Podczas przemowy Lena przypatrywała się mężczyźnie ze złośliwym uśmieszkiem i nieruchomo utkwionymi w jego twarzy oczami. Gdy skończył tyradę, leniwym ruchem ręki rozłożyła wachlarz i poczęła się wachlować, nie spuszczając z niego wzroku. Kolejnym teatralnym, wolnym ruchem poprawiła kosmyk włosów opadający na czoło i odezwała się głębokim głosem.
- Tak, mam bardzo wiele pytań. Między innymi kto uczył cię etykiety i kultury , drogi Jean Picard. Myślałam że do szlachetnie urodzonych kobiet zwraca się należnym im tytułem, ale widocznie myliłam się, gdyż jak widzę zapanowały tu iście prowincjonalne obyczaje. – kobieta westchnęła ostentacyjnie, robiąc długą pauzę ,po czym złożyła wachlarz.
- Ale przejdźmy do rzeczy. Myślę że to niedopatrzenie twoich przełożonych że zapomnieli poinformować cię, że to co właśnie mi przekazałeś może wzbudzić we mnie tylko śmiech.- jakby na potwierdzenie swych słów zaśmiała się krótko, jednak jej oczu nie opuszczała złośliwość. – Oczywiście, doskonale wiem o zamachu, jednak mam nadzieje że masz świadomość że to w waszej gestii leży przygotowanie dla mnie ”papierkowej roboty”- informacje, fakty, listy znajomych Lucjusza itd., przecież macie swoją siatkę, nieprawdaż? – kobieta mówiąc, ze zniecierpliwieniem gniotła wachlarz. Zaczynała się nudzić.
- I na koniec...- zniżyła głos, nachylając się nieco w stronę rozmówcy. - ..czy masz mnie za idiotkę,myśląc że podejmę się rozwiązania jakiejkolwiek sprawy bez stosownych funduszy na rzecz misji? O wynagrodzeniu nie wspominając? – Lena przez chwilę wpatrywała się w Jeana, po czym rozparła się wygodnie w fotelu.
Ostatnio edytowane przez Idrith : 13-10-2007 o 20:46.
|