Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-11-2020, 19:47   #21
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gobliny ponosiły straty i w końcu straciły ducha walki, a to zaowocowało rejteradą zielonego paskudztwa.
Niestety okazało się, że dla Adolphusa zrobiły to nieco zbyt późno...
Zarówno Jana jak i Karl przyknęknęli przy leżącym woźnicy, lecz umiejętności zielarki nie mogły pomóc umierającemu.
- Wszystko będzie dobrze - zapewniała Jana, trzymając woźnicę za rękę do chwili, gdy Adolphus wydał ostatnie tchnienie.

- Nie jedziemy dalej - powiedział Karl - dopóki nie opatrzymy rannych i nie pochowamy Adolphusa. Jana, ranni to zajęcie dla ciebie - powiedział. - Zacznij od Alexa, potem zajmij się Manfredem. Igor, znajdź jakieś dobre miejsce, chwytaj za łopatę, trzeba grób wykopać.
- Gdy skończysz to zobaczymy, czy nocujemy tutaj, czy kawałek dalej - dodał. - Anthon? Co sądzisz?
 
Kerm jest offline  
Stary 24-11-2020, 20:47   #22
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


To starcie okazało się dla Anthona lekcją pokory. Liczył na więcej po sobie. Liczył, że takie starcie nie byłoby dla niego problemem.

- Kwestia tego, czy chcemy ryzykować czy aby na pewno była to pełna banda. Bo istnieje realna możliwość, że niedługo wrócą, potencjalnie w większej liczbie. Moim zdaniem: pierwsza pomoc i zwijamy się stąd. Preferowalnie godzimy się z niefartem i wracamy do Lenkster, dochodzimy do siebie i próbujemy jeszcze raz. Preferowalnie każdy z nas ma wtedy tarczę jak moja aby strzały nas nie przetrzebiały jak tym razem. W najgorszym wypadku rozbijamy obóz przynajmniej pół dnia drogi stąd, w jakieś defensywnej pozycji na wypadek ataku, bo jeśli mają półkompetentnych tropicieli to łatwo nas znajdą jeśli będą chciały.
 
Arvelus jest offline  
Stary 26-11-2020, 21:00   #23
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 08 - 2519.IX.10; ranek

Miejsce: Ostland; pogórze na pn od Zamek Lenkster; opuszczona stanica
Czas: 2519.IX.10 Wellentag (1/8); ranek
Warunki: szum wiatru, jasno, zachmurzenie, mroźno, d.si.wiatr


Wszyscy



- To ja pójdę znaleźć mu jakieś ładne miejsce. - Igor machnął trzymaną łopatą w stronę jednego z wozów. Nie było tego z wnętrza widać ale wiedzieli, że tam, na tym wozie, leży przykryte pledem ciało Adolphusa. Niestety nie rany okazały się zbyt poważne i zmarł zaraz po walce do końca trzymany za rękę przez Janę i Karla. Nic już więcej nie mogli dla niego zrobić. Tylko pochować. Wczoraj już nie bardzo mieli na to czas, siły i ochoty. Wystarczająco wiele było zajęcia z tymi co przetrwali walkę. Dopiero dzisiaj jak ci co ją przetrwali przetrwali także mroźną i wietrzną noc był czas aby się tym zająć.

- Może znajdę jakiś cmentarz. To by spoczął na poświęconej ziemi. - rzucił jeszcze na odchodzne młody Ruryrkowicz po czym zniknął im z widoku. Igor był jedynym który brał udział w walce i mniej więcej wyszedł z niej bez większego szwanku. Parę zadrapań i tyle. Już kolczuga ucierpiała mu bardziej bo chociaż zatrzymała większość uderzeń to tam i tu ją jednak pogruchotało. Dlatego na niego i na Karla spadły większość nocnych wart. Karl co prawda oberwał ale nie aż tak jak pozostali. Dzisiaj rano jak w nocy poleżał przy kominku, w cieple, pod pledem, jak wieczorem Jana mu przemyła i zszyła rany to nawet się większość dolegliwości mu przeszła. Czuł się całkiem nieźle jak na kogoś kto wczoraj zaliczył dźgnięcie goblinią szablą czy inną dzidą.

Wśród pozostałych życie Alexa dalej balansowało na włosku. Nad nim Jana spędzała najwięcej czasu czuwając większość nocy. Majaczył, ciężko oddychał i widać było gołym okiem, że bardzo źle z nim. Jedną nogę już wsadził za bramę ogrodów Morra. Ale drugą jeszcze był tutaj i Jana robiła co mogła by go wyciągnąć do tego świata z powrotem. Nieźle do siebie dochodził Manfred. Wczoraj wydawał się być umierający a dziś jak się przespał i odpoczął dalej był blady ale do śniadania już mógł usiąść i nie trzeba było go karmić jak przy kolacji. U Anthona i Allif jakoś nie było widać większych zmian. Dobrze, że nie na gorsze. Ale niezbyt dobrze, że nie na lepsze. Jak magister z Altdorfu wczoraj wieczorem czuł się kiepsko to i dzisiaj rano tak samo.

- Tu ktoś obozował. Niedawno. Wczoraj. Może przedwczoraj. - elfka wczoraj jak tu dojechali coś kręciła nosem, coś jej się nie podobało w tych ruinach. Ale nie potrafiła powiedzieć co konkretnie. A i inni nie znaleźli niczego podejrzanego. Poza odchodami koni lub podobnych, kopytnych roślinożerców. Ani świeże ani stare. Ot, tak jak i dzisiaj w dzień można było się rozejrzeć dokładniej. I nadal je było widać. Chociaż dzisiaj doszły świeże, te co narobiły ich zwierzaki rozprzegnięte od wozów. O dziwo, zwierzaki jakoś nie interesowały goblinów i wyszły z tej potyczki cało. No i było jeszcze to “tutaj”.





Wczoraj przez większość dnia jechali drogą i wciąż widzieli czubek zrujnowanej wieży. Jak jakiś drogowskaz. Po potyczce z goblinami dojechali na miejsce. Zresztą ta niby droga a w gruncie rzeczy przesieka przez leśną głuszę i tak prowadziła obok wzgórza. Okazało się, że to nie tyle ta wieża jest jakaś strasznie wysoka co po prostu stoi na szczycie wzniesienia. A z bliska to nie tyle sama wieża co ruiny jakiegoś fortu czy innej stanicy. Niewiele więcej niż sama wieża. Ot, parę budynków z cegły i kamienia, trochę murów jakie to otaczało. Wszystko stare, zwietrzałe, zarosłe mchem i trawą. Zajechali już w zapadającym zmroku. O ile w samych ruinach nie czaiło się coś groźnego to wydawało się, że jest to najlepsze miejsce do ewentualnej obrony przed napaścią. Bo chociaż ruiny były zdewastowane to czy w budynkach czy bramie i tak raczej było się łatwiej bronić niż w leśnej przesiece.

Nim się rozbili na noc to już zrobiło się ciemno. Trochę to zajęło czasu, przenieść rannych do środka, rozprzęc wozy, rozpalić ogień w kominku, przygotować posłania, wreszcie zjeść kolację i nakarmić tych co nie mogli jeść sami. Właściwie większość tych prac spadła na Karla i Igora. Jana wzięła na siebie opiekę nad rannymi więc rozbijanie obozu spadło na nich jako najmniej poszkodowanych. Przez co już wczoraj nie bardzo mieli czas i ochotę łazić po okolicy czy robić coś innego. Noc okazała się już typowo jesienna. Długa, ciemna, i z wiatrem co hulał pomiędzy pustymi oknami.

Rozbili się w jakimś większym budynku. Piętrowym. Bo chociaż nie miał już dachu ani piętra to ściany stały nadal a na parterze był kominek. Jak się naniosło i rozpaliło drewna to przy samym kominku nawet ciepło było. I domowo o ile ktoś nie wymagał w domu dachu nad głową. Ale dopiero z nastaniem kolejnego dnia dało się obejrzeć gdzie właściwie są. Stanica wydawała się ruiną kompletną od nie wiadomo jak dawna. Ale jednak znaleźli ślady, że ktoś tu całkiem niedawno obozował. Tak samo jak oni teraz. Były resztki posiłków walające się po kątach czy owe końskie odchody na dziedzińcu. Chociaż ostatnio podróżowali przez te ostlandzkie ostępy tak dzikie, że cały dzień mogli nie spotkać żadnego podróżnego czy nawet nie minąć jakiegoś sioła. Ten Lenkster chociaż był raczej typową, militarną twierdzą a nie miastem to teraz wydawał się strasznie wielką metropolią oddaloną o tydzień, może pół drogi w porównaniu do dziczy przez jaką jechali. A dopiero byli na progu prawdziwych gór do jakich nikt z nizin nie rościł sobie pretensji. A tu ktoś niedawno obozował w tych ruinach. I sądząc po końskim nawozie jaki zostawił to przynajmniej koni miał więcej więc pewnie nie był to jeden podróżny a jakaś grupa.

- Zalecałabym aby tu zostać. Dzień czy dwa. Podróż w takim stanie nie jest wskazana. Zwłaszcza dla Alexa. - Jana podeszła do tych bardziej przytomnych towarzyszy i pozwoliła sobie wyrazić swoją opinię znachorki i zielarki. Spojrzała przy tym na koniec na powalonego ranami ochotnika wiejskiej milicji jakiego los wciąż wisiał na włosku.



---


Mecha 08

leczenie ran; INT + leczenie; Jana > Karl: Kostnica 77 > ma.por = +1 > 11+1=12/14

leczenie ran; INT + leczenie; Jana > Anthon: Kostnica 61 > śr.por = +0 > 5+0=5/12

leczenie ran; INT + leczenie; Jana > Manfred: Kostnica 32 > remis = +1 > 4+1=5/12

leczenie ran; INT + leczenie; Jana > Alex: Kostnica 33 > ma.por = +1 > 0+1=1/15

leczenie ran; INT + leczenie; Jana > Allif: Kostnica 56 > ma.por = +1 > 6+1=7/14

---

gojenie ran; ODP; Karl: Kostnica 61 > ma.por = +1 > 10+1=11/14

gojenie ran; ODP; Anthon: Kostnica 72 > du.por = +0 > 5+0=5/12

gojenie ran; ODP; Manfred: Kostnica 19 > ma.por = +1 > 3+1=4/12

gojenie ran; ODP; Alex: Kostnica 87 > sp.por = -1 > 1-1=0/15

gojenie ran; ODP; Allif: Kostnica 78 > du.por = +0 = 6+0=6/14
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 28-11-2020, 12:21   #24
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Podczas walki z goblinami zginął Adolphus i Karl doszedł do wniosku, że za wszelką cenę należało uniknąć kolejnych strat. A to oznaczało postój.
Długi.
Tak długi, jak będzie trzeba. Wszak Bastion mógł poczekać.
Przynajmniej zdaniem Karla.

- Masz rację, Jano. - Karl skinął głową na słowa zielarki. - Z ust mi to wyjęłaś. Zostajemy tu do jutra, albo, jeśli trzeba będzie, nawet dłużej.

On sam, mimo nieprzespanej części nocy, czuł się całkiem nieźle, ale byłby głupcem, gdyby nie uwzględnił stanu zdrowia swoich ludzi. Nie należało również zapominać o głównym współuczestniku poszukiwań, który nieźle oberwał podczas starcia z goblinami.

- Wy będziecie się kurować, a ja wezmę Igora i zwiedzimy ruiny, a potem sprawdzimy, czy ktoś się nie kręci w okolicy - powiedział. - Przyniesiemy też trochę drewna.

Miał nadzieję, że potem znajdzie trochę czasu na przyjemne sam-na-sam z Janą, ale w tym momencie przyjemności tego typu trzeba było odłożyć na później.

- Manfred, Allif, w miarę możliwości zabierzcie się za szykowanie czegoś na obiad - dodał.

Po obiedzie miał zamiar porozmawiać z Anthonem i ustalić dalsze plany.
 
Kerm jest offline  
Stary 02-12-2020, 14:41   #25
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Rany Anthona nie były jakoś wybitnie głębokie, ale szarpane i wyjątkowo brudne póki Jana ich nie oczyściła. Paskudne cięcie na udzie wymagało zszycia i oszczędzania całej nogi. Został bardzo dobitnie ostrzeżony aby unikał używania nogi, bo mogą one łatwo puścić.

- Powinniśmy przygotować się, że przyjdą ponownie. Zbudować zasieki z zaostrzonych gałęzi aby ograniczyć linię ewentualnego frontu. Rozważyć opcje co jeśli te pająki będą w stanie wejść na szczyt baszty i ostrzelać nas z góry. Poszukać drogi odwrotu. Zająłbym się przynajmniej częścią roboty, ale… - wskazał swoją nogę w geście bezsilności - jak przyniesie ktoś drewno to mogę je strugać w kołki na zasieki.

