lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Systemy i dyskusje historyczne (http://lastinn.info/systemy-i-dyskusje-historyczne/)
-   -   Ciekawe, tajemnicze, warte uwagi postaci historyczne (http://lastinn.info/systemy-i-dyskusje-historyczne/6861-ciekawe-tajemnicze-warte-uwagi-postaci-historyczne.html)

Terrapodian 15-02-2009 19:39

W przypadku Nostradamusa - miał bardzo proste źródło proroctw. Mianowicie opium, które, o ile się nie mylę, zwykł zażywać, by potem tworzyć swoje kolejne centurie. Tak jak powiedział Arango, można łatwo dopasowywać je do współczesnych czasów. Bierzmy również pod uwagę fakt, że zarówno teraźniejsze zagadnienia bardzo różnią się od realiów w jakich żył Nostradamus.

Swoją drogą krąży wiele ciekawych anegdot i legend dotyczących jego osoby. Chociażby w chwili otwarcia jego grobu, znaleziono przy szczątkach karteczkę (albo medalik, nie jestem pewien) z datą, w której to otwarcie miało miejsce.

Co do Kuby - podejrzewano również Polaka - Seweryna Kłosowskiego, którego kolejne żony miały "zwyczaj" umierać po zatruciu.

Penny 19-02-2009 21:39

Ciekawe stwierdzenie: miały zwyczaj...

No nic, porzucę temat tajemniczych morderców i psychopatów, i przerzucę się w inną stronę - do Indii. Ciekawa, może nie tajemnicza, ale ciągle ciekawa postać: Mahatma Gandhi. Z wykształcenia prawnik, ale stał się osobą publiczną: pacyfistą, duchowym przywódcą, bezkrwawym bojownikiem o wolność i pokój. Do tego: wegetarianin, abstynent, asceta, a od 36. roku życia pozostawał w celibacie. Kryształowo czysty, chciałoby się rzec.
Jednak kiedyś koleżanka, która bardzo dobrze zna historię Indii i tamtejszą kulturę (takie hobby :D), stwierdziła, że prywatnie Ghandi taki kryształowy nie był. Podobno był bardzo surowym ojcem i mężem, daleko mu było do pacyfizmu. Oblicze zupełnie inne niż pokazywał publicznie, co? ;)
Mahatma Ghandi został zastrzelony przez Nathurama Godsego w roku 1948. Ghandi udawał się właśnie na modlitwę do świątyni Birla Huse w Nowym Delhi. Godse przed oddaniem strzału pokłonił się Ghandiemu, po czym wyciągnął broń i strzelił. Zanim wyzionął ducha Ghandi miał powiedzieć: Ha Ram! (O Boże! w naszym przekładzie). Jak można się domyślić był to hołd złożony Ramie, który od tamtej pory urósł do symbolu niezwykłej duchowości oraz idealizmu Ghandiego.

Arango 12-03-2009 12:48

Pffff zawsze wszelakiego rodzaju świętoszki budziły moja nieufność. :p

Na szczęście nie miewam takich idoli :)

Sidney Reilly a właściwie Sigmunt Rosenblum świętym na pewno nie był.
Urodzony w roku 1874 lub 77 na Ukrainie w bogatej żydowskiej rodzinie, zerwał z nią wszelkie kontakty w wieku 16 lat i wyemigrował najpierw do Londynu a potem Brazylii.
Typowy awanturnik z przełomu wieku XIX i XX szybko zdobywał i tracił majątek. Miał jedenaście paszportów i jedenaście żon równocześnie !!! (niezły wyczyn :))

W końcu związał się z wywiadem angielskim, pracował chyba również dla wywiadu rosyjskiego i być może niemieckiego.




Sydney Reilly

W 1918 roku przybył do Moskwy i niejako "z marszu" przedstawiając się jako wysłannik rządu brytyjskiego (którym oczywiście nigdy nie był) zażądał widzenia z Leninem. Dotarł wtedy do samego Boncz - Brujewicza sekretarza Ilicza.
Próbował wraz z ambasadorem Lockhartem zorganizować rewoltę oddziałów łotewskich i obalić komunistów.
Wespół z Borysem Sawinkowem organizował przewrót (nieudany niestety)
Aresztowany po zamachu na Lenina po pół roku został zwolniony z więzienia i wyjechał na zachód.
Tu związał się z emigracyjnymi organizacjami rosyjskimi i znów nawiązał współpracę z Sawinkowem (ten osiadł w końcu w Warszawie, ale jego współpraca z Naczelnikiem i rządem polskim to osobny temat).

