Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-02-2021, 13:31   #101
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Bigdebin uderzył z całą furią z jaką słynęły krasnoludzkie szarże. Naparł opancerzonym ramieniem okrytym tarczą na zwiewną sylwetką z zaskoczeniem napotykając opór. Opór, który przyjął z zadowoleniem tnąc płasko a następnie zasypując przeciwników gradem ciosów. Już pierwszy był wystarczający, by pierwsze z widm rozwiało się niczym pasma mgły. Jednak to był dopiero początek jego ataku. Drugie z widm rzuciło się nań z boku, szponiastą łapą drąc pancerz, ciskając porwanymi kawałkami na boki, raniąc. Ramię krasnoluda zesztywniało od przeszywającego bólu, ale wyćwiczone przez lata odruchy zadziałały. Miecz pomknął na spotkanie przeciwnika przeszywając go w akompaniamencie piskliwego krzyku wydzierającego się z rozwartej w grymasie bólu paszczy.

Krzyk ten był straszliwy, ale wnet zawtórował mu inny, ludzki. Dziecięcy. Sven, który dobył oręża, miał nadzieję, że szczęście które im dotychczas towarzyszyło, nie odwróci się od nich i w tej chwili. Krzyk Thomasa uzmysłowił mu, że jest inaczej. Z przerażeniem rodzica, który nie może już uczynić nic, spostrzegł wystający z piersi najstarszego z synów okrwawione ostrze. Wyszczerzony z tyłu, zza ramienia synka, grobowy pysk widma zdawał się śmiać się do rozpuku w rytm krwawych, bulgotliwych oddechów umierającego chłopca. Sven krzyknął rozdzierająco i zaatakował pchając mieczem prosto w wyszczerzoną paszczę a miecz wszedł w nią zmieniając ją w rozwiewające się pasma ciemnej mgły. Rozwiewającą się jednak o kilka chwil za późno, bo Thomas właśnie osuwał się na ziemię z rozciętą piersią a jego krew ciemną plamą zalewała chodnik. Spoglądał na ojca i coś mówił cichym głosem. Na jego ustach pojawiły się bąble pieniącej się krwi. Umierał. Sven opadł obok niego na klęczki chwytając pierworodnego w ramiona. Gunter przypadł do brata obok. Nie zważając na piekło, które rozpętało się w koło.

Jorg zaatakował wściekle świadom tego, że nawet tak prostego postanowienia jak ochrona wspólnie ze Svenem jego dziatwy nie był w stanie zrealizować. Walka to już miała do siebie, że ciężko było w niej coś zaplanować. Wiedział by to, gdyby był wojownikiem i żył z oręża. Ale nie był. Z tego powodu poruszył go widok umierającego dzieciaka. I rodziny walczącej o ostatnie, wspólne chwile. Z krzykiem rzucił się na widmowego przeciwnika, który przemknął obok, tnąc szerokim płaskim cięciem. Miecz wszedł bezgłośnie, jakby widziana kolczuga nie wydawała z siebie żadnych dźwięków. Kolczuga może i nie, ale widmo zawyło. Straszliwie. I rozprysło się w pasmach zwiewnych smug. Jednak drugie, atakujące obok, uderzyło z boku na Schmelzera rozcinając mu ciało i mięśnie uda. Krew siknęła a Jorg cofnął się w nagłej słabości, którą sygnalizowała fala gorąca która uderzyła mu do głowy. Oparł się o ścianę mając nadzieję, że kompani staną na wysokości zadania.

Semen zaatakował wściekle. Z wprawą z jakiej słynęli jego pobratymcy zakręcił szablą pokonując zasłonę widmowego przeciwnika, omijając pordzewiałe ostrze i tnąc po ramieniu. To był dobry cios i gdyby jego oponent żył odrzucił by go nim, zmuszając do cofnięcia. Albo wytrącił oręż. tyle, że walczyli z widmowym przeciwnikiem, który reagował zupełnie inaczej. Mimo to w porę się zasłonił, odbił atak i wyciął od spodu z dołu. Rozpruwając przeciwnika od krocza po pierś. Co było w środku widma nie dane mu było już zobaczyć, bo widmo rozwiało się z piskiem. W samą porę by Semen mógł odbić atak drugiego widmowego przeciwnika. Tego, który powalił zbrojnego, który miotał się po posadzce sikając krwią z rozszarpanego gardła. Charczał jeszcze, ale to nie miało prawa trwać długo. Semen odskoczył w tył unikając pchnięcia zardzewiałym ostrzem, potknął się o klęczącego nad synem Svena. To mogło by go wiele kosztować, gdyby nie łom, który z tyłu wbił się w czaszkę widma rozwiewając jego ulotną formę w pasma ciemnej mgły.

Runy po których stąpacie przyciągają szkielety! Złaźcie z nich! - krzyknął Hans pojawiający się z tyłu. Przebijający się do korytarza opisanego jako „Lewy”. - Tam, biegiem!

Nim jednak kamraci Hansa poderwali się do ucieczki w korytarzu rozległ się gromki głos modlitwy. Bombastus swoim mocnym głosem jął odmawiać litanię do Sigmara Króla. Charyzmatyczny głos medyka przez chwilę zdał się zupełnie irracjonalny.

Ja jestem ludem
Tobie dziękuję
Ja jestem ziemią
Tobie dziękuję
Ja jestem miłością
Tobie dziękuję
Jam nienawiścią
Tobie dziękuję

W Tobie się zaczyna i w Tobie się kończy…”


Głos Hohensteina niósł się po korytarzach. A pozostałe przy „życiu” widma zawahały się, cofnęły. I w jednej chwili zniknęły rozwiewając się w mgliste smugi. Po chwili na skrzyżowaniu zostali sami. Liżąc swoje rany. I z przerażeniem dostrzegając dwa leżące na kamiennych płytach ciała zbrojnego i Thomasa. Których krew zdawała się wsiąkać w wyryte w posadzce runy. Thomasa, którego oczy pełne żalu i zawodu, spoglądały na trzymającego go rodzica.


- Tate, on nie umarł, prawda, tylko śpi? - zapytał Gunter. Trzymający w ramionach ciepłe jeszcze ciało swego zmarłego pierworodnego Sven wiedział, że znajdzie odpowiedzi na to pytanie…

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 06-02-2021, 20:06   #102
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Spasiba - skinął głowa właścicielowi łomu. Rozejrzał się wokoło, dwa trupy. Z czego jeden dzieciak. Tak jak mówił krasnolud, nie wszyscy wyjdą z tego cało. - Idźmy za tym narwańcem, przynajmniej pułapki nam rozbroi zanim znajdziemy jego truchło. - Skinął głowa w kierunku korytarza, którym pobiel Hans.
 
Mike jest offline  
Stary 07-02-2021, 08:50   #103
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Widząc, jak dzieciak Svena zostaje przeszyty na wylot i pada, niczym szmaciana lalka, w Jorgu aż się zagotowało. Nie podejrzewałby siebie aż o takie emocje, ale najwyraźniej ta śmierć przelała jakąś czarę w jego duszy. Ruszył z okrzykiem na szkieletora, wkładając w cięcie tyle siły ile mógł z siebie wykrzesać. Ostrze niby przeszło przez kolczugę, nie robiąc nic przeciwnikowi, ale jednak ten zniknął po chwili, rozpryskując się na setki kawałków. Chociaż tyle się Schmelzerowi udało, by pomścić śmierć niewinnego dziecka.

Nie zorientował się jednak, że z boku nadchodzi kolejny atak i dopiero ostry, rwany ból w nodze go o tym uświadomił. Zakręciło mu się w głowie, zatoczył się pod ścianę i zjechał po niej plecami aż na podłogę, sprawdzając ranę - cięcie na udzie krwawiło, ale nie było aż tak poważne, by sam sobie z nim nie poradził.

Z mieczem wciąż gotowym do obrony obserwował zmagania towarzyszy, a najbardziej zaskoczyła go reakcja zjaw na głośną modlitwę Bombastusa. Nie spodziewał się czegoś takiego, ale że był prostym chłopem, to pewnie niejedno go jeszcze na tym świecie zdziwi. O ile dożyje. Ból w nodze przypomniał mu, że przydałoby się nią zająć, więc sięgnął do plecaka i wyłuskał z niego kawałki porwanego materiału, którym owinął szybko i mocno (ale nie za mocno) krwawiące cięcie na udzie. Wstał, podpierając się na mieczu i podszedł do Svena, tulącego syna.

- Przykro mi - powiedział zupełnie szczerze, kładąc mu dłoń na ramieniu. - Morr na pewno otworzył już przed nim swe bramy i jest teraz w lepszym miejscu.
Przetarł przedramieniem nos i odwrócił się w stronę Semena. Skinął mu głową.
- Dobry pomysł, dajmy się tylko Svenowi z synem pożegnać odpowiednio - rzucił, podchodząc do ściany i opierając się o nią plecami i na zdrowej nodze. Czekał, aż będą gotowi ruszyć dalej, choć wcale mu się to nie podobało.
 
Quantum jest offline  
Stary 07-02-2021, 14:39   #104
 
Leb Harr's Avatar
 
Reputacja: 1 Leb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputację
Krasnolud uzmysłowił sobie, że przeciwnicy zniknęli w chwili, kiedy wyprowadzał atak. W porę, by powstrzymać ramię nim ostrze jego krótkiego miecza nim skrzesało na kamiennej ścianie skry. By powstrzymać jego furię nie wystarczyło zwykle to, że przeciwnicy mieli dosyć. Często bił „o raz za dużo”. Stąd i jego wyprawa, ale nie była to sprawa, którą chciał się chwalić. Zwłaszcza wśród słabych ludzi. Jednak tym razem powstrzymał się i ze spokojem ocenił wynik walki. Do swej rany podszedł z dużo większą rezerwą niż to czynili niektórzy z ludzi. Ale też i oni ponieśli stratę. Jeden z nich tę najcenniejszą, bo taką z pewnością była śmierć pierwszego syna. Krasnolud bał się na samą myśl, co by sam uczynił w takiej sytuacji. A gdyby to nie był syn, lecz drogocenna córka? Bigdebin splunął na ziemię odchrząkując nagle wyrosłą gulę w gardle. Na swój sposób współczuł człeczynie.


- Idźmy za tym narwańcem, przynajmniej pułapki nam rozbroi zanim znajdziemy jego truchło. - powiedział jeden z ludzi, ten który tak sprawnie robił szablą. Krasnolud uznał, że ludzie uznali, iż koniec już żali nad ciałem chłopca. Tyle, że wnet odezwał się drugi.

- Dobry pomysł, dajmy się tylko Svenowi z synem pożegnać odpowiednio - rzucił ranny, utykając podchodząc do ściany. "Pożegnać się odpowiednio"
Bigdebin pokręcił głową nad ludzką naturą. Jak można było to uczynić tu i teraz. "Odpowiednio" w języku ludzi i krasnoludów musiało znaczyć coś innego.

Krasnolud uznał, że to dobry moment by zająć się swoją raną. Wyjął z podręcznej sakwy szarpie i owinął nią ramię wiążąc ciasno węzeł. Wcześniej wcisnął w ranę nieco skórki chlebowej zmieszanej z pajęczyną i wleczoną po wielu bitewnych polach maścią. Pomagało tyle razy, że i tym razem była nadzieja, że pomoże. Krasnolud przy okazji rozglądał się po polu walki. nigdzie nie widział jej namacalnych śladów, poza rannymi i zabitymi. Jakby sami się pokaleczyli. Ze wszystkich widm, które ich zaatakowały, nie ostał się żaden ślad. Nawet ułamek oręża. To było dziwne. Bigdebin nie był przyzwyczajony do walki z takimi przeciwnikami.

- Ja bym szedł na wprost - Korzystając z chwili spokoju rzucił w kierunku ludzi, którzy już się zbierali do marszu w korytarz opisany jako „Lewy”, który znajdował się z prawej strony względem tego z którego nadeszli. Jednak jeden już poszedł a reszta wyraźnie szła w jego ślady. Bigdebin wzruszył ramionami. Nie uważając, że to odpowiednia pora krasnolud, który nadal chciał iść w tyle oddziału, wyjął sztylet i kilkoma ruchami zaznaczył kamienną płytę na podłodze strzałkami znacząc kierunki skąd poszli i dokąd idą. To było prymitywne, ale miał świadomość tego, że nie robi tego dla siebie. Sam dałby sobie w lochach radę, ale wiedział że gdyby go zabrakło, co zdarzyć się mogło, człeczyny mieli by jakąś szansę.


5K100: 76, 23, 06, 56, 11
 
Leb Harr jest offline  
Stary 08-02-2021, 21:02   #105
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Medyk nie miał co robić. Uklęknął przy chłopcu, ale nie był czarodziejem. Zbrojny był jeszcze bardziej martwy. Wstał. Umarłym nie mógł pomóc, ranni powyjmowali jakieś brudne szmaty i pozawiązywali je w marnych imitacjach opatrunków, a ojca dziecka, które na zawsze pozostanie w tych tunelach pocieszał już Jorg.

Bombastus wyjął kawałek kredy, rozłamał ją na pół i rzucił Bigdebinowi. Pod zawiązanym jedną ręką bandażem rana będzie krwawić długo, a wciskany do rany, zamiast przeżuty na papkę chleb może tylko drażnić zakończenia nerwowe, ale skoro ktoś lubi ból... Natomiast pomysł z zaznaczaniem trasy był całkiem niezły.
- Tym będzie łatwiej, zwłaszcza gdybyś chciał coś bardziej skomplikowanego zaznaczyć.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 09-02-2021, 08:51   #106
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację
Hans ruszył pierwszy w wybrany z rozmysłem korytarz. Nie znosił widoku krwii. Brzydził się nią i zbierało mu się na wymioty. Niezdecydowanie zrobił kilka kroków w głąb tunelu, a gdy usłyszał idących za nim ludzi poczuł się pewniej. Nie rozmyślał o przeoczonych runach i straconych żywotach. Ważne było, że jest cały. Skupił się na byciu jak mnich. Na wczuwaniu. To było jak gra.

Jestem mnichem! Oazą pieprzonego spokoju na płaskiej tafli jeziora. - powtarzał sobie w myślach. Zmienił mu się krok, na bardziej ociężały, flegmatyczny. Od niechcenia rzucał okiem na ściany znajdując niewielkie przetarcia. Podpierał się o nie jakby się opił. Bo przecież mnisi to opoje. Szurając nogami i odbijając się od ścian jak pijany ruszył przed siebie. Czuł się bezpiecznie. Byl mnichem!

Mimo wszystko poczuł się bezpieczniej gdy towarzysze niedoli zrównali z nim krok. Pomyślał o kupie. Aż głupio mu się zrobiło i poczuł, że się czerwieni.
Dobrze, że szedł pierwszy.
 
Graygoo jest offline  
Stary 09-02-2021, 10:30   #107
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Sven klęczał nad starszym synem, gdy ten wraz z ostatnim tchnieniem powiedział słowa, które mogły dać wiele do myślenia:
- Tańce... grajek... życie wieczne... - wbił gasnący wzrok w oczy Svena - zimno. - i odpłynął w swój ostatni sen. Mężczyzna zamarł i niewiele do niego docierało co wokół niego działo się. Usłyszał słowa o odpowiednim pożegnaniu, ale właściwie ciężko było cokolwiek na to odpowiedzieć. Odpowiednio to znaczy zostawić tutaj na posadzce? Przerzucić przez ramię i zabrać ze sobą na wyprawę, która i tak była skazana na porażkę sądząc po tym "przywitaniu"? Przez myśl Svenowi przeszło nawet coś co jeszcze kilka minut wcześniej wydawało się kompletną niewiarygodnością: może jednak spotkanie z koszmarem nie było gorsze od zagłębiania się w otchłań tych lochów? Przecież one były szalonym labiryntem dawnego zakonu rycerskiego, nieumarłych sług Nubisa Nekromanty, a teraz z ust chamskiego krasnoluda jeszcze okazało się, że jeszcze niżej znajdowała się podziemna warownia krasnoludów pamiętająca przedludzkie czasy. Jeszcze raz w skrócie: zakon rycerski, nekromanta i krasnoludzi. Groza płynąca z tej krótkiej listy mogła być jedynie potęgowana faktem, że wszystko działo się w podziemnych czeluściach. Nadzieja pozostała na zewnątrz. Pożarta przez koszmarną istotę atakującą budowlę i właściwie czego tu ta bestia szukała? Przedludzkich krasnoludzkich artefaktów? Jakieś relikwii zakonu rycerskiego? A może - co chyba najbardziej przerażające - pozostałości po bezbożnej mocy nekromantycznej schowanej w zwłokach jakiegoś antycznego potwora.

Sven sam wcześniej zaproponował skrycie się w tych korytarzach i teraz żałował. Nie chciał jednak odłączać się od grupy dlatego ruszył wraz z pozostałymi. Ponownie w środku stawki razem z... no, teraz już jednym synem.

Thomas zostanie tu na wieczność. Sven nie miał nawet siły dopytać drugiego syna o grajka (czyżby sługa dawno zniszczonego Nubisa Nekromanty? A może opactwo ponownie stało się siedliskiem nekromancji i dlatego zostało zniszczone wraz z przylegającą wioską? To miałoby sens... - Sven bardzo powoli trawił te informacje w milczeniu idąc korytarzem z resztą) i o tańce... i o życie wieczne. Powiedział mu jedynie kłamstwo, że Thomas tutaj bezpiecznie będzie spał, a oni muszą ruszać dalej. Ostatni opuszczał to przeklęte pomieszczenie, gdy dłoń Jonasa - towarzysza Thomasa w ostatniej drodze - drgnęła. Jonas słabym głosem przemówił:
- Nie zostawiajcie nas tutaj... - ale czy ktokolwiek to usłyszał to już inne pytanie. Niestety Sven i Gunter byli już za daleko.
 
Anonim jest offline  
Stary 09-02-2021, 10:46   #108
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Ruszyli. Zostawili za sobą umarłych i ruszyli świadomi tego, że pewnych rzeczy cofnąć się nie da. Że są nieodwracalne. Jak decyzja, by zagłębić się w te podziemia. Czy miały być grobowcem ich wszystkich? Nie byli by w stanie w tej chwili postawić przeciw temu nawet złamanego miedziaka. Szloch Guntera, który za nic w świecie nie chciał rozstawać się ze swoim starszym bratem, wybrzmiewał przejmująco. I tłumił wszelką nadzieję.

Ruszyli. Korytarzem na prawo. Opisanym jako „Lewy”. Tym, którym pierwszy ruszył Hans. Nie zastanawiali się długo w wywód Svena na temat tego, który z korytarzy jest właściwy, jak również zastrzeżenia krasnoluda, puścili mimo uszu. Skoro już Hans z latarnią, zbędną przy jarzących się kryształach, ruszył pierwszy nie było sensu szukać innej drogi. Tym bardziej, że najwidoczniej na lochach się nieco znał. Wszak to on dostrzegł runiczną pułapkę, która uruchomiła widma. Fakt, uczynił to poniewczasie i kosztowało to życie dwójki spośród nich, ale jednak. Korytarz niczym nie różnił się od tego poprzedniego. Te same zimne kamienie starannie ociosane i dopasowane do siebie, nie pozostawiające pomiędzy sobą nawet szczeliny.

Może dla tego Hans idący na przedzie, tuż przed Schmelzerem, wypatrzył wąską szczelinę przecinającą w poprzek korytarz. Od ściany do ściany. Nerwowym syknięciem i wzniesieniem dłoni wstrzymał wszystkich. Ukląkł na ziemi i jął dokładnie badać szczelinę, która była tak wąska, że nie sposób było w nią wsadzić nawet ostrza noża. Powstał dokładnie oświetlając ściany, ale nie dostrzegł nic szczególnego. Dopiero uważna obserwacja sufitu przyniosła spostrzeżenie, że znajdują się nim rdzawe plamy. Jakby zaschnięta krew. Na suficie. To było bardzo dziwne. Hans uważnie obejrzał posadzkę raz jeszcze, ale nie dostrzegł nic szczególnego. Musieli iść dalej, ale… Nie był pewny co uczynić. Skoczyć w przód tak daleko jak jest w stanie? Zawrócić i wybrać inną drogę? A może nie zważać na szczelinę? Nie potrafił sam podjąć decyzji. Nie chciał mieć kogoś na sumieniu. Zwłaszcza siebie.

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 09-02-2021, 15:23   #109
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Po śmierci Thomasa to Sven sam siebie zadziwił, że w sumie mógłby spróbować przejść w miejscu będącym ewidentną pułapką. Jednakże był jeszcze przy nim Gunther, a to nie był czas na zgrywanie bohatera tylko jakaś głupia pułapka. Spodziewał się jakieś linki, czy czegoś takiego, ale nie chciał wymądrzać się przy wojownikach i traperach.

Wciąż zastanawiał się nad ostatnimi słowami Thomasa. Nie chciał i tego mówić na głos co by nie pogrążać biednego Gunthera. W czymkolwiek chłopcy uczestniczyli to nie zasługiwali na śmierć. To tylko dzieci do końca nie rozumiejące w jakim ponurym świecie przyszło im żyć. Nawet taki "miastowy" jak Sven nie wszystko łapał.

Kolejne elementy układanki wydawały się wędrować na swoje miejsce. Plotki o padlinie (w szczególności kurzej) zachowującej się jakby była żywym zwierzęciem... plotki o Tyfusie Brobaarze, który rzekomo zjadł trujące grzyby i chodził jak gdyby nigdy nic, aż... aż dwa dni później parobek piekarza przyłapał go na dupczeniu jego żony i uciął obojgu łby. Tajemnicze samobójstwa w opactwie, dość dziwaczny księgozbiór biblioteki opactwa zawierającego między innymi pismo o ludzkich wnętrznościach (a toż to prawie jak nekromancja, choć Sven podpytał w mieście - no dobra, podpierdolił w mieście - i inkwizycja nie zainteresowała się sprawą). Sven co raz bardziej oswajał się z myślą, że pod jego nosem wyrosła jakaś nekromancka sekta, w którą część jego sąsiadów mogła być świadomie bądź nie zaangażowana. Co tu dużo mówić - Sven miał wiele interesów z opactwem, więc jakby ktoś głupi i finanse mylił z nekromancją to by jeszcze i jego wziął za współpracownika. No i te biedne dzieci, które pewnie myślały wyłącznie o zabawie, a odprawiały jakiś plugawy rytuał pod dyktando... właściwie czyje?

Oczywiście z tymi wszystkimi przemyśleniami Sven - tym razem - zachował czujność.
 
Anonim jest offline  
Stary 10-02-2021, 07:13   #110
 
Leb Harr's Avatar
 
Reputacja: 1 Leb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputację
Bigdebin czuł się jak w swoim żywiole. Raz, był w lochu, który z całą pewnością budowały krasnoludy, dowód na to znajdował na każdym kroku. Dwa, była tu okazja do walki a tę ukochał najbardziej. Minusem był tylko fakt, że przyszło mu wędrować po lochu ze słabymi ludźmi. No, ale życie nauczyło go, że nie otrzymuje się odeń wszystkiego co by się chciało. Oczekiwania zwykle odbiegają od rzeczywistości. Źywotnie dowiedział się o tym na Akhamskich błoniach, gdy ich pancerny huf czekał na oskrzydlającą szarżę kopijników Księżnej Emmanueli von Liebovitz, która mogła ocalić krasnoludzki oddział. Szarże, która nigdy nie nadeszła. On zostawił wówczas na polu bitwy coś więcej niż oddział towarzyszy. Coś więcej niż rodzinę, choć zginął tam i jego brat i ojciec. Zostawił również wiarę w ludzi, w ich przyżeczenia i obietnice. I oczekiwania. Teraz nie oczekiwał już niczego. Dzięki temu żadziej się zawodził. By nie rzec nigdy.

Zaplanował iść jako ostatni osłaniając grupę od tyłu, skoro miała tylu znawców podziemi na przodku. To zaś sprawiło, że mimochodem słyszł słowa ludzkiego szczenięcia, które gasnąc wyrzęziło. Na swój sposób współczuł ojcu i bratu. Ale rozumiał też, że obaj synowie Svena maczali palce w tym co ich wszystkich i klasztor spotkało. To zaś oznaczało, że uciekali przed należną im pomstą. Bigdebin daleki był od tego, by samemu wymierzać karę, ale miał też świadomość tego, że stojąc po stronie zbrodniarzy łatwo można samemu, dla towarzystwa, dać gardło pod topór. Ale nad tym miał czas się zastanowić. Póki co byli w lochu.

Lochu, który jak mawiało krasnoludzkie przysłowie, bronił się sam.


5k100: 76, 55, 83, 43, 67
 
Leb Harr jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172