O coś takiego mi chodzi gdy mówię “zasieki”



 
Arvelus jest offline  
Stary 02-12-2020, 17:32   #26
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 09 - 2519.IX.13; ranek

Miejsce: Ostland; pogórze na pn od Zamek Lenkster; opuszczona stanica
Czas: 2519.IX.13 Backertag (4/8); ranek
Warunki: szum wiatru, jasno, pogodnie, zimno, łag.wiatr


Wszyscy


- I co?!- Igor zadarł głowę do góry. Stał na dawnym dziedzińcu stanicy i patrzył na czubek wieży. A tam, na samym czubku, Allif właśnie skończyła się wspinać i miała okazję rozejrzeć się po okolicy. Pogda dopisywała tego ranka. Jak na tą porę roku to był całkiem słoneczny i pogodny poranek. Nie padało, nie wiało za mocno jednym słowem było całkiem przyjemnie. Chociaż chłodno.

Przez ostatnie dni wysłannicy wolfenburskiego ratusza mieli okazję odpocząć i wydobrzeć po walce z goblinami. W czym wydatnie wspierała ich zielarka swoimi wywarami i zmianą starych opatrunków na nowe. Przez pierwsze dwie doby nie było wiadomo na którą stronę przeważy się szala. Zwłaszcza u Anthona i Allif co mieli skokowe poprawy i pogorszenia samopoczucia wywołanego ranami. Ale wczoraj jakoś u wszystkich zaczęła się widoczna poprawa. Dzisiaj przy śniadaniu już tylko Alex był niemrawy. Ale już sam siedział i jadł. Na dalekie podróże to jeszcze mógłby być mało pomocny ale wreszcie wydawało się, że zaczyna wychodzić na prostą z tym powrotem do pełni zdrowia.

Z pozostałych rannych pancerny magister odczuwał jeszcze osłabienie i nie wrócił do pełni sił. Ale było już lepiej jak było. Może z walką, bieganiem czy wspinaczką miałby jeszcze kłopot ale z lżejszymi czynnościami już sobie radził prawie jak dawniej. Manfred i Allif też już byli prawie w normie. Jeszcze dzień, dwa, może trzy i rany pod czujnym okiem Jany powinny się zasklepić całkowicie. Co elfka właśnie udowadniała wspinając się na tą wieżę. Co prawda nie wydawało się to aż tak bardzo trudne. W murach wciąż zostały dziury po belkach czy schodach w które można było wsadzić dłonie i stopy aby się wspiąć. Ale jednak było to ryzykowne bo w końcu kawałek mógł się obsunąć pod ciężarem i wspinacz runąłby na dół. Mogli więc już raczej teraz dołączyć do Karla i Igora na jakich spadała ostatnio większość prac.

Przy bramie sterczały wbite improwizowane włócznie z zaostrzonych kawałków drewna jakie postawili dla wzmocnienia obrony przed ewantualnym atakiem. Ten jednak nie nastąpił. Przynajmniej na razie. Ani gobliny ani nic innego coś nie kwapiło się by brać ich szturmem. Gdyby tak się stało mogło być różnie. Stanica miała tylko jedną bramę przez jaką tu wjechali i drugą raczej furtę niż bramę. Poza tym mury raczej stały. Do tej pory sprawni do walki byli tylko Karl i Igor więc we dwóch mogli mieć kłopot stawić opór w jednym czy drugim punkcie. Ale nawet jakby wszyscy z karawaniarze byli w pełni zdrowi to mieliby kłopot obsadzić i bramy i mury. Rozsądniejsze wydawało się bronić w którymś ze zrujnowanych budynków. Ale jakoś na razie nie musieli. Musieli pomyśleć o czym innym.

Mijał drugi tydzień od opuszczenia Lenkster i przez ten czas ich zaprzęg wciąż pałaszował paszę. Teraz ta pasza się zaczynała kończyć. Mogło wystarczyć na następne kilka dni i niewiele więcej. Najbliższy punkt w jakim powinno dać się uzupełnić te zapasy to sioło z trzech czy czterech gospodarstw jakie mijali nim zaatakowały ich gobliny. Ale to było jakieś pół dnia, może cały drogi stąd. Nawet jakby wszystko poszło jak trzeba to by pojechać i wrócić to trasa na cały albo i dwa dni.

