Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Warsztaty Pisarskie Last Inn
Zarejestruj się Użytkownicy

Warsztaty Pisarskie Last Inn Jeśli chcesz udoskonalić swój warsztat pisarski lub wiesz, że możesz pomóc w tym innym, zapraszamy do naszej forumowej szkoły pisania! Znajdziesz tu ćwiczenia, porady, dyskusje i wiele innych ciekawostek dotyczących języka polskiego.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-01-2012, 23:22   #1
 
jaca377's Avatar
 
Reputacja: 1 jaca377 nie jest za bardzo znany
Post krytyka nowego ;)

Heyah.
Jestem nowy na forum. Chciałbym wrzucić tu część mojego hmm... opowiadania? powieści? książki? ;D
Otóż liczę na krytykę. Ostrą. Liczę również na pozytywne wrażenia po przeczytaniu krótkiej cząstki rozdziału. Chciałbym wiedzieć czy może coś z tego będzie i czy warto kontynuować moją twórczość . Zapraszam.

W wielkiej sali balowej zgromadziło się wielu ludzi z całego kontynentu. Od zachodniego wybrzeża ciepłych królestw, takich jak Nifozja, czy Pelotanii. Nie obecni byli przedstawiciele Barnalii, kraju barbarzyńskiego, gdzie w mroźnej krainie rządził Kathos Mordrag, bezwzględny wódz, który prowadził wojnę z Bisanią.
W ogromnym pomieszczeniu obecni byli również bardowie, którzy stawiali się na każdym takim przyjęciu, mając nadzieję, że wydarzy się na nim coś istotnego i bardzo ważnego, by potem napisać o tym pieśń lub balladę, którą następnie przedstawiłby swojemu władcy. Gdyby takowa pieśń niosła jakieś istotne informację polityczne i przy okazji była pięknie wykonana, artysta dostawał solidną zapłatę za dzieło.
Niesiony właśnie takim powodem, przybył do stolicy Bisanii, Ljuto. Bard nie należał do zamożnych, zresztą jak większość Nifozyjczyków. Temu ludowi żeglarskiemu do szczęścia potrzebny był tylko widok na otwarte wody i trochę strawy z okrętowego menu, np. smażony helej na oleju z wodorostów królewskich. Do takich ludzi należał Ljuto.
Żałował, że nie może właśnie w tej chwili popłynąć swoją łodzią razem z kompanami nad czarne wody Morza Orkadyjskiego i rzucić sieci, mając nadzieję, że tym razem złapie się tęczak błękitny, za którego łuski dostałby np. nową łódź. Ta którą teraz miał była dziurawa i podgnita. Zalatywała starymi rybami i wodą morską, ale taka Ljuto właśnie lubił. Uwielbiał patrzeć na stare sieci zanurzone w czarnych odmętach wody, siedząc na pokładzie jego ukochanej Foki, razem z kompanami popijając rum z soku trzciny morskiej, zajadając się średniej świeżości alpią orkadyjską i śmiejąc się do rozpuku z żartów jego przyjaciela kierowanych do pięknych syren, które podpływały do burt jego statku, podpierały swoje śliczne główki na mokrych deskach i wsłuchiwały się w opowieści przyjacielskich ludzi, którzy przeżywali niewiarygodne przygody na lądach. To właśnie lubił Ljuto. Siedzieć na pokładzie Foki, popijając ukochany rum jego dziadka i słuchać historii kompanów, jednocześnie patrząc się na zachód słońca i skaczących na tle pomarańczowego nieba delfiny i syreny, które bawiły się beztrosko. To właśnie lubił Ljuto.
Zamiast tego musiał teraz siedzieć na balu organizowanym przez króla Bisanii, dla jego ukochanej córki. Chce ją wydać za mąż, lecz Opia jest, jak słyszał młody żeglarz, nieposkromioną złośnicą, która jest kapryśna jak to młoda księżniczka.
Ljuto nie lubił takich dziewczyn. Sam był wybredny w doborze partnerek, być może dlatego, że był dosyć nie śmiały kiedy w grę wchodziła rozmowa z kobietą, lecz one widziały w nim coś urzekającego, sam nie wiedział co, choć nie miał nic przeciwko temu. Według niego wyglądał dosyć przeciętnie jak na standardy miast portowych. Miał kruczo-czarne włosy, sięgające do ramion, a grzywka opadała mu frywolnie na oczy, które miał zielone co było rzadko spotykane u mieszkańców kraju żeglarzy. Urokowi jego chłopięcej twarzy dodawał krótki zarost okalający policzki. Miał wąskie usta ze szramą przechodzącą przez wargi mniej więcej w trzech czwartych szerokości ust. Był dosyć wysoki jak na Nifozyjczyka.
Na to wydarzenie założył śnieżnobiałą koszulę z falbanami, okrytą skórzaną kamizelką. Na nogach miał płócienne spodnie, które zostały włożone w wysokie czarne buty z cholewą, które stukały głośno przy każdym jego kroku. Na plecach zwisała mu lutnia z dwoma gryfami. Umiejętnością gry na takiej lutni mogli się poszczycić nieliczni, z czego głównie byli to Felicjanie, którzy mieli bardzo bogatą kulturę, której Ljuto zazdrościł im jej.
Chodził od stołu do stołu, stukając głośno swoimi podkutymi butami wkoło. Nie miał pojęcia co ma robić skoro nic się nie dzieje. Podszedł do stołu z alkoholami i nalał sobie wina nocci do złotego kielicha, uprzednio miotając wzrokiem cały stół szukając naczynia wykonanego z innego tworzywa. Nie lubił pić w metolowych wyrobach. Jeść również. Uważał, że złoto służy do wydawania, jeśli się je ma, a nie do obwieszania się i otaczania drogim kruszcem. Przez myśl przebiegł mu pomysł czy nie zaryzykować i nie spróbować ukraść kielich. Dostałby za niego parę srebrników.
Potrzebował teraz pieniędzy, ponieważ poborca podatkowy zagroził, że wywali całą jego rodzinę, jeśli przez miesiąc nie zapłaci 50 sztuk złotych monet zaległego podatku. Uzbieranie takiej sumy w takim czasie było niemożliwością. Ljuto na wieść o tym wydarzeniu przebył cały kontynent, aby zdobyć środki na uratowanie rodziny. Wiedział, że mało prawdopodobne jest to że zdąży w miesiąc dostać się z powrotem do domu na czas.
Nagle usłyszał krzyk ludzi znajdujących się przy wejściu do sali. Zauważył idących gwardzistów z halabardami sięgającymi za czubek pióra żarary. Ljuto od razu rozpoznał gatunek ptaka. Często na nie polował razem z dziadkiem, gdy był jeszcze małym podrostkiem.
Zobaczył, że gwardziści wyprowadzają pewnego szlachcica, który, jak się potem dowiedział bard, miał przy sobie ozdobny sztylet pasujący do jego drogich szat. Na sali nie wolno było posiadać broni oprócz gwardzistów, gdy na takowej przebywał król. Ljuto miał nadzieję, że nikt nie podejrzewa go o posiadanie broni. Nie myliłby się. Zawsze miał w bucie kosę żeglarską na wypadek kłopotów, które nie omijały Ljuto. Wręcz przeciwnie. Miał ich mnóstwo.

Dosyć krótki fragment opisujący jednego z wielu bohaterów.

Dziękuję za poświęcony mi czas
 
jaca377 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11-01-2012, 18:53   #2
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Ostra krytyka? Prosisz się o ostrą krytykę? Proszę bardzo, tylko przyszykuj sobie pudełko chusteczek, czy prześcieradło...



