Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2007, 23:10   #1
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
[Neuroshima] - Projekt "Eden" - SESJA PRZERWANA



Żar lał się z nieba. Słońce w zenicie było dla was największą udręką. Powietrze było gorące i ciężkie. Nawet najmniejszy podmuch wiatru nie przynosił wam ukojenia. Piasek pustyni pod podeszwami waszych butów chrzęścił niemiło. Tumany kurzu które podnosiły się z każdym waszym krokiem dusiły w gardle.

Już trzecią dobę wędrujecie przez tę piaszczystą otchłań, perspektywa skrócenia drogi, która początkowo wydawała się być tak korzystna, teraz była raczej pigułką goryczy, którą musieliście przełknąć w milczeniu. Niebo było bez chmurne, tylko jednolity błękit zawisł nad waszymi głowami. Niejednokrotnie kierowaliście wzrok ku górze zadając sobie pytanie: „Co kryją gwiazdy? Może tam gdzieś, jest lepszy świat od naszej ruiny postatomowej? I gdzie jest ten Orbital?” - którego audycji nie raz słuchaliście na radiostacji Kiliana.

Kolejne kroki przychodzą wam z trudem, zmęczenie podróżą daje się wam we znaki. Na szczęście Słońce minęło już zenit i upał nie był już tak dokuczliwy, choć wysoka temperatura nadal wyciskała z was kolejne litry potu. Gdzieś daleko przed wami majaczy linia horyzontu – miejsce gdzie szarość piasku zlewa się z jasnym błękitem nieboskłonu. Przemierzacie kolejne usypane z pisaku wydmy i stożki piargowe. Za waszymi plecami majaczy trop pozostawiony przez wasze stopy. Jest on jednak ulotny i nietrwały. Możecie być pewni, że po kilku godzinach nie będzie po nim śladu.

Jakieś półtora mili przed wami zamajaczył zarys skał lub głazów. Z tej odległości nie potraficie powiedzieć co to. Każdy metr przybliża was do nich. Zapewne to tam spędzicie kolejną noc na pustyni, trzęsąc się z zimna panującego w nocy. Nagle Steve, który do tej pory prowadził was jemu tylko znaną ścieżką przez pustkowie, zatrzymuje się w pół kroku. Odwraca się i kieruje swój wzrok w horyzont za wami. Wy nic nie dostrzegacie, wytężacie wzrok, lecz widzicie tylko pusty widnokrąg. Tropiciel pochyla się i bierze garść piasku w dłoń, powoli wypuszcza go z zaciśniętej ręki – drobinki zaczynają opadać, nie pionowo jednak, delikatny podmuch wiatru kieruje je w waszą stronę. Steve z ponura mina wpatruje się w horyzont – w ciemniejący gdzieś za wami obłok zacierający linię widnokręgu. Ma postać brunatnej chmury, która niespodziewanie zstąpiła z nieba. Jednak dobrze wiecie, że to nie chmura! To samum – burza piaskowa – przerażający podmuch drobinek piasku, pędzących z tak wielką prędkością, że są w stanie odrzeć skórę do kości. Chmura gęstnieje coraz bardziej, jest coraz bliżej grupy. Już wiecie co macie robić – biec! I to biec jak najszybciej w kierunku formacji skalnej przed wami, tylko tam możecie znaleźć jakąkolwiek zasłonę przed podmuchem.


Wicher wyjący za waszymi plecami i złowrogi szum drobinek piasku wypełniający powietrze elektryzującą aurą sprawiają, ze odnajdujecie w sobie nowe pokłady energii. Ze zmęczonych mięśni wykrzesujecie ostatnie iskry wysiłku – przecież chodzi o wasze życie! Ciężkie powietrze wokół was powoli wypełnia się drobinkami pyłu. To tylko forpoczta burzy piaskowej. Na szczęście skały są już blisko, wydają się wam większe niż myśleliście. Na pewno znajdziecie jakiś załom za którym będziecie mogli się schronić. Gdzieś do waszych uszu dochodzi wycie Arukarda, chyba wilczy przyjaciel waszego tropiciela znalazł jakąś wygodną kryjówkę. Natychmiast kierujecie się w tę stronę, rzeczywiście – wilk stoi przed wejściem do jakiejś jaskini, nie jest ono zbyt wysokie sięga wam co najwyżej do pasa. Nie wiecie co może na was czekać w środku, ale wicher który właśnie z furią uderzył w skały, nie daje wam czasu na zastanawianie się. Światło latarki Kiliana rozświetla wam wejście, które pokonujecie czołgając się. Grey wpakował się pierwszy, odbezpieczając wcześniej SPAS – a. „Tak na wszelki wypadek” – mruknął. Na szczęście w środku jest pusto. Więc po chwili wszyscy bezpiecznie siedzicie na piaszczystym podłożu. Grota nie jest wielka, ale pomieścicie się spokojnie. W najdalej oddalonym kącie, Steve znajduje kilka starych zwierzęcych kości i ślady łap jakiegoś zwierzęcia. Po dłuższych oględzinach, tropiciel stwierdza, że są to ślady wilka, lecz ich nienaturalna wielkość pozwala przypuszczać, że jest to raczej jakieś zmutowane ścierwo – Matka Natura podrasowała swoje dzieciątka świństwem wypuszczanym przez Molocha.

Usytuowanie wejścia do jaskini powoduje, że piasek nie dostaje się do wewnątrz. Siedzicie w milczeniu, obserwując się wzajemnie, na zewnątrz słychać wycie wichru. Taka burza może trwać nawet kilka dni, więc trochę czasu tu spędzicie.To czas na refleksje... wspomnienia... rozmowy... Nawet nie pamiętacie, kiedy zasnęliście. Obudziła was… cisza. Nie słyszycie już przeraźliwego wycia wiatru w skalnych załomach, czy ogłupiającego szumu drobinek pyłu w powietrzu.

Wejście do jaskini było do połowy zasypane piaskiem, lecz z tym poradziliście sobie szybko. Wypoczęci, jeden po drugim wychodziliście z groty na zewnątrz, gdzie czekało na wasz rześkie poranne powietrze. Prostowaliście kości i naciągaliście mięśnie zdrętwiałe od wielogodzinnego siedzenia w jaskini. Wg. waszej rachuby burz trwała około dwóch dób – to była potężna manifestacja siły natury. Wszyscy zajmowaliście się sobą, nikt nie zwrócił uwagi na tropiciela, który stał nieruchomo i wpatrywał się w coś. Spojrzeliście w tamtym kierunku i oniemieliście. Jakieś 300 metrów od was stała kolumna złożona z trzech pojazdów – dwa zewnętrzne to były wojskowe terenówki – HMMWV(Hummer) i w środku – transporter opancerzony. Farba w niektórych miejscach była zdarta a blacha zaatakowana rakiem korozji. Patrzyliście w milczeniu na te pojazdy, najwidoczniej odkryte przez burzę piaskową, tę samą przed którą uciekaliście.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline