|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-09-2022, 15:34 | #21 |
Reputacja: 1 | Gobelin obiecał sobie, że będzie ostrożniejszy... Kiedyś widział podczas walki jeden człowiek płakał nad drugim, który umarł zresztą chwile potem do niego dołączył. Ten obraz został z nim do dziś zazdrościł bladoskórym tego indywidualizmu w społeczności zielonych oczekiwało się, że słabsze jednostki nadstawią się wrogom, żeby pozwolić sielniejsszym przygotować się w bój i ewakuować młode. Gobelinowi mażyło się takie staddo gdzie każdy jest ważny ale widział tyle śmierci Snotów że nie ruszało go to! Wyobraził sobie że to on umarł i pozbawił świata swego wspaniałego intelektu zaczął płakać - Przeeepraszam nie chciałłłem zrobić krzywda!!! WYBZACZ PANIE KRÓLU - Krzyknał niesamowicie dumny ze swego talentu aktorskiego następnie wstał i podbiegł do zrzuconej liny chciał wspiąć się szybko, zanim jego wysokość Krul Sról karzę go zabić za morderstwo! |
12-09-2022, 18:26 | #22 |
Reputacja: 1 |
|
12-09-2022, 21:31 | #23 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
13-09-2022, 04:42 | #24 |
Reputacja: 1 | Szmelc myśloł o litania orcza przekleństwa w stronu Trartex, alu wzruszoł ramionom, bo szkudu nerwa.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
13-09-2022, 13:14 | #25 |
Reputacja: 1 |
|
13-09-2022, 14:38 | #26 |
Reputacja: 1 | Linu spadło... ale nie całe linu! Szmalc być zły. Głupi sno zrzucił pół linu! Wspinoć się musiał po linu, a nje jak chcioł! Z żaba i jaszczurko obok się wspinoł. Nie ufoł linu. Jak co to się żaba lup jaszczurko chwyci. Mieć żaba i jaszczurko obok dopra rzyć, myśloł Szmelc. Choć on Szmelc był? Czy Szmalc był? Był Sz.. i ..lc, alu swój szmelc miał. Czy szmalc? Nie wiedzioł i ni chcioł wiedzić.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
13-09-2022, 17:26 | #27 |
Administrator Reputacja: 1 | Kamulec stać i czekać, Czekać i stać. I paczać do góra. I czekać, aż Smalc wtarabanić się na sama góra. A potem chwycić za lina i zacząć się wspinać do góra. |
15-09-2022, 08:18 | #28 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
15-09-2022, 15:13 | #29 |
Reputacja: 1 | Trartex przywionzał linem do nogi Krostki. Przy okazji zerknoł łakomie na soczyste udko i oblizał się. Aż mu w brzuchu zaburczało. Żaba nie została mu dłużna, zabulgotała w podgardlu, spojrzała łakomie na snota i oblizała siem swym długim jenzykiem. Złodziej uznał, że na dwoje babka wróżyła i nie wiadomo, kto kogo zje, wienc czym prendzej ruszył przed siebie, wrenczajonc Czmychowi orenż. Ale w brzuchu ostała mu się myśl, że warto by coś wkrótce zjeść. Bo tak na głodniaka po tunelach łazić cały dzień? Mogli wzionć ze sobą jakiego garkotłuka... Długo nie musieli iść i już po kilku krokach dotarli do miejsca, gdzie tunel się kończył, a zaczynał kolejny pionowy szyb. Z dołu dochodziła delikatna poświata, pozwalajonca dostrzec szczegóły. Odległość w dół była niewielka. Natomiast w górę szyb prowadził hen, hen w górę i końca nie było widać. Trartex uznał, że bez problemu może zejść na dół, czy nawet spróbować wspionć się w górę. Czmych podrapał się po łbie. Bez linu mógł albo spróbować leźć na dół, albo skoczyć. Było na tyle nisko, że siem tak od razu nie zabije. Tymczasem Szmælc łypnoł okiem na zgromadzone snoty. Obok Króla dwa inne snoty handlujonce dobrem wszelakim stały i coś tam szeptały. Byli to Mydło i Powidło, jego konkurenci. Całkiem możliwe, że to za ich podszeptem Król wysłał go na badanie jaskiń. Chcieli siem go może pozbyć? Ale nic to, on ich przechytrzy! Jak oni tu zostanom i założom królestwo, to on, Szmælc pierwszy znajdzie sobie dobre miejsce, cobym własnom jaskiniem założyć. W tej jaskini będzie sprzedawał dobra i zła wszelakie. Nawet każe sobie nad wejściem do jaskini swojom podobiznem wyryć, coby wszyscy wiedzieli, że tu Szmælc mieszka i sprzedaje. I znajdzie sobie takie miejsce, że nikt do Mydła i Powidła chodzić nie bedzie, o! Ruszył wienc zadowolon w górem razem ze zwierzentami. Niezbyt mu to wprawnie szło, ale chwytajonc siem to jednego to drugiego, udało mu siem wejść dość wysoko. Kamulec miał teraz do wyboru 2 liny. 1-lina przyczepiona do uprzęży Krostki, 2-lina przyczepiona do jej nogi. K2=1 Szenśliwie dla wszystkich chwycił tem linem, która nie była przyczepiona do nogi Krostki i podonżał za handlarzem.Gobelin, próbujonc zatrzeć złe wrażenie, pobiegł również do lin. Jego uwagem natomiast przykuła snotka Moneta, która zajmowała siem pacykarstwem. Gobelin owszem uznawał, że to ciekawem zajecie, ale gdzie mu tam do umiejetnosci spiewania i grania? I dlaczego ona stała tak blisko Króla? Widział, że na kawałku skóry już coś pacykuje. Ani chybi portretowała jego upadek. Bendzie musiał siem jej jakoś odwdzieńczyć, komponujonc jakiś paszkwil... Zaczoł myśleć, że to może ona podszepneła Królowi, coby Gobelina wysłać na tem wyprawem? Teraz siem do niego uśmiecha, podstempna, jedna... Ale, Gobelin skomponuje balladem o tej wyprawie, a Moneta bedzie musiała jej słuchać by wiedzieć, co pacykować. Dobrze jej tak! K2=1 Gobelin zaczoł wspinać siem za Kamulcem, który lekki nie był, a i pancerza na sobie miał, ho ho...Gdy tylko zaczoł siem wspinać, Krostka wydała donośny skrzek protestu, który usłyszeli wszyscy, w tym Czmych. Szmælc tymczasem dotarł do końca komina i stanoł przed dylematem. Nie było tam tyle miejsca, coby wlazły dwa zwierzaki i on. Obok Krostki zmieści siem jedno tylko i ono potem musi pójść dalej, żeby miejsca zrobić na kolejne. Czy samemu pójść przodem, czy którego zwierzaka wysłać? |
15-09-2022, 15:43 | #30 |
Reputacja: 1 | Imię Przykurcz oddawało sylwetkię snotlinga. Nawet jak starał się ze wszystkich siłów nigdy nie mógł się do końca wyprostować. Ot taki przykurcz, czy może pokurcz? Wszystko jedno... Mimo, że był przygarbionym kurduplem to jednak w łeb potrafiał przywalić solidnie. To i nikt się z niego z nie podśmiewał. A jak się śmiewał to potem chodził z rozbitym łebem. Nie warto. Byli i takie co próbowali śmiać się z daleka. Ale tyż źle na tym wychodzili. Przykurcz cela miał. Pokraka, pewnie ze wzglendu na predyspozycje osobnicze, bardzo lubieła szwendać się po jaskiniach. Przykurcz zawsze szukał tam świeconcych siem kamieniuf. Czasem nawet jakiś kamyk udawało mu się znaleźć. Zwykle bezwartościowy. Wyprawa do jaskini była dla niego jak spełnienie marzeń. Bo akurat marzeniował właśnie o tym żeby przeszpreać jakąś jaskinię. W sumie to zwykle o tym marzenił. Jako jeden z pierwszych zgłosił się na ochotnika. Pewnie do jaskini też wlazłby pierwy, ale z ekscytacji wygrzmocił się o jakiś korzeń, kamień czy inne cholerstwo i gdy reszta właziła dziuru, on siedział i masował potłuczony nos, coś tam po cichu biadolonc. No a jak jusz miej bolało to znowu Gobelin zwalił się na dół, akurat tak nietorfun... niefotrun... nierotf... tak do dupu, że uderzył Przykurcza w nochala. I znowu trza było masować, a nawet do zimny skały przyłożyć nosa co by przeszło. W końcu wreszcie kinol przestał bolić, to i Przykurcz nie mogonc siem doczekać zaczął zaglondać dziuru i koncypować jak tam wliźć. Patrzał jeno uważnie co by mu inny snot znowu czego na nosa nie spuścił, abo i sam nie zlicioł. - Posuńta siem gamonie! Kamykuf mi pozabierajo, przez was lebiegi - niecierpliwił się Przykurcz.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? Ostatnio edytowane przez Pliman : 15-09-2022 o 15:53. |