lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Systemy postapokaliptyczne (http://lastinn.info/systemy-postapokaliptyczne/)
-   -   Neuroshima, opowieść o radosnym strzelaniu czy brutalna historia o upadku? (http://lastinn.info/systemy-postapokaliptyczne/12399-neuroshima-opowiesc-o-radosnym-strzelaniu-czy-brutalna-historia-o-upadku.html)

Szarlej 27-03-2013 11:10

Neuroshima, opowieść o radosnym strzelaniu czy brutalna historia o upadku?
 
Wiem, można ją prowadzić na wiele sposobów ale jaki preferujecie. Ostatnio Neoworld napisał, że to nie radosna wyżynka z pestkami wywalanymi tonami. Ja z drugiej strony nie widzę tego jako "twardego postapo". Jak najczęściej gracie? I nie chodzi mi o odpowiedź "w Rdzy".

Najczęściej prowadzę brutalnie. Zmieniłem specjalnie system walki by w końcu było można umrzeć od jednej kulki. Z drugiej strony ciągle w tym świecie jest miejsce na zabawę. Raczej nie daję za przeciwnika Molocha, nie pasuje mi, jest za mało realistyczny. Gracze mierzą się u mnie głównie z ludźmi od handlarzy niewolników, innych "podróżników" po... Naprawdę różnie. Staram się oddać szarość, to, że nikt nie jest zły ani dobry. Niezłym przykładem jest wprowadzenie najemniczki pochodzącej z stanu chłopskiego w FA. Jej rodzina mieszkała na ziemiach jednego z graczy. Na pierwszym spotkaniu doszło prawie do strzelaniny, potem BG zaczął się domyślać, że taka robota jej się nie uśmiecha a na koniec pomogła uratować drugiej postaci życie. Obecnie odeszła w stronę zachodzącego słońca. Na zapowiedź, że wróci Blacker stwierdził, że nie wie czy się pozabijają czy nie. Korzystam też często z bestii i zwykłych zwierzaków. Czy to gankor, czy wataha psów. Bardziej pasują mi do klimatu. Daje się czasem graczom obłowić ale pilnuje też by dbali o jedzenie i wodę.

Co do chromu to nie lubię go prowadzić ale grać już tak. Chociażby na forum najpierw u Nighta, teraz u Lecha. Nie przeszkadza mi, że moja postać potrafi wywalić dwa magi i granat do przeciwników i tego nie żałować. Otoczka fabularna mi to wynagradza.

Często też staram się, czy to jako MG, czy jako gracz, pokazać kontrast świata przedwojennego i po 2020. Bawi mnie to szczególnie w pbf trochę popisać moim hibernatusem jak to było kiedyś fajnie a teraz to upadek obyczajów, kultury i ogólnie wszystkiego.

Horror, podobnie jak survival mi nie wychodzi. Wplatam takie elementy ale nie buduje na nich całej fabuły. Chociaż nie, raz poprowadziłem (jak dla mnie najlepszą moją sesje) w klimatach horroru. Gracz dwa razy rzucił kością. Klimat budowaliśmy grą świateł, odgrywaniem i Amstrongiem puszczanym na adapterze.

A jak to jest u Was? Jakie klimaty preferujecie a jakich nie znosicie? Jaki dla Was jest "duch" shimy?

Aschaar 27-03-2013 11:34

Napisalbym "to zalezy", ale to byłoby zbyt proste. Choć... "to zależy". Od przygotowanych przez graczy postaci, planowanej długosci scenariusza, nastroju chwilowego i samych Graczy. Swiat oczywiscie trzyma się jakichś zrębów "post", ale powiedzmy sobie szczerze - dla młodego chłopaka urodzonego w skażonym Missisipi będzie to całkowicie normalny świat. Jasne, można umrzeć na wszystko i zawsze, ale to jedyny świat jaki zna - nauczył się w nim żyć i tym zyciem cieszyć. Tak samo dla wybudzonego hibernatusa będzie to płacz i załamka... Każda z postaci ma jakieś swoje spojrzenie na życie i sytuację, do którego jako MG dokładam wydarzenia scenariusza... Jeżeli założe, że ekipa znalazła stare magazyny wojskowe (lub chociażby postarunek straży leśnej czy dom jakiegoś maniaka broni na odludziu) to automatycznie dostanę chrom, jeżeli będę się upierał z pustynią to... Postacie w z załozenia krótkich kampaniach zwykle są bardziej dopakowane - "nie funkcjonują" tak długo, aby rozwinąć się w jakichś nadludzi... A czasami dobrze jest zagrać pakerami, bo na koniec dnia i tak postapo bierze górę i okazuje się, że nawet takim bossom nie wyszło. Klimat jest wypadkową tego wszystkiego. Czasami wychodzi cthulushima czasami neuro by toons... Nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

