwięcej ich nastawiano przy głównej bramie i podejściu do niej. Tam gdzie podejście było najbardziej oczywiste i gdzie oni wcześniej próbowali podejść. A bardziej po bokach jakoś było ich widocznie mniej albo mieli większy fart w nie wpadaniu na nie. I fart bo po ciemku zamaskowanej pułapki właściwie nie sposób było dostrzec. Nawet w świetle dnia nie wszystkim się to udawało a po ciemku każdy kolejny krok wymagał wielkiego samozaparcia aby nie wpaść w kolejną matnię.

Rozmyślania Karla przerwało ciche pohukiwanie. Jak sowy. Chociaż ta sowa jakoś odzywała się znad przeciwka gdzie powinni być ci dwaj żołnierze. Umówili się, że jak będzie przejście to właśnie zahukają jak sowa by nie wracać do reszty. A jak znów nie będzie no to wrócą.

~ To idziemy. ~ szepnął cicho Jensen podnosząc się z mokrej trawy i tak jak wcześniej zwiadowcy ześlizgnął się na dno fosy. Tam trzeba było przejść kilka ciężkich kroków zmagając się z zimnym błotem i wodą po kolana jakie zalegało na jej dnie. I wspiąć się po linach i wewnętrznej stronie fosy. Potem trochę po skruszałej ścianie aż do szczeliny jaką dało się wejść do środka. Po kolei pokonywali tą trasę bo na raz mógł wspinać się tylko jeden z nich. Ale w końcu wylądowali na poziomie gruntu po wewnętrznej stronie.

~ Wieża bramna jest gdzieś tam. ~ szepnął cicho Jensen pokazując gdzieś w prawą stronę muru. Na oko Karla to miał rację. Chociaż w tych ciemnościach w ogóle nie było jej widać. Widać było jakieś kanciaste cienie budynków zamku jakie wznosiły się za murami. Puste, głuche i ciemne.

~ Chyba, że sobie zrobimy wycieczkę. ~ zaproponował chyba się uśmiechając. Teren był dla nich kompletnie nieznany. Właściwie poza wieżą bramną to wszystkie inne kierunki i odległości tonęły w nocnych ciemnościach. Kompletnie nie było wiadomo czego się spodziewać.



Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; okolice Bastionu
Czas: 2519.X.12 Backertag (4/8); zmierzch
Warunki: obóz u podnóża; na zewnątrz ciemno, granat nieba; umi.wiatr, zachmurzenie, b.mroźno



Anthon



Dyszał ciężko schodząc w dół zbocza. Jakoś wcale nie schodziło się łatwiej na dół niż poprzednio wchodziło pod górę. Co prawda nogi same chętnie leciały do przodu ale w tych ciemnościach gdzie co chwila można było się potknąć o niewidoczne korzenie, kamienie i leżące gałęzie, przewróćić się skręcić kostkę albo i wybić bark to nie wydawało się zbyt kuszącym rozwiązaniem. No i były jeszcze te cholerne pułapki. Jedną znalazł osobiście gdy już zrezygnował z dalszego pozostawania przy bramie. Coś pstryknęło, usłyszał świst i poczuł uderzenie w pierś jakie zmiotło go jak zabawkę. Na moment pociemniało mu w oczach i zorientował się, że leży plecami na ziemi i wpatruje się w czarne korony drzew i nieco jaśniejsze, pochmurne niebo nad nimi. Oberwał. Od napiętej gałęzi.

Oberwał ale pozbierał się i wstał. Znów schodził na dół. Został co prawda przy bramie ale jak tak pochodził, pokrzyczał i przy okazji przyjrzał się bliżej scenerii musiał niejako zrewidować swój pierwotny zamiar. Tamci nie mieli ochoty wychodzić więc musiałby podejść bliżej. Na tyle blisko aby znaleźć się na krawędzi lasu może nawet musialby wyjść na otwartą przestrzeń aby znaleźć się odpowiednio blisko jak na swoje potrzeby. Ale wówczas było spore ryzyko, że wejście w którąś z plam światła jakie biły od płonących strzał wbitych w ziemię, drzewa albo zwyczajnie leżące na ziemi.