Sawinkow stary anarchista i terrorysta zorganizował świetnie działającą konspirację na terenie Rosji. Obaj jednak nie docenili OGPU (Objedinionnoje Gosudarstwiennoje Politiczieskoje Uprawlenijie - Zjednoczony Państwowy Zarząd Polityczny - dawne WCzK).





Borys Sawinkow

Ci przez podstawionych agentów zwabili Sawinkowa i Reillyego do Kraju Rad. Pierwszy wpadł zaraz po przekroczeniu granicy polsko - rosyjskiej (15 sierpnia 1924) i popełnił ponoć samobójstwo w więzieniu (wyskoczył z okna), drugi został aresztowany 25 września 1925 na granicy fińskiej.
Sidney Reilly czy tez Sigmunt Rosenblum zginął w tajemniczych okolicznościach podczas spaceru 6 listopada.

Dlaczego przywołałem tu postać Borysa Sawinkowa ?
Otóż gdy wyskoczył (podobno) z okna, prowadził go na przesłuchanie czekista Grigorij Syrojeżkin.
Zgadnijcie pod czyją opieką był Reilly podczas swego ostatniego spaceru ?

A jakżeby inaczej. :)

Grigorija Syrojeżkina.

Najprawdopodobniej z ręki tego samego człowieka zginęły dwie nietuzinkowe postaci tamtego okresu.



PS Polecam "Wspomnienia terrorysty" Sawinkowa.
Książka opisuje okres jego życia gdy był członkiem Organizacji Bojowej Partii Socjalistów Rewolucjonistów (eserowców).
Ukazane kulisy zamachów min na szefa tajnej policji politycznej Wiaczesława Plehwego, ciągłą walka agentów ochrany i bojowców, czy chociażby opisana jest jego ucieczka w kobiecym przebraniu z twierdzy.
Temat praktycznie nieznany u nas, a książka jest interesująca i napisana niezłym stylem.

Arango 03-06-2009 16:43

Dziś postać Saburo Sakai człowiek, który nie powinien przezyć wojny, a w każdym razie pewnego dnia wydawało sie że jego szanse na to są minimalne.

