|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-01-2023, 18:16 | #211 |
Reputacja: 1 |
|
08-01-2023, 12:44 | #212 |
Reputacja: 1 |
|
17-01-2023, 20:18 | #213 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 18-01-2023 o 16:58. |
22-01-2023, 12:06 | #214 |
Reputacja: 1 | Udało się, choć krasnolud bliski był przegranej. Jednak w końcu to jego przeciwnik leżał na ziemi, a krew z odrąbanego ramienia wsiąkała w piach zaimprowizowanej areny. Detlef miał się nieco lepiej, chociaż odniósł poważne rany - na dojście do dawnej formy siebie będzie potrzebował sporo czasu. Osłabiony gwałtownym pojedynkiem przyklęknął na jedno kolano, wciąż jednak nie wypuszczając miecza z dłoni. Przez chwilę przyglądał się leżącemu oceniając jego szanse na przeżycie, a także swój stan. W głowie szumiało mu coraz bardziej, ale raczej powinien się z tego wylizać. - Felczera! Pomóżcie mu! - zawołał i machnięciem ręki ponaglił asystującego lekarza. Mimo niehonorowej walki i równie haniebnych wcześniejszych prób pozbycia się pretendentów do spadku, jego przeciwnik był tylko narzędziem w rękach Marcusa. Był kanalią, ale to jego pracodawca był prawdziwym wrogiem. Możliwe też, że jeśli przeżyje, to poświadczy przeciwko Marcusowi, co może przydać się Elenie i jej bratu w sprawie dziedziczenia. Thorvaldsson wykonał zleconą robotę i zamierzał skupić się na tym, żeby nie zdarzył mu się jakiś "wypadek" zainicjowany przez dyszącego żądzą zemsty Marcusa. Za kilka dni, o ile Przodkowie (i zestaw posiadanych mikstur) pozwolą, będzie mógł wrócić do realizacji zadania, z którym przybył do Wissenburgu.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
24-01-2023, 14:06 | #215 |
Reputacja: 1 |
|
13-02-2023, 22:42 | #216 | ||||
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 14-02-2023 o 12:26. | ||||
15-02-2023, 19:12 | #217 |
Reputacja: 1 |
|
03-03-2023, 18:18 | #218 |
Reputacja: 1 | Wyczerpany walką i odniesionymi w niej ranami Detlef tylko pokręcił z rezygnacją głową dostrzegając ostrze, którym jego okaleczony przeciwnik miał zamiar odpłacić za przegraną. A może jednak wszelkimi sposobami usiłował doprowadzić do wygranej? Krasnolud wątpił, by Marcus podziękował tak zdeterminowanemu podwładnemu troskliwą opieką - zapewne najemnik skończyłby na skutek zakażenia krwi albo jeszcze szybciej - z poderżniętym gardłem zaraz po zakończeniu walki o schedę Toppenheimerów. - Ha! - dopiero teraz dotarło do Thorvaldssona, że mimo swej niechęci do polityki i ludzi nią się zajmujących właśnie wziął w politycznych wydarzeniach czynny udział i przyczynił się do wygranej spadkobierczyni jednego z rodów elektorskich Imperium. Niewątpliwie któryś z bogów przodków musiał teraz śmiać się do rozpuku widząc zdumioną minę krasnoluda. * * * Opiekę cyrulika miał przednią, dlatego już na kolejny dzień był w stanie ruszyć się z łóżka, choć nie obyło się bez wysłuchania litanii rzeczy, których mu robić nie było wolno. Gdy emocje opadły i nareszcie nie musiał z całych sił starać się utrzymać swoich podopiecznych przy życiu, przyszedł czas na rozważania o przyszłości, chociażby tej najbliższej. Przede wszystkim musiał jak najszybciej zabrać się za sprawę, w której przybył do Wissenburga. Choć nie podejrzewał, że te kilka dni opóźnienia zmienią cokolwiek, to na dłuższą zwłokę nie zamierzał sobie pozwolić. Otarł się o śmierć i zdawał sobie sprawę, że jest wciąż osłabiony, dlatego postanowił zostać pod opieką medyka w sumie przez trzy dni, co powinno pozwolić mu nabrać nieco sił. Nie sądził również, żeby było to wielkim kłopotem dla jego byłej już pracodawczyni. Do tego czasu zamierzał zwrócić miecz, którym walczył dla Toppenheimerów, jego właścicielowi. Nie był w stanie określić historii tego oręża, ale porządną robotę krasnoludzkich kowali rozpoznać potrafił i na taki właśnie rzeczony miecz mu wyglądał. Czy był jednym z Runicznych Kłów? Nie miał pojęcia, choć mógł jeszcze skontaktować jego właściciela z przedstawicielem lokalnej diaspory długobrodych, którzy mogli pomóc w identyfikacji pochodzenia broni (zapewne nie za darmo, ale w niedługim możliwości młodego w tym zakresie powinny znacznie się poprawić). * * * Propozycja Eleny zaskoczyła go. Nie wiązał z Toppenheimerami swojej przyszłości, woląc zejść możnym tego świata z widoku, ale stanowisko dowódcy gwardii przyszłej księżnej miało w sobie coś, czego nie odrzucał od razu. Nie chodziło nawet o potencjalne pieniądze, które zapewne wiązały sie z tak odpowiedzialnym stanowiskiem, o możliwości korzystania z wygód dostępnych dla bogatych nawet nie myślał, bo nie dbał o wygody i splendory. Mimo krótkiej znajomości z tą dzierlatką i jej bratem chyba w jakiś sposób ich polubił i życzył im wszystkiego najlepszego. Czy oznaczało to, że sam zadba o bezpieczeństwo tej dwójki? Tego jeszcze nie wiedział. Miał również czas, by sprawę przemyśleć dokładnie - podziękował Elenie za propozycję i zgodnie z prawdą odparł, że ma w tej chwili zobowiązania, które zamierza wypełnić i dlatego nie może przyjąć jej oferty. Obiecał również, że jak tylko wykona swoje zadania i zostanie zwolniony z obecnej służby, wróci wtedy i porozmawiają o tym ponownie, jeśli oferta będzie wciąż aktualna oczywiście. Okazywało się, że nie musiał martwić się o to, czy będzie miał co robić w przyszłości - to była wszakże kolejna propozycja pracy na niezłym stanowisku. Zdawało się, że jedyną trudnością była skłonność krasnoluda to pakowania się w kłopoty, co mogło zniweczyć tak pięknie rysującą się przyszłość. - Będzie co ma być... - skwitował, swoim zwyczajem nie zajmując się zbyt długo rzeczami na które nie miał za bardzo wpływu.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
12-03-2023, 22:52 | #219 | ||||
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 16-03-2023 o 19:33. | ||||
16-03-2023, 20:28 | #220 |
Reputacja: 1 |
|