Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Warsztaty Pisarskie Last Inn
Zarejestruj się Użytkownicy

Warsztaty Pisarskie Last Inn Jeśli chcesz udoskonalić swój warsztat pisarski lub wiesz, że możesz pomóc w tym innym, zapraszamy do naszej forumowej szkoły pisania! Znajdziesz tu ćwiczenia, porady, dyskusje i wiele innych ciekawostek dotyczących języka polskiego.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-03-2012, 17:09   #1
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
[Warsztaty] FEARQIN VS Ebon Hawk i Imoshi

Witam. Druga próba warsztatów. Może tę uda się zacząć.

Otóż tak. Jest was dwóch i będziecie pisać na zmianę. Będziemy pisać JEDNO i to samo opowiadanie ciągnąc je dalej i dalej. Jak to będzie wyglądało. Najpierw ja daję materiał stymulujący lub fragment tekstu i dana osoba z tego:
- Przy materiale stymulującym (obrazki, muzyka i słowa klucze) musi z tego coś napisać by zawierało w sobie to wszystko (muzyka ma tylko zbudować nastrój, reszta ma się znaleźć w tekście).
- Przy fragmencie tekstu ciągnie się dalej. Można dodawać swoje obrazki, muzykę, MOŻNA ROBIĆ RETROSPEKCJĘ.

Piszemy na zmianę. Tzn. teraz z tym co mu dam zacznie Ebon Hawk, gdy on napisze ja dam dalej i będzie tura Imosia. Tak w kółko.

Trudne jest to, że to będzie ciągle to samo opowiadanie.

Odwołam się do chyba wspólnej wszystkim fanom konwencji, FANTASY. Czy to dark czy heroic zależy od was.

EBON HAWK

Obrazek: http://fc09.deviantart.net/fs70/f/20...it-d4laeij.jpg
Muzyka: Pink Floyd - High Hopes (HQ) - YouTube
Słowa klucze:
- Chciałbyś to cofnąć, czyż nie?

PRZYPOMINAM! Muzyka ma pomóc wczuć się w klimat, który JA sobie wymyśliłem. Tu możesz w zupełnie innej domenie pisać. Jednak obrazek i słowa mają być wstawione. Za każdym razem, gdy będzie się pojawiać ta metoda, obrazków i słów będzie więcej. Muza zawsze jedna.

Oceny, opinie, poprawki itp. wydam dopiero pod koniec warsztatów. Na odpis jest od 10-14 dni.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-03-2012, 12:08   #2
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Kolejny... Ebon Hawk odpada.
Imoshi, przejmij kolejkę i całość.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-03-2012, 11:40   #3
 
Imoshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Imoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnie
Muzyka.




To działo się tak szybko. Ludzie uciekali, rozpaczliwie próbując ratować życie. Chowali się wszędzie tam, gdzie się dało. Bowiem MROK nadchodził. Ciemne chmury zasłoniły światło dziennej gwiazdy, zwiastując śmierć. Mieszkańcy wiedzieli już, że nadchodzi coś, co ich zdziesiątkuje. Jednak, wbrew temu co można by było sądzić, sam powód ich paniki zebrałby znacznie mniejsze żniwo od potężnych instynktów przetrwania - bratobójczych walk. Nieliczne straże tej marnej wioski nie miały najmniejszych szans na utrzymanie tego wszystkiego w ryzach. Słaba i tak obrona upadnie przed nadejściem prawdziwego wroga. A wsparcie nie nadejdzie. Z nikąd. Jedyną nadzieją dla krainy tych niedoskonałych stworzeń były uczone elfy z południa, desperacko poszukujące rozwiązania w swoich księgach i magii. Ale ktoś inny znał już rozwiązanie...

Ów jegomość stał teraz na dachu najwyższego budynku osady, w ciemnym płaszczu z kapturem, z szyderczym uśmiechem przyglądając się wydarzeniom. Gdyby wartownicy nie byli na tyle zajęci oszalałymi mieszczanami, zauważyliby iż ów tajemniczy jegomość odznacza się zawieszonym na plecach ogromnym mieczem, co zresztą poważnie naruszało zasady panujące w tym miejscu. Ale nikt teraz nie zwracał na to uwagi. Poważny błąd. Gdyby to małe miasteczko posiadało prawdziwych wojowników, zamiast tych głupców, którzy nie wiedzą z której strony trzyma się miecz, zapewne zostałby zatrzymany. A wraz z nim zwoje, które mogłyby zakończyć rozlew krwi.
- Co Ty tu robisz!? - z zadumy wyrwał go jakiś żołnierz, który jako jeden z nielicznych nie poddał się strachowi. Jednak zdecydowanie za późno. Zanim zdążył cokolwiek dopowiedzieć, MROK uciszył go. Na zawsze. Setki czarnych błyskawic spadały na osadę, trafiając przypadkowych mieszkańców pogrążonych w panice. Jedna z nich trafiła wysokiego mężczyznę, który jeszcze przed sekundą krzyczał w stronę zagadkowego mężczyzny z zainteresowaniem przyglądającemu się widowisku. To był jednak dopiero początek...

Po chwili, trafione trupy miały bowiem powstać, by dalej szerzyć rzeź. I tak też się stało. Martwe ciała uniosły się, by rozszerzać tą śmiertelną zarazę. Żywe trupy, których nie można w żaden sposób pokonać. Po chwili, uśmiechnięty nadal mężczyzna zauważył już swoimi widzącymi w ciemności oczyma jak pierwsze stwory wgryzają się w 'zdrowych' jeszcze ludzi. Usłyszał krzyki, które były muzyką dla jego uszu. Jednak to nie on odpowiedzialny był za tą katastrofę. Prawdziwy winowajca tego ataku jednak również zbliżył się, by nacieszyć swój wzrok widokiem krwi, i swoje uszy krzykami bólu ofiar. Z chmur zstąpił czarny dym, przybierający ludzką formę. Leciał z ogromną prędkością w dół, prosto na wioskę, aby w ostatniej chwili zwolnić, i wylądować spokojnie na dachu, obok stojącego tam już od dłuższego czasu wojownika.
- Witaj, mój sługo... - rzekł.
- Witaj, Panie. - pospiesznie odpowiedział mu towarzysz. Nie dawał tego po sobie poznać, jednak coraz bardziej obawiał się swojego władcy. Nie był mu już do niczego potrzebny.
- To tylko kwestia czasu, aż w końcu zdecyduje, by się mnie pozbyć... - myślał. Coraz poważniej rozważał możliwość użycia magicznych zwojów, które ukradł swojemu stwórcy, by zapieczętować tą straszliwą istotę. Jednak sam nie przetrwa w odrodzonym świecie...

Po krótkiej chwili, Mrok, bo istotnie, tak go nazywano, mimo iż nigdy tak naprawdę się nie przedstawiał, ponownie się odezwał:
- Ach, Maendirze, jesteś moim najlepszym wojownikiem... muszę więc zapytać. Dlaczego? Dlaczego mnie zdradziłeś? - ostatnie słowo wywołało w wojowniku wielkie zdziwienie.
- Skąd Ty... - wykrzyknął odwracając się. Nie zdążył jednak zakończyć swej wypowiedzi przez atak czarnego dymu, który wypchnął go z dachu. Następnie krótki lot z wysokości kilkunastu jardów* zakończył się pięknym lądowaniem na nogach. Pobliski żywy trup rzucił się na wojownika próbując go gryźć. W zęby wziął jedynie kawałek płaszcza, następnie został odepchnięty przez dłoń mężczyzny. Trzymane w kłach okrycie zostało odepchnięte wraz z ciałem, odsłaniając Maendira, bo istotnie, tak ów jegomość z mieczem się nazywał. Wojownika okrywał jeszcze ciężki pancerz. Jednak nie na długo...

- Stworzyłem Cię jako pierwszego i najpotężniejszego sługę... - rzekła wciąż stojąca na dachu istota - Dałem Ci, umierającemu złodziejowi ciało najsilniejszego wojownika, oczy najcelniejszego łucznika, umysł najmądrzejszego z uczonych i umiejętności najwspanialszych magów. Obdarowałem Cię cząstką swojej mocy, nieśmiertelnością, a Ty odwdzięczasz mi się próbując zastawić na mnie pułapkę i zapieczętować? - Maendira zaczęła opuszczać czarna energia jego stwórcy w postaci dymu.
- Zasługujesz tylko na śmierć... -

