Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2007, 13:32   #20
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Cóż…- rzucił, gdy kobieta, zdawałoby się, rozpłynęła się w powietrzu. I chociaż jego spojrzenie wciąż było spokojne, z twarzy nie zniknął delikatny, acz uprzejmy uśmiech, to umysł Roberta pracował na naprawdę wysokich obrotach. Kim jest ta kobieta, o czym mówi i jakim cudem zrobiła… to? Same pytania, żadnych odpowiedzi.

Zawsze tak jest. I to właśnie on, jako książę, będzie musiał poszukać odpowiedzi na te i na wiele innych pytań. Praca, która może wydawać się ciężką, ale Aligarii doskonale wiedział, jak wiele warte są dobre odpowiedzi na ważne pytania… Z tą myślą wampir ruszył ku wyjściu. Jego kroki nie były szybkie, jednak jego kroki i delikatne ruchy laski (trudno było to nazwać podpieraniem się, czasem wydawało się, iż przedmiot ten jest jedynie ozdobą- lecz, widząc chód Roberta, myśl ta stawała się od razu niedorzeczna) pełne były dostojeństwa i szyku. Z brodą podniesioną delikatnie ku górze, w pełni wyprostowany i dokładnie uczesany- Stańczyk każdym gestem rozsiewał swe dostojeństwo. Był księciem. A to do czegoś zobowiązywało.

W samolocie zajął miejsce najbliżej kabiny pilota, po czym zdawkowo pożyczył Radzie miłej podróży i zasiadł na naprawdę wygodnym fotelu, pogrążając się w myślach. Czekało go naprawdę wielkie wyzwanie, pięć lat próby- to naprawdę niewiele, jeżeli weźmie się pod uwagę całkowity czas egzystencji Roberta. Chociaż próba była sprawą dalszą- najbardziej Księcia ciekawiło to, jak zareaguje Roland na wieść, iż został oficjalnie odwołany, a oto przed nim stoi jego następca, który osądzi go w procesie sprawiedliwym i zgodnym ze wszelkimi prawami Camarilli… Chyba, że dawny książę sam zmusi go do rozwiązania tej sprawy w inny sposób…

***
Nie podobało mu się to. W prawdzie zdołał poznać przez ostatnie lata tutejszy język, ale nie był do niego przyzwyczajony- stał więc teraz z grupą nowopoznanych wampirów na lotnisku, obok nich przewijały się tłumy ludzi mówiących w tym dziwnym języku, mieli zaś wypatrywać tu kolejnego z wampirów. Robertowi naprawdę nie podobała się cała ta sytuacja- Rada Camarilli zawsze kojarzyła się mu z organizacją i dopracowaniem każdego planu, a tu mają się szukać po lotnisku…

Nigdy nie lubił dotyku innych istot, szczególnie tych niemal obcych. Nawet wtedy, kiedy jeszcze żył, wtedy też wciąż starał się omijać tłumy, by nie otrzeć się o kogoś, nawet rękę podawał tylko wtedy, gdy musiał. Dlatego też gdy Malkavianka dotknęła jego płaszcza, z początku chciał tylko szybkim ruchem ręki odbić jej dłoń. Po chwili do jego pamięci wróciły te dziesiątki opowieści z czasów jego młodości, z lat spędzonych pod opieką Dominika, wszelkiego rodzaju przesądy związane z Malkavianami właśnie- z ich dotykiem, bliskością… I chociaż większość z tych opowieści Aligarii uważał za bzdurne plotki, to zostawiły w jego pamięci mocny ślad.

- Dziękuję.- powiedział w końcu, a na jego twarzy pojawił się życzliwy uśmiech. I znów książę wygrał z Robertem, znów obowiązki władcy zwyciężyły nad przekonaniami.

- A co do archonta- rzeczywiście, nikt nie kazał nam na niego czekać. Pojedziemy do hotelu, tam na niego zaczekamy.- odezwał się po chwili. Nie miał ochoty tu stać, zawsze oburzały go spóźnienia, szczególnie w tak ważnych sprawach- a jeżeli inni także zaczynali się irytować, to mogli spokojnie udać się na mały odpoczynek. Posłał jeszcze wszystkim po ulotnym spojrzeniu i ruszył w kierunku drzwi, wciąż miarowo stukając laską o podłogę…
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline