Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-11-2020, 12:10   #11
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Anthon otworzył szerzej oczy kiedy dotarło do niego, że paser naprawdę chce mu zaoferować tylko 50 koron za te miecze, a nie zapędził się zbyt w targach. Westchnął ciężko.
- No to nie robimy, cholera, interesu.

Kurtze odwrócił się i wymaszerował. Z początku wykidajło zastąpił mu drogę, ale szybko z niej zszedł. Wyglądało to jakby schodził z drogi dyliżansowi.

~ * ~

Anthon wracał z ratusza niezadowolony. Miał przeczucie. Może nawet nekromantę tam mieli, czy coś… ale przeczucie to za mało i za załatwienie sprawy oferowali jałmużnę. Cholerne miasto, cholerny czarny rynek, cholerni urzędnicy, cholerny dzień…
- Cholerne psie gówno!
zaklął Anthon, tym razem na głos, gdy się poślizgnął i prawie przewrócił właśnie na psich odchodach.
- Dosyć. Wynoszę się stąd i nie wracam. Mam to gdzieś, niech wszyscy idą do diabła i się udławią.

~ * ~

Anthon wrócił do drużyny niedługo potem
- Nie ma co się wygłupiać z cmentarzem. Praktycznie chcieliby aby zająć się tym za dobre słowo. Ale mam dla ciebie prezent - Kurtze uśmiechnął się do Karla, ale był to uśmiech szkaradny i bardziej przynoszący na myśl rekina niż jakiekolwiek pozytywne odczucia. Zaprezentował mu wspaniały długi miecz który wcześniej zrobił.
- Kupiec który miał go ode mnie przygarnąć stwierdził, że mnie w chuja zrobi, albo może myślał, że zdesperowany jestem i przyjmę pokornie jak mi w gębę splunie i jeszcze mu podziękuję. Więc kazałem mu iść do diabła, a ostatecznie… na tej wyprawie pewnie kilka razy sobie uratujemy życia. Więc wolę abyś był jednak diablo skuteczny w ratowaniu mojej dupy.
 
Arvelus jest offline  
Stary 04-11-2020, 19:24   #12
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 04 - 2519.IX.09; południe

Miejsce: Ostland; pogórze na pn od Zamek Lenkster; dzicz
Czas: 2519.IX.09 Festag (8/8); popołudnie
Warunki: szum wiatru, jasno, pogodnie, ziąb, umi.wiatr


Wszyscy



No i się zrobiła jesień. Już tak bez żartów. Dni powoli robiły się coraz krótsze. Deszcz też zdawał się zdobywać przewagę nad słonecznymi momentami. Nie było jeszcze tak strasznie. Jak się siedziało w karczmie albo chociaż chałupie. Nawet najnędzniejszej. A i o jedne i o drugie było coraz ciężej. Podobnie jak drogi. Niby w porównaniu do Reiklandu czy zachodnich prowincji Imperium jakie przejechał Anthon by dotrzeć tutaj na wschodnie kresy to tutejsze rozjeżdżone coś na zachodzie nikt nie śmiałby nazwać drogą. No ale były. A teraz nawet z tym było trudno.

Zaczęło się też niezbyt dobrze. Od szukania ten drogi która wedle zapisków znalezionych w Zamku Lenkster powinna biec wzdłuż rzeki. Rzekę znaleźli dość łatwo. Właściwie przebiegała obok zamku i podzamcza więc wcale nie trzeba było jej szukać. Wystarczyło iść wzdłuż niej. A potem jakieś pół tygodnia w górę nurtu nim trzeba było odbić od niej i wjechać w góry. No ale tam powinna być jakaś stanica, wieża strażnicza czy coś takiego. Niemniej tak to wyglądało na zapiskach. Sprzed tysiąca lat. Tak mniej więcej.

O ile rzekę rzeczywiście znaleźli bez problemu to gdy darowali sobie grzebanie po cmentarzach za tak nędzne grosze to zaczęli szukać tej drogi. I tak im zeszło jakieś dwa dni. Nie było niczego gdnego miana drogi przy tej rzece. A ta co była prowadziła do jakiejś wioski przy skraju lasu i tyle. Nic co by mogło wieść gdzieś dalej na północ ku górom. Może i jakieś dziesięć wieków temu był tu pełnowymiarowy trakt. Ale obecnie to nic z niego nie zostało. W końcu kierowani przez miejscowych i przy pomocy Allif udało się znaleźć przesiekę którą dało się wjechać w mroczny i wilgotny las i jechać wzdłuż rzeki. Ale jak nie grzęzawisko to oberwanie pogody. Więc ponure mury Lenkster dopiero na dobre zniknęły im z oczu gdzieś trzeciego dnia, już prawie w połowie tygodnia. Dopiero wtedy tak można było uznać, że ruszyli z miejsca.

A jak ruszyli to z każdym postojem i dniem okolica robiła się dziksza, pagórków było więcej, były coraz wyższe, osad, dróg i zajazdów robiło się coraz mniej. Coraz rzadziej spotykali innych podróżnych. Coraz częściej musieli obozować i nocować pod gołym niebem i korzystać z własnych zapasów zabranych na drogę zamiast z możliwości jakie dawał list żelazny.

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Anthon co był człowiekiem miejskiego zgiełku i cywilizacji kiepsko zniósł tą podróż. Dostał jakiejś gorączki, kiepsko się wysypiał i łupało go w skroniach. Podobnie zrzędliwy zrobił się ich wolfenburski woźnica, Adolphus. Chociaż ten nie ukrywał, że strasznie cieszyło go pozbycie się Jaruhy z ich składu. To go chyba pocieszało, że “stara jędza” została gdzieś tam w zamku czy co. Można było tylko mieć nadzieję, że dopadło ich tylko jakieś przeziębienie a nie coś poważnego. Manfred, Jana i Alex też byli z tego powodu nie w sosie. Chociaż nie aż tak jak magister metalu. Wydawało się, że tylko na Karlu, Igorze i elfce ta pogoda i bezdroża nie robią wrażenia. Przynajmniej na razie.

I po części trochę dlatego rozjechała im się rachuba “3-4 dni drogi”. Opis niby nie budzący wątpliwości. Ale pewnie chodziło o podróż drogą właśnie a niekoniecznie przez takie bezdroża przez jakie jechali. To mogło zająć więcej czasu i wysiłku. Dzisiaj od rana był dzień dobrych bogów, Festag, więc jechali już prawie tydzień. Ale patrząc na odległość jaką przejechali wzdłuż rzeki czy raczej czegoś co coraz bardziej przypominało wartki, górski strumień, to chyba właśnie się zbliżali do tego limitu “3-4 dni drogi”. Dziś o świcie obudził ich deszcz. Kolejny. Teraz to już jak był dzień bez deszczu to był istny dar niebios. I chociaż dzisiaj przestał padać nim pozbierali się by ruszać dalej to jednak pozostawił po sobie błoto, kałuże i grząskie podłoże jakie wciągało koła i kopyta. Ale potem się rozchmurzyło i nawet zrobiło się słonecznie. Chociaż to już nie te słoneczne dni lata i ta jesienna wilgoć czyniła dzień dość chłodnym. Ale jak się ktoś opatulił ciepło to nawet było całkiem znośnie.

No i gdzieś od rana, jak się rozpogodziło i jakoś mgły nie było zbliżali się do jednego ze wzgórz. Godzina po godzinie. A to wzgórze właściwie niczym się nie różniło niż te co mijali do tej pory. Ale ponad drzewami coś się wybijało. Jakaś pionowa krecha. Tak to rano wyglądało. Teraz gdy było już po południu i trzeba było zacząć szukać miejsca na rozbicie obozu to ta krecha powoli nabierała kształtów wieży. Czyżby to ta strażnica o jakiej wspominały zapiski? Dzisiaj już tam nie było sensu się pchać ale jutro powinni tam chyba dojechać. Tak patrząc po samej odległości. Nie wiadomo co tam po tych pagórkach i lasach kryło się pod powierzchnią leśnego matecznika.

No i wyglądało na to, że jednak coś się kryje. Coś niezbyt przyjaznego. Po całym tygodniu jazdy z dala od rejonów patrolowanych przez wojsko czy choćby strażników dróg nie było dziwne, że coś można spotkać nieprzyjemnego. Teraz też najpierw kuce zastrzygły nerwowo uszami. Potem zarżały zaniepokojone.

- Coś się zbliża. Z lasu. Coś głośnego. - Allif powiedziała cicho do towarzyszy na wozie. Po chwili Karl też to usłyszał. Jakieś jakby piski czy okrzyki. Odgłos łamanych gałęzi. Tak, coś się zbliżało. I nie zależało temu czemuś na dyskrecji. Zresztą zaraz i reszta też usłyszała te podejrzane dźwięki. Zbliżało się szybko, mieli parę chwil by się przygotować.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 05-11-2020, 15:45   #13
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie dało się ukryć - wybrali się na poszukiwanie Bastionu ładnych parę miesięcy za późno. Deszcze były dokuczliwe, ale wyglądało na to, że jeszcze trochę i nadejdzie zima. A wtedy prędzej zamienią się w stado bałwanków, niż odnajdą zaginioną twierdzę Falkenhorstów.
Tego jednak Karl nie zamierzał mówić, bowiem lepiej było dzielić się optymistycznymi przemyśleniami, niż zasiewać pesymizm w sercach współtowarzyszy poszukiwań.

- Jak dotrzemy do tej strażnicy - powiedział do siedzącej obok niego Jany - to zrobimy ze dwa dni odpoczynku.
- Doprowadzimy się do porządku, podsuszymy - przytaknęła dziewczyna. - Oby się tam ostał kawałek choćby dachu.
- Skoro wieża stoi, to i ten kawałek dachu się znajdzie
- zapewnił Karl.
Nie musiało to być prawdą, ale było dość prawdopodobne.

Ale nocleg, nie będący biwakiem pod gołym niebem, był daleko, natomiast znacznie bliżej znalazło się COŚ. Na tyle głośne coś, ze można było przygotować się na przybycie potencjalnego niebezpieczeństwa.
- Z wozów! - polecił Karl, nakazując tak stanąć, by wozy oddzieliły wszystkich od potencjalnych napastników. - Nie strzelać bez rozkazu.
 
Kerm jest offline  
Stary 09-11-2020, 14:08   #14
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Anthon jechał na wozie zawinięty w koc. Kichał i smarkał więce chyba niż przez całe życie. Drażniło go to. Cóż… z drugiej strony mógł się pocieszać, że od początku tej podróży marudził i narzekał tylko dwa razy. Raz od wyruszenia aż do zamku Lenkster i drugi raz od opuszczenia zamku Lenkster do teraz. Więc to chyba dobry wynik jak na wielotygodniową podróż!

Co jakiś czas zaglądał do swoich ksiąg. Jedna z nich tyczyła geografii i on sam też dokształcił się w tej dziedzinie przed wyruszeniem te tygodnie temu.

W razie czego to z książką i zaklęciem (zdawane na 3 po udanej inwokacji) zdaję testy geografii i historii na 70, nie licząc aktualnej kary za stan chorobowy

Przynajmniej nie musiał już maszerować i nieść wszystkiego na własnym grzbiecie i do snu w czasie jazdy też się szybko przyzwyczaił. A spał dużo i dużo śnił o dawnych chwałach i sukcesach. Jak zarabiał krocie na sprzedawaniu swoich wyrobów i nie potrzebował żadnego pasera, tylko możni sami przychodzili po jego produkty. Zawsze trochę schodził z ceny. Wspaniały miecz wart dwieście koron sprzedawał za sto osiemdziesiąt, sto dziewięćdziesiąt… i tak to była absurdalna kwota za coś na czego wykonanie potrzebował nie więcej niż pięciu minut, zakładając, że po drodze zrobił sobie przerwę nie herbatę. A tutaj… dno i muł. Prędzej wbije ten miecz gdzieś w polu aby jakiś farmer go znalazł i się zastanawiał. To była zabawna myśl. Nie ważne… obudził go jeden z ludzi Karla.

Anthon trzepnął się w paskudny pysk otwartą dłonią aby ból przepędził zmęczenie. Chwycił swoją tarczę, włócznię, w pochwie i kolczugę. Wszystko zrzucił z wozu po stronie gdzie zbierała się reszta i sam też zeskoczył.

Na chwilę zastygł nasłuchując. Starał się ocenić ile jeszcze mają czasu przed przybyciem cokolwiek-to-miało-być.

Jeśli jest czas to zakładam kolczugę (z pomocą jeśli pozostali sami nie są zajęci), przypinam pas z mieczem biorę tarczę i włócznię i pozycjonuję się gdzieś z przodu. Jak nie to rezygnuję z miecza. Jeśli wciąż nie starczy czasu… zakładam, że na tarczę i włócznię czasu starczy =]

Pozycjonuję się tak aby jeśli okaże się to wróg to móc go dźgnąć gdy przeskakiwać będzie wóz

 
Arvelus jest offline  
Stary 10-11-2020, 01:23   #15
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 05 - 2519.IX.09; południe

Miejsce: Ostland; pogórze na pn od Zamek Lenkster; dzicz
Czas: 2519.IX.09 Festag (8/8); popołudnie
Warunki: szum wiatru, jasno, pogodnie, ziąb, umi.wiatr


Wszyscy



Przy strumieniu było nieco odstępu nim zaczynała się ściana lasu. Bardzo mrocznego i ponurego lasu. Takiego w jakich trzewiach mogło się ulęgnąć czy schować cokolwiek. Zwłaszcza, że cywilizacja dominująca w miastach czy nwet wsiach wokół wykarczowanych pól tutaj zdawała się słabnąć. I właśnie z tego lasu coś miało lada chwila wyjść. Coś co zapowiadało swoje przybycie jakimiś skrzeczącymi, chrapliwymi okrzykami.





- Gobliny. - cicho powiedziała Allif czekając z łukiem i nałożoną strzałą. Zeskoczyła z wozu razem z innymi by chociaż taka prowizoryczna przeszkoda oddzielała ich od tamtej strony. Zwięrzęta parskały nerwowo i strzygły uszami wyczuwając niebezpieczeństwo.

- Jak parę sztuk to damy radę. - Igor stał w swojej kolczudze trzymając miecz w garści i tarczę na drugim ramieniu. Może chciał dodać innym otuchy. Jeśli to były gobliny to te złosliwe pokurcze były dość słabe i tchórzliwe. Atakowały tylko słabszych i gdy miały przewagę. Z kilkoma sztukami siły ich małej karawany rzeczywiście powinny sobie poradzić.

- Gobliny?! O skaranie! Niech Sigmar ma nas w swojej opiece! - zajęczał bojaźliwie Adolphus co był chyba najmniej bojowym elementem ich zespołu. I on i inni zdawali sobie z tego sprawę. Za broń miał tylko nóż za pasem i ciężką lagę którą czasem się podpierał gdy gdzieś szedł w las czy odgarniał krzaki. No ale mógł też komuś nią przyłożyć gdyby było trzeba. Na razie zdając sobie sprawę, że pożytek w walce z niego będzie niewielki razem z Janą próbowali pomóc Anthonowi włożyć jego kolczugę na siebie. Normalnie mógłby sobie sam poradzić ale jak czas naglił to jednak pomoc innych się przydała.

- Tam! - ostrzegła elfka unosząc łuk. Karl też dostrzegł poruszenie krzaków i ruch pomiędzy nimi. Byli już blisko. Ale w półmroku puszczy nadal nie było widać zbyt wiele. Musiało być ich więcej niż kilka sztuk. I zaraz pokazały się na skraju lasu. To rzeczywiście były gobliny. Skrzeczały swoimi piskliwymi głosami, uderzały bronią w tarcze, machały łukami i wykrzykiwały coś do przeciwników. Widocznie były pewne swojej przewagi. No i było ich ze dwa, może nawet trzy razy więcej niż obsady wozów. A może chciały zwrócić na siebie uwagę. Bo gdzieś w głębi lasu, przemykały jeszcze inne kształty. Podłużne i większe. Ale na tyle blisko krawędzi lasu, ze dało się je dostrzec pomiędzy krzakami i drzewami.





To były jakieś paskudne poczwary dosiadane przez gobliny. Dwie albo trzy. Przemykały trochę w głębi lasu jakby chciały obejść karawaniarzy od tyłu gdy większa część stada była od frontu. Wrzeszczeli i straszyli swoją bronią zbierając się na odwagę a może czekając aż ich siły szybkie zaatakują pierwsze. Anthonowi i pozostałej dwójce dało to czas by założyć kolczugę i był gotów do walki jaka miała się zaraz zacząć.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 14-11-2020, 16:34   #16
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gobliny?
Z jednej strony była to zła wiadomość, bowiem trudno było sądzić, że są one przyjacielsko nastawione. Z drugiej... wszak z lasu mogłaby wyskoczyć banda minotaurów.