W wielkiej sali balowej zgromadziło się wielu ludzi z całego kontynentu. Od zachodniego wybrzeża ciepłych królestw, takich jak Nifozja, czy Pelotanii.[I co dalej? Jak jest "od", powinno być też "do", inaczej to niewiele nie mówi.] Nie obecni [Pisze się "nieobecni".] byli przedstawiciele Barnalii, kraju barbarzyńskiego, gdzie w mroźnej krainie rządził Kathos Mordrag, bezwzględny wódz, który prowadził wojnę z Bisanią.[Zdanie bardziej koślawe niż nogi koślawej kozy. Za dużo chcesz przekazać w tak krótkim zdaniu, tak prostym językiem.]
W ogromnym pomieszczeniu obecni byli również bardowie, którzy stawiali się na każdym takim przyjęciu, mając nadzieję, że wydarzy się na nim coś istotnego i bardzo ważnego [Piszesz tak, jakby mogło być na świecie coś istotnego, ale mało ważnego. To są synonimy, nie powinny występować grupami, tylko zamiennie, w celu uniknięcia powtórzeń.], by potem napisać o tym pieśń lub balladę, którą następnie przedstawiłby ["Przedstawiliby", bo piszesz o bardach ogólnie, nie o konkretnym bardzie.] swojemu władcy. Gdyby takowa pieśń niosła jakieś istotne informację polityczne i przy okazji była pięknie wykonana, artysta dostawał solidną zapłatę za dzieło. [Powiedzmy, że uwierzę, że tak to działa, bo nie jestem fantasymanem, ale mimo wszystko "pięknie wykonana" mi zgrzyta. Piosenka może być piękna, ale pięknie wykonana? Może i to poprawne, ale mnie kuje w oczy.]
Niesiony właśnie takim powodem, przybył do stolicy Bisanii, Ljuto. [Kto przybył? Ok, to pewnie akurat przez to, że ten fragment jest wyrwany z większej całości, więc Ci daruję | Ok, doczytałem do końca akapitu i dochodzę do wniosku, że Ljuto nie jest stolicą Bisanii! A właśnie to wynika z powyższego zdania. Można skasować ostatni przecinek, ale zdanie i tak będzie do bani, to znaczy, do przerobienia.] Bard nie należał do zamożnych, zresztą jak większość Nifozyjczyków. Temu ludowi żeglarskiemu do szczęścia potrzebny był tylko widok na otwarte wody i trochę strawy z okrętowego menu, np. smażony helej na oleju z wodorostów królewskich. Do takich ludzi należał Ljuto.
Żałował, że nie może właśnie w tej chwili popłynąć swoją łodzią razem z kompanami nad czarne wody Morza Orkadyjskiego i rzucić sieci, mając nadzieję, że tym razem złapie się tęczak błękitny, za którego łuski dostałby np. nową łódź. Ta którą teraz miał była dziurawa i podgnita ["Podgnita"? Takie zwierzę nie istnieje. A na serio, to lepiej, żeby choćby "zaczynała gnić". Tak po prostu, bez udziwnień. Bo na serio "podgnita" nie istnieje.]. Zalatywała starymi rybami i wodą morską, ale taka ["taką", ogonek przy "a" zgubiłeś ] Ljuto właśnie lubił. Uwielbiał patrzeć na stare sieci zanurzone w czarnych odmętach wody, siedząc na pokładzie jego ukochanej Foki, razem z kompanami popijając rum z soku trzciny morskiej, zajadając się średniej świeżości alpią orkadyjską i śmiejąc się do rozpuku z żartów jego przyjaciela kierowanych do pięknych syren, które podpływały do burt jego statku, podpierały swoje śliczne główki na mokrych deskach i wsłuchiwały się w opowieści przyjacielskich ludzi, którzy przeżywali niewiarygodne przygody na lądach. [A teraz weź se oczy, weź se linijkę, i sprawdź, ile centymetrów ma to zdanie. Nie jesteś mistrzem pióra, i to zdanie jest przykładem, dlaczego. Plus dla Ciebie, że nie opierasz się na krótkich zdankach, tylko próbujesz sklecić coś dłuższego, ale tutaj jest tego za dużo, i za niepotrzebnie.] To właśnie lubił Ljuto. Siedzieć na pokładzie Foki, popijając ukochany rum jego dziadka i słuchać historii kompanów, jednocześnie patrząc się na zachód słońca i skaczących na tle pomarańczowego nieba delfiny i syreny, które bawiły się beztrosko. To właśnie lubił Ljuto.