Klaus zastanawiał się nad słowami Johana, kierowanymi do karczmarza. Był trochę zdziwiony, gdyż nie domyślał się czemu jest tak protegowany, bo był tylko uczniem.
Rozejrzał się po siedzących przy stoliku i usłyszał bełkotanie Baldwiny. Uśmiechnął się trochę i spojrzał na zawartość swego także pustego kufla. Stwierdził jednak, że na dzisiaj mu starczy. - Johanie, miałbyś coś przeciwko jakbym poszedł już do siebie? - zapytał zmęczonym głosem i ziewnął zasłaniając tym razem usta ręką. |