|
Systemy postapokaliptyczne Świat po apokalipsie - czyli rozmowy przy Nuka-Coli z atomowym grzybem w tle i zombie charczącym pod butem. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-12-2018, 12:46 | #11 |
Reputacja: 1 | nie zapomnijmy o tym że F3 ustanowił najbzdurniejszą proporcje w faunie gdzie w zasadzie populacja zwierząt to 100% drapiezniki (nie licząc zwierząt jucznych i tylko jucznych bo innych się nie hoduje) Zawsze mnie fascynuje to że większośc gier i RPG postapo zakłada kompletną stagnacje Kolejną sprawą (co akurat można wybaczyć cRPG) jest wyraźne wyznaczenie ośrodków swiata w zasadzie w neuro mozna by odnieśc wrażenie że w kontekście polityki jedyne co się dzieje w Neuro na obszarze ZSA to wpływy wielkich graczy którzy rozgrywają swoje gry nawet setki km od swojego miasta. W moim odczuciu ta cała przestrzeń powinna byc wypełniona przez miasta i miasteczka naleząca do różnych warlordów (obawiam się że nasze watażka nie do końca ma to samo znaczenie)
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
29-12-2018, 13:45 | #12 | |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Cytat:
- Chociaż fakt. Efekt uboczny tego jest często taki, że jak już coś się w przygodzie pojawia to właśnie to co było wymienione w podręczniku.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić | |
29-12-2018, 16:44 | #13 |
Reputacja: 1 | ale nie chodzi mi o to żeby w podreczniku było opisane na ile państewek zostało rozbite państwo i jak one wszystkie miedzy soba się ukladają (sorry ale wydaje mi się ze utworzenie tworu obejmującego 3 miasta i majacego pewien ograniczony zasięg może lezeć w granicach mozliwości MG) ale warto wspomnieć o tym że w zasadzie każde miasteczko posiadające militarny bądź ekonomiczny potencjal kombinuje jak się rozepchac. Bo w rezultacie tak naprawde tworzy to sytuacje w której własnie MG zamiast stworzyć jakieś państewko (nawet mogace być de facto klientem którejś z tych potęg) tworzy swiat w którym w prózni walczy ze sobą kilka potęg, co w zasadzie brzmi jakby ktos przełożył politykę kosmicznego militarnego SF na skalę planety.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
31-12-2018, 01:32 | #14 | ||
Konto usunięte Reputacja: 1 | Cytat:
O stagnacji w postapo był z kolei ten wcześniejszy art, autorstwa Jamaisa Cascio. Właśnie dlatego jest stagnacja, bo ludzie tworzący postapo za mało myślą o tym "post", a za dużo o "apo". Apo, apo, apo... apo...tem tylko ciemność, głód i beznadzieja O "ośrodkach świata" i ogólnie pojętej polityce w postapo wolę się nie wypowiadać, może poza tym, że podzielam pogląd: Cytat:
Dla mnie to jedynie logiczne rozwiązanie... w dodatku nie wymagające tworzenia jakichś fikcyjnych i nierealistycznych "Powers That Be", walczących o wirtualną kontrolę nie mniej wirtualnych fragmentów mapy postapokaliptycznego świata. Bo jaki byłby sens ich istnienia, gdy na tym bezkresie spustoszonej ziemi nie ma tak naprawdę czego kontrolować?
__________________ Mam dość ludzi tak szczelnie zawiniętych we własną zajebistość, że zza krawędzi rulonu nie dostrzegają innych ludzi. | ||
03-01-2019, 21:06 | #15 | ||||
Reputacja: 1 | A ja bym nawet delikatnie polemizował z autorem artykułu. Świat postapo, przedstawiony w grach Bethesdy,po prostu nie ma szans przetrwać gdyż jedyni ludzie, którym by na tym zależało są albo zbyt nieliczni, albo zbyt rozproszeni, albo najczęściej i jedno i drugie. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Istoty dwunożne, z powodu niedoboru zwierząt innych niż juczne też włączyły do diety istoty dwunożne, co widać w obozach chociażby raidersów, i co też tam czasem przyrządzają na ognisku. Nie znajdują wystarczającej ilości jedzenia i wymierają. Powoli, ale nieuchronnie, niezależnie od tego, czy ktoś, gdzieś dostał bombą, czy nie. Czy zebrał ocalałych watażków, czy nie. To pewna wizja postapo. Dla mnie dużo mniej realna jest wizja postapo z całymi miastami, zaludnionymi przez rzesze ludzi, gotowych dla jakiejś sprawy iść do boju, w jakichś zorganizowanych oddziałach, armiach, jakieś strefy wpływów sięgające dalej niż zasięg łupieszczej bandy czy najazdu. Mniej realna niż wizja prezentowana w grze, biorąc pod uwagę, że byle mutfrut aplikuje rady, przejście obok wody powoduje torsje w liczniku geigera, a niemal każda jama pełna jest radioaktywnego syfu, jako licznych pozostałości po "Atomowym społeczeństwie", w którym przegrzana bateria do samochodu potrafiła zrobić z chałupy Hiroshimę. Aby nie było, że F3 i F4 są genialne. Nie są. Ale są IMO wizją świata w totalnej kloace dużo sensowniejsze od takiej Neuroshimy.
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est | ||||
03-01-2019, 23:18 | #16 |
Reputacja: 1 | Ja tak tylko się wtrącę się ze sprostowaniem w odniesieniu do wpisów Louciphera. Przyrównujesz Skyrim, grę znacząco młodszą od FO3/FNV? Jeśli już, to przyrównuj do FO4, gry wydanej po TES V. To po pierwsze, bo po drugie, to wszystkie te gry są zbudowane na silniku, który ma... 22 lata (16, jeśli brać pod uwagę update z 2003 roku). Gamebryo ma, na obecne czasy, kosmiczne limity z samej "zasady" funkcjonowania, a pisany był jeszcze w języku C++. Reprezentuje on minioną epokę i zaczyna nie domagać dzisiejszym czasom oraz wymaganiom. Wszystkie te dziwactwa które opisaliście, a podchodzące pod tzw. uncanny valley (uczucie, że "coś jest nie tak" podczas gry w coś / obserwacji czegoś) są bezpośrednim wynikiem limitów engine'u oraz polityki wydawcy. Np. na zrobienie Fallout: New Vegas Obsidian Entertainment miał jedynie 17 miesięcy, na czym znacząco ucierpiała (mnogość game-breaking bugów i konieczność wystrzelenia masy patchów, okrojone do maksimum terytorium Legionu Cezara i powiązanych z nim questów, masa uproszczeń i rezygnacji z pewnych fantów, pustka i absurdy funkcjonowania świata gry). Ponadto Gamebryo wymusza kompresję terenu, aktorów, dodatków walających się tu i ówdzie. Skyrim, FO4 i internetowy FO76 już testują limity, a Bethesda wcale nie zamierza odstawiać tego diesla, tylko planuje klepnąć na nim jeszcze co najmniej 2 gry (w tym Elder Scrolls VI). Natomiast co do systemu Radiant... Jest to w mojej opinii tani bubel. Losowy generator spam-questów z ograniczoną bazą danych? Takie coś nie ma prawa zastąpić porządnego, przemyślanego zadania z dobrą fabułą i rozpisanymi dialogami. Fakt, że jest lepszy od 72-godzinnego resetu, ale mnie nie zatrzymał przy Skyrim/FO4 dłużej niż do zakończenia wątków fabularnych. Podsumowując: to, co widzimy w grach jest jedynie sugestią tego, jak to może wyglądać w realiach uniwersum Fallout. Tytuły nowsze od FO1, 2 i Tactics wpadają w coś, co nazywam "pułapką otwartego świata" - próbą rozszerzenia i "urealnienia" rozgrywki, co kończy się karykaturą, która wymaga od gracza czegoś, co z angielska nazywa się suspension of disbelief. Konieczność "zawieszenia niewiary" w przypadku tych nowych gier jest dużo bardziej niezbędna, aniżeli za czasów kultowego Fallouta 2. W epoce "otwartych światów" nie ma już miejsca na wyobraźnię i dopowiedzenia - szczególnie kiedy biegnąc z Mojave Outpost do Cottonwood Cove zajmuje Ci to jakiś kwadrans przy kompie, parę godzin wg. czasu wewnątrz gry, a dystans to mniej niż kilka kilosów (w porównaniu do ponad 80 km w rzeczywistości). A propos argumentu przedstawionego przez Asmodiana: Fallout 1 dzieje się aż 70 lat po wojnie, późniejsze gry nawet i po ponad 200 lat. Ten czas wystarczy, by ludzkość zdołała się jako tako ogarnąć. Widzę, że jesteś raczej fanem neuroshimowej Rdzy.
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. |
04-01-2019, 11:29 | #17 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Jednak widząc program Vaultów, ciężko mi jest traktować świat przedstawiony w Falloucie inaczej niż bezpowrotnie stracony i są ukryte w grze przesłanki uprawdopodabniające co najmniej planowy holocaust na niemal całej florze i faunie świata. Świat miał zdechnąć i odrodzić się dopiero w wyniku pewnych zaplanowanych wcześniej działań. Są pewne projekty, wygrzebywane przez twórców jako taki "raj za dotknięciem różdżki" (GECK, projekt oczyszczenie, czy plany instytutu, wybitnie nie rdzowe tak a propos) ale albo okazują się bronią obosieczną, lub co najmniej czymś, co nie zadziała od razu jako cudowne panaceum, a przynajmniej, nie dla wszystkich, albo jest moralnie złe, przez co jest najczęściej niszczone przez protagonistę. Z drugiej strony, rozumiem waszą romantyczną wizję odradzania się świata pod jakimś, najlepiej demokratycznym przywództwiem. Lub badassowo despotycznym. Ale to nie jest wizja Bethesdy.
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est | |