[Zaraz, możesz jeszcze raz powtórzyć? Bo tylko dwa zdania poświęciłeś na pisanie o tym samym, weź skrobnij jeszcze dwa. I nie zapomnij zaznaczyć, że lubił popijać rum na pokładzie Foki, żeby nikt tego faktu nie przeoczył. A tak bardziej serio- czytaj to, co napisałeś. Po tygodniu. Albo dwóch. Po dłuższej przerwie zapomnisz o tekście, wylecą Ci z głowy szkice opisanych już scen i inaczej spojrzysz na "dzieło". Będziesz mógł wtedy wyeliminować takie wpadki, jak opisywanie tego samego kilka razy w jednym akapicie...]
Zamiast tego musiał teraz siedzieć na balu organizowanym przez króla Bisanii, dla jego ukochanej córki. Chce ją wydać za mąż, lecz Opia jest, jak słyszał młody żeglarz, nieposkromioną złośnicą, która jest kapryśna jak to młoda księżniczka.[No nie, co ty masz z tym "którym" i wariacjami? Ciągle "Ktoś coś, który coś". Zdradzę Ci sekret: to brzmi głupio, i tak samo wygląda. Oczywiście, tylko w niektórych przypadkach, ale te przypadki akurat trafiają na Ciebie. "Chce ją wydać za mąż, lecz Opia jest, jak słyszał młody żeglarz, nieposkromioną, kapryśną złośnicą. Ale czegóż innego można by się spodziewać po młodej księżniczce?" No choćby coś takiego da się zbudować z Twojego zdania, dodając coś od siebie. Nie lepiej to wygląda/brzmi?]
Ljuto nie lubił takich dziewczyn. Sam był wybredny w doborze partnerek, być może dlatego, że był dosyć nie śmiały [Litości, "nieśmiały"! Tu jest link, zajrzyj, przeczytaj, zapamiętaj, stosuj się. A teraz, powiedz mi, co ma nieśmiałość do wybredności? Jestem nieśmiały i niewybredny, i dotychczas myślałem, że to ma sens...] kiedy w grę wchodziła rozmowa z kobietą, lecz one widziały w nim coś urzekającego, sam nie wiedział co, choć nie miał nic przeciwko temu. Według niego wyglądał dosyć przeciętnie jak na standardy miast portowych. Miał kruczo-czarne włosy, sięgające do ramion, a grzywka opadała mu frywolnie na oczy, które [Zabijesz mnie kiedyś tym "którym" :P ] miał zielone co było rzadko spotykane u mieszkańców kraju żeglarzy. [Nie prościej napisać "na zielone, rzadkie u NazwaNarodowości oczy"? Ale zaraz, uważa się za przeciętnego, chociaż ma nieprzeciętne oczy? Nie kapuję czegoś...]Urokowi jego chłopięcej twarzy dodawał krótki zarost okalający policzki. Miał wąskie usta ze szramą przechodzącą przez wargi mniej więcej w trzech czwartych szerokości ust. Był dosyć wysoki jak na Nifozyjczyka. [I jeszcze wysoki. Z blizną na ustach. I nadal ma się za przeciętniaka. Pewnie nawet z rogami by się przeciętnie w niebie czół.]
Na to wydarzenie założył śnieżnobiałą koszulę z falbanami, okrytą skórzaną kamizelką. Na nogach miał płócienne spodnie, które zostały włożone w wysokie czarne buty z cholewą, które [...] stukały głośno przy każdym jego kroku. Na plecach zwisała mu lutnia z dwoma gryfami. Umiejętnością gry na takiej lutni mogli się poszczycić nieliczni, z czego głównie byli to Felicjanie, którzy mieli bardzo bogatą kulturę, której Ljuto zazdrościł im jej. [Przemilczę wyrazy na "k", ale usuń to "jej" na końcu.]
