Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2007, 23:28   #1
bushido
 
Reputacja: 1 bushido jest jak klejnot wśród skałbushido jest jak klejnot wśród skałbushido jest jak klejnot wśród skałbushido jest jak klejnot wśród skałbushido jest jak klejnot wśród skałbushido jest jak klejnot wśród skałbushido jest jak klejnot wśród skałbushido jest jak klejnot wśród skałbushido jest jak klejnot wśród skałbushido jest jak klejnot wśród skałbushido jest jak klejnot wśród skał
[Autorski] The Sopranos

ORATIO PRO FIDELIBUS DEFUNCTIS

Requiem aeternam dona eis,
Domine, et lux perpetua luceat eis.
Requiescant in pace. Amen.

WIECZNE ODPOCZYWANIE

Wieczny odpoczynek racz im dać panie,
A światłość wiekuista niechaj im świeci.
Niech odpoczywają w pokoju. Amen

NEW YORK TIMES
MOBSTERS DIE

Wczoraj w szpitalu Princeton zmarł 54 letni Giacomo April, domniemany przywódca półświatka mafijnego w Jersey. Zgon nastąpił z przyczyn naturalnych, choć lekarze nie wypowiadają się na ten temat wiadomo nam, że śmierć spowodowana została złośliwym nowotworem. Jak donosi przedstawiciel prasowy Szefa Policji w Newark ta nagła śmierć może spowodować dość brutalną i pełną rozlewu krwi walkę o przejęcie władzy. Jak uważa biegły stanowej policji, do udziału w niej może wmieszać się Nowy York, który prowadził dość liczne interesy z Jersey. Teraz nadchodzi moment w którym mogą przejąć pełnię władzy. Zarówno policja jak i gubernator stanu Jon Corzine zapowiadają, że są gotowi stawić czoła najgorszemu i nie pozwolą aby krwawe porachunki mafii wpłynęły na stan życia mieszkańców miasta. Pogrzeb zmarłego planowany jest na wtorek przyszłego tygodnia. Pochowany zostanie on na cmentarzu Evinga przy Scotch Rd w Trentom. Należy się spodziewać wspaniałego widowiska. Jak zawsze, gdy umiera ktoś z szefów półświatka. Zwykłym ludziom pozostaje mieć nadzieje, że zbliżające się dni nie dotkną nas bezpośrednia.

Samanta Baker



***

- Jak tam Pam? Dobrze się czuje po porodzie?-Dwight Harris rozsiadł się wygodnie na siedzeniu pasażera w srebrnym Buicku z 88. Zdjął zasłonę z Cannona i zaczął bawić się pokrętłami od strojenia obrazu.
-Dobrze. Wczoraj wróciła do domu i już zaczęła porządkować dom. Sam nie wiem kiedy znajduje na to czas.- Frank Cubitiosi kochał swoją żonę. Mimo swojego wieku nadal była atrakcyjna i przyciągała uwagę mężczyzn. W dodatku była inteligentna i samodzielna. Bardzo niebezpieczne połączenie, ale on kochał wymagające kobiety. Zapalił papierosa i spojrzał w lusterko. Kolumna czarnych aut powoli zbliżała się do nich. Widok był imponujący. Czterdzieści Lincolnów wypchanych po brzegi kwiatami i tłum ludzi. Jak podczas śmierci Kennedyego. Frank spojrzał na swojego partnera, miejsce aparatu zajął służbowy notes i pióro Duofolt Parkera. Pamiętał dzień w którym je mu podarował. Jego 33 urodziny, 12 rok ich znajomości. Dobrze znał upodobania Dwighta i wiedział, że bardzo lubi markowe gadżety, zwłaszcza pióra i zegarki. Doskonale wykonany Duofolt za 500 dolarów, ze złotą linią biegnącą wzdłuż boków zaczął skrobać kartkę papieru wydając charakterystyczny dźwięk. Agent zapisywał numery wszystkich przyjeżdżających aut i ludzi, którzy z nich wysiadali. Oprócz wynajętych limuzyn do przewozu kwiatów było co najmniej drugie tyle samochodów prywatnych.
-Wiesz mam bilety na Knightsów w tą sobotę, może pójdziesz? – Dwight lubił koszykówkę, jeszcze bardziej lubił Knightsów. Przerwał na moment pisanie aby napomknąć o ostatnim wypadzie na mecz. Tak Frank pamiętał go doskonale. Mecz, kolacja i kilka kolejek w ich ulubionym lokalu na Manhattanie. Wszystko skończyło by się dobrze gdyby nie przykry incydent z policją. Obaj zaczęli się śmiać na wspomnienie zaskoczonej twarzy policjanta po tym jak okazało się kim są.
-Oto i on książę Nowego Yorku- krzyknął Frank na widok Johnyego Sacramoni wysiadającego z czarnego mercedesa klasy S. Wraz z nim pojawił się Carmine Lupertazzi. Frank podniósł aparat do oczy, ustawił ostrość po czym pstryknął zdjęcie.