Co lubię? Co IMHO jest esencją postapo? Wyzwanie stawiane postaciom. Jak wszędzie. Jak zawsze. Wyzwanie, w postapo ubrane w "skiny" zrujnowanego świata i zniszczonych miast...

Nie lubię - realizmu posuniętego do absurdu. Godzinnych dywagacji, czy pocisk wystrzelony z nieprzesmarowanej Mileś może zrobić cośtam. Czy facet z pylicą może przebiec 350 metrów, czy...

Neoworld 27-03-2013 12:05

Witam serdecznie <zdejmuje buty przed wejściem>

O ile ktoś mnie nie wyprzedzi podczas pisania, będę tym pierwszym :) [edit]Nie wyszło xD
Nie będę przeczył sam sobie. Neuroshima jest brutalna grą pozbawioną skrupułów, jednak zawsze trafiają się wyjątki. Bardzo lubię kiedy gracze z przekichanej sytuacji robią sobie żarty, rozluźniają tak zazwyczaj napięcie przed akcją.

Preferuję prowadzenie w różnych klimatach, byle zaskoczyć swoich graczy. Raz akcja, później horror, sesja w niewoli gildii niewolniczej. Sesje przy piwku też się zdarzają. Siedzą w jakimś barze albo kasynie w Vegas i przepiją ciężko zarobione gamble bawiąc się w najlepsze. Przynajmniej dopóki zły MG nie napuści potworów na lokal.

MOLOCH, lubię jego klimat. traktuje go jak tajemniczą wisienkę na torcie. Jeśli są maszyny w okolicy, to "wiedz że coś się dzieje". W okolicy jest masa trupów i maszyny, to "wiedz że coś się stało". Szczególnie dobre jest jeśli działania Bestii nie są czysto destruktywne, tylko dają do myślenia.

Ulubione klimaty: Horrory - zarówno z ludźmi, maszynami lub mutantami w roli głównego straszydła. Bójki z gangami. Eksploracje opuszczonych miast/schronów. Odkrywanie nowo-powstałych cywilizacji po wojnie.

Nie znoszę: klimatu... ehh.. em.. nie wiem. Wszystko w odpowiedni sposób zaserwowane jest dobre :)

Dhratlach 31-03-2013 16:44

Shima jak dla mnie to tylko nieprzewidywalne. Na swój sposób... jestem zniechęcony Chromem (nie kamieniować :P) zarówno jako MG jak i gracz. Idea tego, że gamble leżą na ulicach i wszystko można znaleźć po pięciominutowej przechadzce po ruinach przeczy jak dla mnie ideom Gamblu który jest essencją Shimy... ale dobra, dość smucenia. Przejdźmy do radości mamy w końcu święta. Halleluyah!

Gambel niewyszarpany to gambel nieszanowany. Lubię kolorową mieszankę Rdzy, Rtęci i Stali. Upadek, bezsens i rezygnacja przeplatająca się z walką o przetrwanie i odbudowę. Dorzućcie to tego odrobinę, tak z garść, albo i dwie Ołowiu, a stara dobra Shima nabierze nowych żywych rumieńców. Ktokolwiek używał zasad obrażeń i leczenia z Ołowiu dobrze będzie wiedział o co mi chodzi.

Zawsze mieszanka, nieprzewidywalna i zaskakująca, niczym objęcie ukochanej osoby z zaskoczenia po miesiącach rozłąki, lub lśnienie nagiej stali odbite w zakurzonym oknie podczas jednej z najsroższych zim w opuszczonej przez boga ruinie...

