Kuchnia polowa, choć w połowie już spakowana, a zapasy żywności były uszczuplone z powodu przeciągającej się wyprawy, na widok wyższych rangą wygrzebała najsmakowitsze kąski i najprzedniejsze polewki.
Tak, więc po niespełna dziesięciu minutach, zajadali się suszona baraniną, świeżym jak na te warunki chlebem i serem, popijając miodem na spirytusie lub kozim mlekiem do wyboru.
W charakterze deseru, czekał na nich koszyk kruszek z pobliskiej wsi. Zaspakajając głód, obserwowali też postępy idące ze zwijaniem obozu i z zadowoleniem stwierdzili, że oddział będzie gotowy do wymarszu szybciej niż się spodziewają. Zasługi te w głównej mierze można by przypisać Nari Weils. Biegnąc i krzycząc po całym obozie zaganiała leniwych i ociągających się do pracy. Sama też dawała przykład pracując szybciej i sprawniej, niż nie jeden mężczyzna. Wprawiała tym samym w zakłopotanie wielu innych uczestników podróży.
Gdy powoli zapadał zmrok, podeszła do nich i salutując przybrała nienaganną pozycję wojskową. - Melduję gotowość oddziału do wymarszu! Czekamy na rozkaz! – krzyknęła i uśmiechnęła się kącikiem ust.
Oddział rzeczywiście wyglądał na gotowy i zwarty. Mogliby ruszyć w każdej chwili.
__________________ Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.
Ostatnio edytowane przez Kmil : 11-10-2007 o 08:40.
|