|
Systemy postapokaliptyczne Świat po apokalipsie - czyli rozmowy przy Nuka-Coli z atomowym grzybem w tle i zombie charczącym pod butem. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
24-05-2017, 21:24 | #21 |
Reputacja: 1 | Zwykle się nie wypowiadam ale… Ot, wtrącę się delikatnie, odnosząc do posta Zombi. Wcale nie musimy sięgać aż tak daleko, jak do apokalipsy, by znaleźć dowody na poprawność tezy, że to nie kule zbierają największe żniwo. Wystarczy spojrzeć wstecz i zerknąć na los, jaki spotkał Napoleona czy Hitlera (przykład autorstwa Zombi). W sumie to nawet tak daleko spoglądać nie trzeba. Co roku na świecie giną setki ludzi z powodu braku czystej wody, braku leków, braku żywności. Giną od chorób, od ran, od pożałowania godnego poziomu higieny czy opieki medycznej. I fakt, można tu wspomnieć, że chodzi zwykle o kraje mniej rozwinięte i nawet się z tym zgodzę. Nie trzeba jednak spoglądać aż tak daleko by znaleźć przykłady. Wystarczy zerknąć na wiadomości, którymi standardowo zalewani jesteśmy każdej zimy i lata. O zgonach z powodu wychłodzenie i tych, z powodu udaru słonecznego. Ba… Wystarczy wziąć prosty przykład spaceru w deszczu i wietrze i tym co zwykle po nim następuje. Przeziębienie w obecnych czasach może nie brzmi zabójczo ale wystarczy wyobrazić sobie scenariusz w którym nie mamy dostępu nawet do powszechnie znanego i stosowanego paracetamolu. Ba! Nie mamy nawet zdatnej do picia wody żeby go ewentualnie popić. Gorączka wzrasta, zaczynają się dreszcze, organizm walczy ale bez wspomagania, przy sytuacji gdzie nie mamy dostępu do rosołku mamusi, jest już i tak osłabiony brakiem odpowiedniego paliwa, poddaje się. Co potem? Zapalenie płuc chociażby. Można sobie wybrać którąś opcję z tych, wymienionych w rubryce “przeziębienie - powikłania” i to wystarczy by kostucha zapukała do okienka (o ile mamy farta i mamy okienko, czy drzwi, czy łóżko, czy chociaż norę w której można się zakopać). I to w sumie byłoby na tyle, drobne wtrącenie pod wpływem natchnienia. Przy okazji pokłony dla Lemiego za założenie ciekawego tematu. Pozdrawiam. G W
__________________ “Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.” |
24-05-2017, 23:05 | #22 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Nie do końca. Nie znajduję swojego organizmu jakoś wybitnie odpornym, ale ostatni raz leki brałem z 15 lat temu. Przeziębienie, grypa? Do lekarza idę i biorę L4, a recepta ląduje w koszu. Najbardziej skomplikowanym 'lekarstwem' na takie przypadłości stosowanym przeze mnie jest opakowanie chusteczek jednorazowych. Jednocześnie [tu ZUS proszę o nie czytanie] latam wtedy do drugiej pracy (bo tam L4 nie obowiązuje). Mróz, śnieg, deszcz? Zapalenia płuc nie zanotowano. Przy takich chorobach leki są głównie po to by lepiej te choroby znosić, a pogłębienie sie stanu w głębsze zapalenia to przypadki rzadkie. Nie demonizujmy tu przeziębień itp. * * * W odniesieniu do samego sensu tematu, to ambiwalentnie znajduję go zarówno ciekawym jak i bzdurnym. Fajnie popaczać na pewne wizje i to jak ktoś widzi możliwości przeżycia, ale z drugiej strony tak sobie gadać co nas może zabić i jak się przygotować to bzdura (o czym niżej). Nie bardzo rozumiem też sens tego tematu w dziale postapo. Gdyby było pytanie 'jak przygotowani jesteśmy na apo', to rozumiem. Ale 48-72h bez prądu i wody? Serio? Jaki to ma z postapo związek? Jak pisał Szop, przetrwanie takiego okresu to jest przedszkole. Przedłużające się braki = wsparcie z reszty kraju. W 1997 były dostawy dla powodzian. Nie powiem że życie w bloku zalanym do 2 pietra to życie jak pączek w maśle, bez prądu itp. Ale dostawy żarcia, pitnej wody itp. na łodziach? Nawet miesiąc można. Dlatego o czym Leminkainen my tu wgl. rozmawiamy, hm? Bo klęska żywiołowa może trwać i miesiąc, a zaplecze będzie i poszkodowani nie zginą. W ostateczności ewakuacja. Żeby to miało sens (i pod względem działu i logiki) musimy wziąć pod uwagę szerszy problem. Klimat apo, rozkład możliwości państwa (np po uderzeniach nuklearnych, czy wyeliminowania elektrycznosci jak w [R]evolution). I tak dalej. Żarcie długoterminowe, latarki, baterie, apteczki? ] Blablabla. Najlepszy zestaw aby przetrwać tego typu apokalipsę to jest pistolet i paczka nabojów, oraz podobnie wyposażeni kumple. Jakkolwiek gardze agresją, rozbojem i przemocą fizyczną, to zdaję sobie sprawę, że to jest podstawa by przeżyć w takiej sytuacji jak postapo. Pare dni bez prądu, bez sieci, utrudniona komunikacja, rozklad nawet chwilowy logistyki i w takim mieście wchodzi prawo dżungli. Szabrownie sklepów, rozboje, szalony taniec. [ciach!] //Mira: be wycieczek osobistych.
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" Ostatnio edytowane przez Mira : 27-05-2017 o 10:00. | |
24-05-2017, 23:19 | #23 |
Reputacja: 1 | Tak czytam i jedna refleksja - szczytowym osiągnięciem naszej epoki jest jak widać wypracowanie superodporności, leczonej co najwyżej energią słoneczną, herbatą z cytryną i pozytywnym myśleniem. Wielkie osiągnięcie kiedy się leczymy w warunkach domowych Chcemy herbatę to ją robimy, chcemy żarcie - nie trzeba gotować, wystarczy zamówić. Jest ciepło, sucho i czysto. Nie brak witamin w owocach i warzywach. Miodu, czosnku - naturalnych antybiotyków pod ręką w naszych domach. Co robi brud i brak warunków sanitarnych - odsyłam do wujka google z pytaniem dlaczego w Rosji i Indiach ludzie panicznie boją się iść do szpitala XXI wiek, bez wojen i kataklizmów. Proza czyjejś codzienności, gdzie nie działają w telefonach aplikacje do zamawiania żarcia na wynos, a w sklepach na półkach znajdziesz pająki i ryż. I zimnioki
__________________ A God Damn Rat Pack Everyone will come to my funeral, To make sure that I stay dead. Ostatnio edytowane przez Czarna : 24-05-2017 o 23:22. |
25-05-2017, 01:55 | #24 | ||||||||||||||||||
Majster Cziter Reputacja: 1 | Cytat:
- A co do umiejętności zbierania czy rozróżnania, preparowania i spożywania odpowiednik specyfików to faktycznie nie jest to obecnie wiedza powszechna. Bez neta nawet książkę pewnie by było nie tak łatwo znaleźć. Bez takiej wiedzy nawet już uzbierane zioła dla przeciętnego szaraczka byłyby pewnie jakimiś ususzonymi badylami. Nawet przygotowane i podpisane liście, łodygi i korzenie nie wiem czy byłoby takie oczywiste na co to użyć. Zostaje więc albo liczyć, że trafia się ktoś kto ogarnia temat już przed katastrofą, albo metodą samouctwa i prób i błędów. Cytat:
Cytat:
- Dla mnie to jak z produkcją Stena. Niby da się zrobić w garażu z rurek hydraulicznych. Ale by serio zrobić coś podobnego trzeba mieć już co nieco oblatanym w temacie przed katastrofą i o tego mieć sprzęt który raczej też wymaga prądu i podobnych obostrzeń które już nie są takie powszechne i oczywiste. De facto więc sito między "można zrobić stena w każdym garażu" a "zrobiłem stena w swoim garażu" jest dość gęste. No a broń a ammo do niego to jeszcze insza inszość. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
- W takim kryzysie mogą być pewne czy nawet większość usług zawieszonych. Na przykład pomoc humanitarna dla powodzian jest rozdawana a nie sprzedawana. Nie płaci się pewnie wówczas za mieszkanie czy energię. Jest kryzys więc podejmuje się kryzysowe decyzje. Po tym kryzysie jednak po takiej powodzi czy tornado sytuacja jakoś tam się normuje. - A sklepy czy autobusy mogą być otwarte i działać jeśli kryzys nie trwa zbyt długo albo działa jakoś wybiórczo. Na przykład jedną dzielnicę spali/zaleje a sąsiedniej już nie. Wówczas mamy część powodzian/pogożelców gdzie faktycznie robi się dość postapowo ale niedaleko nadal jest standard zbliżony do tego co znamy obecnie. Są właśnie różne zmienne o jakich mówię od początku stąd jak się wstawi różne zagrożenia czy skalę wychodzą różne wyniki. Jak chcesz konkret w dyskusji to podaj kontret sytuacji co, jak i kiedy by miało się dziać. Wtedy można pobawić się w jakąś symulację a bez tego to taka guma się robi co każdy ciągnię w swoją stronę i udowadnia mojszą rację. Cytat:
Cytat:
Cytat:
- Ale co do barterowej wymiany w sytuacjach kryzysowych to tak. Może mieć miejsce a im kryzys głębszy i dłuższy tym ma więcej szans na sukces. I się zaczyna wymiana puszek czy makaronów na papierosy i kawę. Pieniądz dalej miałby rację bytu jeśli ludzie liczyliby na powrót do normalności. Wówczas zdobyte/zachowane w kryzysie pieniądze "odzyskałyby" swoją pierwotną wartość. - Do tego w okresie tuż po II WŚ owszem o ile mi wiadomo barter i czarny rynek istniał ale pieniądze ani przez moment nie znikły. Najwyżej zastępowano jedne drugimi. Do tego w Armii Czerwonej zwyczajnie opłacało się przywieźć do domu materialny szpej "z zachodu" który na miejscu był nie do zdobycia czy wytworzenia za żadne pieniądze. Klasycznym przykładem są tu zegarki. Coś mi się wydaje, że przed Wielka Wojną Ojczyźnianą mało który czerwonoarmista miał zegarek. A z wojny rzadko który wrócił do domu z tylko jednym. W przypadku obecnej dyskusji i mówienia o katastrofie naturalnej w rejonie nią dotkniętym i nie, standard nawyków i ostępu do dóbr byłby przed katastrofą dość podobny. Więc traci się sporą cześć motywu takiej rabunkowej polityki (muszę zabrać teraz bo jak wrócę to nigdzie tego nie dostanę). Więc pewnie taka okazja jakąś okazją do soekulacji dla różnych cwaniaczków by była większa niż normalnie ale póki istniałaby realna wizja powrotu do normy to nadal nie osiągnęłoby chyba takiej skali jak w tym czerwonoarmijnym przykładzie. Cytat:
- A bardziej na serio? No to jaka jest alternatywa? Siedzieć po ciemku w ciszy nie wiedząc co się dzieje dalej niż widać z okna? No i ta mp3 ten dzień czy 2 mi pochodzi bez doładowywania. Czemu mam nie słuchac jak mogę? Cytat:
- A weryfikacja tego co mówi radio byłaby całkiem szybka. Nie ma baczkowozu tam gdzie miał być. Most jakim można było się przeprawić jest zatopiony. Prom który miał przybyć nie przybył. Albo takie rozczarowanie i zamieszanie jak Lemi przedstawił w przykładzie z tą powodzią, radiem i strażakami. Też u niego szybko nastąpiła weryfikacja. I wtedy faktycznie jeśli by wyszło, że radio to nie jest źródło aktualnych informacji kryzysowych tylko propagandowa szczekaczka no można sobie brać z przymrużeniem oka to co tam ględzą. Cytat:
- Ale ok. Co powiedzą sąsiedzi czy przypadkowi podróżni w takiej sytuacji kryzysowej? Albo jeśli ktoś ma radio to to co w radio usłyszał. Albo to co sam w ciągu paru godzin czy dni widział. Albo to co usłyszał o kogoś. W ciągu dnia czy godzin zaś teren jaki w takimspustoszonym katastrofą rejonie można przebyć jest dość ograniczony dla każego. Ile można pogadać? Co się działo na wyprawie po wodę do beczkowozu? Może na stację benzynową czy szpitala? No można. Ale wszyscy by mieli dość podobny zestaw informacji skoro zbieraliby je z podobnych źródeł informacji. I bez radia z takiego powiedzmy Wrocławia ciężko byłoby się dowiedzieć co się dzieje w Poznaniu czy Warszawie. Nawet jakby jakoś ktoś dotarł miałby z natury rzeczy informacje sprzed paru dni czy tygodni. Chyba, że ratownicy i pomoc humanitarna przybywająca z zewnątrz i korzystajaca z dobrodziejstw obecnej cywilizacji jak telefony, tv, radio, net i inne takie zbędne głupoty. Cytat:
- Więc tak z ostepnością do broni to d polskich czy nawet europejskich warunkach nie taka oczywista oczywistość. Pewnie możnaby się o nią postarać ale to by przypominały kombinacje niewiele odbiegające od tego co jest obecnie gdy ktoś chce jakoś zdobyć broń. Są oczywiście komisariaty policji, koszary wojskowe, strzelnice, koła myśliwskie i w postapo mogą być porzucone radiowozy czy pojazdy wojskowe w których trafi się broń. Ale nadal to w sporej mierze jest pomieszanie kombinacji i farta a nie oczywista oczywistość. - A to samo "zorganizowanie" broni. A jest jeszcze jej użycie i amunicja. Nawet gdyby ktoś przy takiej powodzi czy tornado miał już jakąś broń. To myślę, że w sporej mierze używał jej do odstraszania. Coś w stylu "Hej, zobaczcie, mam broń, idźcie sobie znaleźć kogoś łatwiejszego do obrobienia". Przy czym nie chodzi mi o jakieś machanie pukawką ile sam jej widok lub wiedza, że ktoś ma broń. Podbnie broń mogłaby być używana przez napastników jako ostateczny argument przed użyciem siły. Coś jak "Dawaj puszki albo cię rozwalę!" i pomachanie lufą przed twarzą. A, że ludzie najczęściej wolą żyć niż mieć pewnie często takie groźby by były skuteczne bez żadnej strzelaniny. Przynajmniej póki ofiara nie miałaby broni przy sobie. - Ale znowu póki by była szansa na powrót do normy myślę, że ludzie obawiając się konsekwencji systemu w dużej mierze wstrzymywaliby się z krwiożerczymi instynktami i poszukiwaniem i machaniem bronią przy byle okazji. Jakoś nie skanowałem nigdy powodzi z 97-go ale nie obiło mi się o uszy by tam jakieś strzelaniny i dzikie ekscesy się wyprawiało za pomocą ołowiu. Podobnie mam zdanie o jakże nasyconym bronią w porónwaniu o nas USA i huraganie Katrina i tym co się działo potem. Czytałem, że pozostawione bez opieki psy zdziczały i polowały na słabsze okazy by przeżyć. Ale o walkach ocalałych ze sobą czy z policją nie słyszałem. No ale tu nie będę się upierał bo jak mówię nigdy mnie to detalicznie nie interesowało. A to są dwa przykłady z reala co chyba dość dobrze obrazują kryzysowe sytuacje od jakich zaczął się temat. Cytat:
- Teraz coś może trwać trzy dni i koniec. Ale jak w kryzysie się coś zacznie? To po 3 dniach widać, ze jest ok i trwało 3 dni. A pierwszego? No coś się zaczyna. Ale co? Przeziębienie? Oby. Co dalej? Poczekać i liczyć, że będzie ok? Wziąć ten paractamol czy co tam mamy? A może szkoda? Wtedy by się zmarnował a mógłby przydać się jak naprawdę się syfić zacznie. Ale jak się oleje a to coś poważnego? Wtedy lepiej wziąć. A może się spytać kogoś kto się zna? Lekarza? Trzeba by do szpitala jechać jeśli się zachował. Albo chociaż gdzieś gdzie mieszka czy urzeduje jakiś medyk czy inny aptekarz. Ale to by trzeba wyjść i iść do niego. A przecież trzeba iść po wodę do beczkowozu bo nikt nam nie przyniesie. A potem robi się ciemno. Albo trzeba przepłynąć jak powódź. I jak się pójdzie do lekarza to nie pójdzie się gdzie indziej. A może odpocząć i zostać w domu? Chyba powinno pomóc. A może nie i to coś serio poważnego? Nom. Jakoś tak to widzę główkowania w takim kryzysie takiego szaraczka o szaraczkowym poziomie wiedzy medycznej. I zgaduj, i bądź mądry i pisz wiersze. No jak się uda i faktycznie po dniach wyjdzie, że "ee... to było tylko przeziębienie... pff!" no to fajnie. Udało się. I dobrze by było jakby się już ten kryzys skończył. A jak nie? Jak znów zacznie się podobny scenariusz za pare dni czy tygodni? Jak będzie następnym razem? Cytat:
