Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Warhammer Wkrocz w mroczne realia zabobonnego średniowiecza. Wybierz się na morderczą krucjatę na Pustkowia Chaosu, spłoń na stosie lub utoń w blasku imperialnego bóstwa Sigmara. Poznaj dumne elfy i waleczne krasnoludy. Zamieszkaj w Starym Świecie, a umrzesz... młodo.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-09-2022, 21:19   #181
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Leonidas nasyciwszy w sobie panią zemstę, pokornie poddał się zabiegom niziołka. Z początku milczał skupiając się na opanowaniu powracającego bólu, kiedy ogień wyparowywał z krwi. Na tyle długo, by Tupik mógł napatrzeć się na jego znamiona na łopatkach w kształcie dwu półksiężyców. W końcu mieszaniec doprowadzając pulsowanie w plecach do akceptacji zdobył się na odpowiedź.

- Chowałem się i zawadziłem o łańcuch przy oborze. Wyszarpało mi. - zagryzł wargę - A tamtych powinna spotkać przykładowa kara. Szybka i spektakularna. Niedobrze, że patałachy uciekły, niby pat odwrócony, ale na pewno przegrupują się i będą chcieli wziąć odwet w zasadzce. - chwilę znów milczał dając pracować Tupikowi - Dobrze znasz się na rzemiośle, masz sprawne dłonie, panny z pewnością nie narzekają. - lekarz ukłuł boleśniej - Aj!

- Czasem paluszek mi się omsknie - wyjaśnił Tupik


Opatrzony Leo wstał założył lnianą koszulę z krwawą plamą na plecach, na nią kurtkę.

- Dziękuję, obym nigdy nie musiał się odwdzięczać w podobny sposób.

Zarzucił opończę i poszukał przez eter artefaktów. Zbliżył się. Próżno było zasłaniać nos, czy oczy, zgnilizna toczyła ponad zmysłami. Wstał poszedł do oborki, przeciskając się między cieniami walczącymi z ogniem. Każdy miał twarz dybuka- świecienia. Pośród wylęknionych zwierząt, uspokoił one, pośród smrodu życia, odnalazł talizman. Lizawkę solną dla bydła. Zabrał dwie i kilka worków po obroku. Kiedy powrócił panna z gwardzistą i kołodziejem już wyruszali, pożar zdawał się opanowany, a jego kamraci rozprawiali się z jeńcami, gotując się do zabrania ich do jednego z domostw. - Dajcie sygnał rogiem, do obozu!!# - krzyknął chrypliwie i głośniej niż trzeba było do odjeżdżających.

Leo spojrzał po twarzach kompanów. - Zaraz dołączę. Zajmę się tym śmierdzącym problemem. Zaufajcie mi. Z pewnością pan Goldenzungen zechce mi chwilę potowarzyszyć.

Leonidas rozbił na kryształy lizawki i wsypał do kilku woreczków rozdrobnioną sól. Następnie bardzo ostrożnie używając srebrnej szpili umieścił w niej amulety Nurgla. Były momenty, że odór zdawał się słodki i kuszący, ale zaraz objawiał swą prawdziwą naturę rozpadu. Pakunki umieścił na tyczce, tak by się nie stykały. Dźwięk sygnałowego rogu doszedł ich właśnie kiedy , dołączali do reszty.

Znalazłszy się w konfidencji zaproponował Rustowi - Przesłuchajcie jednego po drugim, ja będę pilnował, żeby się nie słyszeli. Zdacie mi przecież relację. na koniec chciałbym każdemu z osobna sam zadać kilka pytań. znam taką sztuczke z cyrku, może się uda.

Leo zabezpiecza złe magiczne przedmioty w opisany sposób, jeśli zna lepszy proszę o podpowiedź Mistrza Gry. Co dalej może z nimi zrobić? Bo wieść je do świątyni byłoby świętokradztwem, ale kapłani z pewnością by pomogli.
Zakładam, że ekipa jest w jednym z lepszych z domów wypraszając rodzinę/mieszkańców [ może to komuna?]. Jak jest z tym problem to Leo to zrobi.
Edit: Może być stodoła jak w propozycji Semena.

Jak w tekście: Leo pilnuje jednego, jak reszta przesłuchuje drugiego i odwrotnie. W tym czasie utnie sobie z nimi pogawędkę. Przyjacielską: W coś się ty wpakował, teraz ciężko będzie cię z tego wyciągnąć, ale jeden z was z pewnością spłonie, jak przyjedzie Pani.

Zależy czy kompania przystanie na takie rozwiązanie. Na koniec niech ktoś inny pilnuje zbrodzieni, a Zwei Monde spróbuje ich poddać hipnozie. Chętnie to opiszę.

