13-09-2019, 10:06 | #451 |
Reputacja: 1 | Hellsing Czyli podróż w przeszłość, albo horror jakich mało. Pamiętam, że pierwszy raz obejrzałem Alucarda i spółkę jeszcze za czasów Hypera. Ale, z jakichś pokręconych powodów, dopiero teraz przesłanie przemówiło do mnie z siłą działka Harkonnen, w rękach pewnej wampirzycy. Dlaczego horror jakich mało? Bo klimat i muzyka ciężkie jak nagrobek. Bo bohaterowie jedynie słusznej sprawy pociągający (Integra i Wiktoria) i charyzmatyczni (Alucard i Walter). Bo antagoniści niepokojący (tu prym wiedzie pewna wampirzyca imieniem Laura). Prym ostateczny jednak wiedzie Alucard, jedyny wampir, który może publicznie nosić lenonki i nie zostanie uznany za geja. Ogólnie jest dużo, krwi, ghouli i giwer. Przykładowo, która spluwa jest lepsza? Cassul czy Jackal? Nie wiecie? Oczywiście Jackal. Dlaczego? Bo jet większy. Skojarzenia nie do uniknięcia. Podsumowując, kolejne odcinki to pogoń za ghoulami i wampirami oraz konflikt między protestantami z Hellsing i katolikami z kontynentu. Ojciec Bagnet i organizacja Iskariota są przez większość czasu na pistolety i noże z naszymi milusińskimi. Zamykając sprawę, ocena uczciwe 7,5/10 bo tak. A kadr z dzikim psem, biegnącym nocą, z oderwaną ludzką ręką w pysku, rządzi. Oglądać proszę. Cheers
__________________ Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków. Ale to nie powód by nie myśleć. Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb! Hejt? Kijem przez grzbiet. Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 25-09-2019 o 12:56. |
18-09-2019, 20:58 | #452 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Ale, ale, ALE... GORĄCO polecam obejrzenie OVA pełnometrażówek Hellsing Ultimate, które używają oryginalnego zakończenia z mangi! Animacja jest tam miodna i tylko tam można zobaczyć jak WAMPIRY NAZIŚCI vs Armia Watykańska pod dowódctem Iskariot walczą z Alucardem, który zdejmuje WSZYSTKIE ograniczenia dla swojej mocy i roztegowują Londyn. Jedyna wada tej serii to gorasza muzyka, choć orkiestra Warszawska im gra utwory symfoniczne, więc nie jest tak źle! Fabuła też jest ciekawa, nie chcę spoilerować, ale dostaniesz conajmniej 2-3 walki, jakością porównywalne moim zdaniem do walki z Inkownito w ostatnim odcinku anime Z innej beczki właśnie zacząłem oglądać Carol i Tusday czyli K-on meets Cowboy Bepop Jestem dopiero po pierwszym odcinku, ale klimat ma naprawdę fajny. Zajmuje się tym anime ten sam facet, który zrobił CB i Samuraj Champloo, tylko, że tym razem mamy 3 młod dziewczęta (16 lat) zakładające zespół muzyczny, a całość wydaje się inspirowana amerykańskim popem z lat 80tych. Jak na razie bohaterki, które w marsjańskiej wersji Kalifornii postanowiły spełnić swoje marzenie o tworzeniu muzyki. Carol BIPOC (Black/Indigenous/People of color, nie jest biała, ale trudno stwierdzić jakiej dokładnie rasy) sierota, która gra na klawiszach i ma problem z utrzymaniem pracy bo nie daje sobie w kaszę dmuchać, twarda i charakterna, ale z sercem. Tusday jest jej totalnym przeciwieństwem, biała blondynka, ubrana jak księżniczka, która uciekła z domu, bo chce grać muzykę w mieście. Od razu ją okradli i ma tylko ubranie, gitarę oraz notatnik z tekstami. Jest jeszcze idolka, która ma zostać żywą Hatsune Miku, ale ciężko stwierdzić czy dołączy do zespołu czy też zostanie antagonistką. Już w pierwszym odcinku rzuciły mi się w oczy drobiazgi budujące świat, które zachwycały mnie w pozostałych produkcjach tego faceta, sposoby zamawiania na automatycznych stolikach-tabletach, walizka AI, która chodzi za tobą na nóżkach, fajna futurystyczna deskorolka, czy rozkładające się nogi kiborda, czy urocza sowa budziko-zwierzak elektryczny. Tła w tym anime są PRZEPIĘKNE. Z wpływów muzycznych na razie wspominają Cindy Lauper. Muzyka nie porwała mnie tak jak w poprzednich seriach, ale to dopiero pierwszy odcinek, a dziewczyny się dopiero uczą. Na pewno będę dalej oglądał. sune: nie bój się interpunkcji, ona nie gryzie, ja tak Ostatnio edytowane przez sunellica : 07-10-2019 o 14:26. | |
07-10-2019, 14:08 | #453 |
tajniacki blep Reputacja: 1 | Fullmetal Alchemist: Brotherhood Chyba nikomu nie muszę przedstawiać tego tytułu. Osobiście jestem fanką mangi i nigdy nie obejrzałam starego anime i, aż do teraz, także nowego. Powodem było zakończenie pierwowzoru, które zupełnie mi nie pasowało. Niestety zdążyłam już o tym zapomnieć i widząc serię na Netflixie, postanowiłam nadrobić zaległości, tylko po to, by na 12 odcinku 5 sezonu przypomnieć sobie, dlaczego do tej pory nie oglądałam anime. Cóż... pozostał mi już tylko ostatni odcinek, więc przebrnęłam do końca. Moja ocena to: solidne 6 Kreska mogłaby być lepsza, animacja pod koniec się nieco skichała, a muzyka bez szału. Niemniej całkiem dobrze odwzorowana fabuła i za to głównie jest plus.
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |
15-10-2019, 11:48 | #454 |
Reputacja: 1 | Carole&Tuesday Czyli muzyczno - popcornowa bomba na Marsie. Tytułowe bohaterki różnią się z wyglądu jak noc i dzień. Carole, chłopczyca, która trafiła na Marsa przechodząc najpierw przez obóz dla uchodźców ze starej dobrej Matki Ziemi. Tuesday, niebieskooka, płowowłosa księżniczka, do której jak ulał pasują wstążeczki, jedwabne tasiemki i sukienki z falbankami. Jedna gra na klawiszach, druga na gitarce, a teksty komponują wspólnie. Nierozłączne duo musi swoje przejść, ale nie wątpmy, że im się uda. Co najbardziej przykuło moją uwagę? No oczywiście, że muzyka! Duet C&T wzoruje się na artystach jeszcze ze starych ziemskich czasów. Tak, Cyndi Lauper. Niemniej, dziewczyny są twórcze, a ich muzyka przyciąga jak magnes. Jak to ujął prorok 52 Dębiec: ...Gdy mądrość i miłość idzie w parze z siłą Nie ma takiej rzeczy, której by nie zwyciężyło... Wspomniany raper nie znalazł się w tej recenzji przypadkowo. Tak, rap to też muzyka, a najlepszym tego na ekranie przykładem jest dla mnie Ezekiel z Ziemi. Jego teksty w polskiej wersji, którą oglądałem, zostały rewelacyjnie przetłumaczone. Rap Ezekiela to, mówiąc językiem raperów oraz pewnego producenta, gówno najwyższej klasy. Bunt, sprzeciw, poezja śpiewana. Skoro już mowa o Ezekielu, to nie jedyny raper w serialu. OG Bullock też zasługuje na wspomnienie. Jego rap opera i wizerunek (członek gangu, dealer, postrzelony dwanaście razy. Hej! To nawet lepiej niz 50 cent!). Muszę też wspomnieć o Fire Brothers, dwójce staruszków grających metal poderżniętego gardła - "Ghhhrrrrrr!". A tak poważniej, muzyka stanowi główny motyw przewodni serialu. Nie dwójka dziewcząt, tylko właśnie wspólna pasja do tworzenia swojej sztuki. Tym bardziej, że na Marsie królują wokaliści SI (sztuczne inteligencje), kawałki żywych artystów C&T, Crystal, Flora, Ertugun, Angela i inni, oni mają to coś. Grafika bez zarzutu. To spojrzenie grającej na klawiszach Carole. Dziewczyny my też was kochamy. O zaletach serii można by jeszcze długo. Najpiękniejsze dziełko o muzyce w moim prywatnym rankingu. Opening i ending kapitalne, muzyka, moi drodzy. Ocena, czyste 9/10. Cheers
__________________ Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków. Ale to nie powód by nie myśleć. Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb! Hejt? Kijem przez grzbiet. |
01-11-2019, 20:44 | #455 |
