Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-02-2021, 09:27   #21
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację
Gdy Bardin stwierdził, że negocjacje się kończą i jego towarzysze zbierają się, włączył się do rozmowy.
- Panie Shtauffen, będę potrzebował jednego kuca na czas podróży. Po dostarczeniu waszej przesyłki na miejsce, dostaniecie go z powrotem. Trochę sprzętu chcę wziąć na przeprawę przez góry, tak na wszelki wypadek. Do jutra dacie radę go załatwić?

* * *

Potem chciał załatwić jeszcze dwie sprawy. Po pierwsze dowiedzieć się, jaka pogoda panuje na Szlaku Mroźnych Kłów. Nazwa sugerowała, że lepiej przygotować się na zimno. Dodatkowe koce, rakiety i raki. Kawał solidnej liny, czekan, haki do wbijania. Zapas paliwa do ognia. Mając kuca i trochę gotowizny, mógł się przygotować. No, dla kuca to dobrze by było trochę obroku na wszelki wypadek też wziąć. Mieszkańcy powinni wiedzieć, czy jest się czego obawiać. Czy też może takie przygotowania są zbędne.

No i znaleźć tego małego tileańczyka. Niech mu się rozpyta o tego Viggo, sługę księcia. Skoro miał im towarzyszyć, to lepiej wiedzieć, czego się spodziewać. A zresztą, jeżeli mały chce zarobić kolejną monetę, to niech się rozejrzy. Niby ludzi Henninga się tu nie spodziewają. Ale... może jednak są? Mały pewnie wie o takich, co to z księstw granicznych ściągnęli w okolicę.

A jak już sobie wszystko przygotuje, to posiedzi trochę z flisakami. Rzeka to nie morze, ale jednak przyjemnie było czasami z nimi posiedzieć, napić się i posłuchać niestworzonych historii. Bardzo ciekawe były zresztą te dotyczące Rzeki Pogłosów. Bardzo.
 
Gladin jest offline  
Stary 24-02-2021, 20:24   #22
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb tylko skinął głową poważnie w ramach zaakceptowania zlecenia.

***

Kiedy dostali pieniądze Galeb po prostu je schował. Wszystko co potrzebował na wyprawę miał już. Plecak był spakowany. Kowal Run postanowił po prostu spędzić wieczór na medytacji i próbie wyrycia tymczasowych run ciosu na swoim sztylecie. Używając pilników, dłut i młoteczka ukształtował znaki w metalu, a potem zaczął się zaklinaniem znaków. Miał jeszcze zakrzywione ostrze - ciężką szablę spod Wieprzej Góry, jednak była ona zbyt słabo wykonana. Galeb wciąż studiował konstrukcję tego miecza by móc sam wykonać lepsze.

Kiedy reszta rozlazła się po mieście lub się pakowała Galeb skończył swoją pracę i udał się na spoczynek.
 
Stalowy jest offline  
Stary 25-02-2021, 15:21   #23
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Było pięć dni przed początkiem lata, ale Zachariasz wiele podróżował po drogach i bezdrożach Starego Świata, zdawał sobie więc sprawę, z tego że w górach może być jeszcze zimno. Ba, na wyższych przełęczach mógł wciąż leżeć śnieg. Z tego też względu i biorąc pod uwagę fakt, że dostanie od barona zwierzę, na którym będzie mógł umieścić pakunki, udał się na niewielkie zakupy. Zaopatrzył się w futro, ciepły wełniany sweter i czapkę-uszatkę. Dokupił też dodatkowy koc, kilka par ciepłych onucy i kalesony. Mógł już walczyć z zimnymi, górskimi warunkami, ale wcześniej musiał powalczyć z kimś innym…

- Ejże, moja panno! - zakrzyknął, odskakując przed nadlatującym puzdrem na czekoladki. Skoczył w bok i porwał krzesło, z którego na podłogę spadła spódnica Walusi. Zasłonił się nim niczym tarczą. Naprzeciw niego, po drugiej stronie rozkopanego łóżka, dyszała gniewnie płowowłosa niziołka o zaczerwienionym licu. Zdmuchnęła z twarzy kosmyk włosów i tupnęła nóżką.
- Gdzie pojedziesz, łachudro? Gdzie? – krzyczała, a obfity biust unosił się i opadał w rytm wzburzonego oddechu. Na lewej piersi widać było jeszcze ślady zębów Zachariasza. – Zostawisz mnie? Tak? Nie tak obiecywałeś, kłamczuchu! Zdrajco!
- Spokojnie, Walusiu kochanie… spokojnie… - machnął stołkiem odbijając swojego buta, który uderzył w wiszący na ścianie obraz. – Przecież wrócę do Ciebie. Jakże mógłbym Cię okłamać, kluseczko?
- Wykorzystać i zostawić, ot co – warknęła gniewnie. – Uciekasz, bo tatka się boisz. Taka jest prawda!
- Nebojim se – głos mu zadrżał, zaprzeczając słowom. – Tylko… Tylko wraz z kompanami muszę… Zobowiązania… Přátelstvi…
- Sranie w banie
– prychnęła.
- Ale posłuchajże do końca – zrobił dwa kroki w stronę łóżka, równocześnie je okrążając. – Pojadę i jak wrócę to bogaty będę. Wtedy powiem twojemu tatinkowi, żem nie gołodupiec a bogaty pan. Zabiorę Cię ze sobą do… Velkich Plouhów. Tam dom mój rodzinny jest… - mówiąc coraz bardziej się do niej zbliżał, jednak cały czas zasłaniając się krzesłem. – Ziemię kupimy. Założymy sad i będziemy cydr robić. I świnek kupimy całe stadko. Przecie Walusiu mówiłaś że prosiaczki kochasz, co? Obiecuję, że wrócę i zabiorę Cię z tego zadupia. W Velkich Plouhach to cywilizacja jest, nie to co tu. Wielcy państwo będziemy. Walusia i Zachariasz Jablouncowie. Pięknie brzmi, co?
- No nie wiem
– niziołka zaczęła bawić się puklem włosów, znacznie przychylniej spoglądając na nagiego Zachariasza zasłaniającego się krzesłem. – No nie wiem…
- Gromadkę małych jablouneczków zmajstrujemy… Radości mego życia, mój cukiereczku… To mogę jechać? Krásne podarki przywiozę…

- No prawie mnie przekonałeś – uśmiech pojawił się na jej twarzy. – Jeszcze tylko jedno… - wskazała brodą na zydel, zasłaniający środkowe partie Zachariasza. - Juuuuuuuuuuuuchuuuuuuuu! - Niziołek odstawił krzesło na ziemię i jednym skokiem znalazł się przy swojej lubej, wywracając ją na łoże, wprost na miękkie poduszki.
 
xeper jest offline  
Stary 25-02-2021, 19:34   #24
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Baron klasnął w dłonie i zatarł je, gdy zgodziliście się na sto dwadzieścia koron na głowę.
- Jak pewnie zdajecie sobie sprawę, nie noszę takich pieniędzy przy sobie, zostaną dostarczone pod wasz adres do dziesiątego dzwonu przez dwóch moich ludzi - powiedział. - Wyruszacie jutro po śniadaniu, powiedzmy koło dziesiątego dzwonu z rana. To pozwoli wam pewnie na zaopatrzenie się w rzeczy, które chcecie jeszcze dokupić przed wyprawą. Na jutro będą dla was wierzchowce, kuce i juczniak też się znajdzie. O jakie przedmioty ci chodzi, mości khazadzie? Może uda się załatwić. Spotkacie się jutro z nami pod domostwem numer 147 należącym do Josefa Gieriga, to niedaleko niejakiego Domu Artystów, na pewno traficie. Stamtąd wyjedziecie w stronę Szlaku Mroźnych Kłów.

