Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - ogólnie > Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy

Świat Mroku Świat Mroku


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-02-2007, 18:15   #11
 
Francois de Fou's Avatar
 
Reputacja: 1 Francois de Fou ma wyłączoną reputację
DOPISEK MALUTKI
Obecnie pracuję nad Trzymisiem imieniem Francois de Fou, poniżej przybliżę jego profil, proszę o ewentualne sugestie na temat "co opisać szerzej", "który wątek rozwinąć", "z czego zrezygnować" i "co dodać", z góry dziękuję

Francois de Fou

Historia:
Francois de Fou pochodzi z arystokratycznej rodziny posiadającej majątek w północnej Francji. Pochodzi z małej miejscowości o nazwie Fou, stąd jego nazwisko. Życie śmiertelne rozpoczął 14 kwietnia roku pańskiego 1770. Wychowywany był na arystokratę nie znającego litości i pojęcia równości. Od najmłodszych wpajano mu, że ludzi dzieli się na tych lepszych i gorszych. Uczono go też, że hierarchia panuje nawet wewnątrz tych dwóch grup. Przekazywano mu wiedzę, mówiącą o tym jak myśleć i działać by to on zawsze był tym lepszym, bez względu na to, gdzie by się znajdował. Oprócz tego pobierał nauki jeździectwa, szermierki, oraz strzelania do celu. Poznawał historię i historię sztuki. Uczył się operować pieniędzmi tak, żeby czerpać z tego jak największe dochody. Było to dla niego ważne, gdyż wiedział, że im większy majątek posiadał, tym lepszym uciechom mógł się oddać. Poznawał wyższych urzędników oraz co wybitniejsze jednostki spośród arystokratów. Mimo, że robił to niechętnie, wkładał w te nauki dużo zapału, gdyż wiedział że może się mu to przydać w przyszłości. O wiele bardziej interesowały go metody torturowania, zastraszania i karania. Nauczył się też, że każdy problem można rozwiązać za pomocą łapówki, trzeba tylko wiedzieć jak ją wcisnąć i że każdy ma inną cenę. Oprócz tego Francois oddawał się licznym przyjemnościom. Życie ponad stan, liczne zabawy i przyjęcia były na porządku dziennym. W 1785 roku padła połowa pogłowia bydła. Odbiło się to na ilości środków finansowych rodziny de Fou. Rok 1788 natomiast był rokiem nieurodzaju, co jeszcze bardziej zmniejszyło zasoby finansowe Francois i jego rodziny. Dziedzic de Fou musiał więc zrezygnować z niektórych uciech. Jego główną rozrywką stało się osobiste karanie chłopów, za to że nie mogli wypłacić jego rodzinie należnej części pańszczyzny. 5 Maja 1789 roku, król Francji, Ludwik XVI zwołał posiedzenie stanów generalnych. Już na samym początku obrad doszło do buntu ze strony stanu trzeciego. Atmosfera panująca w Paryżu z dnia nadzień byłą coraz gorsza. Rodzice Froncois kierując się przeczuciem, że wkrótce dojdzie do czegoś wielkiego, co niekoniecznie może mieć dobry wpływ na ich jedynego syna, wysłali Francois do Ameryki. Francois wsiadł na statek płynący na drugi kontynent 13 lipca 1789 roku czyli w przeddzień zdobycia Bastylii przez stan trzeci. Upadek Bastylii był symbolem upadku monarchii stanowej, a przez to również końcem arystokracji we Francji. Gdy Francois przybił do Stanów, spotkał się z zupełnie innym systemem władzy. Szybko dostosował się do nowego ładu społecznego jednak zachował swoje przemyślenia z lat młodzieńczych. Nawet w Stanach, gdzie wszyscy (biali) byli równi, Francois nie zadawał się z pospólstwem, szukał ludzi o podobnym statucie społecznym, bądź majątku co on. W wieku 20 lat, w roku 1790, poznał rosyjskiego arystokratę Wladimira Jarosławicza. Zamiłowanie do mocnych trunków i hazardu doprowadziło Rosjanina na skraj bankructwa. Uciekając przed wierzycielami wyjechał do Ameryki. Na emigracji Wladimir zdążył zdobyć pokaźny majątek i gdy poznał Francois, było go stać na objęcie młodzieńca swym patronatem. Człowiek ten wydawał się być dosyć dziwny dla Francois, gdyż spotykali się tylko wieczorami. Za każdym razem gdy Francois proponował mu spotkanie w ciągu dnia Wladimir odmawiał znajdując jakieś wyjaśnienie. 14 kwietnia 1791 roku, czyli w 21 urodziny Francois zagadka się wyjaśniła. Z okazji tejże rocznicy, Wladimir wydał huczne przyjęcie urodzinowe na cześć Francois. Po licznych toastach Francois postanowił wznieść toast za zdrowie gospodarza, życzył mu stu lat dalszego życia w dostatku. Na ten toast goście delikatnie się roześmiali. Francois był ogłupiony, nie wiedziało co chodzi. Czyżby postąpił niezgodnie z etykietą? Rozpoczęły się tańce. Orkiestra grała walca, wszystko wyglądało przepięknie. Francois nawiązał nawet kontakt z pewną piękną damą, o niezwykle bladej cerze. Gdy był już pewien, że ją uwiódł i resztę nocy mile spędzi w towarzystwie tejże damy, nadszedł zdenerwowany Wladimir. Wyglądał na niezwykle wzburzonego. Całą złość przelał na tę właśnie kobietę odciągając ją od Francois. Wryaźnie irytowało go jej zachowanie. Gdy wybiła północ, Franois został poproszony o stawienie się prywatnym gabinecie Wladimira. Na miejscu było kilka osób, których Francois poznał, jako osoby najbardziej wpływowe i najważniejsze wśród gości tego wieczoru. Jedną z nich Wladimir nazywał księciem. Książę pierwszy podszedł złożyć Francois życzenia. W pewnym momencie zbliżył się do jego szyi. Francois poczuł ból i niezwykłe podniecenie. Jego szyja została przebita w dwóch małych punkcikach. Trwało to kilka sekund, Po kolei pochodziła reszta gości i każdy wziął po łyku jego krwi. Francois sam nie wiedział czemu się nie bronił, było to dla niego coś boskiego. Ostatni podszedł Wladimir, on pił z Francois najdłużej. W pewnym momencie Francois ogarnęła ciemność. Dochodziły go jakieś głosy, jednak były przytłumione. Franois czuł jak uchodziło z niego życie. Nagle usłyszał jeden głos... silniejszy od innych. To był głos Wladimira. "Pij, pij moje dziecię...". Tak też zrobił. Pił ciepłą posokę, czuł jak wracają w niego siły. Jak coś się w nim zmienia. Jak coś umiera, ale jednocześnie rodzi się coś nowego. Czuł się niczym Feniks odradzający się z popiołów. Tak przebiegło jego przeistoczenie w wampira z klanu Tzimizce. Wiedza z zakresu tortur i metod przesłuchań a także wrodzone okrucieństwo jakim cechował się Francois, szczególnie przypadły do gustu innym Sabatnikom. W dość krótkim czasie młody Kainita zdobył poważanie i szacunek pośród swych sióstr i braci. Udoskonalił kilka starych metod siania postrachu wśród trzody, wrogów i popleczników. Na przykład za miast zwykłego pala użył pala stalowego, ciągle ogrzewanego. Metal szybko się nagrzewał sprawiając dodatkowy ból ofierze. Metoda była niezwykle skuteczna w przypadku Kainitów. Po dwóch latach Francois zapadł w letarg. Zrobił to dla pewnego eksperymentu. Chciał sprawdzić jak czuje się wygłodzony wampir, oraz czy osoba która nie miałaby styczności ze światem przez dłuższy czas potrafiłaby się dostosować do nowych warunków nieżycia. Francois wyszedł z letargu w roku 2006. Dowiedział się, że jego ojciec zginął podczas "wojny gangów" sprzed 25 lat. Dość szybko, bo zaledwie w ciągu roku dostosował się do panujących realiów współczesnego świata. Nauczył się podstawowej obsługi komputera i internetu, oraz kilku innych przydatnych urządzeń. Jego pasją stały się sportowe samochody i szybka jazda. Obecnie jeździ Czarnym BMW Z4. Po swoim ojcu z nieżycia odziedziczył niewielką fortunę i villę na przedmieściach. Przeżył też kilkumiesięczny romans z piękną kobietą o imieniu Lucianna. Lucy, miała wkrótce zostać przyłączona do klanu Torreadorów. Spędzili ze sobą ok 4 miesiące, jednak Lucy postanowiła rzucić de Fou dla kogoś innego, bardziej wpływowego w mieście rządzonym przez Camarillę. Jej kochankiem stał się Jose Wintez, wpływowy torreador. Jedyne co zostało z Lucianny, po tym jak zerwała z Francoisem, była jej zmasakrowana głowa znajdująca się obecnie nad komikiem w jego salonie i wisiorek z jej palca (na którym błyszczy pierścionek od Francois). Reszty jej ciała nigdy nie odnaleziono. Francois wciąż prowadzi "ożywione" rozmowy z tym co z niej zostało, a gdy rozmawia z kimś przez telefon, często pozdrawia rozmówcę od Lucy. Jose natomiast przetrzymywany był przez kilka dni przez Francois'a gdzie musiał "odpokutować" a to, że Lucy wolała jego niż Francois'a. Tzimizce zdawał sobie sprawę z tego, że nie mógł się pozbyć Torreadora na zawsze, jeśli nie chce zbytnio narazić się księciu, toteż po 3 dniach go wypuścił. Straty vitae Jose i zniszczenie jego ciała, którego regeneracja musiała zająć trochę czasu i pochłonąć sporo krwi, zostały spłacone dużą łapówką dla najważniejszych wampirów w mieście.