- Tam chyba coś jest! Chyba następna wieża! - elfka krzyknęła z góry gdy się już rozejrzała na wszystkie strony. I coś musiała dojrzeć. Wskazała na kierunek gdzieś tam w stronę wznoszących się gór.

- Zamek? - Manfred też zadarł głowę do góry ciekaw co skośnoucha tam właściwie widzi.

- Nie! Chyba, że została z niego jedna wieża! - Allif pokręciła głową na znak, że to co widzi w oddali to coś jej za mało na pełnowymiarowy zamek. Jednak nie mieli pojęcia w jakim stanie jest ta górska twierdza i co z niej mogło zostać. W końcu długowieczna zeszła z powrotem na poziom gruntu więc dało się z nią znów normalnie rozmawiać bez podnoszenia głosu.

- Wygląda podobnie jak to tutaj. Tylko na drugim krańcu doliny. Raczej nie da się zgubić. Wystarczy jechać tą doliną do końca. - tropicielka machnęła dłonią w kierunku gór. Co prawda przez zdezelowany mur nie było widać tej doliny ale przez ostatnie dni mieli okazję na tyle się przyjrzeć okolicy by wiedzieć, że tam jest.

- A daleko? - zapytał Igor ciekaw odległości. Pytanie skłoniło tropicielkę do zastanowienia. W końcu bezradnie rozłożyła ramionami.

- Nie wiem. Tak na odległość to gdyby dało się iść jak po zwykłej drodze to powiedziałabym, że 4, może 5 dni. Ale nie wiadomo co jest w tej dolinie. Czy da się przejechać. Tutaj z Lenkster jakby była normalna droga to też można by dojechać podobnie. A zeszło nam prawie tydzień. Może wozami w ogóle nie da się przejechać? Trudno powiedzieć. - wyjaśniła dlaczego ma takie trudności z oszacowaniem odległości. Widziała ponad wierzchołkami drzew i zboczami wzgórz odległy punkt. Ale nie była w stanie sprawdzić co kryje się pod tym mrocznym baldachimem lasu. Jedna potyczka z bandą goblinów zatrzymała ich na pół tygodnia. Kto wie co tam mogło się kryć w tej dziczy. A, że są już w dziczy to świadczyła pustka dookoła. Chociaż obozowali tu już z pół tygodnia nie spotkali żadnego wędrowca. Czasem w oddali gdzieś na turniach widać było jak są pędzone stada owiec ale daleko by uznać to za spotkanie. Widocznie ktoś tu mieszkał ale rzadko. A w górach pewnie było jeszcze mniej przyjaznych czy choćby neutralnych mieszkańców.

Kiedyś musiało być inaczej. Na wyblakłych i porośniętych mchem i kępkami suchej trawy murach dało się jeszcze odcyfrować jakieś napisy, wyblakłe brawne plamu wskazujące, że kiedyś były tam namalowane jakieś sceny, na w pół zatarte płaskorzeźby, nawet mała kapliczka poświęcona Sigmarowi stała pomiędzy budynkami. To nawet kiedyś nie mógł być wielki posterunek, może na drużynę czy dwie obsady. Ale teraz w tej dziczy taki okruch cywilizacji byłby jak złoto. Zamiast tego były wychłostane wiatrem, deszczem i śniegiem ruiny tej stanicy. Czasem pewnie służyły komuś za przystanek czy schronienie tak jak im teraz bo znaleźli ślady ognisk, kości i resztek ekwipunku. W większości stare, jakie musiały leżeć tu od tak długiego czasu, że stały się częścią tego miejsca. Jakieś bazgroły na ścianach świadczyły, że zielonoskórzy, zwierzoludzie czy podobne prymitywne plugastwo też musiało to co jakiś czas urzędować. Ale raczej też dawno.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 03-12-2020, 13:57   #27
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czas płynął i mniej więcej szło ku lepszemu.
Gdyby nie mieli przed sobą ciągu dalszego poszukiwań Bastionu tudzież zbliżającej się wielkimi krokami zimy, nie byłoby wcale źle. Szczególnie że większość rannych dochodziła do zdrowia i nawet Jana miała teraz więcej czasu dla siebie.
No ale mieli w perspektywie zimę, a dalsze siedzenie w miejscu nie przybliżało ich do celu. Taki drobiazg, jak kończąca się pasza dla zwierząt, miał mniejsze znaczenie, ale i o tym należało pamiętać.

- Może droga do Bastionu była w pewien sposób chroniona przez strażnice? - zasugerował Karl, gdy Allif wróciła z wycieczki na szczyt zrujnowanej wieży. - Można było nawet przekazywać sygnały z jednej strażnicy do drugiej. Jest więc szansa, że z kolejnej wieży zobaczymy już Bastion.

Oczywiście mogli, ale nie musieli.
Na dodatek droga do drugiej strażnicy musiała zająć dobrych kilka dni.

- Proponowałbym wrócić do najbliższej wioski i zaopatrzyć się w paszę i prowiant - powiedział. - Jeśli Alex nie dojdzie do siebie, to go zostawimy w wiosce, niech się kuruje. A mu ruszymy dalej, do Bastionu. Stracimy dzień lub dwa, ale dzięki zapasom dużo zyskamy.
 
Kerm jest offline  
Stary 03-12-2020, 17:02   #28
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


- Myślimy podobnie - przytaknął Anthon i dalsze wyjaśnienia były zbędne. Wszyscy wiedzieli, że nie chcą aby im wierzchowce padły w połowie drogi bo musieli by maszerować na własnych nogach póki by im z dup nie powypadały.

Już chodził w miarę normalnie. Jana stała się jedyną osobą dla której był… przyjemny. Ale wciąż w jakiś niepokojący sposób, ale było widać, że się stara i myśli o niej ciepło… tylko coś mu nie wychodziło pomimo, że szczerze był wdzięczny dziewce która prawdopodobnie uratowała mu nogę.

Gobliny ostatecznie nie przyszły. Możliwe, że ta walka złamała ducha tej grupy, bo wyśledzenie ich byłoby bardzo łatwe. Bardzo się cieszył, że jego nalegania na wybudowanie zasieków okazały się zmarnować wszystkim masę czasu.

 
Arvelus jest offline  
Stary 04-12-2020, 16:04   #29
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 10 - 2519.IX.14; przedpołudnie

Miejsce: Ostland; pogórze na pn od Zamek Lenkster; przysiółek Jaargart
Czas: 2519.IX.14 Bezahltag (5/8); przedpołudnie
Warunki: szum wiatru, jasno, zachmurzenie, ziąb, łag.wiatr



Wszyscy



- Nie no… pismo jest… no ale… - Yannick u jakiego się zatrzymali od wczoraj nie był wcale zachwycony. Nie było się co dziwić. Niejako spełniało się zwyczajowe powiedzenie, że od obcych i poborców podatkowych to nie może przyjść nic dobrego. A goście jacy go wczoraj nawiedzili późnym popołudniem zaliczali się do obu kategorii. Goście zaś nie bardzo mieli co wybrzydzać. Te całe Jaargart to nawet nie wypadało nazywać wioską. Ot dosłownie kilka gospodarst położonych na jednym z licznych tutaj wzgórz. Wykarczowane zbocza były uprawiane więc o tej porze roku stanowiły pustą przestrzeń jaką trudno było się podkraść niezauważonym.

Jednak w osadzie nie było ani karczmy, ani żadnego urzędu, nie mieli nawet wójta. W paru żyjących tu rodzinach właściwie nie był on potrzebny. Ot, załatwiali swoje sąsiedzkie sprawy po swojemu. Więc tak licznych gości nie bardzo nawet mieli gdzie ulokować. Jedną czy dwie osobę to jeszcze by się znalazło miejsce za piecem bo łóżek wolnych nie było. Mieli tylko tyle co na własne potrzeby. Ale Yannick udostępnił swoją stodołę. Co pozwalało wszystkim gościom na spanie w jednym miejscu. Nawet było miejsce by wprowadzić kuce i konie do środka.

W środku, jak to w stodole, okien ani łóżek nie było. Ale na sianie dało się umościć całkiem wygodne legowiska, dużo wygodniejsze niż spanie na podłodze czy ziemi co zwykle tak ostatnio wyglądały noclegi podróżników. Z ogniem był kłopot bo rozpalanie ogniska przy tym całym sianie tuż obok wydawało się mało rozsądne. Niemniej noc upłynęła całkiem spokojnie i wygodnie. Odpoczynek pod dachem pomógł nabrać sił przed dalszą drogą. Rany Allif i Manfreda właściwie się zagoiły a Anthona wydawały się tego bliskie. W opnii Jany jutro, może pojutrze powinny się zagoić do reszty. Stan najbardziej poszkodowanego z walki z goblinami, Alexa, też zaczynał napawać optymizmem. Już sam wstawał i chodził chociaż jeszcze dość powoli i musiał uważać. Jednak dawało to nadzieję, że też w parę dni dojdzie do siebie.

- Może zostaniemy tu dzień lub dwa? Odpoczniemy i nabierzemy sił. - rano Jana zaproponowała przy śniadaniu. Jak argumentowała rudowłosa zielarka ten dzień czy dwa pod dachem mógłby znacznie pomóc, zwłaszcza Alexowi. Anthon już prawie wrócił do zdrowia a milicjant z Lenkster był na jak najlepszej drodze ale takie stabilne warunki jakie tutaj mieli na pewno lepiej by sprzyjały zdrowieniu niż bujanie się na wozie i spanie pod gołym niebem. Śniadanie jedli przy mocno zużytym ale solidnym stole na podwórzu Yannica. Poranek był dość zimny ale w wierzchnich ubraniach aż tak się tego nie czuło. Za to całkiem słoneczny i pogodny. Gdyby nie to zimno i sporo jesiennych już liści na ziemi to po samych słonecznych widokach można by sądzić, że jest lato.





- Nie wiadomo ile się dobra pogoda utrzyma. W górach zima przychodzi prędzej. A nie wiemy gdzie jest ten Bastion. Ile jeszcze trzeba do niego jechać. Może tydzień, może dwa a może miesiąc albo dwa. - Allif była niejako w opozycji do propozycji zielarki. Jesień jeszcze była dość łagodna a zimy nie było czuć w powietrzu to dzień czy dwa różnicy nie wydawał się wielkim dylematem. Ale w perspektywie paru tygodni sytuacja mogła się zmienić a nie wiedzieli ile zejdzie im błąkania się po tych górach. Obecnie byli u podnóża właściwych gór ale w same góry jeszcze raczej nie wjechali. Ta dolina co prowadziła od stanicy do chyba kolejnej to już jednak wiodła pomiędzy górskimi pasmami.

Obie propozycje wydawały się na swój sposób słuszne i rozsądne. Musieli się jednak zastanowić co wybrać. A rano czas było załatwić interesy. Tutaj Yannic miał minę jakby pożałował, że przyjął wczoraj gości zamiast wymówić się jak inni. Teraz widział urzędową pieczęć z głową byka w herbie i słyszał o tym uzupełnieniu zapasów paszy jakie miał dostarczyć w zamian za obietnicę, że za kwit gdzieś tam kiedyś w mieście ktoś z urzędu mu zapłaci za to co wydać miał teraz od ręki. Więc wcale mu to na rękę nie było i był z tego powodu dość markotny. Bo wobec takiej władzy urzędowej czuł się widocznie dość bezsilny. Wraz z synami więc od rana szykowali te worki z paszą.

Po śniadaniu Jana poprosiła Karla o pomoc przy porządkowanu bagaży. Wydawała się w dobrym humorze na tyle, że pomoc przy bagażach skończyła się w małej komórce w tej stodole gdzie nocowali. A może po prostu wreszcie stan pacjentów nie był już na tyle ciężki, że skupiał większość uwagi rudowłosej zielarki. Albo po prostu było więcej prywatności niż wśród posłań kolegów i koleżanek leżących czy śpiących tuż obok.





- Rozmawiałem z jednym z synów Yannica. Mówił, że parę dni temu, może z tydzień, widział ślady kopyt. Ale dalej, za wioską. To mogli być ci co przed nami obozowali w stanicy. Bo kto inny? - Manfred został z Anthonem przy stole i podzielił się z nim wiadomością jaką uzyskał od miejscowych. Jak na taki koniec cywilizowanego świata to odwiedziny dwóch wozów czy ślady jakiejś karawany niedaleko zamieszkanego szczytu wzgórza to była nie lada sensacja. Było o czym opowiadać. Rzadko ktoś odwiedzał ten zakątek u podnóża gór. I w głębi gór już raczej nie było lepiej. Może pojedyncze gospodarstwa tam i tu. Ale raczej całe to tałatajstwo, bandytierka, bandy orków, goblinów oraz zwierzoludzi. I jeszcze gorsze potwory. Strach było myśleć co może wyjść z mrocznych mateczników lasu albo zejść z górskich stoków.