Gdy szczegóły zostały dogadane, każde z bohaterów poszło w swoją stronę. Jak się później okazało, niektórzy mieli wrócić do wynajmowanej kamienicy późno w nocy, a inni nad ranem. Pieniądze od barona zostały jednak dostarczone zgodnie z danym słowem i z samego rana można się było zastanowić nad zakupami. Bardin w karczmie wywiedział się, że na Szlaku Mroźnych Kłów i w ogóle w górach pogoda o tej porze roku bywa kapryśna niczym niedopieszczona kobieta. Warto było więc zaopatrzyć się w cieplejsze ubrania.

* * *

Ranek nadszedł szybko i po wcześniejszym, niż zawsze śniadaniu, część awanturników wyruszyła na zakupy, a część wciąż się pakowała. Z samego rana, na mglistej przystani Bardin odnalazł małego Carlo, któremu zlecił zadanie dowiedzenia się czegoś o słudze Maximiliana. Tileańczyk z zapałem zabrał się do roboty, a krasnolud ruszył na zakupy do sklepu towarowego Kaltenbacha, gdzie znalazł wszystko, czego potrzebował.

Mieli już wychodzić na spotkanie z baronem, gdy pojawił się zdyszany młody Carlo z wiadomościami dla Bardina. Niestety, nie udało mu się zbyt wiele dowiedzieć - jedynie tyle, że mężczyzna służący młodemu panu jest postawny i przy mieczu, więc nie może być zwykłym kamerdynerem. A przynajmniej na takiego nie wygląda. Młody ucieszył się z kolejnej monety i szybko zniknął bohaterom z oczu.

Nie mieli problemu, by dotrzeć na miejsce spotkania, gdyż świetnie utrzymana kamienica znajdująca się w sąsiedztwie Domu Artystów była kojarzona przez wszystkich w miasteczku. Pogoda nie urzekała - niby była wiosna, ale powietrze było zimne, a niebo zaciągnięte ciemnymi chmurami. Przed wejściem do budynku czekali już ochroniarze barona wraz z sześcioma wierzchowcami, dwoma kucami i dwoma jucznymi wałachami, z czego jeden był już załadowany przeróżnymi sakwami.

Rozmawiali z wysokim, dobrze zbudowanym, siwowłosym mężczyzną w kolczudze i skórzni. Przy pasie miał miecz i sztylet, a jego poorana bliznami twarz oraz ruchy zdradzały, że ma za sobą awanturnicze, być może wojskowe, życie. Widząc bohaterów, podszedł do nich i skinął głową.
- Czyli to z wami przyjdzie nam podróżować. Baron Sigfrid się nie mylił, dobrze wyglądacie, zobaczymy, jak nam się ułoży podróż - powiedział chropowatym basem, taksując każde z nich wzrokiem, na dłużej zatrzymując go tylko na Vessie i khazadach. - Krasnoludy. Dobrze. Walczyłem z kilkoma z was ramię w ramię, jesteście wspaniałym, honorowym ludem. To zaszczyt, że znów przyszło skrzyżować mi ścieżkę życia z wami. Nazywam się Viggo Schröter, jestem sługą księcia Maximiliana i jego osobistym ochroniarzem. Książę jest nieco… zamknięty w sobie, dlatego jeśli będziecie mieć jakąś sprawę do niego, najlepiej przyjdźcie z tym najpierw do mnie.

Moment później na zewnątrz pojawił się znany im baron von Schtauffen w towarzystwie młodego, bardzo szczupłego chłopaka o czarnych włosach i rzucających się w oczy niebywale niebieskich oczach. To z pewnością był książę Maximilian, jednak przez bladą cerę, nieobecne spojrzenie i mikrą posturę wyglądał jak ofiara losu. Pierwszego wrażenia nie ratowała nawet wysokiej jakości skórznia nabijana na rękawach ćwiekami ani równie wspaniale wykonany rapier przy pasie. Broń, za którą można by kupić kilka lat spokojnego życia.
- To jest właśnie książę Maximilian - powiedział baron Siegfried przedstawiając młodego szlachcica.


- Witajcie, mam nadzieję, że uda nam się bezpiecznie dotrzeć do Księstw Granicznych - rzucił męskim, choć wciąż delikatnym głosem Maximilian. Dało się wyczuć południowy akcent, z którym ani Siegfried ani Viggo nie mówili. - Baron Siegfried opowiadał mi różne zasłyszane w miasteczku historyjki o was i jestem pewien, że dobrze się sprawicie. Ode mnie żadnych kłopotów wychowawczych czy innych nie doświadczycie, tego możecie być pewni. Lubię jednak wiedzieć, z kim podróżuję, dlatego chciałbym, żebyście mi się przedstawili i powiedzieli coś o sobie. Niedużo, jeśli tak czujecie albo nie lubicie dużo mówić. Mam dobrą pamięć, zwłaszcza do szczegółów. - Uśmiechnął się półgębkiem, zerkając przelotnie na Vessę a potem na Galeba. Ciężko było sprecyzować, czy bardziej interesowała go południowa uroda najemniczki, czy historia o tym, dlaczego krasnolud nosi swoje bandaże.
 
Quantum jest offline  
Stary 25-02-2021, 21:59   #25
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Vessa wróciła wieczorem z tawerny, została prawie puste mieszkanie. -[i] I znowu w klubie ‘wstrzemięźliwych’.[i] - Zaśmiała się cicho pod nosem, orientując się po odgłosach z pokoi, że nocujący dzisiaj są ona i krasnoludy. Spakowała się i poszła spać.
Z rana wyjęła rzeczy z spiżarni i wrzuciła na patelnię wszystko czego było za mało by zabrać to jako racje i zrobiła wielką jajecznicę z dużą porcją mięcha. Zapach tego wyjazdowego dania szybko rozszedł się po pomieszczeniach dając znać obecnym co jest do jedzenia.
Po pokrzepieniu ducha i dostaniu do ręki gotówki udała się jeszcze dokupić parę rzeczy jak jedzenie czy ciepły, płaszcz, chrust i takie tam inne. Dopakowała owe rzeczy i była gotowa akurat na zbieranie się do wyjazdu.

***

Na miejscu sama spojrzała oceniająco na Viggo i uznała, że staruszek wydaje się być kompetentny. Wyciągnęła do niego rękę i przedstawiła się.
- Vessa Conliore. Młody wie, że na szlaku nie jest księciem Maximilian ale Maxem, załatwiacze jak reszta z nas? - Dopytała się opiekuna księcia mając nadzieje że fakt że chłopak był tak zadbany i tak wyposazony, że chyba tylko napis na czole mógł bardziej bić po oczach, że jest on szlacheckiego urodzenia. Sadzą mogli by go chociaż trochę przyprószyć. Po otrzymaniu odpowiedzi podeszła do koni i wzięła nie zajętego przez nikogo siwka. Zapoznała się ze zwierzęciem dając mu jabłko, zwyczaj który nabyła po ojcu.
I zaczęła rozkładać swoje rzeczy w optymalnym porządku logistycznym zostawic pare ciężkich rzeczy jak namiot czy zapasowy koc i część jedzenia by wrzucić na jucznego. Nie ma co męczyć zwierząt.
 
Obca jest offline  
Stary 25-02-2021, 22:32   #26
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Sprzęt w góry - wyjaśnił Gladinson Shtauffenowi. - W górach może być zimno, śnieg i lud. Nie chcielibyśmy, żeby książę odmroził sobie książęce klejnoty, prawda - roześmiał się. - Planuję zabrać dodatkowe ciepłe ciuchy, paliwo do ogniska. Raki, rakiety śnieżne, liny, kołki metalowe do wbijania w skałę. Takie tam drobiazgi. Które - dodał - mam nadzieję nie będą wcale potrzebne. Ale dobrze mieć je pod ręką.

