Światło ognia odbijało się na twarzy Pailukas'a. W zamyśleniu bawił się różdżką. Ostatnie dni były czymś co pewnie wpłynie na jego życie. Musi wpłynąć. Powoli zaczął analizować wszystkich ludzi w jego otoczeniu, nie tak jak poprzednio. Teraz wszyscy byli jego kompanami. I jeśli pokażą, że można im zaufać to Pailukas tak właśnie zamierzał robić. Jednak na jego zaufanie dalej nie było łatwo zapracować. Garret, Quahcoatl i Gunnar, byli nowymi w ekipie. Ze starej pozostali tylko DarkRev, Zygfryd i Pailukas, co nie oznacza oczywiście, że mag miał jakiekolwiek uprzedzenia do innych, nie po tym co przeżył. W ciszy żył, miał nadzieje, że i w ciszy umrze, ale nie stary i bezzębny, w ciszy i spokoju bitwy, na której stanie po tej dobrej stronie. Być może będzie miał okazje, właśnie dla tego dołączył do rebeliantów. Spojrzał się jeszcze raz na Zygfryda, starał się nawiązać z nim kontakt. To on przy ostatniej przygodzie zachował czyste serce i mądry umysł. Pailukas był wtedy zbyt zaślepiony własną pychą. DarkRev, on także nie patrzył z serca, pycha ogarnęła jego umysł w podobnym stopniu jak i u Pailukas'a. DarkRev wolał jednak dobro materialne, w którym pod żadnym pozorem nie miał upodobania elf. I Ci nowi, ciekawe co przyniesie ranek, co kolejny dzień. Płacz bliski? A może śmiech, raj? A może śmierć? Mimo wszystko on zachowa milczenie, on zachowa spokój. I on stanie wśród Prawego i Dobrego, aby w dzień chwały umrzeć za dobro i z dobrem, przeciw złu. Wgłębiając się w oczy Zygfryda starał się nawiązać z nim kontakt. Będą musieli porozmawiać, a może nawet przemilczeć.
-Więc tak, -przerwał cisze dowódca- dam wam mapę. Uważajcie na nieumarłych. Pamiętajcie, musicie zaleźć kawałki klejnotu z duszą cienia! Podobno wieśniak Henry z wioski Hornhill jest bliskim współpracownikiem kapłanów. Może coś widzieć. Ale pamiętajcie! Wszyscy mieszkańcy tych okolic nienawidzą Cieni. No więc do zobaczenia! Wróćcie do obozu gdybyście odnaleźli klejnot. Żegnajcie!- Po czym odszedł od grupy.
Tak i trzeba będzie zrobić, uratować pogrążonych, pogrążyć złych. Kiwnięciem głowy oddał hołd odchodzącemu dowódcy i spojrzał się na wchodzących do jaskini, zadyszanych Ben'a i jego pomocnika. Mimowolnie Pailukas uśmiechnął się.
-Czemu się spóźniliście?- Spytał nieufnie Cadard, podchodząc do nowo przybyłych. Odpowiedzieć nie dał im jednak DarkRev który dodał swoje trzy grosze.
-Witajcie... nowi... Jam jest DarkRev. - mówiąc to wstał i ukłonił się.
-A jakie są wasze imiona? -powiedział, wyprostował się i zrzucił płaszcz uwalniając swe długie i wyprostowane włosy. Obejrzał swój oręż po czym zrobił kilka machnięć każdymi swoimi śmiercionośnymi narzędziami roboczymi i odłożył je na miejsce. Podszedł do mapy. Obejrzał ją starannie.
-To nie będzie prosta wycieczka... - powiedział i jeszcze raz rzucił okiem na mapę po czym rzucił ją niestarannie na to samo, poprzednie miejsce.
-Ben przyniósł byś mi może coś do picia? Pragnienie mnie złapało. Nie chcę się mądrzyć lub wywyższać lecz myślę byś my tu zostali i przygotowywali się do drogi przez jakieś dwa lub trzy dni. - powiedział i ruszył do swych pupilów by je polerować i ostrzyć. Po czym odezwał się Garret.
- Nic nie szkodzi - odpowiedział najpewniej na usprawiedliwienie się nekromanty.- Rozumiem, że masz dla nas jakieś ważne informacje?- Po czym wgłębił się w mapę. Pailukas jednak dalej milczał, nie dostał jeszcze powodu wtargnięcia do dyskusji.
Cadrad podszedł do DarkReva i powiedział.
-Masz racje DarkRev powinniśmy się przygotować do tej długiej i męczącej drogi.
Następnie odszedł w ciemny kąt w którym zawsze przebywał i zaczął ostrzyć swoje szurikeny w sposób niezwykle cichy że ledwo było słychać cichy szelest żelaza.
Przez nikogo nie zauważony wyszedł przed jaskinie zapoznać się z terenem.
Po dwudziestu minutach wrócił do jaskini z dorodnym dzikiem na plecach.
Mówiąc do Bena
-rozpal ognisko dzisiaj urządzimy ucztę. ZA NOWĄ PRZYGODE PANOWIE.
Nie spodobało mu się, jak potraktował Ben'a który był przecież takim samym człowiekiem ja on. Wreszcie postanowił się odezwać.
-Witajcie, jesteśmy zlepkiem różnych kultur i ras, mam jednak, że dogadamy się w tej morderczej misji, a teraz świętujmy rozpoczęcie tego co w przyszłości będzie owocem dobra dla innych- po czym uśmiechnął się i wyjął z torby podróżnej, beczułkę z piwem i podał w tłum. Przy okazji przysiadł się do Zyfryd'a.
-Co sądzisz o nich? I o tej całej misji?
-Dobrze... dobrze... A tak właściwie nerko, nie znamy twojego imienia jak i przepisu na twoją pyszną zupkę...- Odezwał się w tym czasie DarkRev, dla Pailukas'a nie spodobało się jak na niego spojrzał. W głębi ducha miał nadzieje, że nie rozpomina starych czasów, w których przecież nie było z nimi tak dobrze.
Ostatnio edytowane przez Lukadepailuka : 20-10-2007 o 22:17.
|