Pytania Leonidasa to:
1. Kto cię najął?/ komu służysz?
2. gdzie cię najął?
3. jak się nazywasz?
4. Gdzie kryjówka bandy?
5. czym płacił najemca?
6. Jak liczna bada?
7. skąd samopały?/ gdzie manufaktury?
8. Inni czarujący są w bandzie?

O tych rogach sygnałowych i gwizdkach to pisałem jeszcze przed feralnym mostem. Zakładam, że Leo oddał swój gwardziście, a jeszcze jeden ma De Groat. Gwizdki są popularniejsze. W obozie powinni mieć też dwa rogi.

Udało się tak na szybko.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 09-09-2022 o 21:31.
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-09-2022, 20:49   #182
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Rust przestąpił z nogi na nogę i przerzucił młotek z ręki do ręki, uśmiechając się pogodnie. Kultysta - ten akurat nieprzetrącony w nieprzytomność - wierzgnął i zaskamlał cichutko.

- Pogadajmy z nimi najpierw, tak jak pan kozak rzecze - De Groat lekko skinął głową zwerbowanym do pomocy chłopom, którzy pomogli przerzucić kłopotliwy ładunek za zamknięte drzwi stodoły. - Do głównych sił już goniec poszedł.

- Możesz pan dołączyć, jeśli nadgonisz - rzucił Rust, wskazując Dexterowi skinieniem głowy na odchodzących jeźdźców. Pewny, że zapakowani do swej ciemnicy kapelusznicy nie usłyszą, przystanął i skusił się na wyjaśnienie. - Nad nami przewód ma pan tych włości, a planem było i tak tu nocować. Wątpię, żeby odpuścił całkiem wizytę w swoich stronach i zostawił wieśniaków swojemu losowi. A jeśli nawet tak by to widział... To i tak dobrze przetrzepać tym gadom skóry, żebyśmy wiedzieli chociaż, czy nie pakujemy się dalej w jakąś zasadzkę.

Rust przytaknął słowom Leosia i zwrócił się do Waldemara:
- Zagadamy na dwa głosy? Ktoś musi być tym łaskawym rozmówcą, a mnie jakoś nie ciągnie do roli.
 
Panicz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14-09-2022, 20:48   #183
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Semen przykucnął przy jeńcach i szturchnął jednego z nich.
- Nie sromajta się, raz dwa powiecie wszystko i będzie dobrze. Ten od młotka to prędki do takich rzeczy, ale jak nie będziecie się wygłupiać z trzymaniem jęzorów za zębami to go uspokoję.
Obejrzał się na resztę i rzekł ciszej:
- Ale to nie jego się powinniście obawiać, ten mały - skinął na nizioła - ten to... ponoć trupy w nocy wykopywał coby sprawdzić co pod skórą mają. Ponoć rozkrawał ich całkiem na kawałki. Ja rozumiem w bitce łeb urąbać czy na pół rozszczepić wroga, ale tak kłaść na stole i ciąć? - pokręcił głową - Ale pozwólcie sobie pomóc, to ja zajmę się nimi.
Wyjął bukłak.
- To co? Po łyczku za milsze zakończenie dnia?
 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-10-2022, 21:25   #184
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Pastorałka



Rana w plecach pulsowała tępym bólem, przywodząc na myśl uczepionego tam złośliwego skrzata pukającego maleńkim oskardem. Rytm pozwalał jednocześnie wyostrzyć zmysły i zachować napięty spokój. Leonidas stojąc między dwoma młodymi byczkami spojrzał spode łba na leżącego w gnojówce bandytę, otoczenie było wyraźnie nie w smak więźniowi, za to dla Fretki było wybornie. Na tymczasowy areszt podszywanego kapelusznika wybrał obórkę, podczas gdy reszta ekipy przesłuchiwała guślarza.

Jeniec błądził wzrokiem między stłoczonym bydłem, tu byczki, tam świnki, baranek, na podsufitce nawet leże kota, niepokojący mieszaniec i nogi w gnojówce. Dobrze związany, jeszcze zakneblowany.

- Sielanka, tylko pastereczki brakuje i skowronków na dachu. - Leo wyjął duży myśliwski nóż i majstrował coś przy swoich paznokciach. Pojmany już gotów był wyobrazić sobie, że szalony koniuszy zaostrzy paznokcie w szpony i zacznie wyrywać jego serce.

W istocie Leo skierował wreszcie uwagę na leżącego. Podszedł kilka kroków, przykucnął i wydawało się, że jego oczy zalśniły, mógł to być wszak tylko refleks światła wpadającego przez szpary. Do mężczyzny z nożem przypałętał się, łasząc, czarny kocur.

- Fajny kapelusz - zmienił front mieszaniec z kotem na karku - Pozwolisz, że pożyczę. Oddam jak tylko Lady cię uniewinni. A, nie słyszę, żeby kolega krzyczał, to może znaczyć, że współpracuje. Mówiłem, że jeden przeżyje, a drugi spłonie? Może cię tylko zetną z braku czasu. Będzie szybciej, szczęściarz z ciebie. No i ze mnie, bo będę miał kapelusz. - udając, że nadstawił ucha - Co? Chciałeś coś powiedzieć? - odkneblował więźnia.

- Weź sobie ten kapelusz i wsadź w rzyć!
- Pozwolisz, że w tej kwestii sam będę decydował. Nie bądź głupi możesz przeżyć. Jestem druhem Alfreda Scholza - ściszył głos do szeptu - wiele mogę po obu stronach, ale Teoffeńczycy są lojalnymi wasalami. Rzeknij mi gdzie się zbieracie, to może tam dotrzesz i zaniesiesz widomość. - teraz muszę udawać - wypłacił więźniowi porządnego sierpowego, dla zmiękczenia.

- Kurwa tu skurwielu zapamiętam cię!
- Czyli postanowiłeś przeżyć, bo inaczej nie miałbyś okazji na zemstę. - już głośno
- Czego chcesz?
- Chcę wiedzieć kto trzymał smycz guślarza.
- To nie guślarz.
- Dobrze słyszeć, że zaczynasz mówić. Kto sięga po tak zwodniczą moc? Kapłan złego i was mógł przekląć. Mam wrażenie, że strasznie się do ciebie muchy lepią. Ponoć śmierć zaklinacza może to przerwać.

Leo wybrał na te słowa moment tuż przed tym jak jeden z byczków wypróżnił się na nogi kapelusznika, już bez kapelusza.

- To Kuna, rozsyła wici i nakazuje rekwizycje.

Leo już drugi raz usłyszał to miano, wcześniej od Alfreda, ale nie zwrócił uwagi.

- Gdzie Kuna - przyparł
- Nieuchwytna- panikował, bo na świeżym gównie zebrał się rój much.
- Gdzie obóz.
- Dwadzieścia kilka staj na zachód w lesie, przy kurhanie Zelżbiety są ruiny klasztoru. Zabierz to.
- Troszkę północny tan zachód, zachód, kłamczuszku. zaprzyjaźniamy się jak ci mówić?
- Florian.
- Po drodze jest zbiórka drewna, kto tam jest łącznikiem - zaryzykował
- Kaspian - ugryzł się w język
- Florek, ratuj się - Znów nachylił się nad więźniem, wydobywając z sakwy kryształ górski na srebrnym łańcuszku, jednocześnie drugą dłoń położył Florianowi poufale na ramieniu. Mówił czule jak do kochanka.
- Posłuchaj wiadomości, skup się, zapamiętaj - kierował wzrok więźnia na migający kryształ, zakończony podwójną heksagonalną piramidą.

- W małym zamku, rządzi król,
Straszny w boku czuje ból.
Kłuje w boku,
Kłuje w kroku.
Zaś królowa ma na boku
W dyspozycji cały dwór.
Szambelana i rycerzy
Do miłości i pacierzy,
To wzdychania,
Zasypiania.
Wszystkie troski zliże sen,
Zaśnij, gładko wejdź weń.


- Wyszliście z obozu, ilu ludzi pozostało?
- Straże, sześciu.
- Czy ktoś prócz heretyka parał się magią?
- Nie.
- Skąd mięliście broń palną.
- Od ludzi Kuny
- Gdzie obóz? - upewnił się
- Przy kurhanie, w ruinach?
- Kto cię najął?
- Ja sam, pod mężczyzną z wąsem - opis zgadzał się z kapłanem

Czar prysł, Florian wybudził się łagodnie.

- Co się stało?
- Nic, ale rozważam, czy cię nie oskórować i zaoszczędzić szlachcie procesu! - z precyzją zabójcy przytknął do gardła więźnia nóż, jednocześnie mrugając okiem. - Albo poczekam. - Leo na powrót zakneblował Florka.

Pulsowanie w plecach narosło do podniecającego bólu, ogień promieniował na znamiona. Zwei Monde skąpane w żarze aqshy, niemalże na wyciągnięcie dłoni, na jedno skinienie brwi, słabość woli, płomienie z manuskryptu RumBuraka na smyczy czarownika. Kto kogo trzyma?

Wytrzymał, choć piekło żywym ogniem. Z napiętą twarzą podszedł do szlachcica i wyszeptał w konfidencji.


Pozwoliłem sobie podjąć watek, żeby Aro nie myślał, że wola w nas opadła. Możemy nawet sami pod jego nieobecność pociągnąć fabuł e do przodu i wykonując rzuty [udane, lub nie], światotworzyć. Oczywiście jak kota nie ma to myszy harcują, więc nie bałbym trochę ponaciągać na naszą korzyść.
Cytat:
Wbiłem taki fragment kiedy Leo z Dexterem pilnują jednego więźnia, podczas gdy czarny kapłan jest przesłuchiwany przez resztę.
Edit: Już nieaktualne, edytowałem post

Uważam, że ze względu na fabularke i rymowankę, należy się mieszańcowi bonus do perswazji i hipnozy (jedna odpowiedź to powinien dostać gratis )

Wykonam teraz testy, żeby zobaczyć co na kostnicy.

36/14/49/77/95

Zaliczam. Dopisuje odpowiedzi.
Wg wiedzy Fretki do kurhanu Zelżbiety jest niecałe dwadzieścia staj.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 16-10-2022 o 19:07.
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11-10-2022, 16:44   #185
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Nieprzyjemności w Złotympolu tylko przybywało, im dłużej łączony orszak Teoffen i Serrig tam przebywał. Co prawda pożar został ugaszony, bez większych strat ograniczony do paru zaledwie chałup, a i znalazł się nawet kołodziej z kołem, odesłany do reszty procesji pod opieką Daenzerówny i jej kondotiera. Ale i tak, co zbrojna banda pod batutą dwóch kapeluszników-przebierańców nawywijała, to ich. Prędki rekonesans i jeszcze prędsze zerknięcie przez okna rezydencji tylko potwierdziło, że hanza wykazała się podziwu godną dokładnością w ogołacaniu Złotopola ze wszystkich kosztowności, które nie były przybite gwoździami. Cóż jednak poradzić, banda zniknęła im z oczu po chwili, łaskawie wypuszczona, by wojsko Henrietty mogło się czymś wykazać. Kapelusznikom już się jednak nie upiekło i to na nich właśnie opadły kolejne już nieszczęścia.

Delegaci postanowili przeprowadzić własny wywiad, bić żelazo póki gorące w myśl zasady "dziel i rządź". Florian, z bliznami sugerującymi życie bogate w doświadczenia, nie mógł za bardzo narzekać, biorąc pod uwagę okoliczności. Trochę go poobijali, jakżeby nie mogli, ale wzięty pod włos przez Leo dojrzał chyba nadzieję i miejsce na miłosierdzie. Pomogła też i hipnoza, okołomagiczna sztuczka spełniła swoją rolę w rozwiązaniu języka i uzbrojeni w cenną wiedzę Leo i Morgden nie widzieli powodów, dla których Florian miałby kłamać. Szczerość była towarem deficytowym, to fakt, ale w słowach i manierach bliznowatego nie dostrzegli choćby cienia kłamstwa. Widać pogodził się już z własnym losem i teraz liczył tylko na łagodny wyrok.

Co innego jego konfrater.




Związany niby boczek na pieczenie guślarz był obrazem nędzy i rozpaczy, z połamanymi palcami i krwawiącymi ranami powrót do przytomności zajął mu nieco czasu. Magiczne triki chyba też musiały odcisnąć nań swoje piętno, upiorna bladość nie była zbyt naturalna, ale energia i siły życiowe wróciły z czasem. Krostowaty wierzgnął parę razy, w marnej próbie wyswobodzenia się z więzów, które ani myślały puścić. Kapelusznik zaklął pod nosem i zwiotczał w jednej chwili, z jakąkolwiek wolą walki zgaszoną zupełnie.

- Chędożcie się - wyharczał, spluwając w ich stronę. - Nic ode mnie nie usłyszycie, jak Nurgle mi świadkiem.

- Zobaczymy - stwierdził Rust, dając znak Tupikowi.

Karzeł, już z narzędziami w dłoniach, przysiadł koło jeńca, rozwijając torbę. Tortury torturami, ale von Goldenzungen wiedział, że i psychologiczny aspekt był przy przesłuchaniach ważny, toteż nie spieszył się z przejściem do rękoczynów. Starannie i skrupulatnie, z neutralną miną, rozkładał przyrządy na materiale. Oczy guślarza uważnie obserwowały jego poczynania, nie opuszczając go choćby na uderzenie serca, jakby reszta delegatów wcale nie istniała. Coś błysnęło w jego spojrzeniu, gdy Semen podszedł do nich, wyswabadzając jedną dłoń, okrutnie i makabrycznie wykrzywioną złamanymi palcami. Ból musiał promieniować na całego, ale guślarz jedynie syknął. Po czym, ku zdziwieniu wszystkich, pociągnął nosem, nachylając się w stronę kozaka i karła.

- Mmm, nasienie Wusterburga - wymruczał, przeciągając słowa. - Pachniecie Wusterburgiem, diabielskim nasieniem i krwawym deszczem. Byliście tam, tak?

- Zawrzyj gębę - warknął Semen.

- Apostołowie krwawej pożogi - guślarz nie odpuszczał. - Nasienie wybuchnie płomieniem, nic nie zatrzyma czarnej burzy z Wusterburga. Możecie mnie kaleczyć, obdzierać ze skóry, ale nie zmienicie niczego. Rewolucja pochłonie Wissenland, nawet teraz moi bracia i siostry szykują kolejną falę. Spłonie Teoffen, spłonie Serrig, nawet samo Nuln. Wszystko dzięki wam.

Uśmiech, który wykrzywił gębę guślarza, nie był ani przyjemny, ani naturalny. Bardziej zwierzęcy niż ludzki, w połączeniu z zimnie pustym spojrzeniem stawiał włos na karku. Głowa obróciła się dziwnie, niemalże mechanicznie, mierząc Rusta i Waldemara spojrzeniem. Złe oko widzieli już u Uwe Oettingena. Teraz poczuli, jakby spotkali jego bliźniaka.

- Czy oni wiedzą? - Kolejne słowa spłynęły spomiędzy warg guślarza, gdy ponownie skoncentrował uwagę na Tupiku i Semenie. - Wiedzą, że Wusterburg spłonął przez was? Że to wy utopiliście go w krwawym deszczu? Wiedzą, że to wy zasialiście wiatr?

Uśmiech rozszerzył się jeszcze bardziej.

- A my zbieramy burzę.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11-10-2022, 18:25   #186
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Ocho ! Oskarżano mnie już o wiele rzeczy, ale o moc zniszczenia miasta, przyznaję , wyobraźnia dopisuje. Jeśli jednak liczysz na to że dydryłamami wykupisz sobie czas i odpoczynek od bólu , to cóż …

Na potwierdzenie swych słów Tupik przystawił płonący żagiew pod stopy czarownika i powoli dorzucał materiału tworząc mikrusienkie ognisko , na tyle małe żeby nie spaliło kultystę, na tyle duże by czuł swąd palonej skóry oraz odczuwał ból roztapianego ciała.

W całych tych oskarżeniach Tupik czuł się na tyle swobodnie, że bez zająknięcia mógł odpierać ataki kultysty, wszak był jedynym który oponował przeciwko wspomaganiu się nienaturalnymi siłami. Gdyby oponować miał Semen to jego obrona mogłaby już wypaść słabiej… Delikatnie mówiąc.

- Gadaj gdzie inni kultyści, gdzie wasza siedziba, kto cię szkolił , gdzie ostatnio przebywałeś…

Pytania rzucał kolejno , metodycznie, uważnie obserwując czy kultysta kłamie. Wracając co pewien czas już do raz postawionych pytań, wszelkie konfabulacje, zmiany tematu kwitował dokładaniem drwa do ogniska lub opalaniem innych części ciała choćby pach…

W pewnym momencie zdziwił się sam sobie, gdyż wyruszając o poranku z orszakiem nie tak wyobrażał sobie popołudniowe zajęcia, nie zamierzał jednak bawić się w inkwizytora na oczach Panicza Detlefa – stąd wiedział że czasu ma niemało by wycisnąć informacje i wrócić do swej dotychczasowej roli zanim Detlef uzna że wie o niziołku mniej niż myślał że wie. Doskonale zdawał sobie sprawę że rola kata i oprawcy może wzbudzać w innych pewną dozę odrazy.

Przez całe przesłuchanie trzymał w rękach nóż gotów wbić w gardło kultyście aby przerwać zaklęcia tenże nóż przekazał Paczence.

- Zmienisz mnie ? Zgłodniałem . – poprosił Semena , świadomie pomijając jego imię. Jeżeli przesłuchiwany gnój wiedział coś więcej o Wusterburgu. Rzecz jasna nie zamierzał nic jeść a jedynie się odlać i odpocząć od katowskiego procederu, dowiedzieć się co ustaliła druga ekipa, niemniej uznał że ta uwaga przysporzy w przesłuchiwanym nieco obaw. W końcu kim trzeba być by po serii tortur jak gdyby nigdy nic pójść na przerwę obiadową...

- Jeżeli zacznie mamrotać niezrozumiałe słowa znaczy się rzuca zaklęcia , nie pozwól na to bo tym razem może się skończyć gorzej niż smrodem niemytych gaci. – Coś jednak w wymianie spojrzeń miedzy Tupikiem a Semenem mówiło , że Tupik bije do innych kwestii niż potencjalne czary mary. Te bywały niebezpieczne, nie mniej jednak niż zbyt wielka wiedza na temat uciekinierów z Wusterburga. Semenowi nie trzeba było raczej powtarzać , ani dosadniej mówić o co chodzi, chłop wydawał się prosty jak budowa kosy, ale umysł miał nie mniej niż ona ostry.


K100 : 81 ,13, 26, 51, 18

 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 11-10-2022 o 18:28.
Eliasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11-10-2022, 20:49   #187
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- A co to ja czarowania rozpoznać nie umiem - mruknął Semen - wszak Wusterburg czarami ponoć spaliłem.
Usiał koło jeńca z nożem.
- No dobra, gadaj - zachęcił go - jako, że widzę, iż ucha nie chcesz przychylić naszym prośbą tedy po co ci takie uchu? A?
- złapał za ucho i ciachnął. - Ciort wazmi, stary jestem łapy mi się trzęsą, czekaj zaraz dotnę do końca.
A przez ramię rzucił do Rusta i Waldemara:
- Zaśmiej się który, albo kłap dziobem to jebnę jednemu z drugim.
I znów do jeńca rzekł:
- Widzisz, wprawy brak, ale co robić. Odpowiadaj póki drugie ucho masz, bo zaraz możemy przejść do inszych części. Na przykład do kuśki, co by daleko nie szukać. Może i gotowy jesteś z pieśnią na ustach do swojego Nurgla iść, ale tak bez przyrodzenia to trochę chujowo, nie?
 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14-10-2022, 08:00   #188
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Czas pozwolił pozbierać się i odzyskać równowagę zmysłów. Dexter jednak dalej był zaniepokojony i trzymał się w lekkim odosobnieniu od towarzyszy, lecz słysząc po części o czym Guślarz gada włos znów dęba stawał.
- O Sigmarze! W co żem się ja wpakował- jęknął cicho przeklinając swój parszywy los.
- O Sigmarze, o Shallyo. Choć błądziłem wiele i grzeszyłem nie mniej proszę wybawcie mnie od nieczystego i pachołków jego. - pomodlił się prędko w myślach. Następnie na powrót zaczął wsłuchiwać się w słowa jeńca ciekaw czy coś zdradzi, albo o towarzyszach Teoffeńskich wyjawi.
Strać się jednak musi, aby nikt poznać zajął się paskiem solonego mięsa. Po części dla picu, ale przy okazji pozbyć się posmaku rzygowin na dobre z gardzieli.
Trzymała się tej myśli, której od zawsze trzymał się w życiu. Tej aby nie
zdechnąć.

Rzuty:55,31,57,62,49
 
Lynx Lynx jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-10-2022, 13:37   #189
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Uśmiech spełzł z twarzy guślarza, zniknął jak sen jaki złoty, gdy Tupik podstawił mu rozpaloną żagiew pod gołe stopy. Brudne i stwardniałe, imperialne standardy higieny pozostawały wiele do życzenia, szło nawet dopatrzyć początki jakowegoś grzyba zapuszczającego korzenie między palcami, ale niewiele ten brud dawał ochrony przed złym, zadając kłam ludowym przesądom. Trzeba było jednak przyznać, że krostowaty nie puścił tak od razu, uszanować lekko fakt tej wytrzymałości, bo choć wierzgnął dziko, chcąc wyciągnąć stopy znad płomienia, to nie puścił pary z ust. Nie licząc, rzecz jasna, wizgów, jęków i krzyków bólu. Krople potu rozlały się po guślarskiej gębie, oczy - dwa ciemne paciorki - wbite były nienawistnie w maestro von Goldenzungena, wiodącego prym w torturo-przesłuchaniu. Guślarz gotów był splunąć mu w twarz na rzucane pytania, ale zaschło mu chyba w gardle, bo zacharczał tylko między jednym wizgiem, a drugim.

Sprawy przybrały jednak zgoła inny obrót, gdy Tupik udał się na przerwę i wymienił z Semenem. Gdzie niziołcza finezja zawiodła, tam kozacka bezpośredniość odniosła sukces. Błysnęło ostrze i trysnęła krew, a gdy Paczenko podstawił guślarzowi jego własne ucho pod nos, dla podkreślenia własnych słów, ten zawył jeszcze głośniej i o wiele bardziej nieludzko, niż przy samej amputacji. Plwocina pociekła z ust, podobnie jak słone łzy z oczu i, ku obrzydzeniu obecnych, mocz z pęcherza. Impuls bólu przewalił się najwidoczniej przez organizm guślarza z mocą szarżującego trolla i puściły zwieracze. Cóż poradzić. Brudna robota, ale z jej skutkami nie sposób było się kłócić.

- Za kurhanami pod Dębinami! Gdzie men... menhir!

Zatoki też odmówiły posłuszeństwa, zielonkawy śluź dyndał z lewego nozdrza, dołączając miejscami do kropel śliny pryskających wokół.

- Chce... chcecie szukać, szu-szukajcie ich - guślarz dukał dalej, złamany okaleczeniem. - Ale ich-ch-ch już tam ni... nie ma. Wiado-do-domość z Wuster... Wus... Wusterburga. No-o-we rozkaaa... Argh!... azy. T-t-trzy... Trzy...

Mgła wdarła się w spojrzenie guślarza, mało widzące spojrzenie potoczyło wokół. Przestał się nawet szarpać w więzach, wiotczejąc widocznie.

- Wykrwawi nam się jeszcze - odezwał się Rust.

- Starczy na dziś - Waldemar, zaznajomiony ze sztuką tortur, zawyrokował. - Braknie mu sił, lepiej zostawić pytania na później, albo nam tutaj zdechnie.

Gdzieś zza uchylonego okienka uszu delegatów doszedł tętent kopyt.


Żar aqshy dalej rozlewał się czule i kochająco po plecach Leonidasa, acz już nieco mniej intensywnie niż przy przesłuchaniu Floriana. Zimny wiatr, który zaczął świstać między chatami, łagodził znacznie to uczucie, ale nie był w stanie do końca zdławić eterycznego ciepła. Konstatując, że dobrze byłoby się przegrupować i porównać wydarte z przebierańców informacje, mieszaniec zostawił bliznowatego junaka samemu sobie, opierając się o winkiel, by mieć na oku oba budynki, służące za prowizoryczne kazamaty. Między jednym cieniem w wąskiej alejce, a drugim dostrzegł znajomo karłowatą postać, sznurującą właśnie bryczesy. Przywołał Tupika do siebie machnięciem dłoni.

- Pisnął coś? - Zagaił, gdy Grotołaz stanął obok niego.

- Jeszcze nie, ale Semen zaraz weźmie go w obroty...

Jakby na zawołanie, nieludzkie wycie uciekło z budynku przez lekko uchyloną okiennicę i odbiło się między budynkami. Tupik wyciągnął dłoń w tamtą stronę, w niemym geście mówiącym "a nie mówiłem?", a Leo tylko pokiwał niemrawo głową. Dźwięki wskazywały na brudno-mokrą robotę, ale cóż, czasami nie było innego wyjścia. Westchnął, drapiąc się po nosie.

- Mają kontakt w zbiórce drewna - oznajmił Zwei Monde. - Broń dostali od jakiegoś Kuny, najął ich jakiś wąsaty. Podobno melinowali się w ruinach klasztoru przy kurhanach, między Dębinami, a lasem, w stronę gór.

- Wiesz, gdzie to jest? - Tupik miarkował, że towarzysz podróży najprędzej z nich wszystkich wyznawał się na lokalnej geografii.

- Mniej więcej. Nie bardzo po drodze, ale i nie bardzo nie po drodze. Na skraju Freundeswaldu.

- Znowu ten przeklęty las - westchnął halfling, pomny ostatniej wycieczki w leśne knieje.

Tętent kopyt przerwał duetowi rozmowę. Leonidasowi wystarczyło tylko zerknąć w tamtą stronę, by wiedzieć kto zacz i nie potrzebował nawet chorążego na przedzie dzierżącego sztandar z czerwonymi wieżami i białym rycerzem Trzygłowia, by rozpoznać przyjaciela z tyłu. Lothar, choć całą tą szlachecką pompę i ceremionę trawił słabo, to wiedział kiedy w nią grać. Tłumek miejscowych, który zaczął się tłoczyć paręnaście metrów dalej i rzucać złowrogie spojrzenia w stronę kazamatów, gotował się pewnie do próby jakiegoś samosądu na kapelusznikach-przebierańcach, ale momentalnie spotulniał na widok de Borga, który mimo względnej zaściankowości w szlacheckich kręgach, tutaj urastał do rangi majestatu.

Lothar zeskoczył z siodła raz-dwa, pikując ku Leonidasowi i Tupikowi z zafrasowaną miną i dłonią na zdobionej rękojeści miecza przy pasie. Eskorta pana na Trzygłowiu, kwartet zbrojnych w kolorach Serrig, łypała tylko wokół z zarepetowanymi kuszami gotowymi do wystrzału.

- Fiona zdążyła mi już opowiedzieć - de Borg nie bawił się, w drodze wyjątku, w grę wstępną. - Żyją jeszcze?

- Mhm - zanucił potwierdzająco Leo. - Zdążyli nam nawet nieco zaśpiewać.

- Kurwa, ale żeby takie kurestwo zagnieździło się tak blisko Serrig? - Lothar musiał mieć pod kopułą nie lada gonitwę myśli. - Ale dobrze, że żyją, Henrietta będzie zadowolona. Wyślemy jej gołębia, pewnikiem wyśle tu zbrojnych jak najprędzej.

