Dobre pytanie. „Hobbit” jest pełen takich smaczków. Faktycznie Baranduina i przeprawa do Bucklandu najbardziej pasują. Ale czemuż nie przeprawa przez Zatokę Księżycową? Albo … rejs do Valinoru. Może Bilbo nie był pierwszym niziołkiem, który tam dopłynął, tylko pierwszym oficjalnym, bo reszta nie zapłaciła za bilet. ;)

Morfik szybkie tempo u niziołków? Od tego można dostać niestrawności.
A co do znajomości świata, to zaznaczyłem na wstępie. Znacie Shire i tyle, nawet w Bree nie byliście. Zakładam że zgłoszą się wielbiciele hobbitów, a to dla mnie oznacza znajomość trzech rozdziałów z Prologu „Władcy Pierścieni”, czyli „W sprawie hobbitów”, „O fajkowym zielu” i „O ustroju Shire’u”.

Bilbo też nie zapłacił tylko akurat miejsce się zwolniło (po Arwenie?), ale może coś źle pamiętam. Napisz jeszcze z którego tłumaczenia należy korzystać przy czytaniu tych rozdziałów, bo się jeszcze ludzie naczytają o Radostkach Bagoszach z Włości i będziemy mieli rozłam w sposobie nazewnictwa postaci (to akurat mniej ważne) i miejsc. No, chyba że taki masz zamiar ;)

Dobra, jestem wstępnie jak najbardziej zainteresowany. Teraz tylko pytanie, kiedy planujesz ewentualny start rekrutacji? ;-)

Wychowałem się na tłumaczeniu Pani Marii Skibniewskiej i na nim będę bazował. Nie czytałem innych tłumaczeń, choć słyszałem co nieco o Panu Łozińskim.

Zatem nazwiska bierzemy od Pani Marii. Co do innych nazw jestem bardziej liberalny. Myślę że możemy uznać, że ktoś tam może na krasnoludy wołać krzaty (o ile się przy nich odważy ;) ), a na Buckland Jeleniska.

Uznajmy że u Skibniewskiej mamy do czynienia z najbardziej powszechną wymową, a u Łozińskiego ze slangiem. ;)

A co do rekrutki to zamierzam wystartować w drugim tygodniu listopada.