- Jeśli zaś nie mówimy o wojnie i działaniach zbrojnych a o katastrofie to mi się wydaje, że głównym źródłem śmierci czy "rannych" by były właśnie takie czynniki jak choroby "z brudu" które obecnie dla nas marginalne w naszych czystych i higienicznych czasach. Takie rzeczy jak czerwonka czy tyfus, jak wszy czy ameba które nie są na wojnach żadną abstrakcją tylko czymś co się realnie przewija w temacie. A jak nie to dlatego jak nowoczesne armie Europy czy USA sporo wysiłku logistyki i kwatermistrzostwa poświęcają na utrzymaniu baz i żołnierzy w takim cywilizowanym standardzie by zminimalizować odsetek "strat niebojowych" od chorób i podobnych czynników. A do tego przy takich powodziach czy huraganach utonięcia i wychłodzenia i te inne przyczyny mniejszych i większych urazów ciała które obecnie uznajemy łatwo za wypadki i sprawę pecha czy głupoty. Cytat:
Cytat:
- Nom. Taki tam przykładzik uszyty na bieżąco Przemoc rodzi przemoc. Wiemy o tym dlatego póki się da większość ludzi jej unika. Ale krzywda rodzi chęć odwetu. I pewnie też za pomocą siły.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić | ||||||||||||||||||
25-05-2017, 12:36 | #25 | ||
Reputacja: 1 | Temat ciekawy. Właściwie to temat-rzeka, a nawet temat-powódź. Moje osobiste zdanie: - wszystko zależy od rodzaju kataklizmu i jakie skutki na jak długi okres czasu. Zależy też, co konkretnie ze środowiska by ucierpiało lub dogodności cywilizacyjnych. Wysokorozwinięte cywilizacje mają szanse na przetrwanie największe w sytuacji, kiedy możliwe jest zorganizowanie szybkiego transportu (są działające pojazdy i dostęp do paliwa) czy istnieje możliwość porozumienia się na odległość (np. działają radia i można się zaopatrzyć w agregaty, akumulatory czy inne podręczne źródła energii, które można ładować ręcznie). Kwestia reszty - tutaj można by gdybać w czasie ciągnącym się potencjalnie do nieskończoności. Ale podczas kataklizmów czasem nie ma za dużo czasu na gdybanie, czyż nie? Cytat:
Równie dobrze można się zapytać: po co ten temat? Jakieś teorie spiskowe, że mielibyśmy mieć niby katastrofy, pfff. A skąd wiadomo, czy ten świat nie jest wytworem ego i tak naprawdę to on nie istnieje? :P A tak na poważnie, dobrobyt w połączeniu z brakiem zagrożeń rozpasa, rozleniwia, a nawet ogłupia. Tak mi na myśl przyszedł eksperyment zwany Mouse Utopia. Sądzę, że pierwszym problemem co niektórych ludzi w przypadku katastrofy byłby lament nad brakiem internetu i zasięgu, a co dopiero mówić o umiejętnościach jakiegoś surwiwalu (których pewnie by nie mieli; a są takie genialne osobniki, co twierdzą, że mleko i jaja pochodzą ze sklepu [a to dość częste, ponoć w Grejt Brityn takie rewelacje], a świstaki zawijają czekolady w sreberka w fabryce czekolady [przykład na jaja], no albo jeszcze lepiej - że nie wiedzą, że gorące parzy [autentyczny przypadek, bodaj z Juesej]). Cytat:
