Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-10-2022, 21:46   #21
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- Dobry człowieku – odparł Pankraz siwemu mężczyźnie wychylającemu się przez podokiennik.
- Widziałeś może, by ktoś wchodził do sklepu Herr Zwinga? Podobno zamknął kilka dni temu.
- Nic nie widziałem. Raczcie nie hałasować, bo straż wezwę –
burknął sąsiad i chwycił za okiennicę, by ją zamknąć.
Ruda kobieta przyglądała się rozmowie z innego okna.
- Może sobie coś przypomnisz? Albo ktoś z twoich domowników lub sąsiadów? Byłoby dobrze, gdybyś mi powiedział – niemal zezłościł się Jung, widząc zamykające się okienko.
- Ktokolwiek słyszy, niech wie, że Hubert odzyskuje zdrowie w świątyni. Do jego powrotu sklep będzie zamknięty, a ja będę go pilnował – powiedział głośno inkwizytor, ciesząc się w duchu, że było dla niego zdecydowanie za gorąco na mundur.
Pankraz musiał liczyć, że w cywilnym ubraniu nie wpadł nikomu w oko, ani tym bardziej zapadł w pamięć. Zaklął pod nosem, gdy rozejrzał się wkoło. Ernest wykorzystał chwilę rozmowy, by gdzieś się ulotnić.

Jung potrząsnął koszulą, by jej powiew przyniósł ulgę skórze, po czym wstąpił do sklepu, zdecydowany przetrząsnąć go w ciszy od fundamentów aż po dach. Zaczął od głównej izby, na wypadek, gdyby któryś z sąsiadów przybył jednak z jakąś wiadomością.
 
Avitto jest offline  
Stary 29-10-2022, 22:30   #22
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Wolne miasto Wurzen, 29 Sigmarzeit, ulice

Upał. Jedna z gorszych zaraz jakie można było zesłać na ten świat. Mróz było jakoś przetrwać. Człek ubrał dodatkowy kożuch, napił się gorącego napitku, bądź pieczonego jadła i od razu lepiej się robiło. W skwarze mógł człowiek jedynie się rozebrać, ale skóry z siebie już nie zdejmie. Zimne napoje też na wiele się nie zdają. Człowiek jedynie się napoci i rychło znów gorąc mu dokuczać będzie.

Tak i teraz chłód z zimnych murów na niedługo się zdał. Zenit dał się we znaki inkwizytorowi, do muru przylgnąć musiał. Ten ukojenia trochę dał, lecz przed kieszonkowcem nie uchronił. Na szczęście Sigmar zsyła też ludzi dobrych, którzy w drugim człowieku widzą bliźniego i pomoc oferują. Równowaga została zachowana. Nietypowa odpowiedź zaskoczyła Oswalda. "Śnieg" Ponownie zimno związane z jego osobą. Uniósł głowę, lecz nie ujrzał tego kogo szukał. Nikogo nie zobaczył. Czyżby to zwidy, których Soll był powodem, czy może coś więcej. "Coś więcej." Nie ma co ignorować znaków. Trzeba wystrzegać się zimna. Gorąc go uchroni od złego. Zimno okazuje się złym omenem. Nie może to być zbieg okoliczności.


Wolne miasto Wurzen, 29 Sigmarzeit, Posterunek

Niestety jego przewidywania co do lokalnych władz i rozmowa z dwoma grubasami potoczyła się tak jak się spodziewał. Nie za dobrze. Czego zresztą oczekiwać od ludzi prostych. Mógłby załatwić sprawę szybko, ale nie widział takiej potrzeby. Pośpiech jest nie wskazany. Wyszedł więc z posterunku bez dodatkowych słów i zamyślił się ponownie. Gorąc sprawiał, że myślenie nie przychodziło łatwo.


Wolne miasto Wurzen, 29 Sigmarzeit, ulice

Korzystając z okazji bycia na rynku przeszedł się wzdłuż kramów celem poszukania jakiegoś soczystego owocu, co by zwilżyło jego wargi i gardło. Nie szukał długo, złapał jeden z bardziej dojrzałych okazów i zapłacił bez targowania. Zapytał też jednego, czy drugiego z kupców, czy słyszeli o ostatnim incydencie z bratem ze świątyni, czy może nie wiedzą, który dokładnie go znalazł na trakcie.

Posilony o owoc jak i nową wiedzę ruszył ku nowemu celowi, po drodze, do którego napotkał dwójkę swych wspólników w obecnej sprawie. Zygfryd i Reichmann wtajemniczyli go w szczegóły tego co się wydarzyło oraz gdzie udał się Pankraz. Gerstmann poinformował ich krótko, że mogą swoje sprawy załatwiać w lokalnej świątyni. Wystarczy u Mistrza powołać się na niego. Dodatkowo powiedział o incydencie z braćmi zakonu oraz że ma podejrzenia iż to mogą być powiązane sprawy z ich śledztwem. Warto więc nastawić uszu i na to.

Po rozmowie ruszył dalej. Wierzył, że i oni jak i Pankraz są na tyle doświadczeni, że nie powinni z tak błahymi sprawami potrzebować jego pomocy. Udał się w miejsce, które wcześniej sobie wyznaczył. Ogrody Morra. Tam z zamiarem powołania się na Mistrza Titusa, miał w planie wypytać się o ciało pochowanego brata oraz o wszelkie szczegóły tej sprawy.
 

Ostatnio edytowane przez Elenorsar : 07-11-2022 o 19:56.
Elenorsar jest offline  
Stary 31-10-2022, 17:39   #23
 
Nuada's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputację

____
5.1


Carl z radością przywitał słoneczne promienie natarczywie atakujące jego oczy. Zatrzymał się i zamkniętymi powiekami nabrał powietrza w płuca. Z wielką ulgą wypuścił je wolno przez nos. Dopiero teraz gdy opuścił ciasne zaułki Notstand zdał sobie sprawę, jak bardzo gryząca w gardło woń kadziła deformowała jego postrzeganie świata. Odzyskawszy jasność umysłu, nie miał żadnych wątpliwości, że pośród opustoszałych i zaniedbanych uliczek dzielnicy żebraków, kryje się jakieś plugastwo. Jedynie kwestią otwartą pozostawało, czy ma ono cokolwiek wspólnego z powierzoną im misją, czy też to zupełnie innej natury niecnota.

Służba wywiadowcza wymaga cierpliwości, tak zwykł mawiać kapitan Drakenhof. Skellowi nie brakowało gorliwości i konsekwencji. Ledwo więc ruszył przed siebie zaczął rozglądać się za otrokami, którzy za kilka miedziaków będą jego oczami i uszami.

Nie szukał długo. Wystarczyło kilka słów zachęty i drobniaki w ciśnięte w umorusane rączki młokosów, by zyskał ich przychylność oraz wywiedzieć się, że faktycznie od kilkunastu dni w Notstand dzieje się coś dziwnego.
Nocami ponoć słuchać dudnienie bębnów, a kruki i wrony dudrają, jak najęte, spać nie dając.

Igor, rudzielec o piwnych oczach i piegowatym licu rzekł Carlowi na ucho, że jego brat zaginął. Ponoć widziano go z jakąś paniusią z gromadką dzieci i łysym dryblasem, jak wyjeżdżali z miasta w zabudowanej kolasie. Ten dryblas, to nowy był w mieście. Nikt go wcześniej w Wurzen nie widział. Złodzieje i rekieterzy gadają, że to być może on za zniknięciem “Lepkiego” stoi, Jego banda tak, jak i on zniknęli jakiś dwa tygodnie temu. Na razie schedy po królu złodziei nikt nie rusza, ale wojna gangów pewnie nieunikniona będzie.

Podwaliny pod siatkę informatorów założywszy, Carl ku zajazdowi ruszył, gdzie pierwszy nocleg pewnie mieć będzie. Nikt z kompanów jeszcze “Pod Rozłożysty Dąb” nie wrócił. Widać i oni, nie próżnują i do wypełnienia misji się sposobią. Dobrze to o nich świadczy i na przyszłość dobrze wróży.


****
- Tatulku - rzekł Carl konfidencjonalnym szeptem - Rady potrzebuje i pomocy. Na proszoną kolację się udaję i…
- O! - ucieszył się niziołek, jakby to on sam owo zaproszenie dostał - A do kogóż, jeśli można wiedzieć się panie wybieracie?
- Można, a i owszem. Żadna to wszak tajemnica. Kapitan tutejszego garnizonu pomówić prywatnie pragnie, i chce, cobym jego latorośle poznał.
- O mein herr, toż to wspaniale - odparł z szerokim uśmiechem Tatulek, zacierając dłonie - Zgaduję, że podarku ci trzeba.
- A jakże inaczej. Trzos pełen, ale wprawy nie mam w tego typu sprawach, a wypaść bym godnie chciał i etykiecie w niczym nie uchybić.
- Nie martw się mein herr. Na Tatulka zawsze możesz liczyć. Zaraz wyślę jakiegoś chłopaka, coby suweniry adekwatne do sytuacji nabył. W wiklinowy kosz z piękną czerwoną wstążką ci to zapakuje i tragarza załatwię, cobyś sam nie musiał podarku dźwigać. Wszak, to nie wypada, aby gość taki jak ty, sam toboły taszczył.

Zaufał Skell karczmarzowi i ucieszył się w duchu, że kłopot ten ma już z głowy. Nic innego nie pozostało, jak się samemu na kolację wyrychtować. Do balwierza więc ruszył, by czuprynę przystrzyc i twarz na gładko ogolić.


****
- Tatko, tatko, popatrz lusterko. Najprawdziwsze zwierciadło -zapiszczała z radości Ida, wyjmując kolejny podarek ze strojnej paczki Carla.
- O! A tu jeszcze praliny z lukrecją i marcepanem. - wtórowała jej siostra, Bella.
Carl musiał przyznać, że obie to “szwarne dziołchy”, jak zwykł mawiać jeden kapral w jego garnizonie.
Ida wysoka i szczupła blondynka o błękitnych oczach i promiennej, okrągłej twarzyczce. Della z kolei miała włosy kasztanowe, po matce i głębokie, piwne oczy, które co i raz figlarnie spoglądały w jego kierunku.
- Dziewczynki, oj dziewczynki. Troszkę ogłady - skarciła je matka, sama przy tym ciekawsko spoglądając w stronę kosza pełnego niespodzianek.
- A to co? - spytała głośno Ida. W dłoniach obracała okrągłe puzderko wykonane z białego howlitu. Ciekawska dziewczyna uchyliła je nim Carl zdążył ją ostrzec, że to nie jest prezent dla niej.
- A fuj! - prychnęła zniesmaczona, krzywiąc sweurocze usteczka w grymasie totalnej odrazy - Tabaka?
- To rzecz jasna, podarek dla waszego ojca, moja pani - wyjaśnił poniewczasie Carl.
- Buha ha ha - zaśmiał się rubasznie kapitan Fegel- A widzicie! Tak się kończy, jak ktoś wściubia nos w nie swoje sprawy. Panie sierżancie, zapraszam na taras. Soll już raczył schować się za horyzontem, więc zażyjemy trochę chłodu i pokosztujemy tej tabaki, co żeś mi panie ją sprezentował. Mam też butelczynę wyśmienitej bretońskiej brandy od mojego krasnoludzkiego przyjaciela. Łykniemy po lampeczce, zanim moja ukochana Marien poda kolację.


****
Carl spędził w gościnie naprawdę miły wieczór. Wielką to było dla niego odmianą i odskocznią od typowej żołdackiej rutyny. Doskonały domowy posiłek, okraszony wybornym alkoholem oraz towarzystwem pełnych wdzięku, pięknych kobiet. Sierżant Czarnej Gwardii na własnej skórze doświadczył, jak miłe i przyjemne może być zwykłe rodzinne życie. Rozmowa z kapitanem Fegelem, który kazał oficjalnie już tytułować się po prostu Hansem, także stanowiła dla niego wielką przyjemność i radość. Okazało się, że obaj panowie mają wiele wspólnego i doskonale się dogadują.
Carlowi, aż żal było opuszczać gościnne progi domu rodzinny Fegel. Oczywiście tak Hans, jak i jego żona Marien na pożegnanie oświadczyli, że z wielką radością ugoszczą go ponownie, nim ten wybierze się w dalszą podróż.


____
5.2


Dokładne przeszukanie sklepu, jak i domostwa Zwingów potwierdzały tylko słowa Aidaga. Liczne butelki po gorzałce, resztki jedzenia i zaschłe wymiociny, walały się w różnych miejscach. Ogólny nieład i nieporządek sugerowały, że biedak faktycznie musiał bardzo mocno przeżyć porzucenie przez żonę.

Ta z kolei decyzję o ucieczce podjęła niezwykle spontanicznie, albo uznała, że nie zabierze ze sobą nic, co mogłoby ją w jakikolwiek sposób spowalniać. Dlatego też szafy pełne były ubrań, a w dziecięcym pokój na piętrze walały się wszędzie zabawki.

Pankraz metodycznie przeszukiwał pokój po pokoju. Miał czas, więc mógł sobie na to pozwolić. Ku jego rozczarowaniu wewnątrz domu nie znalazł nic, co mogłoby w jakikolwiek sposób sugerować, co skłoniło Hildę do nagłego opuszczenia męża.

Jedyne, co zwróciło uwagę inkwizytora to dość osobliwy, ozdobny wieniec, schowany pod łóżkiem w sypialni. Składał się on z trzech rodzajów ususzonych roślin o czarno-sinej barwie. Pankraz nie należał do specjalistów w zakresie botaniki, ale i tak mógł powiedzieć, że takich kwiatów nie widział nigdy w życiu.
Wieniec wydzielał dość specyficzną woń od której kręciło się w głowie.

Poza tym w domu Zwingów inkwizytor nie znalazł nic podejrzanego.



____
5.3


Miejski cmentarz w Wurzen znajdował się poza jego granicami. Od wschodniej bramy, tuż przy murach prowadziła wąska ścieżka wyłożona czarnymi płytami. Idąc nią Oswald dotarł pod sam cmentarz, który ku jego zaskoczeniu miał dość niewielkie rozmiary. Zajmował on ledwo dwa ary w całości okolone niewielkim murkiem. Do Ogrodów Morra prowadziła wykonana z czarnego kamienia brama o ostrym, łukowym zakończeniu. Na terenie cmentarza znajdowało się tylko pięć grobowców. Cztery z nich zbudowano ręką tego samego kamieniarza i według tego samego projektu. Różniły się one jedynie wykutymi w frontonach nad wejściem herbami. Rozlokowano je symetrycznie wzdłuż czarnej ścieżki biegnącej przez sam środek cmentarza. Prowadziła ona do największej z budowli. Była to zbudowana na planie koła, otwarta ze wszystkich strona świątynia, której kopułowy dach podpierało dziesięć czarnych i białych filarów, ustawionych na przemian.

- Niech rozdziobią cię kruki i wrony - rzekł na powitanie, wysoki mężczyzna odziany w długą ciągnącą się do samej ziemi czarną, pozbawioną wszelkich ozdób togę. Jego twarz zakrywał obszerny kaptur, a splecione dłonie okrywały szerokie rękawy. W pierwszej chwili Oswald wziął go za pomnik strzegący wejścia do świątyni. Mimo zaskoczenia starał się nie dać po sobie nic poznać i zachować w pełni kamienną twarz.
- Przybywasz, by sny ci wyłożyć, czy by bliskiego w opiekę dostojnego Morra, boga śmierci i króla Podświata oddać.
- Witaj - rzekł Oswald siląc się na beznamiętny ton - W zgoła zupełnie inne sprawie przybywam.
- Cóż innego może dać ci ten, co wiecznego spokoju dusz pilnuje i sny prorocze zsyła. Mówże!
- Jakiś czas temu, mistrz Titus, oddał pod opiekę Morra, jednego z naszych braci. O okoliczności jego odejścia z tego świata zapytać chciałem.
- Nic mi o nich nie wiadomo. Nie nasza to rzecz dopytywać jak śmierć przebiegł. Naszym obowiązkiem jeno spokoju jego duszy doglądać i pilnować, by ci co świętości nie uznają żadnych plugastw z jego doczesnymi szczątkami nie czynili.
- Czyli nic podejrzanego nie zauważyłeś panie? Żadnej magii, ran dziwnycg, czy osobliwości jakiś?
- Powiadam ci przecie, że ciało zgodnie z obrządkiem w całun zawinięte zostało i w katakumbach złożone i w opiekę dostojnego Morra po wsze czasy oddane.

Oswald zrozumiał, że tą metodą niczego już więcej nie wskóra. Jeśli chciał szczegóły śmierci owego brata poznać, to tylko Mistrz Titus mógł takich informacji udzielić.



____
5.4


Noc ciemna już nastała, gdy inkwizytorzy na powrót “Pod Rozłożystym Dębem” się spotkali.
Długi ich cienie w świetle oliwnej lampy, co Tatulek ją przyniósł, na ścianach tańczyły swawolnie. Racząc się chłodnym piwem, informacjami się wymieniali i plany na kolejne dni snuli.
 

Ostatnio edytowane przez Nuada : 31-10-2022 o 19:36.
Nuada jest offline  
Stary 31-10-2022, 19:07   #24
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Pankraz sprawnie zrelacjonował kompanom przebieg swojego popołudnia i wieczoru.
- Wychodzi więc na to, że poznałem biedniejszy kawałek miasta oraz historię pewnej rodziny związanej z narkotykami, choć opinia o nich jest dość dobra, jak to o przedsiębiorczym mieszczaństwie. Znacie takie rośliny? Zamierzam zanieść je do uzdrowiciela. Gdzie umieściłeś Huberta, Zygfrydzie?
To mówiąc wydobył z tkaniny o drobnym splocie wianek o intensywnym zapachu. Zawiniątko położył na stole przed sobą, by każdy mógł je dobrze obejrzeć.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 31-10-2022 o 19:09.
Avitto jest offline  
Stary 01-11-2022, 13:02   #25
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Wolne miasto Wurzen, Notstand, 29 Sigmarzeit popołudnie

Carl chyba przypadkiem trafił w dziesiątkę. Ale nie będzie się przecież uskarżał, prawda? Zlitował się nad chłopakiem - Igorem - i zlecił mu że, gdyby gdzie widział tego łysola lub paniusię to od razu z informacją pod Rozłożysty Dąb ma się zgłosić. Może Carlowi uda się dowiedzieć, co z bratem zrobili. Tylko sam niech uważa, żeby go nie złapali. Albo gdyby się o kim nowym dowiedział, co zniknął, to też mogłoby pomóc znaleźć brata.
Potrzebował też kogoś, kto wie, jak ta dwójka wyglądała. Kogoś, kto potrafi ich opisać na tyle, aby dało się naszkicować ich podobiznę. Nie wiedział, czy w wielobarwnym świątecznym tłumie znajdzie ulicznego artystę, który taki portret z opisu zrobić potrafi. Jeżeli nie, to zapewne inkwizytor Pankraz będzie wiedział, do kogo się udać. Sierżant spodziewał się, że nie raz musieli takie szkice wykonywać.

Po prawdzie bardziej go interesowało znalezienie heretyka niż brata, ale jeżeli będzie możliwość, to chłopaka też uratują. Tego oczywiście sierżant na głos nie powiedział.

Na koniec zapytał chłopca, czy wie, co to Aldhar shuu. Gdyby chłopak sam był w sprawę wplątany powinna go zdradzić mowa ciała, jakieś spojrzenie, zawieszenie głosu, wahanie... jeżeli po prostu słyszał je gdzieś, to może wskazać miejsca, gdzie je słyszał. A jeżeli jeszcze nie słyszał... to niech słucha i doniesie, gdzie je słyszał.

Innemu smykowi, Wolfowi, opisał miejsce i babulinę, którą spotkał. Chciał wiedzieć o niej co robi, gdzie chodzi i kto się z nią spotyka. Carl zlecił młokosowi czekać na niego kolejnego dnia, w tym samym miejscu. A gdyby Skell się nie pojawił, to jeszcze następnego. Na pewno chłopak dostanie kilka monet.

Wolne miasto Wurzen, dom kapitana Hansa Fegela, 29 Sigmarzeit późnym wieczorem

Wieczór upływał przyjemnie. Nawet wszechobecny upał nieco zelżał. Carl starał się nie popełnić żadnej towarzyskiej gafy. Na szczęście nie był zbytnio zestresowany, gdyż był tu niejako przy okazji. Nie przybył to Wurzen z zamiarem ożenku. Chociaż jak się sprawy potoczą, nie będzie z góry takiej możliwości wykluczał. Cieszył się z atencji, jaką darzono jego osobę. Córki kapitana były może nie były najpiękniejszymi kobietami jakie widział, ale miały swój urok.

Przyjemności przyjemnościami, ale dobrze byłoby jakoś przysłużyć się misji. Jak ktoś chce awansować wyżej niż sierżant, to nie starczy uganiać się za kapitańskimi córkami. Chyba?

Skierował rozmowę z kapitanem na bandę Lepkiego. Czy to możliwe, że to on uszedł z miasta i teraz grasuje na gościńcach? Czasowo to może by i pasowało, ale jaki w tym sens? Nienachalnie starał się też wybadać, kto mógłby udzielić mu najwięcej informacji na temat zniknięcia bandy. I gdzie udać się, by dowiedzieć kto został poszkodowany w napadach na gościńcach i jak ich odnaleźć. Skell pomyślał, że warto z kilkoma osobami porozmawiać. Może z ich opowieści wyłoni się coś ciekawego? Może jakaś twarz wśród bandytów okaże się znajoma? A może coś w ich sposobie walki zdradzi ich pochodzenie? Inaczej walczą żołnierze, inaczej łotrzykowie z miasta, a rozbójnicy z traktów jeszcze inaczej. Jeżeli tutaj nie uda się uzyskać tych informacji, poszuka ich jutro na mieście, może u strażników? Ważne, aby nie wzbudzić zbytnio podejrzeń gospodarza. Lepiej dowiedzieć się mniej, niż zbytnio wychylić.

Wolne miasto Wurzen, Pod rozłożytym dębem, 29 Sigmarzeit późnym wieczorem

- Gdzie to znalazłeś? - Carl odsunął wianek od siebie. - Ten zapach... ma coś wspólnego z heretykiem - dodał ciszej tak, by tylko oni słyszeli.
- Posłuchajcie, co udało mi się dzisiaj ustalić - Skell przeszedł do zdawania raportu, jak w wojsku.

- Zapuściłem się w zaułki biedoty Notstand, gdy usłyszałem ich tajne zawołanie Aldhar shuu. W okolicy wyczułem dokładnie ten sam zapach, jakim wonieje wianek. Jestem pewien, że moje nadejście przerwało im jakiś rytuał bądź zgromadzenie. Wystawili w oknie na piętrze jakąś babulę, która ich ostrzegła. Ten zapach w dużym natężeniu jest odurzający moim zdaniem. Rozpytałem potem o ostatnie wydarzenia w okolicy i to co zebrałem potwierdza moje podejrzenia. Wysoka aktywność kruków i wron to potwierdzone zjawisko towarzyszące heretykowi. Nocami dudnią bębny - chociaż o tym nie wiem co myśleć, w raportach nie czytałem nic na ten temat. Giną ludzie. Dwa tygodnie temu zginęła też cała banda niejakiego Lepkiego. Być może to oni napadają podróżnych na traktach obecnie. A może nie. Pojawia się też jakaś nowa postać w mieście, określana jako łysy dryblas. Podobno widziano, jak wywozi dzieci z miasta, w towarzystwie kobiety. Inni spekulują, że to on stoi za zaginięciem bandy Lepkiego.

- Początkowo sądziłem, że panowie inkwizytorzy mogliby zapuścić się w te dzielnice i przepytać parę osób. Ale po namyśle doszedłem do wniosku, że to zbytnio by obwieściło nasze przybycie i mogło wypłoszyć cel. Natomiast ludzie znikają... gdyby ktoś, na przykład ta obserwująca mnie staruszka zniknęła bez śladu... może nie wzbudziłoby to podejrzeń, a możnaby ją przesłuchać. Z trzeciej strony, może być za nisko postawiona, a i zdrowia może jej nie starczyć na przesłuchanie. Może więc lepiej ją dyskretnie śledzić?
- podsuwał kompanom kolejne pomysły.

- Sprawdzenie wianka u uzdrowiciela to dobry ruch. Jeżeli rośliny mają faktycznie właściwości odurzające, to handel nimi będzie kontrolowany przez kupców lub przestępców, albo jedno i drugie. Tak czy inaczej, ktoś na tym będzie zarabiał. Albo więc wiedzą kto to do miasta dostarcza i kto kupuje, albo będą żywo zainteresowani odnalezieniem przemytu, który omija ich sakiewkę.

Póki co nie miał jeszcze sprecyzowanych planów na kolejny dzień. Jeden trop to zaułki, gdzie wczoraj się zgubił. Drugi to zaginięcia ludzi i łysy drab. W obu przypadkach zapłacił dwóm chłopaczkom za zbieranie informacji. Sam niezbyt nadawał się do dyskretnego śledzenia, a już zwłaszcza w zaułkach. Nie pasował tam. Nie mógł jednak zbyt wielu dzieciaków opłacić, bo sprawa zaraz byłaby szeroko znana.

Uda się rano do kapliczki Myrmydii, pomodlić się o przewodnictwo. Po pacierzu ruszy tym tropem, który wyda mu się najwłaściwszy.
 
Gladin jest offline  
Stary 01-11-2022, 15:01   #26
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- Więc nie tylko ja poświęciłem chwilę uwagi temu miastu. Choć nie po to tu przecież jesteśmy. Na samym wstępie zachowaliśmy się jak ogary Pana, podejmując trop. Zachowajmy jednak ostrożność, Wurzen trawi dziwna choroba – odparł Jung na opowieść Carla.
- Zostańmy tu wobec tego jeszcze jeden dzień. Na dwór Bogenschutze’ów udamy się pojutrze rano. Bode przygotuje w świątyni pokój przesłuchań, ja z rana zbadam te rośliny, a ty, Reichmann, zorganizujesz nasz wyjazd.
 
Avitto jest offline  
Stary 02-11-2022, 10:25   #27
 
Elenorsar's Avatar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Wolne miasto Wurzen, 29 Sigmarzeit, Ogrody Morra

Miejsce, gdzie zmarli znajdują spokój, było wyjątkowo małe. Co Oswald miał się dowiedzieć później, widoczne grobowce to tylko elita miasta Wurzen, najbardziej mu zasłużeni. Dla całej reszty są przeznaczone katakumby.

Niestety dla Oswalda, dzisiaj nie miał szczęścia do ludzi. Titus zajęty, nie mógł poświęcić mu wystarczającej ilości czasu. Dowódca i zastępca posterunku, zero ogłady i współpracy. Na koniec kapłan Morra. Oczywiście trafił mu się przypadek typowy. Enigmatyczny i całkowicie obojętny na to co go otacza. Zero odchyleń w bok. Nic Oswald z niego nie wyciągnie, jak również nie wyciągnął od władzy miasta. Trzeba będzie spróbować inaczej z innymi ludźmi. Wszak to są osobliwości, których nie może sprowadzić do komnat, w których skuteczniej wyciąga informacje. Nie mając wyboru, udał się do miejsca ustalonego spotkania.


Wolne miasto Wurzen, 29 Sigmarzeit, Karczma "Pod rozłożytym dębem"

Jadło i napitek. Głownie napitek. Tego trzeba było Oswaldowi. Dania serwowane przez Tatulka trafiały w gust inkwizytora. Posilając się faszerowaną gęsią oraz pijąc z dużego kufla zimne piwo, słuchał towarzyszy, aż w końcu zdecydował sam zabrać głos.

- Świątynia jest dla nas otwarta. Mistrz Titus wyraził zgodę, abyśmy się tam ulokowali. Bez obaw, zachowa dyskrecję. - Zapewnił obecnych. - Dwa bracia zostali wysłani do baronii Bogenschutze zbadać sprawę zniknięć oraz dziwnych zjawisk. Zaginęli. Trzeci został zamordowany. Zrzucono to na bandytów, lecz może być zgoła inaczej. Ciała nikt nie zbadał, obecnie spoczywa w cmentarnych katakumbach.

Gerstmann wziął łyk piwa, by zwilżyć gardło przed kolejną dawką słów i skierował swój wzrok na Skella.
- Bębny, łączą się w naszych sprawach. Titus słyszy je nocami. Dziś w dzień, też je słyszał, lecz moje ucho nic nie wyłapało. Zimno, o którym wspominał opat Orwin Fiegle. Nie tylko jemu się śniło. Mistrz świątyni miał podobny, a w nim moje zamarznięte lico, rozdziobane przez kruki. Mimo gorąca mus jest uważać na chłód. W nim coś się czai, coś w nim coś tkwi.

- Zgodzę się, że Wurzen trawi choroba, jednak czy mamy czas, aby odwlekać w czasie nasz wyjazd? - Zapytał Junga. - Proponowałbym załatwić co potrzebne do południa, a po posiłku wyruszyć na trakt. Czas nas nagli bardziej niż przewidywaliśmy.
 

Ostatnio edytowane przez Elenorsar : 16-11-2022 o 20:29.
Elenorsar jest offline  
Stary 02-11-2022, 11:47   #28
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- Ja nie mam przekonania, czy pośpiech z opuszczeniem miasta jest wskazany. Informacje o ostatnim miejscu pobytu poszukiwanego mogą być już nieaktualne. Mógł się przemieścić. Tu, w Wurzen są tropy, którymi nie tylko możemy ale wręcz powinniśmy podążyć. Możemy również pomyśleć o rozdzieleniu się i badaniu w dwóch miejscach na raz.
 
Gladin jest offline  
Stary 02-11-2022, 14:55   #29
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Otworzył oczy i zdezorientowany rozejrzał się wokół. Leżał w swojej komnacie w Wolfsklaue. Tyłem do niego stał Yuri, Przybłędą zwany. Mężczyzna ucierał coś w cynowym moździerzu.
- O! - rzekł z lekka zdziwiony widokiem siedzącego na łóżku Manfreda - Obudziłeś się?! - ni to stwierdził, ni zapytał - Dobrze. Zioła działają.
- Co się stało? - zapytał młody Bogenschutze zachrypniętym głosem. W ustach czuł wielką suchość, a język miał odrętwiały i napuchnięty.
- Przywieźli cię nieprzytomnego. Nie miałem czasu pytać o szczegóły. Z resztą nikt nie był skory do opowieści. Tylko Lotar rzekł mi, żeście w Modry Tuman wleźli. Prawda to?
- Prawda, choć lepiej by było rzec Modry Tuman wlazł w nas. Starczy tego leżenia muszę wstać. Dziękuję za pomoc Yuri.

Manfred zwlekł się z łóżka z trudem. Przepytał dwóch swoich ludzi o wydarzenia. Takich jacy mu się akurat napatoczyli. Nie był zadowolony z ich odpowiedzi coś ukrywali. Treść listu była więcej niż niepokojąca. Postanowił natychmiast porozmawiać ze swoim bratem Heinrichem a wcześniej mocniej przycisnąć swojego sierżanta. Widzieli coś o czym mu nie mówią widział to po ich minie. Lotar musi zrozumieć, że zatajanie przed przełożonym czegokolwiek uniemożliwi mu chronienie ich, jego żołnierzy ale i podopiecznych.
 
Icarius jest offline  
Stary 05-11-2022, 17:43   #30
 
Nuada's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputację

____
6.0


Wolne miasto Wurzen, 30 Sigmarzeit


Gdy tylko ciemność nocy zaczęła blednąć, a wróble, kosy i drozdy zaczęły świergolić jeden przez drugiego, powietrze niemal natychmiast stało się lepkie i ciężkie. Dało się wyczuć zbliżającą się burzę, ale na razie żadne chmury na niebie tego nie zwiastowały. Czysty błękit na którego tle mieszkańcy Wurzen, jak i liczni przybyli z najdalszych stron księstwa goście, mogli obserwować wędrówkę Solla.

Gdy tylko kupcy otworzyli swe stragany, a nienasycony tłum wypełzł ponownie na ulicę, wśród przechodniów coraz częściej dało się słyszeć narzekania i powtarzane szeptem niepokojące znaki i wróżby.

Większość nadal jednak oddawała się radosnej konsumpcji, zabawie i pijaństwo, niecierpliwie wyczekując zbliżającej się nocy Przesilenia.
I tylko krążące coraz liczniej nad miastem stada kruków wyraźnie wskazywały, że tegoroczne święto Sonnstill, na długo zapadnie w pamięć mieszkańcom Wielkiego Księstwa Ostlandu.



____
6.1


Wolne miasto Wurzen, 30 Sigmarzeit


Skoro świt Carl ruszył w miasto. Tatulek namawiał go na smaczne śniadanie, ale czarnogwardzista porwał tylko pajdę chleba ze smalcem i już chciał ruszyć na ulice Wurzen, gdy niziołek rzekł:
- Pan to tak zawsze w biegu. A tu na spokojnie trzeba, bo się czasem może zdarzyć, że coś ważnego się przeoczy. O! Na ten przykład teraz. Gdybym ja gorszą pamięć miał i o czcigodnego pana interesy nie dbał, to bym mógł nie wspomnieć, że pocztę mam dla pana.
- Pocztę? Do mnie? - zdziwił się Carl.
- A jakże, mein herr. Do ciebie. Od samego kapitana Fegela. Widać kolacyjka uda na musiał być, skoro już dnia następnego poufne listy pan od niego dostaje.
- Gdzie one? - zapytał Skell, lekko poirytowany wścibskim zachowaniem niziołka. Tatulek, owszem był niezwykle miły, ale to jego nadskakiwanie potrafiło też być nader przykre i uciążliwe.
Tatulek uśmiechnął się i z kieszeni zdobnej w kwiecisty haft kamizelki, wydobył sporych rozmiarów kopertę.


****
Czołem, panie sierżancie.

Zgodnie z naszą umową przesyłam odpisy raportów w sprawie napaści na kupców podróżujących do Wurzen. Mój skryba postarał się, aby zawierały one najistotniejsze informacje. Gdybyś miał panie, jeszcze jakieś pytania, to zapraszam serdecznie do mnie do garnizonu. przy lampce brandy obgadamy sprawę, a może i w czym innym też będę mógł ci pomóc.

z wyrazami szacunku
kapitan garnizonu Wurzen
Hans Fegel



****
Carl przejrzał tak list od kapitana, jak i skreślone na szybko odpisy raportów. Przebijała z nich jedna i najważniejsza informacja. Większość napaści była dokonana w majestacie prawa. Ludzie podający się za zbrojnych barona von Bogenschuzte’a żądali dodatkowej opłaty za przejazd przez teren baroni. Mimo, że takową daninę pobierano tuż na granicy lenna barona. Gdy ktoś odmawiał dodatkowej opłaty, wtedy rabusie bezpardonowa zaczynali przeszukiwanie dobytku i zabierali, co uznawali za słuszne i im potrzebne. W jednym tylko wypadku doszło do walki i wedle słów niejakiego Thorna Filbauma, on i jego ochroniarze zdołali poszczerbić trzech rabusiów, a jednego zabić. Widząc zaciekły opór oraz śmierć jednego ze swoich kompanów, członkowie bandy uciekli w popłochu. Z relacji Filbauma wynika, że oprychami dowodził barczysty typ o parszywej gębie, którą zdobiła potężna blizna na lewym policzku.


****
Tuż za progiem spotkał Wolfa. Młokos ukłonił się nisko i nie pytany zdał raport z całonocnej obserwacji domu staruchy z Notstand.
- Mein herr, ta baba to się Wanda zowie. Tak przynajmniej ludzie na nią gadoją. To szeptucha. Dar ponoć ma i z kokluszu i kurzajek leczy i horoskopy pisze. Wczoraj, to jakiś gach do niej przylazł. Chwilę w progu coś ze sobą szeptali, ale o czem tom nie słyszoł.
Teraz tam Sam pilnuje, mein herr.
- Dobrze się spisałeś - odparł Carl i wcisnął chłopakowi w dłoń kilka miedziaków - A te słowa, co cię o nie pytałem… wie, ktoś coś o nich.
- Nie, mein herr. Toć musi być jakaś obca mowa. Ludwig, aptekarz, co na Korzennej sklep prowadzi, on ci co może rzec. To człek mundry, bo i khazalid zna, a i z elfami się w ich mowie dogada.
- Dzięki Wolf - rzekł sierżant i poklepał młodego po ramieniu na pożegnanie.


****
Modląc się w świątyni Myrmydii, Carl odczuł dziwny niepokój w sercu. NIe tylko chodziło o to, że na jego widok tak kapłan, jak i trzej inni odwiedzający przybytek bogini wojny i strategii, patrzyli na niego dość podejrzliwie. Widok członka Czarnej Gwardii, który modli się do Myrmydii zamiast do Sigmara, w oczach wielu uchodził za niestosowny, a dla wielu stanowił on niemal atak fizycznej zdrady.

Uczucie, którego doświadczył Carl bliskie był temu, jakie miał zawsze gdy stawał na polu bitwy. Za nim bitewne rogi dały sygnał do szturmu, to mieszanina strachu i podniecenia wypełniała jego serce, żyły i umysł. Tak też i tutaj, nawiedziły go podobne niepokoje i emocje. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie potrafił ich sobie w żaden racjonalny sposób wyjaśnić.


****
- Dziwne, oj doprawdy dziwne to zlecenie, mein herr - odrzekł uliczny artysta, który za kilka błyszczków wykonywał na poczekaniu portret. Strojny w różową koszulę i pasiaste szarawary mężczyzna podkręcił czarny wąsik i dodał spoglądając z rozmarzeniem w niebo - Tak specjalna usługa, panie, to będzie miała też specjalną ceną. Dziesięć karli za portret.
Słysząc tak horrendalną cenę, twarz czarnogwardzisty stężała, a dłoń mimowolnie zacisnęła się w pięść. Pewnie, gdyby musiał to wypłacić z własnej kiesy, to musiałby się mocno zastanowić. Lektor Allenstag wyposażył ich w dość pokaźny budżet na poczet realizacji misji, ale i tak serce sierżanta krwawiło wiedząc, ilu dobrych chłopaków musi harować w pocie czoła, by zarobić takie pieniądze.
Fircyk z szerokim uśmiechem przyjął pieniądze i przystąpił do pracy. Dwie godziny później Carl mógł odebrać gotowe dwa portret - łysego draba i paniusi, którzy w podejrzanych okolicznościach zniknęli z miasta.