***

Restauracja Tabla przy 11 Madison Ave, była średniej wielkości lokalem znanym wśród zamożniejszych mieszkańców Nowego Yorku. Wnętrze skomponowane w dystyngowany sposób przyciągało ciepłem czerwieni i uspakajało granatowymi wykńczeniami. Liczne obrazy sprawiały, że człowiek czół się jak w galerii sztuki. Stoliki rozmieszczone były tak aby każdy mógł widzieć resztę bywalców, ale na tyle daleko, aby każdy klient mógł zachować dyskrecję i czuł się swobodnie. Kolejny trendy lokal, który gościł maklerów, prawników i lekarzy. Ludzi zamożnych jednak nie sławnych. Doskonałe miejsce dla wschodzących gwiazd w swoich dziedzinach. Nie wielu zdawało sobie sprawę, że miejsce to było pod kontrolą jednej z pięciu nowojorskich rodzin mafijnych. Toteż dzisiejszego dnia, było zamknięte dla normalnych klientów. Wejść można było tylko jeśli twoje nazwisko widniało na liście gości. A ta była długa. Prawie 150 osób. Rodzina i znajomi a także partnerzy w interesach. Rosalie Aprile, wdowa po zmarłym lamentowała pocieszana przez inne kobiety. One ją rozumiały, wiedziały, że je może spotkać to także i to bardzo szybko. Najbliższa rodzina starała się rozdzielić swój czas między płaczącą Rosalie a obowiązki względem gości. Panował ogólny chaos. Kelnerzy roznosili drinki i jedzenie między stolikami.

Jams Bradley

Stałeś przy samym wejściu wraz z dwójką innych ludzi. Jeden większy, rozmiarów boksera wagi ciężkiej przypominał ci wielkiego rosomaka. Przedstawił się jako Gorge i były to jedyne słowa jakie od niego usłyszałeś. Drugi mniejszy, miał pociągłą twarz z dużym, lekko garbatym nosem. Sprawiał wrażenie inteligentnego, zwłaszcza gdy zaczynał wdrążać się w jakiś temat, a mówił dużo. Za każdym razem gdy zabierał głos jego oczy wlepiały się w ciebie jakby chciał się upewnić czy rozumiesz o czym mówi. Gigi, bo tak kazał na siebie mówić sprawiał wrażenie nerwowego ale i pewnego siebie zarazem. Gdy się z kimś witał uśmiechał się i zamieniał słowo. Wydawał się, że zna wszystkich. Ty natomiast nie mogłeś się tym pochwalić. Oprócz osób, które znać musiałeś, z widzenia, przywitać się mogłeś z paroma osobami. W tym z Mikeyem Palmice. Jak zwykle gdy się pojawił wzbudził w tobie podziw. Był wyniosły i pewny siebie. Przywitał się z tobą i przedstawił ci swoją żonę JoJo. Była bardzo ładną szczupłą kobietą z rudymi rozpuszczonymi włosami upiększającymi milutką twarzyczkę. Uśmiechnęła się gdy podawała ci dłoń. Po czym wraz z swoim mężem minęła cię i powędrowała ku środkowi sali. Jej biodra kołysały się zgrabnie, sprawiając, że na chwilę zawiesiłeś na nich wzrok. Po jakimś kwadransie gdy sala zapełniła się po brzegi usłyszałeś znowu głos Gigi, który ostatnio jakby zaniknął gdzieś w całym, tym tłumie:
-To już ostatni gość, można się zrelaksować, zapalisz?- wyciągnął ku tobie pudełko papierosów, podczas gdy Gorge zamykał drzwi wejściowe.

Santo Terenzi

Siedziałeś przy stoliku wraz z Silvio, Pauliem i kilkoma innymi osobami z Jersey. Jednych znałeś innych nie. Pili i rozmawiali. Każdy uśmiechał się, nie było widać na ich twarzach smutku czy żalu po zmarłym. To akurat cię nie dziwiło, dobrze znałeś ten świat. Odkąd wstąpiłeś do interesu szło ci gładko, a wszystkie twoje potknięcia przechodziły bez większego echa. Zastanawiałeś się jak duży wpływ ma na to pamięć o twoim ojcu i jak długo będzie to trwało.

Ryan Demarti

Stałeś po środku sali sam. Popijając po woli swojego ulubionego drinka. Delektowałeś się nim, tak jak delektowałeś się każdym dniem na wolności. Ten był szczególny. Mogłeś spotkać ludzi z którymi doszedłeś na szczyt. Patrząc po sali widziałeś wiele znajomych twarzy. Chociażby Paulie Gaultieri, z którym zaczynaliście okradać miejscowych jubilerów. Do dzisiaj nie zapomnisz jak sprzedawaliście na ulicy markowe zegarki po cenach na które mogli sobie pozwolić normalni ludzie- wasi ludzie. Siedziało koło niego kilka osób. Większości nie znałeś, kilka dało się poznać od razu. Hesh- stary żyd, który za twoich czasów trzymał w garści biznes muzyczny. Swoją drogą ciekawe czy nadal tak jest? Upiłeś drinka pozwalając aby alkohol rozgrzał twój organizm. Zobaczyłeś kolejną parę mknącą ku środkowi sali. Wysoki, czarny mężczyzna w dobrze skrojonym garniturze z bardzo zgrabną, rudą kobietą. Na jej widok przemknęło ci wspomnienie o sąsiadce. Dzisiaj znowu ją widziałeś. Jedno było pewne po tak długim pobicie w więzieniu potrzebowałeś kobiety.
 

Ostatnio edytowane przez bushido : 17-10-2007 o 08:37.
bushido jest offline