Schronienie:
Francois mieszka w starej, rozsypującej się już willi na przedmieściach. Odziedziczył tę posiadłość po swoim ojcu z nieżycia. Dodatkowym, jakże ciekawym aspektem jest to, że w kilku pokojach wiszą głowy ludzi i wampirów, którzy kiedykolwiek się czymś narazili dla Francois. Tak więc w jadalni zobaczyć możemy głowę niezwykle brzydkiego, nawet jak na swój klan, młodego Nosferatu znan'ego jako Harry (Harry podał Francois'owi fałszywą informację na pewien temat), w salonie wyeksponowana została głowa Lucy, zmasakrowana tak bardzo, że niewiele się różniła od głowy Nosferatu, w garderobie zmasakrowane, z poucinanymi kończynami ciało złodziejaszka imieniem Jake (próbował ukraść Francois'owi samochód), jako manekin na frak, na ważne uroczystości. Francois często rozmawia z tymi głowami i z ciałem złodzieja, nazywa ich swoimi przyjaciółmi (jest to związane z wadą "nekrofilia"). Vitae co bardziej interesujących osób zbiera niczym dobre wino w w butelkach w swojej piwnicze. Każda Butelka podpisana jest imieniem i nazwiskiem osoby, do której krew należała, rok w którym została "zebrana" oraz krótką informację na temat kim był poprzedni właściciel Vitae (np.: Lucianna Carbone, 2006, "Moja piękna ukochana").

Charakterystyka:
Francois jest osobą dumną. Zadaje się tylko z ludźmi wartościowymi. Z wielką niechęcią zadaje się z "plebsem", ale tylko wtedy gdy jest to konieczne. Mimo swojej niechęci do osób gorzej urodzonych, zawsze postępuje wg zasad etykiety, do momentu w którym rozmówca go nie urazi. Francois ma w sobie coś, co każe się go słuchać i bynajmniej nie jest to charyzma, chyba że charyzmą nazwać oblanie kogoś spirytusem i podpalenie tej osoby papierosem, mówiąc że nałogi szkodzą zdrowiu. Francois nie przebiera w środkach by osiągnąć cel. Jego celem jest zostanie arcybiskupem w Chicago, gdy tylko Sabat odbije to miasto z rąk Camarilli. Wynika to z jego historii i ambicji. Jego motto to: Tańcząc jak ci zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć. Ma delikatny francuski akcent, od czasu do czasu wstawia w swoją mowę jakieś francuskie słówko. Stara się, by ludzie bali się go zdradzić, między innymi dla tego często wspomina o Lucy (o której każdy inny musi koniecznie mówić Lucianna, w przeciwnym wypadku Francois się "pogniewa"). Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi, nie wtajemniczeni, sami szybko się dowiadują.

Wygląd:
Francois wygląda na przystojnego młodzieńca. Ma kruczoczarne włosy i niebieskie oczy, co jest ciekawym zestawieniem dla jego bladej cery. Ubiera się w drogie, eleganckie garnitury w stylu retro. Zamiast płaszcza nosi coś w rodzaju peleryny. Na ulicy zawsze można spotkać go z laską o rączce w kształcie głowy czarnego, wściekłego psa. Na oficjalne przyjęcia dodatkowo bierze rapier o złotej rękojeści.



OK WYDANIE POPRAWIONE (CZYLI EDYTOWAŁEM POSTA). PROSZĘ O DALSZĄ KRYTYKĘ...

PS: Maczek, bycie psychopatą, który dąży do celu nie oznacza, że nie można się zakochać czy jeździć bardziej sportową niż ekskluzywną Bemką po mieście. Postać nie powinna być od A do Z moim zdaniem, bo życie też nie jest od A do Z w linii prostej Im więcej takich małych "pogmatwań" tym bardziej życiowe coś się zdaje. Oczywiście mogę być w błędzie, to tylko moje zdanie Co do mszczenia się: zemsta + okrucieństwo rodzą strach... przede wszystkim przed zdradą. Chcę przypomnieć, że strach jest głównym narzędziem Tzimizce
 
__________________
Tańcząc jak tobie zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć...

Ostatnio edytowane przez Mira : 03-03-2008 o 23:55. Powód: Nie trzeba tak krzyczeć :P
Francois de Fou jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-02-2007, 22:50   #12
Cep
Banned
 
Reputacja: 1 Cep nie jest za bardzo znany
Piwo za wkład pracy (i kilka dobrych pomysłów ) jaki poświęciłeś na tą historię się należy . Niestety trzeba ją solidnie poprawić. Wybacz wyprucie flaków z Twojego posta, wydaje mi się ,że jest to konieczne. Krytyka z tych konstruktywnych...

Cytat:
Zawsze miał ktoś lepszy. Od najmłodszych lat uczył się myśleć i działać by to on zawsze był tym lepszym.
To bym poprawił tak żeby było zrozumiałe.