Hungmung Reputacja: 1 | Samurai 7 Czyli katany w feudalno-steampunkowym świecie. Jest to oczywiście adaptacja słynnego filmu Akiry Kurosawy- "Siedmiu samurajów". Po wielkiej wojnie świat ulega przeobrażeniu. Kupcy stają się wiodącą siłą w kraju, a samurajowie tracą zyskowne zajęcia. Część z nich rezygnuje z kodeksu zostając bandytami. Tylko wieśniacy jak zawsze trudnią się pracą na polach ryżowych, aby kto inny zabierał owoce ich pracy. Mieszkańcy jednej z wiosek, mając dość swojej niedoli wysyłają do miasta szamankę (kapłankę?) z zadaniem odnalezienia wojowników, którzy obronią ich dobytek przed kolejnym atakiem bandytów. |
07-11-2019, 10:15 | #456 |
Reputacja: 1 | Doukyonin wa Hiza, Tokidoki, Atama no Ue Czyli opowieść o introwersji albo kot lekarstwem na samotność. Jest sobie pisarz - Mikazuki i jego właścicielka - kotka Haru. Panna Haru pozwoliła się przygarnąć i teraz dzieli swą uwagę między introwertycznego pisarza, a swoją miseczkę, w której nader często pojawia się karma, a czasem też rybka i pasztecik wpadnie. Oboje stopniowo przyzwyczajają się do siebie. Do tego stopnia, że Haru zaczyna się coraz bardziej troszczyć o swego podopiecznego. Pilnuje, żeby się nie przemęczał i jadł regularne posiłki. Szkoda, że koty nie znają japońskiego wiec czasami komunikacja między ludziami i kotami kuleje. Ale to nic. Jest chęć to i sposób się znajdzie. Na ekranie pojawia się też kilka ciekawych postaci pobocznych. See for yourself. Trochę szkoda, że wątek "pisarski" nie został rozwinięty. Wiemy tylko, że Mikazuki potrafi się zapracować tak, ze zapomina o śnie i jedzeniu, ale od czego jest kocia księżniczka? Owszem, bywa niesforna, marudna, obrażalska, ale to udany związek. A dlaczego pisarz wpuścił kotkę do swego serca? Cóż, inspirację czerpać trzeba. Op i End średnie. Muzyka? Taka sobie. Cały wieniec laurowy dostaje się Haru. Każdy odcinek ma prostą konstrukcję niczym instrukcja otwierania paczki kociej karmy. Pierwsza część - Mikazuki, drugi - te same wydarzenia tyle, że widziane z perspektywy Haru. Ocena - 7,5/10, w tym punkt za księżniczkę. Mrrrauuu! Oglądajcie, proszę. Cheers
__________________ Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków. Ale to nie powód by nie myśleć. Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb! Hejt? Kijem przez grzbiet. |
21-01-2020, 10:00 | #457 |
Reputacja: 1 | Machikado Mazoku Czyli Demoniczna Dziewczyna z Sąsiedztwa, albo różki i ogonek atrybutami dojrzewania. Protagonistka (w tym serialu antagonistów brak) budzi się pewnego dnia wyposażona w demoniczne akcesorium. Od mamy dowiaduje się, że pochodzi z rodu demonów tradycyjnie będących na noże z klanem Mahou Shoujo. Swojego śmiertelnego wroga poznaje w szkole no i zaczyna się parodia Sailor Moon i innych shoujo. A wokół aż się roi od klasycznych do śmiechu przerysowanych schematów. Mój ulubiony motyw - mama odpowiada córci, że ród światła rzucił na ich ród mroku przekleństwo "400 $ miesięcznie". Za tyle muszą się w trójkę (bo i młodsza siostra tu jest) Się Utrzymać. Mama walczy jak lwica, szalejąc na wyprzedażach. Z całego serca wspomaga córeczkę, radzi, przytula, kurczę, nawet zwiększy jej kieszonkowe byle Mroczna Panna Yuko miała szanse w śmiertelnym boju. Powiedziałem - śmiertelnym? No, niezupełnie. Grafika może nienadzwyczajna, muzyka średnia, ale co tam. Najważniejsze, że Siły Mroku walczą bezwzględnie z Siłami Światła. Bezwzględnie, bezlitośnie i okrutnie. Albo coś. Walcz, Shamiko! Walcz by zostać najbardziej uroczym demonem wszechczasów! Ocena 7/10. Jeśli ktoś lubi Sailorki to ocenę pewnie postawi wyższą. W każdym razie wypada znać shoujo klimaty by złapać gagi i dowcipy. Cheers
__________________ Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków. Ale to nie powód by nie myśleć. Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb! Hejt? Kijem przez grzbiet. Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 21-01-2020 o 10:02. |
11-02-2020, 08:11 | #458 |
Reputacja: 1 | Sewayaki kitsune no Senko-san Czyli pomocna lisica albo urocze lisie ogonki. Głowna rola męska dostała się niejakiemu Nakano Kuroto, korposzczurowi - Zabiegany, Zmęczony i Zmordowany, tak go można podsumować. Główna rola żeńska - lisiczka Senko, najlepsza kucharka i pani domu po drugiej stronie rzeczywistości. Otóż, Senko nieoczekiwanie pojawia się w domu Kuroto i od progu oznajmia mu, ze od dzisiaj będzie go rozpieszczać. Gotowanie, sprzątanie, zakupy - wszystkie te czynności, na które biały kołnierzyk nie ma czasu. Gorące lisie serduszko przygotowuje mu też kąpiel, czyści uszy i pozwala na karesy, puchaty lisi ogonek i wrażliwe uszka. Tak, założę się nie tylko ja wpadłem na pomysł, że Senko to cosplayerka. Otóż nie. Na ekranie pojawiają się też inne ciekawe postacie - jedna z nich będzie Jasuko, (studentka i managaka w jednym), czy Shiro - kolejne lisie bóstwo. Ogólnie, seria ma 12 odcinków i można by powiedzieć, że w tym czasie niewiele się dzieje. Nie jest to jednak prawda. Fabuła płynie sobie spokojnie pozwalając się odprężyć przed monitorem. Okruchy życia, super sprawa. Inna kwestia, można by się poskarżyć, że reżyser nie wprowadza na plan zbyt wielu postaci. Z drugiej jednak strony zabieg ten pozwala lepiej skupić się na fabule. Technikalia. Grafika jak najbardziej w porządku, muzyka troszkę zbyt popowa, ale op i end spokojnie można przewinąć. Podsumowując, seria jest spokojna i odprężająca jak głaskanie lisiego ogonka. Polecam każdemu kto nie przepada za shonenami. Ocena, 7/10 - polecam. Cheers
__________________ Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków. Ale to nie powód by nie myśleć. Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb! Hejt? Kijem przez grzbiet. Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 11-02-2020 o 08:34. |
03-03-2020, 13:04 | #459 |
Reputacja: 1 | Jojo Bizzare Adventures Anime tak dziwne, że aż świetne. W każdym z sezonów/partów śledzimy losy kolejnych potomków rodziny Joestar. Każdy part jest przedstawiony w zupełnie innym stylu od "horroru" o wampirach, poprzez "80 dni do okoła świata", po klimat włoskiej mafii. Wiem, że kreska nie każdemu przypadnie do gustu, ale naprawdę warto obejrzeć. Polecam, 8/10 |
05-03-2020, 15:40 | #460 |
Reputacja: 1 | Demon Slayer: Kimetsu no Yaiba Całkiem przypadkiem usłyszałem o tym anime, jako jednym z objawień 2019 roku. Przyznaję, że podszedłem dość ostrożnie i z początku wydało mi się dość dobre, ale nie wyróżniające się. Z czasem jednak rozkręciło się i wniosło na wyżyny, które dostarczały najlepsze odcinki Naruto/Bleach. Bo widać, że to właśnie z tych anime twórcy czerpali tutaj pełnymi garściami, jeśli komuś podobały się ww. to tutaj będzie czuł się jak w domu. Siłą tego anime jest związek głównego bohatera z własną siostrą oraz fakt, że postacie ewidentnie dojrzewają z czasem i ewoluują. Świetnie przedstawiono także walki. Póki co zapowiedziano film kinowy na ten rok, drugi sezon jeszcze nie ma dokładnej daty. Ocena 8/10
__________________ "Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021 Even a stoped clock is right twice a day |