Nabnu zerwał się z ziemi jednym rzutem ciała. Czuł że to miejsce nie należy do bezpiecznych. Spojrzał na Learrosa i powiedział: -Nie ważne ile byśmy myśleli i jak kombinowali to myślę że te kraty raczej nie dadzą się ruszyć. Ale trzeba spróbować.
Nabnu spokojnym krokiem podszedł do krat. Schylił się lekko i chwycił kratę. Po czym powoli zaczął ciągnąć do siebie i do góry najwyraźniej z zamiarem odgięcia krat od podłoża. Stopniowo ciągnął coraz mocniej, jego stopy wpierały się w podłogę, mięśnie ramion i grzbietu coraz mocniej napinały pod wytatuowaną skórą. Twarz mnicha pozostała kamienna i spokojna mimo że musiał wytężać wszystkie siły. Jego sylwetka przyciągała oczy. Pot spływał mu po czole ale nie poddawał sie i ciągnął coraz mocniej. Jego umysł był skoncentrowany i spokojny, oczyszczony z wszelkich emocji.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |