Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-12-2020, 14:51   #1
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
[WFRP 2ed] Miłosierdzie I

Miłosierdzie I

* * *
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 05-12-2020, 22:30   #2
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Stare Brody mogły by być znane z wielu rzeczy. Z chuci Lucjana Brony, starszego wioski, z wyśmienitego „ale” serwowanego w lokalnej karczmie, z ruin rycerskiej wieży wznoszącej się nad wioską na wyniosłej piaskowej skale czy ze Złego, który młodym pannom ze wsi cnotę zabrać z zaskoczenia potrafił. Jednak znane stały się na całą okolicę z racji zwykłego brodu, który pozwalał bezpiecznie pokonać rwący nurt rzeki Oggel. A bród w tym miejscu był od wieków i był jedyną przeprawą przez Oggel na przestrzeni wielu mil. Wszyscy podążający ze wschodu do Erbshauen, do klasztory braci sigmarytów lub ku Szarym Górom musieli odwiedzić Stare Brody i w tym właśnie miejscu pokonać rwący nurt górskiej rzeki.

Z tego też względu na prawym brzegu rzeki, opodal rozpartego na słupach podcienia karczmy, zebrał się całkiem liczny komunik. Zwłaszcza gdy pan na okolicy, Lord Jonas Czarny, zamknął dla ruchu wszelakiego bród. I dla wyegzekwowania swojej woli wzmocnił stałą dziesiątkę swoich zbrojnych dodatkowymi ludźmi. Teraz w Starych Brodach stacjonował pełen klin pod podsetnikiem Antonem Lenchynko, który wolę swego pryncypała wypełniał z wypracowaną przez lata służby skrupulatnością.

- Nie przejdziecie panie Frolin. Nie ma takiej możliwości! - rozłożone w bezradnym geście sękate ramiona wiekowego wojaka pokazać miały czystość jego intencji i brak możliwości zaradzenia zrodzonemu przez przypadek i zły los problemowi. Rozparty na koźle wozu krasnolud ze złości aż opluł brodę złorzecząc i Antonowi i jego podopiecznym, którzy z zawodową ciekawością przysłuchiwali się zmaganiom ich dowódcy z krasnoludzkim woźnicą. Puszczone luzem konie pasły się przy rozłożonych na zielonej trawie wojakach, ale ludzie doświadczeni mogli by dostrzec czujne mimo zawodowej nonszalancji spojrzenia oraz załadowane kusze dyżurnych trójek. Podsetnik Anton mógł sobie pozwolić na solowe występy przed wkurwionymi podróżnymi bo nad jego bezpieczeństwem czuwali jego ludzie. Których był pewien jak własnej żony. No przynajmniej do czasu, do kiedy zdybał ją przypadkiem z gaszkiem.

- Panie dowódco tak się nie godzi! Do klasztoru sery mam zawieźć! Zepsuje mi się tu u was na słońcu cały towar i szlag go trafi. - Krasnolud próbował przemówić do rozsądku wojakowi dyskretnie opierając dłoń na sakiewce, jakby próbując użyć pełni sił argumentów. Z mizernym skutkiem, bowiem nawet jeśli Lynchenko cokolwiek dostrzegł, to nie dał po sobie niczego poznać. Za krasnoludzkim wozem stało w kolejce jeszcze kilka i na każdym zaszemrało. Podobny szmer złorzeczący przeszedł przez pieszych czekających na swoją kolej. I kilku równie wkurwionych jeźdźców. Bo też nie było rzeczą zwykłą by lokalny władyka zamykał dla wszelakiego ruchu tak ważny bród. To mogło narazić go na solidne retorsje ze strony sąsiadów i nikt przy zdrowych zmysłach nie uczynił by tego pochopnie, bez posiadania solidnego powodu.

- Nie macie glejtu panie Frolin i nikt kto nie ma glejtu przez bród nie przejdzie. Taki rozkaz wydał Lord Jonas i jeśli mam być szczery powiem wam, że i on nie czynił tego z własnej woli. Do Erbshauen, do Opactwa Słusznego Gniewu nikt bez dokumentów nie pójdzie. Znamy się panie Frolin nie od dziś, wiecie dobrze że gdyby to ode mnie zależało, to bym was puścił. Ale nie puszczę, bo nie lza, taki rozkaz! - podsetnik Anton podniósł głos tak by słyszeli go i inni stłoczeniu u brodu podróżni - Słyszycie dobrzy ludkowie?! Kto nie ma glejtu ten nie przejdzie! Taki rozkaz a ja tu jestem by go wprowadzić w życie. Zawracajcie i wracajcie skąd wam tu droga wiodła, bo nie przejdziecie!


* * *

Ciemna biesiadna oświetlona była jedynie dwoma łuczywami, których blask nie oświetlał nawet połowy izby. Starczyło jednak światła, by oświetlić ciężką dębową ławę ,na której dziesiętnik Sobol rozłożył swe zwaliste ciało i równie solidny stół, na którym leżało kilka kart pergaminu, inkaust i pieczęć woskowa. Chytre oczka starego wojaka mierzyły zainteresowanych czujnym spojrzeniem. Kilku najbardziej zaufanych wojaków z oddziału Sobola pilnowało wejścia do karczmy wyglądając przez małe okna dla rozeznania sytuacji przy brodzie. Sobol mierzył wzrokiem stojących przed nim petentów oceniając swe szanse na zarobek. Małe, chytre oczka wiekowego wojaka, nabiegłe krwią od wypitego alkoholu, czujnie wypatrywały wszelkiej nuty fałszu. Sobol nie od dziś parał się swoim fachem i na wszelkiego rodzaju kantach zjadł zęby. A fakt, że w spokoju dożył swojego wieku, dowodził że gdy się za coś zabierał robił to dobrze.

- Panie Semen, Panie Sven i wy Panie Bombastusie, tak się nie godzi. Toż to kurwa jest przekupstwo! - cień prawdziwego oburzenia fałszywą nutą zabrzmiał w głosie starego a jego dwaj przyboczni zarechotali z uznaniem oceniając obszerność pękatych sakiewek zaoferowanych przez petentów za sporządzenie dla nich imiennego glejtu uprawniającego do przeprawy przez bród. - Ja powinienem tę próbę przekupstwa zgłosić swemu przełożonemu a ten zaraz by się wami musiał zainteresować. A to przy tym co wydarzyło się w opactwie pachnie mi dogłębnym badaniem w inkwizycyjnym loszku. Wiecie, gdybym was nie znał…

Tu dziesiętnik zawiesił głos wyraźnie starając się dać swoim rozmówcom odczuć w jak trudnej znaleźli się sytuacji. Wiedział wszakże, że nie po raz pierwszy podążają oni do Erbshauen. Nie jeden raz widział ich u brodu. Wiedział zatem, że nie są to dlań ludzie groźni. A ich determinacja mogła przysłużyć się mu na wiele sposobów. Musiał jednak nad nimi popracować.

- Jest jednak pewien sposób, by wam zapewnić glejt. Wtedy ten służbowy chuj się od was odpierdoli. - Sobol lekkim ruchem głowy wskazał znajdujący się gdzieś za ścianą karczmy bród. Kogo miał na myśli nie trzeba było trójce łapowników tłumaczyć. - Wtedy droga przez bród stanęła by dla was otworem…

*************************


Reguły sesji:


* Prowadzący: Bielon
* Kwestia konwencji: BielHekowy heros-slowfood. WFRP. Wissenland. Gdzieś, kiedyś.
* Kwestia zgodności z settingiem: Wszelkie materiały kanoniczne zachowują ważność, data rozpoczęcia przygody to wczesna jesień w rok po najeździe Archona. Moja interpretacja settingu jest moją interpretacją settingu. A świat jest taki, jaki jest, sami wiecie lekko nie ma.
* Kwestia zastosowania mechaniki: W tej sesji opieramy się na logice i zdrowym rozsądku, wszystkie rzuty wykonuje MG lub zdesperowany Gracz. Gramy korzystając z mechaniki. WFRP 2ed. Mechanika rozstrzyga kwestie sporne, przy czym spory z MG rozstrzyga MG. O konieczności odwołania się do niej decyduje MG.
* Kwestia kontroli MG nad poczynaniami graczy: Gracze mają nieograniczoną swobodę, jednak opis konsekwencji ich czynów leży w gestii MG. W niektórych (sami sprawdźcie jakich) sytuacjach gracze wchodzą w interakcję za światem na opisanych zasadach i sami opisują skutki niektórych swoich czynów. Proszę, na bazie doświadczeń z sesji poprzednich, o wstrzemięźliwość.
* Kwestia relacji wewnątrzdrużynowych: To jest życie, więc konflikty w drużynie są akceptowane, choć nie patrzę już na nie tak przychylnym okiem jak niegdyś. Fabularnie uzasadnione są zawsze zasadne. W sumie zaś radzę pamiętać, że to nasze sesje. Drużyny tu wszak nie ma…
* Kwestia częstotliwości postowania: Tempo postowania ustalamy na jak najczęstszą. Dbajcie jednakże o nie spowalnianie rozgrywki. W niektórych sytuacjach zdarzyć się może, że częstotliwość postów będzie większa. Lub mniejsza. Myślę więc, że 2 posty/tydzień to odpowiedni rytm. Nie bądźmy minimalistami. Ja postaram się nie być. Wolał też będę postować krócej a częściej. Prosił bym o zachowanie tej rytmiki: post MG, dzień (24h) na odpowiedź Graczy, post MG w przedziale 24h-48h po poście ostatniego Gracza. Bym miał czas przemyśleć co napisaliście. Zaznaczam jednak, że z racji spraw rodzinnych może być tak, że zniknę. I później się pojawię równie nagle. W takiej sytuacji poczekajcie na mnie bez kwękania. Wracając wrócimy do rytmiki i zostaniecie o moim powrocie poinformowani.

UWAGA: Przez 24h każdy z Graczy pisze ze spokojem. Jednak po upływie owych 24h postać każdego z niepiszących może zostać przez innych Graczy wykorzystana; z uwzględnieniem jej charakteru i natury; bez prawa kwękania „Ja bym tego nie zrobił”, „Ja bym tam nie poszedł”, „Ja bym tego nie powiedział”. Pamiętajcie o tym i zmieśćcie się w tych 24h. Albo ryzykujcie…
* Kwestia preferowanej długości postów: Długość się liczy mniej, ważniejsza jest jakość a najważniejszy MG. Gracze piszący posty jednolinijkowe są mile widziani, w charakterze mięsa armatniego. W końcu trzeba zapracować na tytuł "Rzeźnik". Jednak 5 stron opisu blasku księżyca lub wariantowych przemyśleń czy też ekwipunku jest widziane równie mile.
* Kwestia poprawności i schludności notek: Żadnych emotek, psują mój nastrój. Polski język zawsze mile widziany. Starajcie się nie linkować jakichś głupot. Postarajmy się pobawić w klimacie.
* Kwestia zapisu dialogów: Dialogi piszemy. Kursywą oraz poprzedzamy myślnikiem. Najlepiej.
* Kwestia zapisu myśli postaci: Jeżeli znajdzie się postać decydująca się na myślenie to myśli postaci zapisujemy wybranym przez MG kolorem czcionki - czarnym. Myśli poza tym zaznaczamy z obu stron tyldą oraz piszemy kursywą. Lub inaczej, choć lepiej nie.
* Kwestia podpisy pod notkami graczy: Wyłączamy podpisy w notkach sesyjnych. Jeśli to możliwe. Lub nie, jeśli nie. Wówczas można umieszczać w podpisach pochlebne opinie na temat MG i Forum. Lub inne. Pochlebne mniej.
*Walki w grze: Rzecz bardzo ważna. Chciałbym byście pamiętali, że walka to ostateczność. To sposób rozwiązania konfliktu, gdy wszelkie inne metody zawiodły. A walkę wygrywa nie ten który zabije przeciwnika, tylko ten, który przeżyje. W walce można wszak zginąć i wierzcie mi, może się to stać waszym udziałem w tej sesji. Nie życzę wam tego. Wy sobie, jak sądzę, również tego nie życzycie. Pamiętajcie więc o tym dobywając broni. Bo moi NPCowie dobywając jej iść będą zwykle na pewniaka. Bo też chcą żyć. Czego i wam życzę z całego serca…


*************************************


Powodzenia
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 06-12-2020, 15:28   #3
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
~Rozkaz tyczy się z pewnością motłochu, mogącego zawadzać, dziewek, mogących szerzyć rozpustę i paskudną niemoc, złodziei, szumowin i hultajstwa. Ale przecie nie służby medycznej w drodze do pacjenta~ - Bombastus miał już przygotowane argumenty. Te oficjalne. Argumenty nieoficjalne bowiem leżały już w sakiewce przed Sobolem.
Oczywiście mógł także uciec się do przypomnienia, że to on, a nie kto inny, leczył Sobolowego trypra dyskretnie. Albo że leki na potencję mu zawsze sprzedawał po kosztach. Ale takich rzeczy lekarze nie robią. Tajemnica zawodowa obowiązuje. Oraz wiedza, że jak się doktor raz wygada, to potem w okolicy nikt do niego już nie przyjdzie. Zresztą, w końcu pewnie dzięki tej znajomości teraz z nim strażnik w ogóle gada.

Okazało się jednak, że to nie argumentów się od nich oczekuje, a przysługi. Spojrzał na prawo i na lewo. Semen milczał. Sven tak samo. Wyglądało na to, że znów to wykształciuch musi gadać. A może nie musi? W razie czego umiał pływać, wozu nie miał, rzeczy nielubiące wody się w pałatkę zawinie... pierwszy napotkany patrol złapie go bez glejtu i obwiesi dla przykładu... Wzdrygnął się.
- Sposób, panie Dziesiętniku? - zapytał z zainteresowaniem. Profesjonalnym tonem, jak przystało na doktora. Nawet jeśli było się wylanym ze studiów żakiem robiącym za cyrulika/chirurga/golibrodę, tu, na zadupiu, pozycja społeczna pozwalała mu na rozmowę z "szarżą" bez kulenia się.
- W czym moglibyśmy pomóc? - zapytał włączając w robotę, jakakolwiek by nie była, także innych petentów. Żeby potem nie było, że sam wszystko musi.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 06-12-2020, 22:25   #4
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Sven nie miał za wiele do pogadania w tej sytuacji. Oczywiście niczym cyrulik mógłby pierdolić o jakichś tam swoich powodach chęci przebycia brodu, ale przecież takich powodów było tysiąc jeden w kolejce wozów formującej się na zewnątrz. Chuj kogo to obchodziło czemu ktoś chciał jechać na tamte tereny, a z kłapania dziobem to tylko kaczki mogły żyć. Zanim im ktoś łeb upierdolił. O nie. Sven nie był frajerem. Nie lubił jak marnowano mu czas, a i on starał się nie marnować czasu innym. Co prawda był trochę zawiedziony, że sama łapówka nie pomogła, ale nie dał tego po sobie poznać.

- A jakiż to sposób? - zapytał chwilę po tym jak cyrulik zaczął oferować pomoc jakby był zwykłą dziwką stojącą przed burdelem z cyckami na wierzchu, żeby ją każdy żul mógł sobie pomacać - a może który wejdzie i wyda swój grosz. Niestety w tej sytuacji i Sven zgodzi się na wiele, żeby pomóc strażnikom. Wiele nie znaczyło jednak wszystko.
 
Anonim jest offline  
Stary 07-12-2020, 18:10   #5
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Semen poprawił czapę na głowie, podkręcił wąsa i rzekł w końcu z kislevskim akcentem:
- Nie trzymajcie, nas gospadin Sobol w niepewności i mówcie. W naszym wieku takie emocje mogą się dla nas apopleksją skończyć. A wtedy nikt tu nie skorzysta na tej sytuacji.
 
Mike jest offline  
Stary 07-12-2020, 20:04   #6
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Chytre oczka Sobola ze znawstwem wynikającym z wieloletniego doświadczenia oceniały spolegliwość rozmówców. Zarówno on, jak i jego oddani pretorianie nie od dziś łupili na każdym kroku kogo się tylko dało i te trzy sakiewki leżące na ławie były jedynie dowodem, że doświadczenie nie poszło na marne. Sobol w myślach przeliczył zawartość sakiewki na ilość upojnych godzin spędzonych w ramionach Helgi, jednej z dziewuch z zamtuzu w niedalekim Ballenhof. Tam Sobol lubił bawić, tam czuł się mile widziany a zawartość leżących na stole sakiewek w znacznym stopniu wpłynąć miała ten miły stan. Teraz zaś nadarzyła mu się okazja, by w dodatku pozbyć się zadania, które z kolei zdawało się mu zupełnie nie miłe. No bo kto przy zdrowych zmysłach po wypiciu garnca przedniego „ale” chciałby wspinać się na skaliste wzgórze by zgodnie z rozkazem „Dogłębnie zbadać ruiny i ocenić ich przydatność pod kątem planowanego osadzenia posterunku…”?? Sobol z dołu widział, że kupa ruin jest kupą ruin i posterunek stanąć równie dobrze może stanąć tam, jak gdziekolwiek indziej. Choć gdyby dziesiętnika pytano o zdanie to on ustanowił by go o tu, w oberży!

- Rozkaz jest, coby ruiny co nad brodem się szczerzą, zbadać a jak widzicie tu roboty jest tyle, że nie wiadomo w co ręce włożyć! - Sobol popił z garnca z nic mając stojący na stole kufel i obtarł rękawem sumiaste wąsiska. - Teraz i tak wieczór, na noc za bród byście nie mieli po co iść bo tam przeca aż do klasztoru nie ma gdzie przenocować a tak wypełnicie militarną misję a przy okazji dostaniecie glejt, któren wam wszędzie jechać zezwoli. Papier tu mam! - Sobol zgrubiałą łapą pacnął w pergamin leżący na stole by dodać animuszu i zachęcić wizją rychłego rozwiązania problemów trójki podróżnych.

Bombastus z zawodowej ciekawości przyjrzał się kilku rzuconym na stół przez dziesiętnika dokumentom. Nie żeby był wścibski, ale tak rzadko miało się na co dzień do czynienia ze słowem pisanym, że każda karta pergaminu była przez medykusa traktowana z pieczołowitą uwagą. W blasku rzucanym przez łuczywa krzywe pismo trudne było do odcyfrowania, ale i tak udało mu się odczytać nagłówki każdej z leżących dokumentów. Jeśli gdziekolwiek tam pojawiało się słowo „glejt” było ono skrzętnie ukryte w treści skrobanej zamaszystymi kulfonami bo na stole leżały tylko listy gończe oraz lista kościelnych dygnitarzy sporządzona na cholera wie jaką okoliczność. Do biesiadnej z kuchni zajrzał ciekawie Maćko, który wraz z bratem Matiasem prowadził karczmę. Wyraźnie rozemocjonowanym wzrokiem zmierzył zarówno Sobola, jak i jego trzech kompanów z których każdy raczył się piwem. Znając zwyczaje Sobola i wyznawaną przezeń zasadę „wojna musi żywić” piwo było wzięte na krzywy ryj, ale biadoleniem kmiotków nikt z wojaków nigdy się nie przejmował.

- To jak… - Sobol czknął gromko i poczerwieniał na twarzy, po czym przełknął i czknął znowu. - … będzie? Bo czasu nie mam…

Sobol czknął znowu i teraz już barwy nabrał purpurowej. Wyraźnie coś mu nie weszło, bo chwycił się za brzuch jakby przeszył go nagły paroksyzm bólu. Nie widział, że dołączyło doń jego trzech oddanych zbirów. Stojąc na wprost ławy, za którą zaczął się nagle miotać dziesiętnik, trójka podróżnych widziała wyraźnie odcienie purpury które wykwitły na nalanej mordzie wojaka. Jego podwładni już rzygali i toczyli pianą z pyska trzymając się oburącz za brzuchy, jakby chcieli sobie flaki z trzewi powyrywać. Różnica masy sprawiła, że na nich to co spożyli zadziałało szybciej.

Bombastus fachowym okiem ocenił objawy otrucia jako na tyle zaawansowane, że nie sposób już otrutym pomóc. Tyle, że rodziło się pytanie, czy aby jest czas jeszcze na to by pomóc sobie. I to nie w przedmiocie otrucia, bo przecie żaden z ich trójki nie skosztował niczego z sobolowego stołu. Tu raczej chodziło o reakcję podsetnika dowodzącego całym komunikiem na wieść o tym, że kilku jego ludzi otruto. I że ostatnimi którzy go widzieli żywym byli podróżni wśród których był medyk.

Jedno jednak trzeba było Sobolowi przyznać, nie łgał gdy mówił, że nie ma czasu. Rzeczywiście go nie miał...


************

Proszę Graczy o 5 rzutów k100 i podanie wyników rzutów pod postem.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 08-12-2020, 23:13   #7
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Primum non nocere - po pierwsze nie szkodzić. Na pomoc było już za późno, przedłużanie cierpień byłoby zatem nieetyczne. I niedochodowe. W żaden sposób nie pogłębiłoby wiedzy medyka. A ponadto - nie przybliżyłoby go to do klasztoru.
Za to dokumenty mogłyby - niekoniecznie te na wierzchu, nie zaszkodziłoby sprawdzić czy nie ma wśród nich glejtu albo czegokolwiek pomocnego. Może nawet coś się zaplącze przypadkiem w ręce... Na razie wróciła na swoje miejsce (znaczy do Bombastusa) sakiewka, lista kościelnych dygnitarzy trafiła do pamięci (nazwiska ściganych listami gończymi także. I oby się nie pomylić). Czy coś innego - zależy co to będzie.


[5d100=9, 81, 11, 82, 37]
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 09-12-2020 o 18:44.
hen_cerbin jest offline  
Stary 08-12-2020, 23:51   #8
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Semen, pierwsze co zrobił to zgarnął swoją sakiewkę ze stołu. A nuż się jeszcze przyda.
- Bier te papiery szybko - mruknął do medyka. - A ty chodź szybko do kuchni, bo coś mi tu śmierdzi i to nie ty. Piwsko karczmarze im podali i to chyba z nie najświeższej beczki...

Kostnica
 
Mike jest offline  
Stary 09-12-2020, 18:24   #9
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Sven idąc za przykładem Semena zgarnął swoją sakiewkę ze stołu i schował do kieszeni. Miał nadzieję, że medyk Bombastus zgarnie wszystkie dokumenty, bo może coś z tego rzeczywiście mogło się przydać. Z drugiej strony te otrute debile to chyba główna zmiana mająca pilnować rzeki, więc bez nich nie będą potrzebowali żadnych dokumentów. Miał ochotę zamoczyć swój dziób w kufelku piwka, ale... no w sumie przecież mogli się nim otruć.

Następnie poszedł za Semenem do kuchni, gdzie znaleźli zwłoki kucharza i jednego z kelnerów. Ktoś odciął głowę kucharzowi, nabił ją na rożen i teraz z wyszczerzonymi zębiskami wędziła się razem z dorodnymi rybami. Pozostała część truchła nosiła ślady uderzenia toporem (albo mieczem (szablą?)) i ktoś ją przeciągnął w kąt pomieszczenia zostawiając wyraźny ślad krwi. Kelner musiał zginąć w kącie - zaraz obok tylnego wejścia dla dostawców. Ktoś poderżnął mu gardło i próbował odciąć głowę, ale w połowie pracy porzucił ją. Wydawało się, że nikogo żywego w kuchni nie było, gdy nagle usłyszeli dźwięki dobiegające z szafki.

Sven nie był na tyle ciekawski i nie dotknął klucza tkwiącego w zamku tej szafki. Odezwał się jedynie do Semena:
- Proponuję spierdalać stąd. Niech cyrulik bierze dokumenty i wychodzimy.

Sven nie chciał jednak mieć ani dokumentów, ani wychodzić jako pierwszy. Najwyżej podda się i wyprze wszystkiego.

Rzuty: 8, 47, 44, 52, 21
 
Anonim jest offline  
Stary 11-12-2020, 08:29   #10
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Trójka niedoszłych łapowników, jak w jakiejś dziwnej opowieści trubadura snutej po pijaku na zakończenie solidnej popijawy, z dramatycznym napięciem rozglądała się po z nagła ucichłej karczmie. Rzeczywiście sprawa śmierdziała, co do tego nie mogło być żadnych zastrzeżeń. Stary i doświadczony wojak Semen, dziesiętnik w służbie lokalnego władyki, leżał śmiertelnie poważnie na klepisku oberży. Podobnie jak grupka jego najbliższych i najbardziej oddanych podwładnych. Wszyscy jeszcze przed chwilą cieszyli się zdrowiem i nadzieją kolejnego, rychłego zarobku a teraz martwi leżeli w swoich rzygowinach sinymi obliczami żądając pomsty. Pomsty, której z kolei trójka niedoszłych łapowników, nie chciała paść ofiarą. zwłaszcza, że przy pobliskim brodzie wciąż było po wielokroć więcej zbrojnych pod dowództwem podsetnika Antona Lenchynko.

Po błyskawicznym rozejrzeniu się po oberży i odkryciu ciał na kuchni, oberża znacznie straciła na atrakcyjności. Bombastus nie potrzebował szczególnych zachęt by sięgnąć do rozłożonych na karczemnym stole dokumentów. Wnet zwinięte w rulon zmieniły właściciela a Swen i Semen zerkając zza okrytego błoną okna oceniali szanse powodzenia opuszczenia gospody. „Jeśli masz coś zrobić, to zrób to!” mawia ludowe powiedzenie, ale na jaką okoliczność zostało ono wykute trudno było w tej właśnie chwili roztrząsać. Jedno było pewne, dobrze było by opuścić biesiadną nim zwalą się tu kolejni podwładni służbistego podsetnika.

- Proponuję spierdalać stąd. Niech cyrulik bierze dokumenty i wychodzimy. - słowa Svena były wcieleniem tych przemyśleń w życie. Szybko uporawszy się z dokumentacją ruszyli do drzwi karczmy. Niby przez chwilę nawet rozważali wyjście tylnymi drzwiami, ale raz zastawiał je trup, dwa trudno było sprawdzić czy aby na podworcu z tyłu karczmy nie ma jakiego patrolu a ostatnią rzeczą o której marzyli to było tłumaczenie się czemu nie wychodzą głównym wyjściem. Zwłaszcza z wiszącą nad głową odkrycia przez indagujących wojaków trupów z karczmy. Pozostało wyjście główne.

Zachowując kamienny wyraz twarzy Semen pierwszy uchylił drzwi i wyszedł na zewnątrz z kamienną twarzą obrzucając okolicę taksującym spojrzeniem. Idący w ślad za nim Sven i Bombastus nie odstępowali go na krok, choć nie było nawet cienia wątpliwości, że działają w myśl zasady „Idź przodem, krocz śmiało, jesteśmy z tobą”. Cóż, jeśli nawet Semen miał im cokolwiek do zarzucenia, nie skomentował tej postawy. Zwłaszcza, że wnet na widnokręgu pojawiły się nowe problemy. Grupa kilku zbrojnych skierowała swe kroki do karczmy, podobnie jak dwójka podróżnych, którym najwidoczniej kłótnia z podsetnikiem o przejście brodem wyszła bokiem i szli zapić smutki.

Semen w myślach ocenił odległość i to ile czasu im pozostało. Mało myśląc sięgnął do cugli wierzchowców czekających przy oberży. W sumie to już było obojętne, czy wezmą jeszcze konie pomordowanych, czy też nie bo wina przy tym skrytym wyjściu i tak spadnie na nich. A konno wiadomo, że lepiej się ucieka. Zwłaszcza jeśli ma się w sobie choć krztynę stepowej krwi. A Semen miał jej aż w nadmiarze.

Szybko wybrali trzy wierzchowce, które sprawiały najlepsze wrażenie. Wnet z siodeł już spoglądali na okolicę starając się nie zważać na grupkę żołdaków, która w drodze do karczmy zamarudziła przy studnie i cebrzyku z wodą. Wesołe prześmiewki były preludium do pandemonium, które wraz miało się rozpętać przy brodzie. Trójka uciekinierów spięła wierzchowce i ruszyła zdecydowanie ku brodowi. Bombastus w górę uniósł zwitek pergaminów starając się wypluć zza zaciśniętych zębów słowo „Glejt!”. Nie musiał, zastąpił go Semen, który zdawał się w sytuacji odnajdywać aż nadto dobrze. Podsetnik, który dowodził całym zgromadzonym na brzegu komunikiem, nie poświęcił im większej uwagi a kilku leniwie rozwalonych wojaków widząc ich pewną jazdę ku brodowi, dokumenty w garści i konstatując to z faktem, iż właśnie opuścili oberżę gdzie dziesiętnik Sobol wydawał jakieś tam zgody, nie mięli żadnych powodów by ich zatrzymywać.

Wsparli w płytką wodę wierzchowce i z duszą na ramieniu, świadomi tego że wystawieni są na pewny strzał z kuszy, który z tej odległości chybić nie miał prawa, ruszyli na drugi brzeg. Oggel można było w tym miejscu pokonać ledwie zamaczając końskie piersi, ale ledwie kilkanaście kroków w górę lub w dół rzeki starczyło, by znaleźć się w wirującej kipieli górskiej rzeki. Rzeki, która pochłonęła już wiele istnień. Nie mniej jednak trójka niedoszłych łapowników nie obawiała się w tej chwili śmierci w odmętach rzeki. To, co najbardziej ich martwiło, to dwójka podróżnych, która właśnie wkraczała do karczmy…


***

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172