Cytat:
5 Maja 1789 roku, król Francji, Ludwik XVI zwołał posiedzenie stanów generalnych. Już na samym początku obrad doszło do buntu ze strony stanu trzeciego, aby zwiększyć liczbę obradujących z 300 osób (w tym 100 ze stanu trzeciego) do 400 (w tym 200 ze stanu trzeciego). Następnie stan trzeci domagał się zmienienia systemu głosowania, tak by każdy "poseł" miał jeden głos, a nie jak do tej pory każdy stan jeden głos.
Wstawka imho niepotrzebna. Jeśli ktoś nie orientuje się dobrze w historii to dużo mu to nie powie. Powód nie jest taki oczywisty. Możesz to skrócić i napisać konkretnie jakie to miało skutki dla arystokracji.

Cytat:
Mając 20 lat, czyli w roku 1790, poznał Wladimira Jaroslawicza -rosyjskiego arystokratę, który uwielbiał mocne trunki i hazard. Hazard właśnie niemal doprowadził go do bankructwa i za pieniędzmi udał się do Ameryki, wiele lat przed Francoisem. Wladimir zdobył majątek i gdy poznał Francoisa objął go swoim patronatem.
Może napisać to tak.
"W wieku 20 lat, w roku 1790, poznał rosyjskiego arystokratę Wladimira Jarosławicza. Zamiłowanie do mocnych trunków i hazardu doprowadziło Rosjanina na skraj bankructwa. Uciekając przed wierzycielami wyjechał do Ameryki. Na emigracji Wladimir zdążył zdobyć pokaźny majątek i gdy poznał Francoisa, było go stać na objęcie młodzieńca swym patronatem."

Cytat:
Szybko wkręcił się w towarzystwo nowych znajomych i robił dość szybką karierę, przede wszystkim stosując to czego nauczył się za życia, w nieżyciu.
Bardzo nieeleganckie określenie jeśli chodzi o Sforę Sabatu tj. grupę kainitów należących do sekty Sabat (do niej należą Tzimisce). Zmieniłbym to na :
"Wiedza z zakresu tortur i metod przesłuchań a także wrodzone okrucieństwo jakim cechował się Francois, szczególnie przypadły do gustu innym Sabatnikom. W dość krótkim czasie młody Kainita zdobył poważanie i szacunek pośród swych sióstr i braci."

Cytat:
Metal szybko się nagrzewał sprawiając dodatkowy ból ofierze, szczególnie jeśli była ona jednym z Kainitów.
Używasz za dużo sformułowań typu 'jeśli była ona' dużo prościej jest rozbić to na 2 zdania, efekt prezentuje się dużo lepiej:
"Metal szybko się nagrzewał sprawiając dodatkowy ból ofierze. Metoda była niezwykle skuteczna w przypadku Kainitów."

Cytat:
Przeżył też kilkumiesięczny romans z piękną Toreadorką o imieniu Lucianna. Po kilku miesiącach jednak Lucy postanowiła rzucić de Fou dla kogoś innego.
To i całe dalsze rozwinięcie wątku romansu jest:
a) Infantylne... Powinieneś nadać temu większą głębię. Wątek 'porzucenia dla innego' jest za bardzo ludzki.
b) Toreadorzy należą do Camarilli a Sabat i Camarilla to 2 oddzielne sekty. W skrócie, nie darzą się sympatią i zwalczają się przy każdej możlwej okazji.

Powinieneś zmienić/usunąć cały ten wątek. W moim przekonaniu romans i cała jego otoczka zupełnie nie pasują do klimatu klanu Tzimisce. Przede wszystkim radziłbym poczytać podręcznik Sabatu zanim porwiesz się na postać należącą do tej sekty.

Cytat:
Charakterystyka:
W związku z romansem i sprzecznością z polityką panującą wśród Kainitów totalnie do zmiany. Usposobienie może pozostać... ewentualnie.

Reasumując:

Tzimisce nie może zostać księciem Camarilli. Książe to tytuł używany jedynie tam. Jako że Tzimisce należą do Sabatu (do którego nie należą klany takie jak gangrel, toreador etc. pomijając odszczepieńców) tytułem przewodnika sfory jest tam np biskup etc. Nie wiem jakie są dokładnie tytuły adekwatne do danego stanowiska. Panuje tam dość duża samowola jeśli o to chodzi Możesz najwyżej napisać ,że Tzimisce ma uprzywilejowaną pozycję w Sforze albo ,że przewodzi kilku Sabatnikom. Coś w ten deseń.

Wszystko byłoby ok z jego siedzibą gdyby a) była na terytorium opanowanym przez Sabat b) musiał być strasznie cwany i potężny żeby zabić tyle wamprów z wrogiej sekty (szczególnie Tremere) i dalej nieżyć w spokoju

Jeśli chodzi o sesję do której kierujesz tą postać to akcja dzieje się w mieście gdzie panuje Camarilla więc wątek z mordowaniem wampirów należących do niej i siedzibą wyłożoną trofeami odpada. Ma swój urok ale niestety musisz go usunąć.

Nie wiem jak sprawa ma się z wiekiem, tutaj musisz się skontaktować z MG czy pozwoli Ci grac wiekowym wampirem.

Może na początek stworzysz postać wampira Camarilli? Warto dorwać skądś podręcznik, albo jeden albo drugi tj. Sabatu.

Pozdrawiam.
 
Cep jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-02-2007, 13:04   #13
Maczek
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Skoro wystawiłeś ta postać do oceny na forum to i jak się o ta ocenę pokuszę. Tak jak pisał Cep uznanie należy się za czas poświęcony i widoczne chęci. Jednak postać ma wiele braków, do których trzeba się doczepić.

Na początek nie bardzo wiadomo do jakiej sekty należy ten wampir. Istnieją Tzimisce spoza Sabatu jednak okropnie rzadko należą one do Camarilli a na pewno nie posiadają statusu Księcia miasta. Jeśli zaś miałeś na myśli Sabat, to mocno kłania się znajomość tej Sekty.

Charakter też się kupy nie trzyma. Zwłaszcza w zderzeniu z historią. Przedstawiasz wyrachowanego sukinsyna. Niemal psychopatę, który ma wyznaczone cele i dąży ku nim niezależnie od trudności. A tu nagle okazuje się że uwielbia poginać ekskluzywną BMką po szosach. Zakochuje się i mści za porzucenie. W ogóle to mści za wszystko co się da. Nie pasuje mi to

Jeszcze ta kolekcja Tremere. Przecież ty teraz jesteś na ich czarnej liście. Masz lepsze osiągi niż niejeden wolny Gargulec. Takie zachcianki to spore zagrożenie dla zarówno Sabatu jak i Camarilli. Może to i klimatyczne ale trochę nierealne i nie bardzo mi pasuje jako cel osiągania władzy.
 
  Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-03-2008, 23:06   #14
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś


Bertram Erbstein, Gangrel.

[edit] Szkoda kasować, ale dowiedziałem się, że będę kontynuował sesję. Nie chcę psuć współgraczom przyjemności poznawania mojej postaci podczas sesji więc usuwam treść posta. Jeśli już ktoś jest bardzo zainteresowany to niech pisze do mnie na PW.
Mam nadzieję, że Obsługa zrozumie moje postępowanie, nie miałem zamiaru nabić sobie posta ani nic podobnego, po prostu rozwój wydarzeń sprawił, że moja postać jeszcze będzie się rozwijać, nabrać "Mroku" i wyjaśnić niektóre swoje wątki. Nie chcę, aby któryś z graczy sugerował się moim opisem samego siebie w tej historii podczas sesji.

Jeszcze raz proszę o wybaczenie.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.

Ostatnio edytowane przez Harv : 08-03-2008 o 00:27. Powód: On jeszcze żyje!!
Harv jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-03-2008, 23:46   #15
 
Phantomas's Avatar
 
Reputacja: 1 Phantomas nie jest za bardzo znany


A ja zaprezentuje swojego Odszczepieńca Malkavian, z Sagi kumpla rozgrywającej się w Londynie. Była pisana już kupę czasu temu w sumie... Ale mam nadzieję, że znajdzie sympatyków. Inspirowana historiami seryjnych zabójców, filmem oraz muzyką.



CALL OF THE WIRED – HISTORIA NORMANA GRAVES'A

„DOCTORS THINK HE'S CRAZY
SHOULD BE LOCKED UP SOON
IN A MENTAL WARD OFF THE STREET
IN A RUBBER ROOM
PEOPLE THINK HE'S CRAZY
MOTHER THINKS HE'S QUEER
BUT NOBODY FUCKS AROUND
WITH THE RUBBER BUCCANEER”
Demented Are Go – Rubber Buccaneer