Z jego palców wyłoniły się niewielkie strumienie energii. Małe, lecz zabójcze. W jednej z dłoni mężczyzny pojawił się dwuręczny miecz, którym posługiwał się równie dobrze w jednej dłoni. W drugiej zaświeciło granatowe światło. Zaklęcie ochronne. Po chwili wokół zdrajcy pojawiła się bariera ochronna. Pierwszy pocisk... przyjęty. Czar jednak został osłabiony. Drugi atak. Ochrona pękła. Nadchodzi trzeci. Odskok. Maendir uniósł się na wysokość kilku jardów*, uniknął strumienia energii, który wbił się w pobliski budynek, tworząc silną eksplozję. Nie dosięgnęła ona jednak celu. Następna, prosto w wnoszącą się postać. Miecz. Ostatnia szansa. Co jednak mogło się stać, jeśli w skoncentrowaną energię magiczną trafił stalowy oręż? Eksplozja, która odepchnęła wojownika z powrotem w kierunku ziemi. Wbił się w nią, wznosząc tumany kurzu. Broń gdzieś zniknęła. Została najpewniej zniszczona. I ostatni pocisk. Trafił.

Wybuch na chwilę przesłonił trafioną istotę, jednak efekt ataku nie był wystarczająco silny. Górna część pancerza, poza lewą rękawicą i naszyjnikiem została zniszczona, odsłaniając pełne szwów, wyjątkowo umięśnione ciało. Na lewym ramieniu wciąż miał część czerwonego ubioru, prawy karwasz również ocalał. Jednakże szanse na zwycięstwo się zmniejszały. Maendirowi został już tylko jeden pomysł - ucieczka. W dłoniach wojownika pojawiło się czerwone światło. Jakby... płomienie. Jednak nie było to zaklęcie ofensywne - zostało wysłanę w ziemię, gdzie utworzyło ogromną zasłonę dymną. Bieg. Szybki. Byle dalej do przodu. Żywe trupy nie odznaczały się wystarczającą szybkością, by dogonić Maendira, ani wystarczającą siłą, by go powstrzymać. Zapomniał jednak, że "Przed Mrokiem się nie ucieknie". Szybki schowanie się za budynkiem. Zdjęcie zwojów. To jedyny sposób. Zapieczętować go. Raz na zawsze. Obejrzał się jeszcze za róg...




- Chciałbyś to cofnąć, czyż nie? - doszedł go głos. Przed nim stał już Mrok z wycelowaną w wojownika kulą czarnej energii...






*Jard - ok.0,9144 m
 
Imoshi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-03-2012, 14:18   #4
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Okej. Etap drugi.

Muza Marilyn Manson - The Beautiful People - YouTube

Obrazki: http://th01.deviantart.net/fs71/PRE/...ha-d4oy1y5.jpg
http://fc03.deviantart.net/fs70/f/20...ge-d4s0m6u.jpg

Kluczyki:
- To nie jest miejsce dla Ciebie.
- Za wszystko przyjdzie Ci zapłacić, w swoim czasie.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-04-2012, 17:26   #5
 
Imoshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Imoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnieImoshi jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Czy taki będzie mój koniec? Zabity przez demona, któremu służyłem przez większość swojego istnienia? Nie... to nie może się tak skończyć. Nie mogę na to pozwolić. Nigdy... - takie myśli kołatały się w głowie Maendira, przed którym stała śmierć. Nie w postaci czarnego płaszcza z kosą, jak to sobie wyobrażali poeci tego okrutnego świata, tylko w postaci potężnej magii. Na tyle silnej, by posłać go prosto do boga Indera*...

Jednak, istotnie, to wciąż nie był koniec. Mimo, iż dla potężnego wojownika myśli nie przekonywały nawet jego samego, ratunek wciąż się zbliżał. W postaci jednego, niepozornego łucznika, który, gdyby zaatakował frontalnie, wzbudził by pewnie śmiech w zastępach nieumarłych, które coraz bardziej się zbliżały...

Musiał wystarczyć. I tak też się stało. Przez nikogo nie zauważony, wszedł na idealną pozycję do strzału. Potem tylko wycelowanie i puszczenie cięciwy, prosto w kierunku Mroka... Trafiła. Jakże jednak marna, ludzka broń mogłaby powstrzymać tak potężnego demona? Jednak to nie była zwyczajna broń. Tylko zaklęta i to wyjątkowo potężną magią. Trafiony w szyję Mrok natychmiast przybrał formę czarnego dymu. Strzała natomiast eksplodowała, zalewając cały teren potężnym światłem. To powstrzyma na chwilę "tych złych". Maendir natomiast widział w tym blasku swoje wspomnienia. Te, których do teraz sam nie pamiętał...