Zdawanie się na jeden setting jest jak przedstawienie karty dań gościowi w restauracji gdzie podają tylko klopsiki po bułgarsku i sikacz zwany piwem, zapominając całym pięknym dorobku i smakach kuchni świata, o niezmierzonej ilości browarów i gatunków trunków jakie ma do zaoferowania. Gracze, tak czy inaczej, będą się spodziewali tych klopsików i taniego piwa, zastanawiając się jedynie nad formą podania. Czy tym razem tą będą niewielki szklaneczki, czy puchary, czy koślawe pokale... czy klopsiki będą z surówką, czy z frytkami, a może z ziemniaczkiem. Tak czy inaczej, będą to klopsiki z chrzczonym piwem. Zadajmy sobie pytanie, jak długo można jeść klopsiki po bułgarsku popijanie tanią marką napoju aspirującego do miana alkoholowego? Oczywiście, znajdą się wielbiciele którzy będą oddawać cześć powyższemu daniu, lecz tak naprawdę.. jak wielu ich jest?

Naszym celem jako mistrzów i graczy jest czerpanie z bogatego repertuaru zwanego życiem tworząc i przeżywając ogrom smaków, słodyczy i goryczy, aromatów i bukietów, kształtów i form.. Naszym dążeniem jest stworzenie świata tętniącego życiem, unikalnego, a jednak wciąż nam znanego, przeżywanie i zrozumienie odczucia oferowanego nam przez współtwórców światów z którymi dane jest nam grać, którym dane jest nam prowadzić. Wspomnijmy najlepsze sesje które graliśmy, były tymi gdzie z radością współtworzyliśmy czerpiąc czystą przyjemność z procesu tworzenia, ale też poddając się mu i zrzekając kontroli, pozwalając sobie na odczuwanie świata kreowanego.

Co lubimy, a czego nie lubimy.. czy te pytania nie są zgubą nas wszystkich? Czy nie lubimy tego co nas ogranicza, tego, z czym łączą nas wspomnienia które zapomnieć chcielibyśmy i radować się tymi które z lubością wspominamy? Porzućmy to co nas ogranicza, to co nam jest bolesne, nielubiane i spróbujmy raz jeszcze bez uprzedzeń spróbować to co niegdyś nam smakowało gorzko. Czy nie jesteśmy wytworami naszego subiektywnego spostrzegania? Czy patrząc na coś inaczej, z innym nastawieniem, czy jesteśmy w stanie zmienić niegdysiejszy minus w plus i odnaleźć przyjemność tam gdzie niegdyś była wątpliwość i zraza?

Lechu 01-04-2013 11:55

To mój pierwszy post w tym dziale?
 
Czym jest dla mnie Neuroshima? Przede wszystkim dobrą zabawą. Zabawą nie uzależnioną od tego czy startuje w popieprzonej hegemońskiej wiosce czy też w okolicach Nowego Yorku, gdzie (jak Szarlej czasem wspominał) bywają i tacy co przy szczaniu nucą sobie hymn Zasranych Stanów. Nie ważne dla mnie jest czy sesja jest prowadzona w klimatach stali, rdzy, chromu czy nawet drewna sosnowego. Ważne aby była zabawa. Wiadomo, że wolę sesje dopasowane pod moją postać, bo ile można zapalonym handlarzem walczyć z mutkami? A wiedzcie, że znam mistrzów gry (nie będę wymieniał nicków), którzy nawet z tego zrobią soczysty kawał mięcha, który ten handlarz przez bardzo długi czas będzie z wypiekami na ryju konsumował. Mogę grać chemikiem, kurierem, najemnikiem… Dosłownie każdym, ale zawsze wolę wybrać w oparciu o ustalenia z Mistrzem Gry. Pytam MG czy taka i taka postać się dobrze wkomponuje. Czy aby nie będzie mu wadzić w zaplanowanej przygodzie. Czy nie będzie kolejnym cwaniakiem, których wśród graczy mamy już trzech. Moim zdaniem to zdecydowanie lepsze przy samym tworzeniu BG niż robienie „na czuja”. Dlaczego? Bo każdy chce się dobrze bawić. Nie tylko ja odgrywając mojego patriotycznego gliniarza z NYPD, ale i MG, który prowadzi mu przygodę. To chyba tyle jeżeli chodzi o mnie jako gracza.

