Może rzeczywiście. Zaufanie zawsze procentuje.
- Urodziłam się w Quarmie – powiedziała, podjeżdżając bliżej pozostałych – Wychowałam na arystokrackim dworze. Cóż… powiedzmy, że niezbyt uśmiechało mi się życie w tamtym otoczeniu. Więc odeszłam. I tak, jak zapewne większość z nas, przeszłam spory kawał świata, więc jestem dobrze obeznana w jego ścieżkach. Bywałam, jak już panowie zauważyli, zawodową krupierką, kelnerką, kurierką… Oraz, czasami, wróżbitką. Jakoś sobie radzę w życiu. Cóż, chyba tyle wystarczy.
I nagle, wbrew samej sobie, wybuchła niepohamowanym śmiechem. Śmiała się długo, nie mogąc złapać tchu. No proszę, przemknęło jej przez myśl, w jakie ładne piórka można ubrać prawdę. Jak ślicznie to brzmi… I przecież nie skłamała. Ani razu. Ale życie nauczyło ją, ze słowa to tylko symbole, którymi można żonglować do woli.
- Przepraszam – mruknęła, wycierając z kącików oczu łzy rozbawienia – Ale coś mi się przypomniało. No, ale mniejsza. Widzicie panowie tą tam, o, szmaragdową ścianę lasu majaczącą na naszej drodze? Tam idziemy.
__________________ Tyger! Tyger! burning bright
In the forests of the night
What immortal hand or eye
Could frame thy fearful symmetry? |