****
Kryjąc się przed prażącymi promieniami Solla, który jaśniał w zenicie, Carl powracał “Pod Rozłożysty Dąb”, gdzie Bode na rozkaz Junga, przygotowywał już ich wierzchowce do wyjazdu.



____
6.2


Wolne miasto Wurzen, 30 Sigmarzeit


Gdy Jung i Gertsmann zeszli do głównej sali zajazdu Tatulka, Skella już od dawna przemierzał ulice Wurzen.
- Meine herren - powitał ich Tatulek z szerokim uśmiechem na twarzy - Pan Carl kazał przekazać, że poszedł załatwić kilka sprawunków i wróci w samo południe. Czy podać śniadanie? Kucharz przygotował sycącą polewkę, ale mamy też chleb ze smalcem i skwarkami oraz dla bardziej delikatnych podniebień naleśniki z powidłami.
- Dwie pajdy chleba wystarczą - odparł Jung, po czym dodał - A powiedzcie mi Tatulku, gdzie tu najbliżej jakiegoś aptekarza, albo zielarza znajdziemy.
- Kilku jest w mieście - wyjaśnił niziołek, drapiąc się z tyłu głowy - Najlepiej będzie udać się na ulicę Dolną. To dość daleko stąd, ale Rudolf Nirling, to największy ma asortyment i najsprawniej wszelkie mikstury przygotowuje.


****
Po szybkim śniadaniu dwaj inkwizytorzy ruszyli w kierunku ulicy Dolnej. Ta część miasta nazywana była Rauch, gdyż mieściło się tutaj wiele warsztatów oraz pracowni rzemieślniczych. Dym wydobywający się z ich kominów zasnuwał niemal cały kwartał.

Dźwięk delikatnego dzwonka poinformował aptekarza o przybyciu nowych klientów. Lekko przygarbiony mężczyzna o długich, mocno przerzedzonych włosach wyszedł z zaplecza i poprawiając okulary rzekł:
- Witam panów. Czym mogę służyć?
- Potrzebujemy porady - rzekł Jung - Oczywiście zapłacimy ile trzeba, ale chcielibyśmy wiedzieć z jakich roślin wykonano ten wianek - wyjaśnił Jung, kładąc na ladzie znalezisko z domu Zwinga.

Aptekarz nachylił się nad kwieciem, by mu się przyjrzeć z bliska i od razu się wyprostował.
Spojrzał spod zmarszczonych brwi na obu inkwizytorów.
- Nie wiem w jakim celu szukacie panowie odpowiedzi na to pytanie, ale od razu muszę zaznaczyć, że to nie są rośliny występujące w okolicy. Ktoś się musiał natrudzić, aby je tutaj przywieźć.
Obaj inkwizytorzy milczeli zaintrygowani. Żaden z nich nie zamierzał wyjaśniać Nirlingowi powód dla których potrzebują poznać nazwy użytych do zrobienia wianka roślin.

Aptekarz także długo milczał. Po czym pokiwał kilka razy głową i spod lady wyciągnął opasłe tomiszcze.
- Rozumiem panowie - rzekł otwierając oprawioną w brązową skórę księgę - Wiedza ta będzie was kosztować dwadzieścia karli i drugie tyle za moje milczenie. Jestem pewien, że Mistrz Titus z pewnością byłby ciekawy, kto też poszukuje takiej wiedzy.


****
Przypadek, przeznaczenie, albo złośliwi bogowie sprawili, że przygodne spotkanie na ulicy doprowadziło ich na właściwy trop. Fakt, to oni go podchwycili, ale nie przypuszczali nawet, jak cenne informacje zdobędą.

Rudolf Nirling okazał się wybitnym fachowcem w swojej dziedzinie. Wystarczył mu rzut oka na wianek, by wiedzieć z czym ma do czynienia. Na potwierdzenie swoich słów pokazał inkwizytorom odpowiednie fragmenty w księdze napisanej przez mistrza Korasha, elfickiego zielarza i alchemika, zatytułowanej “Rzadkie i zakazane kwiecie Imperium”

Wieniec wykonano z dwóch roślin, które występują tylko na dalekiej północnej. Hen za morzem Szponów, z ziemi na której żyją tylko plugawe potwory, a ludzie czczą bluźniercze bóstwa. Tam pośród mroźnych pustkowi, w dzikich ostępach, gdzie Kraina Trolli łączy się
Wąwozem Khara, pomiędzy omszałymi głazami rośnie bylina zwana Kolash Tavi, co ponoć tłumaczy się na Trupie Główki oraz kwiecie Gwamish Shooni, czyli Opar Zgnilizny.
Obie rośliny mają silnie toksyczne i halucynogenne właściwości. Uważa się, że plemiona norsmenów wykorzystują te ziela do swych plugawych rytuałów.

Stanowiło to niezbity dowód, że poszukiwany przez nich heretyk nie tylko odwiedził Wurzen, ale też poczynił tutaj znaczne szkody, kładąc podwaliny pod szerzony przez niego kult.
Jak głęboko udało mu się zasadzić demoniczne ziarno tylko bogowie raczą wiedzieć.


****
Oswald i Pankraz przecisnęli się przez spory tłum wiernych, którzy z okazji zbliżającego się święta postanowili oddać hołd największemu spośród imperialnych bóstw - Sigmarowi.
Obaj bracia byli zajęci posługą dla wiernych, ale jeden z nich widząc Gerstmanna podszedł do inkwizytorów i rzekł przyciszonym głosem.
- Witaj bracie. Mistrza Titusa nie ma, a przysłany przez was człowiek śpi. Podaliśmy mu uspokajający wywar, gdyż całą noc zawodził niczym wściekły wilk. Widać, że człek ów kompletnie postradał zmysły i muszę z przykrością rzec, że my nie jesteśmy mu w stanie w żaden sposób pomóc. Jedyne, co to możemy go regularnie poić wywarem, który przyniesie ukojenie jego myślom i nerwom. Na dłuższą metę jednak bardziej mu to zaszkodzi niż pomoże. Jeśli zależy wam na losie tego człowieka, to musicie znaleźć dla bardziej odpowiednie miejsce.