Jako MG bliski jest mi pogląd Krzycha (to ten miły gość z wypowiedzi wyżej). Nie wiem czy jest to wywołane tym, że on pokazał mi podręcznik, kości i wprowadził w pierwsze systemy. Ogólnie z grubsza pokazał z czym to się je, cierpliwie tłumaczył, wyjaśniał, aż w końcu chyba na dobre zaraził tą zajawką. Otóż podobnie jak on lubię wesoło mieszać kolorki, ale nigdy nie zapominam o barwie przewodniej. Najczęściej u mnie klimatem głównym jest stal. Może dlatego, że często prowadzę w okolicy frontu, gdzie zamiast trząść się ze strachu w okopach żołnierze prężnie organizują kolejne bitwy z Wujkiem Wielką Blachą. Jako Mistrz staram się zwracać uwagę na to co dla graczy jest ważne. Jeżeli postać nastawiona jest na walkę można się jej spodziewać. Jak Ania prowadząca chemiczkę z jakiś powodów musi trzymać się tej zgrai nazywanej drużyną dam jej zbudować laboratorium wewnątrz ciężarówki aby za pomocą swojej cechy (Farmaceuta bodajże) tworzyła painkillery, medpaki, deadliny i inne zabaweczki. Dlaczego? Bo to ich rajcuje. Wiem, że sprawi im to przyjemność podobnie jak ja będę się cieszył z samego prowadzenia ludziom, którzy wczuwają się w postać, konsekwentnie i z pomysłem ją prowadzą i rozwijają. Jako MG nigdy nie powiedziałbym do gracza „tego nie ma” (na przykład, gdy ten wpadnie na pomysł aby prowadzić krwawy bój z Baribalami w neodżungli). Nie lubię ograniczać graczy i podcinać im skrzydeł. Chcesz być najlepszym gladiatorem? Proszę bardzo. A może wolisz ćpać Tornado wierząc, że gdzieś w przeszłości wpadniesz na to jak skopać dupę Molochowi? Jak najbardziej. To, że każdy wybór ciągnie za sobą pewne konsekwencje nie muszę chyba mówić…

Na koniec krótko: Czym jest dla mnie Neuroshima? Zabawą. I nie chodzi tu o kolor. Jedną postacią wcielam się w szczura, który kocha przygody w ruinach, gdzie jest syf, śmierdzi i w ogóle jest be be. Innym BG będzie gladiator w podróży, który próbuje spełnić marzenie o dostaniu się do Ligii. Jeszcze inny to kurier, który dba wyłącznie o swoją reputację, bo jeszcze nigdy nie nawalił. I każdym z nich można się dobrze bawić na różnych sesjach, w różnych kolorkach i klimatach. Tyle.

Szarlej 05-04-2013 18:06

Zgadzam się, żaden MG nie trzyma się jednego koloru. Miksują się, wymieniają... Jednak większość z nas ma "kolor", który preferuje. Nawet jak prowadzi w innych klimatach to do niego najchętniej gracza. Mój MG np. lubi sandbox, mieszaninę skradania i walki z maszynami albo mutkami. Mi takie klimaty zupełnie nie leżą. Grałem kiedyś u Nighta w sesje w której nie liczył naboi. Mimo, że walka była stwierdził, że nie jest to ważne. Mimo to utrzymał klimat postapo a nawet wkradł się wątek horroru.

Dobra, bo zaraz zacznę się rozpływać nad tamtą sesją. Jaka jest moja shima. Czepiam się szczegółów. Czy gracz zabrał łom? Czy przeładował? Jak nosi broń? Nie bawię się jednak w survival. Bardziej istotne niż zagrożenie Molocha jest te które ludzie niosą ze sobą. Konflikty (niekoniecznie zbrojne) między miastami-państwami. Staram się też wyeksponować wybory moralne, dla każdego coś dobrego. Testować graczy czy postąpią w zgodzie z charakterem postaci czy wybiorą bezpieczeństwo i zysk.