Saburo Sakai przyszedł na świat 25 sierpnia 1916 roku w wiosce Nishiyoka w prefekturze Saga na japońskiej wyspie Kiusiu jako trzeci z czwórki synów w rodzinie o samurajskich korzeniach. Jego imię po japońsku znaczy trzeci syn. Od jedenastego roku życia, kiedy zmarł mu ojciec, razem z szóstką rodzeństwa (miał także 3 siostry) był wychowywany przez matkę. Trudności materialne w rodzinnym domu uniemożliwiły mu podjęcie nauki na studiach. Młody Saburo Sakai zdecydował się więc na karierę wojskową.
W maju 1933 w wieku 16 lat wstąpił do Japońskiej Marynarki Wojennej. Sakai został przydzielony jako strzelec na okręt Kirishima, pełnił na nim służbę do 1936. Następnie został przeniesiony do japońskich sił lotniczych, gdzie rozpoczął szkolenie powietrzne. Sakai okazał się bardzo utalentowanym pilotem i pomyślnie zakończył wszystkie egzaminy. Za wybitne wyniki w nauce pilotażu cesarz Hirohito wyróżnił go osobiście wręczając mu srebrny zegarek. W 1937 roku, kiedy wybuchła wojna chińsko-japońska Saburo Sakai po raz pierwszy wziął udział w walce. W latach 1938-1939 wraz ze swoją jednostką powietrzną stacjonował w bazie Kaosiung na wyspie Formoza. Nad Chinami latał samolotami Mitsubishi A5M i Mitsubishi A6M i w październiku 1939 roku odniósł swoje pierwsze zwycięstwo powietrzne strącając bombowiec DB-3.
Po rozpoczęciu wojny ze Stanami Zjednoczonymi Saburo Sakai 8 grudnia 1941 roku, podczas ataku na amerykańską bazę wojskową na Filipinach, osiągnął swoje dwa pierwsze zwycięstwa nad samolotami amerykańskimi. Zestrzelił dwa samoloty P-40. Dwa dni później 10 grudnia 1941 nad Pacyfikiem zestrzelił amerykański bombowiec B-17 Flying Fortress dowodzony przez kpt. Colina Kelly'ego. Był to prawdopodobnie pierwszy amerykański bombowiec zestrzelony w walce powietrznej przez siły japońskie.
Sakai od początku wojny latał przede wszystkim na myśliwcu A6M2 "Zero". Samolot ten bardzo mu odpowiadał ze względu na swoją zwrotność. Od roku 1942 myśliwce te wprawdzie były uważane za już nieco przestarzałe w stosunku do alianckich, jednak to właśnie na słynnym "Zerze" Saburo Sakai osiągnął swoje największe zwycięstwa powietrzne.
Początkiem 1942 Sakai został przeniesiony na wyspę Tarakan w pobliżu Borneo. Latał w eskadrze Tainan Kokutai, w której walczyły takie asy japońskiego lotnictwa jak Hiroyoshi Nishizawa oraz Toshio Ohta. Na Tarakanie brał udział w wielu lotach patrolowych i wraz japońskimi siłami lotniczymi znacznie przyczynił się do wyparcia wojsk holenderskich z Holenderskich Indii Wschodnich. W walkach nad Borneo odniósł 13 zwycięstw powietrznych. Od kwietnia 1942 roku uczestniczył w podniebnych starciach nad Nową Gwineą i przez następne 4 miesiące toczył zwycięskie boje z amerykańskimi i australijskimi pilotami stacjonującymi w bazie w Port Moresby.
W sierpniu 1942 wraz ze swoją jednostką Sakai zostaje przeniesiony do japońskiej bazy wojskowej w Rabaul. Tutejsze lotnisko miało dla Japonii szczególne znaczenie, gdyż pozwalało kontrolować cały region, a zwłaszcza Nową Gwineę i Wyspy Salomona. Rok 1942 to okres największych zwycięstw Saburo Sakai, który w sierpniu 1942 odnósł 57 zwycięstwo nad maszynami alianckimi. Jednakże 7 sierpnia 1942 w walkach powietrznych nad Guadalcanal,został z bliskiej odległości ostrzelany przez tylnego strzelca amerykańskiego samolotu Douglas SBD Dauntless. Wystrzelone pociski wdarły się do kabiny pilota i dwa z nich trafiły z ukosa Sakai w głowę. Straciwszy jedno oko, ze sparaliżowaną połową twarzy, Sakai zdołał przelecieć 550 mil morskich z powrotem do bazy japońskiej w Rabaul. Przez pół roku przechodził rehabilitację. Następnie zajmował się szkoleniem młodych japońskich pilotów. Już jako jednooki pilot wrócił do służby w 1944, kiedy został przydzielony do służby na wyspie Iwo Jima. Do legendy przeszedł jego wyczyn z 24 czerwca 1944, kiedy to skutecznie odpierał ataki 15 amerykańskich Hellcatów.
W ciągu swojej bogatej kariery myśliwskiej Saburo Sakai zestrzelił 64 samoloty wroga, jednakże w sumie liczba zwycięstw powietrznych Sakai może wynosić ponad 70 (pozostałe to uszkodzenia i zestrzelenia prawdopodobne). Saburo Sakai uchodzi za jednego z najwybitniejszych japońskich asów myśliwskich i z 64 zwycięstwami zajmuje 4. miejsce wśród japońskich asów walczących w II wojnie światowej.


Za wikipedia.


Przytoczyłem ten fragment w oryginale, bowiem uważam że akurat w tym opisie wiki sie myli.
Nad Gualdacanalem Sakai opracował skuteczną metode zestrzeliwania amerykańskich mysliwców pokładowych Wildcat. Podlatywał do nich z tak zwanej dolnej półsfery i z tego martwego pola widzenia dla wrogiego mysliwca kilkoma seriami posyłał go do morza.
Tym razem jednak pomylił w ostrych promieniach słońca typy samolotów i zaatakował całą formacje lekkich bombowców. Każdy z nich posiadał kabinę dolnego strzelca i Sakai dostał się w skoncetrowany ogień i kaemów.
Ich ogień nie tylko uszkodił mu oko i rozbił czaszkę Japończyka ale tez spowodowal paraliż jednej reki i nogi. Pomimo tego tracąc co chwila przytomność dotarł na ostatnich litrach paliwa do bazy.


Jako jedyny z absolwentów słynnej Laguny Mgieł (szkoły pilotów cesarskiej marynarki wojennej) przezył wojnę.
Warunki dostania sie tam były niezwykle cięzkie (dostawało się tam około 1,5 % kandydatów) a szkolenie wręcz mordercze.
Dośc powiedzieć że Saburo mógł wstrzymac oddech na okolo 4 minuty i piloci z jego eskadry potrafili wypatrzyc gwiazdy w dzień !!!
Wiekszośc z nich zginęła pod midway, nie mogąc po stracie przez Marynarke cesarską wszystkich lotniskowców gdzie wyladować.


Polecam również książkę Saburo Sakai "Samuraj"



Arango 16-06-2009 20:05

Marian Bernaciak pseudoni "Orlik" dowódca 15 pp AK "Wilków" 17 marca 1917 - 24 czerwca 1946.

Urodził się w ubogiej chłopskiej rodzinie w Zalesiu.
Ukończył szkołę powszechną w Rykach i gimnazjum im Adama Czartoryskiego w Puławach.
Służbę wojskowa odbywał w 2 PACu, gdzie tez w stopniu podporucznika rozpoczął Kampanie Wrześniową. Po obronie Włodzimierza Wołyńskiego dostał się do sowieckiej niewoli.
Wieziony do obozu w Kozielsku już na terenie ZSSR uciekł i powrócił w rodzinne strony.
Natychmiast rozpoczął działalność w ZWZ pod pseudonimem "Dymek"
Niebawem został szefem Kedywu podobwodu A (Dęblin- Ryki) należącego do obwodu Puławy, organizator i dowódca wielu akcji sabotażowych i dywersyjnych.
Zdekonspirowany przez Gestapo w 1943 roku przeszedł do lasu i stanął na czele oddziału przekształconego wkrótce w 15 pp "Wilków" AK. Wtedy przyjął pseudonim "Orlik'
W czasie akcji "Burza" już na czele 300 ludzi nadaremnie próbował się przebić do Warszawy.
Po wkroczeniu Armii Czerwonej rozpoczęło się formalne polowanie na niego i jego ludzi. Wtedy też oddał swój oddział pod dowództwo WiNu.

Oddział walczył jeszcze 9 miesięcy po śmierci "Orlika" do marca 1947 roku.

Historia jakich wiele, ale ta jest w pewnym sensie wyjątkowa, z powodu tego co stało sie z zabójcami "Orlika"

Otóż 24 VI 1946 :
" W czasie jazdy koniowi odpadła podkowa. Komendant (Orlik) postanowił zajechać do kowala. Kuźnia znajdowała się w pobliżu skrzyżowania dróg Trojanów - Wiecków - Życzyn. Do kuźni z koniem udali się "Grom" i Mundek, "Kret" oddalił się, chyba wszedł na drzewo wiśni. Pozostali zostali na kwaterze.
Od strony Życzyna zauważyliśmy nadchodzące wojsko. KBW czy UB ? Oddałem w ich kierunku kilka strzałów. Strzelali również "Grom" i Mundek. "Orlik i "Ogarek" wycofywali się w kierunku Trojanowa. W tym momencie "Ogarek" został zabity. "Orlik' biegł dalej w kierunku lasu Trojanowskiego."
Tyle w relacji "Kotka" jednego z uczestników wydarzenia.
"Orlik' nie dobiegł jednak do lasu. Zapadł tam w zasadzce oddział Milicji. Trafiony pociskami z erkaemu w nogę i lewą rękę upadł i z trzymanego w ręce pistoletu strzelił sobie pod brodę.

Ot śmierć jakich wiele w latach powojennych. ale nie to w tej historii jest najpaskudniejsze.

Order Virtuti Militari to najstarszy w świecie orderem bojowym. Po zamachu na Kutscherę, jednej z najbardziej brawurowych akcji Polski Walczącej przyznano jej uczestnikom 2 Krzyże Virtuti (w tym jeden pośmiertnie), oraz 10 Krzyży Walecznych (trzy pośmiertnie).