* * *

- Liczyłem na coś więcej, młody - inżynier skwitował wysłuchawszy Carlo. - Tyle to ja się dowiem, gdy tylko go zobaczę, nie? - zastanowił się obracając monetę w ręce.
- Signore khazad, za mało czasu miałem - tłumaczył się tileańczyk. - Ale może coś innego mogę zrobić? - łypnął na monetę. - Signore nie potrzebuje koca? Mam towar spod lady, sprzedawany tylko wybrańcom. Nie do kupienia w sklepie - zniżył ton. Bardin się zawahał.
- Dobra, pokaż co masz - zgodził się w końcu.
- Signore nie pożałuje. Nazywamy to kocem Bogdanova.
- Signore patrzy i słucha uważnie. Koc ma specjalnie przygotowane otwory, obszyte mocnym ściegiem. Na końcach jest nawinięty na dwa kije. Po rozwinięciu i wsunięciu odpowiednio przyciętych kijów, można z niego zrobić przenośną osłonę przeciw strzelcom. Można za nią schować się w kilka osób przed ostrzałem. Zatrzyma albo spowolni większość strzał. Szybko się rozstawia, łatwo zwija, łatwo transportuje. Gdyby signore chciał kupić kilka sztuk, można zbudować sobie nocą bezpieczne i ciepłe stanowisko obronne. A tutaj...
Gladinson zainteresował się kocem. Te kilka prostych usprawnień rzeczywiście dawały wiele zastosowań. Postanowił, że wyda trochę pieniędzy i załaduje to na kuca. Nigdy nie wiadomo, do czego to się może przydać?


* * *

Dla Bardina przemowa Viggo była trochę zbyt poważna. Wybąkał coś więc niezbyt zrozumiałego ściskając mu dłoń. Wszyscy oczekiwali od niego, że będzie wspaniałym, honorowym krasnoludem, jak widać. Poważny, stateczny i mający za cel tylko i wyłącznie osiąganie perfekcji w tym co robi. Począwszy od ojca, a nawet - na swój kobiecy sposób, łagodny, ale jednak - matki, po wykładowców, a teraz nawet obcych spotkanych ludzi. Chciał być krasnoludem. Nie chciał być traktowany przez inne krasnoludy z góry, jako imperialny. Ale czy to musiało oznaczać, że nie może żyć po swojemu?

Za to książę widać miał dystans do siebie. Bardziej przypadł khazadowi do gustu.
- Cześć, jestem Bardin - wyciągnął rękę na powitanie. - W naszej paczce odpowiadam za mechaniczne zabawki - wskazał na juczne zwierzę, na którym piętrzył się jego sprzęt. - A co właściwie studiowałeś w Nuln? Musisz mi opowiedzieć, jak bawią się studenci w Nuln, ja jestem po akademii w Altdofrie. Porównamy sobie zabawy. Co najbardziej lubisz pić, hę?

 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 25-02-2021 o 22:51.
Gladin jest offline  
Stary 26-02-2021, 12:27   #27
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Zachariasz Jablounec – przedstawił się nizołek, najpierw ochroniarzowi a potem samemu księciu. Ten pierwszy zrobił na zwiadowcy dobre wrażenie, profesjonalizm aż z niego tryskał. O współpracę z nim się nie bał. Najwyżej na ciągłe utyskiwanie, bo tacy podstarzali weterani słynęli ze swojej zrzędliwości i markotności. Ale mógł być też dobrym kompanem do wypitki, z pewnością znał wiele biwakowych historii, a takie Zachariasz wręcz ubóstwiał. To mu o czymś przypomniało. – Wybaczcie, kamrati. Ale jednen ważny sprawunek mi umknął. No może dwa… albo trzy!

I już go nie było. Popędził do karczmy, żeby zaopatrzyć się w kilka butelek mocnego alkoholu. Brandy, okowita, goldwasser, żytnia czy księżycówka. To nie miało znaczenia, Zachariasz chciał kupić jakikolwiek specyfik, który dodałby uroku wieczorom spędzonym przy ognisku w głuszy. A kiedy już wracał niosąc gliniane antałki z trunkiem, przeanalizował sobie młodego, który miał trafić pod ich opiekę. Nie wyglądało to dobrze. Chłopak wyglądał na wypielęgnowanego paniczyka, który w dziczy raczej się nie odnajdzie i będzie poważnym ciężarem. Sprawiał wrażenie, że chwilę po wejściu na konia spadnie z niego i połamie nogę, albo obie. Mieczem też pewnie machać nie umie, no ale przynajmniej ma ochroniarza. To plus. No i pozostawała kwestia jego pozycji społecznej. Niby był księciem, ale Zachariasz znał takich arystokratów, jak chociażby Klaus Hollern, zwany Parówą czy Księciunio Oldenburg-Juntz. Niby wielcy państwo, a widelca właściwą stroną trzymać nie potrafili, a w ich rodowych siedzibach zamiast służby i dworzan na salonach, świnie i wychudzone psy w błocie grzebały. Trzeba było szybko ustawić właściwie relację i nie dać młodemu paniczykowi wleźć sobie na głowę.

Jak wrócił, upchał w sakwy swoje klamoty, owijając flaszki w jakieś szmaty, żeby się nie potłukły i podszedł do stojących z boku Klausa i Felixa. – I co sądzicie? Trzeba ustalić zasady i od razu pokazać, że my jesteśmy ważniejsi. Oni muszą się nas słuchać. Tylko w ten sposób jakoś to ogarniemy.
 
xeper jest offline  
Stary 26-02-2021, 15:31   #28
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Góry to mają do siebie, że pogoda w nich panująca nijak się ma do tej, jaką mogą się cieszyć mieszkańcy nizin. Różni się na minus, chyba że ktoś kocha śnieg, mróz i zimny wiatr.
Felix owszem, lubił śnieg... raz na jakiś czas, ale w zasadzie był istotą ciepłolubną i mroźne zimy wolał spędzać przy kominku, pod solidnym dachem.
Poranek w Kreutzhofen nie należał do pogodnych i sugerował, iż poczynione wcześniej zimowe zakupy mogą się przydać. Bo trudno było sądzić, iż w górach nagle zapanuje lato.
Na szczęście nie trzeba było targać wszystkiego na własnym grzbiecie.

Nowo poznani współtowarzysze podróży wywarli na Felixie mieszane uczucia. O ile Viggo sprawiał wrażenie doświadczonego wojaka i podróżnika, o tyle za księcia Maximiliana Estaliczyk nie dałby nawet złotej korony. No, chyba że miałby ocenić jego ekwipunek, który wart był więcej, niż jego właściciel.

- Felix von Vessel - przedstawił się, bliższe szczegóły dotyczące swej osoby pozostawiając na później. Jeśli przypadkiem będzie na to czas i ochota. - Baronie, Max prezentuje się niczym kanarek wśród wróbli. Nawet ślepiec to zauważy. Trzeba go przebrać...

Dopełniwszy podstawowych uprzejmości i wygłosiwszy najważniejszą uwagę zabrał się za zaznajamianie z wierzchowcem i pakowaniem. Znaczną część swego bagażu, w tym namiot, wpakował na grzbiet jucznego konia, ale najważniejsze rzeczy wolał mieć przy sobie.

- Ustalimy to na pierwszym popasie - powiedział cicho do Zachariasza. - Zagonimy ich do normalnej, obozowej roboty. Maxowi przyda się trochę pracy, bo wygląda jakby pół życia spędził wśród ksiąg. Ale lepiej, by unikał walki. Bronią może i umie władać, ale zapewne nigdy nie stanął przeciwko prawdziwemu przeciwnikowi.
 
Kerm jest offline  
Stary 01-03-2021, 18:34   #29
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Przyjemnie spędził czas z Kayą. Krótko po północy, upewniwszy się, że śpi, złożył na jej policzku pocałunek, wygrzebał się z łóżka, ubrał i opuścił jej dom. Pewnie jak się obudzi uzna, że Klaus wymknął się jak skończony cham, ale cóż… musiał się wyspać przed jutrzejszą podróżą. No i spakować. Dotarłszy na miejsce, w korytarzu prawie potknął się o jakieś pozostawione w przejściu rzeczy - nie zdziwiłby się, gdyby należały do Galeba albo Bardina. Nie robiąc zbytniego hałasu poszedł do siebie i walnął się na łóżko. Zasnął w kilka chwil.