Aschaar 05-04-2013 21:47

Trochę zeszlo z pierwotnego tematu, jednak może dobrze...

Podejście, dla każdego coś dobrego jest bardzo fajne... nie tylko gracze maja swoje bojalubie, ale czesto również okoliczności skłaniaja do jakiejs określonej sesji, do jakiegos kierunku...

Lubie, kiedy gracze artykułują swoje potrzeby. Czesto jext tak, ze na sesje przychodzimy pk procy, wsciekli, zmęczeni, zrezygnowani... i ostatnią rzeczą na jaką mamy ochotę są moralne dywagacje czy rozwiązywanie zagadek... mamy ochotę na tradycyjny lek na ADHD, czyli wpier... Wiec to naprawdę jest średnio istotne, że scenariusz miał byc o czymś innym. Jako MG nie odmawiam prośbie ekipy - idziemy tam, bo tam jest ktos komu można wklepać. No dobra, może sie to czasami kupy i dupy przysłowiowej nie trzyma, nawet koloru żadnego, ale póki wszyscy mają "fun" to mest dobrze...

Szarlej, naturą MG jest czepianie się... Niektórzy czepiaja się scenariusza, a inni szczegółow... znam nawet takich co czepiają się samego czepiania... :-)
A sesja Nightcrawlera była świetna, czytało się, czytało...

Leminkainen 18-10-2016 18:38

Hmm myślę że warto odświeżyć ten temat zwłaszcza że zaszły zmiany w tym kto obecnie najbardziej misiuje w postapo więc można dać nowe spojrzenie na stare tematy

Moja neuroshima? Stawiam na realizm.

Już kiedyś zadano mi pytanie "jaki realizm w świecie w którym od góry mamy zbuntowane maszyny, od dołu zmutowaną dżungle a wszystko pomiędzy poprzetykane mutantami?" moja odpowiedź jest prosta: właśnie dlatego. W tym świecie BG są tylko ludźmi. Ludźmi których zasoby i skala oddziaływania jest ograniczona, i którzy muszą znać swoje miejsce. Nawet najlepszy gladiator uzbrojony w broń białą nie ma szans w starciu z łowcą (z człowiekiem uzbrojonym w broń palną, pomijając zaskoczenie też zresztą nie).

Postapo daje nam ciekawą okazje do tworzenia świata o ciekawych kontrastach zwłaszcza w kwestii technologii: Z jednej utrzymywanie przy życiu pozostałości dawnej technologii (tak dalece jak tylko się da - słowo klucz: kanibalizacja technologiczna) z drugiej konieczność powrotu do starych technologii gdy wyczerpią się możliwości reanimacji jakiś urządzeń. Czyż nie jest czymś normalnym w postapo to że chłopi po tym jak ciężarówkami i furmankami zwiozą zebrane przez pożyczony z sąsiedniej wsi kombajn zboża do magazynu siadają wieczorem przed zestawem kina domowego (podłączonego do baterii akumulatorów zasilanych przez wiatrak) i oglądają jakiś film na dvd?

Mój kolor jest ogólnie gdzieś w okolicy stali, choć nie do końca. Czasem żartobliwie mówię że moim kolorem jest żelazo które w porównaniu ze stalą jest znacznie bardziej kruche... Stal jest o odbudowie, problem w tym że większość ludzi uważa że to oznacza że świat stali dąży do odbudowy. Ale tak nie jest. Moja stal to niewielkie zwycięstwa które niewiele zmieniają w skali świata. Nie zatrzymasz natarcia Molocha, możesz odeprzeć kilka maszyn przepuszczających atak na jakąś samotną wioskę ale bądźmy szczerzy: jeśli Molochowi na czymś zależy to go nie powstrzymasz. Nie umniejsza to heroizmu BG (i BN) ba, jak to powiedział Św. Augustyn: "Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą." i myślę że to powinno być myślą przewodnią Stali.

Jak zapewne ci co grają bądź obserwują moje sesje zauważyli lubię dodatkowe reguły i wprowadzanie nowych broni, pojazdów etc

Po pierwsze nie lubię sztampy.

