|
Systemy postapokaliptyczne Świat po apokalipsie - czyli rozmowy przy Nuka-Coli z atomowym grzybem w tle i zombie charczącym pod butem. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-03-2008, 15:42 | #1 |
Reputacja: 1 | Jak sobie życie ułożyć po Zagładzie? Grają w RPG - i, kreujemy postacie swoich bohaterów, ich wygląd, zachowanie, charakter, ekwipunek i historię postaci. Praktycznie tworzymy jakieś alter ego, które będzie funkcjonowało na sesjach w realu lub na forum. Ten swoisty kreacjonizm sprawia, że gdzieś w tworzonych przez nas postaciach, są jakieś fragmenty naszych osobowości, jakieś nasze cechy, bądź cechy, które chcielibyśmy posiadać. Zastanówmy się więc, kim byli byśmy, gdybyśmy przez przypadek przeżyli katastrofę na miarę tych z Neuroshimy, Wodnego Światu, Fallouta, czy innej postapokaliptycznej wizji świata. Jak żylibyśmy? Jakie nasze cechy i umiejętności, które posiadamy w rzeczywistości przydały by się podczas przetrwania w skrajnie nieprzyjaznym świecie? Zapraszam do dyskusji Z poważaniem merill
__________________ Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451 |
23-03-2008, 16:17 | #2 |
Reputacja: 1 | IMO większość z nas pozdychałaby nie tyle od wybuchów i śmiertelnej dawki napromieniowania, co bardziej z braku przydatnych umiejetności. Dzisiejsi ludzie (w tym, nie ukrywam, ja) nie są przygotowani na takie coś. Większość rzeczy potrzebnych do przeżycia mają podawane na tacy, za którą płacą swoimi ciężko styranymi pieniędzmi. Tak więc po pierwsze umiejętność przetrwania. Po drugie charakter. Większość normalnych ludzi zapewne załamałaby się po takim "ciosie" w nich wymierzonym. Oni tez by nie przeżyli. Jesli chodzi o moje cechy... Hmm... Na pewno przydałaby mi się moja umiejętność... Heemmm ciężkie pytanie... O tak... Już wiem... Ja chyba mam sztuczkę "Jest zajebiście" Przydatna bardzo.
__________________ "Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;) |
23-03-2008, 17:37 | #3 |
Reputacja: 1 | Hmm. No niezbyt kusząca perspektywa. Heh. Planowanie! Zacząłbym planować żeby nie popełniać błędów. Ja bym wziął na wycieczkę po takim świecie ze sobą Greya . Zna się trochę na survivalu, szlaja się po Beskidach i umie robić nożem... A jak będzie źle, to mogę go zjeść(kawał chłopa=dużo mięsa) i zabrać mu sweterek. (to zrozumieją niestety tylko osoby z II Pomorskiego Zlotu LI). A tak serio, to zacząłbym gorączkowo przypominać sobie wszystkie odcinki "Ultimate Survival". Myślę, że najważniejsze to zaopatrzyć się w wodę, jedzenie i poszukać innych ludzi. W grupie łatwiej przeżyć. Trzeba znaleźć schronienie, bo sen i odpoczynek są równie ważne jak jedzenie. Nie dźwigałbym za dużo. Zapewne jeszcze dużo mógłbym planować i zastanawiać się co w jakiej kolejności zrobić, jak wykorzystać znalezione przedmioty. Poza planowaniem wszedłbym w stan umysłu pt: "Do or Die!" Tak jak żołnierze pozbawieni nadziei na przeżycie w czasie bitwy - nie mając nic do stracenia - odnalazłbym w sobie niesamowitą wolę (prze)życia. Wiem, że to by mi dało kopa i zawsze się sprawdzało w ekstremalnych sytuacjach jakie mnie dotychczas spotykały.
__________________ Arkham Radio |
23-03-2008, 18:03 | #4 |
Banned Reputacja: 1 | A mi się wydaje, że nie doceniacie woli przeżycia i zaradności ludzi. Po pierwszym szoku i okresie chaosu przypuszczam, że szybko zaczęto by się organizować. A że ludzie mają olbrzymią przystosowania i potrafia być bardzo nawet zaradni... Jeden przykład tylko, to wypadek lotniczy w Andach. Pasażerów wyrwano prosto z cywilizacji a nie mając praktycznie nic przeżyli w większości. Pytanie tylko ilu z nas przypominałoby już tych sprzed zagłady i do czego bylibyśmy się zdolni posunąć. Ktoś napisał, że ludzie często przypominają zwierzęta, ale te na szczęście rzadko przypominają ludzi. To zdanie mogłoby się okazać niejako mottem świata postapokaliptycznego. |
23-03-2008, 21:57 | #5 |
Reputacja: 1 | Tak się składa, że to akurat rzecz, o której swego czasu dość intensywnie myślałem. Z pewnością nie dałbym się zjeść, sporo czasu spędzonego na nauce walki kataną i innym ekwipunkiem charakterystycznym dla samurajów oraz aikido pozwoliłyby mi poradzić sobie z ewentualnymi, "znerwicowanymi" ludźmi. Niektórzy pewnie powiedzą, że to istny archaizm, ale w przypadku broni palnej problemem możne okazać się amunicja, no i ja swoje rzeczy trzymam w domu. Gdyby więc coś walnęło, nie musiałbym zawracać sobie głowy szukaniem czegoś do obrony. Do tego, sporo czasu spędziłem na nauce wspinaczki, również tej w terenie co dodatkowo dało mi niemałe pojęcie o survivalu, a to w końcu też przydatna sprawa. Na dobry początek chyba więc by wystarczyło, ale prawda jest taka, że znacznie istotniejsze byłoby to co bym robił, a nie co mógłbym napisać na swojej karcie postaci w tabelce "umiejętności". Jedno jest pewne, gdybym znalazł się w obliczu jakiejkolwiek zagłady, pierwszym co bym zrobił, byłoby zebranie ludzi, którym jestem w stanie absolutnie zaufać. Prawda jest taka, że zapanowałby chaos i próby funkcjonowania w większych grupach doprowadziłyby do samozagłady, masa koncepcji, walka o władzę itd. Zresztą drużyna złożona tylko z kilku osób o odpowiednich umiejętnościach, poradziłaby sobie znacznie lepiej. No i jedno jest pewne, nie czekałbym na to co się wydarzy, co wyjdzie z pierwszej lepszej dziury, sam sprawdziłbym tyle ile mógł, bo przydałyby się informacje o wszystkim. Oczywiście towarzyszyłyby temu poszukiwania jedzenia, innych kompetentnych ludzi i próby nawiązania kontaktu z innymi miastami/miejscami gdzie można natknąć się na ludzi.