* * *

Z rana obudził się w miarę wcześnie, dzięki czemu miał czas, żeby się spakować. Jako człowiek, który w niejednym klimacie podróżował, wiedział, że w górach może być zimno o tej porze roku, dlatego zabrał ze sobą zimowe rzeczy, raki i rakiety. Baron obiecywał wierzchowce, więc przynajmniej będzie miał kto nosić ten cały sprzęt.

Na miejscu okazało się, że księciunio ma ochroniarza, co lubi krasnoludy i wygląda na takiego, co coś tam kiedyś przeżył. Dobrze. Nawet bardzo, biorąc pod uwagę fakt, jak wyglądał sam książę. Od razu rzucało się w oczy, że to chłopak do książek, a nie do miecza. Czy tam rapiera, który nosił przy pasie. W tej skórzni z ćwiekami wyglądał co najmniej komicznie, ale jakąś ochronę mieć musiał. Pomijając ochroniarza i ich. Nie wyglądało to ciekawie, ale przynajmniej dobrze, że nie tylko oni będą musieli mieć na niego oko w tej podróży. Zachariasz i Felix też mieli takie spostrzeżenia. Jedno trzeba było przyklepać od razu, żeby potem nieporozumień nie było.

- Tak jak mówi Vessa, od teraz jesteś Maxem. Awanturnikiem z Wissenburga. To znaczy, że zapominasz o swoim szlacheckim życiu i jesteś jednym z nas. Więc nie ma “pańciowania”, “księciowania”, “szlachetkowania” i innych takich. Na czas podróży jesteś nam równy i ze swoim ochroniarzem słuchacie się tego, co wam powiemy. Tylko wtedy macie szansę, żeby dojechać do Księstw Granicznych w jednym kawałku. Na wszelki wypadek, jakby kto po drodze pytał, wymyśl sobie awanturniczy życiorys - w końcu studiowałeś, to wyobraźnię chyba masz dobrą? Może być cokolwiek - matkę i ojca zabili chaosyci albo orki, wziął cię pod skrzydła dziadek i tak się szlajacie z miejsca w miejsce. - Tutaj Klaus spojrzał na Viggo, którego ponury wyraz twarzy od razu zdradził, że nie spodobała mu się ta rola. - Nie ma co się obrażać, to dla dobra sprawy. Podróżujecie razem z nami od dwóch tygodni, dołączając w Kreutzhofen. I tak jak Felix mówi, zarzuć coś na tę wymuskaną skórznię, bo od razu widać, żeś szlachetka...

Na słowa księcia odparł:
- Nazywam się Klaus Weghorst i poluję na potwory. Różne. - Zakończył, bo więcej młody wiedzieć nie musiał. Podszedł do jucznego konia, zarzucił mu swoje sakwy na grzbiet i wybrał jednego z wierzchowców podstawionych przez barona. - Ruszajmy, nie ma co przedłużać.
 
Ayoze jest offline  
Stary 02-03-2021, 20:59   #30
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Galeb wpatrywał się w dziedzica i jego sługę. Skinął głową chłopakowi i mężczyźnie.

- Jestem Galeb Galvinson z klanu Kamiennego Dzbana. - powiedział poważnie - Kowal i wojownik. Jeżeli będziecie potrzebowali dobrej rady, opowieści czy pomocy z ekwipunkiem, jestem do usług.

Nie miał więcej do powiedzenia jeżeli chodzi o przywitanie się z osobami które mieli ochraniać. Choć chłopak wyglądał na wymoczka to zrobił dobre wrażenie na dzień dobry. Galeb doceniał to że szlachetka nie próbował nic cudować czy pokazywać się jako niewiadomo kto.

Czas było wyruszać. Kowal Run nic więcej nie dobierał na rynku. Był gotowy na wyruszenie w drogę już od dawna, a długi sen dodał mu sił.

Na szeptania towarzyszy zareagował obrzucając ich niechętnym spojrzeniem.

Kombinują jak jakieś zbóje czy inne obdartusy, pomyślał.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 02-03-2021 o 21:04.
Stalowy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172