Po drugie świat jest różnorodny a większość pojazdów (i broni) to nie są HUMMVE i M16 większość tego co pozostało w postapo to sprzęt cywilny. Ołów daje nam całkiem spore pole do popisu przy wprowadzaniu nowej amunicji co pozwala na danie graczom do ręki sprzętu który w pewnych warunkach sprawdza się lepiej od najpopularniejszych wojskowych kalibrów.

Ok to chyba na tyle

odbijam piłeczkę do Pipboya79 :wink:

Pipboy79 20-10-2016 03:40

Cytat:

odbijam piłeczkę do Pipboya79
- Ok :)


Cytat:

Po drugie świat jest różnorodny a większość pojazdów (i broni) to nie są HUMMVE i M16 większość tego co pozostało w postapo to sprzęt cywilny. Ołów daje nam całkiem spore pole do popisu przy wprowadzaniu nowej amunicji co pozwala na danie graczom do ręki sprzętu który w pewnych warunkach sprawdza się lepiej od najpopularniejszych wojskowych kalibrów.
- I to mi się właśnie u Ciebie podoba razem z doborem przygód, postawniem BG w centrum wydarzeń i realistycznie się zachwującymi lemingami podoba mi się chyba najbardziej. No i ta masa dość zwykłych spluw o cywilno - myśliwsko - surwiwalowym zabarwieniu. Ja mam za słabą wiedzę i doświadczenia więc bazuję na tym co w podręcznikach no a tam dominuje jednak sprzęt wojskowy więc ten nie-wojskowy wypada przy nim blado. Ale właśnie tak naprawdę właśnie uważam, że proporcje w psotapo, nawet ZSA powinny być docelowo włąnis takie jak w "Pociągu". Ja niestety takiej wiedzy jak mówię nie ma, opieram się na podręcznikach więc wojskowego sprzętu jest u mnie o wiele więcej. Ograniczam jedynie go na planszy ale jedynie ogólnie starając się zarysować, że pompki, sztucery i lever action a nie M 4 i M 16 z taktycznymi latarkami i kolmatorami w zestawie. Najczęściej więc reszta planszy w porónwaniu do sprzetu BG wypada dośc blado u mnie :)




- A moja neuroshima? Pod kolor? To myślę, że żelbet. Tylko żelbet. :)


- Nie jestem fanem szufladkowania. Choć przyznaję, że szufladki pomagają dookreślić wiele spraw i ustalić swoje punkty wspólne czy potrzeby. Ale co się z której weźmie i ile to już indywidualna sprawa. To raz. Dwa, że proporcje się zmieniają indywidualnie od tego gdzie i z kim gram. Bez przesady bo jakąś własną wizję neuro mam ale nadal jeszcze można indywidualnie Graczom podkolorwować w danym odcieniu. A trzy jak już mówi daltonista o kolorach to nie trawię Chromu. Reszta może być. Rdza czyli rozpad bardzo mi pasuje do psotapu. Postapo to upadek i rozpad przede wszystkim jak dla mnie. No i potem Stal. Bo lubię akszyny, walki i zmagania. Ale na poważnie. Jak śwista stal i ołów to wiadomo, że to nie strzelają wodą i grochem ani BG ani ci drudzy. No i Rtęć. Czyli napięcie i obawa przed nieznanym. Choć to już dość trudniej mi się organizuje. A Chrom no to czasem tak "wyspowo" tu czy tam, na jakiś relaks czy inną imprezę. Chrom niezbyt mi pasuje do mojej wizji postapo. Na pewno nie na stałe.


- Dla mnie postapo to rozpad. A rozpad to Ruiny i Pustkowia. Wszędzie gdzie się da wciskam te gruzy i inne resztki. W krajobraz, we wspomnienia, gadki z lemingami, w retrospekcje i gdzie się da. Że coś kiedyś było a teraz już nie ma. Że jest zepsute, nie działa, zardzewiało, znowu trzeba naprawić, nie ma, że kiedyś wymieniało się moduł a teraz coś trzeba sztukować a i tak ciężko itd. Choćby woda i światło. Nie ma. Normalnie nie ma. Więc trzeba grzać i organizować jak w średniowieczu czy na Dzikim Zachodzie. A jak już gdzieś jest to wyrywkowo, na godziny, na limit a i tak lusksus, że w ogóle jest.