__________________ Może być sto postaw i ułożeń miecza, ale zwyciężasz tylko jedną. - Yagyū Munenori |
23-03-2008, 23:33 | #6 |
Administrator Reputacja: 1 | Wydaje mi się, że większym problemem byłoby nie samo przeżycie, a raczej znalezienie motywacji do życia. Ile z tych osób, które przeżyły chciałoby żyć nadal? Albo żyłoby i starało się coś osiągnąć, czy bliżej by było im do egzystencji pokroju rośliny? Nie wiem czy osobiście bym po prostu chciał żyć bez rodziny, sensu ze świadomością powstania warunków podobnych do dżungli: silniejszy i lepiej przystosowany wygrywa. Jeśli jakimś cudem znalazłbym motywację aby postarać się przeżyć to szukałbym ludzi, których zwierzęce instynkty nie przejęłyby kontroli nad umysłem. A potem pozostawałoby wierzyć w ludzkie zdolności adaptacji. |
17-06-2008, 21:50 | #7 |
Reputacja: 1 | Po bombach świat wróciłby w łaski matki natury. Szczerze, to by było spełnienia moich marzeń. Świat w którym człowiek już nie panuje. Co bym zrobił? Wykorzystał to czego się nauczyłem. Przetrwać, nie rozpieszczać się. Walczyć o to co potrzebne do przeżycie. I starł się założyć własne stado. Przekazać wiedzę a zarazem zatuszować grzechy ludzkości zmieniając wojnę w legendę do straszenia dzieci. Jedyne z czego jesteśmy dumni to technologia. Czyli to co w NS ma zamiar nas wytępić. Najczęściej zamiast siadać do kompa wole spacerować po lesie i obserwować zwierzęta. Kiedy wracam z pracy najpierw moją uwagę przykuwa mój pies nie komputer czy przedmioty. Fakt gdybym był w tym świecie sam, spędziłbym życie szukając kogoś... Teraz może konkretnie: Zebrać wszelkie możliwe zapasy i przedmioty potrzebne do zdobycia wody/żywności. Po zebraniu zapasów poszukać dogodnego miejsca gdzie będzie możliwe uzupełnianie zapasów bez większych trudności. Podróżować i szukać innych ludzi. Pasujących do mnie sprowadzać do swojego miejsca. Najprawdopodobniej będzie łatwiej znaleźć człowieka niż miejsce. A owe miejsce trzeba będzie zabezpieczyć. Teraz niestety, ale przeżyją tylko najsilniejsi, albo najlepiej ukryci. Dla bezpieczeństwa lepiej sie starać zrealizować obydwie formy, zarówno siłę jak i ukrycie.
__________________ Bądź Aniołem dla innych, a oni będą nimi dla ciebie. Weteran MG Neuroshimy/Fallouta służy radą, GG :5387875 Ostatnio edytowane przez Umbrean : 17-06-2008 o 22:05. |
29-01-2009, 21:55 | #8 |
Reputacja: 1 | Najbardziej przydatną cechą w świecie postapokaliptycznym jest niewątpliwie chęć przeżycia. Oczywiście zależy jeszcze co właściwie się wydarzyło i ile osób jeszcze żyje. Jeśli wiele np 10% to w sumie świat się nie zmienia trzeba tylko pilnować, żeby jakiś bandyta nie żył na tyle długo aby stworzyć przestępczość zorganizowaną i będzie dobrze. Zombie? Najlepiej udać się na Syberię, najlepiej jakimś samolotem (tylko jak to cholerstwo odpalić, gdy już Ukraina i Rosja nie będą kontrolować rakiet przeciwlotniczych?). Atomowy świat? Najlepiej operować w Polsce, ale jakby zrobiło się naprawdę gorąco to warto spławić się do Skandynawii. Kosmici czy roboty? Jeśli załatwią Rosję i Chiny to warto na Syberię się udać na piechotę. Albo jakoś schować się w lasach, może w Szwajcarii. Unia Europejska? Z tym chyba najciężej, ale po prostu nigdy nie można zapominać o tym, że można stawić opór. Wodny świat? Trzeba by mieć duży statek z żarciem... albo tankowiec. To nie ma sensu, chyba że woda powstała w sposób magiczny. |
30-01-2009, 19:35 | #9 |
Reputacja: 1 | Kiepsko widze swoje przeżycie. Do najsilniejszych nie należe a zabić raczej bym nie zabił. Jak bym sobie ułożył życie? Poszukałbym ludzi, jestem osobą charyzmatyczną i mam niezłe gadane więc raczej tam bym widział swoje miejsce. Czyli co by Szarlej zrobił po wybuchu wojny? Uciekł do ludzi i tam został pasożytem społecznym.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa zakalcem w ustach nie wyrośnie, dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi, w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |
31-01-2009, 13:02 | #10 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
| |