Obecność Huberta Zwinga ewidentnie była nie na rękę braciom ze świątyni Sigmara. Trudno było rzec, czy to faktyczna troska o los chorego, czy zwykła niechęć do dodatkowych obowiązków.
- Dokąd udał się mistrz Titus i kiedy będzie można się z nimi spotkać? - zapytał Oswald.
- Przykro mi bracie, ale nie jestem w stanie udzielić ci odpowiedzi na żadne z tych pytań. Mistrz Titus opuścił mury świątynne zaraz po spotkaniu z Olgą Adelhof i do tej pory nie powrócił. Jedyne, co mogę rzec to, że wyglądał na bardzo zatroskanego, a wręcz przerażonego. Jednak jak sam wiesz nie od wczoraj mistrz Titus ma podobny nastrój. Zaginięcie i śmierć jednego z naszych braci tak mocno go poruszyła. Cały czas obwinia się za to, że sam nie wyruszył do Hunde Zitadelle, by osobiście rozmówić się z baronem von Bogenschutzem.
- Dziękuję ci bracie - rzekł wyraźnie niepocieszony Oswald.
Zbliżało się południe, więc wypadało powrócić “Pod rozłożysty dąb” aby ostatecznie zdecydować o dalszych działaniach.


____
6.3


Wolfsklaue, 30 Sigmarzeit


Manfred choć słaby wezwał przed swe oblicze Lotara. Sierżant podobnie, jak reszta żołnierzy Bogenschutze’a miał strach wymalowany na twarzy. W przeciwieństwie jednak do innych, starał się ona zachować rezon i nie dać nic po sobie poznać. Manfred nie miał jednak żadnych problemów, aby czytać z niego, jak z otwartej księgi.
- Panie.. - rzekł Lotar starannie dobierając słowa - Zapewniam cię, że żaden z nas cię nie kłamię. Prawda to, że ludzie się boją. Wszak nikt z żywych przeta pośród Modrego Tumanu nie stał i bezpiecznym do dom powrócił. Znasz panie bajdy o tym cholerstwie. My nie dość, że stali pośród tej demonicznej mgły, to jeszcze cali z niej wyszli. Stąd też i lęk pośród ludzi. Jedni gadają, że my ożywieńce teraz i ino czekać, jak będziem się o ludzką padlinę szarpać. Inni, że to kara za grzech twe i twego rodu panie. Jeszcze inni, że moc złego się teraz we koło dzieje i ino gorzej będzie. Miej zatem wyrozumiałość, mein herr dla swych żołnierzy, bo wiele przeszli. Niewiele brakowało, a wszyscy by w panice po puszczy się rozbiegli i tyle by ich widziano. Udało mi się zebrać ich do kupy i przykazać, by każdy pleców swoich i najbliższego druha pilnował. Tak żeśmy wytrwali. Ty zaś, mein herr, w malignie magicznej żeś przebywał i nikt cię ocucić nie mógł. Zdało mi się, choć pośród tej kurzawy przeklętej, to człowiek niczego pewnym być nie może, że przy tobie jakowaś mara się kręciła. TO stała, to znów przyklękła. Czasami widziałem ją wyraźnie, jak teraz ciebie. Czasami zaś jeno cieniem mdłym była. W końcu Soll przez chmury się przebił i Tuman potworny zniknął. Wsadziłem cię na koń i do zamku cały oddział powiodłem. Tyle.
- Dziękuję sierżancie - rzekł Manfred oficjalnym tonem - Możesz odejdź.


****
Yuri z obawą obserwował, jak Manfred wgramala się na konia Teoretycznie nic mu nie było, ale gdy tylko wykonał gwałtowniejszy ruch, kręciło mu się w głowie i tracił równowagę. Mimo to natłok wydarzeń i złych znaków, jakie w ostatnim czasie go otaczały i niepokojów wypełniających jego serce czuł, że musi jak najszybciej zobaczyć się ze swoim bratem Heinrichem.

Nic zatem nie powstrzymało Manfreda przed wyruszeniem w podróż. Zabrał trzech ludzi w tym Lotara, którego chciał mieć przy sobie.

Uciążliwy żar kolejny dzień lał się z nieba. Mimo, że jechali głównie przez las to i tak koszule kleiły im się do pleców, a natarczywe muchy nie dawały im ani chwili spokoju. Manfred czuł rosnący w nim niepokój, podobnie jego ludzie. Wszyscy rozglądali się czujnie na boki wypatrując wszelkiego rodzaju zagrożenia.


****

Hunde Zitadelle, 30 Sigmarzeit; popołudnie


Ku ich uldze i zaskoczeniu pod bramy Hunde Zitadelle, dojechali bez żadnych przeszkód. Problemy jednak niespodziewanie zaczęły się w chwili, gdy stanęli przed strażnicą prowadzącą do rodzinnej siedziby von Bogenschuzte’ów.

Zwyczajowo stały one otwarte na oścież i tylko w wyjątkowych sytuacjach decydowano się na ich zamknięcie.

- Ej! Tam! - krzyknął Lotar wysuwając swego konia przed ich małą grupę - Otwierać!
- Kto zacz? - odkrzyknął ktoś wychylając się przez okienko z wieży.
- Swego pana nie poznajesz? - warknął Lotar z wściekłością.
- Pan baron wyjechał z samego rana - wyjaśnił bez żadnych emocji strażnik.
- Otwieraj psie, bo ci skórę wygarbuje - Lotar nie znosił w jaki sposób w rodowej siedzibie traktowano jego pana i robił zawsze wszystko, co w jego mocy, by się temu przeciwstawić.
- Z rozkazu baronowej - włączył się drugi ze strażników - bramy mają pozostać zawarte.
- Przekażcie jej - polecił Lotar - że przybył Manfred von Bogenschuzte, brat jej męża, a jej szwagier.


****
Minęło kilka minut nim bramy strażnicy się otworzyły, a raczej lekko uchyliły . Naprzeciw Manfredowi wyszedł Samuel Dungier, sierżant i główny dowódca zbrojnych stacjonujących w Hunde Zitadelle.
- Witaj panie - rzekł na powitanie, kłaniając się nisko i oddając wszelkie należne honory Manfredowi - Z przykrością informuję, że z rozkazu baronowej do powrotu barona Heinricha mamy nikogo nie wpuszczać na teren majątku. Mam się tylko zapytać w jakiej sprawie przybywasz i czy chcesz coś przekazać.

Lotar zacisnął pięści na wodzach swego konia i splunął pod nogi Samuela.
- Nie moja to wina Lotarze, że tak się sprawy mają. Dobrze wiesz, że baronowa darzy pana Manfreda szczera i nieskrywaną nienawiścią. Pod jej nogi to plwociny ciskaj. Jasne?
Lotar zacisnął tylko wargi i głośno wypuścił powietrze przez nos.
- A zatem panie, czy mam coś przekazać od ciebie baronowej?
 

Ostatnio edytowane przez Nuada : 06-11-2022 o 12:43.
Nuada jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172