- Postapo to Pustkowia. Jak są Pustkowia to Pustkowia. Nie ma tam ludzi. Nie ma tam cywilizacji. Nie ma. Więc ok, BG mogą sobie próbować poużywać z tym megasprzętem i zapasami co mają. I nie ma zmiłuj. Ale oznacza też, że Pustkowia też mogą poużywać sobie na nich. I wtedy też nie ma zmiłuj. Nie ma szeryfów, policji i pomocnych lemingów. Jak sobie BG nie zorganzują wsparcia czy pomocy albo zwyczajnie jakiś leming ich akurat nie polubi to kawalerii nie będzie. Będą topniejące zapasy, zbliżająca się noc, to co się tam czai, jesli sa ranni to testy na gojenie i zakażenie ran, jeśli warunki ciężkie to i testy Kondycji.

- Postapo to kompromisy. Nie tylko dla BG ale dla wszystkich. Na przykład gangi i mafie. A właściwie coś co dziś u nas nazwalibyśmy gangiem czy mafią. A w postapo to może być legalna władza czy nawet quasipaństwo. Są przecież podręcznikowi gangerzy z Vegas, Detroit czy Hegemonii które na dzisieszy standard to mafia i inne ogranizacje przestępcze. Ale nie w postapo. W postapo haracz dla mafii może być zwyczajowym odpowiednikiem dzisiejszych podatków. Jakby w postapo ci źli w skórach i ciemnych okularach byli ci źli a ci w mudnrurach i odznakach ci dobrzy to czym to sie rózni od naszych porzadków? Jakie to wtedy jest postapo i zdziczenie norm i obyczajów? Co to ma być za sensacja, że gdzieś tam policja układa się z gangiem albo mafiozi mają szeryfa jako podwładnego? To postapo. Nie ma czerni i bieli, dobrych i złych ot, tak bo się zerknie na Profesję i już wiadomo. Nie ma. Nie u mnie.

- Postapo to gangrena i zakażenie krwi, gorączka błotna i dreszcze na całym ciele. Coś co mnie irytowało od początku w oryginalnym neuro to plastikowe rany. Czyli tak naprawdę te wszystkie bandaże, wody utlenione były dla picu bo system absolutnie tego nie wspierał. Medyk to był jakiś tam dodatek do fajterów, no ok, może któryś MG się uparł to wydziwiał z testami ale system wspierał przetwardzieli z plastikowymi ranami. Bardziej podoba mi się "Ołów" i prowadzę tą medycyne polową wedle niego. Czyli rany krwawią, w rany może wdać się zakażenie, jak zakażenie to i gorączka, za gorączkę są minusy, bandaże się kończą tak samo jak magi, opatrunki trzeba zmieniać, każdą ranę trzeb opatrywać oddzielnie i nagle się okazuje, że do utrzymania w sprawności takiego fajtera jest potrzeba całkiem spora dawka medycyny, zapasów i kogoś kto je umie sprawnie obsłużyć. Nagle taki medyk się robi całkiem niezbędnym członkiem Drużyny. Bez niego i sprzętu medycnego czy angażować się w konflikt jest rzecz naprawdę warta rozmyślań. Bo przy plastkowych ranach to nie ma co dumać, rozwala się frajerow i może cośtam się oberwie.

- Postapo to pogoda i teren i zapasy, pory doby i roku, anomalie pogodowe. Pogoda i teren potrafią dać w kość. Zwłaszcza, że wszędzie jest jakaś pogoda i jakis teren a wszystkie zapasy się w końcu kurczą i wreszcie kończą :) Odpisuje wieć BG ich zuzywana żywnosć, prochy, bandaże, sprawdzam jak są przygotowani na noc, na deszcz, na mróz i jak są to jakoś to idzie. Jak nie są to mają kłopoty. Nagle więc potrzeba planowac na parę dni naprzód nawet. Co zabrać czy nie brać. Bo sie weźmie to ciężkie i obciązenie i kary ale się ma. Ale się ma można uszkodzić czy zgubić. Ale jak się zostawi ktoś może zepsuć, zniszczyć, zabrać albo nic się nie stanie. Jak się zostawi nie trzeba dźwigać ale się i nie ma pod ręką. Trzeba wybrać, pomysleć, zaplanować. Nie ma teleportującego się do ręki sprzeto na zawołanie. Nie weźmiesz to nie masz. Masz ale zostawisz to nie masz. A masz to dźwigasz. Za dużo dźwigasz to jest dosłownie ciężko. Staje się więc ważne nie tylko mieć spluwę i ammo ale i choćby światło albo linę. Zapas pożywienia, jakąś bazę, choć przyjaznego leminga by zostawić sprzęt. Lubię grać terenem i pogodą :)