- O. Jesteście jeszcze. To tu ktoś do was ma sprawę. To ci co wam mówiłem. - jakiś mężczyzna w baranim serdaku, może jakiś sąsiad czy ktoś podobny podszedł do stołu i przyprowadził dwie kobiety. Te jednak nie wyglądały na tutejsze. Obie były w sile wieku, miały na sobie szaro - bure ubranie podróżne zdradzające, że do bogatych nie należą chociaż na taką pogodę i podróż wydawało się w sam raz. Obie miały włócznie które przy okazji nieźle się sprawdzały jako kije podróżne. Mężczyzna cofnął się trochę obserwując całą scenę wokół stołu. A dwie kobiety skinęły głową przypatrując się gościom przy stole tak samo jak oni im.

- Pochwalony. - przywitała się jedna z nich biorąc na siebie zaczęcie rozmowy. - Ja jestem Ilsa a to jest Gretchen. - przedstawiła siebie i koleżankę. Wydawała się starsza z nich dwóch. Obie nosiły przepaski na czole z wizerunkiem sigmaryckiego młota ale symbol był wielkości monety więc dopiero z bliska dało się go rozpoznać. - Powiedzieli nam, że trafiliście ostatnio na jakąś bandę goblińskiego plugastwa. Prawda to? - zapytała wskazując na tego co ich przyprowadził jako pewnie źródło tych informacji. Gdy wczoraj jechali znów wzdłuż strumienia tylko tym razem zgodnie z jego nurtem to mijali to pobojowisko sprzed paru dni. Te kilka goblińskich trupów wciąż tam leżało chociaż padlinożercy już zdążyli się do nich dobrać a i smród wskazywał, że nie leżą tam od wczoraj. Z Jaahrgart to nie było aż tak daleko, może pół dnia marszu, może nawet mniej.


---


Mecha 10



Gojenie ran

gojenie ran; ODP 30+10-10=30; Anthon: Kostnica 26 > remis +1 = 8+1=9/12

gojenie ran; ODP 35+10=45; Manfred: Kostnica 29 > remis +1 = 10+1=11/12

gojenie ran; ODP 35+10-20=25; Alex: Kostnica 24 > remis +1 = 5+1=6/15

gojenie ran; ODP 35+10=45; Allif: Kostnica 47 > remis +1 = 13+1=14/15


Leczenie ran

leczenie ran; INT + leczenie 50+10-10=50; Jana > Anthon: Kostnica 54 > remis = +1 > 9+1=10/12

leczenie ran; INT + leczenie 50+10=60; Jana > Manfred: Kostnica 51 > remis = +1 > 11+1=12/12

leczenie ran; INT + leczenie 50+10-20=40; Jana > Alex: Kostnica 4 > ma.suk = +1 > 6+1=7/15
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 05-12-2020, 20:17   #30
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Na dwoje babka wróżyła...
Rację miała i Jana, zachęcająca do pozostania jeszcze dzień w wiosce, i Allif, przypominająca o niestałości pogody w górach.
Karl rozumiał poglądy obu uczestniczek wyprawy, ale nie potrafił zdecydować, tak od razu, którą wersję wybrać. Na szczęście mieli jeszcze trochę czasu na podjęcie decyzji. Czekało ich jeszcze pakowanie...
- Już idę - powiedział do Jany.
Co prawda nie bardzo wiedział, do czego potrzebna jest jego pomoc, ale... zdecydowanie nie żałował. Parę chwil spędzonych sam na sam, z dala od ciekawskich oczu i uszu, było czasem bardzo mile wykorzystanym. A ewentualne podejrzenia osób trzecich nic a nic Karla nie obchodziły.

Karl nie chciał pozostawiać po sobie złego wrażenia (nie na Janie, ale na Yannicu), więc postanowił wynagrodzić mu nieco trudy i koszty. A garść złota sprawiła, że na twarzy gospodarza pojawił się całkiem szczery uśmiech.

Później okazało się, że nie byli jedynymi gośćmi w wiosce.
- Anthon, Karl, Jana... - Karl przedstawił po kolei wszystkich członków wyprawy. - Tak, mieliśmy wątpliwą przyjemność spotkania z goblinami. Część wytłukliśmy, reszta uciekła i nie wróciła. A dlaczego się nimi interesujecie?
Dwie kobiety to było trochę mało jak na bandę goblinów...
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172