Spichlerze, handel z ludźmi, kozy, owce, podziemna flora, grzybki, może nawet mają żyzne gleby pod górą nawożone odzyskiem z latryn :-) oświetlane magią, skąd muszą mieć produkty a browary i destylarnie mają.

Woda po przeniknięciu się przez kilka metrów warstw skały jest czysta. W pitnym słowa tego znaczeniu. Nie ma potrzeby odprowadzania ścieków w czeluści, bo tym można tylko Balroga wkurzyć. Kwestia odpowiedniej konstrukcji hydrotechnicznej. Nieczystości więc nie są problemem.

Problemem natomiast jest odprowadzanie nieczystości z kibli, czy łaźni (ale też i z huty) do owego osadnika. Do tego musi być system rur. Niby nic trudnego dla krasnoluda, ale wyobrażam sobie sekcję techniczną, która co i rusz musi odetkać gdzieś rurę co wymaga skuwania metrów skał. Myślę, że niczym w kamiennym domach na południu Europy przy każdym kiblu jest czytelna karteczka w 3 językach by NAPEWNO nie spuszczać brudnego papieru, czy innych utensyliów:P

Co do zaopatrzenia w żywność, to rzeczywiście handel, handel i jeszcze handel. Jakieś chlewnie, czy pieczarkarnie pod ziemią może i miałyby rację bytu, ale to wszystko.

Wentylacja. To wbrew pozorom wielki problem. Im większa kopalnia tym ciężej o tlen w głębszych warstwach. W niektórych komorach nie może przebywać więcej niż paru górników i tylko przez określony przez sztygara czas, bo się zaduszą dwutlenkiem węgla (wydychanym), albo wysadzą metanem, który jest wszędobylski w wielu pokładach. To wymaga rozbudowanego systemu wczesnego ostrzegania (ptaki w klatkach, czy wypalacze metanu).

Mart, mi do głowy nie przyszło wkuwanie wszystkich rur w skały a następnie ich zalewanie betonem. Raczej widzę to, że rury są na powierzchni następnie zabudowane tylko tam, gdzie trzeba. Łatwiej naprawiać, przetykać, modernizować. A gdy rura pęknie i szambo wybije to mają od razu sprinkler system xD

Potrzeba jest matką wynalazków. A mówimy o zdolnej rasie pełnej utalentowanych inżynierów. Żyjącej w górach przynajmniej od sześciu tysięcy lat. Tak samo jak nasi współcześni archeolodzy dumają nad dokładnym procesem budowy wielkich piramid, tak samo my możemy nawet nie domyślać się jak cudowne wynalazki i sprytne pomysły opracowały krasnoludy, by maksymalnie ułatwić sobie życie wewnątrz gór. Zatem dokładne przewidywanie jak się rzecz ma, raczej mija się z celem. Powinniśmy raczej zgadywać ich możliwości z grubsza i potem je podkręcać do rozsądnego stopnia.

Nasz gatunek nigdy nie żył w podziemnych miastach i to w dodatku przez tak długi okres. Nie mówiąc już o posiadaniu tak zdolnych jednostek. Zatem to jak radzą sobie pod ziemią krasnoludy, może być dla nas bardzo trudne do pojęcia (nie mamy materiału do porównania, ludzka inżynieria raczej nie tykała się takich rzeczy i to w takim stopniu), choć z ich perspektywy to byłaby oczywistość, problem dawno rozwiązany przez ichniejszych inżynierów tysiące lat wcześniej. Poza tym warto też uwzględnić magię runiczną. Nawet jeśli krasie nie opracowałyby w pełni materialnych metod np. na usprawnienie przepływu powietrza, to mogłyby wykuć w systemach wentylacji magiczne runy, które przyspieszałyby ruch powietrza.

No tak, zgoda, nie wiemy i jesteśmy ludźmi. My luźno sobie zgadujemy, ale głównie starając się gdybać pozostałości jakich mechanizmów, maszyn i instalacji mogliby znaleźć awanturnicy eksplorujący ruiny takich kompleksów ekstrapolując z lore świata, fluffu i naszych widzimiś, a nie jak dokładnie było w nieopisanych przez autorów settingu miejscach fantastycznego świata i przynajmniej ja widzę w tym sens. Zwłaszcza, jeżeli autor tematu z tej dyskusji wyciąga sobie przydatne wnioski i pomysły, nawet niekoniecznie nasze. ;-)

Ja tylko wam powiem, że niezbyt się przykładam do tego, by było kanonicznie... pozwalam sobie na dopasowywanie do tego jak mi się podoba :)

Rozumiem. Przeglądałeś może 3 i 4 rozdział Dwarfs: Stone and Steel? Może byłoby tam coś pomocnego :-)

u mnie Krasnoludy srają skałami.

Chciałbym zwrócić uwagę na kilka kwestii.


1. Twierdza kransoludzka, nawet jeśłi ogromna, to zapewne prędzej jest tam kilkuset aniżeli kilka tysięcy krasnoludów, do tego rozłożonych na jakimś tam terenie - raczej zasłyszane, źródła nie mam



2. Zanim kanalizacja zagościła na świecie, ludzie wywalali wszystkei nieczystości ( kuchenne i te gorsze), na ulice. Owszem, nie byli zamknięci w jaskiniach, ale za to było ich wiele więcej. - fakt historyczny



3. To co było już wcześniej napisane, oczyszczanie przez glebę. W domu moich pradziadków ( w którym mieszkałem kilkadziesiąt lat) było szambo bez dna. Tak, wiem, teraz by to nie przeszło, ale kiedyś bez problemu. Pamiętam że szambiarka czasami przyjezdzała, raz na ruski rok, kiedy juz poziom szlamu się za bardzo podnosił. - własne doświadczenia



4. Aktualnie stosuje się ( w szambach i oczyszczalniach przydomowych) tabletki zawierające bakterie które rozkładają wszystko do formy czystej wody i cieniutkiego filmu na dnie. Mam takie szambo, sam byłem zaskoczony jak czysta jest ta woda. A woń? Jest, ale bardziej takiej zwykłej zatęchłej a nie kanalizacyjnej. - własne doświadczenia.


Także na podstawie powyższego poszedłbym w kierunku szamba bez dna, z prymitywnym odpowietrzeniem (chociaz niekoniecznie) oraz roślinami/grybami/bakteriami, które rozkładają co trzeba.

To by dawało okazję do stworzenia krasnoludzkiej profesji specjalnej.

Władający pilnie strzeżoną Magią Szamba, Krasnoludzki Kapłan Szamba:)