- Dużo ich - mruknął Karl - ale damy sobie z nimi radę.

Obietnica była złożona nieco na wyrost, ale nieco prawdopodobieństwa w tym zdaniu było. Gdyby odpowiednio szybko udało się przerzedzić szeregi napastników, to z pozostałymi dało by się poradzić.
Pod warunkiem, że w lesie nie czekają kolejne, znacznie liczniejsze grupy goblinów.
Po raz kolejny pożałował, że nie ma z nimi Tladina, który w starciu z bandą kurdupli byłby w swoim żywiole.
- Adolphus, pilnuj, co by nas od tyłu nikt nie zaszedł! - przykazał woźnicy.

- Strzelać! - powiedział, po czym wypuścił strzałę, skierowaną w jednego z przeciwników.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 15-11-2020 o 09:51.
Kerm jest offline  
Stary 15-11-2020, 09:52   #17
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 06 - 2519.IX.09; południe

Miejsce: Ostland; pogórze na pn od Zamek Lenkster; dzicz
Czas: 2519.IX.09 Festag (8/8); popołudnie
Warunki: wrzaski walki, jasno, pogodnie, ziąb, umi.wiatr


Wszyscy



Na sygnał Karla on i trójka łuczników napięła łuki i puściła cięciwy. Pod pogodnym niebem dał się słyszeć świst zwalnianych cięciw i pierzaste posiłku poszybowały łukiem w kierunku odległemu celowi. Cztery strzały zniknęły pomiędzy skrzeliwym przeciwnikiem. Któreś ze strzał obsady ratuszowych wozów musiały trafić bo w pstrokatej gromadzie goblinów powstały jakieś krzyki i zamieszanie. Ale w strzały rozpoczęły też bitwę. Szef goblinów zawył coś bojowo i wskazał swoją włócznią w stronę wozów. Jego pobratymcy zawtórowali mu w tym okrzyku i rzucili się bezładną gromadą w stronę obrońców. A kilku ich łuczników wypuściło swoje strzały zaczynając ten pojedynek strzelecki.

Pierwszą ofiarą po stronie obrońców była elfka. Jedna z goblinich strzał przeszła przez jej lekki, skórzany pancerz i utkwiła pod żebrami. Allif jęknęła boleśnie i by nie upaść chwyciła się wozu. Ale to był dopiero początek walki. Goblińscy piechurzy rzucili się wzdłuż drogi jaką do tej pory jechały oba wozy a z flanki objeżdżały je dwa albo raczej trzy stwory. Raczej trzy. A na ich grzbietach siedzieli goblińscy łucznicy którzy strzelali z pędzących grzbietów… pająków? Tak, wyglądało to coś jak wielkie pająki. Na tyle wielkie by taka chuderlawa sylwetka goblina zdołała się na niej utrzymać.

Początek walki należał do łuczników obu stron. Obie grupy strzelców starały się zmiękczyć przeciwnika zanim dojdzie do bezpośredniego starcia. Na korzyść goblinów przemawiała ich liczebność. Pokraczne sylwetki z wrzaskiem biegły wzdłuż drogi a te może pół tuzina łuczników zostały na skraju lasu ostrzeliwując ponad głowami swoich pobratymców załogę wozu. Ale same wozy nieźle chroniła przed pierzastymi pociskami. Część goblińskich strzał wbiła się w ziemię przed, obok lub za wozami. Albo właśnie w wozy co świadczyło, że pomysł by się za nimi schować nie był taki zły. Gorzej z tymi co strzelali z pędzących pająków. Tym wozy nie przeszkadzały, mieli załogę od flanki stopniowo przebiegając na ich tyły. Ale za to sam las i poszczególne drzewa zasłaniały im widok i część pocisków trafiała w pnie i gałęzie. Ale nie wszystkie.

Zaraz po Allif oberwał Manfred. Prawie jednocześnie oberwał dwoma strzałami od frontu. Stęknął i zachwiał się a przy ranach pojawiły się krwawe plamy. Tak samo jak elfka jednak opanował ból, złamał strzały i ponownie napiął łuk. Zaraz po nim golbliny trafiły Alexa. Najpierw raz a potem drugi raz prawie jednocześnie z elfką. Na szczęście dla elfiej łowczyni drugie trafienie poszło w ramię i było dość powierzchownie. Ale wiejskim ochotnikiem z lokalnej milicji to mocno ruszyły te dwa trafienia. Karla i Igora też trafiły goblińscy łucznicy. Ale na szczęście dla ludzi tym razem kolczugi zatrzymały trafienia nie dając skrzywdzić swoich nosicieli.

Obrońcom wozów też udało się nieco przerzedzić szeregi przeciwnika. Padł jeden z goblińskich łuczników trafiony długą strzałą Karla. Już wystawał mu z gobliniej piersi jakiś odłamek ale strzała z długiego łuku przeszyła go chyba na wylot powalając na miejscu. Był to chyba pierwszy zabity w tej walce. Drugi z łuczników oberwał na samym początku walki na tyle mocno, że odwrócił się uciekł z powrotem w las. Podobnie jak jakiś piechur z tarczą. I jeden z jeźdźców pająków. Wyhamował po trafieniu strzałą swoją bestię i dając sobie spokój z dalszą walką zawrócił ją i pomknął w las chociaż jeszcze był widoczny. Pozostali dwaj jego kamraci dobiegli na jakieś 20 kroków od tyłów wozu i nie zamierzali chyba atakować bezpośrednio zadowalając się strzelaniem w plecy obrońcom. Inne strzały jak trafiły w atakujący, gobliński tłum to nie na tyle by ktoś padł albo zawrócił.

A obrońcy mieli problemów co niemiara. Dokładniej gdzieś ze dwie dziesiątki problemów co już z wrzaskiem i skrzekiem dobiegało do wozów i lada chwila miało dojść do bezpośredniego starcia.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 20-11-2020, 10:12   #18
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Strzały padały wokół. Byli pierwsi ranni. Adrenalina krążyła w żyłach. Anthon był mieszczuchem i nie walczył z zielonoskórymi. Tylko o nich czytał, ale bardziej o orkach jako tych ciekawszych i niebezpieczniejszych. Cokolwiek wiedział o goblinach… teraz nie mógł przywołać tej wiedzy. Nie ważne. Są małe, szybkie, łatwo umierają. Raczej nie mają wygórowanych zdolności penetrcji pancerza, więc powinien być bezpieczny póki go nie otoczą.

Anthon pozycjonował się z przodu. Chcąc ściągnąć na siebie pierwszy impet uderzenia, oraz… by sięgać włócznią tych co będą się wdrapywać na wóz. To będzie moment gdy będą wybitnie podatne, więc albo postanowią wozy obchodzić, albo nadzieją się na jego włócznię… przynajmniej tak wyglądała teoria.

- Dajcie im najpierw wbiec we mnie i kryjcie moje boki jeśli się da! - polecił reszcie wierząc w swój pancerz i umiejętności.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 20-11-2020 o 10:38.
Arvelus jest offline  
Stary 20-11-2020, 15:40   #19
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gobliny... cóż...
Plotki różne krążyły o tych stworzeniach, ale jedna opinia się powtarzała - gobliny atakowały tylko wtedy, gdy miały przewagę liczebną,
W tym przypadku taką przewagę miały i mimo pwnych strat własnych nie zamierzały ustąpić. I na dodatek atakowały całkiem skutecznie. Aż za dobrze jak na gust Karla.
Aż wreszcie doszły do wniosku, że wymiana strzał się nie opłaca...

- Miecze w garść - krzyknął Karl, gdy szaro-zielone kurduple znalazły się tuż przy wozach. - Walczyć parami! - dodał. - Jana, do mnie!

Sam również chwycił za miecz, chcąc zaatakować pierwszego goblina, jaki się do niego zbliży.
 