- Gildia złodziei jest zła, Maendirze! To nie jest miejsce dla Ciebie! - krzyczał na chłopca, liczącego 17 wiosen jego własny ojciec, Vargen. Odwrócony od syna plecami, wpatrywał się w okno z wspaniałym widokiem wielkiego miasta.
- Nie odejdę od nich! Są dla mnie jak rodzina! Nie to co Ty, głupcze! Myślisz tylko o sobie i tych swoich głupkach w zbrojach!
- Jak śmiesz?! Wszystko co robię, robię dla Was! - odkrzyknął Vargen, jeden z najbardziej wpływowych ludzi w całej Equbrii** i lider gildii wojowników w tym kraju, odwracając się pospiesznie. Młody złodziej jednak już wyszedł z tego wspaniałego pomieszczenia, zdobionego na wiele wymyślnych sposobów. Gdyby tylko Maendir wiedział, komu zamierza pomagać...

Kilkadziesiąt minut później, młody, jednak doskonale wyszkolony mistrz opróżniania kieszeni innych stał przed celem swojego zadania. Wielka świątynia, jakiegoś boga, którego nawet nie znał. Miał wziąć z niej 'czarny kamień wielkości ludzkiej dłoni'. A przynajmniej tak został opisany przedmiot. 'Łatwa misja' - mówili jego przełożeni. Został okłamany. Ta niepozorna skała skrywała potężną moc. A tak wielka potęga przyciągała różne istoty, chcące położyć na niej swe łapy. Rzadko w dobrym celu...

Droga przez budynek była prosta, pozbawiona skrętów. Jednak wykazywała zadziwiającą... dziwność. Symbole w nieznanym złodziejowi języku, namalowane czymś czerwonym wydawały się pulsować. Jakby nadal tkwiła w nich jakaś magia. Przebycie tych kilkuset metrów wydawało się dla Maendira wielogodzinną podróżą. W rzeczywistości zajęła około dwóch minut. Chłopak dopiero teraz zrozumiał, dlaczego większość mieszkańców unika tego miejsca. Niektórzy twierdzili, że jest nawiedzone. Nieumarłych co nie zauważono, ale bez wątpienia świątynia ta była przerażająca. Co najdziwniejsze, z głównego pomieszczenia dochodziło dziwne światło...

Dopiero po dotarciu do głównego pomieszczenia świątyni, Maendir spostrzegł brak dachu. Pochmurne niebo wróżyło deszcz. Spośród chmur wydobywało się jednak światło. Nie należało ono jednak do dziennej gwiazdy. Było wynikiem magii. I padało prosto na świątynie, na właśnie przywoływaną istotę. Dopiero po kilku sekundach, młody złodziej zauważył, obecność paru innych osób. Z jego prawej stał mężczyzna w podeszłym już wieku, ubrany w niebieską szatę. Jego świecące od zaklęcia dłoni złożyły się w trójkąt, w którego środku lewitowała ta istota w świetle. Z trzy jardy przed nim leżało dwóch innych mężczyzn, młodszych, w takich samych szatach. Byli martwi. Mimo, iż na ich ciałach nie znaleziono ani kropli krwi. Z drugiej czekał na efekt zaklęcia starca, znacznie młodszy człowiek. Jakaś czarna energia zasłaniała niemal całe jego ciało. Maendir widział jedynie sporej wielkości czarny dym, w postaci człowieka. Dopiero po krótkiej chwili, przywołaną postać przestało okrywać to mocne światło...




