Warhammer - Salhof
 

Burza Chaosu ominęła Salhof. Położona na północny zachód od Salkalten wioska rybacka była najbardziej wysuniętą i nie zajętą przez siły Chaosu placówką. Nie ominęły natomiast osady wysokie kontrybucje wojenne. Nie spowodowały one co prawda głodu, ale wodnista polewka rybna na wysokie morale nie wpływała.
Osobą, która musiała egzekwować daniny był wójt. Niegdyś powszechnie lubiany i szanowany, zaczynał tracić posłuch i poważanie. Wracający z połowu rybacy coraz częściej w czasie wypoczynku słyszeli narzekanie żon i płacz dzieci. Plotka o przymusowym zaciągu do armii Ostlandu nie ułatwiała sprawy. Dodatkowo, rybacy musieli nadal ponosić ciężary na rzecz pana, którego los pozostawał nieznany, ale jego rodzina w Salkalten musiała się z czegoś utrzymać.
Jednym z tych ciężarów był obowiązek ścigania przestępców, którzy weszli na teren wioski i okolic. Póki co, zdarzyło się jedynie kilku zbiegów, ale wraz z rozrostem Salkalten o kolejnych uchodźców sytuacja na pewno nie ulegnie poprawie.
Wójt miał w zwyczaju codzienne przejażdżki po plaży. Kiedyś przyjemność, teraz był to jedyny sposób, by uzyskać choć chwilę wytchnienia. Jak co dzień, ani toni morza, ani spokoju piasku nie zmącało nic. Z wyjątkiem zakopanego po szyję człowieka, nad którym krążyło stado ptaków.

Aktualnie prowadzę krótką solową sesję "Długonogi" i powoli zaczynam myśleć nad nową. Zapewne rozpoczęłaby się ona około drugiej połowy grudnia lub w styczniu. Bohaterem będzie wójt (zarządca, ex-urzędnik), który ma ogromną szansę - i ogromne ryzyko - rozwiązać codzienne problemy swojej wioski śmiałym posunięciem. Posunięciem, wymagającym od niego osobistego udziału i narażenia życia człowieka pióra w sytuacji bojowej.

Chciałbym sprawdzić, czy byłoby zainteresowanie taką sesją.

ciekawie brzmi, ale dużo już sesji na głowie :)

Ja mówię pas - dwie sesje gra i ogarniam, więcej na głowę nie wezmę.