Istnienie każdego umysłu poprzedza strach i płacz. Tak oto powstaje elastyczny, nowo narodzony umysł, gotowy do rozwijania się – Norman Graves.... Kto by przypuszczał, że zimą 13 grudnia 61r. Śliczny niemowlak o jasno-zielonych oczach okaże się w przyszłości postrachem Londynu nocą, nieujętym zbrodniarzem, niepowstrzymanym psychopatą...
Wychowywał się w Birmingham z ojcem, matką, oraz babcią, gdyż dziadek zmarł blisko po jego porodzie. Zainteresowania Normana kręciły się wokół mroku, potworów, jego umysł był inny od reszty już od samego początku. Matka zmarła, gdy miał 6 lat w wypadku samochodowym. Pewnego dnia matka po prostu nie wróciła do domu... Zmartwiony chłopiec ruszył do miejsca pracy swojej mamy, lecz znalazł ją szybciej... Monica, jego matka wykrwawiała się na śmierć zmiażdżona przez auto, obcięta do pasa w dół... Taka makabra nie powinna mieć miejsca w życiu małego chłopca. Lecz wszystko się zapisało w jego umyśle.... na zawsze. Mężczyzna, który spowodował wypadek przeżył. Wysoki, anorektycznie chudy mężczyzna w długim czarnym płaszczu i sporych szwach na łysej głowie. Norman nigdy nie wiedział, kim jest ten osobnik, (lecz ostatnimi czasy odkrył jego trop. Facet został zrekrutowany do sekty Camarilli.) .......I wCiążŻ bŁąkA siĘ pO ŚwiEcIe.... Uniknął kary. Mąż stracił żonę, matka córkę, syn matkę – a facet ot tak pojechał.. Po prostu...
Utrata matki bardzo źle wpłynęłą na jego psychike... tYlEe RrRozLaneJ kRrwI...wNĘtRznOŚci mAtUlIiIiIiiii... Złe myśli nim szargały. Bardzo złe. Jego ojca szargały one również – zamiast wziąść się w garść pogrążył się w nałogu alkoholowym. Nieudolna babcia nie dawała nikomu żyć, była nie do zniesienia. Norman więc żył otoczony nimi dwoma pogłębiając swoją następną pasję – muzykę. Zaczął grać na gitarze. W wieku młodzieńczym zaczął się interesować bronią białą – noże – miał ich pełno, kolekcjonował je, dbał o nie. Przelewał w nie swoją pasję oraz swoją nienawiść do wszystkich.
W wakacje pracował w rzeźni za miastem, dorabiając, by móc spożytkować forsę na własne wydatki. Lubił tą robotę. Pomagał rzeźnikom w zabijaniu cielaków. Uwielbiał patrzeć, jak z ich zwierzęcych oczu uchodzi życie wraz z każdą wylaną kroplą krwi. Czasem smakował ich krwi, co rzeźnicy nie traktowali zbyt poważnie, chodź uważali go za dziwnego dzieciaka.
Gdy skończył 16 lat ojciec wyjechał z miasta, zostawiając go samego ze starą, upiorną babcią. DraŃ... NieluDzKi... jAk moŻnA... Gdy osiągnął pełnoletność nie wytrzymał! Ta starucha doprowadzała go do obłędu! Stare próchno traktowało wszystkich jak swoich niewolników! Z taką bezczelnością! Norman z tą kobietą mógłby co najmniej zostać księdzem, bądź też świrem z cyrku. Chwycił za noż i rozorał jej twarz, zrzucił z wózka inwalidzkiego i połamał jej kruszące się kości. Hack Jack, jak nazywał siebie podczas takich napadów (a raczej jak sam Jack siebie nazywał) – rósł w siłę... Starszą kobietę pogrzebał pod schodami.

„WHO PUT GRANDMA UNDER THE STAIRS
OH NO, IT WASN'T ME
TRY'ED TO SAVE HER TRY'ED TO WARN HER
FROM THE BEAST WITHIN MYSELF
TRY'ED TO SAVE HER TRY'ED TO WARN HER
FROM THE BEAST WITHIN MY MIND...”
Demented Are Go – Who Put Grandma Under The Stairs

Poszedł na studia muzyczne. Uczył się grać na gitarze elektrycznej i kontrabasie. Pisał teksty piosenek, wszystkie wypaczone, nie z tego świata. Wkrótce później utworzył własny zespół Psychobilly, Painsaw. Zebrał prędko resztę składu. Painsaw grali z takimi grupami jak m.in. The Meteors, Demented Are Go!, The Sharks, czy Nekromantix. Szybko jednak się rozpadli. Reszta składu odeszła od grającego na kontrabasie, zdegenerowanego Normana żyjącego w kompletnie innym wymiarze. Norman bawił się w piromanię, tworzył własne ładunki wybuchowe, które miał w przyszłości użyć. Igrał z ogniem, co wyszło mu na dobre. Uodpornił się całkowicie na niego, podobno nawet bawił się w „połykanie ognia”.
Zanim grupa się rozstała, na jednym z koncertów Norman poznał pewną dziewczynę, Carlę, w której się szybko zakochał, popłynąwszy w narkotykowy-psychotyczny romans. Dziewczyna odwzajemniała uczucia do niego. Po około roku znajomości zamieszkali razem (lecz ślubu nie mieli). Carla przez jakieś dwa lata „wywijała na lewo i prawo”, a kiedy Norman się o tym dowiedział, urwał mu się film.... Ocknął się stojąc nad rozczonkowanym ciałem dziewczyny, z nożem w ręku, cały ociekający krwią....

„OPENED HER MOUTH WITH A RAZOR BLADE
FIGHTING AND SCRATCHING IN A BLOOD RED RAGE
SHE GIVES ME KISSES, MY KNIFE NEVER MISSES”
Demented Are Go – One Sharp Knife

W rzeczywistości Hack Jack przejął nad ciałem kontrolę, już drugi raz i brutalnie zamordował Carlę. Po raz pierwszy wtedy przy ścieraniu mokrą szmatą krwi z podłogi nawiązała się między dwoma osobowościami rozmowa. Jack zaoferował Normanowi ochronę, i vice versa... Zawarli układ, mieli się ochraniać na zawsze, jeden drugiego.