Uczestnicy starcia w Piotrówku (zginęli tam "Orlik" i "Ogarek" wzięto do niewoli "Kreta" oraz Kazimierza Piskałę, dwóm - "Gromowi" i "Piorunkowi" udało się wyrwać z okrążenia) ze strony milicji i LWP otrzymali 5 Krzyży Virturti Militari, 7 Krzyży Walecznych, 6 Krzyży Grunwaldu i 18 Odznak Grunwaldzkich.
Tyle odznaczeń za zabicie dwóch polskich patriotów.

Na szczęście prawo do nadawania najwyższego odznaczenia polskiego posiadała wtedy Kapituła z siedzibą w Londynie, stad ich przyznanie było nieprawomocne.

"Orlika" pochowano w kwaterze 45N cmentarza bródnowskiego, gdzie leży pochowanych też kilkudziesięciu zamordowanych przez NKWD i UB żołnierzy Polski Podziemnej.

Potem postawiono w tym miejscu szalet. Dziś na szczęście już go nie ma.







Order Virtuti Militari

Arango 05-12-2009 16:25

Roman Fiodorowicz Ungern von Starnberg
1885 - 1921 ?




Pochodził wprost z lini z krzyzowców osiadłych w Inflantach w XIII wieku.
Ponoć protoplastą barona był syn Rurykowicza wygnany z Rusi Halickiej.
Ukończył morska szkołę kadetów i służył w stopniu oficera-esauła.
Lecz w wieku 23 lat za swój wybuchowy, szaleńczy wręcz temperament został karnie przeniesiony na wschód Rosji.

W czasie I wojny po odniesieniu rany w Prusach (w pułku dońskim) został przeniesiony do Dzikiej Dywizji Turkiestańskiej.
Odważny do szaleństwa i lekceważący życie wręcz kolekcjonował ordery, ale nosił tylko jeden - oficerski krzyż św Jerzego.





W Karpatach zaprzyjaźnił się z Wranglem, który wyratował go z opresji gdy Ungern spoliczkował po pijanemu wysokiego ranga oficera w Jassach.
Potem front kaukaski. Na tych terenach tez zaczął po rewolucji tworzyć oddziały Buriatów do walki z bolszewikami.
Tam zaczyna wierzyć w swą dziejową misję - uzdrowienia zgniłej Europy i wyleczeniu jej z zarazy bolszewizmu. Wierzy że jest wcieleniem Czyngis chana, czy tez Tamerlana (co ciekawe podobno do tego pierwszego był podobny)
Zostaje dowódcą Azjatyckiej Dywizji Konnej.
Pragnie zjednoczyć Mongolię, stworzyć zakon buddyjskich rycerzy zakonnych, żeni się z mandżurską księżniczka.
Na czele swych dzikich jeźdźców szaleje na tych terenach tępiąc komunistów i Żydów, nie waha się atakować Chińczyków.
W roku 1921 zostaje ogłoszony Mongolskim chanem.

Lecz bolszewicy rzucają przeciw niemu 175 tysięcy ludzi i pierścień okrążenia zaciska się coraz bardziej. Do tego dochodzi zdrada i baron Ungern von Starnberg dostaje się w ręce czerwonych.

Istnieją kilka wersji jego śmierci (?)
Został rozstrzelany w Nowosybirsku
Został zarąbany szabla przez żydowskiego czerwonego komisarza.
Cudem ocalał dzięki pieniądzom swej zony i dożył swych dni gdzieś w Mongolii.

Takie są wersje końca kawalera orderu świętego Jerzego, generała barona von Starnberga, chana Mongolii, uznanego po śmierci za inkarnację Mahakali przez Dalai Lamę XIII.

Do dziś poszukiwany jest jego legendarny skarb utracony podczas przeprawy przez jedną z rzek.

Spotkanie z nim opisał Ferdynand Antoni Ossendowski w "Ludzie, zwierzęta, bogowie" lekturze zresztą przeciekawiej, którą polecam gorąco.

Był szalony, miał wybuchowy charakter i napady dzikiego szału. Póki nie został buddysta upijał się do nieprzytomności i wtedy wyprawiał istne szaleństwa. Nieobliczalny, okrutny i dziki.
Czy można go nie podziwiać ?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:16.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172