Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-09-2022, 09:32   #161
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Komnata złowieszczego ceremoniału

Stał początkowo zszokowany tym czym widział, a rzec trza było, że Franz już niejedno widział, zresztą podobnie jak i Hochbergówna, i Niers. Pierwsza ocknęła się z marazmu Olivia wydając proste polecenia. Polecenia do których Mauer nawykł za młodu, bo przecie swoje w regimentarskiej piechocie wychodził, pierw na doboszem będąc, a później, gdy podrósł i zmężniał, co reiklandzkich polach bitew stawało się bardzo szybko, chodząc już z glewiami, halabardami i inszym żelastwem i z bronią w rekach stawając naprzeciw goblinów i przed czym tylko regiment mógł stanąć.

- Niers i Franz na rycerza! - Toć było to jasne i klarowne jak wrzaski sierżanta Sommera. Dwa razy Franzowi powtarzać nie trza było. Splunął siarczyście na posadzkę komnaty, schwycieł pewniej topora stylisko po czym ruszył na wroga mając ino nadzieję, że Niers nie zostawi go samego.
Franz rusza do szarży, ale widząc wyniki rzutów kośćmi to chyba wiele nie wskóra.

 
8art jest offline  
Stary 07-09-2022, 10:48   #162
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Znowu to samo! Rytuały, trupy, demony...a niech was Sigmar wszystkich pośle do ośmiu piekieł, kurwy wszeteczne! - Niers miał wyrobione zdanie na temat tego, w co znów się władowali. Nie bardzo wiedział, na co był wkurzony.
Czy na znudzoną arystokrację, która w swojej pogoni za władzą i apanażami była skłonna posunąć się do najgorszego nawet bezeceństwa, czy na czarodziejów, którzy owe bezeceństwa dla własnej korzyści wyczyniali czy na fakt, że zbiry im służące przerwały mu jego pijacką rozrywkę i wybudzony i całkiem trzeźwy czuł się z tym bardzo źle.
Najbardziej jednak zły był na Oliwię, bo już drugi raz władowała ich sytuację zdawało się bez wyjścia, udawała arystokratkę panosząc się jak burdelmama w zamtuzie, i wywołując kolejny bałagan którego sprzątanie jak zwykle zostawiała w ręku dużych chłopców. Pokroju Larsa, Franza i Niersa.

Nienawiść jest bardzo dobrą motywacją do działania. Nienawidzić rycerza, który staną na przeciwko niego i Franza było łatwo...wręcz perwersyjnie rozkosznie.

Czarno odziany, blady z przepicia o oczach podkrążonych niczym umrzyk który wychynąwszy z jakiegoś zapadłego mauzoleum, runął na wroga.
Karl Niers szarżuje na wskazanego przez Oliwię wroga.

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 07-09-2022 o 10:51.
Asmodian jest offline  
Stary 16-09-2022, 13:23   #163
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Komnata bluźnierczego rytuału

Trafiony iskrą czarodziejskiego światła Voormann zachwiał się na nogach, ale nie zrobił nawet kroku w tył, nie spadł wbrew desperackiej nadziei Oliwii ze swojego podestu. Sukno jego kaftanu na piersiach poczerniało w jednej chwili, buchnęło obłoczkami dymu uwolnionego przez trawiącą łatwopalny materiał magiczną energię.

Poderwani okrzykami czarodziejki, Franz Mauer, pan Niers i sierżant Knappe rzucili się z uniesioną bronią na dygoczącego konwulsyjnie Holtmanna oraz umilkłego w końcu adepta.

Wszyscy z wyjątkiem Larsa, który ku absolutnemu zdumieniu panny Hochberg pozostał w miejscu niczym skamieniały, zmrużonymi oczami wpatrując się w postać Voormanna. Oglądająca się ponad ramieniem w stronę Norsmena Oliwia dostrzegła na jego twarzy niecodzienny wyraz przywodzący na myśl mieszaninę niedowierzania i oraz czegoś jeszcze - budzącego szok kobiety oczarowania.

- Þetta er varúlfur! Hann er að breytast! Lofið Drottni breytinganna! - krzyknął Lars Høflig podnosząc w górę swój olbrzymi topór i wybuchając przeraźliwym śmiechem, w którym dźwięczały jakieś mrożące krew w żyłach nuty szaleństwa.

Pozostali trzej mężczyźni wykonali bez namysłu polecenie czarodziejki, zupełnie nieświadomi nagłej przemiany w zachowaniu stojącego pod drzwiami komnaty Norsmena. Franz i Karl dopadli stojącego na swoim cokole Holtmanna w tej samej chwili, w której oplatające wszystkie trzy postacie wstęgi magicznego światła zgasły bez ostrzeżenia, zniknęły wieszcząc przerwanie bluźnierczego rytuału.

Albo jego zakończenie.

Rutger Holtmann wbił w napastników pełne trwogi i cierpienia oczy, tonące w pociętej dziesiątkami starczych zmarszczek twarzy człowieka będącego u kresu swego żywota. Nie mogąc się utrzymać na porażonych artretyzmem kolanach, mamroczący coś żałośnie szlachcic zdołał się uchylić nieporadnie przed toporem Franza - tylko dlatego zresztą, że jedna stopa osunęła mu się na krawędzi cokołu, przez co Holtmann stracił równowagę i omal nie runął z podestu na plecy. Pan Niers ciął pałaszem uderzenie serca później, przez pierś i szyję sparaliżowanego starczym niedowładem mężczyzny. Krew bryzgnęła szeroką strugą w powietrzu, usiała ciemnymi plamami posadzkę.

Rutger Holtmann wyzionął ducha chwilę po swoim zdradzonym przyjacielu, postarzony o kilkadziesiąt lat w sposób, którego Franz i Karl nie pojmowali, a który wywarł na nich wstrząsające wrażenie.

Trzask pękającego ubrania, gruchot łamanych kości, nade wszystko zaś przeraźliwy krzyk upiornej agonii wyrwały obu mężczyzn z chwili paraliżu. Uniesiony w powietrze sierżant Knappe wył niczym obdzierany ze skóry, wykręcany w mocarnym uścisku jakby był szmacianą lalką. Jego krzyk urwał się przy wtórze pękającego kręgosłupa, zwiotczałe ciało grzmotnęło o kamienną posadzkę.

Istota będąca wcześniej Bursztynowym Czarodziejem przeciągnęła się z leniwą drapieżnością, otworzyła szerzej fosforyzujące oczy, nastroszyła szpiczaste uszy. Wielki puszysty ogon zaczął zataczać półkręgi tnąc powietrze niczym solidna dębowa pałka.

Srebrzystowłosa wiedźma skuliła się na swoim cokole i załkała głosem pełnym rozpaczliwej żałości za czymś, co bezpowrotnie utraciła, a co było zapewne esencją jej dotychczasowego życia.

Stojący na środkowym cokole ogromny wilkolak otrząsnął się zrzucając z grzbietu resztki podartej na strzępy szaty, a z jego gardzieli popłynął dziwaczny rytmiczny dźwięk kojarzący się z turkotem beczki na kostkach ulicznego bruku.

Był to śmiech - potworny półzwierzęcy śmiech, w którym nienawistna żądza krwi walczyła o lepsze z nieskażonym litością sadyzmem.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 18-09-2022, 22:29   #164
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Kupić strach

Komnata bluźnierczego rytuału

Dramatyzm przytłaczał w swym kalejdoskopicznym pędzie, świat zaskakiwał zmianą, Olivia pragnęła by było jutro, głęboko te pragnienia schowała, bo czasu na refleksję brakowało jak nigdy, brakowało go na zdziwienie, na strach, na krótkie cięcie mieczem. Kobieta winna struchleć i szukać obrońcy, błagać o łaskę bogów, może to zrobiła, bo ci zupełnie pozbawili ją rozumu, czyniąc swą gwiazdą, avatarem woli. Stała się przez to bardziej wrażliwa, drażliwa, o ile można było bardziej.

Bezmyślnością uwolniona od ludzkich, czy zwierzęcych słabości działała. Jak miała w zamiarze splotła drugie zaklęcie i magiczna strzała raz jeszcze rozświetliła zgrozę komnaty, w eterze z trudem rozpruła opadający różnobarwny całun rozproszonych wiatrów. Magia która wyszła z woli adeptki była dość silna, by powalić młodego chłopa, ale z pewnością nie starczyła na utkane z profanacji stworzenie. Przez ułamek jeszcze chwili panna Hochberg skupiła wzrok na potworze i Norsmenie, oceniając ile w owej dwójce jest magii.

- Za barbarzyńcę! - komenderowała. Miała swój plan i nie miało znaczenia, czy reszta go odgadnie, jeśli ocenią, że stchórzyła, trudno, większe mieli szanse na ocalenie. W tej samej chwili uderzyła oburącz w srebrny łańcuch skuwający wiedźmicę. Miękki metal, skorodowany bluźnierczym pocałunkiem, na równi z uwięzioną, z łatwością poddał się stali. Pęknięte ogniwo pozostało w dłoni. Olivia chwyciła brutalnie pod ramię wystraszoną kobietę i pociągnęła ze sobą w kierunku wrót za plecami Larsa.