- Postapo to wola życia i przeżycia. Nie tylko u BG. U wszystkich. Leming o "wgranym" instynktem samozachowawczym jest o wiele trudniejszym przeciwnikiem. Sprawia też od razu na mnie o wiele "żywsze" wrażenie. Nie trawię sesji, gier, filmów gdzie ewidentnie widać kto jest psotacią główną i że w danym momencie MG, scnearyzsta, autor rzucił k6 lemingów do rozwalenia. By się poczuł ważny, by było wiadomo, kto jest postacią główną, by sobie cośtam rozwinął. Nie trawię tego nigdzie i nigdy. Poa jakimiś systemami z założenia robionymi z przymrużeniem oka jak jakieś komiksowe boje itd. Wtedy ok, ma własną filozofię, system wartości itd. Ale jak coś tam się sili choćby z grubsza symulować realizm i realistyczne zachowania no to lemingi muszą mieć wgraną wolę przeżycia. Jak mają to nie ufają obcym. Nie rzucą broni gdy oni nie rzucą swojej. Jak zaczyna się strzelanina to się chowają czy uciekają. Jak jest możliwość nie będą po lemingowemu lecieć otwartym terenem pod lufy rkm by sobie BG mogli poćwiczyć strzelanie do ruchomego celu. Jak mają slabszą broń będą próbowali jakoś to obejść lub uniknąć walki. Jak widzą wycelowaną lufę to raczej podnosza ręce do góry. Jak widzą agresję w swoja stronę to albo reagują też agresją albo unikami i ucieczką. Wolą żyć niż mieć.


- No i z grubsza jakoś tak widzę te swoją wizję postapo :)

Leminkainen 20-10-2016 04:13

Ja tam się chętnie wiedzą podzielę, wal na PW z opisem co potrzebujesz a ja ci parę propozycji podeslę

Ta z chromem też mam raczej problem raczej mi nie smakuje ani jako MG ani jako graczowi

rdza z takim kompletnym poddaniem się ludzkości mi nie podchodzi ludzie to jednak wytrwałe i uparte zwierzęta mówiąc szczerze nie wierzę żeby w jakiejkolwiek sytuacji ogół ludzkości zwinął się w kłębek i czekał na śmeirć. Powstawanie jakiś dziwacznych religii, częściowa degeneracja tak ale pogodzenie się z losem? Nigdy.

Rtęć tak elementy rtęci zawsze mile widziane

Cytat:

Na przykład gangi i mafie. A właściwie coś co dziś u nas nazwalibyśmy gangiem czy mafią. A w postapo to może być legalna władza czy nawet quasipaństwo. Są przecież podręcznikowi gangerzy z Vegas, Detroit czy Hegemonii które na dzisieszy standard to mafia i inne ogranizacje przestępcze. Ale nie w postapo. W postapo haracz dla mafii może być zwyczajowym odpowiednikiem dzisiejszych podatków.
Boss objeżdzający swoje terytorium ze swoją świtą żołnierzy i ściągający podatek za ochronę... Opis gangu w postapo czy wczesnośredniowiecznego państwa? :wink:

Rany w oryginale były słabe w zasadzie nawet nie było kumulacji krytyków (np jak 1-2 to przerzuć kostkę, jeśli ponownie 1-2...) więc technicznie dało się przeżyć trafienie w głowę z prawie każdego pistoletu. Tym bardziej że wielu MG stosowało uproszczenie z kością strzału będącą jednocześnie rzutem na lokacje (tzw pancerna lewa noga która nigdy nie obrywa)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:34.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172