Jakby tego było mało to tamtych chroniły solidne blanki murów. Owszem widział aurę światła zza murów gdy tamci podpalali kolejną strzałę i puszczali ją na przedpole. Ale nie samych łuczników. Tych nawet w dzień byłoby pewnie trudno dojrzeć póki byli za murami. Wystawiali tylko strzały przez wąskie strzelnice i strzelali. Więc zrezynował i postanowił wrócić do obozu. Powrót nie całkiem poszedł mu bezproblemowo przez tą cholerną gałąź no ale ostatecznie wrócił. Widział już przyzywający blask ogniska tam w dole gdy zszedł dostatecznie nisko wzgórza. W końcu swoim brzęczącym, metalicznie pancerzem zaalarmował któregoś z żołnierzy stojących na czujce. Ale po chwili niepewności chyba go rozpoznał i puścił dalej. Widocznie obozowicze zachowali czujność nie wiedząc kto może ich odwiedzić w nocy.

- Usiądź Anthon, zaraz się tobą zajmę. - powiedziała Jana ciepłym łagodnym głosem. Ale widział, że zielarka ma pełne ręce roboty. Tak samo jak Sebastian od łowców który też widocznie się znał na takich sprawach. Przy ognisku siedzieli półnadzy żołnierze jacy zdążyli wrócić przed nim. Wyglądali równie kiepsko jak on. Zmęczeni, brudni i ze świeżymi bandażami. Oddychali ciężko sinymi od uderzeń żebrami, próbowali się ułożyć wygodniej aby nie urazić zranionej ręki czy nogi. Palili skręty, pili wino z kubków i próbowali coś zjeść. Przy ognisku leżała na posłaniu śledcza. Wyglądała jakby spała w ubraniu. Jej czarne włosy rozpostarły się czarną aureolą na małym jaśku. Czoło miała obwiązane grubą przepaską bandaży. Nią widocznie zielarka też zdążyła się już zająć.

- Gdzie reszta? - Oswald podszedł do ciężkozbrojnego pawężnika i podał mu mały, mosiężny kubek z winem. Ale był ciekaw jakie wieści z góry przynosi zakapior.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 02-05-2021, 18:38   #95
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Opuszczona twierdza, której nikt nie remontował od wieków, nie była taka niedostępna, jak się wydawało w pierwszej chwili. Ząb czasu ponadgryzał ją tu i ówdzie, a jedno z tych miejsc było na tyle dostępne, że można było z niego skorzystać i dostać się do środka (zapewne) bez wiedzy tymczasowych gospodarzy.

- Jeśli się uda - Karl szepnął do Jensena - to złożymy im wizytę. Przy odrobinie szczęścia pozbędziemy się części straży.

Powoli, ostrożnie, ruszył w kierunku, gdzie - jak im się wydawało - znajdowała się brama. Miał nadzieję, że widzenie w ciemności ułatwi mu życie.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-05-2021, 10:40   #96
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

- Rozdzieliliśmy się - odpowiedział Anthon. - Miałem plan, ale niestety chuj go strzelił i na figę wyszedł. Nim zrewidowałem swoje poglądy i opcje było już zbyt późno by ich dogonić. Zbytnie ryzyko, że bym skończył SAM w jakiś wnykach. Więc wróciłem. Karl z chłopakami szli szukać jakiegoś wyłomu czy miejsca gdzie można się po linie dostać. W sumie nie dogadaliśmy co zrobią gdy to znajdą, ale zakładam, że wrócą tu.
Anthon rozejrzał się czy nikt nie jest blisko i zniżył głos
-Jana, słuchaj mnie dziewczę drogie… Mam sekret ważny do zdradzenia. Osobisty. Prawdopodobnie okaże się istotny w ciągu najbliższych dni. Moi chędożeni przełożeni zakazali mi go zdradzać poza bezpośrednią groźbą śmierci i mieli ku temu swoje powody.- zrobił krótką pauzę aby dać jej zrozumieć - Więc… przyrzeknij, że jeśli sytuacja mnie nie zmusi aby samemu się wydać to zachowasz dla siebie co powiem… a przed Karlem powiedzmy, że pół roku od dziś. Potem możesz mu wszystko opowiedzieć jeśli będziesz chciała. Nie chcę między wami, gołąbeczki, stawać ością nieszczerości. - znów zrobił pauzę na moment
- To jak będzie, Śliczna? Mogę na ciebie liczyć?