- Mieli też najemników, mości panie - odezwał się Tupik. - Dobrze uzbrojonych, puściliśmy ich wolno, podpalili chałupę i gotowi byli zarzynać miejscowych. Odjechali tam, na północ.

Von Goldenzungen palcem wskazał kierunek, ale Lothar machnął tylko wymijająco dłonią.

- Po ciemnicy ich nie znajdziemy - oznajmił. - Jeśli takie będzie życzenie Jej Miłości, to zapolujemy na nich. Teraz jedynym co możemy zrobić, to posprzątać ten pierdolnik i przenocować, jak mieliśmy w planach. Dworek będzie idealny. Guślarski duet też tam przeniesiemy, wrzucimy do jakiejś piwniczki i przetrzymamy ich pod kluczem.

Lothar westchnął ciężko, spluwając gdzieś w bok.

- Dobra robota - poklepał Leo po ramieniu, Tupika obdarzając aprobującym skinieniem głowy. - Oby reszta tej podróży była spokojniejsza.

Oby. Ale znając życie...
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 19-10-2022, 20:48   #190
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tupik miał idealną okazję do wykorzystania swoich pozostałych umiejętności z których niegdyś w Bretonii korzystał.

– Wy tam , jak wam na imię? zwrócił się do gromady chłopów podchodząc do nich szybkim, zdecydowanym krokiem.

- Józek , Mateusz , Hanka… - przedstawiali się kolejno, nie minęła dłuższa chwila gdy przejął dowodzenie nad orszakiem chłopów i chłopek. Pół tuzina więcej nie potrzebował , wmaszerował z nimi do posiadłości niczym do swego.

- Na Rany Sigmara spójrzcie tylko jaki tu syf zostawili, tak chcecie ugościć wysłanników Lady Henrietty? – zagrzmiał na zdezorientowanych chłopów , jak gdyby zebrana szóstka była w pełni winna całego tego stanu rzeczy

- Ale przecież Panie to nie my …

- Wymówki, wymówki , zawsze te wymówki – no wy tam jak wam było ? Józek i Rudolf , bierzcie tą szafę sama się nie podniesie, , Hanka leć po wodę i wiadro i czyste szmaty , co by wytrzeć to błoto a nie je wcierać w podłogę , Heniek na litość Esmeraldy a ty gdzie leziesz? Chcesz odpowiedzieć za dezercję?

Halfling w kwadrans porozstawiał wszystkich robiąc przy tym takiego zamieszania i używając na tyle władczych tonów, że nawet orszak niespecjalnie zamierzał wchodzić mu w paradę, zwłaszcza że czynione wszystko było dla dobra i wygody Lorda jak i ich samych.

A gdzie się piecze kuropatwa tam i tłuszczyk skapnie – jak to mawiali w niziołczych krainach.

Stuku puk, dokładne sprawdzenie komnat począwszy od najważniejszych. Nie zamierzał pozostawiać niczego na pastwę przeoczenia. Sam gdyby był na miejscu władcy Złotopola miałby z tuzin kryjówek na czarną godzinę – czy też właśnie na przypadki plądrowania przez byle rabusiów. Sam do byle rabusiów nie należał. Był specjalistą w swoim fachu. Zanim jeszcze kierował służbą na zamku Lorda Berengera niech mu ziemia twardą będzie , zarządzał grupką morderców i zabijaków, okazjonalnie złodziei, słowem szajką Grabarza i mimo że były to odległe czasy doświadczenie pozostało.

Komerderunek nad garstką chłopów było niczym posmarowanie pajdy chleba masłem, wobec usmażenia kaczki z żurawiną i zapodania jej w sosie szpinakowym. Że się wysilę na to kulinarne porównanie.

Tupik wykrajał sobie czas i przestrzeń przy każdym pomieszczeniu , niemal ( lub dosłownie ) wywalając wszelkich niepotrzebnie się kręcących z orszaku – może z wyjątkiem samego Lorda którego wywalać by się nie ośmielił, prędzej by rzekł coś w stylu proszę wybaczyć jaśnie Panie ale jako twój przyjaciel i uniżony sługa, nie mogę pozwolić by mój Lord noclegował w takim syfie. Za kwadrans wszystko będzie gotowe ( sio mi stąd , sio ) … Generalnie jednak nie musiał uciekać się do specjalnych wysiłków z tym związanych, dla każdego kto spojrzał w tym momencie na Tupika von Goldenzungena było oczywistym, że był to w końcu właściwy człowiek ( czy tez niziołek ) na właściwym miejscu i że dowodzenie służbą ma we krwi – co dodatkowo uwiarygadniało i wzmacniało jego aurę szlacheckości , więc zwyczajnie nie mógł przegapić takiej okazji…


K100: 31, 76, 53, 15, 92

 
Eliasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172