Muzyczka

Wojownik nie posiadał nóg, jedynie ciało od pasa w górę. Nie przeszkadzało mu to jednak w poruszaniu się - zwyczajnie lewitował. Część jego ciała świeciła niebieską energią, tworzącą na rękach pazury. Jego twarz przypominała niedźwiedzia. Zwierzołak, bo, istotnie, przywołana postać przypominała nieco zwierzołaka, rzuciła się na przeciwnika w czerni. Ten nawet nie próbował się bronić. Otrzymał kilkanaście wyjątkowo szybkich cięć w różne miejsca ciała. Na tyle szybkich, że nawet doskonałe oczy Maendira nie zdążyły ani ich zliczyć, ani stwierdzić w jakie miejsca zostały one uderzone. Po swoim ataku, wojownik odskoczył, a raczej odleciał parę metrów o tyłu. Ofiara wydawała się nie zauważać ciosów. Po chwili, niebieskie pazury niedźwiedzia zaczęły pękać. Kilka sekund później rozproszyły się na setki małych kawałków i zniknęły.
- To wszystko, co potrafisz, starcze? - zapytała postać w czerni. Podniósł prawą dłoń, odsłaniając ją z ochrony pancerzu stworzonego z tego czarnego gazu. Ukazała czarny kamień, wielkości dłoni.
- Z tym artefaktem jestem nie do pokonania. Zaakceptuj swoją porażkę. -
- Nigdy! - odwarknął starzec. Istota okryta cieniem nagle zniknęła. Dopiero sekundę potem Maendir zauważył, że człowiek w cieniu stał z wyciągniętą dłonią tuż przed swoim przeciwnikiem. Chwilę potem, czarodziej padł na kolana.
- Za wszystko przyjdzie Ci zapłacić... - jęknął - W swoim czasie... - i upadł na podłogę, zamykając oczy. Na zawsze...

Jednak to nie był koniec. Wręcz przeciwnie. Prawdziwie Czarna Godzina dopiero się zbliżała. Zwyciężca walki ponownie zniknął z pola widzenia złodzieja. Sekundę potem stał już za Maendirem.
- A co Ty to robisz? - zapytał spokojnie zaskoczonego do granic możliwości chłopca. Zapewne, gdyby nie ratunek, Maendir nie wyszedłby z tej świątyni żywy. Na jego szczęście, Vargen śledził go od samego początku. I akurat w tym momencie wchodził do głównego pomieszczenia tego budynku. Natychmiast, potężnym susem doskoczył do okrytej cieniem postaci, krzycząc:
- Zostaw mojego syna! - uderzając go z całej siły pięścią. Normalny człowiek zapewne nie ruszyłby tej postaci, jednak lider gildii wojowników do "normalnych ludzi" się nie zaliczał. Okryty cieniem przeciwnik odleciał w górę kilkadziesiąt jardów, za nim wziósł się ojciec Maendira. Kolejny cios. I kolejny. Jednak ich celem nie było zwyciężenie wroga, a jedynie zmienienie terenu walki. Dla bezpieczeństwa młodego złodzieja...

Maendir jednak tego nie zrozumiał. Wybiegł ze świątyni zwykłą drogą, i pospiesznie udał się w kierunku miejsca przyszłej walki, z nadzieją na pomoc ojcu. Z kolei istota w czerni po kilku ciosach, jak najszybciej poleciała w dół. Wylądowała na cmentarzu, zaraz obok niej pojawił się Vargen. Jego przeciwnik zaczął się śmiać. Jednak nienormalnie. Szaleńczo, powiedzieliby niektórzy. Lider Gildii Wojowników wiedział, że to nie śmiech człowieka. Tylko demona.
- MUAHAHAHAHAHHAHAAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAAH... - Czarny dym, który do tego czasu służył za pancerz, wzleciał po części w niebo. Cóż za potężna energia. Z nieba zaczęły spadać krople wody. Deszcz, lub, jak mówią niektórzy 'płacz nieba'. To zresztą pasuje, nawet najpotężniejsi bogowie, jak bóg nieba nie posiadali mocy zdolnej do powstrzymana demona, który właśnie przybył. Demona Mroku, którego wszyscy nazywali po prostu Mrokiem. Ojciec Maendira wiedział, że jego szanse na zwycięstwo są mizerne. Ale musiał walczyć. Musiał stawiać opór. I nie miał prawa przegrać.
- Niechaj przodkowie mi pomogą w tej strasznej bitwie... - szepnął sam do siebie. W jego dłoniach pojawiła się energia magiczna, a on sam rzucił się na swojego przeciwnika...


* bóg piekielnych otchłani.
**kraj, będący ojczyzną Maendira.
 

Ostatnio edytowane przez Imoshi : 16-04-2012 o 20:40.
Imoshi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-04-2012, 17:36   #6
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Muzyszion Faster OST - 04 Short Change Hero - YouTube
Imadżes: http://th03.deviantart.net/fs70/PRE/...ly-d4vs6me.jpg
http://fc05.deviantart.net/fs70/f/20...ck-d4wv0mc.jpg
http://th02.deviantart.net/fs71/PRE/...ck-d4rzecm.jpg

Kijs:
- Oto co stworzyłem!
- Nie zawiedź mnie!
- Poznasz granicę życia i śmierci.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172