|
Warsztaty Pisarskie Last Inn Jeśli chcesz udoskonalić swój warsztat pisarski lub wiesz, że możesz pomóc w tym innym, zapraszamy do naszej forumowej szkoły pisania! Znajdziesz tu ćwiczenia, porady, dyskusje i wiele innych ciekawostek dotyczących języka polskiego. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-12-2010, 14:27 | #11 | |||
Reputacja: 1 | Cytat:
Jeśli masz wątpliwości, czy dana scena jest za mało opisana lub zbyt rozbudowana, dobrze jest dać ją do przeczytania komuś innemu. Autor nigdy nie ma dystansu do swojego dzieła, zazwyczaj pakuje w nie jak najwięcej słów, określeń, czasem zupełnie niepotrzebnych i nic nie wnoszących rzeczy. Taki czytelnik może wyłapać na spokojnie, że ta czy inna scena jest za bardzo naszpikowana niepotrzebnymi szczególikami (to się nazywa odchudzanie tekstu), a w tej czy tamtej czegoś brakuje. Cytat:
Generalnie JanPolak podał świetne przykłady, zarówno o dynamice, jak i o scenach grozy. Posłuchajcie go, dobrze prawi! Cytat:
Wracając do głównego pytania. No i to jest właśnie to, o czym wczoraj rozmawialiśmy, poniekąd, a czego Ty nie chcesz za bardzo uznać. Powiem Ci jak ja to robię. Przed rozpoczęciem pisania siadam, biorę sobie kartkę i rozpisuję wszystkich bohaterów i robię skrótowy zarys fabuły. Wiadomo, że w trakcie pisania przychodzą też różne pomysły do głowy - zarys nie jest tworem zamkniętym, jest tylko po to, żeby się nim wspomagać, udoskonalać go. Można go modyfikować i zmieniać w trakcie pisania, dopisywać nowe pomysły - w ten sposób uaktualniasz go i potem wiesz co i jak się zdarzyło, a co jeszcze ma się zdarzyć. Ważne jest to, żeby się właśnie nie pogubić, żeby powieść była spójna, a bohaterowie nie zmieniali co chwilę charakteru, planów etc. Natomiast jak Ty to chcesz rozwiązać przy Twoim specyficznym stylu pisania - nie wiem. Pewnie sam będziesz musiał jakoś nad tym popracować, bo jak już wiesz, ja jestem starej daty i na nowatorskich pomysłach się nie znam ________ Pozdrawiam wszystkich serdecznie Aż się nie spodziewałam takiego odzewu. Ostatnio edytowane przez Milly : 23-12-2010 o 14:30. | |||
23-12-2010, 16:30 | #12 |
Reputacja: 1 | Milly - Mówiąc monotonia, miałem na myśli wszystkie rzeczy, które się dzieją podczas bitew. Jak już mówiłaś; trupy się kładą, kule zabijają ludzi, bomby lecą itp. i tak na okrągło, do momentu wygranej jednej ze stron. Czyż to nie czysta monotonia? Inaczej sprawa ma się z małymi walkami (np. Matrix), tutaj faktycznie dużo się dzieje i szybko - zgadzam się z tobą. |
23-12-2010, 16:47 | #13 |
Reputacja: 1 | Monotonia podczas bitwy zależy od punktu widzenia, czy widzimy bitwę przez pryzmat dowództwa na tyłach, gdzie odpicowani oficerowie przesuwają punkciki na mapie w miarę rozwoju sytuacji, czy oczami zwykłego żołnierza, który może zginąć na 101 sposobów przez 24 godziny na dobę. Odwaga, strach, desperacja, rozpacz, podniecenie... Podczas bitwy żołnierze podlegają działaniu różnych emocji, które nie są identyczne dla każdego wojaka, więc o monotonii nie może być mowy.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
23-12-2010, 18:08 | #14 | ||
Reputacja: 1 | Cytat:
OK, ale ja o tym również napisałem w poprzedniej wypowiedzi. I również napisałem o komunikacji - czasem trzeba na moment przyznać fałsz, żeby porozumiewać się. Cytat:
| ||
24-12-2010, 11:52 | #15 |