// jeśli się zgodzi //

Anthon wyciągnął z plecaka tubę z dokumentami, a z niej swój glejt magistra złotego kolegium
- Jestem magiem szkolonym w Altdorfie. - zatrzymał się na chwilę z satysfakcją obserwując jej niedowierzanie. Zawsze sprawiało mu frajdę rzucenie komuś tego w twarz, choć teraz wyjątkowo starał się tego nie “rzucać”

- Trochę naskrobałem w kolegialnej polityce kilka miesięcy temu i ta wyprawa jest dla mnie zesłaniem-z-częściowego-wyboru aby sprawy ucichły. To nie ważne teraz. Ważne jest to, że jestem diablo dobrym magiem i jak będzie potrzeba to zacznę ciskać pociskami wrzącego srebra i innymi numerami. I tu problemem stają się łowcy. Jakbyś była świadkiem tego i ci zaczęli by się rzucać potrzebuję cię abyś ich powstrzymała, albo przynajmniej spróbowała powstrzymać przynajmniej do momentu jak skończę zabijać kultystów… mogę na ciebie liczyć? W sytuacji gdy musiałbym się ujawnić wolałbym nie musieć oglądać się za siebie czy zaraz jeden z nich nie zdzieli mnie toporzyskiem przez potylicę.
 
Arvelus jest offline  
Stary 15-05-2021, 16:57   #97
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 34 - 2519.X.12; zmierzch

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; mur Bastionu
Czas: 2519.X.12 Backertag (4/8); zmierzch
Warunki: na zewnątrz ciemno, granat nieba; umi.wiatr, zachmurzenie, b.mroźno


Karl



~ Tam są sukinsyny. ~ szepnął cicho myśliwy z arkebuzem wskazując ruchem głowy przed siebie i ku górze. Po krótkiej chwili zastanowienia przystał na wersję Karla aby spróbować szczęścia w wieżą bramną. Przynajmniej mniej więcej wiedzieli gdzie się ona znajduje. Wystarczyło się trzymać muru po swojej prawicy i iść przed siebie. To powinno się prędzej czy później wrócić w okolice wieży z bramą wjazdową. I po kilku nerwowych kawałkach rzeczywiście w ciemnościach zamajaczyło coś ciemniejszego. Jakaś gruba, pionowa krecha czerni czarniejszej niż nocne, pochmurne niebo. To mogła być któraś z baszt. A jak podeszli jeszcze bliżej to okazało się, że to ta do jakiej zmierzali.

Tamci musieli się czuć dość pewnie. Bo chociaż za bardzo nie było ich widać to było słychać ich przyciszone głosy, kroki albo odgłos używanych drzwi. Widocznie dalej byli gdzieś tam na murach albo w wieży przy bramie i przede wszystkim filowali na przedpole wieży. Tam gdzie niedawno rzeczywiście dotarły połączone siły łowców i wolfenburskiej ekspedycji.

Sytuacja do zaatakowania wydawała się znacznie łatwiejsza niż od zewnątrz murów. Nie mniej nie znaczyło to, że jest łatwa. Nocna, jesienna ciemność pochmurnej nocy rozmywała sylwetki na blankach. Zlewały się z czernią murów. Właściwie jedynie jak któraś wyglądała przez dziurawe zęby murów widać było górę czarnej sylwetki na tle nieco jaśniejszego nieba. Ale raczej nie było co liczyć, że tak się wystawią do strzału wszyscy czy chociaż część na raz. Zwykle jeden przechodził murami albo zatrzymywał się aby wyjrzeć na przedpole.

Nie było też łatwo dostać się na same blanki. Oczywista droga wiodła przez wieżę. Schody na górę powinny być wewnątrz niej lub tuż obok niej. Można było jeszcze użyć lin z hakami jakie mieli łowcy. Ale trzeba było się liczyć z tym, że metaliczne uderzenia haków i kamień zwróci uwagę strażników. Albo cofnąć się do którejś z sąsiednich baszt i spróbować dostać się tamtędy. O ile nie były zablokowane na dobre i była jakaś droga na górę. Jak tak to była szansa dotrzeć blankami w pobliże bramy.