__________________ Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't. Na emeryturze od grania. | ||
25-05-2017, 14:01 | #26 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Zbaczając nieco z tematu, polecam zainteresować się leczeniem bakteriofagami. Obecnie wykonuje się terapie w Meksyku i Gruzji, ale na terenie całej Europy (w tym we Wrocławiu) i Stanów prowadzone są nad nimi badania. Bardzo ciekawy temat. A wracając do grypy - w złych warunkach może być przyczyną zgonu, a ten temat jest właśnie o złych warunkach. Człowiek z lekką chorobą popromienną jest bardzo podatny na zakażenia. Człowiek odwodniony (biegunki), którego układ pokarmowy jest cały czas podrażniony (pożywienie i woda, które powodują biegunki...) musi wspierać czymś organizm. Wtedy warto posiadać jakieś ziołowe specyfiki albo znać przynajmniej ich wygląd, żeby móc je nazbierać. Ale w trakcie apokalipsy (cokolwiek miałoby to być, mam nadzieję, że Niewiasta na Bestii, będzie przynajmniej zabawnie), to i tak ziemia będzie skażona i wszystkie rośliny, leki i inne cuda będzie można wsadzić sobie w zupę. Niezbyt pożywną. Nie mam pojęcia, czy napisałem coś z sensem nawiązującego do dyskusji, ale nie przepadam za wprowadzaniem ludzi w błąd, stwierdzeniami, że co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Niewyleczona do końca grypa, może doprowadzić do zapalenia mięśnia sercowego, jak się ma pecha, a bez leczenia farmakologicznego w tym przypadku, można równie dobrze napisać, że prowadzi do zgonu.
__________________ | |
25-05-2017, 17:53 | #27 | ||||||
Reputacja: 1 | Cytat:
Mała anegdotka: przyjaciele przywieźli swoich kumpli z Anglii w polskie góry, na wycieczce po drodze pili wodę ze strumieni Anglicy byli zdumieni (przecież wszystko co nie pochodzi z supermarketu to trucizna) ale dali się przekonać, do wieczora wszyscy nie wiedzieli którą stroną do sedesu się ustawić, Polakom na drugi dzień przeszło Anglicy wracali pociągiem, w toalecie. (uprzedzając nadinterpretacje nie nie sugeruje że jesteśmy krajem nisko rozwiniętym tylko że coś takiego dla wielu jest zachowaniem ryzykownym) Myślę że jesteśmy obecnie bardzo wysoko, gdybyśmy teraz spadli z poziomu higieny krajów wysokorozwiniętych do poziomu krajów zacofanych śmiertelność byłaby o wiele wyższa niż w krajach w których niski poziom jest normą. [ciach!] //Mira: be wycieczek osobistych. Cytat:
Jak to ujęła moja rodzicielka: "po co męczyć się z przetworami w domu jak koszt samego cukru który trzeba zużyć sprawia że słoik domowych wychodzi drożej niż taki ze sklepu" Obecnie mamy parę drzew owocowych głównie spoza "owocowego mainstreamu" przede wszystkim pigwę którą zaskakujemy znajomych i której owoce rozdajemy skrzynkami) i krzaki derenia, niemniej jednak gdyby czasy znów zrobiły się ciężkie trawa ustąpi miejsca rządkom marchewek tak jak to pamiętam z dzieciństwa (Kiedyś Matka wspominała jak z żalem wyrzucała zbiory w 86). Taka ciekawostka Bata uważał że jako mieszkania dla robotników lepiej sprawdzą się domki niż bloki bo jak każdy ma ogródek i ciężko mu się żyje to zamiast się organizować będzie pracował we własnym ogródku a blokowiska to wylęgarnie niepokojów pracowniczych. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
https://www.youtube.com/watch?v=t9Nn9pcKGj8
__________________ A Goddamn Rat Pack! Ostatnio edytowane przez Mira : 27-05-2017 o 10:01. | ||||||
25-05-2017, 19:43 | #28 |
Reputacja: 1 | A propos przemocy w postapo, nadal wielu z was myśli kategoriami Neuroshimy. Skąd pewność że trzeba będzie walczyć? Może w Polsce przeżyje tylko dziesięć osób. Neandertalczycy po eksplozji Pól Flegrejskich wyginęli prawie całkowicie (prawie bo biali ludzie noszą część ich genów). W kwestii antybiotyków, to niestety statystyki z pierwszej wojny światowej, mówią na ich korzyść. Zresztą popatrzcie na wybuch demograficzny w XX wieku, antybiotyki i zmiany w rolnictwie zrobiły swoje. Co do odporności na choróbska u różnych nacji, to skomplikowany i trudny do zbadania temat. Ciekawa dyskusja już była na tym forum w kwestii epidemii dżumy, która to dżuma jak wiadomo, prawie nie wystąpiła na ziemiach Słowian zachodnich.