Kerm jest offline  
Stary 21-11-2020, 07:10   #20
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 07 - 2519.IX.09; południe

Miejsce: Ostland; pogórze na pn od Zamek Lenkster; dzicz
Czas: 2519.IX.09 Festag (8/8); popołudnie
Warunki: szum wiatru, jasno, pogodnie, ziąb, umi.wiatr


Wszyscy



- Chy… chyba uciekają… - wysapał zasapany Igor. I chyba miał rację. Wyglądało na to, że te złośliwe, powykręcane kreatury zaczynają uchodzić w stronę lasu jaki je wypluł. Jedne truchtały całkiem żwawo innego wyraźnie oberwały i powłóczyły kończynami pozostawiając po sobie truchła zabitych pobratymców. Ci dwaj łucznicy na tych dziwnych, wielkich pająkach też uszły w mroki lasu chociaż chyba nie ucierpiały w trakcie walki. Tego trzeciego gdzieś wcięło. Ani nie było jego truchła ani nie uchodził z dwoma towarzyszami. Jednak w trakcie walki nikt z obrońców nie miał głowy rozglądać się dalej niż poza czubek własnego miecza. Dopiero teraz.

- Karl?! Nic ci nie jest? - do młodego szlachcica podskoczyła młoda zielarka. Kompletnie stracił ją z wzroku podczas walki. Ale Jana była cała. Trochę ubrudzona od liści i błota. Ale cała. Nie widać było na niej świeżych ran.

- Tak, uchodzą. - mruknęła elfka. Skrzywiła się i skorzystała z okazji by usiąść na krawędzi wozu. Ona z kolei na pewno oberwała. Z brzucha wystawała jej złamana, goblińska strzała. A i jeszcze na ramieniu i udzie widać było świeże rozcięcia. Elfia tropicielka mogła stać na nogach ale była w kiepskim stanie. Właściwie to mało kto wyszedł z tej walki bez szwanku.

- Mam nadzieję, że to już koniec. - Manfred był mokry od potu, krwi i posoki. Można było wierzyć, że nie miał ochoty na więcej. Ledwo stał na nogach. Oparł się ciężko o dwukółkę by łatwiej mu było stać. Też mocno oberwał.

- O bogowie! Co z nimi!? - Jana się zoeirntowała, że na pobojowisku leżą dwa ludzkie ciała. Adolphusa i Alexa. Podbiegła do nich i uklękła sprawdzając ich stan. Z woźnicą było kkrótko. Dogorywał. Już witał się z Morrem. Mamrotał coś pod nosem o swojej żonie i dzieciach żegnając się z nimi na odległość. Igor uklęknął przy nim, łapiąc go za rękę i próbując go pocieszyć w tej ostatniej godzinie.

- Módlcie się! Może się uda go uratować. - Jana szybko sięgnęła po swoją torbę i gorączkowo próbowała zrobić co się dla dla tarczownika z ochotniczej milicji jaki jeszcze dawał nadzieję, że da się go odciągnąć od wrót Morra.

No i byli jeszcze Karl i Anthon. Też nie wyszli z tego starcia cało. Z czego przy Reiklandczyku to Ostlandczyk wyszedł względnie obronną ręką. Któryś z ciosów przebił się przez jego zasłonę z tarczy i mieszcza trafiając tak, że przebił się przez kolczugę godząc go boleśnie. Ale niezbyt poważnie. Spowalniało go to i osłabiało. Ale nie bardzo. Anthon oberwał mocniej. Kilka razy. Trafiano go o wiele częściej ale pancerz i tarcza skutecznie zatrzymały większość trafień. Ale nie wszystkie. Oberwał w plecy. Dukrotnie. Z łuków. Pewnie od tych co cały czas strzelali im w plecy z grzebietów pająków. I jeszcze któryś z goblinów trafił go raz czy dwa pomimo ciężkiej kolczugi jakiej używał. Więc teraz też był w kiepskim stanie.

Walka była gwałtowna i brutalna. Zielona fala natarła na obrońców. Z początku opór stawili im wojownicy z pierwszej linii. Czyli Anthon i Alex. Przyjęli na siebie impet gobliniego uderzenia. Antohna obskoczyło trzech a ochotnika dwóch. Dali czas pozostałym by zmienili łuki na coś stosnowniejszego do bezpośredniego starcia. Właśnie wtedy, jednym z pierwszych ciosów Anthon oberwał od zakrzywnionej szabli goblina jaki ciął go w łydkę, tuż poniżej kolczugi. Alex miał niby dwóch a nie trzech przeciw sobie ale pechowo wcześniej już oberwał z łuków.