Anthon



W obozie, przy ognisku humory nie były zbyt dobre. Praktycznie wszyscy co wrócili z góry byli poranieni. A nic nie było wiadomo co się dzieje z Karlem, Jensenem i z tymi co z nimi zostali. Z nocnych ciemności nie było słychać żadnych krzyków ani odgłosów walki. Ale napięcie nie ustępowało. Oswald przyjął spokojnie słowa Anthona. Pokiwał łysą głową i ponuro splunął do ogniska. Po czym odszedł i z równie ponurą determinacją zaczął ostrzyć swój dwuręczny miecz. Pewnie aby się czymś zająć na tym czekaniu. Za to Jana o wiele mniej spokojnie zareagowała na słowa magistra z kwadratową szczęką. Właściwie to była przerażona.

~ Co ty chcesz zrobić Anthon?! Prosze cię, nie rób głupstw! Co ja niby mam zrobić sama jak oni zaczną coś robić bo ty coś zaczniesz robić? Jestem tylko zielarką. Przemyśl to jeszcze proszę. Może po prostu z nimi porozmawiaj. Uprzedź ich. Przecież jesteśmy po tej samej stronie. Tam na górze jest Karl i ten ich strzelec. A ich oficer oberwała tak samo jak ty i reszta. ~ zielarka szeptałą nerwowo obawiając się zamiarów Anthona. Próbowała przemówić mu do rozsądku nie do końca zdając sobie chyba sprawę co on właściwie zamierza. Ale w razie bezpośredniego starcia raczej nie było co liczyć na wsparcie szczupłej i nieuzbrojonej zielarki z kilkoma zawodowymi żołnierzami pod wodzą takiego mięśniaka jak Oswald. Z ludzi Karla był jeszcze Igor ale on balansował na granicy życia i śmierci więc nie było co na niego liczyć.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 15-05-2021, 23:14   #98
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

-Nie planuję nic konkretnego w tym momencie. Tylko przygotowuję opcje. Nie chcę abyś próbowała ich siłą powstrzymać. Liczę, że same słowa choćby dadzą mi kilka, może kilkanaście sekund spokoju gdyby sytuacja wymusiła abym coś zrobił. Może Adolphus by żył gdybym wtedy miał przygotowany teren… Absolutnie nie próbuj ich zatrzymać siłą, a gdyby oni mieli zamiar użyć siły to zejdź im z drogi, tylko może mnie ostrzeż, że mam wrogów i przed twarzą i za plecami… i wierzaj mi Jana… wiem doskonale jak twardogłowi oni potrafią być. Gdybym nie miał z nimi wcześniej do czynienia może nawet bym im powiedział co teraz tobie powiedziałem, ale mamy wtedy szansę mniej więcej pół na pół, że mi nie uwierzą, stwierdzą, że glejt ukradłem czy podrobiłem i że jestem w zmowie z tymi w Bastionie…. Nie wszyscy tacy są, ale część jest...

- Z czymkolwiek ponad moją włócznią wstrzymam się do momentu gdy okaże się to niezbędne i modlę się do Sigmara aby taki moment nie nastał. Naprawdę liczyłem, że na tej wyprawie uda mi się pozostać prostym trepem… - westchnął Anthon smutno

- A co z Deaccher? - zapytał już normalnym głosem. Nie można knuć za długo we własnym gronie gdy szersze grono i tak jest tak ciasne. Budzi to podejrzenia, choć na daną chwilę nikt z łowców chyba nie miał podstaw by się czegokolwiek domyślać - Wyjdzie z tego?

Po rozmowie Anthon przeszedł się jeszcze po obozie. Częściowo z wyrachowania… aby łowcy lepiej poznali jego twarz i widzieli, że jest jednym z nich. Może wtedy się zawahają o oddech dłużej gdy zobaczą go ciskającego wrzącym srebrem… a częściowo ze zwykłej troski. Co jak co ale jak na razie byli towarzyszami broni i chciał wiedzieć w jakim są stanie.

Potem sam się położył. Nie wiedział ile da radę przespać tej nocy, ale potrzebował tego snu… jutro czekał ich ciężki dzień...
 
Arvelus jest offline  
Stary 17-05-2021, 14:11   #99
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tych, co współpracowali z kultystami, nie było zbyt wielu i mury twierdzy nie były obsadzone. Przynajmniej nie wszędzie. I wyglądało na to, że pewni siebie obrońcy nie pomyśleli nawet o tym, by ktoś pilnował wewnętrznego dziedzińca.