„A FORTY-FIVE STRAPPED TO HIS SIDE
A MACHETE IN HIS HAND
WHATS THE NAME WHATS THE GAME
HOLY HACK JACK'S THE MAN”
Demented Are Go – Holy Hack Jack

Ulice pisały o coraz większej ilości brutalnych morderstw kobiet we wszelkich możliwych miejscach - „Łowca głów znów poluje! Zamknijcie okna! Nie wpuszczajcie obcych do domostw! O 21.00 cisza nocna obowiązuje w mieście!”
Za Łowcę wyznaczono niemałą nagrodę... Aż w końcu został ujęty przez pewnego samotnego poszukiwacza – przyłapany na morderstwie prostytutki z użyciem piły łańcuchowej. Ów poszukiwaczem okazała się ta sama osoba z jego koszmarów – mężczyzna, który uśmiercił jego mamę. Czyżby był mścicielem niewypowiedzianych grzechów? A może to przekleństwo? Złe fatum? Zwykły przypadek? Skurwysyństwo?
Norman Graves, młody morderca odpowiedzialny za 37 morderstw kobiet został uznany za niepoczytalnego i umieszczony w zakładzie dla obłąkanych. Spędził tam ładnych parę lat, zamknięty w „gumowym pokoju” bez okien i klamek, aż wreszcie po raz pierwszy w życiu szczęście się do niego uśmiechnęło. Bardziej „wolni” pacjenci wywołali psychotyczny bunt, który przyczynił się do wielkiej ucieczki z zakładu. Dzika horda krzycząca nocą rozproszyła się po lesie, gdzie część podobno umarła z wyczerpania. Legenda mówi, że nocami w lesie wciąż słychać ich krzyki i śmiechy....Okoliczni nazywają do dzisiaj ten las.... Lasem Obłąkanych.
Norman uciekał razem z pewną dziewczyną, piękną i szaloną, zwinną, zielonooką o długich, czarnych włosach jak noc... Angelique... Przeżyli wspólnie kilka miesięcy terroru i pościgu za nimi. Błąkali się od miasta do miasta, ścigani przez policję zostawiając za sobą śmierć i pożogę. Gdy dotarli do Liverpoolu, miasta Angelique (wampira sabatu), wampirzyca postanowiła przeistoczyć Normana, jej wiernego kompana w szaleństwie. Wykopała grób na miejskim cmentarzu, gdzie potem po romantycznym spotkaniu na cmentarzu złożyła na jego ustach wampirzy pocałunek, wyssała z niego całą krew i przelała w jego puste ciało kroplę swojej, która rozbrzmiała w nim niczym kropla, która spadła do tafli wody... Pchnęła go do mogiły i zakopała...

„HE WALKS INTO A GRAVEYARD
HE CANNOT HEAR A SOUND
HE'S IN A TRANCE HIS MIND POSSESSED
HIS SOUL IS GOING DOWN”
Demented Are Go – Shadow Crypt

Zbudził się jako HOLY HACK JACK, siłą swojej nienawiści wykopując się z pod ziemi, zły jak nigdy dotąd... Tamta noc znana była z gazet jako „Noc Czerwonej rzeki”, Jack gołymi rękami (i zębami..) zmasakrował blisko 10 ofiar.
Norman wstąpił w szeregi Sabatu jako wizjoner i zwiadowca. Nie szczędził też zbrojnego ramienia, aczkolwiek znano go jedynie jako szaleńca-furiata, który nie bał się śmierci. Był również świetnym historykiem. Po przyjęciu wiary w drogę Kaina studiował wiele zachowanych przekazów o Ojcu, które głosi do dziś.
Pewnego razu Norman w walce stracił dłoń. Był w panice – niewiedział, ze dłoń może odrosnąć z powrotem pod postacią wampira – przerobił swoją piłę łańcuchową tak, by można byłoby ją zakładać na jedną dłoń. Ochrzcił ją jako Bertha Lou.
Pewnej nocy sfora Normana – Holocaust Judgement – Została wezwana do infiltracji obcej wpływom Zgromadzenia części miasta. Zasadzkę przygotowały sługusy Camarilli, w której Sabatnicy desperacko się bronili. Angelique, ukochana Normana zginęła z ręki prześladowcy Graves'a. Norman przeżył z nią ostatnie jej chwile, zanim umarła. Obiecała mu, że na zawsze pozostanie w jego umyśle......

Usłysz mój głos, ukochany.....

Normanowi w pewnym momencie przychodziły myśli, że jego prześladowca jest po prostu.... Iluzją, koszmarem jego umysłu. Niestety ów osobnik nie jest koszmarem. Jest realny, i wyczekuje swojej śmierci pocięty ukochaną piłą mechaniczną, Berthą Lou!!!
Norman jako jedyny przeżył ze swojej sfory. Reszta spłonęła w ogniach, które Camarilla rozpętała. On jako jedyny nie zlękł się ognia.... Zabawy z przed laty uratowały mu dupę.
Liverpool stał się jednym wielkim przygnębiającym miejscem, z którego chciał się wydostać jak najszybciej. Wsiadł w porwany karawan i wyjechał... Trafił do Londynu, gdzie poznał wampira z klanu Lasombra, byłego włoskiego faszystę, Giacome Batloggio, zwanego przez niego jako Kapitan Cmentarz (ze wzgledu na opaske na oko oraz specyficzny zapach grobu...). Postanowił się zadomowić w Londynie. Z Giacome przeżył parę niebezpiecznych przygód, przeżyli walkę dwóch starszych czy też byli wspólnie w niewoli....
Czas pokaże, jak los Normana (i jAcKa ahHAahAHhaHAH) się potoczy. Czy szaleniec zemści się na swoim prześladowcy? Czy śmierć matki i ukochanej zostanie pomszczona? Czy Bertha Lou zazna krwi tego skurwysyna? Czy Norman odnajdzie ukryte sekrety dotyczące Kaina? Czy Jack kiedykolwiek uspokoi swoją nienawiść? Czy przestanie zabijać?