Chodził od stołu do stołu, stukając głośno swoimi podkutymi butami wkoło. [To brzmi tak, jakby miał buty podkute wkoło... ] Nie miał pojęcia co ma robić skoro nic się nie dzieje. Podszedł do stołu z alkoholami i nalał sobie wina nocci do złotego kielicha, uprzednio miotając wzrokiem [MIOTA NIM JAK SZATAN!!! A tak serio, to nie miota się wzrokiem. Można "omieść wzrokiem" (czyli bohater omiótł wzrokiem), ale miotać- tylko bronią miotaną. Mam nadzieję, że różnicy nie muszę tłumaczyć.] cały stół szukając naczynia wykonanego z innego tworzywa. Nie lubił pić w metolowych [Literówka, "metalowych"] wyrobach. Jeść również. Uważał, że złoto służy do wydawania, jeśli się je ma, a nie do obwieszania się i otaczania drogim kruszcem. [Złoto nie służy do otaczania się drogim kruszcem. Widzisz tę dziwność? Ona tam jest.] Przez myśl przebiegł mu pomysł czy nie zaryzykować i nie spróbować ukraść kielich. ["Kielicha", kolejna literówka.] Dostałby za niego parę srebrników.[Parę srebrników za złoty kielich? Coś mało korzystny kurs wymiany metali szlachetnych tam mają. Skoro złoto się wydaje, jak sam napisałeś, to znaczy, że są złote monety. Powinny więc być bardziej wartościowe od srebrnych, więc czemu złoty kielich jest wart tylko trochę tych srebrnych?]
Potrzebował teraz pieniędzy, ponieważ poborca podatkowy zagroził, że wywali całą jego rodzinę, jeśli przez miesiąc nie zapłaci 50 sztuk złotych monet [A nie może być bez "sztuk"? Sens chyba zostanie taki sam, jak myślisz?] zaległego podatku. Uzbieranie takiej sumy w takim czasie było niemożliwością.[Ten wyraz jest nazbyt szpanerski, wybija się na tle reszty tekstu. Moim zdaniem, lepiej zastosować zwykłe "było niemożliwe".] Ljuto na wieść o tym wydarzeniu [Szkoda, że nie wiemy, jakie to wydarzenie. Chodzi Ci o ten balet, czy o poborcę.] przebył cały kontynent, aby zdobyć środki na uratowanie rodziny. Wiedział, że mało prawdopodobne jest to że zdąży w miesiąc dostać się z powrotem do domu na czas.[A co to ma do rzeczy? Czy to w jakiś sposób argumentuje wybór bohatera? Chyba nie za bardzo...]
Nagle usłyszał krzyk ludzi znajdujących się przy wejściu do sali. Zauważył idących gwardzistów z halabardami sięgającymi za czubek pióra żarary. Ljuto od razu rozpoznał gatunek ptaka. [Jakiej żarary? Jakiś ptak tam jest, a halabardy wojów sięgają mu do czubka piór? Gwardziści wprowadzili ptaka do sali? WTF? ] Często na nie polował razem z dziadkiem, gdy był jeszcze małym podrostkiem. [A jak był dużym podrostkiem? Znowu synonimy, chociaż tu da się na nie oko przymknąć.]
Zobaczył, że gwardziści wyprowadzają pewnego szlachcica, który, jak się potem dowiedział bard, miał przy sobie ozdobny sztylet pasujący do jego drogich szat. [Miał sztylet pasujący do szat?! Bluźnierstwo, powiesić go! Na serio: co to ma do rzeczy, że sztylet pasował do jego szat?? Nie dosyć, że nie ma to przeabsolutnie najmniejszego znaczenia, to jeszcze brzmi tak, jakby to było powodem pojmania go- dopasowanie sztyletu do stroju...] Na sali nie wolno było posiadać broni oprócz gwardzistów, gdy na takowej przebywał król. [Czyli gwardzistów jako broń można było posiadać? Całe szczęście. Zła budowa zdania. W ogóle radziłbym odpuścić sobie wspominanie o gwardzistach. To, że maja broń jest bardziej logiczne niż... inne logiczne rzeczy.] Ljuto miał nadzieję, że nikt nie podejrzewa go o posiadanie broni. Nie myliłby się.[Zła budowa. Znowu. To tak, jakby bohater miał się nie mylić, nie zaś osoba, która miałaby go podejrzewać. Wiem, co chciałeś przekazać, ale nie jest to dobry sposób. Wypadałoby inaczej poinformować czytelników, że bohater jest uzbrojony.] Zawsze miał w bucie kosę żeglarską na wypadek kłopotów, które nie omijały Ljuto. [Nie musisz pisać jego imienia na końcu zdania, którego jest on podmiotem. Piszesz o nim, więc jest to zbędne.] Wręcz przeciwnie. Miał ich mnóstwo. [Skoro go nie omijały, o czym poinformowałeś nas w poprzednim zdaniu, to chyba logiczne, że miał ich sporo. A skoro koleś wybiera się na bankiet, na którym obecny będzie król i nie stosuje się do zakazu wnoszenia broni, to chyba nie tyle "kłopoty go nie omijają", co "sam ich szuka".]


