Shartan Birthright mimo strategicznego ujęcia, nadal pozostaje settingiem DnD, czyli jakby nie było grą zespołowa. W związku z tym rywalizacja pvp, nie jest celem samym w sobie i nie stanowi trzonu fabuły. Przynajmniej w teorii. Oczywiście rywalizacja pomiędzy graczami nie jest wykluczona, ale większość przygód i kampanii dotyczy konfrontacji z zewnętrznym wrogiem, a księstwo/domena to wspólne dobro całej drużyny.
Tak też powinno to przebiegać w proponowanej przeze mnie przygodzie. Pierwsze kilka epizodów ma scalić drużynę, która już w założeniach stanowi grupę przyjaciół.
W tak zwanym międzyczasie może oczywiście dojść do różnego rodzaju różnic zdań, co z kolei może skutkować mniejszym lub większym spiskowaniem przeciwko sobie.
Wszelkie przeciwności, to będą przede wszystkim ludzie spoza ich drużynowego kręgu. Czy to będą chciwi kupcy, tajna gildia złodziei, czy też jakiś kandydat w kolejce do tronu, czy władcy sąsiednich księstw.
Polityczna rywalizacja będzie głównie dotyczyć konfliktów przeciwko starym wyjadaczom, którzy nie będą mogli pogodzić się z tym, że młodzi mogą przejąć pełnię władzy (taki mały spojler). Wydarzenia bowiem ułożą się tak, że nastoletni bohaterowie będą mieli możliwość podjęcia decyzji, które będą mogły mieć taki skutek. Czy to się im opłaci? To już zupełnie inna kwestia i nie jest to miejsce, aby o tym dyskutować.
Podsumowując gracz, który ewentualnie wcieli się w rolę głównego regenta, bo to słowo chyba jest bardziej odpowiednie niż książę. Każdy bowiem z BG jest regentem, ale ma pod swoją kuratelą pewien fragment polityki księstwa/domeny. Taka postać będzie niejako wytrychem i punktem zapalnym całej intrygi. Będzie ona trochę wysunięta do przodu, ale nie na zasadzie absolutnego władcy, któremu pozostali BG są poddani. Bardziej na zasadzie nieformalnego lidera i osoby, która symbolizuje ich prawo do władzy w prowincji.
Jeżeli zdecyduję się ostatecznie poprowadzić tutaj Birthright, to w rekrutacji te wszystkie kwestie będą rozwinięte i dokładniej omówione. |