Dotarcie do wieży bramnej było utrudnione tylko przez jedną przeszkodę - panującą, pogłębiającą się co chwila ciemność.
Z drugiej strony - ta sama ciemność ułatwiała życie nieproszonym gościom, którzy do celu dotarli niezauważeni. A dotarli nie po to, by obejrzeć wszystko i odejść.

- Przybyliśmy, zobaczyliśmy, pora dokończyć to, po co przyszliśmy - powiedział cicho Karl. - Wchodzimy normalnie, po schodach. Nie mogą się nas spodziewać, więc ich zaskoczymy. Nawet jeśli mają przewagę liczebną, to zaskoczeni nie stawią zdecydowanego oporu. Zabijemy kogo się da i zajmiemy wieżę zanim tamtym przybędą posiłki.
- Idę pierwszy
- dodał, ruszając po cichu w stronę schodów.
 
Kerm jest offline  
Stary 23-05-2021, 12:00   #100
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 35 - 2519.X.12; zmierzch

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; obóz u podnóża góry
Czas: 2519.X.12 Backertag (4/8); zmierzch
Warunki: na zewnątrz ciemno; umi.wiatr, zachmurzenie, b.mroźno


Anthon



Ból w świeżo odniesionych ranach nie pozwalał zasnąć. Tak samo jak emocje jakie przyniósł ze sobą krótki wypad w pobliże pradawnej górskiej twierdzy. No i była jeszcze świadomość, że w pobliżu, przy ognisku są łowcy czarownic. Z drugiej strony podróżowali przecież razem i razem jadali posiłki przy ogniskach przez cały poprzedni tydzień. I jakoś Deacher ani jej ludzie nie wzięli się za robienie porządków z czarownikiem. A śledcza mówiła tak jakby zdawała sobie sprawę albo chociaż podejrzewała, że Anthon posiada zdolności magiczne. No i były jeszcze słowa zielarki jaka siedziała na omszałym pniu w tym małym obozie.

- Przestań się zgrywać na męczennika Anthon. Masz im coś do powiedzenia to im to powiedz i nie zasłaniaj się kobietą. - powiedziała może pod wpływem impulsu a może od tego nerwowego oczekiwania na powrót reszty towarzyszy. Ale powiedziała zaskakująco twardo, wręcz z irytacją na takie zagrywki.

- Jak i tak zamierzasz rzucać jakieś czary czy co tam to chyba i tak się o wszystkim dowiedzą. Więc może po prostu sam ich uprzedzisz co zamierzasz a nie liczysz, że ja cię wyratuję jak będzie już za późno. - prychnęła wyraźnie niezadowolona rolą jaką przewidział dla niej Anthon w swoim planie jaki jej właśnie przedstawił.

- Poza tym nie słyszałam jeszcze o łowcach czarownic co by się wahali wziąć zrobić porządek z jakimś czarownikiem gdy wiedzieli, że jest czarownikiem. Gdyby coś do ciebie mieli to już by cię tu z nami nie było. Mieli cały tydzień aby się z tobą rozprawić gdyby chcieli. - rudowłosa mówiła przyciszonym ale jednak dobitnym tonem wylewając z siebie irytację na takie zachowanie towarzysza Karla.

- A śledcza nie wiem. Uderzyła się w głowę. Rany głowy zawsze są niebezpieczne. Na razie jest nieprzytomna. Może się obudzi za godzinę. Może rano. A może nigdy. Nie wiem na tą chwilę. Trzeba poczekać. - powiedziała jakby na uspokojenie i powrót do w miarę neutralnego tematu. Spojrzała na czarnowłosą liderkę łowców czarownic jaka leżała nieruchomo na posłaniu w pobliżu ogniska. I na tym rozmowa się skończyła. Ona usiadła na pniu przygotowując jakieś mikstury a on próbował zasnąć w tą zimną, mroczną noc.



Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; brama bramna
Czas: 2519.X.12 Backertag (4/8); zmierzch
Warunki: na zewnątrz ciemno, granat nieba; umi.wiatr, zachmurzenie, b.mroźno


Karl



W ograniczonej przestrzeni wewnątrz wieży broń ręczna wydawała się mieć większe zastosowanie niż zasięgowa. Zwłaszcza jak zapowiadała się walka wewnątrz pomieszczenia. Dlatego Jensen zarzucił swój arkebuz na plecy a w dłoń ujął miecz i pistolet. Podobnie postąpili jego żołnierze odkładając kusze i łuki na rzecz mieczy, szabel i tasaków. Tylko oni mieli jeszcze tarcze do dyspozycji.

Wadą klatki schodowej czy raczej celowym zamysłem projektanta było to, że była wąska. Od biedy mogły się tam minąć dwie osoby przy obopólnej współpracy w tym manewrze. Ale gdy była mowa o walce to tak naprawdę jedna osoba w zupełności blokowała drogę. Dlatego napastnicy musieli iść po kolei. Schody były oświetlone pochodniami więc nie musieli obawiać się ciemności. Na samym czele szedł Karl, za nim Alex i raniony przez pułapki Manfred. Potem Jensen i jego ludzie.

Zaskoczenie udało się napastnikom w pełni. Co prawda wbiegający pierwszy Karl widział, że obrońcy musieli usłyszeć ich kroki na schodach jak i same otwierane drzwi ale widocznie nie spodziewali, że to ktoś obcy. A do tego z obnażonym mieczem. Pierwszego strażnika Karlowi udało się wyłączyć z walki prawie od razu. Siekł go mieczem a tamten nie zdążył nawet wyjąć swojego. Padł z wrzaskiem bólu i zaskoczenia na posadzkę podłogi a Ostlandczyk mógł ruszyć na następnego. Ten zdążył już jednak rzucić łuk i wyjąć swój oręż więc walka zaczęła się na dobre.

Przez drzwi na schody wbiegli już Alex i Manfred a zaskoczeni strażnicy nie bardzo mieli ochotę walczyć. Raczej chcieli dać dyla może aby ochłonąć z zaskoczenia a może aby w ogóle dać dyla. W wieży zrobiło się ciasno, tłoczno i głośno gdy wszyscy zaczęli na siebie krzyczeć, pokrzykiwać, jęczeć z bólu gdy ktoś oberwał a broń stukała o tarcze i pancerze albo broń przeciwnika. Wydawało się, że napastnicy zdobędą wieżę dzięki zaskoczeniu i chwilowej bezwładności przeciwnika ale wówczas pojawił się on.




https://news.toyark.com/wp-content/u...Knight-032.jpg


- Na nich psie krwie! Zgnieść ich! Zgnieść jak pchły! - wrzasnął potężny rycerz w potężnej zbroi. I jako jedyny z obrońców stawił poważny opór napastnikom. Całkiem skuteczny. Jednym cięciem miecza rozpłatał Manfreda. Ochroniarz Karla wrzasnął przeraźliwie gdy chlusnęła czerwona jucha z jego brzucha i upadł na podłogę. Jego pan nie miał czasu ani możliwości sprawdzić czy ten tylko oberwał czy już całkiem po nim. Czarny rycerz zajął się nim osobiście. Gdy Karl robił unik pancerna pięść rycerza trafiła go w twarz łamiąc mu nos i odrzucając na ścianę po jakiej się osunął. Uderzenie zamroczyło go na chwilę, że wypuścił miecz z ręki. A na jego miejsce wskoczył Jensen z mieczem i pistoletem. Oraz jeden z jego żołnierzy którzy dotąd nie mieli miejsca aby w tym tłoku gdzieś się wpasować. Dopiero gdy zabrakło Karla i Manfreda zrobiło się miejsce.

- Dalej chłopcy! Za Sigmara! - zdążył krzyknąć strzelec nim zaczął pojedynek z opancerzonym wojownikiem. Przykłady jakie dawali dowódcy podziałał na żołnierzy obu stron. Alex i żołnierze Jensena walczyli zażarcie tak samo jak strażnicy którzy otrząsnęli się już z zaskoczenia i widząc jak rycerz świetnie sobie radzi dołączyli do niego próbując odzyskać panowanie nad górnym poziomem wieży. W tym czasie chwilowe zamroczenie po ciosie zeszło z Karla. Wciąż krwawił obficie z rozbitej twarzy ale właściwie nic mu nie było. Chwilowo plecy sojuszników oddzielały go od rycerza i jego strażników.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172