Podsumowanie- czytaj! Dużo, regularnie, i nie byle co. Cofnij się trochę do czasów podstawówki, poczytaj o typach i budowie zdań (wiesz, podmiot, orzeczenie itp), o wtrąceniach, stylistyce i masie teorii, która przeciętnemu człowiekowi do niczego nie jest potrzebna. Zresztą, nie wszystkie osoby żyjące z pisania są orłami teorii, ale Tobie powinna pomóc w budowaniu poprawnych zdań, szczególnie tych wielokrotnie złożonych.
Jeśli nie masz pewności, czy jakiś wyraz pisze się razem, czy oddzielnie, napisz razem i zobacz, czy Word Ci go podkreśli. Bo mam nadzieję, że używasz jakiegoś pseudo-inteligentnego edytora tekstu, który sprawdza błędy? To podstawa. Nie bój się też słowników wszelkiej maści.
I to, o czym mówiłem- przeczytaj uważnie tekst co najmniej tydzień po napisaniu. Dobrze jest też go wydrukować i zaznaczać na kartce błędy, monitory kłamią.
Mówię głównie o warsztacie literackim, bo snuć opowieści w sensie fabularnym nauczysz się (albo i nie) słuchając i czytając innych. Jest kilka nieścisłości i dziwnych sytuacji, wskazałem je.
Przemilczałem też interpunkcję, ponieważ czasami odnoszę wrażenie, że tylko 1/10 ludności w Polsce wie, co to, i jak to się robi. Chwilami było bezbłędnie, ale w paru zdaniach przydałoby się nawet kilka przecinków. Ale to pikuś, więc się nad tym aspektem nie pastwiłem.
No i dobrze jest poszukać typowo literackich for. Nie chcę tu reklamować, bo nie wiem, czy można, ale jak wpiszesz "weryfikatorium" w google, to możesz coś ciekawego znaleźć

Jakbyś miał jakieś pytania czy pretensje, to na PW
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11-01-2012, 19:17   #3
 
jaca377's Avatar
 
Reputacja: 1 jaca377 nie jest za bardzo znany
ok dzięki, że dogłębnie przeanalizowałeś tekst
 
jaca377 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-01-2012, 13:42   #4
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Tak jak kolega wcześniej polecam weryfikatorium. Tam możesz spodziewać się rzetelnej opinii, a jak masz cierpliwość to i doczekać się opinii jednego ze znanych polskich pisarzy.
I przede wszystkim drukuj tekst i czytaj. Samo to pozwoli wyłapać z 50% potknięć i błędów, które nie wiadomo dlaczego się niewidoczne na kompie. Przed drukiem warto ustawić odstęp 1,5 miedzy linijkami tekstu
 
Mike jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172