.......Ślady stóp na piasku istnienia ułożą się wedle wiatrów przeznaczenia......

TO BE CONTINUED...




Wygląd:
Średniego wzrostu (ok. 170cm) mężczyzna, szczupły. Łysa głowa (kilka blizn na niej, jakby dostał parę razy tulipanem w łeb), bystre, jasno-zielone oczy, lecz psychotyczne, często niespokojne. Na jego ustach często gości „uśmiech szaleńca”, wyszczerzone zęby w uśmiechu od ucha do ucha.
Ubiera się różnie, raczej dziwnie. Raz zakłada stary prochowiec, innym razem za to niepasujące do siebie schludne ciuchy. Często bandażuje tors i ramiona, jakby na wzór longsleeve'a, zakrwawione t-shirty z tematyką horroru. Bardzo często nosi również odpięty kaftan bezpieczeństwa. Na nogach albo skórzane spodnie, albo podarte na kolanach jasne, wąskie jeansy. Na nogach zawsze brudne, wychodzone czarne glany.



Norman ma zaletę duchowy mentor, często jego upiorna miłość pomagała mu w trudnych zadaniach.
Ma również zaletę "Nie boję się ognia" - wymyśloną, za zgodą Narratora. Po prostu Norman nie rzuca na Rotschrek z powodu widoku ognia.
Ponadto Uzależniony (narkotyki), Zemsta, Wróg (prześladowca. W późniejszej grze Norman dopełnił zemsty diabolizując oprawcę).
 
__________________
"Oh, she gives me kisses,
My knife never misses."

Ostatnio edytowane przez Phantomas : 04-03-2008 o 16:21.
Phantomas jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-03-2008, 14:16   #16
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację


Cytat:
Napisał Francois de Fou Zobacz post
(...) W pewnym momencie zbliżył się do jego szyi. Francois poczuł ból i niezwykłe podniecenie. Jego szyja została przebita w dwóch małych punkcikach. Trwało to kilka sekund, Po kolei pochodziła reszta gości i każdy wziął po łyku jego krwi. Francois sam nie wiedział czemu się nie bronił, było to dla niego coś boskiego.
Ja mam tylko jedno zastrzeżenie do tej postaci.
Dlaczego z szyi?? To takie prostackie i pospolite!! Trochę więcej wyobraźni. Zwłaszcza, że jest to osobnik lubujący się w przyjemnościach.
Zaczytuję tu słowa pewnego wampira.

"Szyja. Ulubione miejsce, przynajmniej na filmach.
Są dwie podstawowe strefy na szyi - główna tętnica i żyła odprowadzająca krew z głowy. Lubię myśleć o tej tętnicy tak, jak śmiertelik o fast foodzie. Chwyć, wbij zęby i koniec."

"Ramię jest lepszym miejscem do odwiedzin, szczególnie dla tych, którzy wyżej cenią przyjemność od żarcia. Osobiście wolę ramię. W okolicy łokcia znajduje się wspaniała tętnica, prawdziwe wcielenie delikatności i powabu. Zawsze bogaty smak i wspaniały bukiet. Ponadto spokojne tempo wypływania i delikatna skóra pieszcząca wargi."

"Arteria nadgarstka jest prawie tak kusząca, jak łokieć. Lżejszy bukiet, delikatniejszy zarówno smak jak i upływ krwi. Najlepsze jako aperitif - otwiera zmysły na intensywniejsze smaki.
I ostatnie miejsce dla prawdziwego smakosza, górna część uda. Wspaniałych doznań estetycznych dostarcza zarówno żyła jak i tętnica udowa. Ta druga zapewnia silny i pełny smak, wspaniały materiał na danie główne. Nurt jest szybki, ale nie za bardzo. Żyła ma podobny smak, nie uderza jednak tak do głowy, gdyż zawiera dużo mniej tlenu. Warto pamiętać, że jeśli ktoś chce zachować przytomność umysłu, powinien raczej wybrać żyłę, niż czystszą, bogatszą w tlen tętnicę."


Cytaty są zaczerpnięte z "Anatomii krążenia", która znajduję się na końcu rozdziału trzeciego w "Podręczniki Gracza".



Jeśli masz ochotę rozpocząć dyskusję na temat sączenia krwi- zacznij nowy wątek lub napisz PW do autora posta, do którego się odwołujesz.
- Mira -
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Mira : 04-03-2008 o 14:29.
Efcia jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172