Reputacja: 1 | Jeśli chodzi o przykład dobrze opisanej bitwy to z całego serca polecam "Bitewny Pył" (czy jak woli autor "Battle Dust") A. Sapkowskiego. Taki żart literacki napisany na potrzeby konwentu, zawierający niemal wyłącznie opisy strzelanin właśnie. Jest akcja, wyraziści bohaterowie i to co autor nazywa "mięchem", czyli serce i dusza każdej dobrej jatki Jeśli zaś chodzi o liczenie słów czy znaków to nie chcę się wam wtrącać w dyskusję, ale uważam to za wyjątkowo nędzny pomysł. Jeśli ktoś mi zada pracę na 120000, a mi wyjdzie 10000, to nie będę dodawał bzdurnych opisów łąk malowanych zbożem rozmaitym, tylko zrobię z któregoś bohatera jąkałę |
28-12-2010, 18:09 | #16 | ||
Reputacja: 1 | Cytat:
Z pewnością robiłeś w szkole podstawowej plan ramowy czy szczegółowy omawianej lektury oraz charakterystykę bohaterów. W takim razie poradzisz sobie ze swoim retrospektywnym planem opowiadań - wyjdzie pewnie coś podobnego, tak myślę. Cytat:
Jeśli ktoś sobie pisze sam dla siebie, albo robi sobie wprawki, albo nie wiem co jeszcze - nie interesują go konkursy, sprawy wydawnicze itp. no to zapomina o całej sprawie i tyle Ale jeśli ktoś tu pretenduje w przyszłości do posyłania swoich prac na konkursy itp. no to już przynajmniej wie na co zwracać uwagę Pozdrowienia! | ||
29-12-2010, 17:09 | #17 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Opis bitwy nie tylko nie musi, ale i nie może by monotonny. Twórca na nic nie jest skazany. Sceny batalistyczne można opisać na różne ciekawe sposoby. Chcemy koniecznie barwnie oddać samo wypruwanie flaków? To jedna z dróg, która zaraz się rozwidla. Możemy opisywać dynamicznie, nie zwracając uwagi na detale, rysując rozmazany obraz złożony głównie z krwi i stali, ale możemy też zwolnić, dokładnie opisywać każdy ruch, krok i cios, zwiększyć ostrość, by z karmazynowych i jasnoszarych plam wydobyć wyraźne rany i cięcia miecza, które je spowodowały, z bezimiennych twarzy wydobyć każdy grymas, z błyskawicznych ruchów rozrysować wręcz wektory. Dalej - przecież ludzie, choby Ci na papierze, nie są maszynami. Świat nie składa się z istot bezwzględnych i bezmózgich. Powiedzmy, że toczymy walkę u boku grupy dobrych kompanów. Niektóre postacie mogą być wyprane z uczuć i nie zwracać uwagi na nic, poza swoją giwerą i wyimaginowanym celownikiem. Ale raczej większość przejęłaby się już nie tylko śmiercią, ale samym zranieniem przyjaciela, a dla innych szokujący jest sam fakt bójki. Jeśli opowieść krąży wokół jakiejś postaci, to jej przeżycia będą w opisie bitwy równie istotne, co flaki i żelastwo wokół. No i na koniec - bitwa nie musi być 'ustawką', w której chodzi tylko o to, by się bić. Starcie może się toczyć na przykład o jakiś cenny przedmiot, artefakt - wówczas istotne będą jego losy w trakcie starcia. Przy scenie batalistycznej trzeba sobie postawić pytanie, po co w ogóle tę batalię opisujemy. Co jest istotne, w okół czego się kręci, jakie ma miejsce w całej historii, co do niej doprowadziło, jaki ona ma wpływ na dalsze losy bohaterów i jak najlepiej ją opisać, by to wszystko podkreślić. Nie ma jednej słusznej drogi, w ogóle odnośnie pisania nie da rady zebrać złotych myśli "jak coś zrealizować", a jedynie "jak tego zrobić nie wolno". Możemy sobie pisać przykłady, ale nie wolno ich tytułować "Tak masz to zrobić". Zatem bez etykiety "tak macie to zrobić": Chcąc opisać zwykłe starcie, z którego wszyscy ważni bohaterowie wychodzą cali i zdrowi, więc mogę pominąć ich przeżycia, staram się oddać dynamizm. By to zrobić po prostu skracam opis. Opis jednego ciosu całym, rozbudowanym zdaniem, może byłby ciekawy, ale w wypadku pojedynku. Szybkie starcie, z dużą ilością postaci wymaga zastępowania całego akapitu jednym złożonym zdaniem. Można nawet skracać zdanie pojedyńcze do wyrazów, używać wyrazów dźwiękonaśladowczych. Nie trzeba precyzować każdego ruchu: skąd, gdzie, jak, jaka była reakcja. W dynamicznym opisie mogą się pojawić słowa, urwane przekleństwa, odgłosy, ale prowadzenie rozmowy już ten opis spowalnia i w realistycznym starciu bym tego unikał. Wypowiedzi postaci ograniczam do dwóch/trzech słów i nie wtrącam ich zbyt często. Opis możemy spowolnić, gdy bije się dość mało osób, aby sama bitwa nie stanowiła całej książki. Gdybyśmy w pojedynku dwóch osób zastosowali wskazówki z poprzedniego akapitu, to zostałoby nam tyle, że można by to wysłać komuś w jednym esemesie. Oczywiście nie musi być to Epicka Bitwa Żółwia ze Ślimakiem. Ale mamy tu miejsce by poświęcić większą uwagę każdemu ruchowi. Nie musimy ograniczyć opisu ciosu do jednego słowa. Możemy przeplatać rozbudowane zdania poświęcone precyzyjnym ruchom, wymianie spojrzeń przez walczących z krótszymi, bardziej dynamicznymi. Gdy przebieg walki jest nieco bardziej dramatyczny wypadałoby wtrącić przemyślenia postaci. Jak mamy te pół biedy, że ktoś zostaje ranny, to skupiamy przez chwilę uwagę na niego i wracamy doń po bitwie. W wypadku całej biedy, gdy jest na prawdę źle - powiedzmy, że najlepszy przyjaciel głównego ma 'złamane' serce, to możemy olać wszystko, co dzieje się wokół, rozmazać bitwę tak, żeby stała się jedną plamą i skupić się na myślach.
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P | |
31-12-2010, 09:20 | #18 |
Reputacja: 1 | Ja sobie doskonale zdaję z tego sprawę, po prostu wskazałem jeden przykład na ominięcie takiego ograniczenia. Było jeszcze kilka, wszystkie z anegdoty o problemach z wydawcą, jakie miał Dumas (zdaje się syn) - taki mało znany autor piszący historyczne fantasy |
31-12-2010, 17:50 | #19 |
Reputacja: 1 | Dobrze, tematu walki nie będę poruszał, bo nie wiele zostało do dopowiedzenia. Ja natomiast mam problem z nadawaniem przedmiotom większej ilości szczegółów jeśli wiecie o co mi chodzi. Nie tylko przedmiotom, ale i budynkom! Czyli jak na przykład zrobić by wieża maga jakoś się wyróżniała, by szafa była bardziej szafowa a nie tylko opis " W wieży był stół, szafa, szafa i szafa". O to mi mniej więcej chodzi, jak by tu rozwijać takie opisy? Jak opisywać wzroki, symbole i zdobienia? JAK?!
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies ^(`(oo)`)^ |
31-12-2010, 18:55 | #20 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Dokształcanie się i poszerzanie zasobu słów zawsze jest ważne przy pisaniu. Jasne, zbyt serio to przyjęłam Oczywiście to jest pewne ograniczenie i ma swoje minusy, nie przeczę. Dla mnie osobiście nie stanowi problemu pisanie do pewnej górnej granicy. Z natury jestem wodolejem i zawsze mogę coś jeszcze dopisać i coś więcej wcisnąć do tekstu. Największy ból dla mnie to pisanie miniaturek i dolna granica, np. 6 tys. znaczków. Brałam kiedyś udział w takim konkursie i to była prawdziwa lekcja pokory. Niemal płakałam nad moim tekstem, kiedy ciągle musiałam coś wycinać i skracać, jednocześnie uważając, żeby całość zachowała jakiś sens. To jest naprawdę pouczające doświadczenie, zwłaszcza jak się na taki tekst patrzy po jakimś czasie (kłaniają się ćwiczenia, które wklejałam w temacie z pierwszym Poradnikiem Szufladowego Literata). Takie coś też warto przeżyć, zwłaszcza, jeśli cierpi się na nadmiar słowotoku pisarskiego | |