Ale zaraz potem w sukurs przyszli im towarzysze. Pod wodzą Karla obrońcy natarli na czoło goblińskiej grupy. Zielonoskórzy mieli ewidentną przewagę liczebną. Ale czy przypadkiem czy to jakaś goblińska chytrość czy przez zwykły chaos atakowali kolejnymi bandami a nie całościowo na raz. Z jednej strony pozwalało to obrońcom jakoś zniwelować ich przewagę liczebną. Z drugiej jednak i tak praktycznie cały czas każdy z obrońców walczył z dwoma czy trzema goblinami. Wiele nie trzeba było by zmusić goblina do rejterady. Jedno, dwa mocniejsze trafienia i skrzeczące pokraki nagle przypomniały sobie, że mają coś pilnego do załatwienia w lesie. Ale zaraz na miejsce tego co ubył zastępował kolejny. Walka ważyła się więc dość długo.

Zwłaszcza, że gdy tylko zwarli się po całości obrońcy ponieśli kolejne straty. Już wcześniej ciężko ranny Alex padł pod ciosami goblinów. Zdołał akurat zranić swojego przeciwnika by ten zrejterował ale kolejny trafił go pod żebra swoją maczugą i powalił go na błotnistą ziemię. Zaskrzeczał coś ze złośliwej uciechy i skoczył na kolegów powalonego obrońcy.

Zaraz potem oberwała już ranna wcześniej elfka. Raz, i drugi. Sapnęła ciężko walcząc na raz z dwoma goblinami. Ale widocznie była lepszą łuczniczką niż włóczniczką bo odskoczyła do tyłu unikając swoich napastników. Pechowo dla Adolphusa ci doskoczyli do niego nie mogąc nadążyć za zwinną elfką.

- Co robisz głupia! - krzyknął przerażony woźnica któremu dotąd udawało się razem z Janą unikać walki. A teraz nagle miał przeciwko sobie dwóch goblińskich napastników. Wkrótce trzech. Oberwał raz i drugi. Zachwiał się, jęknął wywołując złośliwe chichoty napastników którzy go już otaczali prawie z każdej strony. Byli już pewni zwycięstwa. A nikt z pozostałych kolegów nie mógł przyjść mu w sukurs, Alex już leżał powalony a każdy z pozostałych walczy ze swoimi przeciwnikami. Allif próbowała mu pomóc. Trafiła jednego z goblińskich włóczników z łuku. Na tyle mocno, że dla tego był to zbyt wiele, zachwiał się ze strzałą jaka bez problemu przebiła się przez jego mizerny pancerz i zaskrzeczał boleśnie. Po czym odwrócił się i zaczął uciekać w stronę zbawczej ściany lasu. Ale to już nie mogło pomóc wolfenburskiemu woźnicy. Oberwał raz, drugi, trzeci i z agonalnym okrzykiem zwalił się na ziemię.

Ale to był jeden z ostatnich sukcesów goblińskich napastników. Pozostali obrońcy stawili twardy opór i chociaż chwiali się, krwawili i słabli to wciąć trwali w swoim oporze. Straty były dla goblinów chyba zbyt wielkie. Od jakiegoś czasu to ten czy tamten umykał spod mieczy, toporów i włóczni obrońców by nie zakończyć pod nimi na dobre. Zastępowali go kolejni ale właśnie ci kolejni zaczęli się kończyć. Chociaż ci pod koniec to już mieli włócznie i tarcze a tam pod lasem wciąż stało ze trzech łuczników to jednak chyba mieli dość. W pewnym momencie uciekł o jeden goblin za dużo i jego pobratymcy też rzucili się do ucieczki. Na pobojowisku zostało kilka goblińskich trucheł. Tam pod lasem też chyba leżało ze dwóch. Spora część tych co uchodzili do lasu musiała wcześniej oberwać. Ale i poszukiwaczom zaginionej twierdzy dali się mocno we znaki. Bez szwanku wyszli tylko Jana co nie brała udziału w walkach i młody Rurykowicz który co prawda został trafiony ale na szczęście dla niego nie na tyle by te trafienia coś mu poważnego zrobiły. No i Karl był jeszcze względnie cały.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172