__________________ "Kto się wcześniej z łóżka zbiera, ten wcześnie umiera" - Mag Rincewind W orginale -"Early to rise, early to bed, makes a man healthy, wealthy and dead." Torchbearer dla opornych. Ostatnia edycja 29.05.2017. |
25-05-2017, 19:48 | #29 |
Reputacja: 1 | A propos dżumy, jej epidemie niemal kompletnie wymazały z europy trąd.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
25-05-2017, 22:25 | #30 | |||||
Majster Cziter Reputacja: 1 | Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
- Tam pisało min. coś takiego: Berlin, tuż po II Wojnie Światowej, był jednym z największych czarnych rynków w ówczesnym świecie. Gros sprzedawanych towarów stanowiły produkty zachodnie. Na przykład za karton papierosów Lucky Strike, który normalnie kosztował 1-go dolara, można było otrzymać nawet 100 dolarów! Z kolej za zegarki z Myszką Miki, które w kantynie amerykańskiej kosztowały niecałe 4 dolary, żołnierze radzieccy płacili nawet 500 dolarów! Dlaczego ceny tych towarów osiągały takie niebotyczne ceny? Jedną z przyczyn była naiwność rosyjskich żołnierzy, dla których zegarek wydawał się niesłychanym bogactwem i każdy z czerwonoarmistów chciał mieć swój, co oczywiście windowało ceny w górę (prawo popytu i podaży). Drugą przyczyną było to, że Amerykanie udostępnili Rosjanom swoje matryce drukarskie, na których wytwarzano okupacyjną markę niemiecką. Żołnierze amerykański mogli wymieniać 10 marek na 1-go dolara. Z kolej krasnoarmieńcom płacono całymi plikami tych banknotów, które po wyjeździe z Berlina były dla nich bezwartościowe, bo nie mogli ich wymienić na ruble. Dlatego cały swój żołd wydawali na zegarki, papierosy i zabawy w nocnych klubach. - Więc w kontekście katastrofy no jakieś pieniądze nawet w tak niejasnej tuż pofrontowej sytuacji były i jakoś działały. Barter i czarny rynek był jakiś tam uzupełnieniem ale nie wyparł ani na chwilę pieniądza jako takiego. Cytat:
- Bo w moim mniemaniu to trochę inny kaliber podnieść coś na pustej ulicy czy z rozwalonego sklepu/kiosku a trochę co innego włamać się do zamkniętego lokalu czy rabować innych. Myślę właśnie, że tak przy krótszych/drobniejszych katastrofach ludzie raczej by się hamowali podobnie jak to robią w "normalnych" czasach. Przy dłuższych katastrofach to się bardziej desperacko robi no i wtedy to już może być różnie. - Bo mnie głównie chodziło o ten aspekt, że mamy pożar/powódź/tornado no kończy się i od razu zaczyna się orgia zniszczenia i przemocy bo wreszcie jest wolność i swoboda. Takie coś jakoś do mnie nie przemawia. Chyba, żeby były jakieś nietypowe warunki tej katastrofy.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić | |||||