Miała plan, miała go wcześniej, choć zupełnie nie spodziewała się tego co czekało ją w piwnicy. Myśliwy, polny marszałek, przygotowawszy pole bitwy, musieli czasem wycofać pułki pozorując ucieczkę. O ile można się było spodziewać zrozumienia ze strony Franza i Niersa, o tyle głupota Larsa, mogła utrudnić manewr. Szczęściem różnokoka adeptka nie mogła tego roztrząsać bo nie miała nawet czasu, żeby porządnie się wystraszyć, ciało o to zadbało popuszczając z pęcherza, tak, że dziewczyna nawet tego nie spostrzegła. Musiało się to wydarzyć między cokołem, a miejscem za plecami Høflig'a.

Mimo, że zbrukana osmaloną starą podłogą, po której się ślizgnęła, powstała na nogi jak nastroszona kotka. Wdrukowana rolą jaką sobie narzuciła, a której porzucić nie mogła z powodu chwilowego pomieszania zmysłów i braku racjonalnej oceny, kontynuowała zmysłowy taniec ze śmiercią.

- Franz za drzwi, gotuj szpic. - wypchnęła i w tym kierunku nieszczęśnicę. Sama ustawiła się szeroko na nogach gotowa osłaniać wycofanie się Norsmena i Niersa. - W tył chłopaki, krok za krokiem i skok.

Świat zakręcił się w niemożliwej karuzeli, w istocie adeptka, ledwo łowiła wybrane wiatry i ich zapachy, ledwo ogniskowała się na detalach, vir eteru ogarniał zarówno stworzenie, jak i grupę jej kompanów, bezmyślne anioły aspektów, nie mogąc się uspokoić wzbudzały co raz nowe erupcje, walcząc o lepsze z wszystkimi innymi. Ze zniszczonych rodził się smrodliwy Dhar. Przybierał zdradliwe znamię samego pana zmian. Adeptka była o włos, by pozwolić się mu porwać, wzmocnić wolę jego siłą, przeciw heretykowi.

Całe szczęście nie było czasu, Karl nadepnął jej na stopę, dość mocno, może specjalnie, w lewej dłoni już nie było srebrnego ogniwa, ten utonął w torbie, zaś zastąpił go inny przedmiot, choć również ze srebra.


Olivia deklarowała wcześniej, że od razu wyczarowuje drugi promień, więc to opisałam, rzuty wykonałam wcześniej. To było 12 obrażeń. oczywiście minus wytrzymałość i te inne.

Następnym działaniem jest, uwolnienie wiedźmicy - taka jest adeptka empatyczna, i ucieczka za plecy Norsmana, zachowując oczywiście odwagę. [tak się starałam opisać działanie Olivii, żeby wytłumaczyć jej brak przestrachu - bo to mogłoby nas pogrążyć], następnie nawoływanie do wycofania się za kolejne drzwi, gdzie mamy pułapkę na niedźwiedzia w postaci ostrego pala i inne niespodzianki. Tam przyjęcie walki.

Jak wymagasz do tego jakiegoś testu Mistrzu to daj znać.

W razie potrzeby, czarodziejka wyczaruje czar dźwięki*, lub promień.
Wszystko zależy od rozwoju sytuacji.

* - wykonany w nietypowy sposób, możesz podnieść poprzeczkę trudności.

Jeśli zauważyła coś co mogłoby jej pomóc ocenić sytuację i zdobyć przewagę to proszę Mistrzu. Ma szósty zmysł % 56/ spostrzegawczość % 43/ Wiedźmi wzrok % 66.

 
Nanatar jest offline  
Stary 24-09-2022, 21:05   #165
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Komnata bluźnierczego rytuału

Z dłoni adeptki wystrzeliła kolejna jaskrawa iskra magicznego światła, bezbłędnie niesiona w powietrzu myślami Olivii. Ugodzony nią w bark wilkołak ryknął ogłuszająco, poruszył nozdrzami węsząc wstrętny odór spalonej sierści. W jego żółtych ślepiach zapłonęła gęstniejąca furia, której natężenie dosłownie zmroziło pannie Hochberg krew w żyłach. Ciągnąc za ramię nie stawiającą oporu srebrzystowłosą ku zamkniętym przez Larsa drzwiom komnaty, czarodziejka krzyknęła ponownie do swoich kompanów wzywając ich do odwrotu.

W jej głosie dźwięczała trwożna desperacja.

Voormann zeskoczył z cokołu, wyprostował się z budzącym zgrozę trzaskiem kości, przeciągnął włochatą łapą po torsie dusząc tlące się na jego skórze płomyki magicznego ognia. A potem kopnął z całej siły w leżące na kamiennej posadzce ciało nieszczęsnego Knappe, powykręcane chwilę wcześniej w nadludzko mocarnych łapach potwora.

Zwłoki sierżanta pomimo swej wagi wyleciały w powietrze jak worek kartoflanych obierek, grzmotnęły o posadzkę opodal nóg Karla Petera Niersa bryzgając wkoło krwią tryskającą z otwartych złamań. Wstrząśnięta potworną krzepą wilkołaka Olivia obejrzała się ponad ramieniem w stronę Larsa, który w końcu opamiętał się z barbarzyńskiego zauroczenia, zamłynkował swoim ogromnym toporem, a potem wymierzył jego żeleźce w cielsko istoty, która jeszcze niedawno była wątłym starcem w szatach Bursztynowego Kolegium.

- Lars, otwórz drzwi! - krzyknęła ciągnąca srebrzystowłosą wiedźmę Olivia.

Potężny Norsmen roześmiał się chrapliwie w odpowiedzi, ewidentnie ukontentowany możnością stoczenia walki z wilkołakiem, który musiał być w jego barbarzyńskiej kulturze utożsamiany ze zdobyczą godną plemiennych herosów.

- Leikstjórinn skipulagði þetta öðruv-si! - krzyknął olbrzym łapiąc topór w sposób wieszczący rozpoczęcie szarży do pojedynku, który miał wszelkie szanse przejść do zbioru największych legend jego plemienia. Widząc prężące się pod skórą mięśnie Larsa Olivia poczuła przypływ nadziei na ujście z pułapki z życiem. Musiała tylko otworzyć te przeklęte drzwi.

Drzwi otworzyły się w tej samej chwili, niczym za sprawą czarodziejskiego zaklęcia zrodzonego samoczynnie błagalnymi myślami adeptki Hochberg. Otworzyły się z impetem, który wprawił je w niewiarygodną prędkość, lecz nie wypadły z futryny dzięki solidnym żelaznym zawiasom - zamiast tego obróciły się na tych właśnie zawiasach uderzając z ogłuszającym hukiem w kamienną ścianę.

Lars Hoflig zniknął pomiędzy drzwiami i ścianą.

Skamieniała ze zgrozy Olivia usłyszała dźwięk, który wydały z siebie dziesiątki pękających jednocześnie kości, połączony z wilgotnym odgłosem miażdżonej tkanki. Zza drzwi wytrysnęła fontanna żywej czerwieni, która zalała ciemne cegły na szerokości kilkunastu kroków.

Srebrzystowłosa wiedźma roześmiała się histerycznie, nieprawdopdoobnie wysokim tonem, który przeorał umysł panny Hochberg na podobieństwo szpica noża przesuwanego po kawałku szkła. Wspierając się na ramieniu adeptki branka Mettericha krzyknęła coś niezrozumiale, ale z oczywistą radością w głosie.

W progu komnaty stanął wilkołak, który bez trudu dorównywał rozmiarami Voormannowi, a być może nawet nieco go przerastał. Sierść potwora naznaczona była licznymi pasmami siwizny, ale lśniące w obnażonej paszczy kły przydawały bestii morderczego autorytetu.

Bursztynowy Czarodziej przybrał zaskoczony wyraz pyska, ryknął w wyrazie wyzwania, w którym pojawiła się nutka niepewności. Siwowłosy wilkołak odpowiedział mu przeciągłym pomrukiem płynącym z głębi beczkowatej piersi, powiódł po komnacie spojrzeniem zielonych ślepiów oglądając z drapieżnym błyskiem Karla Petera Niersa i Franza Maurera, ciała leżących na posadzce martwych mężczyzn oraz dźwigającą srebrzystowłosą wiedźmę Olivii.

Napotykając to spojrzenie czarodziejka omal nie zemdlała z nadmiaru wrażeń.

Szanowni, tym oto mocnym akcentem pożegnaliśmy w grze Bielona. Ja popatrzę sobie w wątku, kto jeszcze kiepsko się udziela w grze, a Wy pomyślcie w międzyczasie nad nowymi opcjami taktycznymi.


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 03-10-2022, 23:43   #166
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Oooo!

Komnata bluźnierczego rytuału

Kundel na smyczy bogów, futrzana igraszka, już była prawie przy drzwiach, tylko ni jak nie mogła obejść Larsa. Próbowała bokiem, próbowała skokiem, szczerzył się tylko barbarzyńca do bestii, a bestia do wszystkich. Odstąpiła o krok zbierając się do pocałunku, namiętności mogącej pchnąć Norsmena w te lub w inną stronę, byle dostać się do drzwi, byle realizować plan.

Plany bywają zawodne i starannie budowany scenariusz może zamienić się w bełkot w jednej chwili. Prostota, brutalna siła o jakiej panna z Remmer nawet nie myślała zdruzgotała nie tylko powzięty zamiar co i ciało jej niedoszłego kochanka. Pocałunek ostatni ofiarował jej Lars, pocałunek szkarłatny, czerwone kropeczki upstrzyły całe odzienie Olivii, twarz i usta zdobiąc najchętniej. Oblizała usta czerwone, słone, żelazowe. Suka na smyczy, bez basiora.

Oooo!
Zdziwienie wygrało,
Ukształtowało,
Na Ustach panienki,
Pełnych i Jędrnych,
Okrągłe O


Nie mogąc zdecydować się między przerażeniem, złością i zawodem, adeptka nie wybrała niczego, wybrali za nią, kuglarze losów. Tak było lepiej, gdyby myślała, nie popadła w chwilowe szaleństwo, czyniące z niej hierofantkę na straży. Olivia mogłaby oszaleć na dobre.

Zmysły wybrały eter, ledwo świadoma realu, ale ciało już w skręcie, włosy srebrzyste wiedźmicy przycięte, co spostrzec musiała wielka bestia, która wtargnęła do komnaty zabijając wrotami wojownika. Raz włosy w zaklęcie uknute jako kompas, nos niedźwiedzia, najczulszy, krew adeptki i wzrok wiedźmi jej należny, podrażnia w eterze nozdrza wilcze.

- Voorman Profanus! Fraust* - wskazała czarodziejka świetlistym ostrzem - zabij go - chciała powiedzieć: Franz, ale się pogubiła. Przemytnik z Niersem próbowali trzymać się jak najdalej od obu bestii.

Tymczasem bestia nieufna łeb ku kobiecie skierowała węsząc, ona za sierść mocno stwora schwyciła.

- Sercem Ghyran i Ghur szukaj - wycedziła wprost w śmierdzący padliną nieludzki nie wilczy pysk. A patrząc na towarzyszy dodała - Uciekajcie głupcy.

Adeptka wykonuje akcje podwojno- potrójną. Czar składa się z wiedźmiego wzroku, przekazanego na zmysł węchu poprzez analogie do czaru dźwięki/powonienie użycie ingrediencji nosa niedźwiedzia, kompasu włosów wiedźmicy, katalizatora krwi Olivii i jej niedoszłego kochanką. Nowy wilkołak basior ma poczuć kto jest oszustem i ku niemu skierować gniew.

W razie potrzeby używam dlatego wykonuje rzuty podwójne

* łacina, znaczy klasyczny

No to wygląda na to że używając PS na przerzut wiedźmiego wzroku magia intuicyjna wyszła zajebiście.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 05-10-2022 o 20:56.
Nanatar jest offline  
Stary 17-10-2022, 10:14   #167
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Komnata przerażającego rytuału

Wilkołak, który jednym uderzeniem drzwi zdruzgotał wszystkie kości wielkiego barbarzyńcy zmarszczył nos na dźwięk słów młodej wiedźmy, odsłonił jeszcze bardziej lśniące kły, a w głębi jego gardzieli zawibrował chrapliwy pomruk. Widząc niezdecydowanie potwora oraz prężące się coraz mocniej mięśnie przemienionego w bestię Voormanna, Olivia podniosła do przodu rękę chcąc złapać nią za sierść wilkołaka.

Gwałtowny ruch wywołał równie gwałtowną reakcję. Sprowokowany gestem, stary drapieżca wyrzucił do przodu głowę w ewidentnym zamiarze odgryzienia uniesionej ku sobie wąskiej bladej dłoni, ale srebrzystowłosa wiedźma zdążyła w międzyczasie odzyskać dość sił, aby szarpnąć czarodziejkę w tył.

Panna Hochberg krzyknęła odruchowo widząc jak mordercza paszcza bestii zatrzaskuje się na cale od jej ręki.

- Nie ona! - krzyknęła srebrzystowłosa wskazując jednocześnie palcem na Voormanna - On!

- Sercem Ghyran i Ghur szukaj - wykrztusiła z siebie wstrząśnięta czarodziejka, wciąż mająca przed oczami wyobrażenie swojej pożeranej przez wilkołaka ręki, najpewniej wcześniej zwyczajnie wyrwanej z kobiecego barku - Uciekajcie głupcy!

Naznaczony nitkami siwizny wilkołak ryknął ogłuszająco, a potem ruszył z miejsca i solidna kamienna posadzka zadudniła pod jego łapami. Voormann odpowiedział mu równie głośnym ryknięciem, rozłożył uzbrojone w wielkie pazury przednie łapy gotów na przyjęcie szarży potężnego przeciwnika.

Stary wilkołak zmiótł go z cokołu, cisnął z niewyobrażalną siłą w tylną ścianę komnaty, a ta pękła pod wpływem uderzenia, pokryła się pajęczyną głębokich szczelin, z których posypała się zaprawa i kamienny pył. Voormann przysiadł na zadzie potrząsając wilczym łbem, jego ślepia przesłoniła na chwilę mgiełka, która wyparowała uderzenie serca później zastąpiona wyrazem gorejącej furii.

Wpatrzona w ten nieprawdopodobny spektakl Olivia pomyślała, że zwyrodniały czarodziej musiał wciąż poznawać możliwości swojej nowej formy i zwyczajnie się przeliczył rzucając wyzwanie intruzowi - lecz najwidoczniej dorównywał mu siłą i zawziętością, bo kiedy dwa wielkie kudłate kształty szczepiły się ze sobą w zażartej walce, w komnacie wybuchło prawdziwe pandemonium huku, ryków, trzasków i skowytów.

Uskrzydlona tymi dźwiękami, panna Hochberg pociągnęła srebrzystowłosą w stronę otwartych szeroko drzwi piwnicy, po raz ostatni odprowadzając wzrokiem krwawe rozbryzgi na pobliskiej ścianie. Źródło jej nieoczekiwanej namiętności wygasło, odeszło w jednej chwili zadając kłam wyobrażeniu o swej męskiej nieśmiertelności. Lars przestał istnieć, a wraz z nim ledwie utkana nić oplatająca serce młodej adeptki.

Franz Mauer i pan Niers zrównali się z obiema kobietami, pochwycili je za odzienie pomagając przyśpieszyć kroku. Szaleńcza ucieczka korytarzem przy wtórze niesłabnących ryków walczących ze sobą wilkołaków przyprawiała Olivię o zawroty głowy, a jej płuca zdawały się płonąć żywym ogniem.

Schody wiodące na parter dworku wyrosły przed czarodziejką wręcz znienacka, rzucając kolejne wyzwanie. Wciąż podtrzymując srebrzystowłosą, Olivia zaczęła się piąć w ich górę dysząc jednocześnie coraz ciężej.

- Mój rodziciel pożre jego serce! - odezwała się druga wiedźma wyrzucając dźwięczące sadystyczną radością słowa prosto w ucho adeptki - Za to, co mi uczynił, co skradł! Rozszarpie go na strzępy…

- Kurwości, a co to?!

Wyprzedzający Olivię o jeden stopień Franz zatrzymał się raptownie, omal nie podcinając przy tym nogą depczącego mu po piętach Karla Petera. Podążając za wzrokiem brodatego trapera czarodziejka ujrzała znienacka rozrzucone po górnej części schodów ludzkie ciała, bezwładne i powykręcane w pozach, których nie przyjąłby żaden żyjący człowiek.

I rozpoznała w nich strażników, którzy strzegli wcześniej przystępu do komnaty bluźnierczego rytuału. Bezsprzecznie martwych, naznaczonych plamami krzepnącej krwi wyciekającej z ran zadanych wąskim i długim narzędziem.

Narzędziem, które tkwiło w dłoni człekokształtnego gibkiego cienia przyczajonego za szczytem schodów, spoglądającego w ich dół zmrużonymi w wąskie szczeliny złocistymi oczami.

- Lori! - wyrzuciła z siebie Olivia - Pewni byliśmy, żeś już postradał żywot!

Mam nadzieję, że taka niespodzianka poprawiła Wam humory. Pozornie utracony, elficki towarzysz powrócił w iście filmowym stylu i w dodatku uporał się bez zauważalnego wysiłku ze zbrojnymi, którym pozwoliliście opuścić podziemia! Czekam z niecierpliwością na nowe deklaracje!

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 26-10-2022, 23:03   #168
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Na schodach dworku

Z każdym krokiem poza profanum Olivia odzyskiwała zmysły tracąc jednocześnie kontrolę na d ciałem. Każdy krok trudniejszy, stopy ciężkie jak obute w stalowe okowy. Pojęła prędko adeptka, że trzyma ją coś więcej niż słabość ciała, więzi ją ciekawość, tajemnica gdzieś we dworze ukryta. Czarodziej musiał przecież robić notatki, plany. Chorobliwa ambicja, wybujałe ego, podobne niesfornym uczniom.

Serce nieposłuszne chciało wyskoczyć z piersi, jak pędzone lokomotywą orgazmu. Nie przyjmowała do wiadomości panna Hochberg, że mógłby Siwowłosy nie spełnić swej misji, co więcej oczekiwała, że spłaci dług, który zaciągnął w nierozważny sposób. Odnajdując w srebrnowłosej powiernice i przyjaciółkę, objęła jej dłonie swymi reagując na wróżbę.

- Oby kochana. Wszak i ja zapłaciłam cenę. A ty.., może jest sposób, musiałabym jego pracownie sprawdzić. Tak czy inaczej nie trać nadziei siostro, owoc łona twojego z pewnością nosić będzie błogosławieństwo, tak głęboko plugawość czarownika nie mogła sięgnąć. - Pocałowała ją mocno w usta, sama nie wiedziała dlaczego, ale była tak bardzo podniecona. Zaraz speszona. Smakowała rosą, gibką witką, przedwczesnym zakochaniem naiwnym oddaniem, spowita w światło i cienie miast bursztynu i zieleni, jakby niecierpiąca pustki materia musiała się wypełnić.

Odskoczyła, ale dłoni nie puściła, już chciała wypomnieć zbrodnie jej rodzica przeciw jej namiętności, a na schodach trupy, krew, Dhar, zaćmiewał zmysły. Nogi jak z waty, ale przeznaczenie silniejsze, zuchwałość tarcza wściekłości. - Po co, jeśli puściła ich wolno? Po co jej gusła i straszaki? - nie pojmowała w istocie gry elfa, nie rozumiała i nie ufała.

Szczęściem tyle złego ją niedawno spotkało, tyle niesprawiedliwości i podłości, tyle kiedy Loriego nie było, a winien być, gniew na nowo mógł uformować ledwokrztałtność adeptki, przekuć w stalową wolę z przyciętym warkoczem i różnymi oczami.

Perfidnie świadoma jak formuje eter, a przelewała na niego ogrom swego żaru sycąc aqshy, Olivia Hochberg skryła za sobą srebrzystowłosą, rządząc z drugiego rzędu za plecami Franza i Karla.

- Lori natychmiast do koni! Widziałeś gdzie przygotowane i skokiem, bo ci nogi z dupy powyrywam! - już do towarzyszy - Panowie, weźcie wierzchowce i jedźcie, zostawcie mi dwa. Powinno się zgadzać. Czekajcie we wiosze. - odwracając się do widźmicy - A ty nie wychodź przede mnie.

Olivia pragnęła nader wszystko choć ułamek tajemnicy Voormanowej skraść, a nie wiedziała, czy powinna obawiać się elfa, czy mogła być pewna zwycięstwa siwego wilkołyca, może lepiej do pułapki zejść, może zbiec najlepiej. W końcu, żeby wyrzucić, żeby pozbyć się, uwolnić, do kobiety.

- Twój rodzic zabił mi chłopa tymi drzwiami! Kurwa! Kurwa! Lori jeszcze tam stoisz!?

Zapanował doskonały spokój, Olivia Hochberg ogarnęła się, skoncentrowała, ślepie zielone wpiła w elfa ceniąc z czego utkał wolę.

dalej do przodu nie pójdę, bo nie wiem co ten idiota tam planuje. Robię tylko test wiedźmiego wzroku.
Wszystko jak w fabularce.
Dla Olivii to koledzy mogą uciekać, choć nie wiem, czy bez srebrzystowłosej to bezpieczne, priorytetem adeptki jest zabrać rzeczy swoje i odwiedzić pracownie Voormana.

Może koledzy się jednak uaktywnią.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 27-10-2022 o 14:00. Powód: Wielkie litery po kropkach
Nanatar jest offline  
Stary 28-10-2022, 10:07   #169
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Niers miał już dość jazgotania obu czarownic. Jedna bardziej przeklęta od drugiej. Klął pod nosem, musząc pomagać jednej, słuchając głupot drugiej, i tak do znudzenia przez całą długość korytarza.
Wymuszony przystanek przyjął nawet z ulgą. Nawet, jeśli oznaczał kolejną konfrontację.

Rzezimieszek odważnie wszedł na schody, stając na przeciwko elfa.
Krok za krokiem, z ponurym stukotem podkutych butów po drewnianych stopniach, krew skapywała z jego ostrza, puentując każdy krok.
Człowiek i elf. Dwaj zabójcy, ale jakże inni. Jeden zwinny, gibki, o twarzy młodzika, choć oczy zdradzały całe dekady doświadczenia. Oczy tak obce, że aż piękne.
Niers zaś wyglądał przy nim jak zasuszony starzec, z podkrążonymi, przepitymi od alkoholu oczami, z dwudniowym zarostem, o skórze poznaczonej bliznami.
Obaj stali jednak w tej samej, szermierczej postawie, niczym odbicie w lustrze. Miecze w prawym ręku, skierowane sztychem ku podłodze, z lewą stopą wysuniętą w stronę adwersarza. Otwarcie, w sztuce szermierczej zwane “głupcem” nie było najwyraźniej obce przedstawicielowi starszego ludu. Rzezimieszek wiedział, że postawa ta sygnalizowała chwilową obronę, i chęć przejścia do kontrnatarcia.
Doświadczony rębajło wiedział w co będzie celował elf, wiedział jak skontrować uderzenie, mógł nawet oszacować po ilu ruchach padnie rozstrzygnięcie. Ten magiczny niemal moment, kiedy klinga wcinała się w ciało. To, czego oszacować nie mógł, to umiejętności przeciwnika, z którego oczu nie mógł wyczytać nic.

Dwóch mężczyzn mierzyło się przez chwilę wzrokiem, ale Niers nie dostrzegł w jego oczach morderczej woli, ani chęci. Właściwie, nie mógł dostrzec niczego poza własnym odbiciem. Przez chwilę, ulotną bo napędzaną być może resztkami jeszcze parującego w głowie alkoholu, zapragnął zmierzyć się z tym przedstawicielem tej starej rasy o której krążyły fantastyczne niemal opowieści. W jednym momencie chciał zobaczyć tą przedśmiertną iskrę w jego migdałowych, złotych oczach, pojawiająca się zawsze, kiedy ostra klinga odrywała duszę od ciała. Zabicie elfa mogłoby być przepiękną opowieścią, okraszoną sowicie “brzękiem” i wdziękami wszetecznic…

“Nie. Skończyłem tutaj”

Rozsądek, który pozwalał mu zachować jego skórę przez tak długi czas zatriumfował. Niczym dwa stare psy, warczące na siebie, z podniesioną sierścią, ale zbyt rozsądne by zaatakować, rozeszli się w swoje strony. Karl spokojnie obszedł elfa, pozwalając mu na dostęp do niższego piętra, Oliwii, drugiej kobiety i walczących gdzieś tam w trzewiach dworku wilkołaków, czy innych magicznych okropieństw.

- Nie jestem koniuszym, abym ci konia ostawiał. Oliwia, albo wychodzisz teraz i załadujesz kościstą dupę na konia, albo jak mi Sigmar świadkiem, pogrzebię cię z tymi pomiotami chaosu! - Karl chwycił leżące pośród zabitych łuczywo, które odpalił od wiszącego na ścianie, zerkając jednocześnie na ozdabiające pokój draperie i skóry, zdradzając swój morderczy zamiar.
Niers zamierza podpalić budynek i nie będzie czekał na działania kogokolwiek, tym bardziej czarownic.


 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 28-10-2022 o 10:15.
Asmodian jest offline  
Stary 01-11-2022, 12:24   #170
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Franz pobieżał czym prędzej i minął elfa bez słowa. Wszystko w postawach pana Niersa i Loriego wskazywało iż kroi się tu kolejna walka. Toć nie trza byłoby być geniuszem aby zooczyć, że długouchy też swoje miał za uszami i śmierć strażników, których napotkał na dziedzińcu jego sprawką była, ale kto by tam za starej rasy zwyczajami nadążył.

Stojąc jednakże za plecami Loriego podniósł nieco wciąż zbryzgany posoką topór, bo gotów był elfa zdzielić w czerep toporem jeśli ten tylko jakikolwiek agresywny ruch wykonałby przeciw Peterowi. Nie było czasu na pojedynki epickie, bo przecie w trzewiach dworu grasowały wilkołaki i magia się czyniła nie mała. Szczęściem całym wydawało się, że rozeszło się wszystko po kościach i Niers zaczął szykować się do wprowadzenie w życie morderczego planu. Nie miał Franz zamiaru w tym przeszkadzać, jeno nie spuszczając z oczu Loriego oddalił ku stajniom, co by wierzchowce przygotować.
Jeśli elf zrobi jakikolwiek agresywny ruch, to Franz bez ostrzeżenia rąbnie go toporem w łeb. Co się stało ze służbą, co była w stajni? też martwi?

 
8art jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172